- Pytasz się poważnie? - spojrzałam na niego lekko skrępowana.
- Przepraszam... - podrapał się nerwowo po karku - Nie ważne... Zapomnij.
- Nie... Leon. Po prostu nie spodziewałam się tego... Chętnie spędzę z tobą wigilię - uśmiechnęłam się do niego, a on odpowiedział mi tym samym.
Dwa tygodnie później
Ubrałam na siebie jasną sukienkę, kończącą się przed kolanem. Włosy spięłam w luźnego koka, a na koniec psiknęłam się moimi ulubionymi perfumami. Makijaż miałam delikatny, wręcz niewidoczny. Spojrzałam na siebie w lustrze i delikatnie się uśmiechnęłam. Wyglądam pięknie pomyślałam. Wyszłam z łazienki i wzięłam czarną torebkę leżącą na kanapie. Ubrałam buty, kurtkę i narzuciłam na siebie szal. Wyszłam z domu i wsiadłam do swojego samochodu. Kierunek: Leon Odpaliłam silnik i odjechałam spod domu.
Zaparkowałam pod domem bruneta i wysiadłam z auta. Otworzyłam furtkę i nie dzwoniąc weszłam do środka. Otworzyłam drzwi i zdjęłam buty. Kurtkę powiesiłam w szafie i weszłam do środka. Od razu poczułam piękny zapach wydobywający się z kuchni. Poszłam tam i oparłam się o framugę drzwi. Leon stał do mnie tyłem i chyba nie zdawał sobie sprawy z tego, że jestem. Uważnie coś układał na talerzu, smażył, gotował, wszystko naraz.
- Nie wiedziałam, że z ciebie taki kucharz - podeszłam do niego i położyłam swoją dłoń na jego karku, a on automatycznie się wzdrygnął.
- Nie wiedziałem, że już jesteś - uśmiechnął się - Przed czasem.
- To źle? - spojrzałam na niego, a on kiwnął przecząco głową.
- Nic takiego nie mówiłem.
- Postarałeś się - uśmiechnęłam się. Bo nie mogę kłamać, to wszystko było przepyszne. I mogę śmiało stwierdzić, że była to chyba moja najlepsza Wigilijna kolacja od lat. Bez babci, która co roku powtarza jaką to ja jestem śliczną dziewczynką, i że na pewno mam chłopaka, bez twardych i gumowych pierogów, które co roku robiła mama... Chociaż, czy mogę zachwalać tak Leona, podczas gdy Juliet leży w szpitalu?
- W końcu musiałem - spojrzał na mnie - Mam nadzieję, że naprawdę tak sądzisz i nie mówisz tego po to, żeby nie było mi przykro.
- Jeszcze nigdy się tak nie obżarłam, więc lepiej mi uwierz - zaśmiałam się.
- Chyba nadszedł czas na prezenty... - zaczęłam niepewnie, ale uśmiechnęłam się sama do siebie, bo mam nadzieję, że to co mu dam, spodoba mu się. Nie jest to żaden drogi czy jakiś wystrzałowy prezent, ale też nie jest to porcelanowa figurka, którą dostawałam co roku od cioci.
- To pozwól, że zacznę - wstał z kanapy i wyciągnął spod choinki pudełko, ślicznie zapakowane. Podał mi je, a ja powoli odwiązywałam kokardkę.
- Jest... Śliczna... - powiedziałam gdy zobaczyłam piękną czarną sukienkę. Nie wiem co w niej było... Ale było coś... Coś takiego, że była piękna. Może dlatego, że od Leona? - Dziękuję - spojrzałam na niego i przytuliłam go - Jest naprawdę śliczna... Ale teraz moja kolej.
Siedzimy na kanapie i pijemy herbatę. Mój wzrok skupił się na pięknie udekorowanej choince. Wszystko jest tutaj idealnie dopasowane, a świąteczne ozdoby są chyba dopasowane do tego wnętrza.
- Dziękuję, że... Że się zgodziłaś... Że tutaj jesteś... To dla mnie naprawdę dużo znaczy.
- Daj spokój, mówisz tak jakby coś się stało.
