Wbiegam do łazienki i zamykam się w pierwszej kabinie. Opieram się o ścianę i powoli się z niej zsuwam. Chowam twarz w dłonie i próbuję się uspokoić. Z moich oczu wypływa strumień łez, a ja nie potrafię temu zapobiec. Nie wiem jak mógł to powiedzieć. Nie wierzę w to co usłyszałam, żałuję, że tam weszłam. Dlaczego akurat wtedy? Czemu w tej chwili?
Czy wolałabym nie usłyszeć tego i być z nim, niczego nieświadoma?
- Violetta, otwórz - słyszę głos Leona. Wiem, że jest świadomy tego, że to usłyszałam. Wybiegając z pokoju trzasnęłam drzwiami tak głośno, że zapewne blondynka dwa piętra niżej też to słyszała. Ale czy to cokolwiek zmieni? Czy to, że cokolwiek mi powie sprawi, że mu wybaczę? Czy to sprawi, że każda nasza chwila odzyska barw, które straciła w chwili wypowiedzenia tych słów?
Nie. Nie zmieni nic. Bo zrobił ze mnie marionetkę. Pionka w swojej grze. Bo wykorzystał mnie do swoich prywatnych problemów. Dlaczego się nie zorientowałam? Dlaczego osoba, której zależy na silikonowym tyłku i wypchanych cyckach, miałaby nagle zwrócić uwagę na mnie? Dlaczego przez ten cały czas tego nie zauważyłam?
Nie odpowiadam. Nie chcę z nim rozmawiać, nie chcę go widzieć. I nie rozumiem dlaczego nadal tam stoi i chce cokolwiek wyjaśniać, skoro już osiągnął swój cel. Przespał się ze mną. Zrobił dokładnie to, co Marcelo. Więc po co jestem mu jeszcze potrzebna?
Sięgam myślami do każdej naszej wspólnej chwili. Mam w głowie jego uśmiech, spojrzenie, głos... Czuję na sobie zimny dreszcz, kiedy myślę o tym, jak mnie całował, dotykał, jak czułam jego oddech na sobie. Te wszystkie chwile, które jeszcze do niedawna były dla mnie tak ważne i cenne teraz... Teraz są dla mnie nic nie warte. Żałuję, że pojechałam z nim na tą pieprzoną delegację, że tak łatwo mu uległam. Bo co? Bo powiedział, że nie pozwoli mi odejść? Bo mnie pocałował? Dlaczego dopiero teraz, po czasie zauważam swoje błędy? Powinnam być stanowcza, dać mu z liścia, i wrócić do domu... Nie! Powinnam nie łamać swoich zasad. Żadnego romansu w pracy. Gdybym się tego trzymała, przynajmniej nadal miałabym prace.
Biorę papier toaletowy i wycieram swoje łzy. Moja cała twarz jest wilgotna i nawet nie chcę wiedzieć w jakim stanie jest mój makijaż. Nie zdziwiłabym się, gdyby mój tusz do rzęs był rozmazany gdzieś na brodzie. Próbuję się uspokoić i po jakimś czasie mi to nawet wychodzi.
- Violetta, porozmawiaj ze mną - zagryzam dolną wargę, a słysząc jego głos do moich oczu automatycznie napływają łzy. Dzięki Leon, że moje kilkunastominutowe starania uspokojenia się, zniszczyłeś czterema słowami. Czuję, jak na moim policzku po raz setny dziś spływa łza, ale co ja mogę zrobić? Nie powstrzymam ich, nie potrafię ukrywać w sobie emocji - Violetta proszę.
Już nawet chcę mu odpowiedzieć, ale ratuje mnie to, że właśnie w tej chwili wchodzi ktoś do łazienki. Po chwili okazuje się, że to blondynka, a to sprawia, że moje samopoczucie delikatnie się podnosi. Lu mówi Leonowi, że musi zejść na jakieś spotkanie, a ja słysząc jak wzdycha i wychodzi uśmiecham się. Dziękuję Lu, że zawsze mnie ratujesz.
Siedzę na kanapie pod grubą warstwą puchatego koca i patrzę ślepo w wygaszony telewizor. Widzę swoje odbicie i uświadamiam sobie, że jeszcze niedawno widziałam w nim Leona. Biorę do rąk kubek z gorącą herbatą i popijam, parząc się przy tym w język.
- Wybacz, że dopiero teraz - słyszę głos blondynki i delikatnie się uśmiecham. Chyba nie wie co się stało, nie sądzę, żeby Leon jej cokolwiek mówił. Minęłam ją wychodząc z firmy i powiedziałam tylko, żeby wpadła do mnie jak skończy, klucze ma. Lu wchodzi do salonu i siada obok mnie na kanapie. Przez chwilę na mnie patrzy, a potem mnie po prostu przytula. Wtulam się w nią i pozwalam na to, aby moje łzy spływały po moich policzkach, a następnie kapały na jej koszulkę.
Patrzę na Lu i uśmiecham przez łzy. To nie było łatwe, ale jak już jej wszystko powiedziałam to jakoś czuje się lepiej. Ciesze się, że mam komu się wygadać, że nie muszę kryć tego w sobie.
- Przepraszam, że cię w to wciągnęłam - mówi, a ja się tylko delikatnie uśmiecham. To niewiarygodne, że po tym wszystkim, mnie jeszcze za coś przeprasza. Po tym, jak godzinami mnie wysłuchiwała, doradzała, pomagała, wspierała... Taka osoba to skarb. I mam nadzieję, że każdy na świecie ma taką swoją blondynkę.
