tag:blogger.com,1999:blog-3761118019092271272024-02-19T15:58:26.888+01:00Forgive if you love Suzzy Verdashttp://www.blogger.com/profile/02175714512543831467noreply@blogger.comBlogger190125tag:blogger.com,1999:blog-376111801909227127.post-16395779494941737682019-08-08T00:03:00.001+02:002019-08-08T00:03:17.625+02:00Kliknij <div style="text-align: center;">
Naprawdę nie wiecie jak mi głupio przychodzić tu z.... notką informacyjną, ale chciałam się tylko wytłumaczyć. Naprawdę myślałam, ze uda mi się w wakacje dodawać posty regularnie, ale cały lipiec pracowałam i musicie mi uwierzyć ze gdy wracałam zmęczona do domu to ostatnie co miałam w głowie, to pisać cokolwiek na bloga. W każdym razie teraz jest sierpień i jestem na wakacjach, wracam do domu pod koniec przyszłego tygodnia i mam nadzieje, ze uda mi się coś napisać i wrzucić. Zapewniam was, ze mimo, ze nie mam możliwości aktualnie pisać to myśle i zbieram dużo pomysłów. </div>
<div style="text-align: center;">
Mam nadzieje, ze w okolicach 16.08 pojawi się tu post (myśle ze one part, bo mam więcej pomysłów ) także zapraszam Was do zajrzenia tutaj niebawem. </div>
<div style="text-align: center;">
Ps. Wybaczcie mi, ze ten post jest chaotyczny, ale pisze na szybko z telefonu. </div>
<div style="text-align: center;">
Buziaki, </div>
<div style="text-align: center;">
S.</div>
Suzzy Verdashttp://www.blogger.com/profile/02175714512543831467noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-376111801909227127.post-30391518943607163662019-06-22T17:41:00.001+02:002019-06-22T17:41:18.620+02:00Jesteś? <div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Hejka, hejka </div>
<div style="text-align: center;">
Wracam do Was z notką, co chyba nie powinno nikogo zdziwić. Chciałam tylko zobaczyć ile z Was tutaj jeszcze jest, bo wyświetlenia wskazują jedno, a komentarze sugerują, że jest Was coraz mniej. W każdym razie jestem, nie zapomniałam. Postaram się tutaj niedługo coś wrzucić, jeśli jest was trochę więcej to może zmotywuje mnie to do wyższej częstotliwości wstawiania postów.<br />Napiszcie też czy mam się teraz skupić na One Parcie czy rozdziałach.<br />Buziaki,<br />S.</div>
Suzzy Verdashttp://www.blogger.com/profile/02175714512543831467noreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-376111801909227127.post-55940498323708336152019-05-26T22:00:00.000+02:002019-05-26T22:00:01.039+02:00One Part Odnajdę cię cz.1<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi37BzHwhzHTLPh7FSM3z_A69FzNKtOyPh_g-0uYnPETlWASkVFrvy2kn-VKQ1aVbYG1uSn5beso7GYOX8rMA03hu-qepn6KtY3t9AA-AaMeFesAGGg2Bl3DgsI9jBnbG-HtzmjX7fsgwTv/s1600/121.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="250" data-original-width="540" height="185" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi37BzHwhzHTLPh7FSM3z_A69FzNKtOyPh_g-0uYnPETlWASkVFrvy2kn-VKQ1aVbYG1uSn5beso7GYOX8rMA03hu-qepn6KtY3t9AA-AaMeFesAGGg2Bl3DgsI9jBnbG-HtzmjX7fsgwTv/s400/121.gif" width="400" /></a></div>
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<i>- Nie podglądaj - brunet zasłania mi oczy, a ja się śmieję. </i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>- Nic nie widzę, Leon, przestań. O co chodzi? Nie lubię niespodzianek, nie wygłupiaj się - mówię zdenerwowana, ale jednocześnie podekscytowana. Nie mam pojęcia na co mógł wpaść tym razem. Jest totalnie szalony i nieprzewidywalny, ale chyba to najbardziej w nim lubię. </i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>- Gotowa? - szepcze wprost do mojego ucha, a ja od razu kiwam twierdząco głową. Brunet zabiera dłonie z mojej twarzy i automatycznie otwieram oczy. Widzę przed sobą masę róż. Patrzę na niego zdziwiona, bo nic nie rozumiem. Leon wyciąga coś ze swojej kieszeni, a następnie klęka przede mną. Zakrywam swoją twarz dłonią i modlę się, żeby to wszystko było tylko jakimś snem - Wyjdziesz za mnie? - pyta. Przez dłuższą chwilę nie dochodzi to do mnie.<br />- Żartujesz, tak? - patrzę na niego i widzę na jego twarzy rozczarowanie. On nie żartuje. On się pyta poważnie. Przełykam głośno ślinę i wzdycham - Leon... Ja nie wiedziałam, że ty traktujesz to tak poważnie... - mówię przygaszona, a on wstaje.<br />- Jeśli to nie było naprawdę... Nie traćmy razem więcej czasu.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i></i></div>
<a name='more'></a><br />
<div style="text-align: center;">
***<br />
<br />
- Wysłałeś zaproszenia? - patrzę na mojego narzeczonego, a on jedynie wzdycha i kiwa głową.<br />
- Pytałaś się już o to trzy razy - mówi i cicho się śmieje. Podchodzi do mnie i łapie moje dłonie - Wiem, że się stresujesz. Może za późno się za to zabraliśmy, ale cała rodzina wie o ślubie. Od czterech miesięcy wszyscy o tym mówią, Vils. Uspokój się, naprawdę będzie dobrze, wszystko mamy załatwione - przytula mnie, a ja automatycznie się uspokajam. Cieszę się, że mi w tym wszystkim pomaga. Gdyby nie on, już dawno bym oszalała.<br />
- A do cioci z Peru wysłałeś? - pytam, a on w odpowiedzi mrozi mnie wzrokiem.<br />
- Wszystko mamy załatwione, naprawdę.<br />
<br />
<br />
Wchodzę do łazienki i zmywam makijaż. Mimo tego, że dopadło mne ogromne zmęczenie, uśmiech nie schodzi z mojej twarzy. Jestem szczęśliwa, naprawdę. Od kiedy w moim życiu pojawił się Diego wszystko stało się piękniejsze. Czuję, że jesteśmy sobie pisani, że połączyło nas przeznaczenie. To niesamowite jak bardzo jesteśmy do siebie podobni, a jednak nie czuję przy nim nudy.<br />
Zarzucam na siebie szlafrok i kieruję się do sypialni. Mój ukochany już leży, a ja do niego dołączam.<br />
<br />
<br />
<i>Dreszcze. Na całym ciele mam gęsią skórkę. Na moich policzkach spływają pojedyncze łzy, a ja nie mogę ich opanować. Nie wiem co czuję, pustkę. A może złość. A może coś totalnie innego. Nie umiem tego opisać. Czuję się winna, choć uważam, że to nie ja popełniłam błąd. Jeżeli to ma jakikolwiek sens. Ma. Kochałam go, mimo mojego gówniarskiego podejścia naprawdę go kochałam. </i><br />
<i>Słyszę głos blondynki, któa przerażona pyta się mnie co się stało. Nie umiem jej teraz odpowiedzieć. Nawet nie mogę wziąć oddechu. </i><br />
<i>- Zdradził mnie - mówię po kilku minutach. Nie wiem czy to prawda, ale tak się czuję, bo moje serce przez niego pękło. </i><br />
<br />
Budzę się. Przełykam głośno ślinę i próbuję uspokoić oddech. Czuję łzy w oczach i szybko je wycieram. Jedyne o czym teraz myślę, to to, żeby Diego się nie obudził. Nie może wiedzieć co mi się śniło. Nie może wiedzieć co się stało. Nikt nie może. Minęło tyle czasu, a ja nikomu nie powiedziałam całej prawdy. Jeżeli teraz ktoś by się dowiedział, znienawidziliby mnie, wszyscy. Nie czuję się winna, jedyne co mnie męczy, to sny. Biorę kolejny głęboki oddech i kładę się usiłując spać dalej.<br />
<br />
***<br />
<br />
- Nareszcie jesteś! - mówię, gdy widzę, że Diego wchodzi do domu.<br />
- Przepraszam, zaraz ci opowiem, nie uwierzysz - mówi wieszając płasz. Bierze ciasto, które chwilę temu położył na krześle i idzie w moją stronę. Całuje mnie w policzek, a następnie nalewa sobie trochę wody do szklanki - Spotkałem na mieście jakiegoś mężczyznę. Wpadliśmy na siebie przypadkiem w cukierni. Mówił, że przyleciał z Paryża, żeby odnaleźć swoją dawną miłość - delikatnie się uśmiecha, ja również - Czy ty przypadkiem nie jesteś miłośniczką takich romantycznych historii? - śmieje się cicho, a ja przytakuję głową.<br />
- Oby ją odnalazł - odpowiadam - Dobra, rozłóż talerzyki na stół, rodzice niedługo będą - zmieniam temat, a brunet posłusznie wykonuje moje polecenie.<br />
<br />
<br />
***<br />
<br />
I jak? - patrzę na blondynkę, a ona się delikatnie uśmiecha i klaszcze w dłonie. Obracam się i spoglądam w lustro. Prawda jest taka, że nie mogę uwierzyć w to, co się dzieje. Stoję tu, w białej sukni z welonem na głowie. Jeszcze kilka lat temu nigdy bym nie pomyślała, że kiedykolwiek będę wychodziła za mąż. Zawsze uważałam, że to niepotrzebne, nie ufałam miłości. A teraz... Kto by pomyślał.<br />
- Wyglądasz obłędnie - Lu mówi zachwycona, tym samym przerywając moje myśli - Zawsze myślałam, że to ja pierwsza wezmę ślub - śmieje się, a ja odpowiadam jej uśmiechem. Łapie moje ręce i patrzy prosto w moje oczy - Naprawdę cieszę się twoim szczęściem. Po tym co cię spotkało... Zasługujesz na to - cicho wzdycham, bo wolałabym żeby wszyscy zapomnieli o tym i już nigdy o tym nie wspominali. Czuję się przez to niekomfortowo.<br />
- Daj spokój, nie ma o czym mówić - kończę jej wątek.<br />
- To będzie twój dzień, najpiękniejszy dzień Vils. Nie mogę się doczekać - przytula mnie, a ja nie wiem czemu pierwszy raz czuję jakieś dziwne uczucie myśląc o tym - Siedem dni. Cholera Vils, za siedem dni już nie będziesz Violettą Castillo tylko Hernandez. Jak ten czas szybko mija - szepcze w moje włosy.<br />
<br />
<br />
- Hej kochanie już jestem - mówię wchodząc do domu. Czuję jakiś piękny zapach i mimowolnie się uśmiecham. Diego ma wiele zalet, ale to, że jest moim prywatnym kucharzem... To chyba lubię najbardziej.<br />
- Idealnie, właśnie podano do stołu - mówi, a ja podchodzę do niego i delikatnie go całuję.<br />
- Obiecaj mi coś - patrzę na niego, a on kiwa głową - Obiecaj, że po ślubie też będziesz mi tak codziennie gotował.<br />
- Obiecuję - odpowiada i prowadzi mnie do stołu, gdzie przygotowane jest moje ulubione danie.<br />
<br />
- To jest szalone - mówię po chwili, a Diego patrzy na mnie niezrozumiale - Spotkaliśmy się przypadkiem w autobusie... A za tydzień bierzemy ślub - brunet patrzy na mnie i kiwa głową.<br />
- Szalone jest to, że oświadczyłem ci się po czterech miesiącach, a ty się zgodziłaś - śmieje się, a ja łapię jego dłoń.<br />
- Bądźmy już tak szaleni do końca naszego życia.<br />
<br />
***<br />
<br />
<i>Wchodzę do kościoła w białej sukni i welonie do ziemi. Czuję się cudownie, tak długo czekałam na ten dzień. Jestem podekscytowana. Staję obok mojego przyszłego męża i łapię go za rękę. Słucham, z jaką uwagę wypowiada przysięgę małżeńską, żeby za chwilę zrobić to samo. Patrzę na księdza i na wszystkich gości wokół. Czuję jakieś dziwne zawirowanie, ale nie przejmuję się niczym. To mój dzień, moja chwila, mój ślub.<br />- Możesz pocałować pannę młodą - slyszę i delikatnie się uśmiecham. Patrzę na bruneta i dopiero teraz dostrzegam, że to nie jest Diego, tylko Leon. Czuję się dziwnie, słabo mi. Ale brunet mnie całuje, wszyscy goście klaszczą. A ja właśnie stałam się jego żoną. </i><br />
<i><br /></i>
<i><br /></i>
Budzę się, ale wcale nie wiem czy jestem przerażona. Zagryzam dolną wargę i po cichu wstaję z łózka. Czuję, że w moich oczach pojawiają się łzy. Szybko je ścieram i kieruję się do salonu. Odwracam się, żeby upewnić się, że brunet się nie obudził i nie idzie za mną. Otwieram jedną z szafek i po raz pierwszy od naprawdę dawna wyjmuję konkretne pudełko. Niepewnie je otwieram i biorę do ręki jedno ze zdjęć z Leonem. Nie wiem co zrobić. Mam dość tego, że mi się śni, dość tego, że z nikim nie mogę o tym porozmawiać. Może przez ten cały czas się tylko usprawiedliwiałam. Może ja jednak czuję wyrzuty sumienia, a może to coś więcej..? Przeglądam kolejne zdjęcia i delikatnie się uśmiecham. Pamiętam wszystkie te momenty. Czuję ukłucie w sercu i dochodzi do mnie, że to ja wszystko zniszczyłam. Nas, naszą paczkę, naszą przyjaźń.<br />
Biorę telefon i niezważając na godzinę dzwonię do blondynki. Muszę jej powiedzieć prawdę, bo wiem, że tylko ona będie w stanie mnie zrozumieć i mi pomóc.<br />
<br />
Słyszę pukanie do drzwi, więc automatycznie się podnoszę z pdłogi i lecę otworzyć drzwi. Widzę przed sobą zaspaną blondynkę i od razu ją przytulam.<br />
- Co się dzieje Vils? Czemu na podłodze są twoje zdjęcia z Leonem? - pyta zaniepokojona.<br />
- Lu... Ja nie mogę wziąc tego ślubu - mówię po chwili, a ona patrzy na mnie jak na wariatkę.<br />
- Ej... Vils... Każdy przed ślubem ma wątpliwości, bo to decyzja na całe życie. Ale nie musisz się przejmować... To, że Leon cię zdradził..<br />
- Lu - przerywam jej - Wtedy... Nie powiedziałam Wam całej prawdy - mówię i nagle czuję jakąś ogromną ulgę. Po tylu latach to powiedziałam, pozbyłam się ciężaru, który w sobie miałam. <i>Oczyściłam cię, Leon. Przepraszam. </i><br />
- Violetta... - Blondynka wzdycha zmarnowana i mnie przytula. Myślę, że gdyby nie to, że jestem teraz cała we łzach to nakrzyczałaby na mnie - Co tak naprawdę się wtedy wydarzyło?<br />
<br />
###<br />
Hejka!<br />
Wiem, że posty są tu sporadycznie, ale naprawdę się staram!! Dajcie znać, jeżeli tu wchodzicie jeszcze, bo to dla mne ogromna motywacja, chcę wiedzieć ile z Was jeszcze o mnie nie zapomniało!:)<br />
Przyznam Wam bez bicia, że ta część jest krótka, jest napisana na szyko, bo to wszystko tutaj ma być jedynie wprowadzeniem do 2 i 3 części (które się pojawią, jeżeli będziecie chcieli)<br />
Mam nadzieję, że Wam się podoba!<br />
Buziaki!<br />
S. </div>
Suzzy Verdashttp://www.blogger.com/profile/02175714512543831467noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-376111801909227127.post-75105089507881346722019-04-20T19:30:00.000+02:002019-04-20T19:30:11.925+02:00Rozdział 57 "Pozytywny"<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg5wF8_rS-L3aN9nWN2MC-BHGQ736B16ix83oyc0qc_jFo7XaUH9695DpXQ_nhHFQ_awTw0yQlM37OlfRrNPcXh8Nu2j6gZcDCpMUXs5LHnv5ptGQsngbiZr8tKKLap2SZ5l7fAxXXU9zOt/s1600/57.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="249" data-original-width="498" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg5wF8_rS-L3aN9nWN2MC-BHGQ736B16ix83oyc0qc_jFo7XaUH9695DpXQ_nhHFQ_awTw0yQlM37OlfRrNPcXh8Nu2j6gZcDCpMUXs5LHnv5ptGQsngbiZr8tKKLap2SZ5l7fAxXXU9zOt/s400/57.gif" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Laura powoli wchodzi do sypialni. Widzę jej zmieszanie na twarzy i cicho wzdycham. Znam ją, doskonale ją znam, ale nie mam pojęcia co teraz zrobi, co myśli. Chcę, żeby była szczęśliwa, żeby się nie gniewała i nie zastanawiała dlaczego tak długo to ukrywałam przed nią. Ale wiem, że nie mogę teraz niczego od niej wymagać. Przez ten cały czas myślałam, że ją chronię. Nie chciałam, żeby w razie jakiejś mojej kłótni z Leonem czuła się porzucona.<br />Ściskam dłoń Leona, a on w sekundę uspokaja mnie swoim wzrokiem. Zagryzam dolną wargę i wstaję z łóżka. Patrzę na bruneta, a następnie na Laurę. Chcę być przy tym, ale czuję, że to zadanie Leona. To ich chwila i nie chcę im przeszkadzać. Wychodzę z pokoju i słyszę tylko jak Leon zaczyna rozmawiać z Laurą.<br /></div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<a name='more'></a><br /><br />
<div style="text-align: center;">
Delikatnie uchylam drzwi do sypialni i zaglądam. Minęła już ponad godzina i jestem ciekawa przebiegu sytuacji. Widzę jak mała śpi wtulona w również śpiącego bruneta. Na mojej twarzy automatycznie pojawia się uśmiech. Opieram się o ścianę i po prostu na nich patrzę. Czuję, że to jest początek czegoś pięknego, prawdziwego. </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<i>- Też będziemy mięli kiedyś takiego brzdąca - brunet na mnie patrzy, a ja się cicho śmieję. </i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>- To, że wytrzymaliśmy jeden wieczór z twoim kuzynem, nie znaczy, że będziemy dobrymi rodzicami - mówię, a on automatycznie wywraca oczami. </i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>- Czy ty zawsze musisz niszczyć takie chwile? - pyta, a ja się jedynie delikatnie uśmiecham - No spójrz na niego. Jest cały, nie płacze, a nawet się śmiał przez chwilę. Czy to nie jest znak?<br />- Rzeczywiście, znak od niebios - śmieję się - Zdradzić ci tajemnicę? - pytam, a on z zapałem kiwa głową i w niesamowitym tempie przybliża się do mnie - Jesteś głupi - szepczę mu prosto do ucha, a on w odpowiedzi podnosi mnie i przewiesza przez bark. </i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>- Ale za to silny - mówi dumny. Kładzie mnie po chwili na kanapie i zawisa nade mną - I co teraz? - pyta, ale nie daje mi nawet chwili na odpowiedź, bo od razu złącza nasze usta w jedność. </i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>- Kevin jest obok - mówię, a on ponownie wywraca oczami.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>- Przecież śpi - patrzy na mnie zirytowany, a ja splatam dłonie za jego szyją. </i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>- Rzeczywiście, będziesz świetnym ojcem - dodaję z odrobiną sarkazmu i ponownie złączam nasze usta. </i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>***</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: center;">
- Leon, masz przyszykowane dokumenty dla tej firmy z Anglii? - wchodzę do gabinetu bruneta wpatrzona w jakieś dokumenty. Lubię z nim pracować, lubię widzieć jego skupioną minę gdy rozmawia z kontrahentami. Po prostu lubię z nim być. </div>
<div style="text-align: center;">
- Fede powinien je mieć - mówi, a ja kiwam głową i kieruję się do odpowiedniego gabinetu. Cicho pukam, bo nie mam takiej swodoby, żeby wchodzić tam tak, jak do Leona. </div>
<div style="text-align: center;">
- Proszę - słyszę jego głos, więc wchodzę. </div>
<div style="text-align: center;">
- Potrzebuję dokumentów dla <i>IECCompany </i>- mówię, a on się delikatnie uśmiecha i odwraca na swoim krześle. Otwiera jakąś szufladę i wyjmuje teczkę. Wstaje i podchodzi do mnie. </div>
<div style="text-align: center;">
- Daj mi numer - mówi ściszonym głosem, jakby bał się, że ktoś go usłyszy. </div>
<div style="text-align: center;">
- Czyj - szepczę, a on się skrępowany drapie po głowie. </div>
<div style="text-align: center;">
- Do Lu - mówi po chwili, a ja patrzę na niego ze zdziwieniem, a jednocześnie satysfakcją, że dobrze ich wczoraj przejrzałam. </div>
<div style="text-align: center;">
- Za kilka dni ma ślub, przykro mi - odpowiadam, a on się uśmiecha i kiwa przecząco głową. </div>
<div style="text-align: center;">
- Nie proszę cię o błogosławieństwo, tylko numer. Bądź łaskawa - patrzy na mnie niczym pięciolatek chcący dostać cukierka i cicho się śmieję. </div>
<div style="text-align: center;">
- Widzę się z nią dziś - zaczynam - Dam jej twój numer, jeśli będzie chciała - mówię zadowolona i biorę teczkę z jego ręki. </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: center;">
- Odbierzesz Laurę? - pytam Leona, a on kiwa głową. Podchodzę do niego i całuję w policzek. Podnosi wzrok na mnie, a następnie robi swoją zdziwioną minę. </div>
<div style="text-align: center;">
- Wychodzisz już? </div>
<div style="text-align: center;">
- Jadę na przymiarki, Lu upiera się, że moja sukienka musi pasować do jej - mówię, a on kiwa głową. </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Wysiadam z samochodu i kieruję się w stronę blondynki, która już czeka na mnie pod sklepem. </div>
<div style="text-align: center;">
- No nareszcie - mówi patrząc na mnie, a ja bez przywitania po prostu ją przytulam.</div>
<div style="text-align: center;">
- Wybacz, korki były. </div>
<div style="text-align: center;">
Wchodzimy do sklepu. Kierowniczka się uśmiecha i od razu znika gdzieś na zapleczu. Wraca po kilku minutach i podaje nam sukienki. </div>
<div style="text-align: center;">
- Ramiączka zostały skrócone, tak jak pani chciała. Proszę przymierzyć - uśmiecham się do niej ciepło i idę do przymierzalni. Muszę przyznać, że co jak co, ale gust to blondynka ma. Sukienka, którą mi wybrała jest przepiękna. Pudrowy róż, z tiulem.<br />- Lu, chodź, pomóż mi - mówię, gdy nie mogę jej zapiąć. Blondynka wchodzi i delikatnie się uśmiecha na mój widok. </div>
<div style="text-align: center;">
- Wyglądasz wspaniale Vils! - klaszcze w dłonie z zachwytu, a ja się cicho śmieje. </div>
<div style="text-align: center;">
- Zapomnij mi, bo nie mogę - blondynka staje za mną i próbuje zapiąć.<br />- Coś ty zrobiła, że się nie da - mówi zirytowana po kilku chwilach. </div>
<div style="text-align: center;">
- A to na pewno dobry rozmiar? - pytam, a Lu kiwa głową - Może zwęzili ją w pasie. </div>
<div style="text-align: center;">
- Tylko ramiączka skrócili Vils, co ty żarłaś w tym tygodniu, że przytyłaś - mówi, a ja mrożę ją wzrokiem. </div>
<div style="text-align: center;">
- Nie przytyłam przez tydzień, to niemożliwe - wzdycham, bo coraz bardziej zaczynam wątpić że uda mi się pójść w tej sukience na jej ślub. </div>
<div style="text-align: center;">
- No albo przytyłaś, albo w ciąży jesteś - mówi i się cicho śmieję, a ja patrzę na nią z przerażeniem. Blondynka bada wzrokiem moją twarz, a następnie zakrywa usta swoją dłonią - No nie mów, że się nie zabezpieczacie. </div>
<div style="text-align: center;">
- Co jeśli masz rację? - pytam. Nie ukrywam swojego przerażenia. Dopiero co uporządkowaliśmy sytuacje z Laurą. Nie myśleliśmy nad kolejnym dzieckiem. Nie tak szybko, nie teraz. Cicho wzdycham i próbuję w głowie znaleźć coś, co zaprzeczy tej myśli, ale to tylko działa mi na niekorzyść. Myślę nad swoim ostatnim ciągłym zmęczeniem, nad dziwnym nastrojem. </div>
<div style="text-align: center;">
- Spokojnie - blondynka mnie przytula - Przecież układa ci się z Leonem. Na pewno będzie szczęśliwy. Chodź, kupimy test. </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Siedzę w łazience i nerwowo pukam paznokciami i wannę. Nie pamiętam kiedy ostatnio się tak bardzo stresowałam. Nie wiem co mam myśleć. Z jednej strony chciałabym dziecka, z Leonem. A z drugiej, nie wiem czy to jest odpowiedni moment. Mieliśmy zabrać się za szykowanie ślubu, nie wiem czy chciałby teraz mieć na głowie kolejnego malucha. </div>
<div style="text-align: center;">
- I jak? - wchodzi blondynka, a ja wzdycham. </div>
<div style="text-align: center;">
- Nie wiem, jeszcze dwie minuty - odpowiadam, a ona się cicho śmieje. </div>
<div style="text-align: center;">
- Vils. Jesteś cudowną mamą, nawet jeśli jesteś w ciąży nic tego nie zmieni, okej? Będziecie mieli z Leonem kolejną wspaniałą istotkę. </div>
<div style="text-align: center;">
- Nie wiem Lu, to wszystko dzieje się za szybko. </div>
<div style="text-align: center;">
- Przestań wariować - mówi i podaje mi test. Zagryzam dolną wargę i wzdycham. Patrzę na test i czuję jak moje serce wali. Nie wiem co myśleć - I jak? - pyta, a ja głośno przełykam ślinę. </div>
<div style="text-align: center;">
- Pozytywny - odpowiadam.</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
###<br />Hejka wszystkim!!<br />Nie zapomniałam o blogu, spokojnie.<br />Mam nadzieję, że rozdział się podoba.<br />Wesołych Świąt dla wszystkich, buziaki!!</div>
<div style="text-align: center;">
S.</div>
Suzzy Verdashttp://www.blogger.com/profile/02175714512543831467noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-376111801909227127.post-9578525359190967702019-03-02T21:30:00.000+01:002019-03-02T21:30:07.658+01:00Rozdział 56 "Nie śpieszmy się"<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjAR_hfLYDAxPOug4OoCZaCJNcfPH0bxUhh0XwJ8cM6TyXJHmL5zCm4P5Z8hPGk24JyKZe8C1vx8IAZQUhHFtNR0Vg3ID1crISPijzXszJRtMOSA_4ugdAz9nwMvV0e6CLG-lwFAzvCHDqK/s1600/tumblr_lt38rjScWu1r4d1kmo2_500.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="253" data-original-width="500" height="201" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjAR_hfLYDAxPOug4OoCZaCJNcfPH0bxUhh0XwJ8cM6TyXJHmL5zCm4P5Z8hPGk24JyKZe8C1vx8IAZQUhHFtNR0Vg3ID1crISPijzXszJRtMOSA_4ugdAz9nwMvV0e6CLG-lwFAzvCHDqK/s400/tumblr_lt38rjScWu1r4d1kmo2_500.gif" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b><u>Kilka tygodni później</u></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><u><br /></u></b></div>
<div style="text-align: center;">
Stoję przed lustrem i przez długą chwilę się sobie przyglądam. Widzę siebie, szczęśliwą. Wyobrażam sobie, że leży na mnie piękna biała suknia, jak welon plącze się w moich włosach. Widzę jak Laura idzie przez kościół i sypie białe kwiatki. Nagle czuję obecność Leona, więc otwieram oczy i wtulam się w niego. </div>
<div style="text-align: center;">
- Wiesz, że nigdy nie przestałam marzyć o tym, by zostać Panią Verdas? - mówię po chwili, a on się delikatnie uśmiecha. </div>
<div style="text-align: center;">
- Nigdy nie chciałem innej za żonę - odpowiada, a ja staję na przeciwko niego i łapię jego dłonie. </div>
<div style="text-align: center;">
- Chcę, żeby ten ślub był idealny... Nie śpieszmy się - patrzę na niego, a on kiwa głową. </div>
<div style="text-align: center;">
- Jak tylko chcesz - mówi, a następnie całuje mnie w głowę. </div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<a name='more'></a><br /><br />
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
- Leon - mówię, gdy widzę, że brunet wchodzi do salonu - Pojedziesz do cukierni? Lu przychodzi wieczorem, a ja nie zdążyłam nic zrobić - patrzę na niego, a on cicho wzdycha.<br />- Zapomniałem, że to dziś... Zaprosiłem Fede do nas - ponownie wzdycha, a ja wzruszam ramionami. Podchodzę do niego i łapię go za ręce. Patrzę w jego oczy i delikatnie się uśmiecham.<br />- Może to dobry pomysł, żeby nasi najlepsi przyjaciele w końcu się poznali - odpowiadam, a on kiwa głową - Może to oni będą świadkami na naszym ślubie..? - Pytam, a może głośno myślę, sama nie wiem. Od kiedy noszę na palcu pierścionek o niczym innym nie mogę myśleć. Chcę tego, najbardziej na świecie chcę być jego żoną. Chcę mieć jego nazwisko, chcę założyć z nim prawdziwą rodzinę. Chcę, żeby Laura poznała prawdę. Chcę żyć z nim, być przy nim w każdym momencie. Niezależnie czy złym, czy dobrym. Chcę, żeby mnie chronił, żeby ocierał moje łzy. Wiem, że to ten jedyny. Nigdy nikogo tak mocno nie kochałam i nigdy nie czułam się tak bardzo kochana przez kogoś. To wszystko co dzieję się teraz w okół mnie... Czuję, że to jakaś piękna bajka. I nie chcę już nigdy z niej rezygnować.<br /><br />Słyszę dzwonek do drzwi, więc szybko zrywam się z kanapy i idę otworzyć. Widzę przed sobą blondynkę i automatycznie się uśmiecham. Już dawno się nie widziałyśmy. Mamy sobie dużo do opowiedzenia.<br />- Ale się za tobą stęskniłam! Pokazuj mi to cudeńko - mówi od razu, a ja dumnie pokazuję jej swoją dłoń. Blondynka przez dłuższą chwilę ogląda pierścionek, a ja mimowolnie się uśmiecham. Mimo tego, że od zaręczyn minęło już trochę czasu, a w mojej głowie cały czas jest ślub, to wszystko chyba jeszcze nie dotarło do mnie - Nawet nie wiesz jak bardzo cieszę się twoim szczęściem - patrzy na mnie i mocno mnie przytula. </div>
<div style="text-align: center;">
