sobota, 31 stycznia 2015

Dziękuję!

No Siemka, siemka.
Tytuł niewiele zdradza, ale spokojnie, mam tylko potrzebę Wam podziękować + Kilka informacji. Mam nadzieję, że przeczytacie do końca...!

Zacznę od podziękowań! Kochani! Chciałabym Wam BARDZO BARDZO podziękować. Z każdą minutą, dniem, tygodniem, miesiącem jest Was coraz więcej, więcej obserwatorów, komentarzy i wyświetleń! W tym miesiącu liczba wyświetleń przekroczyła 30.000 ! Mówiłam to już kilka razy, ale powtórzę!
Dziękuję Wam! Zakładając bloga, nie sądziłam, że tyle osiągnę! Osiągnęłam wiele... Naprawdę bardzo dużo, jak dla mnie przerosło to moje oczekiwania.. Nie mówię tu tylko o wyświetleniach, komentarzach i obserwatorach, ale też osobom, które poznałam dzięki blogu. Viki, Gonyy (Mariposa) Mery V... Wam dziękuję w szczególności... Dziewczyny, jesteście wspaniałe, naprawdę, uwielbiam Was. Oczywiście dziękuję też każdej osobie, która czyta regularnie i komentuje. Uwierzcie, każdy komentarz, nawet pod postem Mery V (więcej na ten temat poniżej!) Każde wasze słówko 'Cudowny' 'Wspaniały' Jest- jak myślę- Nie tylko motywacją dla mnie, ale też dla reszty dziewczyn. Pamiętajcie, że bez Was, nie było by nas i tego bloga... 

Teraz kolejna rzecz! 

Chciałabym tym razem wspomnieć o Mery V, która kontynuuje historię, rozpoczętą przez Gonyy (Mariposa) Nie będę ukrywać, jest mi przykro, że pod jej rozdziałami jest mniej komentarzy, niż za czasów, gdy pisała ją Go. Rozumiem, inna autorka, inna długość rozdziałów i inny styl pisania, ale to nadal to samo opowiadanie. Mnie się ta historia bardzo podoba i nie ukrywam, że jestem bardzo ciekawa co planuje autorka. Powiem krótko, im więcej komentarzy pod jej rozdziałami, tym częściej będą posty dodawane przeze mnie i Vikę. 

Dziewczyny, którym miałam wysłać- co prawda tamtego opowiadania- rozdział przed publikacją, a są dalej zainteresowane, proszę o kontakt mailowy! 

Gdy pod OP Viki będzie 20 komentarzy pojawi się #4
Na koniec, chciałabym po raz kolejny to napisać... Dziękuję! <3 

Wasza Suzz.. 

[02] One Shot na zamówienie pt. "Myślałaś, że na prawdę cię kocham?" cz.2

Budzi mnie dźwięk dzwonka. Cała obolała delikatnie się podnoszę i chwytam telefon. Patrzę na wyświetlacz. Louis. O panie, czego on chce tak rano!?
- Halo, Louis po co dzwonisz?
- Violetta, nie odzywasz się do nikogo. Co się z tobą dzieje? Poza tym nie dostałem od ciebie odpowiedzi jeśli chodzi o sobotni pokaz!
- Przepraszam Louis zapomniałam! Zresztą jestem na wakacjach.. 
- Czyli rezygnujesz z pokazu?
- Nie! W sobotę na 100% będę już w domu.
Rozłączył się. O boshe. Czasami jest nie do wytrzymania. Usiadłam i odłożyłam telefon. Odkryłam moje -nagie- ciało. Zrobiło mi się zimno, wstałam więc i wolno poszłam do łazienki. Założyłam mój satynowy szlafrok. Wróciłam do pokoju. Leon jeszcze słodko spał. Wolniutko podchodeszłam do łóżka i tak samo wolno położyłam się z jego drugiej strony. Ból robi swoje, a boli mnie cholernie, chyba zresztą wiadomo co, gdzie i dlaczego...
     Wtuliłam się w jego nagie plecy. Już po chwili poczułam jak się przekręca.
- Moja księżniczka już nie śpi? - pytał mając nadal zamknięte oczy.
- Nie, nie śpi - jęknęłam znów czując ból w... No w okolicach podbrzusza.
Otworzył zaniepokojony oczy.
- Co jest?
- Nic, tylko trochę mnie boli...
Przysunął się do mnie i przytulił.
- Byłem za ostry?
- Nie to nie tak.. - przewał mi.
- Sprawiłem ci ból?
- Leon, ja po prostu... ja i Diego.. Ach, dawno się z nikim nie kochałam... - powiedziałam i odwróciłam się do niego plecami, aby zakryć moje rumieńce.
Przytulił mnie. Leżeliśmy w ciszy- Kotuś - zaczęłam. - Bo ja mam pokaz w tą sobotę...
- No i..?
- Kiedy mamy zarezerwowany lot?
- W piątek rano - posłał mi uśmiech. - Zdążymy.
- A pójdziesz ze mną?
- A co? Miałbym puścić cię samą?
- Jesteś kochany - wtuliłam się w niego. - Kocham cię.
- Ja ciebie też myszko...

*3 dni później, przygotowania do pokazu.*

- Violetta wchodzisz za 2 minuty!
Posłałam Louisowi uśmiech, choć tak na prawdę nie jest mi do śmiechu. Boli mnie głowa, od 2 dni miewam mdłości. Nikomu o tym nie mówiłam, jeszcze by mnie z pokazu wykluczyli. Co do Diego to... Wrócił z nami, tylko po swoje rzeczy. Wyprowadził się do tej rudej małpy z toną tapety na ryju. A ja jestem szczęśliwa z Leosiem.
- Violetta zaczynamy, została minuta ustawiajcie się!
Gdy już miałam wstać z krzesła, bo siedziałam przed moją toaletką, poczułam ogromny ból w podbrzuszu i zakręciło mi się w głowie.
- Violu! - podbiegła do mnie moja makijażystka widząc, że ledwo co stoję na nogach. - Wszystko w porządku?
- Tak. Tak, możemy zaczynać - po chwili jednak opadłam na krzesło trzymając się za brzuch.
- Dziecko! Ty nie dasz rady wystąpić! - krzyknęła organizatorka.
- Violu, Leon tu jest? - zapomniałam wspomnieć, że wszyscy już wiedzą, że jestem z Leonem.
Kiwnęłam głową na tak. Jęknęłam czując przeszywający ból, wszyscy się zlecieli.
- Katreen, zaczynasz. Idziecie dziewczyny! - pokaz się rozpoczął. - Już wołam Leona - skierował się do mnie.
Louis poszedł po mojego ukochanego, tym czasem dziewczyny z ekipy podały mi kubek z wodą. Ból nie ustępował, wręcz przeciwnie - nasilał się.
- Kochanie! - usłyszałam stłumiony głos Leona.
Powoli zaczynałam odpływać.
- Leon... - wstałam, lecz po chwili opadłam w ramiona mojego chłopaka. Zemdlałam.

Obudziłam się w jakimś pomieszczeniu. Koło mnie stała jakaś kobieta, która gdy tylko zobaczyła, że mam otwarte oczy podbiegła i zawołała lekarza. Jestem w szpitalu..?
Po chwili do pomieszczenia wszedł jakiś facet, ta kobieta i... Leon!
- Dzień dobry pani Castillo, jak się pani czuje? - spytał, pisząc coś w jakimś... Zeszycie?
- Chyba dobrze, ale co ja tu robię? - popatrzyłam na Leona siedzącego obok mnie i pocierającego moją rękę.
- Zemdlałaś przed pokazem - wtedy mi się przypomniało.
- Trochę niepokoją mnie pani wyniki badań... Miewała pani jakieś dolegliwości?
Zastanawiałam się czy powiedzieć o tych moich mdłościach...Tak, Powinnam to zrobić. W końcu mogę być na coś chora. Zresztą jestem w szpitalu, tu nie ma żartów.
- Ostatnio miałam poranne mdłości, kręci mi się w głowie i boli mnie podbrzusze.
- Kiedy ostatni raz miesiączkowała pani?
- Jakiś.. Miesiąc temu - pan doktor spojrzał na nas z uśmiechem.
- Zrobimy dodatkowe badania.
Widziałam na twarzy Leona cień uśmiechu. Czy to jest to o czym teraz myślę?

*Godzinę później*

Do sali wszedł Leon a za nim uśmiechnięty lekarz. Zlecił pielęgniarce aby podała mi jakieś leki do kroplówki i oparł się o ramę szpitalnego łóżka.
- Panie doktorze, co jest z moją dziewczyną? - jejku. Jak on się o mnie martwi.
- Nie ma powodów do obaw. To po prostu objawy ciążowe. Gratulacje.
W moich oczach stanęły łzy. Spojrzałam na Leona.
- Na prawdę?! - spytał uradowany. On się cieszy! Chce mieć dziecko!
- Tak. Już dzisiaj dostanie pani wypis.
Leon szczęśliwy pocałował mnie mocno w usta i czoło.
- I jeszcze jedno - zwrócił się do nas lekarz przed wyjściem. - Polecam wam panią doktor Rybnicką, ma gabinet na 2 piętrze. Świetny ginekolog- Wyszedł a Leon zaczął skakać z radości. Ja również bardzo się cieszę. Będziemy mieli dziecko... Tylko co z karierą? Marzeniami? Czy to nie za wcześnie?