Otwieram powoli oczy i wstaję do pozycji siedzącej. Patrzę na zegarek i wzdycham. Niby od dawna nie spałam tak długo, a jednak wcale się nie wyspałam. Przez pół nocy nie mogłam zmrużyć oczu. Nie rozumiem dlaczego on nadal siedzi w mojej głowie. Czemu nie mogę normalnie spać, funkcjonować? Dlaczego nie mogę o nim zapomnieć? Przecież mnie zranił, nie chcę mieć z nim nic wspólnego. Przez ten cały czas mnie okłamywał, wykorzystał. Czy to nie jest odpowiedni moment, aby na zawsze wymazać go z mojej głowy?
Podchodzę do szafy i próbuję znaleźć coś odpowiedniego na ten dzień. Wybrałabym swój ulubiony sweter, ale mój humor zabrania mi założenia na siebie czegoś kolorowego. Najchętniej ubrałabym się cała na czarno, ale nie wiem czy coś znajdę. Przeglądam swoje ciuchy dalej, aż w końcu natrafiam na coś, czego szukałam. Wyjmuję bluzę z szafy i chcę ją na siebie włożyć, ale w tym momencie orientuję się, że nie należy do mnie. Przykładam ją do twarzy i pomimo tego, że leży już tu tak długo, nadal doskonale czuję jego zapach. Przez kolejne kilkanaście sekund zastanawiam się czy powinnam ją założyć czy wyrzucić, ale nie mogę się zdecydować. Kładę ją na łóżku i wyciągam z szafy pierwsze, co mi wpadło w ręce.
Stoję od kilku minut przed lodówką i zastanawiam się na co mam ochotę, albo... Co w siebie wepcham. Nie mam w ogóle apetytu i najchętniej nic bym nie jadła, ale zdaje sobie sprawę jakie mogłyby być konsekwencje. Nie będę się głodzić, nie pozwolę, abym przez niego oprócz złamanego serca, miała jakieś problemy zdrowotne. Wyciągam z lodówki jogurt, a potem sięgam po łyżeczkę. Idę do salonu i chcę zacząć jeść, ale w tym momencie czuję, że muszę w błyskawicznym tempie znaleźć się w łazience. Nachylam się nad ubikacją, a jednocześnie chwytam swoje włosy, żeby nie opadły mi na twarz.
Siedzę na kanapie i czuję jak do moich oczu napływają łzy. Biorę ze stołu swój kalendarz i przewijam kilka kartek wstecz. Próbuję znaleźć jedną, jedyną informację, która wznieci moją nadzieję na to, że ja wcale nie jestem w ciąży. I w końcu widzę to. Jedno słowo. Pięć liter. I to wystarczy, żeby zniszczyć moją całą nadzieję. Okres- Skończył mi się pięć tygodni temu. I nagle wszystko jest jasne. Nie potrzebuję już żadnego testu, nic. Ból głowy, poranne mdłości no i to.
Mój oddech się przyspiesza, a serce wali jak szalone. Zawsze marzyłam o wspaniałym facecie, mężu. O tym, żebyśmy mięli gromadkę dzieci, dom z ogródkiem. Chciałam czuć się jak królewna u jego boku. Być dobrą matką i żoną. Chciałam mieć wspaniałe życie i myślałam, że mi się naprawdę uda. A teraz, nie dość, że mój chłopak okazał się dupkiem, to zostanę matką. Samotną matką. I mogę robić naprawdę wszystko. Zarabiać miliony, starać się, stanąć na głowie, żeby tej fasolce wszystko zapewnić, ale jednego nie zrobię. Nie zastąpię jej ojca.
Kilka dni później
Budzę się niewyspana, ale to nic nowego. Nocami nie mogę zasnąć, a moje myśli krążą wokół mojej przyszłości. Mojej, i mojej fasolki. Codziennie zastanawiam się czy sobie poradzę. Do kogo będę miała się przytulić, gdy po całej nocy usypiania malutkiej istotki nie będę miała na nic siły. Do kogo będę miała się uśmiechnąć po porodzie i zapytać czy chcę potrzymać moje słoneczko...
Ale nie będę płakać i przeklinać Leona, to nie ma sensu. Jestem dorosłą kobietą i potrafię odciąć się od tego co było. Jedyne co mi po nim zostało to fasolka. Chcę być dobrą matką, wiem, że gdybym nadal przeżywała to co się stało, nie byłabym w pełni szczęśliwa. A muszę być, dla niej.
Patrzę na ekran swojego laptopa i cicho wzdycham. Czy naprawdę jest tak trudno znaleźć jakieś ładne, niemowlęce ciuszki? Wiem, że jeszcze mam mnóstwo czasu, że jeszcze się może wszystko zmienić, że nie znam nawet płci... Ale chcę się przygotować do tego wszystkiego. Chcę tej fasolce zapewnić wszystko, a zaczynam właśnie od ciuszków.
Biorę do ręki telefon, który swoim dźwiękiem rozbudził mnie z rozmyśleń i patrzę na wyświetlacz. Wzdycham, bo znowu dzwoni Leon. Czy on po milionie odrzuconych połączeń nie domyślił się, że nie chcę z nim rozmawiać? Że nie chcę słuchać jego nic nie wartych wyjaśnień? Że nie chcę mieć z nim nic wspólnego? Naprawdę na to nie wpadł? Standardowo odrzucam, po czym wyłączam laptopa, bo w kilka sekund straciłam humor i ochotę.
Stoję w kuchni i próbuję sobie coś przyrządzić. Wiem, że teraz wszystko się zmieni. Muszę zmienić swoje nawyki, dbać o siebie, zdrowo się odżywiać. Muszę być w dwustu procentach ostrożna. Nie wybaczyłabym sobie, gdyby coś się stało mojemu maluszkowi.
Podchodzę do lodówki i szukam jakichś warzyw. Nie wiem jeszcze co zrobię, ale to najmniejszy problem.
