niedziela, 20 września 2015

Rozdział 20 "Zakochałam się"

Rozdział dedykowany dla tych, co nie chcą, aby Juliet umarła <3 



Leon siedzi w sali Juliet już dobre pół godziny. Nie wiem co on tam robi, ale... Mają dużo spraw do wyjaśnienia. Bardzo dużo.
Nagle przy sali dziewczyny pojawia się lekarz. Naciska klamkę i wchodzi do środka.
- Panie Verdas... Miała być minuta, nie trzydzieści - karci chłopaka.
- No tak, ale... - słyszę głos Leona.
- Żadne ale, proszę wyjść - wyprasza go. Już po chwili z sali wychodzi lekko zasmucony szatyn.
- Serio minęło pół godziny? - pyta.
Przytakuję, a on siada na krześle obok mnie.
- I jak?
- Ehh, mówi, że czuje się fatalnie, ale da sobie radę. No i... Pogodziliśmy się.
- Na prawdę? - uśmiecham się delikatnie.
- Tak - odwzajemnia uśmiech. - Oddałem jej pierścionek - patrzy na mnie.
- To dobrze...
Kiwa delikatnie głową i odwraca wzrok. Spogląda na drzwi.
- Nadal się o nią martwię.
- Wiem Leon, wiem.
Kładę dłoń na jego dłoni. Jest zimna. Widzę, że strasznie się o nią boi. Ponownie odwraca głowę w moją stronę a ja, patrzę mu prosto w oczy. Widzę w nich iskierkę nadziei.
- Mam głupie pytanie... - drapie się po głowie, tym samym zabierając swoją rękę. Patrzę na niego wyczekująco - Przytulisz mnie? - Posyłam mu jeden z moich życzliwych uśmiechów i oplatam go swoimi ramionami, a on wtula się we mnie.
- Ale teraz będzie już tylko lepiej - przekonuję go, gładząc po plecach.
- Tak myślisz?
- Tak, tak myślę.


Siedzę z Leonem, nadal przed salą Juliet. Teraz chyba robią jej jakieś badania. Leon cały czas siedzi spięty i zdenerwowany, zestresowany. Nie wiem co zrobić żeby choć trochę poprawić mu humor... Cały czas siedzi i czeka, bez ruchu.
- Leon, wyluzuj trochę. Wszystko będzie dobrze.
- Ehh, ale ja tak nie mogę... Strasznie się o nią martwię. 
- Pomyśl o czymś miłym. Chociaż spróbuj.
- Nie teraz, Violetta - wstaje z krzesła a ja wzdycham zrezygnowana.
Nagle w korytarzy pojawia się lekarz.
- Panie Verdas, proszę za mną - mówi i ponownie znika za drzwiami gabinetu.
Leon poprawia koszulkę, bierze głęboki oddech i wchodzi do środka. Sekundę potem dzwoni mi telefon.
Szybko wyjmuję go z torebki i odbieram się patrząc na wyświetlacz.
- Halo? -  pytam
- Hej Vilu, wpadniesz do mnie, błagam, muszę z tobą pogadać... - mówi szybko.
- A to ważne? - pytam.
- Tak - mówi cała zestresowana.
- Dobra - wzdycham - Będę za dwadzieścia minut - rozłączam się i wychodzę ze szpitalu. Po drodze wysyłam Leonowi esm, że musiałam wyjść, nie będę przeszkadzać w rozmowie z lekarzem.
Wsiadam do auta i zaczynam jechać do domu Lu. Nie wiem o co chodzi, a chcę się dowiedzieć jak najszybciej.
Po zaledwie piętnastu minutach jestem na miejscu. Wysiadam z auta i podchodzę do drzwi, bez zastanowienia naciskam klamkę i wchodzę do środka. Na kanapie siedzi blondynka z telefonem w ręce, chyba się denerwuje.
- Wszystko okej, Lu? - Siadam obok niej, a ona dopiero w tej chwili zauważa, że jestem.
- Tttak, chyba tak - mówi zdenerwowana.
- O co chodzi? - patrzę na nią wyczekująco.
- Zakochałam się - mówi prosto z mostu, a ja przybieram patrzę na nią jak na idiotkę. Widząc mnie wzdycha i zaczyna kontynuować - Zawsze byłam z Federico. Zawsze. A teraz... Czuję to do kogoś innego, to dla mnie nowe. Nie umiem się z tym oswoić... - Wzdycham.
- To dobrze - przytulam ją - Federico nie był ciebie wart. A ten twój wybranek, na pewno jest sto razy lepszy od niego.
- Tyle, że znamy się krótko...
- To nie ma znaczenia. Jak ma na imię? 
- Philipe. Poznałam go gdy byłam z Fran i Naty w klubie. Teraz piszemy, rozmawiamy... 
- Powodzenia - przytulam ją - Będzie dobrze - szepczę w jej włosy. 
- A jak z Juliet? 
- Lepiej. Obudziła się, ale jest słaba i... - spuściłam wzrok na kolana - Jest w ciąży.
- Czy ty... - patrzę na blondynkę i kiwam przecząco głową. 
- Nie. Na pewno nie. Po prostu... Leon jest na prawdę wspaniałym facetem. 