*Tydzień później*

Wracam właśnie od ginekologa. Miałam pierwsze USG. Niestety, Leona nie było - musiał coś ważnego załatwić. Mówi się trudno, prawda?
Przechodzę między ulicznymi sklepikami, gdy nagle zauważam jakąś znajomą mi sylwetkę w jubilerze. Zaraz! To jest Leon! I nie jest sam! Jest z jakąś cycatą blondyną! Przyjrzałam się dokładniej, on zakłada jej pierścionek! Podły cham! Jestem z nim w ciąży, a on ma inną?!Z płaczem popędziłam do domu. Jak on mógł mi to zrobić? Podły drań! Gdy znajdowałam się w mieszkaniu pobiegłam do sypialni i zamknęłam się w niej i zaczęłam płakać. Ja go tak cholernie kocham, a on mnie zdradza..?

*30 minut później*

Mój płacz przerwał mi dzwonek do drzwi. Ucichłam. Nie miałam zamiaru ich otworzyć. Brzuch boli mnie strasznie, boję się że coś nie tak z dzieckiem. Po chwili w domu rozniósł się dźwięk otwierania drzwi.
- Kochanie już jestem! - to zdanie przyprawiło mnie o kolejne łzy. Parszywy kłamca!
- Violetta?! - zawołał zmartwiony gdy usłyszał mój płacz.
Usłyszałam, że wbiega na górę po schodach.
- Kochanie! - podbiegł do mnie gdy zobaczył w jakim jestem stanie.
- Nie dotykaj mnie! - maksymalnie się od niego odsunęłam. - Co się dzieje? - zapytał zmartwiony.
- Nie udawaj! Kiedy chciałeś mnie zostawić?!
- Co?!
- Nie kłam! Widziałam cię z jakąś dziunią w jubilerze! Dawałeś jej pierścionek!
Spoważniał.
- Ty na prawdę myślisz, że mógłbym cię zdradzić? Przecież ja cię kocham!
- To kto to był?! I po co jej ten pierścionek?!
- To była Lara... - przerwałam mu.
- Wiedziałam! - usiadłam na łóżko z płaczem.
On uklęknął przede mną.
- To była Lara, ekspedientka.
- Po co dawałeś jej pierścionek?!
- On jest dla ciebie, ona tylko go mierzyła aby pokazać mi jak wygląda na palcu.
Podniosłam głowę.
- Na prawdę?
- Tak. A skoro już wiesz to.. - wyciągnął z kieszeni pudełeczko. - Wyjdziesz za mnie?
Byłam oszołomiona.
- Tak, tak! Tak Leon!
Wstał i porwał mnie w swoje ramiona kręcąc dookoła.
Pocałowałam go, a on założył mi pierścionek.
- Przepraszam cię...
- Spokojnie, ale zapamiętaj. Ja nigdy cię nie zdradzę.

*7 miesięcy później*

Właśnie razem z moim mężem jedziemy do luksusowej restauracji aby uczcić nasze małżeństwo. Tak, zostałam panią Verdas! Dokładnie 10 minut temu skończył się nasz ślub cywilny. Ubrana jestem w przewiewną, krótką i luźną letnią sukienkę. Siedzę oparta głową o ramię Leona, który gładzi mój duży brzuszek.
- Wiem, że to nie jest to o czym marzyłaś...
Spojrzałam na niego z pod byka.
- Zwariowałeś? Zostałam twoja żoną! Moje największe marzenie się spełniło!
- Miło mi to słyszeć, ale i tak obiecuję, że gdy dojdziesz do siebie po porodzie, weźmiemy ślub kościelny, z wielkim i hucznym weselem.
- Na prawdę? - spytałam wesoło.
- Tak misiu - pocałował mnie. - Kocham Was.
- My ciebie też - zaśmiałam się i wtuliłam w jego.
Kto by pomyślał, że to tak się potoczy?


***~*~*~*~***

Witajcie kochani!
Oto, za wami 2 część One Shota, zamówionego przez jakiegoś anonimka :)
Mam na dzieję, że wam się podoba, i że nie macie mi za złe, że nie trzymałam się do końca zamówienia.
Dużo akcji zamieniłam, ale chyba to nic złego :)
Powoli zabieram się za 2 Shot'a zamówionego ponownie przez anonimka :P
I Macie pozdrowienia od Suzz!
Kochamy Was!
Niżej szantażyk, pomęczcie się, jeżeli chcecie wiedzieć co będzie w #4 :* 

***20 komentarzy ----> Rozdział*** 

środa, 28 stycznia 2015

Rozdział 3 "My się znamy?"

Dedykacja dla Martiny Comello, mojego #Selfiaka♥





Przez dłuższą chwilę patrze na niego, nie reaguję. Nie mogę uwierzyć, że właśnie teraz go widzę, teraz, gdy sobie wszystko poukładałam on się zjawia.

-Nie dotykaj mnie- mówię, gdy widzę, że próbuję jakoś zatrzeć plamę na mojej sukience.
-Too... My się znamy?- podnosi pytająco brew. Nie, tylko rok temu mnie przeleciałeś i zniknąłeś. Cały czas na mnie patrzy, co z jednej strony mnie doprowadza do szału, jednak z drugiej, daje mi możliwość, po raz kolejny zobaczenia tych cudnych oczy. Tak, oczy to chyba najbardziej co w nim lubię. Nie! Stop! Nic w nim nie lubię. Jest chamem, egoistą i jedyne na czym mu zależy, to seks... Tacy ludzie się nie zmieniają- myślę.
-Viole...- odwracam się i dostrzegam blondynkę, podchodzi do mnie i patrzy na moją twarz- Wszystko w porządku?- pyta, patrząc to na mnie, to na bruneta.
-Tak- odpowiadam- Zaraz do was przyjdę, poczekaj tam na mnie- mówię, a ona grzecznie wykonuje moja  prośbę.
-Jeżeli chodzi o sukienkę..- zaczyna- Powiedz najwyżej ile mam ci dać kasy.
-Nic od ciebie nie chcę- Mówię z zawahaniem. On mnie nie rozpoznał, nie wie, że to właśnie ze mną był w łóżku.. Zresztą.. Co mnie to obchodzi... Obiecałam sobie, że o nim zapomnę i dalej się tego trzymam!
-Nadal nie wiem, skąd się znamy- mówi po kilkunastu sekundach.
-Chcesz wiedzieć?!- krzyczę zła- Przypomnij sobie co robiłe..- przerywa mi jakaś dziewczyna, która podchodzi do nas i przytula się do niego.
-Wszystko w porządku Leoś?- mówi patrząc na mnie. Uśmiecham się sztucznie i poprawiam swoje włosy.
-Nie będę Wam przeszkadzać..- mówię i odchodzę od nich. Jedyne co mnie zastanawia, to to czy ta dziewczyna zdaje sobie sprawę z tego, że po nocce, ewentualnie kilku, przestanie mu być potrzebna..

-Kto to był?- pyta blondynka.
-Nikt ważny- mówię krótko.
-Nie oszukasz mnie... Kto to był?- powtarza się. Czuję jak do moich oczu napływają łzy.
-Lu..- mówię załamana- To był on...
-Kto?
-On- powtarzam- To był on.
-Co? Jak to on? Jesteś pewna?
-Tak, jestem pewna... Te same oczy, nos, głos.. To on...


- Fran, ja już zmykam - mówię do przyjaciółki.
- Ale Vils, jest dopiero po 3!
- Jestem padnięta kochana - i alkohol daje się we znaki.
- Dobra, Diego może cie podwieźć, chcesz? - no tak, chłopak przecież nic nie pił, podjął się pilnowania nas.
- Nie, zamówię sobie taksówkę. Bay kochana - muskam jej policzek i żegnam się z pozostałymi.

Budzę się z ogromnym kacem i bólem głowy. A czego można się spodziewać po sylwestrze? Powoli wstaję i idę do łazienki. Tam biorę prysznic, a po wyjściu z kabiny opatulam swoje ciało ręcznikiem i wychodzę z łazienki. Podchodzę do mojej szafy i wyjmuję jakąś bluzkę, spodnie oraz bieliznę. Ponownie kieruję się do łazienki, tym razem ubieram się i robię sobie makijaż. Nadal nie mogę przestać o NIM myśleć. Czemu? Akurat gdy chcę zacząć od nowa, zjawia się pan uwodziciel z kolejną laską! Współczuję jej.Chociaż... Nie, to nie możliwe. A może jednak? Nie, mało prawdopodobne że ma dziewczynę...
Violka! Masz przestać o nim myśleć! Ugh! Ale te jego oczy, takie dwa szmaragdy... Nie, idziemy do psychologa. Jak można się zakochać w gościu którego widziałam dwa razy?! I na dodatek mnie skrzywdził! Miłość od pierwszego wejrzenia ~ słyszę znajomy głos w mojej głowie. Ugh! Głupia podświadomość...