***
Słyszę dzwonek do drzwi, więc niechętnie podnoszę się z kanapy. Podchodzę do drzwi i przekręcam klucz w prawą stronę. Widzę blondynkę, a to powoduje, że na mojej twarzy automatycznie pojawia się szeroki widok. Ostatnio nie miała czasu, rozumiem to. Cieszę się, że teraz go znalazła i poświęciła właśnie dla mnie.
Wpuszczam ją do środka, a ona mnie przytula. Zdejmuje swój płaszcz, a następnie wiesza go. Idziemy do salonu. Proponuję jej coś do picia, ale ona odmawia.
- Jak się czujesz? - pyta, a ja wzruszam ramionami. Nie chcę jej zamartwiać. Przecież przeżywam to co tysiące kobiet na świecie.
- Nie jest źle - mówię, a ona przez chwilę się mi przygląda. Analizuje każdy milimetr mojej twarzy, a potem dochodzi do wniosku, że kłamie. Nie kłamię... No może troszkę.
Patrzę na Lu i delikatnie się uśmiecham. To niewiarygodne, że nawet w takiej sytuacji potrafi sprawić, żebym zapomniała o wszystkich problemach. Przecież siedzę całymi dniami w domu i myślę o tym, że zostanę samotną matką. Są chwile kiedy to akceptuje. Czasem chce płakać, czasem krzyczeć. A wystarczy mi to, że Lusia będzie obok, powie jakiś żart, uśmiechnie się, a ja od razu przestaje się przejmować.
- Zapomniałabym - mówię i podchodzę do komody obok. Wyciągam z szuflady teczkę i wyciągam z niej wypowiedzenie. Siadam na kanapie i podaję Lu - Leon nie odpisuje na moje maile, więc daj mu to jutro - patrzę na nią, a ona wzdycha. Widzę na jej twarzy pewne rozczarowanie, ale nic nie mówi. Chyba mnie rozumie.
- Jesteś pewna?
- Nigdy nie byłam tak pewna - mówię. I pomimo, że mocno wierzę w te słowa... Nie było w nich ani grama przekonania.
***
Wstaję do pozycji pionowej i łapie się za głowę. Mam wrażenie, że zaraz umrę. Czuję się koszmarnie. Cicho wzdycham i wstaję z łóżka. Wsuwam na swoje nogi swoje ulubione kapcie i schodzę na dół.
Kładę herbatę na stole i siadam na kanapie. Owijam się swoim ukochanym kocykiem, a głowę opieram o zagłówek.
Słyszę dzwonek do drzwi i delikatnie się uśmiecham, myśląc, że to Lusia. Jest teraz jedyną osobą, która może mi pomóc. Mam ochotę się rozpłakać, powiedzieć jej, że nie dam rady. Czuję się fatalnie. Wstaję z kanapy i idę do drzwi. Otwieram je, a za nimi widzę Leona. Szybko je zamykam, a w moich oczach automatycznie pojawiają się łzy. Moje serce bije jak szalone, a ja próbuję się uspokoić. Nie chcę go widzieć, nie chcę z nim rozmawiać. Nie wiem co on tu robi, nie wpuszczę go. Choćby tam sterczał przez dwa tygodnie, nie wejdzie tu.
Wstaję z kanapy i idę do kuchni. Podchodzę do okna i wzdycham cicho, kiedy widzę, że Leon nadal stoi przed drzwiami. Minęły już dwie godziny, myślałam, że po piętnastu minutach odpuści. Wyciągam telefon i dzwonię do blondynki. Proszę ją, żeby przyjechała, ale mówi, że zaraz ma jakieś ważne spotkanie. Wzdycham, bo wiem, że nie może z niego zrezygnować. Wracam na kanapę i wzdycham. Nie chcę, żeby tam stał. Szkoda czasu, i mojego i jego.
Patrzę za okno i wzdycham, kiedy widzę wielkie, ciemne chmury. Zagryzam dolną wargę, bo nie chcę, żeby zmarzł. Chcę, żeby wrócił do swojego wypasionego samochodu i odjechał. Ale znam go już trochę i wiem, że nie odpuści. Jest uparty. Uparty jak osioł.
Podchodzę do drzwi i mówię mu, żeby nie marnował swojego czasu, ale on nie reaguję. Nie odchodzi. Opieram się o drzwi i zastanawiam się co zrobić. Może powinnam z nim porozmawiać i powiedzieć, że to koniec. Żeby się nie łudził, nie czekał. Że nic z tego nie będzie. Z drugiej strony to będzie nawiązanie kontaktu. Nie chcę znów tego poczuć. Nie chcę patrzeć w jego śliczne oczy. Nie chcę poczuć dreszczu, kiedy poczuję jego dotyk. Nie chcę, żeby wiedział o dziecku.
- Nie odejdę, dopóki ze mną nie porozmawiasz - słyszę jego głos i wzdycham. Do moich oczu znowu napływają łzy. Nie chcę tego. Nie chcę tak reagować na jego słowa, obecność. Nie wiem nawet czy to ze złości, czy smutku, czy żalu. Nie mogę się uspokoić. Chcę, żeby odszedł, odjechał. Zapomniał o mnie i nigdy więcej się nie pojawiał w moim życiu. A najgorsze w tym wszystkim jest to, że i tak chce się wtulić w jego silne ramiona. Chcę poczuć jego zapach. Chcę zasnąć słysząc bicie jego serca. Nie wiem czego chcę.
Nagle słyszę wielki huk. Patrzę za okno i wzdycham. Ściana deszczu, do tego burza. A Leon, jak stał tak stoi.
- Masz Leon dwie minuty - mówię i otwieram drzwi. Widzę na jego twarzy delikatny uśmiech. Wchodzi do środka i przez chwile mi się przygląda. Przez chwile zastanawiam się czy dać mu jakiś ręcznik, albo koc, ale odsuwam od siebie tą myśl. Nie kazałam mu tam stać. Był tam na własne życzenie. Idę do kuchni, słyszę kroki, więc on podąża za mną.