- Wiem, doskonale to wiem. </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Wychodzę z kuchni i wołam wzrokiem Leona. Brunet mnie rozumie i niezauważony wychodzi z salonu. Obejmuje mnie i w ciszy przez dłuższą chwilę przyglądamy się jak blondynka rozmawia z najlepszym przyjacielem Leona.<br />- Nie uważasz, że to dziwne? - pytam, a Leon patrzy na mnie niezrozumiale - Nigdy nie widziałam, żeby z takim zaangażowaniem z kimś rozmawiała - śmieję się, a Leon wzrusza ramionami. </div>
<div style="text-align: center;">
- Fede zawsze przyciągał do siebie dziewczyny - mówi, a ja od razu piorunuję go wzrokiem. </div>
<div style="text-align: center;">
- Nie zapomniałeś może, że blondynka za tydzień wychodzi za Felippe? </div>
<div style="text-align: center;">
- No w tydzień może się dużo stać - śmieje się, a ja wywracam oczami. Wiem, że to ja jestem tą, która zawsze panikuje, zawsze dopowiada. Ale czuję coś. Życie Lu zawsze było chaotyczne, niepoukładane, dużo się działo. Cieszę się, że teraz znalazła kogoś z kim chce dzielić resztę swojego życia, wiem jakie to cudowne uczucie. Ale teraz kiedy widzę ją z Federico... czuję się dziwnie. Widzę w jej oczach coś i nawet nie potrafię tego opisać. Nie chcę, żeby jej życie po raz kolejny odwróciło się z dnia na dzień o sto osiemdziesiąt stopni...<br />- Naprawdę tak myślisz? - patrzę na Leona, a on wzrusza ramionami. </div>
<div style="text-align: center;">
- Fede też zazwyczaj zachowuje się inaczej... - mówi po chwili - Ale to nie nasza sprawa Vils, cieszmy się, że się dogadują, zamiast tworzyć spekulacje - całuje mnie w głowę, a ja jedynie wtulam się w niego. Ma rację, jak zawsze. </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Wychodzę z łazienki i kieruję się do sypialni. Jest już późno, a ja jestem strasznie zmęczona. Nie wiem nawet dlaczego, ostatnio czuję, że na wszystko mam mniej sił. Może to dlatego, że zaczęłam pracę u Leona w firmie..? Nie zastanawiałam się nad tym.<br />Widzę, że brunet już leży, więc bez zastanowienia kładę się obok. Wtulam się w niego i zamykam oczy. Automatycznie w mojej głowie pojawiają się miliony wspomnień z nim.<br />- Przepraszam... - szepczę, a on odrywa się ode mnie i patrzy na mnie zdziwiony.<br />- Za co? Wszystko w porządku? - pyta, a ja cicho wzdycham. </div>
<div style="text-align: center;">
- Wiesz, że... gdy się tu pojawiłeś... Myślałam, że z czasem to wszystko pryśnie? Bardzo chciałam być z tobą i wierzyłam, że nam się uda, ale gdzieś z tyłu głowy cały czas miałam obawy... A teraz jesteś tu ze mną, po prawie roku... Powinnam od razu powiedzieć Laurze prawdę, oboje na to zasługujecie - patrzę na niego i widzę, jak na jego twarzy automatycznie pojawia się uśmiech. Ściera moją łzę i mocno mnie przytula. </div>
<div style="text-align: center;">
- Po tym co zrobiłem... Nie miałem prawa oczekiwać od ciebie, że z dnia na dzień powiesz Laurze coś takiego. I gdyby trzeba było czekałbym kolejny rok - szepcze w moje włosy, a ja tylko tulę go do siebie najmocniej jak potrafię. </div>
<div style="text-align: center;">
- Chcę, żeby Laura wiedziała, że jesteś jej ojcem - mówię i w tym samym momencie słyszę skrzypienie drzwi. Odwracam głowę i między framugą, a drzwiami widzę twarz Laury. Cicho wzdycham i łapię dłoń Leona, którą zaciskam przez zdenerwowanie - Chodź tu Laura - mówię doskonale wiedzac, że mała wszystko słyszała. </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
### </div>
<div style="text-align: center;">
Nawet nie wiem co mam napisać... Mam w sobie tyle myśli...<br />Może zacznę od... Napisałam poprzednią notkę "tak sobie". Wpadł mi taki pomysł do głowy, nawet go porządnie nie przemyślałam i sobie wstawiłam na bloga. I szczerze mówiąc spodziewałam się odzewu... zerowego. Więc bardzo Wam wszystkim dziękuję, bo nawet nie wiecie jak mi się ciepło na serduszku zrobiło...<br />Co do rozdziału to... Sami oceńcie. Nie umiem być chyba obiektywna w tym momencie, ale po jakichś 10 miesiącach przerwy nie było mi łatwo wrócić do tego. Mimo wszystko mam nadzieję, że nie rozczarowałam Was tym. </div>
<div style="text-align: center;">
Buziaki dla Was wszystkich!!!<br />Wasza S. </div>
Suzzy Verdashttp://www.blogger.com/profile/02175714512543831467noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-376111801909227127.post-91926174086749169602019-02-26T19:17:00.001+01:002019-02-26T19:17:23.447+01:00Co ja tu robie?? <div style="text-align: center;">
Zdaje sobie sprawę z tego, że zapewe nikt z moich dawnych czytelników już tu nie zagląda, jednakże... Ostatnio przypomniałam sobie o tym, że kiedyś prowadziłam bloga i przeczytałam całą historię i party.<br />OMG!! To naprawdę było fajne.<br />Przypomniała mi się cała fabuła, wszystko to czego nie zdążyłam tu zamieścić przed odejściem. I przypomniało mi się jak lubiłam pisać i wymyślać tę historię. I nie oczekuję, że ktoś tu jeszcze czeka na mój powrót, ale postanowiłam, że będę kontynuować historię. Nie dla komentarzy, nie dla wyświetleń (które odziwo nadal są!!! I to w dużych liczbach!! WOW), ale dla samej siebie. Więc jeśli jednak jest tu jakaś zabłąkana owieczka, daj znać w komentarzu.<br />Buziaki dla każdeg, kto znalazł się tu przypadkiem, lub nie. </div>
<div style="text-align: center;">
S. </div>
Suzzy Verdashttp://www.blogger.com/profile/02175714512543831467noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-376111801909227127.post-68343199196241815302018-06-04T19:53:00.002+02:002018-06-04T19:53:50.823+02:00EPILOG<br />
<div style="text-align: center;">
- Chcesz kawę? - pytam, ale Leon w ogóle nie reaguje. Od dłuższej chwili siedzi na kanapie i puka nerwowo palcami o blat stołu. Siadam obok niego, a on dopiero wtedy mnie zauważa - Wszystko okej? - patrzę na niego zmartwiona. Brunet przytakuje głową, ale mnie to wcale nie przekonuje - Przecież widzę, że coś się dzieje, o co chodzi Leon? </div>
<div style="text-align: center;">
- Jest wszystko w porządku - mówi - Nie przejmuj się, naprawdę - odpowiada i całuje mnie w policzek. </div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<a name='more'></a><br />
<div style="text-align: center;">
Stoję przed lustrem i od kilku minut przyglądam się sobie. Leon przekazał mi jedynie tyle, że mam się ładnie ubrać, nic więcej nie wiem. Ale spełniam jego prośbę.<br />Biorę swoją torbę z kanapy i wychodzę z pokoju. Widzę na korytarzu bruneta, który podobnie jak ja, wygląda naprawdę cudownie. Delikatnie się uśmiecham, a on łapie moją dłoń i prowadzi do drzwi.<br />
<br />
Siedzimy w jakiejś restauracji i czekamy na zamówione jedzenie. Jest tu naprawdę cudownie, prawie jak w bajce. Jedyne co nie daje mi spokoju to humor Leona. Patrzę na niego i delikatnie zagryzam dolną wargę. Wiem, że czymś się denerwuje, ale nie chce mi powiedzieć. Czuję się z tym źle, bo naprawdę chcę mu pomóc. Chcę, żeby wiedział, że może mi zaufać.<br />- Leon... - mówię po chwili, rozpoczynając kolejną próbę poruszenia tego tematu. On mnie doskonale zna i widząc co chcę powiedzieć, od razu mnie ucisza - Chcę ci tylko pomóc. Co się dzieje? Coś w firmie nie tak?<br />- Gorzej - odpowiada po chwili, a ja patrzę na niego zmartwiona.<br />
- O co chodzi..? - pytam, a on się delikatnie uśmiecha. Wstaje ze swojego miejsca po czym klęka przede mną. Automatycznie zakrywam twarz swoją dłonią i próbuję powstrzymać napływające łzy.<br />- Od kilku dni nurtuje mnie takie jedno pytanie... - mówi po chwili - A brzmi ono następująco... <i>Zostaniesz moją żoną? </i><br />Przez kilkanaście sekund nie jestem wstanie wydusić z siebie żadnego słowa. W mojej głowie cały czas brzmią jego słowa. Kucam tak, żeby być na jego wysokości i delikatnie się uśiecham.<br />- Obiecaj mi, że nie będę tego żałować...<br />
- Obiecuję - odpowiada, a ja momentalnie wbijam się w jego usta - Biorę to, za "<i>tak</i>" - mówi, a ja się jedynie uśmiecham.<br />
<br />
###<br />Wiem, że trochę mnie nie było.<br />Aż głupio napisać "hejka" i udawać, że nic się nie stało.<br />Nie będę Wam wciskać kitu, że nie miałam w ogóle czasu, bo to nieprawda. Ale nie miałam weny, motywacji, po prostu ZERO. Napisałam, że to Epilog, bo nie chcę już nikomu dawać nadzieii, ale to jeszcze nie jest decyzja 100%. W każdym razie mam pytanie...<br />Jeżeli zdecyduję, już tak ostatecznie, że to koniec... Będziecie chcieli jakiegoś posta w którym napiszę Wam co miało byc w kolejnych rozdziałach? Akcja dopiero miała się rozpocząc i szkoda, żeby te pomysły zostały jedynie w mojej głowie.<br />Pomysły na One Party raczej przepadły, szkoda. Nie będę już pisać osobnych postów, choć... Kto wie? Może będzie mi się nudzić w wakacje...<br />Jeżeli chodzi jeszcze o takie psrawy to... Nie wiem ile z Was tu jeszcze zagląda, ale jeśli ktoś jest ciekawy, to bloga bez względu na decyzję o dalszej historii <b>NIE USUWAM. </b><br />Jeżeli czegoś jeszcze nie napisałam, a macie pytania to zapraszam do komentowania, odpiszę.<br />Kończę już notkę, bo zaraz będzie dłuższa niż epilog.<br />
Buziaki!!<br />S. </div>
Suzzy Verdashttp://www.blogger.com/profile/02175714512543831467noreply@blogger.com24tag:blogger.com,1999:blog-376111801909227127.post-76491975870683883172018-04-23T16:46:00.002+02:002018-04-23T16:46:29.936+02:00Co będzie dalej? <div style="text-align: center;">
Wracam...? Po długiej nieobecności z wyjaśnieniami. </div>
<div style="text-align: center;">
Ostatnio nie miałam w ogóle głowy do pisania... Nie chodzi nawet o brak czasu, po prostu trochę zapomniałam o blogu, zaniedbałam. Wracam tu z pytaniem ile z Was tu jeszcze zagląda i ile z Was czeka na ciąg dalszy historii. Od razu powiem, że nie wiem czy ją dokończę, ale rozdział 56 chciałabym dodać i później zdecydować co dalej. Dlatego liczę na Waszą odpowiedź. Jeśli będzie Was trochę pod tym postem postaram się napisać coś w czasie majówki.<br />Z góry przepraszam za błędy, ale piszę ten post chaotycznie, wybaczcie. </div>
<div style="text-align: center;">
Buziaki, S. </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
Suzzy Verdashttp://www.blogger.com/profile/02175714512543831467noreply@blogger.com28tag:blogger.com,1999:blog-376111801909227127.post-32991616364543616222018-02-22T21:00:00.000+01:002018-02-22T21:07:29.227+01:00Rozdział 55 "Musisz zostać moim tatą"<div style="text-align: center;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjq-KeqoI9gxlRXNcaVyuK0rdjTIbqx9q0xelE-zxODLLgQdLOyT-ddcozpmscipYb_zDo1fcwtZaaKpI4mDJtjrnHYt4CVYhU3ImctXryq1X5Y8BXr4NbTlZ8-28Gq8NXy2jHd9Yvn9pY9/s1600/55.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="234" data-original-width="500" height="186" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjq-KeqoI9gxlRXNcaVyuK0rdjTIbqx9q0xelE-zxODLLgQdLOyT-ddcozpmscipYb_zDo1fcwtZaaKpI4mDJtjrnHYt4CVYhU3ImctXryq1X5Y8BXr4NbTlZ8-28Gq8NXy2jHd9Yvn9pY9/s400/55.gif" width="400" /></a></div>
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Brunet się odwraca i podchodzi do mnie. Siada na skraju łóżka i łapie moje dłonie. Czuję się może trochę spokojniej, ale nada niepewnie. Delikatnie się uśmiecha, a ja po prosu się w niego mocno wtulam. Swoje dłonie kładzie na moich biodrach, a ja czuję, jak cała fala negatywnych emocji powoli ze mnie spływa.<br />
- Przepraszam - szepczę po chwili - Tak się bałam, że nie wrócisz... </div>
<div style="text-align: center;">
- Tak łatwo się mnie nie pozbędziesz - odpowiada, a potem odrywa mnie od siebie i całuje w czubek głowy.</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<a name='more'></a><div style="text-align: center;">
<br />Powoli otwieram oczy i widzę przed sobą bruneta. Delikatnie się uśmiecham, a on momentalnie wbija się w moje usta. Odwzajemniam pocałunek, bo mimo, że wcale nie minęło wiele czasu, cholernie się za nim stęskniłam. Po tym wszystkim co nas spotkało, wiem, że to jest mężczyzna mojego życia i każdy dzień bez niego, jest po prostu dniem straconym. Odrywamy się od siebie dopiero po długiej chwili. Patrzę na niego i mocno się w niego wtulam.<br />- O czym myślisz? - pyta po chwili, a ja łapię jego dłoń i zagryzam swoje usta. Podnoszę wzrok, żeby móc na niego spojrzeć i przez chwilę się zastanawiam.<br />
- O tym, że nigdy więcej nie chcę się kłócić o taką pierdołę - odpowiadam - O tym, że cię cholernie kocham... A ty?<br />
- O tym jak ci powiedzieć, że zabieram cię na wymarzone wakacje - odpowiada, a ja patrzę na niego zdziwiona.<br />
- Mówisz poważnie? - pytam, a on jedynie się delikatnie uśmiecha i kiwa głową.<br />
<br />
<b><u>Kilka dni później</u></b><br />
<b><u><br /></u></b>
- Leon powiedz mi gdzie będziemy jechać - mówię po raz setny, a on znów kiwa przecząco głową. Sam mówi, że zaraz musimy jechać, a ja się jeszcze do końca nie spakowałam. Ale jak mam się spakować, skoro nie wiem czego się spodziewać. Nie chcę zostawić tu czegoś niezbędnego - No chociaż mała podpowiedź - patrzę na niego błagalnie, a on podchodzi do mnie i staje naprzeciwko. Łapie moje dłonie, a potem delikatnie całuje.<br />- To ci się nie przyda - mówi wyjmując z mojej walizki jakiś gruby sweter - Za to to... Raczej tak - wkłada jeden z moich stroi kąpielowych i kieruje się w stronę drzwi - Idę spakować Laurę do samochodu. A jeśli nie przyjdziesz w przeciągu dziesięciu minut to pojedziemy bez ciebie - mówi na co ja jedynie wzdycham.<br />
<br />
<br />
Patrzę za okno i nie odzywam się do Leona już d kilkunastu minut. Próbuję wymusić na nim to, żeby zdradził mi tą tajemnice, ale jak na razie słabo mi idzie. Leon mnie doskonale zna i robi to specjalnie, a ja z każdą chwilą mam już dość tej głuchej ciszy. Po chwili kładzie swoją dłoń na moim kolanie, a ja automatycznie na niego patrzę.<br />
- Będziemy za jakieś dwie godziny, daj spokój. Nie niszcz sobie niespodzianki - mówi, ale ja nie odpowiadam.<br />
- Mamo, nie obrażaj się. Spodoba ci się, lubisz takie miejsca - patrzę na Laurę, a potem oburzona na bruneta.<br />
- Powiedziałeś jej? - pytam, a on odpowiada mi śmiechem, a potem wystawia rękę w tył i przybija Laurze piątkę.<br />
<br />
- Jesteśmy już, kochanie - brunet na mnie patrzy, a ja się delikatnie uśmiecham i wysiadam z auta. Delikatnie się uśmiecham i wdycham świeże powietrze. Po chwili brunet staje koło mnie i łapie moje dłonie.<br />- I co, warto się było tak obrażać? - pyta, a ja kładę dłonie za jego szyją i delikatnie się do niego przybliżam.<br />
- Wcale nie byłam obrażona - odpowiadam po czym wbijam się w jego usta.<br />Leon niesie nasze bagaże, a ja z Laurą wchodzimy do domku. Doskonale wiem gdzie jesteśmy. Byłam tu z blondynką, jak byłyśmy jeszcze w liceum. To jest letniskowy domek jej rodziców, a ja uwielbiam to miejsce. Nie dość, że są tu przepiękne widoki, świeże powietrze to mam z tym miejscem masę cudownych wspomnień. Patrzę na ten salon i delikatnie się uśmiecham. Kominek, jadalnia, nawet dywan... nic tu się nie zmieniło.<br />
<br />
Leon bawi się z Laurą w pokoju, a ja właśnie skończyłam przygotowywać kolacje. Delikatnie się uśmiecham, a potem idę do pokoju. Przez długą chwilę stoję w progi drzwi i po prostu im się przyglądam. Uwielbiam to robić. Ich relacja jest taka... naturalna, prawdziwa. Cieszę się, że oboje się tak pokochali, zaufali sobie.<br />- Wiesz, że masz takie same oczy jak ja? - Laura patrzy na Leona, a on się cicho śmieje.<br />
- I co z tym zrobimy?<br />
- Musisz zostać moim tatą teraz - mówi, a ja widząc zakłopotanie na twarzy Leona po prostu zdradzam im swoją obecność.<br />- Głodni? - pytam, a Laura kiwa głową i biegnie do mnie. Łapię ją za rączkę i idę do kuchni. Siadamy wszyscy przy stole i zaczynamy jeść.<br /><br />Kładę się obok bruneta i mocno się w niego wtulam. On mnie obejmuje, a ja po prostu cieszę się chwilą. Cieszę się, że tu jesteśmy, razem. Zapowiada się naprawdę cudowny wyjazd.<br /> - Jak ci się podoba? - pyta po chwili, a ja na niego patrzę i zagryzam dolną wargę.<br />
- No na pewno się wyjaśniło co knułeś z Lu - śmieję się cicho, a on patrzy na mnie zdziwiony.<br />
- Powiedziała ci?<br />
- Nie. Po prostu głośno gadaliście - mówię, a on jedynie kiwa głową - A tak serio, Leon... Dziękuję.<br />
- Za co?<br />
- Za wszystko. Wkurzyłam się na ciebie niepotrzebnie, a ty wracasz i zamiast mieć jakieś pretensje zabierasz mnie na wakacje...<br />
- Daj spokój. Oboje tego potrzebujemy. A ja kocham twój uśmiech i zrobię wszystko, żeby móc go widzieć codziennie - szepcze, a ja się po raz kolejny tego dnia się delikatnie uśmiecham.<br />
- To brzmi jak obietnica - odpowiadam i delikatnie go całuję. Całujemy sie przez dluższą chwilę, aż znajduję się pod nim, a jego ręcę wędrują pod moją koszulkę. Czuję jak przechodzą przeze mnie dreszcze, a jedncześnie nie mogę się doczekać tego co zaraz się stanie.<br />- Mogę spać z Wami? - słyszę głos Laury, więc utomatycznie się odrywamy od siebie. Próbuję uspokoić swój oddech i patrzę na nią - Jasne kochanie, wskakuj - mówię po dłuższej chwili.<br />
<br />
###<br />Hejka, witam wszystkich!<br />To jest drugi rozdział w tym miesiącu, więc czekam na jakieś pochwały xD<br />Mam nadzieję, że rozdział jest choć troszkę dłuższy od poprzedniego i wszystkim pasuje taka długość. Nie stać mnie na razie na nic więcej, bo jestem naprawdę bardzo zapracowana.<br />Mam nadzieję, że rozdział Wam się podoba (ja go jeszcze w całości nie czytałam..) Czekam na wasze opinię! Na zachęte powiem, że na 56 warto czekać, booo.... (Tutaj musicie się domyślić)<br />Chciałam też powiedzieć, że ostatnio przeglądałam stare rozdziały, czytałam komentarze i wiele z Was jest ze mną od naprawdę bardzo dawna! Dziękuję wszystkim, którzy poświęcają te kilka sekund, bądź minut swojego życia, żeby skomentować "moje wypociny" i sprawić mi tym radość! To naprawdę miłe wiedzieć, że niektóre osoby są ze mną od kilku miesięcy albo i lat!<br />Buziaki!<br />S. </div>
Suzzy Verdashttp://www.blogger.com/profile/02175714512543831467noreply@blogger.com22tag:blogger.com,1999:blog-376111801909227127.post-33399850876867318642018-02-09T20:00:00.000+01:002018-02-09T20:07:03.252+01:00Rozdział 54 "Wyprowadzasz się?"<div style="text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhLpX3Ous1IaMhcGnM0gtvF1T5D2e0kpqIPO9iq_S2FmKy7iMBTtLhoCwyPPx30bl4IMgJ4N61iIhLBBLEdp5c2HFOqIcyuyThteyqlbHWagGa64gHC7zA5O1Z2kSVPFdeEMMRVD-ChjZ2I/s1600/54.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="240" data-original-width="427" height="223" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhLpX3Ous1IaMhcGnM0gtvF1T5D2e0kpqIPO9iq_S2FmKy7iMBTtLhoCwyPPx30bl4IMgJ4N61iIhLBBLEdp5c2HFOqIcyuyThteyqlbHWagGa64gHC7zA5O1Z2kSVPFdeEMMRVD-ChjZ2I/s400/54.gif" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Wzdycham, po czym zamykam oczy i próbuję się uspokoić. Czuję jak w moich oczach pojawiają się łzy, więc szybko je ścieram. Nie chcę się kłócić z Leonem. Nie wiem czemu to powiedziałam, nie chciałam. Wiem, że Leon chce dla Laury jak najlepiej, że kocha ją całym swoim sercem. Nie zrobiłby nic co mogłoby jej zaszkodzić. </div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<a name='more'></a><br />
<div style="text-align: center;">
Niepewnie otwieram oczy, a potem cicho wzdycham. Mimo wszystko miałam nadzieję, że obudzę się przy Leonie. Że wrócił w nocy, albo, że to wszystko było jakimś złym snem.<br />
Wstaję do pozycji siedzącej i wsuwam na stopy swoje ulubione kapcie. Wyjmuję z szafy szlafrok i idę do pokoju Laury, zobaczyć czy już wstała. Staję w progu drzwi i przez dłuższą chwilę patrzę jak mój aniołek jeszcze słodko śpi.<br />
<br />
- Gdzie Leon? - Laura na mnie patrzy, a ja po raz kolejny tego dnia cicho wzdycham. Nie wiem co jej odpowiedzieć, bo sama nie wiem. Nie chcę panikować, bo to przecież tylko jedna noc. Wiem, że mógł się wkurzyć, miał do tego prawo, ale mam nadzieję, że zaraz tu przyjdzie, nie będzie zły i wrócimy do naszego normalnego życia. Po tym co przeszliśmy... Po prostu się boję. Nie chcę go stracić po raz kolejny. Nie dałabym sobie rady bez niego. Patrzę na Laurę i delikatnie się uśmiecham. Nie chcę, żeby wyczuła mój strach. Wystarczy, że ja się denerwuję, ona nie musi.<br />
- Musiał wyjść - odpowiadam spokojnie, a ona marszczy swoje czoło i patrzy na mnie przez długą chwilę.<br />
- To czemu jesteś taka smutna? - pyta, a ja podchodzę do niej i kucam.<br />
- Nie jestem smutna, po prostu zmęczona - mówię, a ona jedynie kiwa głową i nie ciągnie tematu dalej, za co jestem jej ogromnie wdzięczna.<br />
<br />
<br />
Słyszę dzwonek do drzwi, więc od razu podnoszę się z kanapy i lecę z prędkością światła do drzwi modląc się, żeby to był Leon. Przekręcam klucz, a potem naciskam klamkę i widząc blondynkę z mojej twarzy automatycznie znika uśmiech.<br />
- To ty - mówię trochę rozczarowana.<br />
- Hej Lu, fajnie, że przyszłaś - mówi ironicznie, a ja wymuszam delikatny uśmiech - Okej, jeśli widzę u ciebie ten uśmiech, to znaczy, że stało się coś złego - patrzy na mnie, a potem mnie omija i wchodzi do salonu nie ściągając nawet butów. Siada na kanapie, a ja obok niej - Mów co się stało. Gdzie Leon? - pyta, a ja wzdycham.<br />
- No właśnie...<br />
- Nie mów, że wy się... Bo nawet nie uwierzę.<br />
- Nie - mówię od razu, żeby ją uspokoić - Pokłociliśmy się wczoraj wieczorem. Wyszedł i nie wrócił do teraz - patrzę na nią, a ona mnie przytula.<br />
- Nie panikuj. Daj mu trochę czasu. Zobaczysz, że zaraz przyjdzie i będzie wszystko okej - pociesza mnie, ale ja sama nie wiem. Wiem, że to nie była jakaś poważna kłótnia. I wkurza mnie to, że pokłóciliśmy się o taką pierdołę. Ale boję się. Boję się bo wtedy też wyszedł i już nie wrócił... <br />Lu patrzy na mnie i chyba doskonale zna moje myśli bo znowu mnie przytula - Nie zadręczaj się już tymi myślami. Przecież wiesz jak on ciebie kocha. Szaleje za tobą - mówi z delikatnym uśmiechem, a po chwili odpowiadam jej tym samym.<br />
<br />
Stoję przed lodówką i zastanawiam się co bym zjadła. Wiem, że jakieś dwie godziny zjadłam jakieś trzy kanapki, ale to pewnie ze stresu.<br />
- Jesteś głodna? - patrzę na Lu, a ona jedynie kiwa przecząco głową.<br />
- Znowu będziesz jadła? - pyta, a ja patrzę na nią czując się trochę urażona.<br />Wyjmuję z lodówki słoik z ogórkami, a potem talerz. Wykładam kilka z nich na niego i wracam na kanapę, gdzie siedzi blondynka - Dobrze się czujesz? - patrzy przenikliwie na mnie, a potem na talerz, który trzymam w ręce - Nienawidzisz ogórków - mówi, a ja jedynie wzruszam ramionami - Gdybym cię nie znała pomyślałabym, że jesteś w ciąży - patrzę na nią jak na idiotkę i odpowiadam jej śmiechem.<br />
<br />
<br />
Patrzę na zegarek, a potem kładę się do łóżka. Jest już późno, trochę po jedenastej. Położyłam Laurę spać, przeczytałam jej jakąś bajkę i zapewniłam, że jutro Leon wróci. Nie wiem czy wróci, ale mocno w to wierzę. Musi wrócić. Do mnie. Do Laury.<br />
Otwieram powoli oczy i mrużę oczy na światło. Odwracam się na drugi bok i widzę Leona. Mrugam kilka razy, żeby upewnić się, że to nie jest jakaś moja wyobraźnia. Wstaję do pozycji siedzącej i jeszcze przez kilka sekund mu sie przyglądam. Stoi tyłem do mnie, przy szafie.<br />- Co robisz? - pytam łamliwym głosem, bo jedyne co przychodzi mi do głowy o to, że się pakuje - Wyprowadzasz się?<br /><br />###<br />
Hejka!<br />Jak na ostatni czas to... Chyba szybko wróciłam, co?<br />Mam nadzieję, że rozdział Wam się podoba, piszcie koniecznie w komentarzach!!!<br /><b>20 kom = 55</b>! (Jeju jak dużo już!!)<br />
Buziaki!<br />S.</div>
Suzzy Verdashttp://www.blogger.com/profile/02175714512543831467noreply@blogger.com31tag:blogger.com,1999:blog-376111801909227127.post-6474149215528333662018-01-19T20:00:00.000+01:002018-01-19T23:27:55.066+01:00Rozdział 53 "Nie denerwuj się"<div style="text-align: center;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj9JewlSBLHgX5GiVSDuhBZ91XnmCgrYvVMH9u55jIfp-Bla7BfA4GuZsb8Z6j-pLkglT7cCNhbUQCQL7kdxGKpCtfDZE2BAiQgcWpHGvkTj4xCdNDkcoi_PcHTvua6qkGxIKkMQE5HS2Y8/s1600/giphy+%25281%2529.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="226" data-original-width="500" height="180" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj9JewlSBLHgX5GiVSDuhBZ91XnmCgrYvVMH9u55jIfp-Bla7BfA4GuZsb8Z6j-pLkglT7cCNhbUQCQL7kdxGKpCtfDZE2BAiQgcWpHGvkTj4xCdNDkcoi_PcHTvua6qkGxIKkMQE5HS2Y8/s400/giphy+%25281%2529.gif" width="400" /></a></div>
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Powoli otwieram oczy i wstaję do pozycji siedzącej. Cicho wzdycham, a potem patrzę na swoją dłoń na której nadal jest pierścionek. Nie wiem jak mam to interpretować, dlatego czekam, aż Leon sam poruszy ten temat. </div>
<div style="text-align: center;">
- Nie śpisz? - słyszę jego głos, więc się odwracam i patrzę na niego z delikatnym uśmiechem. Kiwam delikatnie głową, a on siada obok mnie i na moich kolanach stawia tacę ze śniadaniem. </div>
<div style="text-align: center;">
- Czym sobie zasłużyłam na takie śniadanie?<br />
- Niczym. Po prostu cię kocham - odpowiada, po czym wbija się w moje usta. </div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<a name='more'></a><br />
<div style="text-align: center;">
Siedzę na kanapie otulona ciepłym kocem i piję gorącą herbatę. Mam już dość tej całej grypy. Nie dość, że od kilku dni męczy mnie cholerny ból głowy, to do tego dziś rano wymiotowałam. Choruję stosunkowo rzadko, dlatego martwi mnie to, że nic się nie poprawia. Jedyne czego chcę, to obudzić się jutro zdrowa i w końcu pójść do pracy. Jestem strasznie ciekawa jak ona będzie wyglądać. Jestem naprawdę pozytywnie do tego nastawiona. Chcę poznać jego pracę, zobaczyć jak to wygląda. Chcę go wspierać w każdej chwili, chcę trzymać za niego kciuki na każdej ważnej konferencji. Chcę być częścią jego sukcesu w biznesie. Wierzę, że będzie nam się dobrze współpracować, wierzę, że nie będziemy się kłócić, a co więcej, że w żadnym stopniu nie wpłynie to negatywnie na nasz związek. </div>
<div style="text-align: center;">
- O czym myślisz? - słyszę głos bruneta, więc podnoszę wzrok i delikatnie się uśmiecham.<br />
- O nas - odpowiadam - O pracy... Wiesz, że nie mogę się doczekać?<br />
- Najpierw to ja muszę mieć pewność, że wyzdrowiałaś - mówi, a ja cicho wzdycham. Wiem, że się o mnie troszczy, martwi. Ale gdybym tylko mogła, zaczęłabym tą pracę już od dziś. Im więcej o niej myślę, tym bardziej chcę już mieć tą chorobę za sobą.<br />
- Zaraz mi przejdzie - odpowiadam, a on mnie obejmuje.<br />
- Mam nadzieję, bo w przeciwnym wypadku trzeba będzie pojechać do lekarza.<br />
- Daj spokój - patrzę na niego, a on wzdycha.<br />
- Po prostu się martwię.<br />
- Wiem. I bardzo to doceniam, ale naprawdę bez przesady.<br />
<br />
<br />
