Kilka tygodni później
Stoję przed lustrem i przez długą chwilę się sobie przyglądam. Widzę siebie, szczęśliwą. Wyobrażam sobie, że leży na mnie piękna biała suknia, jak welon plącze się w moich włosach. Widzę jak Laura idzie przez kościół i sypie białe kwiatki. Nagle czuję obecność Leona, więc otwieram oczy i wtulam się w niego.
- Wiesz, że nigdy nie przestałam marzyć o tym, by zostać Panią Verdas? - mówię po chwili, a on się delikatnie uśmiecha.
- Nigdy nie chciałem innej za żonę - odpowiada, a ja staję na przeciwko niego i łapię jego dłonie.
- Chcę, żeby ten ślub był idealny... Nie śpieszmy się - patrzę na niego, a on kiwa głową.
- Jak tylko chcesz - mówi, a następnie całuje mnie w głowę.
- Leon - mówię, gdy widzę, że brunet wchodzi do salonu - Pojedziesz do cukierni? Lu przychodzi wieczorem, a ja nie zdążyłam nic zrobić - patrzę na niego, a on cicho wzdycha.
- Zapomniałem, że to dziś... Zaprosiłem Fede do nas - ponownie wzdycha, a ja wzruszam ramionami. Podchodzę do niego i łapię go za ręce. Patrzę w jego oczy i delikatnie się uśmiecham.
- Może to dobry pomysł, żeby nasi najlepsi przyjaciele w końcu się poznali - odpowiadam, a on kiwa głową - Może to oni będą świadkami na naszym ślubie..? - Pytam, a może głośno myślę, sama nie wiem. Od kiedy noszę na palcu pierścionek o niczym innym nie mogę myśleć. Chcę tego, najbardziej na świecie chcę być jego żoną. Chcę mieć jego nazwisko, chcę założyć z nim prawdziwą rodzinę. Chcę, żeby Laura poznała prawdę. Chcę żyć z nim, być przy nim w każdym momencie. Niezależnie czy złym, czy dobrym. Chcę, żeby mnie chronił, żeby ocierał moje łzy. Wiem, że to ten jedyny. Nigdy nikogo tak mocno nie kochałam i nigdy nie czułam się tak bardzo kochana przez kogoś. To wszystko co dzieję się teraz w okół mnie... Czuję, że to jakaś piękna bajka. I nie chcę już nigdy z niej rezygnować.
Słyszę dzwonek do drzwi, więc szybko zrywam się z kanapy i idę otworzyć. Widzę przed sobą blondynkę i automatycznie się uśmiecham. Już dawno się nie widziałyśmy. Mamy sobie dużo do opowiedzenia.
- Ale się za tobą stęskniłam! Pokazuj mi to cudeńko - mówi od razu, a ja dumnie pokazuję jej swoją dłoń. Blondynka przez dłuższą chwilę ogląda pierścionek, a ja mimowolnie się uśmiecham. Mimo tego, że od zaręczyn minęło już trochę czasu, a w mojej głowie cały czas jest ślub, to wszystko chyba jeszcze nie dotarło do mnie - Nawet nie wiesz jak bardzo cieszę się twoim szczęściem - patrzy na mnie i mocno mnie przytula.
- Zapomniałem, że to dziś... Zaprosiłem Fede do nas - ponownie wzdycha, a ja wzruszam ramionami. Podchodzę do niego i łapię go za ręce. Patrzę w jego oczy i delikatnie się uśmiecham.
- Może to dobry pomysł, żeby nasi najlepsi przyjaciele w końcu się poznali - odpowiadam, a on kiwa głową - Może to oni będą świadkami na naszym ślubie..? - Pytam, a może głośno myślę, sama nie wiem. Od kiedy noszę na palcu pierścionek o niczym innym nie mogę myśleć. Chcę tego, najbardziej na świecie chcę być jego żoną. Chcę mieć jego nazwisko, chcę założyć z nim prawdziwą rodzinę. Chcę, żeby Laura poznała prawdę. Chcę żyć z nim, być przy nim w każdym momencie. Niezależnie czy złym, czy dobrym. Chcę, żeby mnie chronił, żeby ocierał moje łzy. Wiem, że to ten jedyny. Nigdy nikogo tak mocno nie kochałam i nigdy nie czułam się tak bardzo kochana przez kogoś. To wszystko co dzieję się teraz w okół mnie... Czuję, że to jakaś piękna bajka. I nie chcę już nigdy z niej rezygnować.