- Violetta - słyszę jego głos. Przełykam głośno ślinę i myślę tylko o tym, żeby nie ulec. Cokolwiek mi powie, zrobi, nie mogę ulec. Historia nie może się powtórzyć. Nie ulegnę. Grzecznie go wysłucham, powiem swoje i się pożegnam - Wiem co usłyszałaś. I możesz być na mnie wściekła, możesz mnie nienawidzić. Ale cię nie wykorzystałem. Byłaś przy mnie w najgorszych chwilach, pomagałaś mi. Siedziałaś ze mną przez całe noce w firmie, żebyśmy mogli podpisać jakiś głupi kontrakt. Zrobiłaś dla mnie tak wiele. A ja powiedziałem to pod wpływem emocji, chciałem, żeby chociaż odrobinę cierpiał. Nie chciałem, żebyś to usłyszała, a tym bardziej, żebyś myślała, że tak było - wzdycha. Przez długą chwilę zastanawiam się co powinnam zrobić. Namieszał mi w głowie. Mam jakiś mętlik. Nie mogę normalnie myśleć. W mojej głowie są nasze wspólne chwile, pocałunki, seks. Odwracam się do niego i chcę coś powiedzieć, ale w ostatniej chwili rezygnuję z tego. Nie mogę ulec.
Przecież to, że to powiedział, nie znaczy, że tak było. Mógł to spokojnie wymyślić, miał na to przecież dużo czasu. Odwracam się i szukam wzrokiem czegoś, co będę mogła na niego wylać. Cokolwiek. Woda, sok. Czuję, że to jest jedyna rzecz, która sprawi, że poczuję się choć odrobinę lepiej - Myślisz, że gdybym chciał cię zranić, zrobiłbym to? - słyszę jego pytanie, ale nie rozumiem go, więc je ignoruję. Nie widzę niczego, co mogłabym na niego wylać, więc zrezygnowana się odwracam. Patrzę na Leona, a moje serce bije sto razy na sekundę. Do moich oczu w błyskawicznym tempie napływają łzy. Biorę duży wdech. Rozumiem już jego wypowiedź. Patrzę na Leona, który klęczy przede mną. Patrzę na czerwone pudełeczko i mam ochotę się rozpłakać. Zamknąć się w jakimś pokoju i nigdy nie wychodzić - Violetta, proszę - słyszę jego głos. Patrzę w jego oczy w których jest wielka nadzieja. Staram się ukryć emocje. Łzy. Zagubienie. Nie wiem co powinnam zrobić. Moje serce się waha. Mój rozum, też. Nie mogę polegać ani na jednym, ani na drugim.
Patrzę na bruneta i kiwam przecząco głową. Skoro się zastanawiam, to chyba znaczy, że nie. Nie można się wahać podczas podejmowania tak ważnej decyzji. Albo się jest pewnym, albo mówi się nie. Brunet wzdycha. Wstaje. Idzie w stronę drzwi, a ja idę za nim. Po chwili się jednak zatrzymuje i odwraca w moją stronę. Podchodzi do mnie. Patrzę w jego oczy i myślę tylko o tym, żeby się nie rozpłakać. Nasze twarze są niebezpiecznie blisko. Stanowczo za blisko. Ale nie mam odwagi się odsunąć. A może to tylko moje usprawiedliwienie. Nie wiem do końca. Nagle mnie całuje. Moje wszystkie emocje w jednej chwili wróciły. Ten dreszcz, podniecenie, fascynacja. Nie odrywam się. Tym razem, nie chcę. Po prostu.
- Pamiętaj o mnie - szepcze, a potem wychodzi. Patrzę na jego oddalającą się sylwetkę, która powoli jest rozmazywana przez moje łzy. Czemu chcę płakać, skoro to ja podjęłam tą decyzję?
Pożegnalny pocałunek, jak w filmie, a jednak nie czuję się jak księżniczka.
Żegnaj Leon.
Siedzę na kanapie i ślepo patrzę na jakąś smugę na moim szklanym stoliku. Zagryzam dolną wargę i myślę o tym co się stało. Ostatnio, nic innego nie robię. Dlaczego czuję w sobie jakiś ciężar, skoro gdybym mogła jeszcze raz podjąć tą decyzję, zrobiłabym to samo? Dlaczego cały czas myślę o jego ślicznych oczach, o tym zniewalającym uśmiechu, o nienagannej fryzurze..? Dlaczego nie mogę o nim zapomnieć? To tak wiele?
Powoli otwieram oczy i przyzwyczajam się do światła. Patrzę na zegarek i wzdycham kiedy widzę na nim szesnastą. Miałam nadzieję, że ten koszmarny dzień minął. Powoli wstaję do pozycji siedzącej i opatulam się kocem. Biorę pilota i włączam telewizor. Chcę przestać myśleć o tym co się dziś stało. Chcę znaleźć jakiś fajny film i wczuć się w emocje bohaterki.
Patrzę w ekran telewizora, a do moich oczu napływają łzy. Nie wiem czemu. Może każda dziewczyna w tym momencie zalewa się łzami. A może boli mnie widok szczęśliwej pary. Trudno stwierdzić.
***
Siadam na kanapie i przez chwilę patrzę na kopertę leżącą na stole. Byłam jakiś czas temu u ginekologa i dostałam zdjęcia usg. Patrzałam na nie już milion razy, a i tak za każdym razem kiedy widzę tą kopertę, uśmiecham się. Biorę ją do rąk i kolejny raz przyglądam się uważnie zdjęciom. Myśl, że we mnie rozwija się mały człowieczek, jest niewiarygodna, niesamowita, wspaniała. Kładę rękę na swoim brzuchu, a w głowie mam obraz naszej wspólnej przyszłości. Widzę w nim siebie i najpiękniejsze dziecko na świecie. Widzę pierwsze kroczki mojego szkraba. Pierwsze słowo. Pierwszy dzień w szkole, wszystko. Widzę jego uśmiech i szczęście.