###
Przepraszam, że krótki. Przepraszam, że nudny. Przepraszam, że po takim długim czasie.
Przepraszam.
S. 

10 komentarzy:

  1. Super rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  2. A więc...
    DLACZEGO ONI SIĘ POGODZILI?!
    Przyznaje się bez bicia, że rodział raczej nie jest mi dedykowany... xD
    Mam nadzieje, że ta wiadomoś od lekarza nie będzie dobra i ona umrze!
    Masz mi tu zrobić Leonette!
    Okey.
    Ludmila i ten... ach!
    :-(
    No có życie toczy się dalej

    Spróbuję ci wybaczyć tak długą przerwę... i, że Juliet i Leon są jeszcze razem.
    A za nudy nie przepraszaj, bo nudny nie jest!
    :-)

    Buziaki :-***

    OdpowiedzUsuń
  3. Dedykacja nie dla mnie heh, bo Królik jest wredny jak cholera (nie zawsze) i chce Lajonetty, wiec śmierć Juliet byłaby mi na rękę.
    Niby nic mi nie zrobiła, znaczy zrobiła.
    Pojawiła się i kicha ni ma Lajonetty.
    Ale będzie. Juliet umrze, bo con innego. ?
    Dobrowolnie od niego nie odejdzie, ani on od niej.
    Śmierć. Violka go pocieszy. Lajon się zakocha. I gites! Heh
    Zajebisty rozdział!
    Czekam na next :-)
    Pozdrawiam Królik! Buziaczki :* ❤ ❤

    OdpowiedzUsuń
  4. Serio? Pogodzeni?!! Fuck! A juz taka mialam nadzieje na jej pogrzeb.. Szkoda. Ma byc Lajonetta, rozumiesz to???!!
    Fakt, krotki, ale mam nadzieje, ze to nadrobisz, aczkolwiek mam nadzieje, ze nie bede musiala dlugo czekac.

    OdpowiedzUsuń
  5. Serio? Pogodzeni?!! Fuck! A juz taka mialam nadzieje na jej pogrzeb.. Szkoda. Ma byc Lajonetta, rozumiesz to???!!
    Fakt, krotki, ale mam nadzieje, ze to nadrobisz, aczkolwiek mam nadzieje, ze nie bede musiala dlugo czekac.

    OdpowiedzUsuń
  6. WSPANIAŁY.
    Wiem, że nie komentowałam wcześniejszych rozdziałów, ale dopiero od niedawna odkryłam twojego bloga.
    Szczerze? Miałam malutką nadzieję, że Juliet umrze... BUHAHAHHA zła ja XD

    OdpowiedzUsuń
  7. Fenomenalny rozdział!
    Ale Juliet mnie trochę wkurza!
    Bo jest w ciąży z Verdasem, a do tego nie ma przez nią Lajonetty!
    Woem, wredna jestem, no ale ja już chcem naszą kochaną parę!


    Maggie

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz motywuje mnie do dalszej pracy !