Słyszę dzwonek do drzwi, więc szybko zrywam się z kanapy i idę otworzyć. Widzę przed sobą blondynkę i automatycznie się uśmiecham. Już dawno się nie widziałyśmy. Mamy sobie dużo do opowiedzenia.
- Ale się za tobą stęskniłam! Pokazuj mi to cudeńko - mówi od razu, a ja dumnie pokazuję jej swoją dłoń. Blondynka przez dłuższą chwilę ogląda pierścionek, a ja mimowolnie się uśmiecham. Mimo tego, że od zaręczyn minęło już trochę czasu, a w mojej głowie cały czas jest ślub, to wszystko chyba jeszcze nie dotarło do mnie - Nawet nie wiesz jak bardzo cieszę się twoim szczęściem - patrzy na mnie i mocno mnie przytula.
- Wiem, doskonale to wiem.
Wychodzę z kuchni i wołam wzrokiem Leona. Brunet mnie rozumie i niezauważony wychodzi z salonu. Obejmuje mnie i w ciszy przez dłuższą chwilę przyglądamy się jak blondynka rozmawia z najlepszym przyjacielem Leona.
- Nie uważasz, że to dziwne? - pytam, a Leon patrzy na mnie niezrozumiale - Nigdy nie widziałam, żeby z takim zaangażowaniem z kimś rozmawiała - śmieję się, a Leon wzrusza ramionami.
- Nie uważasz, że to dziwne? - pytam, a Leon patrzy na mnie niezrozumiale - Nigdy nie widziałam, żeby z takim zaangażowaniem z kimś rozmawiała - śmieję się, a Leon wzrusza ramionami.
- Fede zawsze przyciągał do siebie dziewczyny - mówi, a ja od razu piorunuję go wzrokiem.
- Nie zapomniałeś może, że blondynka za tydzień wychodzi za Felippe?
- No w tydzień może się dużo stać - śmieje się, a ja wywracam oczami. Wiem, że to ja jestem tą, która zawsze panikuje, zawsze dopowiada. Ale czuję coś. Życie Lu zawsze było chaotyczne, niepoukładane, dużo się działo. Cieszę się, że teraz znalazła kogoś z kim chce dzielić resztę swojego życia, wiem jakie to cudowne uczucie. Ale teraz kiedy widzę ją z Federico... czuję się dziwnie. Widzę w jej oczach coś i nawet nie potrafię tego opisać. Nie chcę, żeby jej życie po raz kolejny odwróciło się z dnia na dzień o sto osiemdziesiąt stopni...
- Naprawdę tak myślisz? - patrzę na Leona, a on wzrusza ramionami.
- Naprawdę tak myślisz? - patrzę na Leona, a on wzrusza ramionami.
- Fede też zazwyczaj zachowuje się inaczej... - mówi po chwili - Ale to nie nasza sprawa Vils, cieszmy się, że się dogadują, zamiast tworzyć spekulacje - całuje mnie w głowę, a ja jedynie wtulam się w niego. Ma rację, jak zawsze.
Wychodzę z łazienki i kieruję się do sypialni. Jest już późno, a ja jestem strasznie zmęczona. Nie wiem nawet dlaczego, ostatnio czuję, że na wszystko mam mniej sił. Może to dlatego, że zaczęłam pracę u Leona w firmie..? Nie zastanawiałam się nad tym.
Widzę, że brunet już leży, więc bez zastanowienia kładę się obok. Wtulam się w niego i zamykam oczy. Automatycznie w mojej głowie pojawiają się miliony wspomnień z nim.
- Przepraszam... - szepczę, a on odrywa się ode mnie i patrzy na mnie zdziwiony.
- Za co? Wszystko w porządku? - pyta, a ja cicho wzdycham.