Wkładam gotową sałatkę do lodówki i idę zmęczona usiąść w salonie. Za jakiś czas powinna być Lu. Jest weekend, a ona obiecała, że wpadnie. Nie widziałyśmy się już jakiś czas, podobno mają masę pracy w firmie.
Zastanawiam się jak powiem jej to, co się stało. Nadal nie wie.
Nie wie, że Leon tu był. Że mi się oświadczył.
Że się nie zgodziłam.
Słyszę głos blondynki, więc podnoszę się z kanapy i idę się z nią przywitać. Nie widziałyśmy się niby tylko kilka dni. A mimo wszystko strasznie stęskniłam się za nią. Za jej ślicznymi lokami, za radami i za tym wkurzającym głosem, który co chwile mówi mi, że mam zrobić coś, czego nie chcę.
- Jak się czujesz? - pyta, a je odpowiadam jej uśmiechem.
- Dobrze - mówię i obie kierujemy się do salonu. Pomiędzy nami zapada cisza, a ja zastanawiam się jak zacząć rozmowę o Leonie. Chcę to mieć za sobą. Wiem, że będzie mnie przekonywać, żebym to przemyślała, pogadała z nim... Nie chcę gadać z nim. Chcę pogadać z nią.
- Jak w pracy? - pytam. Nie wiem czy to jest wstęp do rozmowy o brunecie, czy jednak chcę uciec od jego tematu.
- Od kiedy cię nie ma, masakra - mówi, a potem się delikatnie uśmiecha - Nie ma nikogo na twoje miejsce - Patrzę na nią zdziwiona. Minęło już dużo czasu, odkąd mnie tam nie ma. Leon w tym czasie mógłby już zatrudnić minimum pięć osób. To jest wymarzona praca dla połowy kobiet na ziemi. Kolejki ustawiają się, żeby być na moim miejscu. Nie wiem więc, dlaczego nikt go jeszcze nie zajął - Leon nie chce nikogo na twoje miejsce - dopowiada, kiedy widzi moją minę. W pierwszej chwili chcę się uśmiechnąć, ale potem... rezygnuję z tego.
- Nie potrzebnie. Nie wrócę tam, dałaś mu wypowiedzenie.
- Vils, on cię kocha - mówi, a ja wzdycham.
- To, że nie ma nikogo na moje miejsce nie znaczy, że mnie kocha. Nie moja wina, że jest taki uparty.
- To ty jesteś uparta - oznajmia, a w odpowiedzi piorunuję ją wzrokiem - Vils... Czy ty napra...
- Był tu - przerywam jej. Zagryzam dolną wargę i zastanawiam się czy dokończyć swoją wypowiedź. Wiem, że jeżeli to zrobię, Lu nie da mi spokoju. Będzie mnie tak długo męczyć, aż w końcu jej ulegnę. Patrzę na nią, na jej wzrok, który w tej chwili mówi tak wiele, że nie da się tego opisać - Powiedział, że mnie kocha, oświadczył mi się... - mówię cicho. Z jednej strony mam nadzieję, że nie słyszy, a z drugiej... Ugh.
- Nie mów, że - słyszę jej trochę zdziwiony, a trochę zły głos.
- A co ty byś zrobiła? - pytam, a w moich oczach pojawiają się łzy. Jestem totalnie zagubiona. W życiu, w tym co robię, w uczuciach. Nie wiem co mam robić. Dlaczego zawsze jak płaczę, myślę o ramionach Leona w które chciałabym się mocno wtulić?
- Nie wiem Vils - mówi już spokojniej - Ale widzę go codziennie w pracy. Pamiętasz ten jego zniewalający uśmiech? - kiwam głową. Oczywiście, że pamiętam. Mam go w głowie każdego wieczoru, kiedy się kładę - Już go nie widać. I możesz wmawiać mi tygodniami, że to przez milion zupełnie innych czynników. Ale ja wiem swoje. Od kiedy cię nie ma, Leon stał się zupełnie inną osobą. I tylko ty możesz go naprawić.
Kilka tygodni później
Otwieram powoli oczy i cicho wzdycham. Ostatnio zupełnie straciłam energię i chęci do życia. Kiedyś potrafiłam cieszyć się każdym dniem. Doceniałam każdy uśmiech i każdą chwilę. Teraz po prostu nie potrafię.
Wstaję do pozycji siedzącej i widzę, że na fotelu na przeciwko siedzi blondynka i bacznie mi się przygląda.
- Co robisz? - pytam, a ona wzrusza ramionami. Podchodzi do mnie i podaje mi kubek z gorącą herbatą.
- Wszystko okej? - patrzy na mnie, a ja kiwam przecząco głową. Przecież wie, że nic nie jest okej. Czuje się jak wrak człowieka. Ta ciąża źle na mnie działa, wykańcza mnie. I z każdym kolejnym dniem mam tego wszystkiego coraz bardziej dość - Co się dzieje?
- Nie wiem.
- Zrobię ci śniadanie - mówi, po czym wychodzi z pokoju.
Wstaję z łóżka i podchodzę do szafy. Wyjmuję pierwszą lepszą bluzę i zakładam ją na siebie. Nie mam ochoty się stroić. Chcę tylko, żeby było mi ciepło i wygodnie.
Wkładam ręce do kieszeni i i wyjmuję z niej jakieś małe zdjęcie. Patrzę na nie, a moje oczy błyskawicznie się szklą. Zdjęcie, które miałam włożyć kiedyś do portfela. Ja i Leon.