Wstaję powoli do pozycji siedzącej i próbuję się rozbudzić. Chciałam się zdrzemnąć po obiedzie, a przespałam dobre dwie godziny. Wsuwam na stopy swoje ulubione kapcie i podnoszę się. Wychodzę z pokoju, po czym zatrzymuję się słysząc, że Leon z kimś rozmawia. Wiem, że to niegrzeczne, ale jednak ciekawość wzięła górę. Opieram się o ścianę i po prostu słucham tego co mówi.<br />
- Najważniejsze i tak jest to, żeby się nie dowiedziała - mówi, a w mojej głowie automatycznie pojawia się tysiąc myśli.<br />
- Nie martw się, nic jej nie powiem. Wyślę ci adres sms - słyszę głos Lu, a to już kompletnie zbija mnie z tropu.<br />
- Jesteś boska - mówi, a potem się cicho śmieje. Nie wiem o co chodzi, nie wiem co oni kombinują. Każda kolejna minuta coraz bardziej mi miesza w głowie, więc chcę tam pójść i zdradzić im swoją obecność. Nie chcę mieć w głowie jakichś niestosownych myśli. Już kilka razy bałam się, że Leon jest wobec mnie nie fair i za każdym razem byłam w błędzie. Nie chcę się tym razem nakręcać, szczególnie, że teraz chodzi też o moją najlepszą przyjaciółkę.<br />
- O czym rozmawiacie? - pytam, a ich wzrok automatycznie zatrzymuje się na mnie.<br />
- O niczym. Lu przyszła do ciebie, ale nie chciałem cię budzić. Gadaliśmy chwilę o jakichś głupotach - mówi, a ja jedynie kiwam głową.<br />
<br />
- Co tam, Lu? - patrzę na nią, a ona się delikatnie uśmiecha.<br />
- Przyszłam, bo znalazłam dla ciebie sukienkę, na mój ślub - mówi, a ja się cicho śmieje. Blondynka wyjmuje telefon ze swojej torebki i po chwili pokazuje mi jakieś zdjęcie. Patrzę na nie przez dłuższą chwilę, bo ta sukienka jest naprawdę prześliczna - I jak? - pyta - Może być?<br />
- Może być? - powtarzam sarkastycznie jej słowa - Nie wiem skąd ją wytrzasnęłaś, ale jest cudowna - odpowiadam, a ona odpowiada mi uśmiechem.<br />
- Tylko ty wyzdrowiej, bo nie chcę, żeby moja świadkowa była chora w dniu mojego ślubu.<br />
- Spokojnie. To przecież jeszcze kilka tygodni.<br />
- No właśnie. Tylko kilka tygodni.<br />
<br />
<br />
- Mam nadzieję, że czujesz się lepiej niż rano - patrzę na Leona i wzruszam ramionami. Sama nie wiem. Są chwile, kiedy mam wrażenie, że jest już okej, czuję się dobrze. Ale potem i tak zaczyna boleć mnie głowa, jest mi niedobrze. Wtulam się w mojego ukochanego i zamykam oczy. Wiem, że mimo wszystkich lekarstw, ziółek, proszków, to on jest dla mnie najlepszym lekarstwem - Zaraz będę jechać po Laurę - mówi, a ja patrzę na zegarek i jedynie kiwam głową. Jest za kilka minut szesnasta, więc najwyższy czas - Będziesz coś chciała? Mogę podjechać do sklepu - patrzy na mnie, a ja kiwam przecząco głową - Połóż się. Jak wrócę zrobię ci kolację.<br />
- Kocham cię - szepczę, a on w odpowiedzi całuje mnie delikatnie w policzek.<br />
<br />
Leona nie ma już z jakieś czterdzieści minut, a ja leżę na kanapie i wpatruję się w zegarek. Próbowałam obejrzeć coś w telewizji, ale od tego jedynie jeszcze bardziej rozbolała mnie głowa, więc odpuściłam.<br />
Słyszę, że drzwi się otwierają, więc mimowolnie się uśmiecham. Miałam już dość tej ciszy, tego, że nie ma obok Leona. Chcę się przytulić do niego, chcę porozmawiać z Laurą, zobaczyć jej uśmiech.<br />
- Co tak długo? - pytam, a po chwili brunet siada obok mnie i wzrusza ramionami.<br />
- Laura chciała iść na lody - mówi, a ja patrzę na niego niezrozumiale.<br />
- Chyba się nie zgodziłeś? - mówię, a on cicho wzdycha - Leon - mówię zła. Doskonale wie, że mała jest przeziębiona. Nie powinien się godzić, nawet zawahać. Wystarczy, że ja jestem chora, nie chcę, żeby Laurę też złapała jakaś grypa.<br />
- Przecież nic się nie stało. Nie denerwuj się - patrzy na mnie, a ja wzdycham. Czy on naprawdę nie rozumie? To jest nieodpowiedzialne.<br />
- Mówiłam ci jeszcze kilka dni temu, żebyś nie kupował jej żadnych lodów i zimnych napojów.<br />
- Vils, Laura już nie ma kataru, jest okej. Nie wiem czemu się unosisz, nic się nie stało.<br />
- Ale może się stać. A ja nie chcę, żeby moja córka później miała jakiś antybiotyk.<br />
- Najwyraźniej ja chcę, żeby twoja córka wylądowała z antybiotykiem - mówi zły po czym odwraca się i znika z mojego pola widzenia. Wzdycham, a potem słyszę tylko trzaśnięcie drzwiami.<br />
<br />
###<br />
Dziś krótko.<br />
Żyję.<br />
Wracam po długiej przerwie z 53.! Dajcie znać czy Wam sie podoba, bo ja nie jestem przekonana. Czekam na szczere opinię!<br />
Buziaki!<br />
S. </div>
Suzzy Verdashttp://www.blogger.com/profile/02175714512543831467noreply@blogger.com18tag:blogger.com,1999:blog-376111801909227127.post-41933574246275533352017-12-22T21:00:00.000+01:002017-12-22T21:00:22.271+01:00One Part Leonetta "Randka z gwiazdą" cz.3<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiQdlQ_0QAxKwcc799OOGnpwvU31SFoVL2Xlcse9o78p6bn0Hbtpc8fSeY8M11e1Mz-GuICrSwmSZKGwPMxJTOlTDKBbCP280tiAcYR2cojKmP77Ypl-KXj_MqRjnKANT49hg7y2z3ys6nl/s1600/Tumblr_mgfkaq9igD1rjb07wo1_500.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="280" data-original-width="500" height="223" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiQdlQ_0QAxKwcc799OOGnpwvU31SFoVL2Xlcse9o78p6bn0Hbtpc8fSeY8M11e1Mz-GuICrSwmSZKGwPMxJTOlTDKBbCP280tiAcYR2cojKmP77Ypl-KXj_MqRjnKANT49hg7y2z3ys6nl/s400/Tumblr_mgfkaq9igD1rjb07wo1_500.gif" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Otwieram powoli oczy i widzę, że obok mnie śpi brunet. Przez chwilę zastanawiam się jak tu się znalazłam, a potem przypominam sobie wczorajszy wieczór. Cicho wzdycham i przeczesuje ręką swoje włosy. Nie wiem co powinnam teraz zrobić, nie wiem jak to się stało. Wiem, że to co pomiędzy nami zaszło, było... wyjątkowe. I może nawet chciałabym się budzić przy nim codziennie, ale jakie to ma znaczenie, skoro za kilka dni będzie setki kilometrów ode mnie? </div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<a name='more'></a><br />
<div style="text-align: center;">
Patrzę jeszcze przez chwilę na bruneta i delikatnie się uśmiecham. Może i będę żałować tego, co zrobię, ale w tej chwili dla mnie to jedyne słuszne rozwiązanie. On ma tysiące fanów na całym świecie, koncertuje. A ja jestem normalną dziewczyną, która nie jest w stanie z dnia na dzień obrócić swoje życie o sto osiemdziesiąt stopni i wyjechać ze swojego miasta. To nie ma prawa się udać, a ja nie mogę pozwolić, żeby dla mnie z czegokolwiek rezygnował...<br />
Biorę swoje ciuchy z podłogi i w błyskawicznym tempie zakładam je na siebie. Staje przed lustrem i w kilka sekund próbuje ułożyć swoje włosy do ładu. Ostatni raz patrzę na bruneta i sama nie wiem dlaczego, podchodzę do niego. Zagryzam dolną wargę, a potem delikatnie całuje jego policzek.<br />
- Przepraszam - szepczę, po czym odwracam się i idę w stronę drzwi. Wycieram ręką swoje łzy i wychodzę z jego pokoju. </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Od razu jak wyszłam z hotelu zadzwoniłam po taksówkę, a teraz stoję pod domem blondynki i czekam, aż mi otworzy. Nie wiem czy powinnam jej to powiedzieć czy nie. Ale wiem, że potrzebuję jej towarzystwa, jej uśmiechu. Widzę, że Lu stoi w drzwiach, więc wchodzę i po prostu przytulam się do niej. Potrzebuję tego.<br />
- Wszystko okej? - pyta, a ja jedynie kiwam głową.Chciałabym powiedzieć jej o tym wszystkim, ale wiem jak zareaguje, wiem co mi powie. A teraz nie mam siły ani na kazanie, ani na kłótnie. </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Siedzę na łóżku u blondynki i patrzę ślepo w ścianę. Lu doskonale wie, że coś się stało, ale jak na razie, nic jej jeszcze nie powiedziałam. Może trochę się boję, a może chodzi o to, że sama jeszcze się z tym nie pogodziłam. Wczoraj z nim... Czułam się jak księżniczka, czułam, że razem możemy zrobić wszystko, że możemy przenosić góry. A dziś wróciłam do szarej rzeczywistości, w której on żyje na walizkach, ma fanów. Ma zupełnie inne życie. Życie, którego ja kompletnie nie rozumiem. Patrzę na blondynkę, która od kilkunastu minut patrzy w swój telefon. Nagle widzę na jej twarzy zdziwienie, a potem przenosi wzrok na mnie. Chcę się zapytać co się stało, ale doskonale wiem, że zaraz sama mi powie. </div>
<div style="text-align: center;">
- Leon właśnie rozwiązał zagadkę, która męczyła jego fanów od kilku miesięcy - mówi, a ja patrzę na nią zdziwiona, bo nie mam pojęcia o czym ona mówi.<br />
- Jaką zagadkę? - pytam, a ona w odpowiedzi pokazuje mi telefon. Patrzę na nią zdziwiona i po mimo, że nadal nie wiem o jaką zagadkę chodzi, czuję jak moje serce bije kilka razy szybciej. Leon kilkanaście minut temu dodał na twittera nasze stare zdjęcie <i>"To ona" </i>- Nie rozumiem - mówię, a blondynka wzdycha. </div>
<div style="text-align: center;">
- To ona - czyta opis i czeka, aż zrozumiem, ale chyba za dużo ode mnie wymaga - Kiedy wydał tą płytę, w jednym wywiadzie powiedział, że ta płyta jest napisana dla kogoś wyjątkowego. I mimo, że fani milion razy pytali się o kogo chodzi, nie uzyskali odpowiedzi. Do dziś, Vils. Chodzi o ciebie - tłumaczy, a ja czuje, jak w moich oczach automatycznie pojawiają się łzy. Blondynka patrzy na mnie, a potem przytula - Czemu zrobił to dziś? - pyta, a ja wzruszam ramionami, mimo, że doskonale znam tą odpowiedź - Nie zastanawia cię to? Mógł to zrobić od razu po wydaniu płyty, albo po koncercie... Nie rozumiem... - patrzę na nią i cicho wzdycham. Zagryzam dolną wargę, a potem spuszczam wzrok. </div>
<div style="text-align: center;">
- Ja wiem dlaczego - mówię, a jej wzrok w błyskawicznym tempie znajduje się na mnie. Czeka, aż coś powiem, a ja cały czas bije się ze swoimi myślami. Wiem, że ma prawo wiedzieć, jest moją przyjaciółką i po tym, jak przez tyle czasu mi pomagała, wspierała. Była ze mną, kiedy mnie zdradził, zasługuje na szczerość. Ale to wcale nie jest takie łatwe - My... Spaliśmy ze sobą - mówię po chwili, tak cicho, że tylko ona jest w stanie mnie usłyszeć. Powoli podnoszę wzrok i patrzę na nią. Czekam, aż coś powie, ale na jej twarzy jest wymalowane wielkie zdziwienie i szok. I wcale jej się nie dziwie, ale mimo wszystko wolałabym coś usłyszeć z jej ust. Cokolwiek. </div>
<div style="text-align: center;">
- Jak to spaliście..? - pyta po chwili, a ja ponownie wzruszam ramionami. </div>
<div style="text-align: center;">
- Wpadłam na niego wczoraj wieczorem i... Tak jakoś wyszło - odpowiadam, a ona cicho wzdycha. </div>
<div style="text-align: center;">
- Tak jakoś wyszło - powtarza moje słowa - Zabezpieczyliście się chociaż? Bo jakby idol tysiąca nastolatek nagle został ojcem, to byłaby chyba niezła afera - mówi, a ja patrzę na nią przerażona. Próbuję sobie przypomnieć, ale nie mam pojęcia. Byłam tak zafascynowana tym co się dzieję, że nie zwróciłam na to uwagi - Vils - mówi zmartwiona, a ja czuję jak do moich oczu, kolejny raz tego dnia napływają łzy - Powiedz, że tak - mówi błagalnie, a ja kiwam przecząco głową. </div>
<div style="text-align: center;">
- Nie pamiętam Lu - patrzę na nią, a ona mnie przytula. Próbuję przypomnieć sobie kiedy miałam okres, ale nagle mam w głowie jakąś ogromną pustkę. Nic. W mojej głowie jest tylko Leon, wczorajsza noc i moja przyszłość. Czuję ogromny strach, nie chcę być w ciąży, za nic na świecie. Nie chcę zostać matką, nie chcę zniszczyć Leonowi życia. Biorę swoją torbę i szukam w niej kalendarza. Przewijam szybko kilka stron, aż w końcu upewnię się kiedy dokładnie mi się skończył. Przeliczam szybko dni i biorę duży wdech - To nie te dni. </div>
<div style="text-align: center;">
- Na pewno? - pyta, a ja jedynie kiwam głową - Rozmawiałaś z nim? - pyta, kiedy widzi, że już trochę się uspokoiłam. Kiwam przecząco głową. </div>
<div style="text-align: center;">
- Uciekłam rano, spał - odpowiadam, a ona cicho wzdycha. </div>
<div style="text-align: center;">
- Nie chce ci robić kazań, ale zdecyduj się Vils. Albo chcesz z nim być, albo nie. Nie dawaj mu sztucznej nadziei. </div>
<div style="text-align: center;">
- Wiem Lu. I uwierz, że ja na prawdę nie chcę go ranić. Ale nie ma innego wyjścia, rozumiesz? Chcę z nim być, cholernie. Chcę trzymać go za rękę, całować. Chcę budzić się przy nim, ale jego życie wygląda zupełnie inaczej i nie pozwala nam na to. Kiedy... Kiedy jestem przy nim, zapominam o wszystkim co dzieję się w okół mnie. Czuję się jak kiedyś... - mówię z delikatnym uśmiechem przypominając sobie jak to kiedyś wyglądało. Gdybym mogła, dałabym na prawdę wszystko, żeby cofnąć czas i wybaczyć mu tą zdradę. Wiem, że mnie kocha. Naprawdę mnie kocha, a ja powinnam dać mu drugą szansę. Pewnie nadal bylibyśmy razem, a on nie byłby żadną gwiazdą. Nasze życie byłoby prostsze i teraz nie musiałabym dokonywać tego wyboru. </div>
<div style="text-align: center;">
- Może pozwól, że on też o tym zadecyduje? - blondynka patrzy na mnie niepewnie, a ja kiwam przecząco głową. Może zachowuję się teraz egoistycznie, ale chcę dla niego jak najlepiej. </div>
<div style="text-align: center;">
- Po co? Ja z nim nie wyjadę, nie jestem gotowa na taki wielki krok. A on? Nie odwoła dla mnie koncertów i nie zawiedzie swoich fanów. I tak by na tym stanęło. Nie chcę tego już bardziej komplikować Lu. </div>
<div style="text-align: center;">
- Zasługuje na rozmowę po tym wszystkim. Są różne sposoby na utrzymanie związku. Przemyśl to Vils... </div>
<div style="text-align: center;">
- I co? Będziemy się widzieć raz na trzy miesiące i gadać przez skajpa? </div>
<div style="text-align: center;">
- To chyba lepsze, niż w ogóle się z nim nie widzieć, co? - mówi, a ja wzdycham. Już sama nie wiem co powinnam zrobić, a czego nie. Wiem tylko, że nie chcę, żeby dla mnie z czegokolwiek rezygnował. I nie mogę pozwolić, żeby tu został, dla mnie. </div>
<div style="text-align: center;">
<br />
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Leżę na łóżku i od kilkunastu minut ślepo patrzę w sufit. W mojej głowie cały czas jest brunet. Nie wiem co zrobić, żeby przestać o nim myśleć. Nie chcę, żeby znowu siedział w niej przez tyle miesięcy. Muszę przestać o nim myśleć. Muszę zapomnieć o tej nocy, o nim. Nie mogę się dłużej łudzić. Nie mogę go ranić. My po prostu nie jesteśmy sobie przeznaczeni. Nasze życia to dwie różne bajki. Ja chodzę w dresie przez pół dnia, a on gra koncerty i udziela wywiadów. Muszę pogodzić się z tym, że to co było pomiędzy nami to zakończona historia. Muszę w końcu zakończyć ten etap i nauczyć się żyć bez niego. Tym razem musi mi się udać. </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
***<br />
<br />
<br />
<i>Widzę dokładnie jego oczy, choć dookoła jest cholernie ciemno. Przez uchylone okno słychać jakąś muzykę, ale ja skupiam się tylko na jego szepcie. Czuję się cudownie, naprawdę trudno opisać to jakimikolwiek słowami. Odchylam głowę, a paznokcie wbijam w jego skórę, ale to mu chyba nie przeszkadza. Brunet zwalnia tempo, a potem mnie delikatnie całuje. Oddaję pocałunek, a jednocześnie znacznie go pogłębiam. Jesteśmy tak blisko siebie, a dla mnie to i tak za mało. Ciągle chcę więcej i więcej. To mi nie starcza. </i><br />
- Nie słuchasz mnie, prawda? - blondynka na mnie patrzy, a ja zagryzam dolną wargę i patrzę na nią przepraszająco - O co chodzi Vils? Jesteś jakaś zamyślona.<br />
- O nic Lu, przepraszam. Nie wyspałam się i tyle.<br />
- Na pewno?<br />
- Tak - mówię po dłuższej chwili - Na pewno... - dodaję szeptem, a potem cicho wzdycham.<br />
<br />
<br />
Siedzę w salonie i od kilkunastu minut oglądam jakiś film. Nie wiem o co w nim chodzi bo nawet na minutę nie mogę się skupić. Cały czas myślę o Leonie, Lu, o tym co się stało. Nie wiem czy zrobiłam dobrze, nie wiem dlaczego to wszystko jest takie pogmatwane. Czuję, że popełniłam błąd, ale nie wiem w którym momencie. Nie wiem czy chodzi o Lucasa, czy o noc z Leonem czy o to, że chcę się od niego odsunąć.<br />
- Wszystko okej? - moja mama patrzy na mnie, a ja kiwam jedynie głową. Nie chcę jej się z tego zwierzać, wiem jakby zareagowała. A nie mam teraz siły na awanturę czy kazania.<br />
- Czemu pytasz?<br />
- Od kilku dni dziwnie się zachowujesz. Mało jesz, mało się uśmiechasz, mało rozmawiasz. Na pewno wszystko okej? Z Ludmiłą? Z Lucasem? - patrzy na mnie zmartwiona, a ja dopiero teraz uświadamiam sobie, że wcześniej nie powiedziałam jej o rozstaniu z Lucasem. Zagryzam dolną wargę, a potem cicho wzdycham.<br />
- Ja i Lucas od pewnego czasu się nie spo...<br />
- Violetta! - przerywa mi głos siostry, więc odwracam się do niej, a ona siada obok mnie i pokazuje jakieś zdjęcie w gazecie dla nastolatek. Patrzę na nie przez długą chwilę, a moje serce z każdą kolejną sekundą bije coraz szybciej - To ty prawda? - mówi podekscytowana, a ja się nerwowo śmieje i zaprzeczam.<br />
- Coś ty Megan - mówię, a ona patrzy na mnie zdziwiona.<br />
- No ale ma takie same włosy jak ty i też masz takie ciuchy! - mówi jakby oburzona tym, że zaprzeczyłam.<br />
- To musiał być ktoś podobny. Gdzie ja miałabym go spotkać, co? - pytam, a na jej twarzy automatycznie pojawia się smutek. Megan wzdycha cicho, a potem wraca do swojego pokoju. Biorę do ręki tą gazetę i przez kilka kolejnych minut po prostu na to patrzę. Nie wierzę, że to zdjęcie trafiło do sieci, że jest w gazecie. To był jeden wieczór, jedna noc. Miałam zapomnieć o nim, a zaraz będzie wiedział o tym cały świat. Moja mama siada obok mnie i tak jak ja przez kilka minut patrzy na to nieszczęsne zdjęcie i czyta artykuł zamieszczony obok.<br />
- To dlatego chodzisz taka przygnębiona? - pyta, a ja jedynie kiwam głową.<br />
- Spotkałam go na mieście - mówię po chwili i jednocześnie czuję, jak w moich oczach pojawiają się łzy - Pojawił się tak nagle, powiedział, że nie zapomniał o mnie. Pocałował mnie, nie wiedziałam, że ktoś zrobił nam zdjęcie - patrzę na nią, a ona mnie jedynie przytula.<br />
- Ty też nie zapomniałaś, prawda? - pyta, a ja jedynie kiwam głową.<br />
<i>Nie zapomniałam. I już chyba nie zapomnę. </i><br />
<br />
***<br />
<br />
<br />
Spaceruję po mieście i próbuję oczyścić swój umysł. Mam dość tego, że w mojej głowie jest cały czas Leon. Blondynka mówiła, że przesadzam, że nie powinnam na siłę się od niego oddalać, ale to nie jest takie proste. Bo nie chcę tego robić, ale czuję, że to będzie mniej bolesne niż bycie z nim. Nie chcę go ograniczać, nie chcę, żeby przeze mnie z czegoś rezygnował. Nie chcę spotykać się z nim raz na dwa miesiące. Chcę, żeby był szczęśliwy, żeby spełniał się w tym co robi. Żeby nadal koncertował po całym świecie, uszczęśliwiał swoich fanów. Nie chcę odbierać mu tego co kocha. To będzie lepsze rozwiązanie, jak będziemy osobno.<br />
<br />
Widzę przed sobą jakąś grupkę dziewczyn. Wszystkie są uśmiechnięte, szczęśliwe, niektóre nawet piszczą. Uśmiecham się delikatnie, dopóki nie widzę, że pomiędzy nimi stoi brunet. Cicho wzdycham, bo ostatnie czego bym chciała, to go spotkać. Odwracam się na pięcie i modlę w myślach, żeby mnie nie zobaczył, nie podszedł, nie zagadał.<br />
- Violetta - słyszę po chwili jego głos, więc cicho wzdycham i przymykam oczy. Powoli je otwieram, a potem odwracam się do niego.<br />
- To jakieś fatum? - pytam, a on się cicho śmieje.<br />
- Albo fatum, albo przeznaczenie - mówi, a ja wywracam oczami.<br />
- Raczej to pierwsze - mówię obojętnie - Nie powinieneś być już we Włoszech?<br />
- To jutro - odpowiada, a pomiędzy nami panuje głucha cisza - Czemu przede mną uciekasz? - patrzy na mnie, a ja czuję jak we mnie przechodzą jakieś ciarki.<br />
- Może dlatego, że nie chcę cię widzieć? - odpowiadam pytaniem na pytanie. Brunet łapie moje ręce i znów patrzy prosto w moje oczy. Czuję się niekomfortowo, bo to wcale nie jest proste. Nie chcę udawać obojętnej, albo złej. Chcę go przytulić, najmocniej na świecie. Ale wiem dlaczego to robię, dlatego muszę dać radę. Dla niego, dla jego dobra.<br />
- Przecież było nam tak dobrze, razem. Dlaczego to robisz? - pyta, a ja głośno przełykam ślinę.<br />
- Może to tobie było dobrze - mówię cicho. Nie patrzę na niego, nie potrafiłabym tego powiedzieć widząc ból w jego pięknych, szmaragdowych oczkach.<br />
- Widziałem twój uśmiech, Vils. Widziałem miłość w twoich oczach. Nie zaprzeczaj teraz.<br />
- Po prostu mnie wykorzystałeś. Miałam gorszy dzień. Nie czułam nic tamtej nocy, rozumiesz? - pytam, a on cicho wzdycha.<br />
- Spójrz mi w oczy i powiedz to jeszcze raz - mówi, a ja zagryzam dolną wargę. Podnoszę wzrok tak, żeby spojrzeć mu w oczy i w tym samym momencie czuję, jak moje serce rozłamuje się na setki kawałków.<br />
- Nie kocham cię Leon - mówię po długiej walce samej ze sobą.<br />
- Jeśli zmienisz zdanie... Za kilka miesięcy wracam tu, mam dwa koncerty - patrzy na mnie przez długą chwilę, a potem całuje mnie delikatnie w policzek - Przepraszam - szepcze, a potem odchodzi. Patrzę na jego oddalającą się sylwetkę, a w moich oczach pojawiają się łzy, które następnie spływają po moich policzkach.<br />
- Kocham cię Leon. Cholernie cię kocham, przepraszam - szepczę po czym odwracam się i idę w kierunku swojego domu.<br />
<br />
<b><u>Kilka tygodni później</u></b><br />
<b><u><br /></u></b>
<br />
- Co się dzieje Vils? - blondynka na mnie patrzy, a ja wzruszam ramionami. Chciałabym jej to powiedzieć, ale to mi nawet nie może przejść przez gardło. Boję się. Cholernie się boję. Nie chcę, żeby moje obawy się sprawdziły, nie chcę zniszczyć sobie, ani Leonowi życia - Vils... - Lu siada obok mnie, a ja cicho wzdycham. Zagryzam dolną wargę i patrzę na zdrapany lakier ze swoich paznokci.<br />
- Boję się, że jestem w ciąży - mówię cicho, a Lu wytrzeszcza oczy.<br />
- Jak to w ciąży? Mówiłaś, że to nie te dni - patrzy na mnie, a ja po raz kolejny wzdycham.<br />
- Wiem, że tak mówiłam. Tak myślałam, a teraz sama nie wiem, Lu. Okres mi się spóźnia, mam mdłości, dziwnie się czuję. Nie mogę na niczym się skupić, jestem rozkojarzona. Nigdy tak nie miałam. Nie wiem co się ze mną dzieję. Pomóż mi - patrzę na nią, a w moich oczach pojawiają się łzy. Blondynka mnie przytula, a ja po prostu wypłakuję się w jej ramie.<br />
- Będzie dobrze Vils - mówi, a ja odrywam się od niej i przez chwilę na nią patrzę.<br />
- Na prawdę tak myślisz? Bo ja od jakiegoś czasu przestałam w to wierzyć.<br />
<br />
<br />
Kilkadziesiąt minut temu blondynka dała mi test ciążowy. Czuję ogromną ulgę, czuję jak fala szczęścia się we mnie rozpromienia. Cieszę się, że to jednak nie ciąża. Nie poradziłabym sobie z dzieckiem, nie chciałabym Leonowi niszczyć życia, więc najprawdopodobniej nigdy by się o tym nie dowiedział. Ale nie chcę o tym myśleć. Chcę się cieszyć, że chociaż to wyszło po mojej myśli.<br />
- A ty jesteś pewna, że dobrze zrobiłaś? - Lu siada obok mnie, a ja kiwam jedynie głową.<br />
- Przeczytałam instrukcję - mówię, a ona się cicho śmieje.<br />
- Mówię o Leonie - patrzy na mnie, a z mojej twarzy od razu znika uśmiech.<br />
- Możemy o tym nie rozmawiać? - pytam, a ona cicho wzdycha.<br />
- Możemy, ale wiem, że chcesz się wygadać, potrzebujesz tego. Nie ukrywaj w sobie emocji, to nie przyniesie nic dobrego - patrzy na mnie, a ja wzruszam ramionami - Nie chce patrzeć jak moja przyjaciółka codziennie chodzi przygnębiona, tęsknie za twoim uśmiechem - mówi po chwili, a ja się delikatnie uśmiecham.<br />
- Nie wiem Lu... Minęło tyle czasu, a ja codziennie o nim myślę. O tej nocy, o tym dniu. Nie wiedziałam, że to będzie takie trudne, a z każdym dniem jest coraz gorzej - czuję jak w moich oczach pojawiają się łzy, ale nie zwracam na to uwagi. Już dawno przestałam udawać twardą. Nie wstydzę się łez.<br />
- Może powinnaś z nim pogadać, co? - pyta, a ja się cicho śmieję. Nawet jakbym chciała, to nierealne. Nie mam jego numeru, maila, nic. A on dostaje dziennie setki wiadomości od swoich fanów na profilach społecznościowych, mojej by nawet nie zauważył. </div>
<div style="text-align: center;">
- Jest ciężko, ale nie zmieniłam zdania. Nadal uważam, że powinniśmy być osobno. Chcę, żeby się spełniał w tym co robi, nie rozumiesz?<br />
- To ty nie rozumiesz Vils. On cię naprawdę kocha, nie rań go. I siebie też nie rań. Nawet nie spróbowaliście, może będzie zupełnie inaczej niż to sobie wyobrażasz, co?<br />
- Boli mnie głowa Lu, proszę nie rozmawiajmy o tym. </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
***<br />
<br />
<br />
Wchodzę do łazienki i kładę swoje czyste ciuchy na wannie. Patrzę na swoje odbicie w lustrze i cicho wzdycham. Związuję swoje włosy, a potem zrzucam z siebie ciuchy. Wchodzę do kabiny prysznicowej i po chwili włączam ciepłą wodę. Zamykam na chwilę oczy i powoli się rozluźniam. Pierwszy raz od dawna nie myślę o niczym. Czuję jakiś spokój, a tego na pewno mi ostatnio brakowało. Biorę do ręki swój ulubiony żel i wmasowuje go w swoje ciało.<br />
Wychodzę spod prysznica i owijam się cieplutkim ręcznikiem. Wybieram się dokładnie, a potem zakładam czyste ciuchy. Rozpuszczam swoje włosy i delikatnie się uśmiecham.<br />
<br />
Wchodzę do pokoju i kładę się na łóżku. Patrzę na biurko, a moją uwagę przykuwa płyta, którą kiedyś przyniosła mi blondynka. Minęło już tyle tygodni, a ja nadal nie miałam czasu, żeby ją odsłuchać. Czasu, albo odwagi. Przez chwilę się zastanawiam, ale w końcu wstaję z łóżka i biorę ją do ręki. Nie wiem czemu, ale po prostu chcę jej posłuchać. Chcę słyszeć jego głos. Może dzięki temu poczuję się lepiej, może nie będę za nim tak cholernie tęsknić. Przez długi czas patrzę na okładkę. Patrzę na nią i się uśmiecham. Ostatnio unikałam wszystkiego co się z nim wiążę. Zdążyłam zapomnieć, że jest tak cholernie przystojny.<br />
Wsadzam płytę do radia i czekam, aż rozpocznie się pierwsza piosenka. Trochę się boję, bo pamiętam co mówiła blondynka. Piosenki są o nas, podobno... Nie wiem jak zareaguję, nie wiem jakie wzbudzą we mnie emocje, jakie wspomnienia. Ale jestem gotowa. Chcę to usłyszeć. </div>
<div style="text-align: center;">
<br />
<i>Pamiętam jak świat, na długo zgasł, przez jeden błąd </i><br />
<i>Zabrakło tchu, nie było już jak dalej biec </i><br />
<i>Bo trudno jest wstać, gdy przed walką wiatr, zakłóca nam sen</i><br />
<i>Wiem, jednak ten dzień nie powtórzy się, ja wciąż kocham Cię. </i><br />
<i><br /></i>
<i>Dziś gram w otwarte karty<br />I wiem</i><br />
<i>Że nie warto patrzeć wstecz </i><br />
<i>Przepraszam Cię </i><br />
<br />
Czuję jak jakieś dziwne ciepło rozpromienia się w moim ciele. Nie wiem czemu, dopiero teraz wszystko do mnie dochodzi. Nie zdawałam sobie wcześniej sprawy z tego, co on czuł, co przeżywał. A przeżywał dokładnie to co ja. Nie jestem na niego zła, już dawno zapomniałam o tej cholernej zdradzie. Teraz wiem, że go potrzebuje i on mnie chyba też...<br />
<br />
***<br />
<br />
<br />
