Kilka tygodni później
Stoję przed lustrem i przez długą chwilę się sobie przyglądam. Widzę siebie, szczęśliwą. Wyobrażam sobie, że leży na mnie piękna biała suknia, jak welon plącze się w moich włosach. Widzę jak Laura idzie przez kościół i sypie białe kwiatki. Nagle czuję obecność Leona, więc otwieram oczy i wtulam się w niego.
- Wiesz, że nigdy nie przestałam marzyć o tym, by zostać Panią Verdas? - mówię po chwili, a on się delikatnie uśmiecha.
- Nigdy nie chciałem innej za żonę - odpowiada, a ja staję na przeciwko niego i łapię jego dłonie.
- Chcę, żeby ten ślub był idealny... Nie śpieszmy się - patrzę na niego, a on kiwa głową.
- Jak tylko chcesz - mówi, a następnie całuje mnie w głowę.