     Wychodzę z domu. Tak, postanowiłam się przejść. Idę do mojego ulubionego parku. Zawsze przychodzę tu, gdy chcę być sama lub po prostu pomyśleć. Nagle, zauważam ICH. JEGO i tą dziewczynę z którą był wczoraj. Siedzą na ławce. Podchodzę bliżej. Wiem nie ładnie podsłuchiwać, ale co mi tam!
- Bardzo cię kocham Juliet.
- Ja też cię kocham.
Poczułam, nieznane mi do tej pory uczucie, i ukucie w sercu. Niby miałam o nim zapomnieć, ale widok go z inną doprowadza mnie do szału! Chcę, żeby cierpiał. Tak jak ja.
Tak... Czas na zemstę.
     Wyjmuję telefon i dzwonię do Luśki.
- Hej Vils co ta... - mówi, ale ja jej przerywam.
- Lu, za 5 minut w kawiarni, szybko.
Rozłączam się. Idę do wyznaczonego miejsca.

     Ludmiła wpatruje się we mnie z niedowierzaniem.
- Violetta, jesteś pewna? - pyta blondynka po wysłuchaniu mojego planu.
- Tak Lu, chcę aby czuł się tak, jak ja wtedy.
- W takim razie, pomogę ci.
Uśmiecham się do niej cwaniacko.
Moja zemsta będzie słodka...

  ###

Heeeeeeey!  

Macie już ferie? Ja jeszcze tylko do piątku muszę przetrwać, a Viki siedzi już w domu ^^ 
Oto trójeczka ^^ 
Jak widzicie to Leoś rozkochał w sobie Viole, a później
zostawił, do tego nie kojarzy jej ^^
Ale ona ma wobec niego pewne plany... ^^

Suzzy&Viki 
Buziaki!!!!

Rozdział #4 = 20 komentarzy :*

wtorek, 27 stycznia 2015

[02] One shot na zamówienie pt. "Myślałaś, że na prawdę cię kocham?" cz.1

Zamówienie: [poprawione z powodu nie czytelności]

1. Leonetta
2. Nowy York
3. Normalny, może być fragment +18
4. Happy-and
5. Violetta jest modelką a Leon sławnym piłkarzem. Viola chodzi z Diego kumplem Leona. Na wakacje Viola jedzie z swoją przyjaciółką Ludmiła oraz Diego i Leonem (nie wiem gdzie). Leon i Violetta się zakochują w sobie i się pocałują paparazzi ich na tym przyłapią potem Viola i Diego zostaną przyjaciółmi a Vilu prześpi się z Leonem, potem zajdzie w nie chcianą ciążę. Nie powie Leonowi, potem zobaczy gazetę ze zdjęciem Leona i Lary jak się całują. A to będzie fotomontaż. Później się pogodzą.
Ps. Leonetta ma być razem a Viola ma być nadal modelką, nawet w ciąży.

Tytuł: "Myślałaś, że na prawdę cię kocham?"

UWAGA!

Wykonane z elementami zamówienia (większość z głowy)
i według fantazji autorki. 

~*~*~*~


- Ale Diego, no!
- Vilu, przecież nie każe ci jechać...
- Dobrze, ale obiecałeś, że będziesz na moim pokazie!
- Violetta, to jest mecz finałowy. Ważniejszy niż twoja sesja czy pokaz.
- Obiecałeś!
Kłócimy się już od 10 minut. Niestety takie kłótnie o błahostki zdarzają się często.
Podczas naszej sprzeczki do salonu wszedł nasz współlokator - najlepszy kumpel mojego chłopaka, członek jego drużyny piłkarskiej a za razem mój przyjaciel - Leon.
- Hej, co tu się wyprawia? - spytał siadając na kanapie przed którą staliśmy.
- Nic. Ona za bardzo histeryzuje.
Wpatrywałam się w niego z niedowierzaniem. Jeszcze nigdy tak o mnie nie powiedział... 'Zabolało...'
- Ja histeryzuję?! To ty nie dotrzymujesz obietnic!
- Stop! - wrzasnął szatyn. - O co chodzi? - skierował się do mnie.
- Diego obiecał mi, że pojedzie ze mną do Francji na FashonWeek.
- Ale przecież mecz jest ważniejszy!
Szatyn popatrzył na nas.
- Violu... - już wiedziałam, że chce przyznać rację Diego. - Może ja tam z tobą pojadę?
Skamieniałam.
*To nie głupi pomysł. Przy okazji, Diego będzie zazdrosny...*
- Mógłbyś?
- No oczywiście, na dodatek trener wziął jakiś nowicjuszy do drużyny i mam wolne. Chętnie spędzę z tobą ten czas - uśmiechnął się.
- Diego, chyba nie masz nic  przeciwko temu? - zapytał się szatyn.
- Pierdole to..! - zdenerwowany wyszedł trzaskając drzwiami.
Aż się przestraszyłam. Nigdy nie był taki...agresywny?
Wtuliłam się w Leona. Pogładził mnie do głowie i ucałował jej czubek.
- Dziękuję... - szepnęłam.


*Miesiąc później*


     Siedzę w sypialni i czekam na Diego. Tydzień temu wróciłam z pokazu. Leon, tak jak obiecał - pojechał ze mną. Wydaje mi się, że coś do niego czuję, dlatego staram się być jak najdalej od niego. W końcu jestem z Diego.Co do Diego, to strasznie dziwnie się zachowuje. Gdy wyjechałam a ni razu nie zadzwonił. Ja próbowałam, ale on ode mnie nie odbierał. Raz wysłał mi esemesa. Raz. Napisał, że nie może rozmawiać bo ma dużo treningów.Może już mnie nie kocha?
*Nie Violetta! Nie myśl tak!*
Usłyszałam otwieranie drzwi.
*To Diego* - pomyślałam i wstałam szybko z łóżka.
Zbiegam ze schodów. Widzę jak Diego siada na kanapie. *Myślałam, że przyjdzie się przywitać...* Chowam się tak żeby mnie nie zauważył. Wyciągnął telefon i wybrał numer do kogoś.
*Roz. telefoniczna*
- Hej Ammy.
Otworzyłam oczy szeroko.
- Tak kotku już doleciałem - ja pierdole! On mnie zdradza!
-...
- Nie, jeszcze z nią nie zerwałem. Ale spokojnie. Leon mi w tym pomoże... - czy ja się przesłyszałam?
Jak to Leon ma mu pomóc? Przecież on i ja się przyjaźnimy! To nie możliwe...
Cichutko poszłam na górę. Nie będę się go o nic pytać. Zobaczymy jak mi to powie..?
A najdziwniejsze jest to, że nie jest mi smutno z tego powodu. Mam ochotę tylko mu przywalić...
Dobra, czas udawać.
- Diego! Tak za tobą tęskniłam!
Aż mi się teraz rzygać chce jak na niego patrzę...
- Ja też tęskniłem. Słuchaj przed chwilą dzwoniła do mnie Amm...Angelika! Moja kuzynka i pytała czy przyjedziemy do Nowego York'u na tydzień za parę dni.
*Czyli ta niejaka Ammy mieszka w NY?.. Ciekawe...*
- Wypad we dwoje? - spytałam z udawanym uwodzicielskim uśmieszkiem.
Kurde, nie jestem zbyt dobrą aktorką.
- Nie, zapytałbym się jeszcze Leona i może...Lu albo Fran? Kurde, nie dość, że zdrajca to jeszcze kłamca! Ugh...
- Okej misiu... - ostatnie słowo ledwo przeszło mi przez gardło...
Diego posłał mi uśmiech i wyszedł z pokoju. Kurde, ciekawe co ten debil wymyślił. Pewnie w barcelonie poznał tą Ammy, i teraz chce do niej jechać... Nie cierpię go! Ale muszę być silna i udawać. Może powiem o tym Leonowi? No właśnie, przecież ja czuję coś do Leona! Teraz nie muszę się od niego oddalać! Tylko ciekawe czy on też coś do mnie czuje..?
Wstałam z łóżka i wyszłam z sypialni. Ponownie usłyszałam rozmowę szatyna.
(Roz. Telefoniczna)
- Leon, ja wiem, że ona ci się podoba. 
-...
- Nie, nie mam ci tego za złe.
-...
- Dobra rozumiem. Dzięki, że nie chcesz rozwalić mi związku. - zaśmiał się. 
*Kurde... Mam ochotę mu przywalić...*
-...
- Okej, wyluzuj. To jak pojedziesz? Posiedziałbyś z Vils, ja mam dużo na głowie.
-...
- Tak, muszę załatwić parę spraw.
-...
- Dzięki. To wyjazd w tą sobotę o 12. Mam już bilety. Nara!
Czyli podobam się Leonowi?! To cudowne!
Brunet ponownie wyciągnął telefon.
(Roz. Telefoniczna)
- Hej Am - boshe, jakie "cudne" zdrobnienie...
-...
- Tak, już wszystko załatwione. Przygotuj się na ostry sex jak przyjadę. Kocham - rozłączył się.
Ja natomiast odruchowo się skrzywiłam. *Nie dość, że proponuje mi wyjazd po to żeby zobaczyć się z jakąś dziunią to będzie ją posuwał będąc ze mną? No chyba, że zerwę z nim szybciej...* W mojej głowie narodził się pomysł. Na odkrycie tego gówna. I zemstę...