Patrzę na kalendarz i cicho wzdycham. Ostatnio czas mi tak wolno upływa. Czekam, aż w końcu będzie luty, a Leon wróci tu na swoje koncerty. Tym razem zrobię wszystko, żeby z nim porozmawiać. Chcę spojrzeć w jego piękne oczka, chcę móc go przytulić. Chcę być przy nim. Teraz już wiem, że bez niego nie jestem sobą. Nie potrafię być szczęśliwa, gdy jest daleko ode mnie. Potrzebuję go. Po prostu. Jest źródłem mojego szczęścia. Już wiem, że nie ma nic gorszego, niż brak jego obecności...<br />
<br />
Kolejny raz patrzę na kalendarz i delikatnie się uśmiecham. Nie wiem, jak mogłam wcześniej nie zauważyć tego. Jest dwudziesty drugi październik, a co za tym idzie, urodziny Leona. Biorę telefon do ręki i nie wiem nawet czemu, ale wchodzę na twittera. Przez kilkanaście minut przeglądam życzenia dla niego, aż w końcu sama postanawiam coś napisać.<br />
<br />
<i>Sto Lat kochanie @LeonVerdas </i><br />
<br />
Przez chwilę się waham, ale w końcu wyłączam swoje myślenie i po prostu go dodaję. Wiem, że tego nie zobaczy, ale jakaś magiczna siła każe mi to zrobić. Więc robię. Odkładam telefon i kładę się na łóżku. Patrzę w sufit i myślę o brunecie. Od kiedy zdałam sobie sprawę z tego, że chcę z nim być, czuję się lepiej. Psychicznie. Nie wiem czy potrzebowałam czasu czy dystansu, ale cieszę się, że to się tak potoczyło. Teraz wiem, że nie ma nic gorszego, niż życie osobno. A teraz czuję, że jesteśmy razem. Będziemy. To kwestia czasu.<br />
<br />
<b><u>Kilka dni później</u></b><br />
<b><u><br /></u></b>
<b><u><br /></u></b>
Siedzę na kanapie w dresach i jem lody. Rodzice z Megan wyjechali na weekend, a ja postanowiłam poleniuchować. Aktualnie oglądam jakiś serial i jednocześnie przeklinam głównego bohatera. Nie rozumiem, jak mógł stracić taką okazję, żeby powiedzieć Alice, że ją kocha. Chyba nigdy nie zrozumiem scenarzystów. Gdybym tylko mogła, zrobiłabym wszystko inaczej.<br />
Słyszę dzwonek do drzwi, więc cicho wzdycham. Odkładam kubełek lodów na stolik i niechętnie wstaję z kanapy. Otwieram drzwi, a moje serce przyspiesza swoje tempo. Głośno przełykam ślinę i modlę się, żeby to nie był sen.<br />
- Leon? - pytam niedowierzając, a jednocześnie modle się, żeby to nie był sen, ani żaden mój wymysł.<br />
- Mogę wejść? - pyta, jak gdyby nigdy nic. Nie odpowiadam, ale przesuwam się, robiąc mu miejsce. Brunet wchodzi do środka, a ja nie spuszczam z niego wzroku. Boję się, że gdy zrobię to chociaż na sekundę on zniknie, a ja zrozumiem, że to tylko sen. Leon staje na przeciwko mnie i łapie moje dłonie, a ja czuję jak w moim ciele rozpływa się niesamowite ciepło - Tęskniłem za tobą - mówi, a na mojej twarzy automatycznie pojawia się delikatny uśmiech - Cholernie - dodaje szeptem. Zagryzam swoje usta i patrzę prosto w jego oczy - Wiem czemu tamtego dnia w parku mnie odrzuciłaś, już wszystko rozumiem. Bałaś się, tego co się stało, tego co będzie. Powiedz tylko, że się nie mylę - patrzy na mnie, a ja kiwam głową.<br />
- Przepraszam - mówię po chwili - Myślałam, że tak będzie dla nas lepiej, ale pomyliłam się. Kocham cię, Leon - szepczę, a on się delikatnie uśmiecha. Zahacza kosmyk włosów, który opadł mi na twarz i nieznacznie się do mnie przybliża. Zaplatam swoje dłonie za jego szyją i wbijam się w jego usta. Automatycznie czuję jakieś dziwne mrowienie w całym swoim ciele.<br />
<br />
Jestem z Leonem w swoim pokoju. Brunet siedzi na łóżku, a ja leżę opierając głowę o jego umięśniony brzuch. Patrzę na niego i delikatnie się uśmiecham. Nadal nie wierzę w to, co się stało. Jest tu, przyjechał setki kilometrów, żeby mnie zobaczyć. Jest cudowny, idealny.<br />
- Następnym razem, jak będziesz chciał mi zrobić taką niespodziankę... Napisz do mnie godzinę wcześniej, żebym zdążyła się chociaż ładnie ubrać - mówię patrząc na swoje brudne dresy. Brunet się śmieje, a ja mrożę go wzrokiem.<br />
- Wyglądasz cudownie - patrzy na mnie, a potem całuje w czubek głowy.<br />
<br />
<br />
Leżę wtulona w bruneta i od kilkunastu minut myślę o tym co się tak naprawdę wydarzyło. Chyba jeszcze w to nie uwierzyłam. Jest tu, obok. Przy mnie. Dla mnie. Spędziliśmy ten dzień tak cudownie, razem. Rozmawialiśmy, śmialiśmy się. To wystarczy. Jego uśmiech, obecność, spojrzenie, to sprawia, że jestem naprawdę szczęśliwa.<br />
- Leon..? - zaczynam po chwili niepewnie, a później cicho wzdycham. Cały dzień o tym myślę i nie miałam odwagi spytać wcześniej. Teraz nie mam wyjścia, bo boję się, że obudzę się rano, a jego przy mnie nie będzie.<br />
- Tak? - patrzy na mnie, a ja ponownie wzdycham i łapię jego dłoń.<br />
- Powiedz mi, że jak obudzę się, to nadal tu będziesz - mówię niepewnie, a on odpowiada mi śmiechem. Irytuje mnie to, ale nie daje tego po sobie poznać.<br />
- Nie po to przyjeżdżałem setki kilometrów, żeby teraz uciekać - szepcze mi prosto w ucho, a przeze mnie przechodzi jakiś dziwny dreszcz - Mam kilka dni - mówi po chwili. Kiwam głową na znak, że rozumiem i delikatnie się uśmiecham, choć wiem, że te kilka dni nie uzupełni tych wspólnych straconych lat - Gdybym tylko mógł... Zostałbym tu dłużej - mówi tak, jakby doskonale znał moje myśli.<br />
- Cieszę się, że jesteś - patrzę na niego, a potem łapię jego dłoń i splatam ze swoją.<br />
<br />
Patrzę na zegarek i cicho wzdycham. Jest już naprawdę późno, a ja jestem cholernie zmęczona. A mimo to za żadne skarby nie chcę iść spać. Nie chcę, żeby ten cudowny dzień się skończył, wprost przeciwnie. Chcę, żeby trwał wiecznie, jest idealnie. Ja i on. Wiem, że niczego więcej do szczęścia mi nie brakuje.<br />
- Zaraz zaśniesz - brunet na mnie patrzy, a ja kiwam przecząco głową.<br />
- Jest okej - mówię, a on się cicho śmieje.<br />
- Przecież widzę, że oczy ci się same zamykają. Chodź - łapie moją rękę, a potem mnie ciągnie do pokoju. Cicho wzdycham bo nie mam siły mu się opierać. Idę więc grzecznie zanim, aż dojdziemy do mojego pokoju.<br />
Wtulam się w Leona, niczym mała dziewczynka w pluszowego misia, a potem cicho wzdycham.<br />
- Leon - szepczę, a on na mnie patrzy - Kocham cię.<br />
<br />
<br />
- Myślisz, że oni mnie zabiją? - pyta, a ja się cicho śmieję. Leon piorunuje mnie wzrokiem, a potem łapie moją dłoń.<br />
- Myślę, że będą szczęśliwi - mówię, a on wywraca oczami.<br />
- A ja myślę, że mnie nienawidzą.<br />
- Ale ja cię nie nienawidzę - odpowiadam spokojnie, a on się uśmiecha. To urocze, że tak się martwi, ale jestem pewna, że moi rodzice to zrozumieją. Leon jest teraz kimś innym, niż kiedyś. Zmienił się, na lepsze. A najważniejsze jest to, co czuję. A czuję, że chce z nim być. Chcę spędzać z nim każdą wolną chwilę. Chcę dzielić się z nim moim życiem, moim uśmiechem, moim szczęściem. Nikt nie ma prawa nam zabronić.<br />
Podchodzę do okna i patrzę na Leona, dając mu znak, że rodzice przyjachali. Brunet wciąga nerwowo powietrze, a ja podchodzę do niego i mocno się w niego wtulam. Po chwili słychać jak drzwi się otwierają, a kilka sekund później przed nami stoją moi rodzice. Patrzą zdziwieni na mnie, a potem na Leona.<br />
- Mamo, tato... - zaczynam niepewnie i patrzę na bruneta - Wychodzi na to, że chyba znów się spotykamy - mówię, a moja mama się delikatnie uśmiecha. Podchodzi do nas i przytula bruneta.<br />
- Miło cię znowu widzieć, Leon - uśmiecha się.<br />
- Panią również.<br />
- Przyszykuj się, że zaraz tu będzie Megan - mówi, a brunet patrzy na mnie zdziwiony. Po chwili słychać wielki pisk, a moja siostra biegnie do Leona i wtula się w niego z całych sił.<br />
- Leon - szepcze, a on kuca tak, żeby być jej wysokości.<br />
- Hej Megan - mówi, a ona patrzy na mnie z niedowierzaniem. Wtula się w niego, a ja patrzę na to z ogromnym uśmiechem.<br />
<br />
Patrzę na zegarek i cicho wzdycham. Minęły już jakieś dwie godziny, od kiedy Leon poszedł "na chwilę" do Megan. Wiem, że mała go ubóstwia i zapewne jest teraz najszczęśliwsza na świecie mając swojego idola w domu, ale ja powoli zaczynam się niecierpliwić.<br />
- Już jestem - słyszę głos Leona, więc odwracam głowę i patrzę na niego. Brunet siada obok mnie na łóżku, a ja opieram głowę na jego ramieniu.<br />
- Już zaczynałam być zazdrosna - mówię, a on odpowiada mi swoim śmiechem - Dwie godziny cie nie było... Ile można.<br />
- Zdążyłem zapomnieć jaka Megan jest kochana - patrzy na mnie i delikatnie się uśmiecha.<br />
- Dobrze, że o mnie nie zapomniałeś - odpowiadam, a on całuje mnie w czubek głowy.<br />
- O tobie nigdy - szepcze, a ja czuję jakieś przyjemne ciepło w środku.<br />
<br />
<br />
Wstaję do pozycji siedzącej i patrzę na bruneta, który jeszcze śpi. Od kiku dni budzę się wcześnie, nie mogę spać. W mojej głowie jest tylko to, że niedługo wyjedzie. Przestanę widzieć go codziennie, słyszeć jego głos, a sama myśl o tym powoduje, że chce mi się płakać. Wiem, teraz już wiem, że nie ma nic gorszego, niż tęsknota za nim. Nie chcę po raz kolejny tego przeżywać.<br />
- Nie śpisz? - słyszę jego głos, więc kiwam głową. Leon siada tak jak ja, opieram głowę o jego ramię i cicho wzdycham - O czym myślisz? - patrzy na mnie, a ja zagryzam dolną wargę.<br />
- O tym, że... Chcę pojechać z tobą w trasę - mówię po chwili, a on patrzy na mnie zdziwiony. Wiem, że jeszcze niedawno miałam zupełnie inne zdanie. Za nic w świecie nie chciałam opuszczać tego miejsca, rodziny, przyjaciół. Ale teraz, jedyne czego chcę, to być z nim. Chcę nadrobić te wszystkie stracone dni, chcę poznać jego życie, jego przyjaciół. Chcę go wspierać, po prostu.<br />
- Jesteś pewna? - pyta, a ja beznamysłu kiwam głową - Nie będzie potem odwrotu - mówi poważnie, a ja łapię jego dłonie.<br />
- Tak Leon, jestem pewna.<br />
- Nie chcę, żebyś potem żałowała - patrzy na mnie, a ja sie delikatnie uśmiecham.<br />
- A ja nie chcę cię znowu stracić.<br />
<br />
<br />
<b><u>Kilka dni później</u></b><br />
<br />
Patrzę na swoje walizki i zastanawiam się czy wszystko spakowałam. Wiem, że to jest już ostatnia chwila, żeby coś dołożyć. Słysze kroki, więc się odwracam, a moim oczom ukazuje się Leon. Podchodzę do niego i łapię jego dłoń.<br />
- Gotowa? - pyta, a ja powoli kiwam głową. Przez ostatnie kilka dni nie robiłam nic innego, tylko myślałam o tym dniu. Jestem podekscytowana. To była chyba najbardziej spontaniczna decyzja w moim życiu. Patrzę na swój pokój, który świeci pustkami. Zagryzam dolną wargę, a potem unoszę wzrok na bruneta.<br />
- Zaniesiesz walizki na dół? - pytam, a on kiwa głową.<br />
<br />
<br />
Łapię dłoń Leona i wchodzimy na teren lotniska. Patrzę na niego i delikatnie się uśmiecham. Czuję, jak mocno i szybko bije moje serce. Wiem, że to początek czegoś nowego. Czegoś innego, lepszego. Czuję się jak mała dziewczynka w dniu swoich urodzin, ale wcale mi to nie przeszkadza. Lubię to uczucie. Stajemy przy bramkach i odwracam się w stronę moich rodziców i Megan.<br />
- Będę za tobą tęsknić mała - mówię kucając do mojej siostry, a ona się uśmiecha przez łzy - Odwiedzę cię niedługo, nie wyjeżdżam na zawsze - śmieję się i mocno ją przytulam - Bądź grzeczna, jak mnie nie będzie - patrzę na nią, a ona jedynie kiwa swoją główką. Podchdzę do mojej mamy, która cały czas patrzy na mnie z ogromnym uśmiechem.<br />
- Cieszę się twoim szczęściem - mówi po chwili, a ja zagryzam delikatnie usta.<br />
- Wiem mamo - odpowiadam, a ona mnie mocno przytula.<br />
- Mocno wierzyłam w to, że jeszcze się zejdziecie - szepcze w moje wlosy, a ja momentalnie się od niej odrywam i patrzę na nią zdziwiona. Zawsze myślałam, że ma do Leona ogromny żal. Myślałam, że zaakceptowała go teraz tylko ze względu na mnie.<br />
- Dlaczego? - pytam, a ona odpowiada mi cichym śmiechem.<br />
- Bo wiem, że nigdy nie przestałaś go kochać - odpowiada, a ja po jakimś czasie delikatnie kiwam głową w ramach odpowiedzi.<br />
<i>Nie przestałam. I już nie przestanę. </i><br />
<i><br /></i>
###<br />
Hejka wszystkim!<br />
Zacznę od tego, że początkowo końcówka miała być zupełnie inna. Miałam kilka fajnych pomysłów, ale ostatecznie doszłam do wniosku, że to będzie za dużo, będzie chaos, dlatego zostawiłam to w takiej postaci. Nie wiem czy Wam się podoba, nie wiem czego się spodziewaliście, czego oczekiwaliście. Ja nie umiem stwierdzić czy jestem z niego zadowolona czy nie.<br />
Czekam na Wasze opinię w komentarzach!<br />
***<br />
Zależało mi na tym, żeby part pojawił się w tym tygodniu, przed świętami. Możecie to potraktować jako mały "prezent". Wszystkim życzę <b>Wesołych Świąt! </b><br />
<b>20 kom = rozdział.</b><br />
Buziaki!<br />
S.</div>
Suzzy Verdashttp://www.blogger.com/profile/02175714512543831467noreply@blogger.com28tag:blogger.com,1999:blog-376111801909227127.post-82517528948523246222017-12-09T20:00:00.000+01:002017-12-21T22:18:09.871+01:00Rozdział 52 "Ty będziesz moją żoną"<div style="text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiLxX81ioH-vJ6z9y4t87SWht_dXeQssu3v_KrKmJoZqA-BRkhLfAgZfrZU7d3YGqlDRFrosfEmvHcsZa2XzrxboFx1LEZvLRikDARoxjSPk1cckHPe7gmDJzT_yI-aA08rof-a4XOP-4wV/s1600/tumblr_o98cmjCbMN1v8hcteo1_500.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="282" data-original-width="500" height="225" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiLxX81ioH-vJ6z9y4t87SWht_dXeQssu3v_KrKmJoZqA-BRkhLfAgZfrZU7d3YGqlDRFrosfEmvHcsZa2XzrxboFx1LEZvLRikDARoxjSPk1cckHPe7gmDJzT_yI-aA08rof-a4XOP-4wV/s400/tumblr_o98cmjCbMN1v8hcteo1_500.gif" width="400" /></a><br />
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Brunet przez długą chwilę mi się przygląda, a potem się delikatnie uśmiecha. </div>
<div style="text-align: center;">
- Jesteś pewna? No wiesz, stać cię na coś więcej niż zaparzanie kawy - śmieje się, a ja jedynie wywracam oczami.<br />
- Przykro mi Leon, ale już się nie wykręcisz. Trzeba było to przemyśleć zanim mi to zaproponowałeś - odpowiadam, po czym wbijam się w jego usta. Brunet odwzajemnia pocałunek, a potem się odrywa i patrzy prosto w moje oczy. </div>
<div style="text-align: center;">
- Czuję, że to będzie bardzo owocna współpraca - szepcze i z powrotem wraca do moich ust. </div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<br />
<a name='more'></a><br />
<div style="text-align: center;">
Siedzę u blondynki i delikatnie się uśmiecham. Miło jest zobaczyć ją w dobrej formie, z uśmiechem na twarzy i chęcią do życia. Była u lekarza i już wie, że nie jest w ciąży. A jeżeli tego właśnie chciała, to cieszę się, że wyszło po jej myśli. </div>
<div style="text-align: center;">
- Wszystko już gotowe? - pytam, a ona patrzy na mnie zdziwiona. </div>
<div style="text-align: center;">
- Już? Dopiero - poprawia mnie - Ale tak. Został miesiąc Vils, tak mało. A ja z każdym kolejnym dniem stresuję się coraz bardziej - mówi, a ja się cicho śmieję. </div>
<div style="text-align: center;">
- Niepotrzebnie - odpowiadam spokojnie, a ona mrozi mnie wzrokiem.<br />
- Chcę żeby ten dzień był idealny, a jednocześnie strasznie się go boję. Z jedne strony chciałabym, żeby to było jutro, a z drugiej, równie dobrze mógłby być za dwa lata. </div>
<div style="text-align: center;">
- Lu - łapię ją za ręce i patrzę prosto w jej oczy - Nic się nie zmieni. Nadal będziesz tą samą dziewczyną, nadal będziesz miała wspaniałego faceta. Tylko to będzie już tak oficjalnie, na zawsze - uśmiecham się, a ona cicho wzdycha. </div>
<div style="text-align: center;">
- No właśnie. Na zawsze... </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b>Kilka tygodni później</b></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
- Jak się czujesz? - Brunet na mnie patrzy, a ja wzruszam ramionami. Od wczoraj coś ze mną jest nie tak. Głowa mnie boli, czuję się jakoś dziwnie. W ogóle nie mam energii, a to mnie coraz bardziej irytuje. Leon siada obok mnie na skraju łóżka i podaje gorącą herbatę. Biorę ją do rąk i odpowiadam delikatnym uśmiechem - Laurę zawiozłem na razie do koleżanki. Nie chcę, żeby się zaraziła - mówi, a ja jedynie kiwam głową. Dobrze zrobił. Zdecydowanie wystarczy mu to, że mnie złapała jakaś grypa i musi się mną opiekować. Gdyby miał nas dwie na głowie, to chyba by oszalał. Opieram głowę na jego ramieniu i przymykam oczy. Czuję się przy nim dużo lepiej. </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Powoli otwieram oczy i widzę, że obok mnie nadal jest brunet. Na kolanach ma jakiś album, więc powoli się podnoszę tak, żeby móc spojrzeć na zdjęcia. Uśmiecham się, kiedy widzę na nich małą Laurę.</div>
<div style="text-align: center;">
- Znalazłem w szafie - mówi po chwili - Nigdy mi ich nie pokazywałaś - patrzy na mnie, a ja wzruszam ramionami. </div>
<div style="text-align: center;">
- Bo trochę nie lubię tamtego okresu - odpowiadam, a on całuje mnie w czubek głowy. Patrzę na niego, jak ze swoim zniewalającym uśmiechem ogląda te fotografie. Wtulam się w niego i delikatnie całuję go w szyję - Kocham cię - szepczę i kątem oka widzę, jak tylko się szerzej uśmiecha. </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br />
<i>Leżę obok bruneta i patrzę na nasze splecione dłonie. Lubię takie chwile. Nie musimy nawet rozmawiać, wystarczy mi to, że jest przy mnie. Że się mną opiekuje, że mnie kocha. Wiem to. A to z kolei sprawia, że czuję się najszczęśliwszą kobietą na świecie. Po chwili nasze spojrzenia się krzyżują, a ja się po prostu uśmiecham. </i><br />
<i>- O czym myślisz? - pytam, a on zagryza swoją dolną wargę.<br />- O tym, że za kilka lat, też będziemy tu tak leżeć. Ty będziesz moją żoną, a w salonie będzie bawić się gromadka naszych dzieci - odpowiada, a ja patrzę na niego zdziwiona, a jednocześnie na mojej twarzy pojawia się ogromny uśmiech. Leon patrzy na mnie i cicho się śmieje - No chyba, że pewnego dnia ci się oświadczę, ale ty się nie zgodzisz. Wtedy byłby... </i><br />
<i>- Zgodzę się - przeprywam mu, a on momentalnie na mnie patrzy. </i><br />
<i>- Chciałabyś? - pyta, a ja jedynie kiwam głową. To brzmi jak najpiękniejsza bajka na świecie, jasne, że bym się zgodziła. Nawet przez sekundę bym się nie wahała. Wiem, że jest miłością mojego życia i tylko z nim mogłabym mieć gromadkę takich dzieci - To zostań moją żoną - mówi po chwili, a ja po raz kolejny patrzę na niego zdziwiona. Nie spodziwałam się tego w tym momencie. Czuję jak w moim całym ciele rozpływa się fala jakiegoś ogromnego ciepła. Tak długo na to czekłam, a teraz nie jestem w stanie wykrztusić żadnego słowa. Wiele razy wyobrażałam sobię tą chwilę. Ja w pięknej czarnej sukience, on w garniturze. Jakaś ekskluzywna restauracja, róże i nagle pada to pytanie. A teraz czuję, że nie mogło być lepiej - Już teoretycznie się zgodziłaś, więc tylko teraz potwierdź - mówi, a ja patrzę na niego i wbijam się w jego usta. Odwzajemnia pocałunek, a potem patrzy prosto w moje oczy - Właśnie takiej odpowiedzi oczekiwałem - szpecze, po czym wyjmuje coś z kieszeni. Dopiero po chwili udaje mi się dostrzec, że jest to czerwone pudełeczko. Powoli je otwiera i wsuwa mi na palec pierścionek. Patrzę na niego zdziwiona, a jednocześnie pełna podziwu, bo myślałam, że będzie to tylko umowne - Przez tydzień chodziłem z tym w kieszeni - mówi, a ja się cicho śmieje i patrzę na swoją dłoń.<br />- Kocham cię - szepczę. </i></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br />
Powoli otwieram oczy i wstaję do pozycji siedzącej. Widzę obok siebie bruneta, więc automatycznie na mojej twarzy pojawia się uśmiech. Przez kilka minut mu się przyglądam, a potem cicho wzdycham. Nienawidzę tego, kiedy taki piękny sen okazuje się być jedynie snem. Chciałabym się niedługo obudzić z myślą, że tym razem to nie był żaden sen. Spojrzeć potem na swoją dłoń i uświadomić sobie, że za niedługo zostanę panią Verdas. Nie chcę niczego na siłę, ale myslę, że po tym co przeszliśmy, jesteśmy gotowi na taki krok.<br />
- Nie śpisz? - słyszę zaspany głos Leona i jednie kiwam głową - Jak się czujesz?<br />
- Nie wiem, mam chyba gorączkę - odpowiadam, a on cicho wzdycha.<br />
- Potrzebujesz czegoś? Może zrobię ci herbatę?<br />
- Nie, dziękuję - odpowiadam po chwili - Pójdę tylko zmierzyć sobie temperaturę i wracam - mówię po czym wstaję z łóżka. Wsuwam na swoje stopy ciepłe kapcie i idę do salonu. Otwieram jedną z szuflad w komodzie i szukam termometru. Przez chyba sto lat nie był używany, więc może być dosłownie wszędzie. Cicho wzdycham i zapalam lampkę. Wiem, że kiedyś tu był. Wyjmuję wszystkie rzeczy po kolei, aż w końcu dostrzegam go w kącie. Chcę go wyciągnąć, ale zauważam, że obok leży pierścionek. Biorę go do ręki i siadam na kanapie. Nagle tyle wspomnień, tyle cudownych chwil. Pamiętam dzień, w którym Leon mi go założył. Pamiętam to szczęście, radość, łzy.<br />
- Wszystko dobrze? - słyszę głos bruneta, ale nie reaguję - Myślałem, że coś ci się stało, tak długo cię nie było - siada obok mnie na kanapie, a potem patrzy na pierścionek. Zagryza dolną wargę i kieruje swój wzrok na mnie - Mogę? - pyta, a ja jedynie kiwam głową. Bierze pierścionek z mojej ręki i wsuwa mi na palec.<br />
<i>Czy on mi się właśnie oświadczył? </i><br />
<br />
###<br />
<b><u>Proszę, przeczytaj całą!</u></b><br />
Jest ktoś tu jeszcze?<br />
Mam nadzieję, że rozdział Wam się chociaż w małej części podoba. Ja nie jestem z niego zadowolona, ale to ostatnio chyba nic nowego:)<br />
Ostatnio jest Was tu coraz mniej. I wyświetlenia i komentarze na to wskazują, a mnie pisze się z coraz większą niechęcią. Dlatego nie wiem czy to kontynuować. Napiszcie w komentarzu czy będzie Wam tego brakować, czy czytacie. Wiem, że niedawno o tym pisałam, ale chcę mieć pewność. Nie wiem czy ten spadek komentarzy jest dlatego, że część osób już nie czyta, czy z lenistwa czy z jakiegoś innego powodu. Rozdziałów nie ma często, ale ja wszystkich uprzedzałam.<br />
Czekam na Wasze komentarze (odpowiedzi!)<br />
Dodam tylko, że jeśli są komentarze, to ja mam jakąś chęć do pisania. Ostatnio było dość mało, dlatego w ogóle o tym nie myślałam, a rozdział powstał w dwa dni. N zachęte dodam, że już na palcach można policzyć za ile rozdziałów Laura pozna prawdę.<br />
Ale do tego dodam, że jak będzie minimum <b><u>20 kom (!) to pojawi się 53.</u></b><br />
Uprzedzam, że jeszcze nic nie mam, ale niedługo wolnę, więc na pewno udałoby się dodać jeszcze w grudniu.<br />
Wybaczcie, za tak długą notkę!<br />
Buziaki,<br />
S. </div>
Suzzy Verdashttp://www.blogger.com/profile/02175714512543831467noreply@blogger.com36tag:blogger.com,1999:blog-376111801909227127.post-9953214569432681322017-11-18T20:00:00.000+01:002017-12-04T16:49:17.301+01:00Rozdział 51 "Mam lepszą propozycję"<div style="text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgo8aupsuvPotMeBBiMtP2djzccdGFrXYlGNy2if5WnVo9REx1Fp7OVhWyW9bpZPzc-W1g37SZjmk6uN8fJGsOc75CQfWohLOeLPS4-k4yHQ-LB4k6hjqsMxfhMu6weQTtxufcXjr2YyEg3/s1600/tumblr_nl17ll6eYt1s2av3io6_500.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="250" data-original-width="500" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgo8aupsuvPotMeBBiMtP2djzccdGFrXYlGNy2if5WnVo9REx1Fp7OVhWyW9bpZPzc-W1g37SZjmk6uN8fJGsOc75CQfWohLOeLPS4-k4yHQ-LB4k6hjqsMxfhMu6weQTtxufcXjr2YyEg3/s400/tumblr_nl17ll6eYt1s2av3io6_500.gif" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Przez długą chwilę patrzę na blondynkę i analizuję to co powiedziała. Nie dochodzi to do mnie, po prostu nie rozumiem tego jak to się stało. Ten ślub to jakieś szaleństwo, wszystko tak szybko się dzieje, za dużo tego. Przytulam ją i pozwalam na to, żeby jej łzy moczyły moją koszulkę. Czekam jeszcze chwilę, aż się uspokoi i patrzę w jej czerwone oczy. </div>
<div style="text-align: center;">
- Byłaś u lekarza? Robiłaś test? - pytam niepewnie, bo nie chcę jej drażnić. Blondynka cicho wzdycha, a potem kiwa przecząco głową.<br />
- Nie musiałam - odpowiada po chwili, a potem ściera ręką łzy ze swojego policzka - Okres mi się spóźnia, dziś rano miałam mdłości - mówi. </div>
<div style="text-align: center;">
- To jeszcze nic nie znaczy - patrzę na nią, ale te słowa w ogóle jej nie uspokoiły - Niedługo masz ślub, stresujesz się, chodzisz poddenerwowana, to nic dziwnego, że okres ci się spóźnia. A mdłości przecież o niczym nie świadczą, mogłaś zjeść coś nieświeżego. Po prostu to się nałożyło na siebie. Nie stresuj się na zapas. Idź do lekarza i będziesz mieć pewność.<br />
<a name='more'></a></div>
<div style="text-align: center;">
<b><u>Kilka dni później</u></b></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br />
Wchodzę do domu i pierwsze co robię, to ściągam szpilki ze swoich nóg. Wieszam płaszcz w szafie i idę do salonu. Rzucam torbę na komodę, a potem siadam obok bruneta na kanapie. Jestem padnięta, nie mam na nic siły i cieszę się, że jestem już w domu.<br />
- Gdzie Laura? - brunet na mnie patrzy, a ja wywracam oczami.<br />
- Zawiozłam ją do koleżanki na urodziny, nie pamiętasz? - pytam, a on kiwa głową. Łapię jego rękę, a potem opieram się o jego ramię.<br />
- Zmęczona? - pyta, a ja jedynie kiwam głową - To ty idź się wykąp, a ja ci zrobię jakąś kolacje - mówi, a ja przez chwilę na niego patrzę i delikatnie się uśmiecham.<br />
- Mam lepszą propozycję - szepczę po czym wstaję z kanapy i ciągnę bruneta za sobą. Wchodzimy do łazienki, a tam od razu wbijam się w jego usta. Leon kładzie swoje ręce na mojej talii, a potem mnie podnosi i stawia na umywalce. Oplatam go nogami, a swoje ręce wpuszczam w jego bujną fryzurę. Odrywamy się od siebie dopiero po kilku minutach.<br />
- A co z kolacją?<br />
- Zamówimy pizzę - odpowiadam i składam jeszcze jeden, krótki pocałunek na jego ustach.<br />
<br />
Zamykam oczy i delikatnie się uśmiecham. Teraz wiem, że właśnie tego potrzebowałam. Brunet delikatnie wmasowuje żel w moją skórę, a przeze mnie przechodzą jakieś przyjemne ciarki. Odwracam się w jego stronę i zaplatam dłonie za jego szyją, a następnie wbijam się w jego usta. Uwielbiam to i wiem, że tego potrzebuję. Odrywamy się od siebie po kilku chwilach, a ja sięgam po jeden z kilku moich żeli. Wylewam sobie trochę na rękę, a potem starannie wmasowuję go w tors bruneta.<br />
<br />
<br />
Siadam na kanapie i czekam, aż Leon skończy rozmawiać. Patrzę na niego, a na mojej twarzy automatycznie pojawia się uśmiech. To niesamowite jak bardzo zmienił moje życie. Na lepsze. Jestem z nim szczęśliwa, naprawdę. Z nim i tylko nim.<br />
- Zamówiłeś? - pytam, kiedy widzę, że schował telefon do kieszeni. Odpowiada mi kiwnięciem głowy i chce usiąść koło mnie, ale ja w ostatniej chwili pokazuje mu koc. Brunet się uśmiecha, a po chwili przykrywa mnie i siada obok. Automatycznie się uśmiecham, a następnie wtulam w niego. </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