Już od kilku tygodni nic o nim nie słyszałam. Blondynka o nim nie wspominała, a on sam przestał się odzywać. Przestał wydzwaniać, pisać i przyjeżdżać. A ja miałam inne rzeczy w głowie. Teraz do niej wrócił. I pomimo, że tak strasznie nie chcę płakać, nie umiem powstrzymać łez. To jest teraz jedyna rzecz, która może opisać moje emocje.
Siadam na łóżku i chowam twarz w dłonie. W kilka sekund wróciło do mnie tyle wspomnień, tyle pięknych chwil. I choćbym się starała i trudziła, nigdy nie wymażę go ze swojego życia. Będzie ojcem mojego dziecka. Nigdy nie zniknie z mojego życia.
- Ej - słyszę głos blondynki. Podnoszę głowę, ale przez moje łzy i tak jej nie widzę - Co się dzieję? - siada koło mnie. Po chwili chyba zauważa zdjęcie, bo mnie po prostu przytula. Próbuję się uspokoić, ale nie potrafię. Nie umiem.
- Myślałam, że tego chciałaś - mówi, a ja wzruszam ramionami. Nie wiem czego chcę. Nie chcę za każdym razem reagować w ten sposób gdy tylko o nim pomyślę - Chcesz tego?
- Czego, Lu?
- Możesz się przełamać i zdzwonić do niego. Być szczęśliwa, i pozwolić, żeby on był szczęśliwy. Możecie razem wychowywać wasze dziecko. Albo możesz dalej upierać się, że osobno będzie Wam lepiej. Ale za każdym kolejnym razem kiedy o nim pomyślisz, będziesz reagować jeszcze gorzej - patrzy na mnie, a ja biorę duży wdech - Vils. Przecież ty go kochasz - mówi z delikatnym uśmiechem, a ja sama nie wiem czemu, odpowiadam jej tym samym - I on ciebie też kocha.
- To czemu mi tego nie powiedział? - patrzę na nią. Próbuję w głowie znaleźć jakąś sytuację, abym mogła sama sobie zaprzeczyć, ale we mnie pustka. I myśl, że te słowa są prawdziwe, dobija mnie jeszcze bardziej.
- A po co miał mówić? - patrzy na mnie zdziwiona, a ja szczerze mówiąc nie wiem co odpowiedzieć. Bo do tej pory, byłam przekonana, że ludzie będący w związku, mówią sobie takie rzeczy - Przecież pokazywał ci to każdego dnia. Za każdym razem, kiedy nakładał ci swoją kurtkę na ramiona, żebyś nie marzła, pokazywał jak bardzo cię kocha. Za każdym razem, kiedy trzymał cię za rękę, kiedy patrzał ci w oczy przekazywał ci tą miłość. I ty to doskonale wiesz. Przecież ci się oświadczył, Vils. Czy to nie jest już wystarczający dowód?
###
Hejka:)
Tak jak było w poście, wracam do Was po długim czasie z 4 częścią!
Miała to być ostatnia, alee... Większość z Was chciała, a ja uznałam, że gdybym tego nie podzieliła, byłaby za długa.
Chyba nigdy tak jeszcze nie robiłam, ale na samej górze jest link. Nie wiem jak Wam, ale mnie ta muzyka strasznie pasowała do tej części. Ma w sobie tyle emocji, że wszystko było łatwiejsze do wyobrażenia.
Mam nadzieję, że Wam się podoba.
Czekam na Wasze opnie <3
Buziaki!
S.
MOJE CUDO W KOŃCU, WRÓCĘ SZYBKO 😍
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz jak się cieszę, że dzisiaj wstawiłaś! Tak w ogóle to hejka! Miesiąc minął, tęskniłam! Po tak długim czasie muszę sobie przypomnieć jak się pisze super komentarze, hahahah 😂 nie będę przedłużać, bo jestem taka ciekawa co tam jest!!!
UsuńNie zrobił z ciebie żadnej marionetki, laska, on cię kocha! Nie wiem czemu ona zawsze musi usłyszeć ten najbardziej niekorzystny fragment rozmowy i wybiec od razu xD daj mu coś chociaż powiedzieć!!! I nie mów takich rzeczy:(
" Sięgam myślami do każdej naszej wspólnej chwili. Mam w głowie jego uśmiech, spojrzenie, głos... Czuję na sobie zimny dreszcz, kiedy myślę o tym, jak mnie całował, dotykał, jak czułam jego oddech na sobie. Te wszystkie chwile, które jeszcze do niedawna były dla mnie tak ważne i cenne teraz... Teraz są dla mnie nic nie warte." Serio, nie wiem nawet jakim cudem, bo przecież to tylko kilka słów, słów z wymyślonej historii, a mi się serio zrobiło przykro jak to przeczytałam! Nie chcę żeby oni się teraz rozstawali:( mają być szczęśliwi, wziąść ślub, mieć dzieci, dużo dzieci
D U Z O D Z I E C I widzisz Leon? Wskakuj do niej przez dziurke (lejeXD) OD KLUCZA i rób te
D U Z O, mam nadzieję że się rozumiemy
"Próbuję się uspokoić i po jakimś czasie mi to nawet wychodzi.
- Violetta, porozmawiaj ze mną - zagryzam dolną wargę, a słysząc jego głos do moich oczu automatycznie napływają łzy. Dzięki Leon, że moje kilkunastominutowe starania uspokojenia się, zniszczyłeś czterema słowami."
FRAGMENT PARTA OKEJ? jest cudowny, rozwalasz mnie kilkoma zdaniami, Suzzy, ja nie wiem, daj żyć XD KOCHAM TO! Leon jest taki... ughhh ja już nawet nie wiem jak to skomentować, po prostu to jest mój fragment, ja go kocham, dziękuję 💖
Ludmiła po raz kolejny pokazuje że jest idealną przyjaciółką ❤ zawsze jest przy niej, pomaga, wspiera, jeju, każdy z nas powinien mieć taką swoją Lu 😍 moja właśnie czyta ten komentarz 😘
Wiem, że blondynka jest tą osobą, która ich pogodzi, na pewno, więc oby było jej dużo w tej części, bo mam nadzieję, że po raz kolejny przemówi jej do rozsądku i naprawi sytuację!