*Dzień wyjazdu*


     Razem z Leonem i Diego stoimy w kolejce na odprawę. Ludmiła jednak nie poleci z nami. Jest "zajęta".
- Co się tak szczerzysz do tego telefonu? - pyta szatyn widząc minę mojego ''ukochanego" wpatrującego się w ekran telefonu.
Ten oderwał się i pokazał nam esemesa od Federico - kuzyna Diego.
- "Życzcie mi dobrego ruchania..." - przeczytałam na głos. - Diego, kto to jest Ammy Hilary? - zapytałam widząc owe imię na pasku nie przeczytanych wiadomości.
- Eeem... - jąkał się zabierając telefon. - Moja.. To znaczy koleżanka mojej kuzynki..!
*Kłamie jak z nut, dobry jest.*


*2 godziny później*


     Siedzimy już w samolocie. Problem? Ja cholernie boję się latać..! Chyba to po mnie widać, bo Leon gdy tylko zobaczył moją minę objął mnie ramieniem i ucałował czubek głowy. Co najbardziej mnie zdziwiło? Że Diego nie zareagował! Nie chwycił mnie za rękę jak wtedy gdy pierwszy raz lecieliśmy. A zresztą, co mnie to obchodzi.!? On ma przecież swoją dziunię... Oparłam się o ramie Leosia i usnęłam.


*5 godzin później*


- Violu, budzimy się - obudził mnie Jego aksamitny głos.
- Co? Gdzie jesteśmy?
- Już w Nowym York'u - rozejrzałam się dookoła.
- Gdzie Diego?
- Gdzieś poszedł - osz to gnojek!
Westchnęłam zażenowana.
- Vilu, nie chcę być nie miły, ale chyba między wami coś się popsuło, prawa?
- Taak. Chyba tak - skłamałam.
Jeszcze nie powiem mu prawdy.
- Idziemy? - podał mi rękę.
- Tak - chwyciłam ją i chwiejnym krokiem wstałam.
*Tak to jest jak się spało przez 4 godziny, i to jeszcze na siedząco...*
Wysiedliśmy z samolotu. Zauważyłam Diego, nie był sam...
*Czas na spotkanie z Ammy...* ~ pomyślałam widząc jak ściska się z jakąś rudą dupą.
Podeszliśmy do nich.
- Hej, Diego. Przedstawisz nam Koleżankę..? - spytał szatyn ewidentnie zaskoczony obecnością tej rudej małpy. On, przecież nie wie kto to jest. Ja niestety wiem, i mam ochotę wyrwać ten paniusi włosy, no chyba, że to co ma na głowie to peruka.
- Eem. Tak. To jest...koleżanka mojej kuzynki Ammy. Ammy poznaj mojego kumpla Leona i moją dziewczynę Vils - pokazał na nas.
- Hej - przywitaliśmy się.
- To ja lecę po bagaże - cmokną mój policzek i poszedł.
Ja natomiast bacznie przyglądałam się jej.
- Rudy to twój naturalny? - spytałam.
- Tak, nie widać? - spytała sceptycznie.
- Widać, widać - powiedziałam mało przekonująco.
Do tej pory bowiem pamiętam wpis w moim notatniku, który dostałam na 11 urodziny. Pewnie teraz leży na strychu u rodziców.
- Więc jesteś koleżanką kuzynki mojego chłopaka? - kontynuowałam.
- Tak. Aż tyle ci o mnie opowiadał czy mi nie wierzysz?
- "Rudym nie wolno ufać" - zacytowałam wpis z mojego dziennika. - I tego się trzymam.
Leon spojrzał ma mnie zdziwionym wzrokiem.
*No tak... Zawsze byłam grzeczna, a teraz? Baba rasistka i zimny drań. Super!*
- No co? Moje zasady przede wszystkim.
Dziewczyna spaliła buraka.
*Haha! Castillo - 1*
Po chwili przyszedł Diego z naszymi walizkami i poszliśmy za tą małpą do hotelu.

     Jesteśmy już, jak się okazało w motelu. A miał być hotel! O dziwo, Diego wynajął jeden pokój trzy-osobowy... Z łożem małżeńskim i jedynką. Ja zapewne na tym małżeńskim będę spała sama, bo przecież Diego będzie chodził to tego plastika.
- Leon, Diego, idziemy gdzieś coś pozwiedzać? - spytałam.
- Wy idźcie, ja muszę coś załatwić - zażądał brunet i wyszedł z "apartamentu".
- Masz może ochotę iść na pizzę, bo ja padam z głodu - zażartował.
- Jasne, chodźmy - chwyciłam torebkę i oczarowana nim wyszłam, za nim oczywiście...


*4 dni później*


     Jesteśmy tu już parę dni. Diego ani razu nie wyszedł nigdzie na noc. Może on mnie wkręca? Robi test zaufania? Nie, Diego to zwykły dupek bez uczuć.
- Leon! - brunet wbiegł do pokoju niczym torpeda. - Znalazłem niezłą sztukę dla ciebie - zmartwiły mnie jego słowa, ale nie dam po sobie tego poznać.
- Diego nie wiem czy to dobry pomysł...
- Nie bądź mięczak..! No choć pokażę ci ją!
Szatyn zrezygnowany wyszedł za brunetem.
*A co jeśli on się w niej zakocha?* ~ panikowałam w myślach.
Brawo Violka, zostałaś sama...