- Pewnie chciałaś spędzić te Święta z rodziną...
- Coś ty. Uratowałeś mnie od niedobrych pierogów i gadaniny babci - zaśmiałam się - też się cieszę, że mogłam je spędzić z tobą. Dużo dla mnie znaczy to, że mogłam ci pomóc. Naprawdę - spojrzał na mnie, ale nic nie powiedział. Po chwili jego telefon zaczął dzwonić. Nie patrząc na wyświetlacz odebrał.
- Kto dzwoni? - zapytałam szeptem, widząc jego niewyraźną minę.
- Dzwonią ze szpitala...
***
Bam, Bam, baaam.
Juliet się obudzi? A może wręcz przeciwnie?
Ha! Zostawiam Was w niewiedzy.
+ Standardowo, wybaczcie, że rozdział dopiero teraz.
Nie mam kompletnie czasu, ale mam nadzieję, że mnie rozumiecie.
Party skończę, a drugi blog pewnie będę zmuszona usunąć,
bo ostatni rozdział był tam, 100 lat temu.
Ale mam nadzieję, że się podoba.
Besooos.
S.
Bam, Bam, baaam.
Juliet się obudzi? A może wręcz przeciwnie?
Ha! Zostawiam Was w niewiedzy.
+ Standardowo, wybaczcie, że rozdział dopiero teraz.
Nie mam kompletnie czasu, ale mam nadzieję, że mnie rozumiecie.
Party skończę, a drugi blog pewnie będę zmuszona usunąć,
bo ostatni rozdział był tam, 100 lat temu.
Ale mam nadzieję, że się podoba.
Besooos.
S.
Wigilia się udała.
OdpowiedzUsuńSpędzili ją razem i obdarowali się prezentami.
Błagam cie nie mam nic do Juliet oprócz tego, że jest zbędna.
Błagam no umarła już??
Lubie ją i w ogóle, ale przez nią nie ma Leonetty :(
Rozdział cudowny!
Czekam na next :*
Buziaczki :* ❤
Maddy ❤
Boski<3
OdpowiedzUsuńAmcia:)
Cudny ♡♡♡
OdpowiedzUsuńCzekam na next'a :*
Cudny rozdział :3
OdpowiedzUsuńW sumie to nie chcę, aby Juliet zmarła, bo ją lubię i wierzę, że jest inne wyjście, aby Leonetta była razem <3
Może Leoś ją pokocha i zostawi Juliet? ://
Ale współczułabym jej :/
I nie będę płakać, jeśli umrze XD
Nie przywiązałam się zbyt do niej, więc tak bywa :D
Wigilia razem ^^
Słodko.
Ale nie wiemy, co Violetta dała Leonowi :C
Czarna sukienka *.*
Czarne sukienki są piękne *___* XD
Vils się zakochuje widzę ^^
Znaczy zakochana już była, ale teraz tak porządniej chyba <3 <3 <3
Czekam <3
Świetny rozdział ;*
OdpowiedzUsuńMimo, że już kupę czasu po świętach znowu wprawiłaś mnie w ten magiczny nastrój <33
Czy tylko ja tak ogromnie kocham święta?? *.*
Dobra, ale wracam do rozdziału ;3
Podoba mi się ten rozdział.
Ej... Też chce dostać taką sukienkę jak Vilu....
XDD Leoś się postarał XD
No i jak mogłaś zakończyć w takim momencie??
Pff.
Wiem, że może jestem wredna, ale nie będę płakać gdy Juliet kopnie w kalendarz :3
Nie, że jej nie lubię, ale... No... Leonetta.
Także mam nadzieję, że zdarzył się wigilijny cud i Juliet jest już na drugim świecie [*]
#WrednaJa xD
Pozdrawiam <3
A w wolnym czasie zapraszam do mnie http://jortinimylife.blogspot.com/
To będzie wredne jeśli wolałabym, żeby Juliet zrobiła kaput? hahaha
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział <3
Leonetta coraz bliżej <3
Wspólna wigilia to już coś znaczy!!!
Ale nie wiemy co Vilu dała Leosiowi!!!!! I jaka była jego reakcja!
Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział!
Besoski :*