Widzę, że brunet już leży, więc bez zastanowienia kładę się obok. Wtulam się w niego i zamykam oczy. Automatycznie w mojej głowie pojawiają się miliony wspomnień z nim.
- Przepraszam... - szepczę, a on odrywa się ode mnie i patrzy na mnie zdziwiony.
- Za co? Wszystko w porządku? - pyta, a ja cicho wzdycham.
- Wiesz, że... gdy się tu pojawiłeś... Myślałam, że z czasem to wszystko pryśnie? Bardzo chciałam być z tobą i wierzyłam, że nam się uda, ale gdzieś z tyłu głowy cały czas miałam obawy... A teraz jesteś tu ze mną, po prawie roku... Powinnam od razu powiedzieć Laurze prawdę, oboje na to zasługujecie - patrzę na niego i widzę, jak na jego twarzy automatycznie pojawia się uśmiech. Ściera moją łzę i mocno mnie przytula.
- Po tym co zrobiłem... Nie miałem prawa oczekiwać od ciebie, że z dnia na dzień powiesz Laurze coś takiego. I gdyby trzeba było czekałbym kolejny rok - szepcze w moje włosy, a ja tylko tulę go do siebie najmocniej jak potrafię.
- Chcę, żeby Laura wiedziała, że jesteś jej ojcem - mówię i w tym samym momencie słyszę skrzypienie drzwi. Odwracam głowę i między framugą, a drzwiami widzę twarz Laury. Cicho wzdycham i łapię dłoń Leona, którą zaciskam przez zdenerwowanie - Chodź tu Laura - mówię doskonale wiedzac, że mała wszystko słyszała.
###
Nawet nie wiem co mam napisać... Mam w sobie tyle myśli...
Może zacznę od... Napisałam poprzednią notkę "tak sobie". Wpadł mi taki pomysł do głowy, nawet go porządnie nie przemyślałam i sobie wstawiłam na bloga. I szczerze mówiąc spodziewałam się odzewu... zerowego. Więc bardzo Wam wszystkim dziękuję, bo nawet nie wiecie jak mi się ciepło na serduszku zrobiło...
Co do rozdziału to... Sami oceńcie. Nie umiem być chyba obiektywna w tym momencie, ale po jakichś 10 miesiącach przerwy nie było mi łatwo wrócić do tego. Mimo wszystko mam nadzieję, że nie rozczarowałam Was tym.
Może zacznę od... Napisałam poprzednią notkę "tak sobie". Wpadł mi taki pomysł do głowy, nawet go porządnie nie przemyślałam i sobie wstawiłam na bloga. I szczerze mówiąc spodziewałam się odzewu... zerowego. Więc bardzo Wam wszystkim dziękuję, bo nawet nie wiecie jak mi się ciepło na serduszku zrobiło...
Co do rozdziału to... Sami oceńcie. Nie umiem być chyba obiektywna w tym momencie, ale po jakichś 10 miesiącach przerwy nie było mi łatwo wrócić do tego. Mimo wszystko mam nadzieję, że nie rozczarowałam Was tym.
Buziaki dla Was wszystkich!!!
Wasza S.
Wasza S.
Zajęte/Viki
OdpowiedzUsuńKochana rozdział meeeeeega cudowny.😉😁😁
OdpowiedzUsuńWspaniały!❤
OdpowiedzUsuńWitaj!
OdpowiedzUsuńGdy zobaczyłam, że coś dodałaś,to w mojej głowie pojawił się znak zapytania i przez długi moment zastanawiałam się, kogo to blog, ale weszłam i Boże ty wróciłaś. Tak się cieszę, ale przejdę już do rozdziału. Uwaga mój komentarz może być trochę chaotyczny.
W końcu Laura pozna, a właściwie poznała, bo jestem pewna, że ich podsłuchiwała.
Tak Violetta będziesz panią Verdas, ślub będzie idealny, a po nim będziecie mieć masę dzieci. Dobra, weszłam za bardzo w przyszłość. Czekam na następny rodział.
💓
OdpowiedzUsuńAaaaaaaaaaaaaaaaa! 💕💕💕
OdpowiedzUsuń❤️
OdpowiedzUsuńCudo
OdpowiedzUsuń