     Jest już 19.00. Co mnie najbardziej nie pokoi? Leon jeszcze nie wrócił. A wyszedł po 12. A co jeśli..? Nie Vils, nie myśl tak. Po chwili do sypialni wszedł uśmiechnięty Leon wraz z Diego.
- I co? Nie mówiłem, że fajna dupa? - spytał szatyna.
Nie no, błagam...
- Taak. I te jej nogi!
Miałam ochotę zapaść się pod ziemię. Ja miałam zamiar perfidnie wykorzystać Diego i zemścić się na nim a potem wyznać uczucia Leonowi! Ale nie bo ten dupek jak zwykle wciągnął w coś Leona! Czy mój plan legnie w gruzach?
Nie, muszę nu za to zapłacić...
- Dobra, Violu ja muszę gdzieś iść. Nie będzie mnie w nocy - czyli to dzisiaj umówił się z Ammy! - Muszę przygotować coś dla ciebie - taak. Uważaj bo ci uwierzę.
- A co to? - spytałam z udawanym zaskoczeniem.
- Niespodzianka - powiedział tajemniczo i wyszedł.
*Czyli niespodzianką nazywa zdradę i zostawienie mnie? Ach to dupek...* - pomyślałam.
Czas zrealizować mój plan...
- Violu ja też za chwilę przyjdę. Zostawiłem coś u Sindy - oznajmił.
Zrobiło mi się smutno. Zauroczył się nią..? Ech, Vils musisz być silna. Gdy Leon wyszedł zaczęłam przeszukiwać jego rzeczy. Od kurtek po spodnie i portfel. W jednej ze skórzanych kurtek znalazłam karteczkę.
- "Czekam na ciebie o 19.30. Pokój 15. Ammy". Asz to zdzira! - przeczytałam oszołomiona.
Szybko wzięłam małą torebkę to której wzięłam kartkę i telefon.
Wyszłam z pokoju i poszłam wzdłuż korytarza.
Znalazłam pokój numer 15. Przyłożyłam ucho do drzwi i przysłuchiwałam się.
- Ammy, nawet nie wiesz jak długo na to czekałem.
- Mogłeś przyjść wcześniej...
Wyciągnęłam telefon i włączyłam dyktafon. Na wszelki wypadek będę miała dowody.
Plusem dla mnie była dziurka od klucza - dosyć duża - do której przyłożyłam głośnik telefonu.
- Nie wiem jak tak długo wytrzymałem z tą dziunią - on mnie nazwał dziunią? Osz! Śmieć.Za chwilę usłyszałam dźwięk charakterystyczny do namiętnych pocałunków. Ukucnęłam i spojrzałam przez dziurkę. Zobaczyłam tylko ich ubrania porozrzucane po podłodze. Po chwili do moich uszu dobiegły jęki Ammy. Bosh, jakie to ohydne!
- Dalej! Mocniej! Uumm! Taaak! - już ją rżnie, tak?
Okej, to będzie mega ohydne, ale wchodzę tam. Chwyciłam klamkę i otworzyłam drzwi. Ten pacan nawet ich nie zamknął!
- Wiedziałam! - krzyknęłam a oni szybko zakryli się kołdrą.
- Vils, no błagam. Myślałaś, że na prawdę cię kocham? - zadrwił. - Ty się nawet ruchać nie potrafisz!
Mimo wszystko zabolały mnie te słowa.
- To koniec - wyszłam trzaskając drzwiami.
Łzy powoli cisnęły mi się do oczu... Tylko czemu, skoro nie żałuję tego, że to odkryłam. Może dlatego, że ufałam Diego a on tylko mnie okłamywał, a może dlatego, że nie wiem czy mam do kogo iść... W końcu Leon ma swoją Sindy... Postanowiłam iść do parku. Przemyśleć wszystko. Spacerowałam tak, mijałam zakochane pary i myślałam dlaczego los mnie ukarał. Przysiadłam na ławce, schowałam twarz w dłonie i zaczęłam szlochać. Czemu akurat ja, czemu teraz. A najważniejsze... Czemu nie ma przy mnie Leona? Osoby, którą tak na prawdę kocham...Nagle poczułam czyjąś rękę na ramieniu. Podniosłam głowę i moje zapłakane oczy ujrzały Leona.
- Co się stało? - spytał i usiadł koło mnie.
- Co tu robisz? - zignorowałam jego pytanie.
- Martwiłem się,  a w recepcji powiedzieli mi, że wyszłaś. Ale co się stało..?
Opowiedziałam mu wszystko, puściłam mu nawet nagranie i ponownie spuściłam głowę by zacząć płakać.
- Malutka, nie warto płakać przez takiego debila - objął mnie ramieniem.
- Llleon... - zaczęłam nie śmiało.
- Tak?
Podniosłam głowę i spojrzałam w jego szmaragdowe oczy.
- Kocham cię. I wiem, że to głupie, ale... - przerwał mi soczystym pocałunkiem.
- Ja też cię kocham - wyznał.
Na naszych twarzach zagościł uśmiech.
- Aale, przecież ty i Sindy...
- Sindy? - zadrwił. - Ona nawet na przyjaciółkę się nie nadaje. Straszna papla.
- Ale nogi to ma ładne nie? - przypomniałam mu.
 - Ty masz ładniejsze - spaliłam buraka. - I kocham twoje rumieńce.
- Leon, to my jesteśmy razem? - spytałam.
- A chcesz?
- Bardzo.
- W takim razie tak. Jesteśmy razem - pocałował mnie.
Posiedzieliśmy jeszcze trochę na tej ławce. Potem zmyliśmy się do hotelu. Wymeldowałam Diego z apartamentu ''25" i wystawiłam jego rzeczy na korytarz.

(Wykonane specjalnie dla Suzzy! <33 Jeśli nie chcesz, nie czytaj! Ostrzegałam!) +18

Wchodzimy do naszego motelowego pokoju. Kładę się na łóżku a Leon rękoma opiera się tak, że wisi nade mną.
- Co moja księżniczka powie na małe bara-bara?
Odsłonił mój brzuch i zaczął kreślić na nim różne wzorki.
- Z chęcią, mój książę...
Leon szybko ściąga moją bluzkę a ja jego spodnie. Wbijam się w jego usta co pogłębia. Dołączam mój język który pieści jego podniebienie.
Odrywamy się od siebie. Dysząc zdejmuję jego T-shirt. Gdy widzę jego klatę oczy mi się zaświeciły. Zaczynam nieśmiało składać na niej pocałunki a Leon w tym czasie zdejmuje moje obcisłe szorty.
Pchnął mnie na łóżko i zaczął całować moje nogi. Od dołu do góry. Gdy dotarł do mojego skarbu powrócił do moich ust które pocałował.
Włożył ręce pod moje plecy i odpiął stanik, który po chwili wylądował na podłodze.
Gdy zobaczył moje piersi o mało co oczy mu z orbit nie wyskoczyły.
Zaczął je łapczywie całować i ssać.
Poczułam, że moje majtki powoli robią się mokre. Delikatnie go od siebie odepchnęłam. Cały czas dysząc zaczęłam zdejmować jego bokserki. Po chwili ujrzałam jego nabrzmiałe przyrodzenie, które chwyciłam i zaczęłam delikatnie masować.
Jęki Leona tylko zachęcały mnie do dalszego działania. Odepchnął mnie, tak że opadłam na łóżko i rozszerzył nogi. Moja bielizna była już mokra z podniecenia. Zerwał ją ze mnie i zaczął robić miętkę. Wiłam się, jęczałam, dyszałam i wyginałam się z rozkoszy. Czułam jego język wewnątrz mnie. Krzyczałam z podniecenia. 
- Llleon... Ppprzestaań pprzestaań...proooszę... - wyjąkałam. On chce żebym nie była w stanie nic zrobić. A ja też chcę działać.
Posłusznie przestał. Ja pociągnęłam go tak, że to on leżał pode mną.
Chwyciłam jego męskość i włożyłam ją do buzi. Pieściłam językiem. Nagle Leon głośno jękną a ja poczułam ciepłą maź w ustach. Połknęłam ją. .
Przyciągnął mnie do siebie i pocałował. Znów był nade mną. Wszedł we mnie bez zbędnych ceregieli. Jęczałam i piszczałam z bólu i rozkoszy. Poruszał się wolnymi, zmysłowymi ruchami. Czułam, że zaraz doję. Postanowiłam zmienić pozycję. Przeturlałam się tak, że byłam koło niego. Ułożył się na łóżku i czekał na mój ruch. Usiadłam na nim i nadziałam się na niego. Poczułam ból. A potem rozkosz. Wykonywałam powolne ruchy, które były oznaką zmęczenia. Nagle doszłam. Nie byłam w stanie zrobić. Leon usiadł, cały czas będąc we mnie.
- Jeszcze trochę kotku... - wymruczał.
Wykonałam jeszcze parę mocnych ruchów. Leon również doszedł. Oboje zmęczeni usnęliśmy w swoich ramionach.

Koniec +18 (Przepraszam to to co przeczytaliście...xD)



~*~*~*~
Kochani przepraszam was za to!
(Szczególnie część +18... Suzzy prosiła!)
Chciałam Wam jak najszybciej to podesłać, jednak nie udało mi się skończyć tego w niedzielę.
Macie tu pierwszą część. 
Pozostałość ukaże się jeszcze w tym tygodniu, bo Viki ma Ferie!!! Xd

Ps. Zakładka "Zamów OS!" jest tymczasowo zawieszona.
Postaramy się (tak ja mówię, również w imieniu Suzzy ^^) napisać większość, i myślę, że zamówienia, których nie damy rady zrealizować usuniemy. Wybaczcie jeśli akurat wasz komentarz zostanie usunięty z pod zakładki. :)
Ja zrobię z nią porządek! :P

17 komentarzy ~ 2 część Shota.

niedziela, 25 stycznia 2015

Rozdział 2 "Te same oczy"

 Dedykacja dla Tangled :*
    


     Siedzę na kanapie u blondynki i rozmawiamy o jutrzejszej imprezie. Lu ma rację, nie mogę marnować czasu na to, aby siedzieć na kanapie i użalać się nad sobą. Musze być silna, zapomnieć o tamtym idiocie i żyć jakby nigdy nie pojawił się w moim życiu, a Nowy Rok, jest do tego idealną okazją. Już jutro będę zupełnie nową Violettą Castillo... 
-To bądź jutro w centrum o osiemnastej- wyrywa mnie z rozmyśleń.
-Kto jeszcze będzie?- pytam popijając herbatę.
-Fran, Naty, Diego, Fede i my- mówi z uśmiechem.
-Okey- odpowiadam i patrzę za okno. Pogoda zupełnie nie pasuje do pory roku. Słońce- Jak na grudzień- mocno świeci, wiatru i śniegu nie ma, a temu wszystkiemu towarzyszy plusowa temperatura. Przynajmniej nie zmarznę- myślę.

    Budzę się. Jak co dzień przecieram oczy i siadam. To już dzisiaj- myślę.
Wstaję i zaścielam łóżko. Podchodzę do szafy i wyjmuję z niej odpowiednie ubrania. Idę do  łazienki, biorę prysznic i delikatnie się maluję. Czas coś zjeść- podpowiada mi podświadomość. Truchtem zbiegam do kuchni. Przygotowuję jogurt naturalny z musli, który zjadam w tempie natychmiastowym. Idę po mój telefon i dzwonię do Luśki.
- Halo Vils, jeśli dzwonisz żeby wszystko odwołać to zapomnij! 
- Nie, nie chcę. Dzwonię bo potrzebuję twojej pomocy...
- Mojej? - zdziwiła się.
- No tak! Jest już - zerkam na zegar w kuchni. - po 11. a w końcu musimy się na imprezę przygotować!
Słyszę jej piszczenie. No tak. Byłam w końcu na nie, a teraz dzwonię, że jednak tak.
No co? Kobieta zmienną jest!
- Zaraz tam u ciebie będę!
- Tylko nie zapomnij sukienki!
Rozłączam się.