***<br />
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Siedzę przy biurku i nerwowo pukam paznokciami o blat. Dzwoniłam już kilka razy do blondynki, ale nie odbiera. Martwię się o nią, od kilku dni nie miałam z nią kontaktu. Nie wiem czy była u lekarza, nie wiem co z jej przypuszczeniami o ciąży. Boję się o jej zdrowie i stan psychiczny. Znam ją i mimo jej spontanicznych decyzji, wiem, że ciąża by ją teraz przerosła. Ona chce szaleć, korzystać z życia, a nie latać i wymieniać pieluchy.<br />
- Wszystko okej? - słyszę głos bruneta, więc odwracam się i cicho wzdycham.<br />
- Lu nie odbiera - mówię, a on zagryza dolną wargę i siada na łóżku.<br />
- Coś się dzieje? Ostatnio jak od niej wróciłaś byłaś zdenerwowana - mówi, a ja wstaję i siadam mu na kolanach.<br />
- Lu mi powiedziała o swoich przypuszczeniach o ciąży. Teraz nie odbiera, martwię się o nią - odpowiadam, a on kiwa głową. </div>
<div style="text-align: center;">
- Nawet jeśli, to na pewno da sobie radę. Jest silna, a poza tym i tak chce się ustatkować w życiu. Nie martw się na zapas. Jak będzie potrzebować twojej pomocy, to na pewno da ci znać - Patrzy na mnie, a ja wzruszam ramionami. Może ma rację, ale to nie mienia faktu, że i tak się martwię. Martwię się i będę się martwić dopóki nie będę mieć pewności, że wszystko jest okej.<br />
- Nie wiem Leon. Boję się o nią.<br />
- Lu jest przecież z Filippe, planują ślub. Poradzą sobie - wzruszam ramionami, a on jedynie wzdycha - Jeśli będziesz czuć się lepiej, to jedź do niej, ja posprzątam, zrobię coś na obiad - mówi, a ja kiwam przecząco głową.<br />
- Musze niedługo odebrać Laurę, jutro do niej pojadę. Może jeszcze oddzwoni...<br />
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Wchodzę z Laurą do domu, a mała od razu biegnie do salonu, gdzie siedzi brunet. Zdejmuję buty i płaszcz i szybko do nich dołączam.<br />
- Jak się bawiłaś? - Leon patrzy na naszego aniołka, a ona się uśmiecha i zaczyna wszystko po kolei opowiadać.<br />
- Byliśmy na takim dużym placu zabaw i był nawet basen z kulkami! Jedliśmy tort czekoladowy, a potem oglądałyśmy bajki i bawiłyśmy się lalkami - mówi zadowolona, a z jej twarzy cały czas nie znika ogromny uśmiech.<br />
- Pewnie jesteś zmęczona, co? Cały dzień szalałyście. Wczoraj pewnie też poszłyście spać dużo, później - patrzę a nią, a ona się uroczo śmieje.<br />
- Tylko troszkę później. </div>
<div style="text-align: center;">
- Dobra, dobra Laura. Bo jutro będziesz nieżywa - mówię, a na jej twarzy pojawia się grymas. Patrzy z nadzieją na Leona, a on wstaje i bierze ją na ręce.<br />
- Mama ma rację. Kąpiel, kolacja i spać, jutro też jest dzień - mówi i kieruje się z nią do łazienki. </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br />
Siedzę na przeciwko Leona i od kilkunastu minut mu się przyglądam. Nie wiem co robi, ale patrzy w ekran swojego laptopa i co jakiś czas się dziwnie uśmiecha. Nie wiem czemu, ale z każdą chwilą mnie to coraz bardziej irytuje. Pytałam się już co robi, ale odpowiedział, że <i>Nic specjalnego. </i><br />
Cicho wzdycham, po czym wstaję i siadam obok niego. Patrzę na jego ekran, na którym jest zdjęcie jakiejś młodej dziewczyny, a potem patrzę pytająco na niego.<br />
- Przeglądam CV na asystentkę - mówi tak, jakby to było coś oczywistego. Cicho wzdycham i patrzę na kolejne zdjęcie, na którym jakaś młoda gówniara ma dekolt przy pępku. Zamykam jego laptopa i kładę go na stół, a potem sama usadawiam się na jego kolanach.<br />
- Ale ja zmieniłam zdanie. I zgadzam się.<br />
<br />
###<br />
Po pierwsze, PRZEPRASZAM WAS ZA TO.<br />
Po drugie, wyjaśnię sprawę One Parta, bo może ktoś na niego czeka. Otóż, miał być on... No tak przypuszczałam, że będzie w zeszłym tygodniu, ale w między czasie wpadło mi do głowy jeszcze kilka pomysłów. Myślę, że te kilka scen jest potrzebnych, żeby ta końcówka Opp była jakaś... "wyjątkowa".<br />
Teraz oficjalnie: Hejka, Witam wszystkich! Nie będę was okłamywać i pisać, że ten rozdział jest cuowny i siedziałan nad nim tyle godzin, bo to nie prawda i zresztą widać to po nim. Ale mimo wszystko mam nadzieję, że nikt się nim nie rozczarował.<br />
Ostatnia sprawa. Jeśli zajmujecie sobie miejsca pod rozdziałem, to do nich wracajcie!<br />
Buziaki!<br />
S.</div>
Suzzy Verdashttp://www.blogger.com/profile/02175714512543831467noreply@blogger.com22tag:blogger.com,1999:blog-376111801909227127.post-38362375787506655912017-10-31T21:00:00.001+01:002017-10-31T21:23:39.903+01:00Rozdział 50 "Jestem w ciąży"<div style="text-align: center;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiOPi2XlqsdaCILVAZzbWDWA6zMFnBV-lkgfA3wlYtIzravBFzaxI6mTkFmIvmOTrAinNkYzyQVru7aWCMtUiOzukdTkqz7hLHjuBcDNkiMb8w3lXJ1FEycqywS6vW97s1CplVXve_5_JCj/s1600/477862d257026a511739ce8d648636eb.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="240" data-original-width="500" height="191" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiOPi2XlqsdaCILVAZzbWDWA6zMFnBV-lkgfA3wlYtIzravBFzaxI6mTkFmIvmOTrAinNkYzyQVru7aWCMtUiOzukdTkqz7hLHjuBcDNkiMb8w3lXJ1FEycqywS6vW97s1CplVXve_5_JCj/s400/477862d257026a511739ce8d648636eb.gif" width="400" /></a></div>
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Siadam na łóżku, a potem biorę z szafki nocnej swoją książkę. Cicho wzdycham po czym otwieram na stronie, na której ostatnio skończyłam czytać. Próbuję wpaść do tego świata i wczuć się w losy głównego bohatera, ale po prostu nie potrafię. W mojej głowie cały czas jest Leon i jego jutrzejsza rozmowa. Nie chcę wyjść teraz na taką, która za grosz nie ufa swojemu ukochanemu, ale było już tyle sytuacji, w których inne go prowokowały, że mam tego po prostu dość. Ufam mu, naprawdę mu ufam, ale to nie zmienia faktu, że nie chcę, żeby jakaś dziewczyna chodziła przy nim w skąpych sukienkach i kręciła przed nim swoim tyłkiem. Podnoszę wzrok i widzę, że Leon stoi w drzwiach i z delikatnym uśmiechem mi się przygląda.<br />
<a name='more'></a></div>
<div style="text-align: center;">
- Miałeś pójść do Laury - mówię po chwili, a on idzie w moją stronę, a potem siada obok. </div>
<div style="text-align: center;">
- Chyba się nie obraziłaś na mnie - patrzy w moje oczy, a ja wzruszam ramionami. </div>
<div style="text-align: center;">
- Obiecaj mi, że jak to będzie typ pustej laski, która jedyne co ma w głowie to jak przelecieć swojego szefa to jej nie zatrudnisz. Nie chcę, żeby twoja asystentka chodziła w krótkich spódniczkach i dekoldem do pępka - mówię cicho, a on się śmieje. Piorunuję go wzrokiem, bo nienawidzę, gdy tak reaguje na takie sprawy.<br />
- Ja bym tam nie narzekał, gdybyś chodziła w takich spódniczkach - odpowiada, a ja patrzę na niego zdziwiona. </div>
<div style="text-align: center;">
<i>Czy on myśli o mnie? </i></div>
<div style="text-align: center;">
- Leon... </div>
<div style="text-align: center;">
- Ja miałbym cię 24/7, a ty nie musiałabyś martwić się o jakąś nieprzyzwoitą asystentkę. Nie uważasz, że to wspaniały pomysł? - pyta, a ja się cicho śmieję. Czuję nagle ogromną ulgę, choć wiem, że to i tak jest chwilowe. </div>
<div style="text-align: center;">
- Przebywanie z tobą 24/7 brzmi naprawdę kusząco, ale myślę, że stać mnie na coś więcej niż zaparzanie ci kawy lub odbieranie telefonów - mówię, a on po raz kolejny się cudownie uśmiecha. </div>
<div style="text-align: center;">
- Przemyśl to jeszcze - szepcze po czym delikatnie mnie całuje.<br />
<br />
<br />
<br />
Wchodzę do sypialni i kładę się obok Leona. Wtulam się w niego i przez kilka minut leżymy w zupełnej ciszy. Jego ręka kreśli na moim ciele jakieś niesymetryczne kształty, a ja patrzę w jego oczy i myślę o tym, jakie mam cholerne szczęście, mając go przy sobie.<br />
- O czym myślisz? - pyta po chwili, przerywając ciszę. Patrzę na niego i delikatnie się uśmiecham.<br />
- O tym, że chciałabym gdzieś wyjechać ze swoim ukochanym... - odpowiadam. Od dłuższego czasu o tym myślałam, ale wiedziałam, że nie ma co mówić. Leon walczył o kontrakt, siedział po kilkanaście godzin w pracy. A teraz, kiedy już jest po wszystkim, może się udać. Mimo, że cały czas był obok, zdążyłam się stęsknić za nim.<br />
- Z Laurą czy bez Laury? - pyta po chwili, a ja się cicho śmieję.<br />
- Można ją zawieźć do rodziców, albo Lu na kilka dni... Moglibyśmy się poczuć jak za starych lat, zaszaleć - mówię, a na jego twarzy pojawia się delikatny uśmiech.<br />
- Jak za starych lat? - pyta po czym wbija się w moje usta.<br />
<br />
***<br />
<br />
<br />
Powoli otwieram oczy i delikatnie się uśmiecham. Cieszę się, że w końcu jest weekend, bo to oznacza jedynie tyle, że przede mną dwa dni z moimi ukochanymi osobami. A to, zapowiada się naprawdę wspaniale. Powoli się podnoszę, bo Leona i tak już nie ma obok. Podchodzę do szafy i wyjmuję z niej jakiś cienki szlafrok, po czym schodze na dół. Już na schodach widzę, jak brunet siedzi na dywanie obok Laury i razem się bawią. Staję w progu drzwi i przez długą chwilę im się po prostu przyglądam. To mi się nigdy nie znudzi. Widziałam to już naprawdę setki razy, a mimo to, z każdym kolejnym razem mam wrażenie, że miłość w ich oczach jest coraz większa.<br />
- Leon - słyszę głos mojej kruszynki, a to sprawia, że mój uśmiech powiększa się kilkakrotnie - Wiesz, że Lisa ma małą siostrę? - mówi po chwili bardzo podekscytowana - Wczoraj w przedszkolu mówiła, że jest mała jak lalka. I, że będzie się nią zajmować, bo ona nie umie jeszcze nawet chodzić - patrzy na niego, a on się cicho śmieje - Też chcę mieć taką siostrę. I będę z nią oglądać bajki i będę uczyć ją chodzić! Pogadaj z mamą, żeby mi ją załatwiła! - patrzy na niego, a on po raz kolejny sie śmieje.<br />
- Załatwiła? - pyta, a mała kiwa głową.<br />
- Lisa mówiła, że to bardzo proste. Jej mamusia poprosiła o taką dzidzie, a potem miała ją już w brzuchu.<br />
- No nie wiem - patrzy na nią i zagryza usta - Musisz pogadać z mamą - mówi, a ona wzdycha.<br />
- Ale ona mnie nie posłucha - mówi naburmuszona - A ty ją musisz przekonać - łapie jego ręce i przez długą chwilę patrzy prosząco w jego oczy, a ja po prostu się śmieję, zdradzając im swoją obecność. Laura sie gwałtownie odwraca i przybiega do mnie.<br />
- Mamusiu - mówi po chwili - Załatwisz mi małą siostrzyczkę? - pyta, a ja kucam, żeby być jej wysokości.<br />
- Jesteś pewna? - pytam, a ona bez namysłu kiwa główką - Bo wiesz, taka siostra to duży obowiązek. Musiałabyś się nią zajmować i uczyć ją nowych rzeczy. Musiałabyś o nią dbać i bawić się z nią, przytulać - mówię, a ona się uśmiecha i cały czas kiwa główką - Może kiedyś? - mówię, a ona cicho wzdycha.<br />
- Ale ja chcę teraz.<br />
<br />
<br />
Wysiadam z samochodu i wchodzę do mieszkania blondynki. Nie wiem o co chodzi, ale zadzwoniła do mnie kilkanaście minut temu, cała roztrzęsiona. Boję się, szczególnie, że nie mam pojęcia o co może chodzić. Nie mam żadnego pomysłu. Zdejmuję buty w przedpokoju, a potem idę do salonu. Widzę blondynkę, która siedzi na kanapie i ślepo patrzy w jeden punkt. Podbiegam do niej i pytam o co chodzi, ale ona nie odpowiada. Przytulam ją i mam nadzieję, że choć trochę jej to pomaga.<br />
- Co się dzieje? - pytam po raz kolejny, spokojnie. Blondynka powoli podnosi wzrok na mnie. Już otwiera usta, żeby coś powiedzieć, ale w tej samej sekundzie jej oczy napełniają się łzami i z tego rezygnuje. Cich wdycham i podaję jej koc, żeby się okryła, a potem idę do kuchni i szukam jej jakichś ziółek na uspokojenie. Z każdą sekundą boję się coraz bardziej, ale wiem, że nie mogę się nakręcać.<br />
Siadam obok blondyki i podaję jej kubek. Blondynka bierze go do rąk i powoli się uspokaja. Bierze kilka dużych oddechów, a potem na mnie patrzy. Zagryza dolną wargę i spuszcza wzrok.<br />
- Jestem w ciąży, Vils.<br />
<br />
###<br />
Jest tu ktoś jeszcze?<br />
Nie będę ukrywać, że teraz każda notka może się zaczynać właśnie od tych słów, ale mam nadzieję, że ktoś tu jeszcze zagląda.<br />
Wiem, że rozdział krótki i mało ciekawy, ale uwierzcie, że to na razie 100% tego co mogę Wam dać od siebie. Przede mną długi weekend, więc może uda mi się coś napisać, ale to w dużej mierze zalezy od Was!<br />
Zapraszam do komentowania i proszę, żeby nie zajmować miejsc, do których się nie wraca:)<br />
Buziaki.<br />
S.</div>
Suzzy Verdashttp://www.blogger.com/profile/02175714512543831467noreply@blogger.com38tag:blogger.com,1999:blog-376111801909227127.post-75868205418049960662017-10-06T21:00:00.000+02:002017-10-06T21:07:47.699+02:00Rozdział 49 "Z taką brunetką"<div style="text-align: center;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg1g8fIBwjL08cmwGe8fGMuNK2AI4aCS52k_k5BBpC3eKjNk2geVmEDtU7OTLsLGNtGRPfvz03uxxA60X1pPmklM0zSioAuOWKrOVBHPhdkJxhCJkAnImkZ7dQhj83tKRL94ifcFsJJY14-/s1600/AriaGifs-aria-montgomery-29563062-500-233.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="234" data-original-width="500" height="186" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg1g8fIBwjL08cmwGe8fGMuNK2AI4aCS52k_k5BBpC3eKjNk2geVmEDtU7OTLsLGNtGRPfvz03uxxA60X1pPmklM0zSioAuOWKrOVBHPhdkJxhCJkAnImkZ7dQhj83tKRL94ifcFsJJY14-/s400/AriaGifs-aria-montgomery-29563062-500-233.gif" width="400" /></a></div>
</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Czuję czyjeś usta na swoich, więc powoli otwieram oczy. Widzę swojego ukochanego, więc delikatnie się uśmiecham. </div>
<div style="text-align: center;">
- Co to za miła pobudka? - pytam, a on przez długą chwilę po prostu mi się przygląda. </div>
<div style="text-align: center;">
- Wybacz, ale... Musisz mnie zawieść do firmy - mówi, a ja dopiero wtedy przypominam sobie, że wczoraj jego samochód został pod budynkiem. Kiwam jedynie głową, po czym wstaje do pozycji siedzącej, cały czas okrywając się kołdrą. Patrzę na Leona i zagryzam delikatnie swoje usta.<br />
- Wiesz, że... Nie musiałeś się jeszcze ubierać? - pytam, a on się cicho śmieje. </div>
<a name='more'></a><div style="text-align: center;">
- Uwierz, że musiałem - odpowiada po czym delikatnie mnie całuje. Odwzajemniam pocałunek, a on go delikatnie pogłębia - Laura przyszła nad ranem - mówi po chwili, a ja patrzę na niego przerażona. Co jak co, ale nie chciałabym, żeby zastała nas w takim stanie. Trudno byłoby jej to wytłumaczyć, więc cieszę się, że zapobiegł temu.</div>
<div style="text-align: center;">
- Dobrze, że się obudziłeś - patrzę na niego, a on się cicho śmieje. </div>
<div style="text-align: center;">
- Też byś się obudziła, jak jakieś małe rączki chodziłyby ci po twarzy - mówi, a ja się uśmiecham.<br />
- Co jej powiedziałeś? </div>
<div style="text-align: center;">
- Żeby wróciła do pokoju, bo nie może mamusi obudzić, a ja zaraz do niej przyjdę - odpowiada, a ja kiwam głową. <br />
<i>Jest wspaniały. Wspaniały facet, ojciec, partner. </i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i>Podchodzę do szafy i wybieram strój na dziś. Jest ciepło, więc zdecydowanie jakaś sukienka lub elegancka koszula. Mam na dzisiaj trochę planów, chodzenia po mieście, więc muszę wyglądać dobrze. Wyciągam jakiś komplet ciuchów i kieruję się do łazienki. Tam w przeciągu kilkunastu minut doprowadzam siebie do porządku, włącznie z delikatnym makijażem. Wychodzę z pomieszczenia i schodzę na dół. Jest kilka minut po ósmej, więc powinniśmy się powoli zbierać. Trzeba zawieźć Laurę do przedszkola, a potem Leona tak, aby nie spóźnił się na spotkanie. Wchodzę do kuchni, a na mojej twarzy automatycznie pojawia się delikatny uśmiech. Widzę Leona i Laurę, którzy przygotowywują śniadanie. Leon kroi chleb, a potem kromki smaruje masłem. Laura nakłada ser, szynkę, sałate. To, co akurat wpadnie jej w rączki.<br />
- Już jesteś? - Leon patrzy na mnie, a potem wzdycha - To miała być niespodzianka, co tak szybko się ogarnęłaś - mówi, a ja się cicho śmieję.<br />
- Następnym razem nie będę się śpieszyć - mówię po czym całuję go delikatnie w policzek i wszyscy kierujemy się do stołu.<br />
<br />
<br />
Wysiadam z auta i patrze jak Leon wyjmuje Laurę z fotelika. Mała się uśmiecha, a potem obejmuje jego szyję. Brunet bierze jeszcze jej różowy plecaczek z siedzenia obok i z nią na rękach idzie w moją stronę. Łapię jego wolną dłoń i kierujemy się do przedszkola. Rzadko jest tak, że oboje tu przychodzimy, dlatego cieszę się, że dziś się udało. Wiem, że dla Laury to też dużo znaczy. W końcu jej koleżanki mogą zobaczyć jakiego ma wspaniałego tatę, a przez to nie czuje się od nich gorsza. <br />
Wchodzimy do szatni. Laura siada na ławeczce i zmienia swoje buciki. Leon cały czas na nią patrzy z ogromnym uśmiechem.<br />
- Musicie po mnie przyjechać - mówi, kiedy swoją kurteczkę powiesiła na odpowiednim haczyku, a butki włożyła do szafki - Oboje - podkreśla, a potem się delikatnie uśmiecha i biegnie do swojej sali.<br />
<br />
Parkuję przed biurem Leona, a potem na niego patrzę. Wyciągam kluczyki ze stacyjki i wysiadam z samochodu. Brunet robi to samo i czekam, aż obejdzie samochód i stanie na przeciwko mnie.<br />
- Powodzenia - mówię po czym łapię jego dłoń i patrzę prosto w jego oczy. Widzę, że się stresuje, to ważny dzień. Dla niego i jego firmy. Wiem jak długo się szykowali do tego dnia. Nie tylko on, cały jego zespół. Wiem ile włożył w to wszystko pracy, serca. Ile poświęcił czasu temu wszystkiemu, dlatego mam nadzieję, że wszystko się uda - Jestem pewna, że będą zadowoleni - mówię po chwili - Podpiszecie ten kontrakt - zagryzam dolną wargę, a on się uśmiecha.<br />
- Też mam taką nadzieję - patrzy na mnie, a ja go delikatnie całuję. Brunet odwzajemnia pocałunek, a przeze mnie przechodzi fala olbrzymiego ciepła.<br />
- Trzymam kciuki, daj znać jak będzie po spotkaniu - mówię, a on kiwa głową. Odwraca się i idzie w stronę firmy. Ja nadal stoję przy aucie i patrzę na jego oddalającą się sylwetkę - Leon! - krzyczę zanim wejdzie do biura, a on się odwraca - Kocham cię - mówię, a on odpowiada mi swoim cudownym uśmiechem.<br />
<br />
<br />
Wychodzę samochodu i idę do kawiarni. Jestem trochę spóźniona, ale mam nadzieję, że Lu nie będzie miała mi tego za złe. Wiem, że to bardzo ważny dla niej dzień, wszystko musi być dziś idealnie.<br />
- Wybacz za spóźnienie - mówię, a ona odpowiada mi jedynie swoim uśmiechem.<br />
- Spokojnie, przymiarki mam dopiero na jedenastą - odpowiada z ogromnym spokojem, choć na jej twarzy od razu wkrada się ogromny uśmiech - Napijesz się kawy? - pyta, a ja jedynie kiwam głową.<br />
<br />
Patrzę na blondynkę, a uśmiech nie może zejść mi z twarzy. Ludmiła wygląda jak księżniczka! Nie, jak królowa. Wygląda jak milion dolarów. Nie dość, że jest śliczna, ma na sobie wspaniałą suknie ślubną to jeszcze temu wszystkiemu towarzyszy ogromny uśmiech na jej twarzy. To naprawdę wspaniałe widzieć ją w końcu taką szczęśliwą! Wiem, że jej wcześniejsze związki nie kończyły się zbyt dobrze, więc tym bardziej im kibicuję.<br />
- Jest okej? - pyta, a ja jej odpowiadam cichym śmiechem. Nie mogę się na nią napatrzeć. Może jej nawet trochę zazdroszczę... Z każdą kolejną minutą, patrzenia na nią, uświadamiam sobie, że też bym tego chciała. Chciałabym dostać od Leona piękny pierścionek. Przymierzać piękne suknie ślubne. Spędzić z nim resztę życia. Tak na poważnie, oficjalnie. Bez odwrotu.<br />
- Jest cudowna Lu - mówię, a ona się obkręca i patrzy na siebie w odbiciu lustra.<br />
<br />
- Nie jestem pewna - blondynka na mnie patrzy, a ja wywracam oczami. Od kilkunastu minut mówię jej, że wyglądała naprawdę cudownie, ale jej ciągle coś nie pasuje. Wiem, że ślub to jeden z najważniejszych dni w życiu każdej kobiety. Wszystko musi być idealne, wszystko. Ale tutaj akurat blondynka nie może narzekać.<br />
- Wyglądałaś cudnie - mówię, a ona cicho wzdycha.<br />
- Jeszcze to przemyślę - odpowiada, a potem przez długą chwilę bawi się swoją bransoletką.<br />
- Wszystko okej? - patrzę na nią, a ona przenosi swój wzrok na mnie.<br />
- Tak - mówi cicho po długiej chwili - Doszło do mnie, że... Wszystko się zmieni. Będę miała męża - zagryza swoją wargę, a potem cicho wzdycha - Trochę się boje.<br />
- Będzie dobrze - śmieję się cicho - Ważne, że jesteś szczęśliwa.<br />
<br />
***<br />
<br />
<br />
Wchodzę do salonu i opieram się o ścianę. Przez długą chwilę patrzę na bruneta. To naprawdę miła odmiana widzieć go w domu o tak wczesnej godzinie. Cieszę się, że się udało, wiedziałam, że się uda. Zasłużył na to. Cała jego firma, ale on w szczególności. Siadam obok niego i opieram swoją głowę o jego ramię. Przez długą chwilę siedzimy w ciszy. To mi wystarczy. To, że czuję bicie jego serca. Że czuję jego zapach. To, że jest obok.<br />
Patrzę na niego, a on się delikatnie uśmiecha. Splatam nasze dłonie, a potem cicho wzdycham.<br />
- Masz już kogoś za Patricie? - pytam, a on kiwa przecząco głową, co powoduje, że na mojej twarzy automatycznie pojawia się uśmiech. Ufam mu. Ufam naszej miłości. Ale mimo wszystko jak myślę, że jakaś napalona na niego lafirynda ma z nim spędzać tyle czasu, to mi po prostu niedobrze.<br />
- Ale jutro mam rozmowę - mówi po chwili, a ja kiwam głową. Staram się ukryć moje zawiedzenie, ale on i tak wie o czym myślę.<br />
- Z kim? - pytam, a on się cicho śmieje, co mnie doprowadza do szaleństwa.<br />
- Z taką brunetką - odpowiada po chwili obojętnie - Nigdy nie pracowała w takiej wielkiej firmie, ale była kilka razy. Mam nadzieję, że się zgodzi. To byłaby bardzo owocna współpraca - mówi, a ja wywracam oczami.<br />
- Coś więcej o niej wiesz? Ile ma lat?<br />
- Nie martw się kochanie jest wystarczająco młoda i piękna, żeby reprezentować firmę - patrzy na mnie, a ja wywracam oczami i wstaję z kanapy - Gdzie idziesz?<br />
- Poczytać książkę, a ty idź do Laury - mówię zła.<br />
<br />
###<br />
Witam wszystkich!<br />
Jest tyle rzeczy, które chcę Wam przekazać, ale postaram się w skrócie.<br />
Po pierwsze mam nadzieję, że Was tym nie zawiodłam. Na prawdę się starałam i uwierzcie mi, że na chwilę obecną to jest 100%.<br />
Po drugie... Wow! Dziękuję Wam za tyle komentarzy pod notką! Uwierzcie, że naprawdę myślałam o tym, żeby zawiesić bloga. Mam tak mało czasu, a mój tryb życia po prostu mi "zabrania". Rozdział jest dziś tylko dlatego, że nie było mnie w szkole i miałam w sobie jeszcze trochę siły, żeby coś napisać. To, że historia toczy się dalej jest tylko Waszą zasługą, więc jeszcze raz Wam dziękuję!<br />
Czekam koniecznie na Wasze opinie w komentarzach!<br />
Nie wiem kiedy kolejny, nie mam pojęcia.<br />
Buziaki!<br />
S.</div>
Suzzy Verdashttp://www.blogger.com/profile/02175714512543831467noreply@blogger.com23tag:blogger.com,1999:blog-376111801909227127.post-53418375501917550172017-09-28T20:08:00.000+02:002017-09-28T20:08:17.981+02:00Kończę z blogiem..?<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
Po takiej długej przerwie wracam do Was z notką. </div>
<div style="text-align: center;">
Wiem, że nie są tu lubiane, ale mam jedno ważne pytanie. </div>
<div style="text-align: center;">
Jeśli jesteście tu trochę dłużej i czytacie notki pod rozdziałami wiecie, że we wrześniu zaczęłam... "nowy etap" w życiu..? Liceum. I szczerze mówiąc to wszystko mnie przerosło. Nowi ludzie, szkoła, nauka... Uwierzcie mi, że tyle razy myślałam o blogu, o historii... Ale mam bardzo mało czasu, tak naprawdę tylko w weekend mogłabym cokolwiek napisać. Ale tu też ostatnio ucichło i nie wiem czy opłaca się pisać dalej. Nie wiem ile z Was jeszcze tu jest, czy chcecie czytać dalej.<br />Jeśli będzie pod tym postem dużo komentarzy, w których będzie, żebym została, to zostanę. Ale musicie wiedzieć, że rodziały nie będą regularnie, więc wybór tak naprawdę zależy od Was.<br />Jeśli nie komentowałeś wcześniej, a chciałbyś żebym została, napisz krótkie <i>zostań. </i></div>
<div style="text-align: center;">
Buziaki!<br />S.</div>
Suzzy Verdashttp://www.blogger.com/profile/02175714512543831467noreply@blogger.com57tag:blogger.com,1999:blog-376111801909227127.post-33248578213596348212017-09-04T21:00:00.000+02:002017-09-04T21:34:10.208+02:00Rozdział 48 "Delikatnie"<div style="text-align: center;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjO_ZtwMkwNWUvyYRzcPDId-kLrzAsQzsJxyjkS0DX53lJZFwsMt3dF69v7kdoekZ-UcWTDH4VHjiIy-u50aqC8rBj9enwVpW0qaoM2xgspMQ46yndjXk0fbLlGsJ8gd8NASgVljNEEO-Sm/s1600/488.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="230" data-original-width="500" height="183" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjO_ZtwMkwNWUvyYRzcPDId-kLrzAsQzsJxyjkS0DX53lJZFwsMt3dF69v7kdoekZ-UcWTDH4VHjiIy-u50aqC8rBj9enwVpW0qaoM2xgspMQ46yndjXk0fbLlGsJ8gd8NASgVljNEEO-Sm/s400/488.gif" width="400" /></a></div>
<br />
- Kochanie - słyszę jakiś głos, więc powoli otwieram oczy. Widzę przed sobą bruneta, więc delikatnie się uśmiecham. Wstaję do pozycji siedzącej i łapię jego rękę - Nie chciałem cię budzić, bo tak słodko spałaś, ale jest już po dziesiątej - mówi, a ja patrzę na niego zdziwiona. Bardzo rzadko śpię do takiej godziny. Zazwyczaj sama budzę się najpóźniej koło dziewiątej.<br />
- Ty też byś tak słodko spał, jakbyś miał taki sen - odpowiadam po czym cicho się śmieję i delikatnie go całuję.<br />
<a name='more'></a><br />
- Głodna? - pytam, a Laura jedynie kiwa głową. Uśmiecham się i łapię jej rączkę, po czym kierujemy się do kuchni - Zrobimy śniadanie też dla Leona? Pewnie też jest głodny - mówię, a ona z jakimiś magicznymi iskierkami w oczach przytakuje. Patrzę na nią z ogromną radością i otwieram lodówkę. Przez chwilę patrzę na to co mamy i zastanawiam się co możemy zrobić. Jest niedziela, dzień wolny. Nie chcę robić zwykłych kanapek, które je się praktycznie codziennie w tygodniu. Skoro mamy czas, możemy zrobić coś <i>wyjątkowego</i>...<br />
Naleśniki były wczoraj, więc nie chcę się powtarzać, co do gofrów nie jestem pewna. Przez chwilę myślę o sałatce, ale też nie jestem co do niej przekonana.<br />
- Leon lubi sałatki - mówi po chwili, a ja patrzę na nią zdziwiona.<br />
- Skąd wiesz? - pytam, a ona w ramach odpowiedzi się uroczo śmieje.<br />
<br />
<br />
Siedzę na kanapie wtulona w Leona i patrzę jak Laura na dywanie bawi się swoimi zabawkami. To jest na prawdę niesamowite uczucie. Mam wspaniałą córeczką, cudownego mężczyznę. Mam dwójkę, najwspanialszych osób na świecie. To mi wystarczy.<br />
Patrzę na bruneta, który przez długą chwilę przygląda się małej. W jego oczach widzę ogromną miłość, a na twarzy niewiarygodnie wielką dumę.<br />
Po chwili słyszę dzwonek telefonu. Brunet cicho wzdycha i odrywa się ode mnie. Bierze swój telefon ze szklanego stolika i odchodzi w głąb salonu. Słyszę jego pojedyncze słowa, więc podchodzę do niego. Może po kilkunastu sekundach kończy rozmowę i chowa telefon do tylnej kieszeni. Patrzę na niego, a on łapie moje dłonie i cicho wzdycha.<br />