" Czemu nie mogę normalnie spać, funkcjonować? Dlaczego nie mogę o nim zapomnieć? Przecież mnie zranił, nie chcę mieć z nim nic wspólnego. Przez ten cały czas mnie okłamywał, wykorzystał. Czy to nie jest odpowiedni moment, aby na zawsze wymazać go z mojej głowy?" Jak tak dalej będzie to ja się chyba porycze, serio:( SMUTNO MI PRZEZ TO, JAK TO PRZECZYTASZ MASZ MI NAPISAĆ COŚ NA POPRAWĘ HUMORU NA FEJSIE😁
Nie możesz spać, bo o nim myślisz, bo brakuje ci jego, bez niego twoje łóżko jest za duże. Nie możesz normalnie funkcjonować, bo Leon jest częścią twojego życia, ma już na stałe miejsce w twoim serduszku, a musisz mieć całe a nie połówkę. Nie możesz o nim zapomnieć, bo go kochasz, tęsknisz za nim. Nie zranił cię, nie wykorzystał, tylko pokochał.
Gdybyś chciała go wymazać na zawsze że swojej głowy, po prostu byś to zrobiła :)
A tym czasem każdej nocy myślisz o dzieciach z nim soooo szykuj pościel bo Verdas zaraz wskoczy, spokojnie.
WIEDZIAŁAM ŻE ONA JEST W CIĄŻY CZUŁAM TO OD 1 ZDANIA TEJ CZĘŚCI
TAK SIĘ CIESZĘ!!!!!!!!❤❤❤❤❤
a wiesz ze okres i ciąża mają tyle samo liter? (Liczyłam 5 razy żeby nie wyjść na idiotkę więc to na 10000%) to przeznaczenie!!!
Mówiłam że Leon mnie posłucha, na stówe zapłodnił ją jak była w łazience, telepatycznie XDDDD nie no żartuje, tak się cieszę! Będzie mały bobas ❤
I Viola, ogarnij się bo ani twój chłopak nie okazał się dupkiem ani ty nie będziesz samotną matką! Luśka jak się dowie to powstanie zorganizuje żebyście byli razem, spokojnie, poczekaj chwile 😂❤
Cd😂😂😂
Usuń" Codziennie zastanawiam się czy sobie poradzę. Do kogo będę miała się przytulić, gdy po całej nocy usypiania malutkiej istotki nie będę miała na nic siły. Do kogo będę miała się uśmiechnąć po porodzie i zapytać czy chcę potrzymać moje słoneczko" myślę że już masz taką osobę, Leoś, Leon, pierdolona perfekcja Verdas, eeee nwm jak mogłaś mieć go zapisanego w kontaktach ale seksiak i inne określenia się liczą
on cały czas na ciebie czeka i będzie przy tobie, tylko musisz mu na to pozwolić!!!
Na miejscu Lu spaliłabym tą teczkę z wypowiedzeniem 😂
" Otwieram je, a za nimi widzę Leona. Szybko je zamykam, a w moich oczach automatycznie pojawiają się łzy." NO I ZOBACZ, ZNALAZŁAŚ OJCA, NAWET SAMA PRZYSZEDŁ
tylko grzecznie go wpuść do środka, inaczej będę zła:)
Biedaczek czeka tam i czeka:(
" Nie mogę się uspokoić. Chcę, żeby odszedł, odjechał. Zapomniał o mnie i nigdy więcej się nie pojawiał w moim życiu. A najgorsze w tym wszystkim jest to, że i tak chce się wtulić w jego silne ramiona. Chcę poczuć jego zapach. Chcę zasnąć słysząc bicie jego serca. Nie wiem czego chcę." Definicja kobiety w ciąży XDD
Ale ja się nie dziwię! NIECH ON TYLKO WEJDZIE DO ŚRODKA VIOLKA, DWIE MINUTY MU DAJ
" Nagle słyszę wielki huk. Patrzę za okno i wzdycham. Ściana deszczu, do tego burza. A Leon, jak stał tak stoi." Ale bym się zesrała że starchu, wiesz o tym XDD czytam "burza" i już mnie ughhh ble fuj biedny Leoś:(((((
No ale wpuściła go w końcu chociaż!!!
POPŁAKAŁAM SIĘ NA WYPOWIEDZI LEONA PRZYRZEKAM CI, A TERAZ ON PRZED NIĄ KLĘCZY Z PIERSCIONKIEM!!!!!!!!!! TO JEST CHYBA NAJLEPSZY DZIEŃ
JEZU OŚWIADCZA SIĘ JEJ
BOŻE TRZYMAJCIE MNIE
(serio się poryczałam XDDD)
Jednak nie, wal się Violka;)
"Pożegnalny pocałunek, jak w filmie, a jednak nie czuję się jak księżniczka.