Lu przyszła już po 15 minutach. Co mnie zdziwiło? Przyniosła dosłownie wszystko, od zwykłych kosmetyków, po lokówki i prostownice, no i swoją sukienkę...
- Lu po co ty to wszytko zabrałaś?
- No jak to po co?
- Przecież ja mam lokówkę i... - przerywa mi.
- Ale moja jest lepsza! - ona i te jej ''sprzęty''.
Nadal nie rozumiem, po co kupować lokówkę za 500 zł. skoro ja mam taką samą za 270... Ale to jest Ludmiła Ferro i nikt jej nie zrozumie...
- Zaczynamy? W końcu zostało nam nie wiele czasu! - mówi podekscytowana.
No tak, w końcu 8 godzin to tak mało... - myślę.


Razem z Lu, Diego, Fede no i oczywiście Fran oraz Naty jesteśmy już w centrum miasta a dokładnie w lokalu Caffee Heaven. Jestem dumna z dziewczyn, zorganizowały świetną imprezę, co najważniejsze otwartą dla wszystkich.
-Naprawdę się cieszę, że jesteś z nami- mówi mi po raz setny blondynka. Uśmiecham się do niej ciepło i biorę do ręki kieliszek z winem.
-Dziękuję, że mnie tak wspierasz, bez ciebie bym sobie nie poradziła..-odpowiadam i przytulam się do mojej najlepszej przyjaciółki.
-Idziemy dziewczyny- mówi Diego i razem z Fede wychodzą z lokalu, a my zaraz za nimi.
-Która godzina?- pytam po chwili.
-Za pięć zerowa- odpowiada z uśmiechem Fran. Wszystkie patrzymy z uśmiechem na chłopaków, którzy próbują się przygotować do odpalenia fajerwerków.

Po raz kolejny słyszę, jak tłum ludzi w centrum odlicza do godziny dwunastej. Minął rok, dwanaście miesięcy, pięćdziesiąt dwa tygodnie, trzysta sześćdziesiąt pięć dni, osiem tysięcy siedemset sześćdziesiąt godzin i ponad trzy miliony sekund. Żałuję, że dopiero po tym czasie, doszłam do siebie po tym, jak ten idiota mnie zostawił. Już po chwili widzę jak niebo zostaje udekorowane tysiącami kolorów. O dziwo chłopakom, też się udało odpalić fajerwerki, czym dołączyliśmy się do kolorowej powłoczki nad nami.
-To świętujemy!- mówią na równi nasi faceci. Podchodzę do Franceski i zaczynam składać jej najszczersze życzenia noworoczne. Po kilku minutach odchodzę od czarnowłosej i podchodzę do blondynki- W tej chwili najukochańszej osoby w moim życiu.
-Ja zacznę- mówi z uśmiechem- Skoro rozpoczął się już w twoim życiu nowy etap, to życzę ci, abyś poznała jakiegoś seksownego, fajnego, bogatego faceta, abyś w końcu zapomniała o tamtym debilu, abyś była szczęśliwa, aby twoje wszystkie marzenia się spełniły.. Żebyś nigdy nie wracała do przeszłości.
-Dziękuję- po raz kolejny się do niej przytulam- Nie wiem co mogę ci życzyć, bo wszystko masz.. Urody ci nie brakuje, dużo pieniędzy masz, masz fajnego faceta, przyjaciół... Więc, życzę ci, abyś była szczęśliwa, żebyś nigdy się nie smuciła, spełniły się te twoje najskrytsze marzenia i abyśmy zawsze się przyjaźniły- obie cicho się śmiejemy i popijamy szampana.

Już wszyscy złożyli sobie Noworoczne życzenia. Nie powiem, zabawa jest wspaniała. Od dwóch godzin jesteśmy w klubie i tańczymy do każdej piosenki, jaką puszczają.
-Lu, idę na chwilę się przewietrzyć- mówię i wychodzę z klubu. W końcu świeże powietrze- myślę. Spaceruje przez chwilę. Patrze na niebo, na którym co jakiś czas pojawiają się kolorowe ognie. Uwielbiam te widok. Odwracam się i czuję, na swojej klatce piersiowej chłód, spowodowany tym, że ktoś wylał na mnie zawartość kieliszka. Podnoszę wzrok do góry i zamieram. Te same oczy- myślę.


###
Siemkaaa!
Dawno nas nie było, nie? 
Oto dwójeczka! Jak się Wam podoba?
Tutaj już pisałyśmy 50/50 ^^
Poprzeczkę trzeba wyżej stawiać, nie? (chodzi o ilość kom xd) 

Suzzy&Viki! 

20 komentarzy= #3! 
(Nie licząc 'zajmuję, moje' i anonimków minuta po minucie)

czwartek, 22 stycznia 2015

Rozdział 1 "Och Viola"

Dedykowany Suzzy.
Dziękuję, że tak bardzo mnie wspierasz <3



Dwa dni później
Violetta

     Niechętnie otwieram oczy. Tak bardzo nie chcę mi się dziś wstawać, tym bardziej, że już jutro sylwester...
     Powoli się podnoszę. Wstaję i podchodzę do okna. W tej chwili tylko brak śniegu mnie uszczęśliwia. Nie ma błota i chlapy - jedyny dostrzegalny przeze mnie plus ostatnimi czasy. Widzę mijających się uśmiechniętych przechodniów, zakochanych i dorosłych  z malutkimi dziećmi. Czemu moje życie nie może być takie? Wzdycham, po czym podchodzę do szafy. Wyjmuję strój pasujący do pogody i kieruję się do łazienki. Tam zdejmuje swoją piżamę i wchodzę pod prysznic. Włączam ciepłą wodę, która już po chwili otula moje ciało.
     Po pół godzinnym prysznicu wychodzę spod prysznica. Biorę ręcznik którym obwiązuję moje nagie ciało. Spoglądam na moje odbicie w lustrze. 25 letnia blondynka o ponętnych piersiach i ''dużej pupie''. (No co? Grunt to szczerość...) Czego chcieć więcej?
     Chwytam z półeczki mój płyn micelarny z Garnier'a i przemywam twarz. Wyjmuję z kosmetyczki mój krem 'BB' w kolorze 01 oraz resztę potrzebnych kosmetyków. Dziś wystarczy mi tylko delikatny cień do powiek i podkreślone różową pomadką od Meybellin usta. Biorę ubrania leżące na pralce i zdejmuję ręcznik. Ubieram się, biorę piżamę po czym wychodzę z łazienki i chowam nie potrzebny strój pod poduszkę. Ścielę łóżko i kieruję się do wyjścia z sypialni. Idę do kuchni gdzie robię sobie śniadanie. Jedząc moje płatki słyszę dźwięk telefonu, a konkretnie piosenkę  Problem Ariany Grande. Ludmiła - myślę. Tyle razy do mnie dzwoni, że pamiętam jaki ma dzwonek... Podchodzę do blatu gdzie aktualnie leży mój telefon i odbieram połączenie od przyjaciółki.
- Hej Lusiu! - mówię spokojnie.
- Nie Lusiuj mi tutaj... - odpowiada poważnie.
- Co jest? Paznokieć ci się złamał? - drwię ze śmiechem.
- Vils, która jest godzina?! - pyta zdenerwowana.
- Eee, już po 11 - dziwię się. Aż tak długo spałam? - myślę.
- A który dziś jest?! - pyta rozzłoszczona.
- Trzydziesty - odpowiadam pewnie.
- No, i co w związku z tym?
- Eee, nie wiem..?
- Kurde, Castillo! Umówiłyśmy się na zakupy na 10:30! - krzyczy tak, że bębenki w uszach mi pękają.
- Jezu! Lu, zapomniałam.. Przepraszam!
- No dobra. Ale jesteś tu za 10 minut!
- Czyli gdzie? - pytam głupio. Lubię ją denerwować...
- Nie denerwuj mnie!
- Dobra. Zaraz będę, buziak - rozłączam się.
Idę na korytarz gdzie ubieram moją zimową kurtkę. Zakładam buty i biorę torebkę, do której pakuję telefon i portfel, po czym szybko wychodzę z domu. Szczerze mówiąc, nie mam ochoty na zakupy. Przecież ja w sylwestra nigdzie się nie wybieram...