- Muszę jechać do firmy - mówi, a ja patrzę na niego rozczarowana. Jest niedziela, mięliśmy ten dzień spędzi razem.<br />
- Musisz? - pytam, a on niechętnie kiwa głową.<br />
- Mój wspólnik dzwonił. Podobno coś się nie zgadza w prezentacji. Wiesz, że to już jutro - mówi, a ja kiwam głową. Wiem, że to już jutro i cholernie się z tego cieszę. W końcu skończy się jego wracanie do domu po dwudziestej i w końcu będzie miał dużo czasu dla nas. <br />
- Tylko nie spóźnij się - mrożę go wzrokiem, a on się delikatnie uśmiecha.<br />
- Wrócę najszybciej jak się da - mówi po czym delikatnie całuje moje usta. Odwzajemniam pocałunek, a potem odprowadzam go do drzwi.<br />
<br />
<br />
- To co Laura? Obiad? - pytam, a ona patrzy na mnie zdziwiona. Nie wiem o co jej chodzi, więc czekam, aż coś powie.<br />
- A Leon? - pyta, a ja na samo jego imię delikatnie się uśmiecham.<br />
- Leon musiał pojechać, raczej nie wróci na obiad - odpowiadam, a na jej twarzy widzę pewne rozczarowanie. Cicho się śmieję i podchodzę do niej - Przecież wróci dzisiaj. Nie zostawi nas - patrzę na nią, a ona powoli się uśmiecha - A skoro go nie ma to co, zamówimy pizzę? - pytam, a ona kiwa głową. Delikatnie się uśmiecham po czym idę do salonu po swój telefon.<br />
<br />
Patrzę na zegarek i cicho wzdycham. Wiem, że dopiero siedemnasta i do naszej kolacji jeszcze zostało dużo czasu, ale Leon siedzi już tam kilka godzin, a wiem, że jak dużo pracuje traci poczucie czasu. Nie chcę, żeby ostatnia sytuacja się powtórzyła. Dzwoniłam do niego przed chwilą, ale brak odpowiedzi, więc najprawdopodobniej ma wyciszony telefon i się do niego nie dodzwonię. Wiem, że brunet nie lubi jak mu się przeszkadza w pracy, ale chyba się nie pogniewa jak pojadę go odwiedzić.<br />
<br />
Wsiadam do samochodu i odpalam silnik. Laurę zostawiłam u pani Elli. Kiedyś często u niej bywała. Zanim w moim życiu ponownie pojawił się Leon, jak tylko musiałam gdzieś pojechać, a nie chciałam brać ze sobą małej, zostawiałam ją właśnie u niej. Można powiedzieć, że to jej taka osiedlowa babcia. Pamiętam, że kiedyś często do nas przychodziła. Jak nie było mojej mamy, a potrzebowałam pomocy z Laurą, pomagała mi, wszystko tłumaczyła. Nie wiedziałam jeszcze jak zajmować się taką małą istotką. Jak ją trzymać, żeby nie zrobić jej krzywdy, albo jak karmić. Mogłam się jej wyżalić i wszystko powiedzieć. Była dla mnie jak druga mama, a ja wtedy bardzo tego potrzebowałam.<br />
Wjeżdżam na parking koło jego biura i szukam wolnego miejsca. Parkuje tuż przy wejściu i szybko wysiadam z auta. Podchodzę do drzwi i naciskam klamkę. Trochę obawiam się tego, że mogą być zamknięte, ale na moje szczęście jest przeciwnie. Wchodzę do środka i kieruję się do gabinetu Leona. Byłam tu już kilka razy, więc doskonale znam drogę. Zatrzymuję się przy jego drzwiach po czym wchodzę do środka. Widzę Leona, który stoi do mnie tyłem i rozmawia z kimś przez telefon. Delikatnie się uśmiecham i po cichu podchodzę do niego. Gdy jestem już przy nim, delikatnie go obejmuję, a on się lekko wzdryga. Śmieję się cicho, a on kończy rozmowę.<br />
- Co tu robisz? - pyta, a ja wzruszam ramionami.<br />
- Stęskniłam się za tobą i pomyślałam, że może odciążę cię od tej pracy - mówię, a on się delikatnie uśmiecha. Łapię jego rękę i go ciągnę. Siadam na jego biurku, a on przez długą chwilę mi się przygląda.<br />
- Bardzo tęskniłaś? - pyta, a ja zagryzam dolną wargę i kiwam głową.<br />
- Cholernie - szepczę, a potem wbijam się w jego usta. Brunet odwzajemnia pocałunek, a przy tym delikatnie go pogłębia. Swoimi nogami oplatam jego biodra, a ręce wpuszczam w jego bujną grzywkę.<br />
- Leon, cholera miałeś tą prezentacje skończyć - słyszę jakiś głos, więc automatycznie odrywam się od Leona i zeskakuje z jego biurka. Odwracam się i widzę jakiegoś bruneta. Leon łapie mnie za rękę i ciągnie w kierunku drzwi.<br />
- Prezentacja skończona - mówi podając mu pendrive'a. Brunet się uśmiecha i przelatuje mnie wzrokiem.<br />
- Ty pewnie jesteś Violetta - mówi, a ja kiwam głową.<br />
- Vils, poznaj mojego wspólnika, przyjaciela, a zarazem największego idiotę jakiego znam, Federico - mówi, a ja się cicho śmieję. Podaję mu dłoń, którą następnie ściska. Leon ciągnie mnie do drzwi, ale zatrzymuje nas głos Fede.<br />
- Następnym razem, polecam sypialnie - mówi, a brunet się cicho śmieje.<br />
- A ja następnym razem, polecam pukać - odpowiada po czym wyjmuje coś z kieszeni i rzuca w jego stronę - Dzisiaj ty zamykasz.<br />
<br />
<br />
Leon właśnie usypia małą, a ja szykuję naszą kolację. Mam mało czasu, więc robię zwyczajny makaron z warzywami. Może tym razem nie będzie wszystko wyglądać jak z bajki, ale na pewno będzie lepsze, z Leonem. Wyciągam z lodówki kilka potrzebnych warzyw i zaczynam je przygotowywać.<br />
Idę do salonu i sprzątam stół. Brudne naczynia zanoszę do kuchni, a jakieś chusteczki i papierki wyrzucam do śmietnika. Otwieram szufladę i wyjmuję z niej czyste talerze. Nakładam na nie gotowe danie po czym zanoszę wszystko na stół. Patrzę na to uśmiechnięta, a potem się odwracam i idę do góry. Nie wyglądam źle, ale chcę wyglądać lepiej. Wchodzę do sypialni i otwieram szafę. Wyjmuję z niej niebieską sukienkę po czym w błyskawicznym tempie zakładam ją na siebie. Podchodzę do lustra i delikatnie się uśmiecham. Poprawiam swoje włosy, a potem wychodzę z pokoju. Widzę Leona, więc staję do niego tyłem, a on mnie doskonale rozumie, bo podchodzi do mnie i zapina mi zamek w sukience.<br />
- Wyglądasz zjawiskowo - szepcze po czym całuje mnie w szyje. Delikatnie się uśmiecham, a potem odrywam się od niego i łapię jego rękę.<br />
- Najpierw kolacja.<br />
<br />
<br />
Patrzę na Leona i delikatnie się uśmiecham. Jesteśmy już po kolacji, a teraz siedzimy na kanapie i gadamy o jakichś głupotach. Brunet niespodziewanie mnie całuje, a ja oddaje mu każdy pocałunek. Czuję jak w moim ciele rozpływa się fala ogromnego ciepła i podniecenia. Odrywam się od niego i odstawiam swój kieliszek na stół po czym wracam do niego i siadam na niego okrakiem. Wbijam się w jego usta i całuję go z taką miłością, jak jeszcze nigdy nikogo. Po kilku minutach odrywam się od niego i po prostu patrzę w jego oczy. Próbuję uspokoić swój oddech, ale to jest bardzo ciężkie. Jestem spragniona jego bliskości. On kładzie swoje ręce na mojej talii, a ja obejmuję jego szyję. Kierujemy się na górę, a ja całuję jego szyję. Wchodzimy do pokoju i brunet kładzie mnie na łóżku.<br />
Po chwili znów całujemy się jak para nastolatków. Nie mogę złapać oddechu, ale to mi nie przeszkadza. Czuję się wspaniale. Brunet rozpina zamek od mojej sukienki, a przeze mnie przechodzą jakieś dreszcze.<br />
- Bez gry wstępnej - mówię po chwili, a on jedynie kiwa głową.<br />
<br />
- Jesteś gotowa? - pyta patrząc w moje oczy, zanim cokolwiek zrobi. Czuję się cudownie, tak długo na to czekałam, chcę tego teraz najbardziej na świecie. <i>Tak</i> <i>Leon, jestem gotowa.</i><br />
Kiwam głową, ale zanim wykona ten pierwszy ruch całuję go. Odwzajemnia pocałunek, a potem się odrywa i patrzy w moje oczy.<br />
- Delikatnie - mówię, a po chwili czuję go w sobie.<br />
<br />
###<br />
Witam wszystkich w ten piękny dzień!<br />
Rozdział specjalnie dzisiaj, na miłe rozpoczęcie roku szkolnego! :)<br />Może niektórych zaskocze, ale Federico pojawił się pierwszy raz!<br />
Mam nadzieję, że rozdział Wam się podoba, liczę na opinie w komentarzach!<br />
A teraz nie przedłużająć, do nastęonego!<br />
Buziaki.<br />
S.</div>
Suzzy Verdashttp://www.blogger.com/profile/02175714512543831467noreply@blogger.com30tag:blogger.com,1999:blog-376111801909227127.post-76224358044383742832017-08-27T21:00:00.000+02:002017-08-27T21:13:06.604+02:00One Part Leonetta "Randka z Gwiazdą" cz.2 <div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
</div>
<div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjW6_FQxDTdDJcug2jFJ654eMHSlAYZqy9LBlUXkyW3x5f1mK6Hn2BrKa9iqo3vR0EQoY4GBTT3Aq3RWfLUhxTcXx4WUkvcfeRSqP4cooAPmfUZIpRnIijVFe7qJbg2Ovst15fDdEKmTPP0/s1600/opp.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="192" data-original-width="400" height="191" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjW6_FQxDTdDJcug2jFJ654eMHSlAYZqy9LBlUXkyW3x5f1mK6Hn2BrKa9iqo3vR0EQoY4GBTT3Aq3RWfLUhxTcXx4WUkvcfeRSqP4cooAPmfUZIpRnIijVFe7qJbg2Ovst15fDdEKmTPP0/s400/opp.gif" width="400" /></a></div>
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Siedzę na łóżku i wpatruję się w stos chusteczek leżących przede mną. Nie wiem czemu płaczę, nie umiem nad tym zapanować. Nie wiem czemu tak reaguję. To przecież tylko jeden głupi koncert. Skoro przez taki długi czas potrafiłam żyć nie myśląc o nim, teraz też dam radę. Muszę od nowa nauczyć się żyć bez niego. Od dziś zero Leona. Żadnych rozmów, wspomnień, łez. <br />
Z e r o. </div>
<div style="text-align: center;">
<a name='more'></a><br />
Otwieram swoją szafkę i wyjmuję z niej jeden z kilku moich albumów. Biorę duży wdech, bo wiem, że to nie będzie proste. Unikałam tego przez kilka lat, więc zrobię to teraz, bo i tak nigdy nie będzie na to lepszej chwili. Przełykam głośno ślinę, po czym go otwieram. Moim oczom ukazuje się kilka pierwszych zdjęć z Leonem. Zapewne gdybym to zrobiła jeszcze kilka dni temu, z moich oczu wyleciałoby kilka łez, ale pamiętam co sobie obiecałam. Zero łez. Wyjmuję pierwszą fotografię i przez chwilę się jej przyglądam z delikatnym uśmiechem. Patrzę na Leona i na mnie. Oboje jesteśmy szczęśliwi, zakochani. Zagryzam dolną wargę i rwę to zdjęcie na pół. To samo robię z każdym kolejnym. I czuję jakąś ulgę, tak jakbym uwolniła się od niego.<br />
<br />
<br />
Leżę w swoim pokoju i słucham muzyki. To mnie uspokaja, odpręża. Dzięki temu potrafię chociaż na chwilę zapomnieć o tym, co męczy mnie od kilku dni. I jest mi z tym naprawdę dobrze. Zamykam oczy i przez chwilę nie myślę o niczym. Po prostu wsłuchuję się w dźwięki, w słowa, w przekaz.<br />
- Violetta - słyszę swoje imię, więc niechętnie odwracam głowę w stronę drzwi i patrzę na swoją siostrę - Mama cię woła - mówi, a ja cicho wzdycham i wstaję ze swojego łóżka. Wychodzę z pokoju, a następnie kieruje się na dół. Moja mama siedzi na kanapie, więc podchodzę do niej, a ona delikatnie się uśmiecha.<br />
- O co chodzi? - pytam, a ona zagryza dolną wargę. Zanim cokolwiek powie, długo na mnie patrzy, a ja z każdą kolejną sekundą, czuję się coraz dziwniej.<br />
- Pójdziesz z Megan na koncert - mówi, a ja patrzę na nią przestraszona. Wiem o czym ona mówi i nie ma opcji, żebym z nią poszła.<br />
- Mamo - mówię zła, a ona wzdycha - Nie pójdę - oznajmiam jej stanowczym tonem, ale nie wiem czy ona coś sobie z tego robi<br />
- Przykro mi Vils. Miałam pójść z nią, ale nie mogę. Wypadła mi delegacja. To tylko koncert, nie każę ci iść z nim na kolacje - patrzy na mnie, a ja wywracam oczami. Doskonale wie, co on mi zrobił. Wie, jak długo się zbierałam po naszym rozstaniu. Nie może teraz oczekiwać ode mnie, że się uśmiechnę i będę odliczać do tego dnia. Ona nie ma prawa mnie zmusić do tego. Nie po to rwałam zdjęcia, nie po to zerwałam z Lucasem, żeby teraz iść na koncert Verdasa.<br />
- Nie pójdę.<br />
- Dobrze - odpowiada zła - Ale to ty pójdziesz do siostry i powiesz jej dlaczego nie spełni się jej największe marzenie - mówi, a ja wzdycham. Każdej innej osobie na świecie potrafiłabym odmówić. Ale nie jej. Wiem, że mała go uwielbia, szaleje za nim. Nie potrafię wytrzymać w jej pokoju piętnastu minut, bo na każdej ścianie jest rozwieszone jego zdjęcie. Nie mogę do niej pójść i powiedzieć, że może zapomnieć o koncercie. Dostała bilet na urodziny, a ja pierwszy raz widziałam jak popłakała się ze szczęścia.<br />
<br />
Siedzę w swoim pokoju i cicho wzdycham. Nie wiem jakim cudem to się stało. Mam wrażenie, że nagle cały świat stanął przeciwko mnie. Myślałam, że moje życie jest już uporządkowane, a nagle z dnia na dzień wszystko się zmienia. Będąc z Lucasem, myślałam, że to naprawdę <i>ten jedyny.</i> Byliśmy razem dość długo, mięliśmy plany na przyszłość. W swojej głowie miałam obraz nas, starzejących się, naszych dzieci. A wystarczył jeden durny koncert, żebym poczuła się niepewnie. I może nie powinnam z nim zrywać. Pozwolić na to, abyśmy razem to przetrwali, może potem wszystko wróciłoby do normy. Ale... Nie chcę się już dłużej łudzić. Nie mogę.<br />
<i>Nienawidzę cię, Leon.</i><br />
<br />
<br />
<b><i><u>Kilka dni później</u></i></b><br />
<b><i><u><br /></u></i></b>
- Wszystko w porządku? - blondynka na mnie patrzy, a ja kiwam przecząco głową. <i>Nic nie jest w porządku. </i>Czuje się fatalnie. Nawet nie wiem czy przez to, że mam iść na koncert Leona czy przez to, że ciągle o tym myślę. Mam tego dość. Wkurza mnie to - Co się dzieje? - pyta zmartwiona, a ja się po prostu do niej przytulam. Wiem, że ostatnio ją zaniedbałam. Potrzebowałam kilku dni dla siebie i swoich przemyśleń, ale teraz wiem, że niepotrzebnie. Moje myśli, biegną tylko w jedną stronę. A może gdybym pogadała z Lu kilka dni temu, oszczędziłabym sobie tego wszystkiego.<br />
- Zerwałam z Lucasem - mówię, a z moich oczu wydobywa się pojedyncza łza - Muszę iść na koncert Leona z Megan. Nie mogę przestać o tym myśleć - patrzę na nią, a ona cicho wzdycha.<br />
- Czemu? - pyta smutnie, a ja wzruszam ramionami - Byliście taką piękną parą. Tak Wam kibicowałam - mówi, a na mojej twarzy pojawia się delikatny uśmiech. Wiem, że nam kibicowała, uwielbiałam to.<br />
- Po prostu... W pewnym momencie poczułam, ze to wszystko nie ma sensu...<br />
- A teraz co czujesz? - pyta, a ja wzruszam ramionami. <i>Nie wiem co czuję, w tym cały problem, Lu.</i><br />
- Jestem zagubiona, znów.<br />
- To jeszcze nie koniec świata - mówi, a ja się niewidocznie uśmiecham - A jeżeli chodzi o koncert, to mogę pójść za ciebie.<br />
- Wiesz, że oddałabym ci tą przyjemność, ale obiecałam już Megan... Tak się ucieszyła, nie mogę jej zawieść...<br />
<br />
***<br />
<br />
Powoli otwieram oczy i pierwsze co rzuca mi się w oczy to kalendarz. Cicho wzdycham, bo dochodzi do mnie, że został jeszcze tylko jeden dzień. Cieszę się, że już będę to miała za sobą i przestanę o tym myśleć, ale z drugiej strony wolałabym, żeby to było za dwa miesiące. Nie chcę tam iść, nie chcę go widzieć. Po prostu. Wiem, że to tylko koncert. Wiem, że nie będę musiała z nim rozmawiać, uśmiechać się do niego. Po prostu być. Ale dla mnie to i tak dużo. Za dużo.<br />
Wstaję do pozycji siedzącej i wsuwam na stopy swoje ulubione kapcie. Podchodzę do szafy i biorę z niej jeden ze swoich kilku swetrów i zakładam go na piżamę. Wychodzę z pokoju i kieruję się na dół. Widzę mamę i siostrę, które zawzięcie o czymś rozmawiają.<br />
- Dobrze, że jesteś - słyszę głos mojej mamy, kiedy po jakimś czasie mnie zauważa - Uczeszesz Megan jutro? - pyta, a ja jedynie kiwam głową. Wiem, że dla niej to jest ogromne wydarzenie. Kilka dni temu mama kupiła jej sukienkę, specjalnie na ten dzień. Megan chce wyglądać jak księżniczka, a ja cieszę się, że będę mogła jej w tym pomóc.<br />
<br />
Siadam na swoim łóżku i biorę swojego laptopa z szafki nocnej. Loguję się, a potem włączam swoją ulubioną playlistę. Na tę chwilę nie mam nic ciekawszego do zrobienia. Na dworze jest brzydko, pada. Blondynka jest zajęta, a w telewizji cały czas lecą jakieś głupie programy.<br />
- Violetta - słyszę głos mojej siostry, więc odwracam głowę i patrzę na nią. Mała siada na brzegu łóżka i patrzy na mnie. Wyłączam muzykę i czekam na to co powie - W co się ubierzesz? - pyta, a ja wzruszam ramionami. Nie myślałam o tym. Zapewne bym ubrała zwykłe dżinsy i pierwszą lepszą koszulkę, ale teraz wiem, że to mi się nie uda.<br />
- Nie wiem - mówię po chwili - A co byś chciała? - pytam, a Megan zeskakuje z łóżka i wyciąga z mojej szafy jakąś sukienkę. Uśmiecham się delikatnie, bo mam z nią wiele wspaniałych wspomnień.<br />
- Moja jest podobna. Będziemy obie jak księżniczki - mówi z delikatnym uśmiechem, a ja kiwam głową.<br />
<i>Dla ciebie wszystko, Megan.</i><br />
<br />
***<br />
<br />
- Violetta! - budzi mnie głos Megan, więc otwieram oczy i wstaję do pozycji siedzącej. Patrzę na nią zaspana, a ona się uśmiecha i siada na skraju mojego łóżka. Na sobie ma już nową sukienkę, a w ręce trzyma szczotkę i kilka gumek do włosów. Cicho wzdycham, a ona się odwraca i patrzy na mnie.<br />
- Dasz mi piętnaście minut? - pytam, a ona jedynie niechętnie kiwa głową. Podchodzę do szafy i biorę z niej jakieś ciuchy. Wychodzę z pokoju i kieruje się do łazienki w której się przebieram i wykonuje poranne czynności.<br />
<br />
Patrzę zadowolona na małą i delikatnie się uśmiecham. Dawno jej nie czesałam, więc myślę, że jak na tak długą przerwę wyszło mi całkiem nieźle.<br />
- Gotowe - mówię zadowolona, zawiązując gumkę. Megan się odwraca i patrzy na mnie uśmiechnięta. Rękami bada swoją fryzurę, a ja oddaje jej szczotkę - Tylko nie skacz teraz, żeby wytrzymało do koncertu - mówię, a ona kiwa główką i mnie przytula.<br />
- Dziękuję - szepcze, a ja parzę w jej oczka. Oczka pełne miłości, podekscytowania i niecierpliwości.<br />
<i>Nie ma za co. </i><br />
<br />
<br />
Patrzę w lustro i cicho wzdycham. Wyglądam cudownie i chyba to mnie najbardziej wkurza. Gdyby ktoś mi jeszcze miesiąc temu powiedział, że pójdę na koncert Verdasa i to tak wystawiona, to chyba bym go wyśmiała.<br />
Koncert zaczyna się za godzinę, a my zaraz wychodzimy z domu. Czuje się jak przed wizytą u dentysty. Stresuję się, nawet nie wiem czym. Ale zobaczę go. Usłyszę jego głos. Nie chcę, żeby to do mnie wróciło, nie chcę potem przez kolejne dwa miesiące myśleć o nim. Chcę mieć to już za sobą.<br />
Patrzę na Megan i kiwam głową. Ona doskonale mnie rozumie, bo szybko do mnie przybiega. Delikatnie się uśmiecham i razem wychodzimy z domu. Nie chcę, żeby wiedziała jakie to dla mnie trudne. Nie wie, że spotykałam się z Leonem. Była wtedy mała, minęło tyle czasu. Cieszę się, że nie skojarzyła faktów, bo wtedy na pewno nie dałaby mi spokoju. Ale chcę, żeby cieszyła się tym dniem, a nie martwiła się, że dla mnie to takie trudne.<br />
<br />
Wchodzimy na halę. Widzę masę dziewczynek, nastolatek... Większość z nich ma koszulkę z jego zdjęciem, albo imieniem. Każda ma ogromny uśmiech na twarzy, niektóre nawet łzy w oczach. Czuję się dziwnie. Zdecydowanie wolałabym stąd jak najszybciej uciec, ale szczęście w oczach Megan nie pozwala mi się nigdzie ruszyć. Cicho wzdycham i siadamy na swoich miejscach. Patrzę na zegarek i zagryzam dolną wargę. Za kilka minut się zaczyna. Wiem, że na początku będzie jakiś support. Ale mimo to moje serce wali jak szalone, a ja z każdą kolejną sekundą mam tego coraz bardziej dość.<br />
<br />
Patrzę na scenę i głośno przełykam ślinę. Nie wiem czemu, ale jakaś magiczna siła sprawia, że nie mogę oderwać od niego wzroku. Czuję się jak zahipnotyzowana. Jestem tak daleko od niego, a mimo to widzę ogromne różnice w jego wyglądzie. Wygląda dużo dojrzalej, zmienił fryzurę. Ale nadal ma taki sam uśmiech, cudowny. Zawsze na mnie działał, a teraz nie mogę pozbyć się tego obrazu z głowy. W końcu odrywam od niego wzrok i patrzę na siostrę. Nie przejmuje się niczym. Skacze, śmieje się, śpiewa. Zna na pamięć każdą piosenkę. Delikatnie się uśmiecham, bo jeszcze chyba nigdy nie widziałam jej takiej szczęśliwej. <i>Było warto. </i><br />
<br />
Minęła już ponad godzina i to jest chyba ostatnia piosenka. Czuję ulgę, wiedząc, że już za kilkanaście minut opuszczę to miejsce, a z drugiej strony czuję jakiś żal. Nie wiem czemu, nie chcę wiedzieć. Mam nadzieję, że wrócę do domu i nawet przez sekundę nie będę wspominać tego koncertu. Mimo to patrzę na scenę i czuję jak po moim całym ciele przechodzą jakieś dreszcze. Oszalałam, albo on właśnie na mnie patrzy. Jest tu kilka tysięcy jego fanek piszczących na jego widok. A on patrzy właśnie na mnie.<br />
<i>Tak, oszalałam.</i><br />
<br />
<br />
Stoję przy wyjściu i czekam, aż Megan wróci z łazienki. Cicho wzdycham, bo chcę już jak najszybciej opuścić to miejsce, a po tym ile osób czeka w kolejce, wiem, że tak szybko to się nie uda.<br />
- Vils - słyszę znajomy głos. Zastygam w bez ruchu i przełykam głośno ślinę. Zagryzam dolną wargę po czym odwracam się na pięcie. Widzę Leona. Stoi przede mną w czarnej bluzie z kapturem. Na sobie na okulary przeciwsłoneczne, żeby nikt go nie poznał. <i>Ja go poznałam. </i><br />
- Myślałam, że na naszym ostatnim spotkaniu dałam ci wyraźnie do zrozumienia, że nie chcę z tobą już nigdy rozmawiać - mówię obojętnie co mimo wszystko jest trudne, bo moje serce wariuje, a głos się jakoś dziwnie trzęsie.<br />
- Przepraszam - mówi po chwili, a ja patrzę na niego zdziwiona. To było ostatnią rzeczą, jakiej się spodziewałam. Jak mam być szczera, to sądziłam, że będzie miał pretensję, że wypominam stare dzieje. Nigdy nie czytałam żadnych artykułów o nim w gazecie czy internecie, nie wiem jaki jest. Popularność zmienia ludzi.<br />
- Nie myśl, że przyszłam tu dla ciebie - mówię po długiej chwili. Nie mogę się w nic angażować. Nawet w rozmowę - Moja siostra cię ubóstwia, nie miała z kim przyjść - mówię, a potem otwieram jej torebkę, którą mi kilka minut temu zostawiła. Wyjmuję z niej jego wydrukowane zdjęcie i marker i podaje je brunetowi - Dla Megan - mówię z delikatnym uśmiechem - Zrób serduszko - Mówię, a on cicho wzdycha.<br />
- Możemy pogadać? - pyta, a ja kiwam przecząco głową i zabieram autograf z jego rąk.<br />
- Nie mamy o czym, Leon. Jesteś mi całkowicie obojętny i nie obchodzisz mnie ty, ani twoje życie. A teraz idź, nie chcę, żeby Megan cię zobaczyła. Jeszcze by sobie coś przypomniała - mówię, a on ponownie wzdycha i odchodzi.<br />
<br />
***<br />
<br />
- Powiedział, że chce pogadać - mówię, a blondynka patrzy na mnie wyczekująco. Cały czas myślę o tym co się stało. Jestem ciekawa co chciał mi powiedzieć, a mimo to nie żałuję. Nie<br />
mogę myśleć o nim inaczej jak o moim byłym. Jest moim ex i to się nie może zmienić.<br />
- Gadaliście? - pyta zniecierpliwiona, kiedy przez długi czas nic nie mówię, a ja kiwam przecząco głową. Widzę w jej oczach jakieś rozczarowanie, ale też zrozumienie - Czemu? - pyta po chwili niepewnie, a ja wzruszam ramionami. Może usprawiedliwiłam się Megan, a prawda jest taka, że bałam się tego co powie. Bałam się, że uległabym jego cudownym oczkom, albo przepięknym uśmiechem.<br />
- Powiedziałam, że nic co jest z nim związane, mnie nie obchodzi. I, że ma iść, bo zaraz wróci Megan - wzdycham. Blondynka zagryza dolną wargę i przed długą chwilę po prostu na mnie patrzy.<br />
- Powiedziałaś prawdę?<br />
- Nie - odpowiadam, a po chwili czuję jak z moich oczu wypływa kilka łez.<br />
<br />
<br />
<i>Siedzę na łóżku i patrzę w ekran mojego laptopa. Nie wierzę, że to robię, ale od ponad dwóch godzin oglądam na youtubie filmiki z Leonem. Z koncertów, albo z wywiadów. Różnie. Wszystkiego po trochę. Powoli nadrabiam jego życie, bo mam w nim duże zaległości. Nie wiedziałam, że jego płyta pokryła się złotem. Że dostał nagrodę za najlepszego piosenkarza dla nastolatek roku. Chcę się dowiedzieć o nim wszystkiego. Chcę znać jego każdą sekundę życia. Wszystko, po prostu wszystko. Chcę, żeby tu przyszedł. Zapukał do drzwi i zapytał się czy może tu zostać. Chcę go złapać za rękę. Spojrzeć w jego śliczne oczy. Chcę poczuć jego usta na swoich. Tęsknię za nim i w końcu się przyznałam. Sama przed sobą. Tęsknię za nim. Słysze pukanie do drzwi, więc klikam pauzę w filmiku. </i><br />
<i>- Wchodź Megan - mówię, a po chwili słyszę, że drzwi się otwierają. </i><br />
<i>- A jeśli nie jestem Megan, mogę wejść i zostać na jakiś czas? - słyszę ten wspaniały głos. Odwracam się, żeby upewnić się, że to on i jedynie kiwam głową. </i><br />
<i>- Zostań na tyle ile zechcesz - mówię, a on siada obok mnie na łóżku. </i><br />
<i>- Tęskniłem - mówi, a ja delikatnie się uśmiecham. </i><br />
<i>- Ja też - odpowiadam, a potem wbijam się w jego usta. </i><br />
<i><br /></i>
Budzę się. Wstaję do pozycji siedzącej i cicho wzdycham. Zamykam na chwilę oczy i próbuję się uspokoić. Moje serce wali jak szalone, a myśli biją się same ze sobą. Mam ogromny mętlik w głowie, nie wiem już czego chcę. Wstaję i idę do łazienki. Jedyne co może mi teraz pomóc, to zimny prysznic. Nic więcej.<br />
<br />
<br />
<b><i><u>Kilka dni później</u></i></b><br />
<br />
Siedzę na łóżku i od kilkunastu minut wpatruję się w jakiś punkt. Nie mogę się ruszyć, nic. W mojej głowie cały czas jest rozmowa z brunetem. Nie wiem czemu ciągle o tym myślę. Nie daje mi to spokoju. Całymi dniami się zastanawiam co chciał mi powiedzieć, co by się stało gdybym się zgodziła... A mimo to wcale nie chcę z nim być.<br />
Biorę laptopa i włączam jakiś filmik z jego koncertu. Mam ich pełno, bo Megan wszystkie przerzuciła do mnie. Zagryzam dolną wargę i cicho wzdycham. Czuję, że w kilka sekund z moich oczu wypływają pojedyncze łzy. Nie chcę tak reagować.<br />
- Wiedziałam, że z tobą źle - słyszę jakiś głos, więc odwracam głowę i widzę blondynkę. Szybko ocieram swoje łzy, a potem zamykam laptopa - Nie odbierałaś telefonu- mówi, a ja dopiero teraz przypominam sobie, że od wczoraj go nie podładowałam.<br />
- Jest okej - odpowiadam, a ona tylko wywraca oczami i siada obok mnie.<br />
- Mam coś dla ciebie - mówi po chwili, a potem wyciąga ze swojej torebki jakąś płytę i mi ją podaje. Widzę na niej zdjęcie Leona i patrzę na nią pytająco - Wiem, że byłaś na koncercie, ale znając cię, albo miałaś słuchawki na uszach, albo kompletnie nie wsłuchiwałaś się w słowa. A myślę, że powinnaś tego posłuchać.<br />
- Po co? Nie jestem ekspertem, ale wydaję mi się, że jak ktoś chce o kimś zapomnieć, to stara się unikać rzeczy, które są z nim związane - mówię, a ona ponownie wywraca oczami.<br />
- Chcesz o nim zapomnieć, czy chcesz w to po prostu uwierzyć? - pyta z delikatnym uśmiechem, bo doskonale wie, jaka jest prawda - Słuchałam tego przez całą noc i uwierz mi... Ta płyta jest o Was - mówi powoli, a ja patrzę na nią zdziwiona. Jak to o nas?<br />
- Myślę, że...<br />
- Wiem co myślisz - przerywa mi - Na tej płycie jest dwanaście piosenek. I każda z nich jest poszczególnym etapem związku - patrzy na mnie, a ja wzdycham - Posłuchaj i sama się przekonasz Vils. Skoro cały czas o nim myślisz, to po co to wszystko utrudniać?<br />