Żegnaj Leon." Płaczę, serio :) co ty ze mną robisz? :))))))) XDDDDDD
Jak ona mogła
Jak ona DO CHOLERY JASNEJ MOGŁA ODMÓWIĆ NAJLEPSZEMU MĘŻCZYŹNIE NA ŚWIECIE, VIOLETTA JAK MOGŁAŚ
jestem zła, smutna, popłakałam się, ja nie wiem co się dzisiaj dzieje, ale jak widać, part jest genialny A TO JESZCZE NIE KONIEC
Przyszła Lu, która uratuje ich związek, mam nadzieję, będzie lepiej, Ludmiła błagam cie, jak nie ty to już chyba nic ich nie uratuje
"- Nie wiem Vils - mówi już spokojniej - Ale widzę go codziennie w pracy. Pamiętasz ten jego zniewalający uśmiech? - kiwam głową. Oczywiście, że pamiętam. Mam go w głowie każdego wieczoru, kiedy się kładę - Już go nie widać. I możesz wmawiać mi tygodniami, że to przez milion zupełnie innych czynników. Ale ja wiem swoje. Od kiedy cię nie ma, Leon stał się zupełnie inną osobą. I tylko ty możesz go naprawić." CZEMU TO JEST TAK CHOLERNIE DOBRE? 😭😭😭😭😭
czuję się jakbym czytała książkę, serio, to jest genialne.
"Przecież pokazywał ci to każdego dnia. Za każdym razem, kiedy nakładał ci swoją kurtkę na ramiona, żebyś nie marzła, pokazywał jak bardzo cię kocha. Za każdym razem, kiedy trzymał cię za rękę, kiedy patrzał ci w oczy przekazywał ci tą miłość. I ty to doskonale wiesz. Przecież ci się oświadczył, Vils. Czy to nie jest już wystarczający dowód?" A to jest najlepsze zakończenie na świecie.
NIE WIERZĘ SERIO, nie wierzę jakim cudem kilkadziesiąt zdań może wywołać we mnie takie emocje, jak
Serio jest mi smutno XDDDD czekam na rozweselejącą wiadomość na fejsie
To jest cudowne, ja chyba nigdy nie znajdę odpowiednich słów na to żeby ci powiedzieć jak mi się to podoba ale to jest po prostu geniusz, ja nie wiem jak ty to robisz, ale masz talent, kurewsko wielki talent i rób to dalej, pisz, nie pozwolę ci przestać nigdy. Warto było czekać miesiąc na coś tak cudownego. Dziękuję Ci za to, serio. To było wspaniale.
Nie mogę się już doczekać 5 części, aż się boję, czym nas znowu zaskoczysz.
Czekam z niecierpliwością. Serio.
Kocham mocno, powodzenia w dalszym pisaniu!
I pamiętaj, to jest najlepsze na świecie
Cudo po prostu cudo:) Violetta w ciąży z Leonem,który nie wie że zostanie ojcem. Na leonette muszę jeszcze poczekać. Pozdrawiam i życzę ci weny i dużo pomysłów na opowiadanie
OdpowiedzUsuńCudo po prostu cudo:) Violetta w ciąży z Leonem,który nie wie że zostanie ojcem. Na leonette muszę jeszcze poczekać. Pozdrawiam i życzę ci weny i dużo pomysłów na opowiadanie
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuńVilu w ciąży.
OdpowiedzUsuńI co teraz będzie?
Zastanawiam się kiedyroń się dowie.
Cudowny.
Co za ulga.
OdpowiedzUsuńMyślałam, że to jest ostatnia część.
A to przecież nie może się tak skończyć.
V na razie nie chcę wybaczyć Leonowi.
I dobrze.
Niech sobie dupek trochę picierpi.
Nawet jeśli Verdas mówi prawdę, to powinienem zastanawiać się dwa razy nad tym co mówi.
Mam nadzieję, że wrócą do siebie i stworzą szczęśliwą rodzinę.
Asia Blanco
Hej😘 Minął miesiąc tęskniłam 😊
OdpowiedzUsuńLeon prosi Vilu o rozmowę to było super jak ona była w tej toalecie a on do niej mówił,aż mi samej chciało się płakać gdy czytałam o odczuciach Violi serio 😇
Vilu wiedziałam że to ciąża będzie 😇 teraz jesteś w stanie błogosławionym musisz o siebie dbać😇😊
Ludmi to prawdziwa przyjaciółka to widać 😍 Chce taka 😍
Vilu zgodziła się na rozmowę i odrzuciła oświadczyny w sumie to dobrze nie może mu za wcześnie wybaczyć nie ?
Ale Ludmi walczy o ich związek - dzielna dziewczynka 😊
Ciąża źle wpływa na Viole byle by niw było żadnych problemów z ciążą proszę 😖
Ale oni muszą być razem Viola musi sie przełamać, a Leon zmądrzeć 😊
Dziękuje ci za ten rozdział przepiękny był 😍
Do następnego. Czekam na next 😊 Dobranoc
Cudo😘
OdpowiedzUsuńCudoo aż się rozpłakałam ❤❤❤
OdpowiedzUsuńKlaudisiu ❤
Genialna!
OdpowiedzUsuńOświadczył się jej 😍😍
Wspaniały!❤
OdpowiedzUsuńJustynka
O BOZE CUDO UMARŁAM������������
OdpowiedzUsuńperełka <3 koffam :* czekam na kolejną część
OdpowiedzUsuńŚwietny :3
OdpowiedzUsuńPopłakałam się T-T
Skąd ty masz taki talent do pisania!?
Cudo��
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńkiedy nastepna część??
OdpowiedzUsuńCudo! Cudo! Cudo!
OdpowiedzUsuńAaa, płakać mi się chciało
Nie lubię dram,
czekam next! :D
I zapraszam do mnie:
Lajonettamiloscnazawsze.blogspot.com
Wszystko dzięki temu wspaniałemu człowiekowi, doktorowi Agbazarze, wspaniałemu rzucającemu zaklęcia, który przywrócił mi radość, pomagając mi odzyskać ukochaną, która zerwała ze mną cztery miesiące temu, ale teraz jest ze mną dzięki pomocy doktora Agbazary, wspaniałego koło zaklęć miłosnych. Dziękujemy mu za wszystko, możesz zwrócić się do niego o pomoc, jeśli jej potrzebujesz w trudnych chwilach poprzez: ( agbazara@gmail.com )
OdpowiedzUsuń