***

- Lu, proszę chodźmy już - proszę po raz setny blondynkę. 
Jesteśmy tu już od czterech godzin. Ludmiła już kupiła swoja sukienkę, teraz nie wiem po co, męczy się i szuka jej dla mnie! Nie dość, że jestem zmęczona to jeszcze głodna..!
- A ta? - pyta pokazując mi tą samą sukienkę już 3 raz.
- Ludmiła! Czy ty nie rozumiesz, że nie potrzebna mi sukienka? Nigdzie nie wychodzę, sylwestra spędzę z kubkiem lodów i paczką chusteczek, oglądając Sylwester z Dwójką - mówię pół poważnie, pół żartem.
- Nie gadaj! Idziemy z Naty i Fran na imprezkę..! - mówi wesoło.
Zatrzymuję się.
-Czy ty sobie ze mnie kpiny urządzasz?! (Od Viki: Ostatnio ulub. powiedzonko mojej matematyczki ^^) Mam iść z nimi na imprezę, skoro rok temu w tym samym miejscu, w którym... - głos mi się załamał a na samo wspomnienie Jego w oczach stanęły łzy.
- Och Viola - przytula mnie. - Ja wiem. Zauroczył, przeleciał i zostawił, ale przecież to nie ich wina. Poza tym, ty nawet nie wiesz jak ten gościu na imię!
Przez dłuższy czas myślę o tym, co mi powiedziała. To jest prawda. Nie mogę użalać się nad sobą bo na imprezie u mojej przyjaciółki był jakiś debil, ona go nawet nie zna! Tak przynajmniej myślę...
- Wiem, ale to boli. A ja jestem bardzo pamiętliwa- Oderwałyśmy się od siebie.
- Spójrz! - woła pokazując coś za mną.
Odwracam się i widzę przepiękną, obcisłą, czerwoną sukienkę.
- Muszę ją mieć... - szepczę na co Ludmiła się śmieje. 
Podchodzę do stojaka, na którym wisi. Ściągam sukienkę i idę z nią do kasy.
- Nie przymierzysz jej? - pyta zdziwiona.
- Nie. Wiem, że będzie idealna - uśmiecham się czym mi wtóruje.
Już po chwil sukienka zostaje zapakowana do torby a z mojej karty kredytowej "magicznie" zniknęło 900 peso. Wychodzimy zadowolone ze sklepu.
- Idziemy do Subway'a zjeść jakąś porządną kanapkę? - śmieje się.
- Myślałam, że na to nie wpadniesz!
 Śmiejąc się, idziemy coś zjeść. Czy to nie wspaniałe, że mam taką kochaną przyjaciółkę..?

###

Heey :*
Taa, w rozdziale dużo nie nie napisałam, to przynajmniej tu się rozpisze xD
Rozdział praktycznie cały (napisałam z jakieś 3 zdania, Jeah!) Jest napisany przez Viki, za co bardzooo jej dziękuję! (Kocham cie <3)
Myślę, że rozdziały będą właśnie takiej długości.
My się za bardzo nie męczymy z pisaniem, a wy się nie będziecie męczyć z czytaniem ^^
Aha i jeszcze jedno! (zaraz notka będzie dłuższa niż rozdział, ale kit z tym xd) Zapraszam do zakładki Pytanie do bohatera!!!
Okeey, to chyba na tyle, opinię kierować do Viki, mojej kochanej <33

Suzzy&Viki  

Szantażyk!!!
15 komentarzy - Rozdział 2 :*

poniedziałek, 19 stycznia 2015

Prolog

Siedzę na kanapie i wpatruje się w telewizor. Znowu nadchodzi ten czas- myślę. 
Święta w samotności zaliczone, teraz tylko czekać, aż minie ten cholerny sylwester...
Spojrzałam na żółtą karteczkę, a na moim policzku mimowolnie spłynęła pojedyncza łza...

Wszyscy wokół mnie odliczają do dwunastej, kiedy niebo zostanie pokryte milionem kolorów. Ja natomiast przedzieram się przez tłum, aby odnaleźć mojego ukochanego i móc o godzinie zerowej namiętnie pocałować- niestety nigdzie go nie widzę. Zrezygnowana odchodzę i dopiero wtedy dostrzegam bruneta. Patrzę na niego przez dłuższą chwilę z zaszklonymi oczami, bo z tego co widać nie brakuje mu w tej chwili mnie. Moje miejsce zastępują mu dwie inne. Obie blondynki, skąpie ubrane- siksy w miniówie i szpilkach. Ze spuszczoną głową odchodzę, czuję jak na moich policzkach pojawiają się łzy, nawet nie staram ich się ukryć... Po upływie kolejnych kilku sekund czuję, że na kogoś wpadam. Chwytam się za głowę, na której zapewne niedługo pojawi się guz. Unoszę ją w górę i czuję czyjeś usta na swoich. Oszołomiona, nic nie robię. W okół wszyscy klaszczą, co oznacza, że wybyła właśnie godzina dwunasta. Odsuwam się od mężczyzny i patrzę w jego szmaragdowe oczy.
-Na lepszą kobietę nie mogłem wpaść- szepczę i znów mnie całuję. Jednak tym razem odwzajemniam pocałunek. Po chwili odsuwa się ode mnie, patrzy mi w oczy i szepcze miłe słówka. 
To niemożliwe- myślę. Nie znam go, a mimo to mam ochotę rzucić się na niego i sprawić, by ta noc miała dużo większe znaczenie, niż pozostałe-Co powiesz na drinka?- wyrywa mnie z rozmyśleń. Ja tylko przytakuję, a po chwili czuję, jak obejmuje mnie w talii. Uśmiecham się pod nosem i opieram głowę na jego umięśnionym ramieniu. 


Siedzimy w kawiarni już od kilku godzin. Oboje jesteśmy trochę podpici, ale nie na tyle, żeby następnego dnia, nic nie pamiętać. Panujemy jeszcze nad sobą. 
-Masz chłopaka?- pyta po kilku minutach. Przez dłuższą chwilę zastanawiam się nad odpowiedzią. 
-Nie- rzucam na szybko. Nie chcę mu wspominać, o tym, że widziałam mojego chłopaka z dwoma dziwkami pięć sekund wcześniej niż na siebie wpadliśmy. 
-A chciałabyś mieć?- zadaje kolejne pytanie, jednak tym razem jego głos brzmi o wiele bardziej męsko, a przy tym seksowniej. 
-Zależy o kim mowa- patrzę na niego z uśmiechem. 
-Załóżmy, że o mnie. 
-W tedy tak- śmieję się cicho, a w jego oczach pojawiają się iskierki- A ty masz dziewczynę?- pytam. 
-Tak. Siedzi przede mną- odpowiada i całuje mnie. Czuję jak po moim ciele przechodzi przyjemna fala ciepła. Rozpływa się we mnie- W tej kiecce wyglądasz seksownie- mruczy i przyciąga mnie do siebie, czym powoduje, że jestem na jego kolanach. Kładzie dłoń na moim kolanie i powoli jedzie nią wyżej- Bardzo- dodaje, na co ja się cicho śmieję, dając mu tym znak, że nie ma przestawać- Gdybyśmy byli u mnie, już nie miałabyś nic na sobie- kontynuuje. 
-Więc chodźmy do ciebie- odpowiadam. On bez zastanowienie mnie całuje. Oddaje pocałunek, pogłębiając go przy tym. Nasze języki tańczą to muzyki, która gra w całym lokalu. Nie przeszkadza mi to, wręcz przeciwnie, moje pragnienie wciąż wzrasta. Czuję, jak bierze mnie na ręce i widzę jak wychodzimy z kawiarni. Całuje go delikatnie w szyje na co on się cicho śmieje. Po upływie nie całych piętnastu minut jesteśmy w dużym domu. Kierujemy się do jakiegoś pomieszczenia- zgaduję, że do sypialni. Moje przekonanie się sprawdza, po kilku minutach, gdy szatyn rzuca mnie na duże, pościelone łózko. Cicho piszczę i czekam cierpliwie, aż zabawa się zacznie. 

Czuję jego oddech na swojej twarzy, nie powiem, nawet to mnie podnieca. Jego ruchy są delikatne i  przyjemne, choć nie jeden raz pokazał, że potrafi wiele więcej. Kładę swoje ręce na jego nagim torsie i z przyjemnością go dotykam. Widzę, że sprawia mu to przyjemność, nawet się z tym nie kryje. -Jesteś wspaniała- szepcze, na co się szeroko uśmiecham. 
-Ty również- odpowiadam krótko i oboje powracamy do dalszej zabawy. 

Budzę się dość wcześnie. Patrzę w bok, ale go już tam nie ma. Rozglądam się po pokoju i nie widzę żadnej z jego rzeczy. Szybko wstaję i zakładam swoje ciuchy. Schodzę na dół, ale tam też nikogo nie ma. 
-Nienawidzę cię- szepczę. Rozglądam się ponownie po mieszkaniu, ale to nic nie daję. Po chwili zauważam małą, żółtą karteczkę na kuchennym stole. Biorę ją do rąk i widzę na niej tylko jedno słowo- 'Przepraszam'
Zdenerwowana biorę ją do rąk i rzucam gdzieś w głąb mojej torebki. W mojej głowie wciąż krąży jedno pytanie. Dlaczego? Zakochałam się. Czułam się przy nim swobodnie, a on? Zostawił mnie. Nawet nie wiem, jak ma na imię. Boże, co ja zrobiłam... Wychodzę szybko z domu, bo nie mam pewności, czy to na pewno jest jego. 