- Na prawdę nie rozumiesz? - pytam. Chcę brzmieć poważnie, ale w moich oczach automatycznie pojawiają się łzy - Leon jest wielką gwiazdą - mówię robiąc cudzysłów z palców - Nie znam go. Nie wiem jaki jest. I mogę myśleć o nim całymi nocami, ale to już nie jest ta sama osoba.<br />
- To wciąż jest ten sam Leon. I cały czas cię kocha - mówi, a ja kiwam przecząco głową. Nie wie tego, nie ma żadnego powodu, żeby tak twierdzić - Jeśli myślisz, że nie, to dlaczego chciał z tobą gadać? - zadaje retoryczne pytanie, a ja wywracam oczami. To akurat nic nie znaczy - Powinnaś w końcu przestać myśleć, a zacząć działać. Słuchaj swojego serca, Vils! - śmieje się cicho, a ja wzdycham. Nie wiem, jak może jej się wydawać to takie proste. Nie miałam z nim kontaktu przez kilka lat, a on ma fanki na całym świecie. To nie ma prawa się udać, po prostu - Chyba, że... - mówi powoli tak jakby się jeszcze zastanawiała czy na pewno chce to powiedzieć - Ci chodzi o tą zdradę... - patrzę na nią i kiwam przecząco głową. W tej chwili to jest chyba najmniejszy problem - Bo jeśli tak... Vils, on tego żałuje. Możesz mnie uznać za wariatkę, ale przejrzałam cały internet i... Przez te kilka lat nigdy nie było mowy o jego dziewczynie. Z nikim się nie spotykał, a płytę napisał dla ciebie - mówi wszystko na jednym wdechu, a ja się cicho śmieję - Wiesz... Mój tata kiedyś zdradził mamę. Mnie jeszcze nie było na świecie. A teraz popatrz, jestem. Mama mu wybaczyła, są razem - patrzę na nią i delikatnie się uśmiecham. Cieszę się, że tu jest i wspiera mnie w tym wszystkim. Ale jedyne czego teraz potrzebuję to chwili dla samej siebie i swoich przemyśleń.<br />
<br />
<br />
Chodzę po mieście i staram się wszystko uporządkować. Myślę o tym co mi mówiła blondynka. Może i ma rację, może wszystko komplikuję. Ale w jej głowie zawsze wszystko wydaje się takie proste. A ja chcę myśleć realnie, nie chcę się oszukiwać. Cicho wzdycham i na chwile się zatrzymuję. Jestem w centrum miasta, a dookoła mnie coraz mniej ludzi, jest już późno i powoli robi się coraz chłodniej. Odwracam się, bo powinnam wracać już do domu. Wpadam na kogoś, rzucam ciche przepraszam i idę dalej, ale po chwili czuję, że ktoś mnie przyciąga do siebie. Boję się, do chwili kiedy zauważam Leona. Czuję jakąś ulgę, że to on, a jednocześnie boję się tego co się zaraz stanie.<br />
- Ale ty mi nie jesteś obojętna - mówi patrząc prosto w moje oczy. Odgarnia moje włosy za ucho, a potem po prostu całuje. Czuję w sobie, naraz tysiąc emocji. Podniecenie, fascynacja, strach, szczęście... Po chwili jednak się odrywam i spuszczam głowę w dół. Nie wiem co się ze mną dzieję, do moich oczu w błyskawicznym tempie napływają łzy. Nie chcę, żeby się mną bawił. Zaraz stąd wyjedzie na drugi koniec świata, a ja nie będę potrafiła o nim zapomnieć.<br />
- Nie możemy... - mówię po chwili tak cicho, że tylko on może mnie usłyszeć.<br />
- Czemu? - pyta, po czym unosi moją twarz i ponownie wbija się w moje usta. Chcę się oderwać od niego, zanim poczuję te motylki w brzuchu, ale nie mogę. Czuję się jak zahipnotyzowana. Odwzajemniam pocałunek, a brunet to wykorzystuje i pogłębia go. Oplatam swoje dłonie za jego szyją i wyłączam swoje myśli. Po prostu żyję chwilą. I podoba mi się to.<br />
<br />
Nie wiem gdzie idziemy, ale zgaduję, że do jego hotelu. Nie wiem co się ze mną dzieję, ale ostatnio to norma. Blondynka miała rację, muszę przestać myśleć i zacząć słuchać swojego serca. A moje serce mówi mi na razie tyle, że najbliższą noc chcę spędzić z Leonem. <br />
Brunet mnie ciągnie i wchodzimy do jakiegoś luksusowego hotelu. Od razu kierujemy się do windy, w której wbija się w moje usta. Po raz kolejny tego wieczoru czuję jak jakieś niesamowite ciepło rozpromienia się w każdą część mojego ciała.<br />
Jesteśmy w jego pokoju od kilkunastu minut. Stoimy na środku i po prostu się całujemy. Dopiero teraz doszło do mnie jak cholernie tęskniłam za jego ustami. Leon kładzie swoje dłonie na mojej talii, a potem unosi. Oplatam nogami jego biodra, a on kładzie mnie na łóżku. Patrzę zniecierpliwiona w jego oczy i zagryzam dolną wargę. On się uśmiecha i kolejny raz całuje. Swoją rękę powoli wsuwa pod moją koszulkę, a mnie wręcz rozpala z niecierpliwości.<br />
<br />
- Gotowa? - pyta, a ja się delikatnie uśmiecham.<br />
- Jak nigdy - odpowiadam i zanim we mnie wejdzie, złączam nasze usta. Po chwili wykonuje pierwszy ruch, a moje plecy zginają się w łuk. Nie wiem czy powinnam teraz czuć ból, czuję ogromne podniecenie i fascynacje. Nim, jego ciałem i tą nocą.<br />
<br />
###<br />
Witam wszystkich!<br />
Wracam do Was z drugą częścią, bo pewnie kilka osób czekało.<br />
Ja nie jestem zadowolona z tego, ale mam nadzieję, że Was nie zawiodłam.<br />
Jeśli chodzi o trzecią część... Chcecie/nie chcecie? Dajcie znać!<br />
Przypominam o ankiecie, bardzo ważnej dla mnie.<br />I jeszcze jedno. Jak zajmujecie sobie miejsce, to wracajcie, bo potem usuwam puste komentarze:)<br />
Buziaki!<br />
S. </div>
Suzzy Verdashttp://www.blogger.com/profile/02175714512543831467noreply@blogger.com32tag:blogger.com,1999:blog-376111801909227127.post-52816428079801753572017-08-15T21:00:00.000+02:002017-08-15T21:01:07.686+02:00Rozdział 47 "Zazdrosny?"<div style="text-align: center;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg-tn8ADZ79UXPcOQ4RvslJh4Z8rC6QgTaggYdSyQ84x-S5nvMs7DKbTZP-6iUsMJpLi0l0qufeIMr8QsjUys_asR0aiMVFMSZHtUFEejE66zWgkXPtPUY7e6U-7hI7HjRaCsHhSeWwdEHx/s1600/tumblr_nhrzmj075R1ty5l79o2_500.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="250" data-original-width="500" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg-tn8ADZ79UXPcOQ4RvslJh4Z8rC6QgTaggYdSyQ84x-S5nvMs7DKbTZP-6iUsMJpLi0l0qufeIMr8QsjUys_asR0aiMVFMSZHtUFEejE66zWgkXPtPUY7e6U-7hI7HjRaCsHhSeWwdEHx/s400/tumblr_nhrzmj075R1ty5l79o2_500.gif" width="400" /></a></div>
<br />
<br />
Czuję jak w moich oczach pojawiają się łzy. Chcę krzyczeć i płakać ze złości, a z drugiej strony wcale nie wierzę w to co powiedział. Nie wiem czemu, po prostu czuję, że nie powiedział tego na poważnie. Nie mógłby, patrząc mi w oczy bez żadnego żalu, złości czy smutku tego powiedzieć. </div>
<div style="text-align: center;">
- Oszalałaś? - pyta spokojnie, a ja kiwam głową.<i> </i><br />
<a name='more'></a><i>Tak Leon, oszalałam. Na twoim punkcie, więc powiedz mi o co w tym wszystkim chodzi.</i> <br />
Brunet podchodzi do mnie i łapie moje dłonie, a potem ciągnie mnie na kanapę. Siadam obok niego i czekam, aż wszystko mi wyjaśni - W środę Patricia miała prowadzić spotkanie z firmą z Kanady - zaczyna - Ale w ostatniej chwili dostała telefon z przedszkola, że jej syn złamał rękę. Chciała tam wysłać swoją mamę, ale powiedziałem, żeby szła do niego i przejąłem to spotkanie. Nie byłem przygotowany, więc wszystko się trochę przedłużyło. Chciałem zadzwonić do ciebie i powiedzieć, że się spóźnię, ale mój telefon po całym dniu rozmawiania z klientami się rozładował - patrzy na mnie, a potem ściera łzę, która jeszcze nie spłynęła po moim policzku. </div>
<div style="text-align: center;">
- A ta propozycja? - pytam, a on cicho wzdycha. </div>
<div style="text-align: center;">
- Miałaś się o tym później dowiedzieć - mówi, ale zaraz potem kontynuuje - Wiem, że z nią nie przepadasz... Dlatego zaproponowałem jej awans w ramach którego przeniesie się do innego działu. Nie będzie pracować ze mną, a ty będziesz czuć się spokojniej - mówi, a ja zagryzam dolną wargę. Czuję ogromną ulgę, a z drugiej strony jest mi strasznie głupio. Posądziłam go o zdradę, kiedy on dla mnie pozbył się Patrici... - Naprawdę myślałaś, że mógłbym to zrobić? - pyta. Nie jest zły, ale czuję w jego głosie pewne zawiedzenie. Nie dziwie mu się, ma do tego prawo. </div>
<div style="text-align: center;">
- Przepraszam - mówię po chwili - Po prostu... Chcę cie mieć na wyłączność - patrze na niego, a on się delikatnie uśmiecha. </div>
<div style="text-align: center;">
- Ale ja przecież jestem tylko twój - odpowiada po czym wbija się w moje usta. </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Powoli otwieram oczy i delikatnie się uśmiecham. Moim celem na najbliższe kilkanaście minut jest wydostanie się z objęcia Leona tak, żeby go nie obudzić, a potem szybko zrobić śniadanie i przynieść mu do łóżka. Mam nadzieję, że się uda. Źle mi z tym, że go wczoraj posądziłam o zdradę Źle mi z tym, że zwątpiłam w niego. Biorę jego rękę z mojego brzucha i próbuję ją przenieść na materac, ale ona jak na złość cały czas do mnie wraca. </div>
<div style="text-align: center;">
- Nie idź nigdzie - mówi w półśnie, a ja cicho wzdycham. </div>
<div style="text-align: center;">
- Zrobię śniadanie i wracam - szepczę i całuje go delikatnie w policzek. Wstaję do pozycji siedzącej, ale on w ostatniej chwili łapie moją rękę i przyciąga mnie do siebie. </div>
<div style="text-align: center;">
- Dziś jest sobota - mówi powoli. Oczy ma cały czas zamknięte, a jego potargana grzywka zasłania mu kawałek twarzy - Nigdzie się nie śpieszymy - kończy swoją, jak na tą godzinę długą wypowiedź i znów mnie obejmuję. Uśmiecham się delikatnie i po prostu się w niego wtulam. Ale nie daje za wygraną, bo po chwili znów poruszam ten temat. </div>
<div style="text-align: center;">
- A na to śniadanie, co będziesz chciał? - pytam, ale on nie odpowiada - No ej - mówię po czym go delikatnie szturcham. On po chwili otwiera oczy i przez jakiś czas na mnie po prostu patrzy. </div>
<div style="text-align: center;">
- A mogę wybrać co tylko zechcę? - pyta, a ja kiwam głową - W takim razie chcę ciebie - odpowiada zadowolony, a ja się cicho śmieję. Brunet wbija się w moje usta nie dając mi żadnej możliwości protestu. Odwzajemniam jego każdy pocałunek z tak wielką dawką miłości, jak tylko się da. Obracamy się tak, że leżę pod nim. Swoje ręce wkłada pod moją moją bluzkę, a ja swoimi bawię się jego gumką od bokserek. Czuję jakieś dziwne mrowienie, które rozchodzi się w każdą część mojego ciała, ale wcale mi to nie przeszkadza. Podoba mi się i z każdą kolejną chwilą </div>
<div style="text-align: center;">
mam ochotę na jeszcze więcej. I gdyby nie to, że przerwał nam dźwięk otwieranych drzwi, a brunet natychmiast ode mnie odskoczył, chyba do czegoś by doszło. W drzwiach stoi Laura i delikatnie się uśmiecha. Podchodzi do naszego łóżka, na które następnie się wspina, a potem kładzie się pomiędzy nami. </div>
<div style="text-align: center;">
- Jestem głodna - mówi po chwili, a ja gładzę dłonią jej twarzyczkę. </div>
<div style="text-align: center;">
- To... Co powiesz na naleśniki z czekoladą? - pytam, a ona radośnie kiwa głową. </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Opieram się o ścianę i patrzę z uśmiechem jak Leon wyciera Laurze twarz, którą ma całą ubabraną od czekolady. Patrzę na jego uśmiech, jego szczęście w oczach i zastanawiam się jak mogłam myśleć, że on mnie zdradza. Przecież to z jaką miłością się z nią obchodzi jest niewiarygodne. Jest jego oczkiem w głowie i zrobiłby dla niej wszystko. Podchodzę do nich i obejmuję bruneta. On na mnie patrzy i delikatnie się uśmiecha. </div>
<div style="text-align: center;">
- Jakie plany na dziś? - pytam. Nie chcę siedzieć dziś w domu. Chcę gdzieś z nimi wyjść, pokazać światu jaką mam wspaniałą rodzinę i jak ich kocham. Myślałam o tym wcześniej, ale nie mam pomysłu gdzie. Nie chcę, żeby to było zwykłe wyjście do parku. </div>
<div style="text-align: center;">
- To może... Zoo, albo aquapark - mówi brunet, a Laura natychmiast wstaje i podbiega do nas. </div>
<div style="text-align: center;">
- Tak mamusiu! - krzyczy podekscytowana, a ja się cicho śmieje - Chodźmy do aquaparku, tam są takie fajne zjeżdżalnie - patrzy na mnie tymi swoimi ślicznymi oliwkowymi oczami, którym zawsze ulegam i kiwam głową. </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br />
- Nie wiem czy to był dobry pomysł - mówię patrząc na Leona, a on się cicho śmieje. Właśnie weszliśmy na halę, a ja widząc te wszystkie zjeżdżalnie mam ochotę stąd jak najszybciej uciec.<br />
- Jasne, że dobry. Zapomniałaś już, jak Laura się ucieszyła? - pyta, a ja kiwam przecząco głową. Wiem, że się ucieszyła, bo nigdy jeszcze tu nie była. Zawsze chciała tu przyjść, ale ja za każdym razem wymyślałam jakąś wymówkę. Laura jest za mała, żeby iść do takiej zjeżdżalni sama, a ja nigdy w życiu na to nie wejdę. Nie wiem co Leon w sobie ma, że tym razem się zgodziłam.<br />
- Leon, chodź tam - laleczka mówi pokazując na jakąś niebieską rurę, a ja się wzdrygam.<br />
- Laura, tam jest zjeżdżalnia dla dzieci - pokazuję na jakiś zamek z małą zjeżdżalnią i drabinkami, ale ona nawet na to nie chce patrzeć. Wzdycham, bo wiem, że jak już tu jesteśmy to mała nie odpuści. A jak jest Leon, to już jestem na przegranej pozycji.<br />
- Daj spokój, nic się nie stanie - brunet łapie moją rękę, a potem się cicho śmieję - Pójdę z nią na tą zjeżdżalnie, a potem przyjdziemy do ciebie. Znając cię, pewnie będziesz w jacuzzi - patrzy a mnie, a ja kiwam głową. </div>
<div style="text-align: center;">
<br />
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Patrzę na blondyna przede mną i kiwam głową. Podczas kilkunastominutowego czekania na moją kochaną dwójkę, wdałam się w rozmowę z jakimś blondynem. Też nie przepada za takimi atrakcjami i znalazł się tu przez namowy swojego siedmioletniego syna.<br />
- Znam to - mówię, a potem się cicho śmieję - A to nie tak łatwo powiedzieć nie.<br />
- Czasem się wręcz nie da - dopowiada, a ja ponownie kiwam głową i myślę chociażby o dzisiejszej sytuacji.<br />
- Jestem - słyszę znajomy głos, więc się odwracam i widzę Leona. Uśmiecham się delikatnie, a on siada obok mnie.<br />
- Gdzie Laura? - pytam, a on on jedynie wskazuje palcem na jakiś mały basen, gdzie bawi się masa dzieci.<br />
- Zanim zapytasz, tak, są obok ratownicy - patrzę na niego i kiwam głową. Czuję się spokojniej, ale i tak uważam, że jest ich tutaj stanowczo za mało. Powinni być przy każdym basenie, najlepiej po dwóch, albo trzech - Idziemy do niej? - pyta, a ja jedynie kiwam głową. Żegnam się z blondynem i oboje wychodzimy z Jacuzzi - Widziałaś jak on się na ciebie gapił? - pyta, a ja się cicho śmieję.<br />
- Zazdrosny? - pytam, a on kiwa przecząco głową, ale zaraz po tym poprawia mój stanik.<br />
- Następnym razem załóż stroj jednoczęściowy - patrzę na niego i wywracam oczami.<br />
- Wiesz, gdybym ja miała na palcach policzyć ile kobiet rozbiera cię wzrokiem, to by mi rąk zabrakło - mówię, a on się cicho śmieje.<br />
- Nie przesadzaj - odpowiada i całuje mnie w policzek.<br />
<br />
<br />
Wychodzę razem z Laurą z przebieralni i widzę, że Leon już na nas czeka. Laleczka biegnie do niego i przytula się do jego nóg. Uśmiecham się i podchodzę do nich. Kładę torbę na półce, a chwile później Leon podnosi Laurę i posadza ją obok. Bierze suszarkę i zaczyna suczyć jej włosy. Patrzę na nich z ogromnym uśmiechem i wiem, że to mi się nigdy nie znudzi. Mogłabym przez całe dnie i noce patrzeć jak on się nią zajmuje. Biorę szczotkę i jedynie rozczesuje nią swoje włosy. Nie pływałam, więc tylko końce mam mokre, ale pozwolę, żeby wyschły naturalnie. Przeczesuję ręką swoje włosy, a potem uśmiecham się do lusterka. Robię przedziałek na środku, a potem kładę szczotkę przed Leonem. Patrzy na mnie zdziwiony, a ja odpowiadam mu uśmiechem.<br />
Leon bierze szczotkę i przeczesuje małej włosy. Uśmiecham się, bo wszystko robi tak delikatnie, żeby przypadkiem nie zrobić jej krzywdy. Mała podaje mu gumkę do włosów, a on bierze ją do rąk i przez chwile się jej przygląda. Drapie się głowie, a potem patrzy na mnie spojrzeniem, które mówi jedynie <i>pomóż</i>.<br />
- Ucz się, ucz - mówię, a on mrozi mnie wzrokiem - Potem będziesz jej warkoczyki zaplatać - Leon wzdycha i zbiera jej włosy. Próbuje je jakoś związać gumką, a ja zaczynam się śmiać - Przepraszam - mówię, a on po raz kolejny mrozi mnie swoim spojrzeniem.<br />
<br />
Kładę się obok Leona, a potem się w niego wtulam. Ten dzień był cudowny, chciałabym, żeby tak było codziennie. Ja, Leon i Laura. Szczęśliwi, bez żadnych problemów...<br />
- O czym myślisz? - pyta, a ja podnoszę głowę, żeby móc spojrzeć na niego.<br />
- Pamiętasz, że byliśmy umówieni na kolacje? - pytam, a on przytakuje - To co powiesz na jutro? Jak Laura pójdzie spać?<br />
- Już nie mogę się doczekać - odpowiada i całuje mnie w głowę.<br />
<br />
###<br />
Witam, witam!<br />
Rozdział miał być później, ale już nie mogłam czytać tych komentarzy o Leonie:((<br />
Serduszko mnie bolało:(( Ale cieszę się, że tak się wczuwacie w opowiadanie! 40 kom :o<br />
Zdradzę Wam tajemnice.<br />
Zdrada jest przereklamowana!!! Obiecałam sobie kiedyś, że nigdy nie zrobię zdrady pomiędzy Vils i Leonem i na razie się tego trzymam, ale... Kto wie, jak będzie dalej? Mam dużo pomysłów:)<br />
Jeśli chcecie dalej brać udział w <i>"konkursie"</i> podawajcie w komentarzach swoje maile. Ten rozdział przesłałam dwóm osobom:)<br />
Zapraszam do nowej ankiety, bardzo ważnej dla mnie!<br />
Buziaki!<br />
S.</div>
Suzzy Verdashttp://www.blogger.com/profile/02175714512543831467noreply@blogger.com31tag:blogger.com,1999:blog-376111801909227127.post-45865390337568559852017-08-06T21:00:00.000+02:002017-08-06T21:00:31.124+02:00Rozdział 46 "Zdradzasz mnie?"<div style="text-align: center;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgJtch1XgZ4lMD4mZ5k9jpd7_F8pHtDdlHPMH-dZEmXfksdzSkkjacBrVQ_OUhyeKylWsqEToUFk5E85DiWJNblu0CT_hax26XpPhTYrbqQGIRbOvttPsAtHHYNz40J8AGgz5wq81VKh6oN/s1600/46.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="280" data-original-width="500" height="223" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgJtch1XgZ4lMD4mZ5k9jpd7_F8pHtDdlHPMH-dZEmXfksdzSkkjacBrVQ_OUhyeKylWsqEToUFk5E85DiWJNblu0CT_hax26XpPhTYrbqQGIRbOvttPsAtHHYNz40J8AGgz5wq81VKh6oN/s400/46.gif" width="400" /></a></div>
</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Powoli otwieram oczy i uśmiecham się, bo widzę, że mój ukochany się we mnie wpatruje. Wtulam się w niego i słucham, jak pracuje jego serce. Lubię to robić. Mogłabym tak całymi dniami, bez przerwy.<br />
- Muszę się zbierać - mówi, a ja kiwam przecząco głową. Nie chcę, żeby szedł i zostawiał mnie na cały dzień samą. To potrafi być przygnębiające.<br />
- Jeszcze chwilkę - mówię, po czym go obejmuję, a on całuje mnie w czubek głowy.<br />
<a name='more'></a><br />
Podchodzę do komody i przez chwilę patrzę na moje stare zdjęcie z Leonem, które jakiś czas temu przywiózł ze swojego dawnego mieszkania. Biorę je do ręki i palcem przejeżdżam po jego twarzy. Myślę o tym, co się działo przez ostatnie kilka dni. Lu ma rację, on nie mógłby mnie zdradzić. Znamy się tak długo, tak wiele razem przeszliśmy. Nie mógłby teraz, po tylu latach tak bezmyślnie tego zniszczyć. Ja po prostu jestem przewrażliwiona, bo wiem co to znaczy stracić swoją miłość. I zrobię wszystko, żeby po raz drugi tego nie przeżywać.<br />
<br />
Patrzę na zegarek i cicho wzdycham. Ostatnio nie potrafię wysiedzieć w domu całego dnia, strasznie mi się dłuży, nudzi. Idę do kuchni i otwieram lodówkę. Jest chwilę po dwunastej, więc pora jest w sam raz, żeby zrobić obiad, a potem zanieść Leonowi do pracy. Ma teraz dużo na głowie i pewnie w ogóle nie zwraca uwagi na to jak je, co i kiedy. Lubię o niego dbać, a jeżeli to będzie jeszcze pretekst, żeby go zobaczyć, to jestem przeszczęśliwa. Wyjmuję z półki jakieś warzywa, a z szafki jakąś paczkę makaronu. Wsypuję go do garnka, a potem zalewam gorącą wodą i stawiam na palniku.<br />
<br />
Wkładam do swojej torebki pudełko z gotowym obiadem, a potem zakładam swoje ulubione szpilki. Patrzę jeszcze przez chwile na swoje odbicie w lustrze i delikatnie się uśmiecham. Otwieram drzwi i wychodzę z domu. Wsiadam do swojego samochodu i kładę torbę na siedzeniu bok. Zapinam pasy, a potem wkładam kluczyk do stacyjki i odjeżdżam.<br />
Zatrzymuję się na parkingu niedaleko jego pracy i wysiadam z auta. Idę do jego biura, ale po drodze zauważam małą budkę z kawą. Po chwili namysłu podchodzę do niej i biorę dwie duże kawy na wynos. Widziałam ostatnio ile ma papierkowej roboty, więc chwila wytchnienia i odpoczynku na pewno mu się przyda. Uśmiecham się delikatnie, gdy widzę jego budynek. Przyspieszam swoje tempo, ale kilka sekund później zatrzymuję się, bo coś uwiera mnie w bucie. Opieram się o ścianę jakiejś restauracji i wyjmuje ze swojej szpilki jakiegoś kamyczka. Zadowolona chcę iść dalej, ale kątem oka zauważam, że w środku jest Leon z jakąś kobietą. Przez długą chwilę się im przyglądam i zastanawiam się co powinnam zrobić. Może powinnam tam wejść i dać mu do zrozumienia, że tu jestem i wszystko widzę. A może powinnam odejść i udawać, że nic takiego nie miało miejsca..? Brunetka się odwraca, a ja mam szansę zauważyć jej twarz. Wzdycham, kiedy dochodzi do mnie, że to Patricia. Nie chcę myśleć, że Leon ma kogoś, ale nagle wszystko mi się ułożyło w spójną całość. Pracuje z nią, przebywa z nią całe dnie. Nie jest brzydka, wręcz przeciwnie. Ma długie, brązowe włosy, zgrabne nogi i duży biust. Pewnie wiele facetów się za nią odwraca. Zagryzam dolną wargę po czym wyciągam z torebki swój telefon. Szybko go odblokowuje i wybieram numer do Leona. Czekam, aż odbierze i powie mi gdzie jest, ale on odrzuca połączenie. Biorę duży wdech i dzwonie do blondynki. Nie chcę jej męczyć swoimi problemami, ale jest teraz jedyną osobą, która może mi pomóc.<br />
- Hej - słyszę jej głos, więc mimowolnie się uśmiecham - Właśnie wychodzę z biura, coś się stało?<br />
- Jestem w mieście, chcesz się spotkać? Muszę z kimś pogadać - mówię, a ona przytakuje - Czekam na ciebie w parku przy Kwiatowej.<br />
<br />
Siadam na jednej z wielu ławek w parku i czekam na blondynkę. Swoimi paznokciami nerwowo pukam w deski. Nie wiem nawet co czuję. Jestem trochę zła, smutna, a z drugiej strony nic nie wiem. Nie chcę myśleć, że Leon mógłby mnie zdradzić, ale to wszystko źle wygląda. Nic mi nie mówi, coś przede mną ukrywa. Mam prawo mieć takie podejrzenia.<br />
- Wybacz za spóźnienie - słyszę głos blondynki, więc podnoszę głowę i delikatnie się uśmiecham.<br />
- Nic się nie stało - mówię, a ona siada na przeciwko - Kawę? - pytam, a ona kiwa głową. Podaję jej papierowy kubek i cicho wzdycham. Blondynka bierze pierwszego łyka, a potem się krzywi.<br />
- Karmelowa, fu - mówi, a ja dopiero teraz przypominam sobie, że Lu go nienawidzi.<br />
- Leon lubi - mówię obojętnie, a ona wzdycha.<br />
- Co się stało? - pyta troskliwie, a ja wzruszam ramionami.<br />
- Wiem co mi powiesz. Ale widziałam go przed chwilą w restauracji z tą jego asystentką. Nie wiem co mam myśleć o tym.<br />
- Myślałam, że już ci wybiłam ten pomysł z głowy.<br />
- Też tak myślałam - mówię, a ona kładzie swoją dłoń na mojej.<br />
- To, że był z nią w restauracji, nic nie znaczy. Może mają spotkanie i czekają na kogoś, a może poszli tylko na obiad. Vils, pamiętam jak on patrzył na ciebie w liceum. Nadal tak na ciebie patrzy, z taką samą miłością - patrzy na mnie, a ja się delikatnie uśmiecham. Może ma racje, ale to nie znaczy, że Leon mnie nie zdradza.<br />
- Może to nic nie znaczy. Ale to, że wracał do domu po dwudziestej pierwszej, że ma jakieś podejrzane telefony i to, że olał naszą kolacje, to już coś znaczy. A jakby Felipe miał coś takiego to też byś nie była spokojna - zagryzam dolną wargę, a potem cicho wzdycham.<br />
- Pogadaj z nim. Na spokojnie. Na pewno wszystko się wyjaśni.<br />
<br />
Siedzę na kanapie i patrzę jak Laura rysuje. Cieszę się, że ją mam. W takich chwilach sprawia, że zamiast leżeć w łóżku i płakać, patrzę na nią z uśmiechem. Jest moim promyczkiem i zawsze potrafi poprawić mi humor. Swoim uśmiechem, głosem...<br />
- Co rysujesz? - pytam po czym kucam obok niej, a ona odwraca swoją głowę tak, żeby na mnie spojrzeć.<br />
- To jestem ja - pokazuje na jedną, najmniejszą z trzech osób na jej pracy - Tutaj jest Leon, a tutaj ty - mówi zadowolona, a ja się delikatnie uśmiecham.<br />
<br />
- Jestem - słyszę głos Leona, więc odkładam książkę na szklany stolik i odwracam głowę tak, żeby go zobaczyć. Brunet siada obok mnie, a potem całuje mnie delikatnie w policzek, ale ja w ogóle nie reaguję - Wszystko okej? - pyta, a ja jedynie kiwam głową. Wyciąga telefon z kieszeni i kładzie obok mojej książki - Idę się przebrać - mówi pokazując na swoją marynarkę - Laura w pokoju?<br />
- Układa puzzle, chyba - mówię, a on wstaje i idzie na górę. Opieram głowę o zagłówek kanapy i cicho wzdycham. Nie wiem już co mam o tym wszystkim myśleć. Patrzę na jego telefon, na którym wyświetliła się jedna nieodczytana wiadomość. Odwracam się, żeby upewnić się, że za mną nie ma Leona i biorę jego telefon. Przez chwilę się waham, ale widząc nadawcę po prostu odblokowuje go i wyświetlam esemesa.<br />
<br />
<i>Od: Patricia </i><br />
<i>Jeszcze raz dziękuję ci za środę. A co do twojej propozycji, tak. Zgadzam się. Już nie mogę się doczekać! </i><br />
<br />
Czuję jak w moich oczach pojawiają się łzy. Naprawdę chcę myśleć, że to wszystko to moja chora wyobraźnia. Że Leon nikogo nie ma, a ja po prostu przesadzam. Ale z każdą kolejną chwilą coraz bardziej w to wątpię.<br />
- Co robisz? - słyszę głos Leona, więc automatycznie się odwracam. Zagryzam dolną wargę i biorę duży wdech.<br />
- Zdradzasz mnie? - pytam prosto z mostu. Widzę na jego twarzy zdziwienie, a potem podchodzi do mnie i bierze swój telefon do ręki. Patrzy na wiadomość, a potem znowu a mnie.<br />
- Od dwóch miesięcy.<br />
<br />
###<br />
Heeejka!<br />
Koniecznie piszcie komentarze, bo jestem bardzo ciekawa jak Wam się podoba!<br />
Jeżeli siedzicie w domu i Wam się nudzi zapraszam do przeczytania mojego starego opowiadania.<br />
<a href="http://violettayleondestino.blogspot.ro/" target="_blank">KLIK</a><br />
Przypomniało mi się, że kiedyś robiłam konkursy, że wybierałam pod rozdziałem jeden komentarz i tej osobie wysyłałam <i>"przedpremierowo" </i>kolejny<i> </i>rozdział. Chcecie znowu coś takiego? Jeśli tak, to piszcie na końcu komentarza swój e-mail!<br />
Im więcej komentarzy = tym szybciej 47!<br />
<div>
Buziaki!<br />
S.</div>
</div>
Suzzy Verdashttp://www.blogger.com/profile/02175714512543831467noreply@blogger.com39tag:blogger.com,1999:blog-376111801909227127.post-14821755209805473102017-07-28T21:00:00.000+02:002017-07-28T21:00:24.782+02:00Rozdział 45 "Leoooon!"<div style="text-align: center;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgFUZHHUn_Ts0a0BUS-X0Qu6KOvHVYjzAwg-wDlRkMGyLOOUXGKM0qy-DslUYwurHeLlwhdfcYnX1W6tHJOVGSZoFXzY4oRp_0VwsO1zWD46l5E85tap6e7BltEQbTXyEtwZRWXmDTrEiSJ/s1600/gif-lucy-hale-pretty-little-liars-Favim.com-372296.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="280" data-original-width="500" height="223" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgFUZHHUn_Ts0a0BUS-X0Qu6KOvHVYjzAwg-wDlRkMGyLOOUXGKM0qy-DslUYwurHeLlwhdfcYnX1W6tHJOVGSZoFXzY4oRp_0VwsO1zWD46l5E85tap6e7BltEQbTXyEtwZRWXmDTrEiSJ/s400/gif-lucy-hale-pretty-little-liars-Favim.com-372296.gif" width="400" /></a></div>
<br />
Powoli otwieram oczy i wstaję do pozycji siedzącej. Po wczorajszej <i>kolacji</i> najchętniej spędziłabym cały dzień w łóżku, ale się podnoszę, bo widzę, że na biurku jest bukiet czerwonych róż. Podchodzę i zauważam małą żółtą karteczkę przyklejoną do stołu, więc ją biorę.<br />
<i>Wiem, że powinienem powiedzieć ci to jeszcze sto razy, osobiście. Ale tak uroczo spałaś, że nie miałem serca cię budzić. Przepraszam cię za wczoraj, wytłumaczę ci wszystko jak wrócę, jeśli tylko będziesz miała chęci mnie wysłuchać. Na dole czeka na ciebie śniadanie, a ja właśnie jadę do Lu, po Laurę. Nie złość się na mnie, Twój kochający cię do szaleństwa Leon. </i><br />
<br />
<a name='more'></a>Uśmiecham się delikatnie i biorę tą karteczkę do ręki. Jeszcze przez chwilę się jej przyglądam, a potem wracam wzrokiem do róż. Uwielbiam je, a Leon to doskonale wie. A jest ich tak dużo, że mogłabym nimi cały dom przystroić. Wychodzę z pokoju, bo jestem ciekawa co Leon przyszykował na śniadanie. Nigdy nie był dobrym kucharzem i nawet tosty potrafił spalić, ale jak mu na czymś zależy to daje z siebie sto procent. Wchodzę do salonu i widzę tacę na której jest wszystkiego po trochu. W miseczce jest sałatka, obok tosty, a na środku jajecznica. Jest szklanka z sokiem pomarańczowym, a do tego kolejny wazon pełen róż. Może i wczoraj zawalił, ale jeżeli tak ma wyglądać rekompensata, to może nawalać częściej.<br />
<br />
<br />
Siadam na kanapie i cicho wzdycham. Powoli zaczynam mieć dość tego, że całymi dniami siedzę w domu. Kiedyś to było konieczne, Laura była mała, a ja nie miałam nikogo do pomocy. Ale teraz jest Leon, Laura podrosła, a ja czuję, że się marnuję. Poza tym, źle się czuję z tym, że jestem na utrzymaniu rodziców i Leona. Dotychczas rodzice przelewali mi pieniądze, co miesiąc. Dzięki temu mogłam płacić rachunki, chodzić na zakupy, normalnie funkcjonować. Kiedy Leon odszedł, a Laura przyszła na świat, rodzice namawiali mnie do tego, żebym się do nich wprowadziła. Ale nie chciałam tam wracać. Dopiero co uporządkowałam swoje życie, kupiłam dom. Nie chciałam tego wszystkiego zostawiać. Umówiliśmy się, że kiedy laleczka pójdzie do szkoły, ja zacznę pracować. Ale nie wytrzymam jeszcze takiego trybu życia przez kolejny rok. Myślałam o tym dużo wcześniej, ale nie miałam wtedy pewności, że Leon zostanie, że się uda. Ale teraz mam i wiem, że to jest odpowiedni czas, abym zaczęła pracować.<br />
<br />
Wzdycham cicho, bo przez dwie godziny szukałam jakiejś propozycji pracy i nic. Widziałam masę ofert, ale żadna mnie nie przekonała. Wiem, że w żadnej pracy nie zostałabym od razu kierowniczką działu, ale uważam, że stać mnie na coś więcej, niż zaparzanie kawy, albo odbieranie telefonów. Chcę robić coś ambitnego, chcę się spełniać. Chcę wiedzieć, że robię coś dobrego i, że to co robię jest ważne. Chcę pomagać innym, w jakikolwiek sposób.<br />
<br />
<br />
Słyszę kroki, co oznacza, że Leon właśnie wrócił do domu. Odwracam się, bo chcę go zobaczyć i mieć pewność, że to on. Jest godzina szesnasta, więc patrząc na ostatnie kilka dni, to naprawdę miła odmiana. Widzę bruneta, a na mojej twarzy automatycznie pojawia się uśmiech. Podchodzę do niego i bez żadnego słowa, po prostu się w niego wtulam. Może i powinnam być na niego zła, za wczoraj. Sama nie wiem, czemu mi tak szybko przeszło. Po prostu cieszę się, że tu jest, że nie olał mnie. A skoro jest, to po co tracić czas na kłótnie, skoro można ten czas miło spędzić.<br />
- Myślałem, że będziesz chciała mnie zabić - słyszę jego głos, a potem cichy śmiech.<br />
- Też tak myślałam - odpowiadam obojętnie - Wczoraj - dopowiadam, a potem niechętnie się od niego odklejam.<br />
- Mam coś dla ciebie - mówi i wyciąga ze swojej marynarki jakieś podłużne, bordowe pudełeczko - Chciałem mieć na wszelki wypadek, jakbyś była bardzo zła, ale też chciałem zobaczyć twój uśmiech - patrzy na mnie, a potem mi je wręcza. Powoli je otwieram, a moim oczom ukazuje się śliczny naszyjnik. Uśmiecham się, bo jest naprawdę przepiękny. Na srebrnym, cienkim łańcuszku, jest przywieszka z moim imieniem. Chciałam kiedyś kupić sobie podobny, ale nie było okazji, a Leon jak zawsze wiedział, co mi się spodoba.<br />
- Dziękuję - szepczę - Ale nie musiałeś. Przecież nie jestem, aż taka zła - śmieje się, a on łapie moją dłoń.<br />
- Ale dla twojego uśmiechu, zrobiłbym dosłownie wszystko - odpowiada, a potem wbija się w moje usta.<br />
<br />
Siadam na fotelu i czekam na Leona. Zaraz idziemy po Laurę do przedszkola, więc poszedł się przebrać. W pracy ma teraz co chwile jakieś spotkania, więc codziennie wychodzi w garniturze, albo marynarce. A wiadomo, że wygodniej jest chodzić w zwykłej koszulce. Po chwili słyszę wibracje, więc patrzę na szklany stolik, na którym leży telefon Leona. Biorę go do ręki i <i>przypadkiem </i>spoglądam na ekran. Dzwoni jakaś Carol, więc mimowolnie wywracam oczami i cicho wzdycham. Wstaję z fotela i idę do góry. Wchodzę do sypialni i bez słowa podaje brunetowi komórkę. Patrzy na wyświetlacz, po czym odbiera i od razu wychodzi z pokoju.<br />
<br />
Wchodzimy z brunetem na teren przedszkola i wzrokiem szukamy naszej malutkiej pociechy, bo dzieci bawią się na dworze.<br />
- Leoooon! - słyszę krzyk, a dopiero potem widzę, jak Laura z prędkością światła podbiega do bruneta, a potem się w niego mocno wtula - Jesteś - mówi z uśmiechem, a ja przyglądam się temu z ogromną radością.<br />
- Jestem - odpowiada uśmiechnięty - I razem z mamą zabieramy cię do parku.<br />
<br />
Siedzę na ławce i przyglądam się jak Leon pomaga Laurze wejść na jakieś drabinki. Próbuję cieszyć się tą chwilą, ale cały czas nie daje mi spokoju ten telefon Leona. Rozumiem, że ma swoje znajome, jak każdy. Ale nie rozumiem dlaczego widząc kto dzwoni od razu wyszedł z pokoju, tak jakbym nie mogła usłyszeć o czym gadają, nie rozumiem dlaczego jak skończył, wkurzył się, że go od razu nie zawołałam. Może przesadzam, ale już tak mam.<br />
- Vils? - słyszę znajomy głos, więc się odwracam i widzę blondynkę. Uśmiecham się, a ona siada obok mnie - Co tu robisz? - pyta, a ja tylko wskazuje palcem na Leona i Laurę - To ty nie jesteś na niego zła? - pyta zdziwiona, a ja kiwam przecząco głową - Jakby mi coś takiego zrobił Felipe, to bym go chyba przez tydzień do domu nie wpuściła - mówi, a ja się cicho śmieje.<br />
- Stało się - mówię - Przecież czasu się nie cofnie. A ja nie chcę go marnować na jakieś kłótnie - odpowiadam, a ona kiwa głową.<br />
- To czemu jesteś taka smutna? - pyta, a ja wzruszam ramionami.<br />
- Zamyślona, bardziej.<br />
- To o czym myślisz? Widzę, że coś cię trapi. Jak mi powiesz, będzie ci łatwiej - patrzy na mnie, a ja zagryzam dolną wargę. Wiem jak zareaguje na to co bym jej powiedziała, więc nawet nie wiem, czy to ma sens - No już, czekam. <br />
- Myślę, że Leon... On może mnie zdra...<br />
- Nawet nie kończ - mówi oburzona - Spójrz na niego - wskazuje na bruneta, który właśnie buja Laurę, a na mojej twarzy od razu pojawia się delikatny uśmiech - Wiem, że Leon jest atrakcyjny i wiele dziewczyn, nawet jakieś młode gówniary pożerają go wzrokiem i w nocy śnią o nim. Ale on jest w tobie zakochany, Vils. Może popełnia błędy, jak wczoraj, ale ten idiota nie widzi świata poza tobą i Laurą. A to, że kilka razy wrócił późno z pracy nie znaczy, że ma inną. Więc przestań się martwić, bo marnujesz tylko czas. Leć do nich, żeby rodzinka była w komplecie - mówi, a ja patrzę na nią z uśmiechem. Lu ma rację, jak zawsze. Przesadzam.<br />
- Dzięki Lu - mówię, a potem ją przytulam.<br />
- Nie dziękuj, tylko leć do nich - uśmiecha się, a ja grzecznie się jej słucham i idę w kierunku miłości mojego życia.<br />
<br />
###<br />
Hejka wszystkim!<br />
Ostatnio te rozdziały wychodzą mi całkiem długie , ale mam nadzieję, że to Wam nie przeszkadza:)<br />
Przyznam się Wam, że ten rozdział miał być dodany jakoś za tydzień, bo jutro wyjeżdżam, nie miałam nic dalej, a też nie chciałam robić takiej długiej przerwy w dodawaniu postów, ale jak zobaczyłam te komentarze pod 44, to spięłam dupę i o 2 w nocy pisałam 46, więc jeżeli uda mi się skończyć do jutra, to za tydzień pojawi się na blogu! Trzymajcie kciuki.<br />
Jeszcze jedna rzecz - często zadajecie mi pytania pod rozdziałem, a ja na nie nie odpowiadam. Nie chcę, żeby były pod nim jakieś konwersacje. Jeżeli macie jakieś pytania, cokolwiek, nawet jak pytacie się kiedy next - zapraszam Was do zakładki zapytaj bohatera, możecie tam też mnie zapytać o co tylko chcecie. <br />
Buziaki! <br />
S.</div>
Suzzy Verdashttp://www.blogger.com/profile/02175714512543831467noreply@blogger.com19tag:blogger.com,1999:blog-376111801909227127.post-15684975210239548502017-07-22T21:00:00.000+02:002017-07-22T21:00:31.685+02:00Rozdział 44 "Rozumiem"<div style="text-align: center;">
<b>Rozdział dla Mirandy </b></div>
<div style="text-align: center;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi3t-klpYy5RtVPleG3eFxyt7c1yAthUF9IQJkqsZoet7WETMC5Obf-_lSaoQBOnHO5dV0YiOWvyNNItMUQaULjAHH6IT_xP5EkEmya9JDt0G_LVjXqtU_8ML_eJQu40rNax6kA2NgLXIck/s1600/aria.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="247" data-original-width="500" height="197" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi3t-klpYy5RtVPleG3eFxyt7c1yAthUF9IQJkqsZoet7WETMC5Obf-_lSaoQBOnHO5dV0YiOWvyNNItMUQaULjAHH6IT_xP5EkEmya9JDt0G_LVjXqtU_8ML_eJQu40rNax6kA2NgLXIck/s400/aria.gif" width="400" /></a></div>
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b><u>Kilka dni później</u></b></div>
<div style="text-align: center;">
<br />
- Leon! - krzyczę po czym podbiegam do niego. On się odwraca i patrzy na mnie zdziwiony, a ja podaję mu pudełko z drugim śniadaniem. Bierze je z moich rąk, a potem pokazuje mi ten zniewalający uśmiech. <br />
- Ratujesz mi życie - mówi, a potem wbija się w moje usta.<br />
- Od tego jestem - odpowiadam i łapię jego dłoń - Pamiętaj, dwudziesta - patrzę na niego, a on znów się uśmiecha.<br />
- Prędzej bym wyleciał w kosmos, niż zapomniał - śmieje się cicho.<br />
<a name='more'></a><br />
Mimo, że Leon już oficjalnie z nami mieszka, nie jest tak jakbym chciała. Ostatnio ma bardzo dużo pracy. Nie wiem co dokładnie, bo nie znam się na tym, ale jego firma ma mieć niedługo możliwość zawiązania jakiegoś ważnego kontraktu. Rozumiem to, ale mimo to coraz bardziej denerwuje mnie to, że wraca tak późno do domu. Niby mieszkamy razem, a jednak widujemy się tylko z rana i późnym wieczorem. Chcę, aby to się w końcu skończyło. Chcę odbierać z nim Laurę z przedszkola, chcę chodzić z nimi na spacery i do kina, a na razie taka możliwość jest jedynie w weekendy. Rozumiem, że ma pracę i nie może jej olewać, ale od jakiegoś czasu odliczam dni, kiedy to się w końcu skończy. Przez te dwa tygodnie, od kiedy tu jest nie spędziliśmy jeszcze żadnego wieczoru razem. A chciałabym się poczuć jak za dawnych lat. Chciałabym do nocy oglądać z nim jakieś komedie, śmiać się z głupich żartów. Zasnąć na kanapie, na jego ramieniu jedząc popcorn. Dlatego umówiliśmy się, że nie zważając na nic, dziś spędzimy ten wieczór razem. Ja i on. Będzie kolacja, będzie film. Będzie jak kiedyś.<br />
<br />
Otwieram lodówkę i wzrokiem przelatuję po wszystkich produktach. Zaraz zabiorę się za szykowanie kolacji i muszę mieć pewność, że wszystko jest. Nie mam czasu na latanie po sklepach, muszę jeszcze dzisiaj zrobić masę rzeczy. Chciałam na dziś przyszykować coś niezwykłego, ale na nic takiego nie mogłam wpaść. Co prawda mogłabym zamówić jedzenie z jakiejś wykwintnej restauracji, ale to nie o to chodzi. To ma być nasza kolacja, od początku do końca, dlatego wszystko przyszykuję sama. Muszę mieć pewność, że wszystko będzie tak, jak sobie zaplanowałam. Moje wczorajsze przemyślenia doprowadziły mnie do tego, że zrobię spaghetti, bo wiem, że Leon je uwielbia. Jeżeli starczy mi czasu, to może jeszcze jakiś deser.<br />
<br />
- Podrzucę ci ją koło piątej - mówię, a blondynka przytakuje. Uśmiecham się, bo była moją jedyną nadzieją i udało się.<br />
- A coś się stało? - pyta, ale ja nie odpowiadam. Nie wiem co powiedzieć, to zależy jak na to spojrzeć. Teoretycznie nie, ale jakby spojrzeć na to z drugiej strony, to można już powiedzieć, że tak - Okej, rozumiem - śmieje się cicho, a ja się delikatnie uśmiecham - To powodzenia w takim razie.<br />
- Dzięki, ratujesz mi życie.<br />
- Podziękujesz jutro - odpowiada.<br />
<br />
<br />
- Hej kochanie - mówię tuląc do siebie moją małą iskierkę. Kucam, żeby być jej wzrostu i móc spojrzeć na jej uśmiechniętą twarzyczkę. Ona łapie moją rękę i ciągnie mnie do szatni. Tam siada na krzesełku i przebiera swoje buciki, a potem zakłada swój sweterek. Patrzę na nią, pełna dumy, bo jest taką malutką dziewczynką, a tak samodzielną.<br />
- Co dziś na obiad? - pyta, a ja zagryzam dolną wargę.<br />
- Pojedziemy na pizzę, co ty na to? - patrze na nią, a ona z radością kiwa głową. Uśmiecham się i obie kierujemy się do samochodu - Zawiozę cię dzisiaj do cioci Lu - mówię, a ona przytakuje. Wiem, że uwielbia być u niej. Nie dość, że ma kota, za którym mała szaleje, to uwielbia się bawić z blondynką. Uwielbia przymierzać jej ciuchy i wąchać jej perfumy. U Lu jest tego dużo więcej niż u nas, więc Laura ma więcej możliwości. Więcej zapachów do mieszania i więcej ubrań do przymierzenia.<br />
<br />
<br />
Otwieram swoją szafę i zastanawiam się co ubrać. Przeglądam po kolei każdą sukienkę, ale chyba jestem zbyt wymagająca, bo każda wydaje się być nieodpowiednia. Nie chcę wyglądać dobrze. Chcę wyglądać zjawiskowo. Tak, żeby Leonowi zabrakło słów, jak tylko mnie zobaczy.<br />Siadam na łóżku obok stery sukienek, które przed chwilą wyrzuciłam z szafy. Przyglądam się im jeszcze przez jakiś czas i próbuję się przekonać do chociaż jednej, ale nie mogę. Zagryzam dolną wargę i myślę co mogłabym włożyć. Spódniczek mam niewiele, nie przepadam za nimi. Sukienki żadnej nie znalazłam, a spodnie odpadają. Cicho wzdycham, a potem przypominam sobie, że kiedyś dostałam cudowną sukienkę od Leona. To było kilka tygodni po tym, jak powiedziałam mu o ciąży. Wrócił do domu z niebieskim pudełkiem. W środku była piękna tiulowa sukienka. Chciałam ją od razu przymierzyć, ale już wtedy Laura mi na to nie pozwoliła. Obiecałam Leonowi, że założę ją na chrzciny naszego aniołka, ale skończyło się tak, że nadal jest gdzieś w tym pudełku, a ja nie mam pojęcia gdzie.<br />
<br />
Przeglądam się w lustrze i delikatnie się uśmiecham. Po prawie godzinnym poszukiwaniu sukienki udało mi się ją znaleźć. Przed chwilą ją założyłam i muszę przyznać, że jest idealna. Nie chwaląc się, wyglądam w niej przepięknie. Idealnie na mnie leży, podkreśla moje atuty. W dodatku, jest od Leona, a to jest jej kolejnym plusem. Jest wspaniała. <br />Wiem, że Leon nie lubi jak mam na sobie makijaż, ale mimo to delikatnie podkreślam swoje usta i oczy. Biorę do ręki czerwoną szminkę, bo to jedyny kolor, który Leon lubi na moich ustach.<br />
<br />
Patrzę na stół, bo wygląda pięknie. Pierwszy raz udało mi się wszystko tak ładnie podać. Gdybym zobaczyła taki obrazek, pomyślałabym, że zostało to zrobione w jakiejś wykwintnej restauracji, więc jestem z siebie ogromnie dumna. Patrzę na zegarek i cicho wzdycham. Dziesięć po, więc lada moment powinien być brunet. Jestem strasznie niecierpliwa, więc mam nadzieję, że w przeciągu kilku minut przyjedzie. Jestem ciekawa jak zareaguje. Czy będzie pamiętał, skąd mam tę sukienkę.<br />
<br />
Zagryzam dolną wargę i ostatni raz patrzę na zegarek. Dwudziesta pierwsza piętnaście. Czuję jak po moim policzku spływa pojedyncza łza, ale szybko ją ścieram. Wstaję z kanapy i idę do łazienki. Nie jestem zła, jestem po prostu smutna i zawiedziona. Rozumiem, że ma dużo pracy, ale obiecał mi. Jeszcze rano, zapewniał mnie, że nie zapomni. Czuję się oszukana. Tyle się narobiłam, tyle włożyłam w to pracy i chęci. A on po prostu zapomniał.<br />Biorę z półki wacik i wylewam na niego odrobinę płynu do demakijażu. Zmywam swój delikatny makijaż, a potem zdejmuję kolczyki.<br />- Violetta - słyszę jego głos, ale nie reaguję - Przepraszam - mówi, kiedy odnajduje mnie po kilku minutach w łazience.<br />
- Posprzątaj stół i nie pokazuj mi się dzisiaj - odpowiadam po czym wymijam go i idę do sypialni.<br />
<br />
###<br />Hejka wszystkim!<br />Zacznę od tego, że ten rozdział mi się nie podoba i strasznie Was za niego przepraszam. Ale uwierzcie, że na nic lepszego na razie mnie nie stać. Mam nadzieję, że Wam chociaż odrobinkę się podoba!<br />
A teraz zapraszam do komentowania:)<br />Buziaki!<br />S. </div>
Suzzy Verdashttp://www.blogger.com/profile/02175714512543831467noreply@blogger.com30tag:blogger.com,1999:blog-376111801909227127.post-1221596334477832932017-07-16T22:00:00.000+02:002017-07-16T22:00:14.337+02:00Rozdział 43 " Zostaniemy"<div style="text-align: center;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhPD0Crzcy2JOkfS8oMOfcLmUPziXGiKO9rITaJnCXdlKeYKo_g-IwLIeJECevRwTr6kneWE-0dM9pTtHn3B71i4o2TmJJbEvGxORdInbAZ6ahk-uFxXMyqj3i5yrMgZ_pAziB9wPF1taI3/s1600/43.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="226" data-original-width="500" height="180" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhPD0Crzcy2JOkfS8oMOfcLmUPziXGiKO9rITaJnCXdlKeYKo_g-IwLIeJECevRwTr6kneWE-0dM9pTtHn3B71i4o2TmJJbEvGxORdInbAZ6ahk-uFxXMyqj3i5yrMgZ_pAziB9wPF1taI3/s400/43.gif" width="400" /></a></div>
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Otwieram powoli oczy i chcę się wtulić w mojego bruneta, ale zastaję jedynie jego pościel. Wzdycham cicho, po czym wstaję do pozycji siedzącej, a następnie podnoszę się z łóżka. Podchodzę do Laury i upewniam się, że mój aniołek słodko śpi. Wychodzę z pokoju i schodzę na dół w poszukiwaniu mojego mężczyzny. Nie wiem gdzie jest, ale mam nadzieję, że nie natknął się jeszcze na mojego ojca. </div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<a name='more'></a><div style="text-align: center;">
Słyszę głos mojej mamy, więc wchodzę do kuchni. Staję w progu drzwi bo widzę Leona, który stoi przy blacie i coś robi. Moja mama bacznie się mu przygląda i cicho śmieje.<br />
- Zostaniecie na obiedzie? Już kupiłam kaczkę, wiem, że ją uwielbiasz - mówi, a ja wywracam oczami. Brunet się do niej odwraca, ale przez chwilę nic nie mówi.<br />
- Nie wiem. To zależy od Violetty - odpowiada, a ja się delikatnie uśmiecham. Nie wiem nawet czemu, to przecież zwykła rzecz. Ale lubię jak wymawia moje imię. Wtedy zawsze jego oczy się jakoś inaczej mienią, a na jego twarzy pojawia się delikatny uśmiech.<br />
- Zostaniemy, zostaniemy - mówię po czym wchodzę do pomieszczenia, ujawniając im swoją obecność.<br />
- Już nie śpisz? - słyszę głos bruneta i kiwam głową. On na mnie patrzy i cicho wzdycha - Chciałem ci przynieść śniadanie do łóżka - mówi, a ja się ponownie uśmiecham.<br />
- Wiesz... Nic straconego - śmieję się cicho i odwracam, ale on łapie moją rękę i przyciąga do siebie. Przez długą chwilę się sobie przyglądamy. Nic nie mówimy, nawet nie musimy Doskonale się rozumiemy bez słów. Potrafię bez nich wyczytać z jego oczu jak wielką miłością mnie obdarza. To mi wystarczy. Czuję na sobie jego oddech i zagryzam dolną wargę. Zaplatam dłonie za jego szyją i delikatnie go całuję.<br />
<br />
<br />
- Wiesz co, Leon... Ty masz w tym domu chyba za dobrze - mówię, a on patrzy na mnie niezrozumiale. Wzdycham cicho, a potem wywracam oczami - Moja mama właśnie zrobiła dla ciebie ciasto - kończę, a on się cicho śmieje.<br />
- Sądzę, że dla wszystkich - odpowiada, a ja kiwam przecząco głową.<br />
- Ciasto kokosowe - mówię, a on po raz kolejny się cicho śmieje. Wie, że ja nienawidzę kokosu, a mój ojciec ma na nie uczulenie. Moja mama zawsze je robiła dla Leona. Jak tylko jej powiedziałam, że wpadniemy na obiad, od razu biegła do sklepu po wszystkie składniki. Cieszę się, że lubi Leona, bardzo lubi, ale czasem mam tego dość - Czasem mam wrażenie, że ona woli ciebie - mówię, a on podchodzi do mnie i łapie moje ręce.<br />
- Nie przesadzaj - szepcze.<br />
- Nie przesadzam - odpowiadam, a on wzdycha.<br />
<br />
<br />
- Jak się Laura czuje? - słyszę głos mojej mamy, więc odwracam się w jej stronę i delikatnie się uśmiecham.<br />
- Lepiej - odpowiadam, a na jej twarzy pojawia się uśmiech. Wiem, że się strasznie martwi o małą. Jest jej jedyną wnuczką, oczkiem w głowie - Ale mam nadzieję, że do jutra się poprawi.<br />
- Jak zje mój rosołek, to na pewno się poprawi - mówi, a ja się delikatnie uśmiecham. Pamiętam, że zawsze kiedy byłam chora, mama mi go robiła. I zawsze pomagał. Był skuteczniejszy niż jakikolwiek lekarstwo czy herbata - Do kiedy zostajecie? - pyta zmieniając temat, a ja wzruszam ramionami. Mogłabym tu zostać na tydzień, ale wiem, że Leon musi jutro iść do pracy, nie może olewać swoich obowiązków i ja to rozumiem.<br />
- Dziś wieczorem chyba wracamy - mówię - Leon ma jutro pracę - moja mama wzdycha, a ja się delikatnie uśmiecham. Wiem, że widzimy się dość rzadko, ale jestem już dorosła i mam swoją rodzinę. To jest normalne - Ale nie martw się, niedługo cię jeszcze odwiedzimy.<br />
<br />
***<br />
<br />
<br />
- Masz wszystko? - pytam Leona, a on kiwa głową. Przepuszczam go przed siebie, a on z Laurą na rękach wychodzi. Patrzę na moją mamę, a potem ją przytulam.<br />
- Dbaj o niego, niech ci drugi raz nie ucieknie - szepcze, a ja się uśmiecham. <i>Już nie ucieknie, nie pozwolę na to </i>- I powiedzcie Laurze prawdę. Zasługuje na to. Jest w nim przecież zakochana.<br />
- Wiem mamo. Laura się dowie, obiecuję ci - szepczę, a potem znów ją przytulam. Patrzę na mojego tatę i na jego kamienną twarz - No przyznaj, że Leon nie jest taki zły - śmieję się, a on wywraca oczami.<br />
- Jakby cię zranił, to dzwoń do mnie - mówi, a moja mama szturcha go ręką. Wzdycham cicho, a potem go przytulam. Wiem, że pod tą maską <i>groźnego ojca </i>jest ten, kto tęskni za wspólnym oglądaniem meczów z Leonem. I wiem, że to tylko kwestia czasu, aż znów zacznie go traktować jak dawniej. Zawsze go lubił i zawsze mi powtarzał, że dobrze wybrałam. Cieszy się, że wróciliśmy do siebie, mocno w to wierzę.<br />
<br />
Otwieram drzwi do domu i wchodzimy do środka. Leon z naszą kruszynką na rękach kieruje się na górę, a ja idę za nim. Wchodzimy do pokoju laleczki i brunet kładzie ją do łóżeczka. Oboje patrzymy na nią jak śpi. Delikatnie się uśmiecham, bo zawsze tak wyobrażałam sobie swoją przyszłość. Ja i Leon patrzymy jak nasze maleństwo słodko śpi.<br />
Leon łapie mnie za rękę i po cichu wychodzimy. Kierujemy się do sypialni, a kiedy już tam jesteśmy staję. Patrzę na rzeczy bruneta rozrzucone na biurku, łóżku i szafie. Przez tą wizytę u rodziców zdążyłam zapomnieć jak to wspaniale wygląda.<br />
- Leon - szepczę - Obiecaj mi, że tak już będzie zawsze.<br />
- Ale jak?<br />
- Po prostu mi to obiecaj - patrzę na niego, a on wbija się w moje usta. Biorę to za <i>obiecuję </i>i odwzajemniam pocałunek.<br />
<br />
###<br />
Ktoś pamięta jeszcze co było w 42?<br />
Jeśli ktoś nie przeczytał wczorajszej notki, to proszę o cofnięcie jednego postu i przeczytanie.<br />
A tymczasem rozdział dedykuję każdemu, kto poświęcił te dwie minutki i wczoraj przeczytał i skomentował. To dla mnie naprawdę dużo znaczy:)<br />
Nie zanudzając, mam nadzieję, że rozdział Wam się podoba.<br />
Liczę na Wasze opinię w komentarzach <3<br />
Buziaki!<br />
S. </div>
Suzzy Verdashttp://www.blogger.com/profile/02175714512543831467noreply@blogger.com20tag:blogger.com,1999:blog-376111801909227127.post-41081003092082349602017-07-15T20:10:00.000+02:002017-07-15T20:10:45.768+02:00NIE ZAWIESZAM BLOGA! <div style="text-align: center;">
PROSZĘ O PRZECZYTANIE CAŁOŚCI!<br />
<br />
Hejka wszystkim!<br />
Wiecie pewnie, że nie lubię pisać notek, bo one jedynie zaśmiecają bloga, ale nie chcę Was dłużej trzymać w niepewności, dlatego wracam do Was z wyjaśnieniami. </div>
<div style="text-align: center;">
Najważniejsza rzecz -<b> Nie zawieszam bloga! </b><br />
Wiem, że długo mnie nie było i mogliście się martwić, ale wracam, jestem, żyję. </div>
<div style="text-align: center;">
Nie chcę Wam pisać co dokładnie się stało, bo to moja prywatna sprawa, pod koniec czerwca miałam strasznego doła, a blog był wtedy ostatnią rzeczą o której myślałam. Potrzebowałam czasu dla siebie i swoich przemyśleń i uwierzcie, że jeżeli miałabym coś napisać, to wszyscy w opowiadaniu by zginęli.<br />
Starałam się coś napisać na początku lipca, ale wena uciekła, a czasu było mało bo za chwile jechałam na obóz na którym się świetnie bawiłam i praktycznie w ogóle nie używałam internetu, więc blog też poszedł na chwilę w zapomnienie.<br />
Teraz jestem w domu na dwa tygodnie, więc zrobię wszystko, aby to jakoś nadrobić, ale od razu Was uprzedzam, że pod koniec lipca znów znikam na trzy tygodnie. Mam nadzieję, że nikt nie ma mi tego za złe i cierpliwie poczeka na kolejne rozdziały.<br />
Na koniec chciałam Wam jeszcze podziękować za każde "kiedy next??" To też daje mi dużo motywacji, wiem, że to co robię ma sens, ktoś jeszcze o mnie pamięta i a każdym razem się szeroko uśmiechnęłam. Nie oszukujmy się, Violetta skończyła się naprawdę dawno temu i jestem strasznie szczęśliwa, że jeszcze tu jesteście, czytacie, komentujecie.<br />
Nie zanudzając, proszę o zrozumienie i trochę cierpliwości i za niedługo na pewno się coś pojawi!<br />
Aha! Zapomniałabym. Nie chcę robić kolejnej ankiety, dlatego liczę, że poświęcicie jeszcze 10 sekund więcej i odpowiecie mi w komentarzu.<br />
Dotychczas rozdziały pojawiały się równo o 20.00, na okres wakacyjny przeniosłabym to na 21.00, lub 22.00, bo często jest tak, że pisze wieczorami i zamiast dodać tego samego dnia, dodaję kolejnego bo 20. już dawno minęła. Ale nie chcę robić też niczego bez waszego zdania, dlatego liczę na Waszą opinię. </div>
<div style="text-align: center;">
Notka zostanie usunięta tuż po wstawieniu rozdziału.<br />
Buziaki i miłych wakacji!!<br />
S.</div>
Suzzy Verdashttp://www.blogger.com/profile/02175714512543831467noreply@blogger.com9