Na samo wspomnienie wzdrygam. Za trzy dni, minie dokładnie rok, od naszego pierwszego, a zarazem ostatniego spotkania. Ponownie spojrzałam karteczkę, którą tamtego dnia wzięłam ze stołu, i się delikatnie uśmiechnęłam. 
Nie możesz Castillo, nie możesz. On cie oszukał, nawet przez chwilę nie pomyślał, że mógłby być z tobą, chodziło mu tylko o seks. Zapomnij o nim, nie żyj przeszłością.

###
 Jak Wam się podoba?
Mnie bardzo :*
10 komentarzy= Rozdział 1 
Besos, Suzzy :*

niedziela, 18 stycznia 2015

Witam!

Tak, Viki jest zua.
Pisze bez zgody Suzzy posta powitalnego xD

A więc:
Mam na imię Victoria. Jestem z '02 czyli mój wiek wynosi 12, no prawie 13 ^^
Nie którzy mogą mnie kojarzyć z mojego bloga na którego serdecznie zapraszam: jorge-tinita-love-forever.blogspot.com ( tak, Viki korzysta z możliwości i robi reklamę xD )
Mam nadzieję że spodobał wam się epilog mojego wykonania ^^

Do zobaczenia w następnych postach.
I tak, wiem. To liche przywitanie xD

Poniżej epilog :* (_notka od Suzzy :*_)

Besos Viki :*

Rozdział 44- EPILOG !!! (By Viki Verdas)

Violetta, 3 miesiące później

Otwieram nożykiem zaklejony karton. Tak! Wprowadzam się do Leona! Długo czekałam na ten dzień. Jeszcze 3 miesiące temu nie pomyślałabym, że Leon zdobądzie się na taki duży krok w naszą wspólną przyszłość. Ach, ile się przez ten czas wydarzyło! Fran i Marco od miesiąca są małżenstwem, a na ich weselu było wspaniale. Luśka i Fede są razem! A ja i Leon (cudem jakimś) ani razu się nie pokłóciliśmy. Bardzo się z tego powodu cieszę oczywiście.

czwartek, 15 stycznia 2015

Rozdział 43 "Bo nie chcę już nigdy przeżywać rozstania..."

Z dedykacją dla każdego, kto skomentował 42 :* 


Następnego dnia

Jest już dość późno. Siedzimy wtuleni w siebie i oglądamy film. Nie jest on zbyt ciekawy, ale najważniejsze jest, to, że oglądamy go wspólnie. Spojrzałam w te jego śliczne oczka, a już po kilku następnych sekundach w całym domu zgasły wszystkie światła. Mocno ścisnęłam dłoń Leona i jeszcze mocniej się w niego wtuliłam. 
-Boisz się?- zapytał z troską, choć czułam, że chce mu się śmiać. No tak, mam dwadzieścia cztery lata i boje się ciemności..
-Trochę- odpowiedziałam po chwili, co było kłamstwem, bo bałam się cholernie. I po co oglądałam tamten horror?
-Nie bój się- pocałował mnie w czubek głowy- To tylko chwilowa przerwa w dostawie prądu. 
-Chodźmy już spać- powiedziałam. Jest już późno i tak nie mamy nic innego do roboty, a chcę na jutro być wypoczęta. 
-Jak sobie życzysz, kochanie- wyjął z kieszeni telefon i włączył latarkę. Weszliśmy do sypialni i przebraliśmy się w piżamy. Położyliśmy się i po chwili zasnęłam.

wtorek, 6 stycznia 2015

Rozdział 42 "To są jakieś żarty, nie?"

Z dedykacją dla Viki Verdas i Go <3 



Po raz kolejny, obudziłem się obok mojej kruszynki. Spojrzałem na nią z uśmiechem, a ta od razu mnie pocałowała. Uśmiechnąłem się i oddałem jej pocałunek. Jej ręka powędrowała na mój tors, przez co czułem te wspaniałe ciarki, których nie czułem od tak dawna. Przymknąłem oczy z rozkoszy, a ona wtedy po raz kolejny złączyła nasze usta w pocałunku.
-Jak miło- zaśmiałem się- Co cię napadło na takie czułości?
-Kocham cię- szepnęła- Nie wyobrażam sobie życia bez ciebie.
-Ja też, kochanie- powiedziałem i spojrzałem w jej śliczne oczka-Mówiłem ci może, że jesteś śliczna?- cmoknąłem jej nosek, a ona się uroczo zaśmiała.
-Tak. Cały czas mi to mówisz.
-I nie kłamię.

sobota, 3 stycznia 2015

Rozdział 41 "Jesteś śliczna"



Obudziłam się wtulona w ciało mojego ukochanego. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał dziesiątą. Czas wstawać! Spojrzałam na mojego księcia i delikatnie go pocałowałam. Po chwili odwzajemnił pocałunek, czyli się obudził.
-Jaka miła pobudka- wymruczał mi prosto w twarz. Cicho się zaśmiałam i mocno w niego wtuliłam. Brakowało mi tego, przez ten cały czas.
-Musimy już wstawać- spojrzał na mnie i się uśmiechnął.
-Wyglądasz mega seksownie w tej piżamce i nieuczesanych włosach- wstał do pozycji siedzącej i dał mi soczystego buziaka.
-To się przyzwyczajaj bo będziesz miał taki widok częściej- uśmiechnęłam się- A teraz wstajemy. Zapewne na nas czekają.
-Mogą poczekać dłużej- powiedział i przyciągnął mnie do siebie. Nachylił się nade mną i mnie namiętnie pocałował. Oddałam pocałunek znacznie go pogłębiając. Nasze języki tańczyły w rytm bicia naszych serc. Wplotłam dłoń w jego rozczochrane włosy, a on położył swoją dłoń na moim policzku. Oderwaliśmy się dopiero wtedy, gdy brakowało nam tchu.
-Ale teraz to już serio musimy wstać- chwyciłam go za rękę i wstaliśmy. Wyszliśmy z sypialni i weszliśmy do salonu. Tam siedziały dziewczyny i piły herbatę- Hej- uśmiechnęły się i przywitały.
-W końcu- zaśmiała się Franceska- Co ty na to, abyśmy poszły na zakupy? Twój chłopak by nas zawiózł i pomógł z noszeniem tych wszystkich rzeczy...
-Jakoś nie mam ochoty na zakupy... Wy idźcie, a ja upiekę jakieś ciasto- Uśmiechnęłam się, a Franceska i Ludmiła spojrzały na Leona.
-Ja jej pomogę!- odezwał się od razu Leon i objął mnie w talii.
-Przecież ty piec nie umiesz- zaśmiała się Fran.
-To się nauczę- wytknął jej język, a ja wybuchłam niekontrolowanym śmiechem.

czwartek, 1 stycznia 2015

Wyniki konkursu- Nigdy więcej!

Ehh.... To była naprawdę trudna decyzja... Dostałam naprawdę wspaniałe prace. Najchętniej każdemu przydzieliłabym pierwsze miejsce, ale niestety tak się nie da.

Zawsze myślałam, że to musi być naprawdę wspaniałe. W końcu kto nie chciałby zobaczyć swojego imienia przy wielkim napisie - 1 miejsce? Jednak, okazało się, że to wcale nie jest takie cudowne. Wybrać tylko (w tym przypadku) 5 prac (1, 2, 3 miejsce i dwa wyróżnienia), które zostaną nagrodzone. Pozostawiając resztę bez żadnego 'docenienia'.

Chciałam na (tym długim...) początku podziękować każdej z Was, za wzięcie udziału. Bo każda praca była wspaniała, różne historie, różne pary... A ja czytałam każdą z nich z Wielkim zaciekawieniem i skupieniem. Szczerze mówiąc sądziłam, że dostanę max. 2-3 pracę, a jednak nie.

Przed ogłoszeniem wyników, przypomnę Wam jakie były/są nagrody:



Miejsce 1- Reklama bloga przez trzy tygodnie, Dedykacja 4 rozdziałów, możliwość napisania rozdziału. (jeżeli ktoś chcę, jeżeli nie, przejdzie to na miejsce 2)





Miejsce 2- Reklama bloga przez 2 tygodnie i możliwość przeczytania dwóch rozdziałów przed publikacją. 




Miejsce 3- Możliwość przeczytania 2 rozdziałów przed publikacją.




Wyróżnienie- Możliwość przeczytania 1 rozdziału przed publikacją+ Dedykacja 2 rozdziałów



Czy ja specjalnie przedłużam? Chyba tak... Czas na wyniki!!!