niedziela, 14 maja 2017

One Part Leonetta "Miłość z przypadku" cz.5


Patrzę ślepo w sufit, a w głowie cały czas mam słowa blondynki. Może ona miała rację? Może to ja wszystko komplikuję? Przecież jedyne czego chcę, to żeby Leon był przy mnie. Żeby ocierał moje łzy i przytulał każdej nocy. A przecież był tu. Oświadczył mi się, a ja go wyrzuciłam za drzwi.


Stoję przed lustrem i delikatnie się uśmiecham. Wczorajsza rozmowa z Lu, bardzo mi pomogła. Nie rozmawiałam jeszcze z Leonem. Ale wiem, że to zrobię. Nie wiem czy dziś, czy jutro, czy za tydzień. Ale zrobię to, i to jest najważniejsze.
Zakładam swoje ulubione trampki i wychodzę z domu. Już dawno nie wychodziłam z domu, a  teraz czuję, że wracają mi chęci do życia.
Rozglądam się dookoła i delikatnie się uśmiecham. Nie wiem, czy to dlatego, że jest taki piękny dzień. A może dlatego, że widzę jakąś kilkumiesięczną dziewczynkę, która stawia swoje pierwsze kroczki. A może powodem jest zupełnie coś innego. Po prostu czuję, że to jest wspaniały dzień. Jestem szczęśliwa i czuję, że powinnam się tym podzielić z innymi.

Uśmiecham się, kiedy widzę jakiegoś bruneta. Przypomina mi trochę Leona, ale wiem, że to nie on. Jest środek dnia, a on zapewne siedzi w biurze z masą papierów. Mimo wszystko, nie mogę oderwać wzroku od niego. Chcę zobaczyć jego twarz, ale jak na złość, cały czas jest odwrócony do mnie tyłem.
Nagle się zatrzymuje i odwraca, a ja przez ułamek sekundy widzę jego twarz. I nie wiem, czy to on, ale serce mi tak wali, że nie mogę wziąć oddechu. Zaczynam biec. Nie wiem co robię. Muszę stanąć przed nim i upewnić się. Muszę w swoim życiu wszystko uporządkować, a jeżeli to naprawdę on, to to jest idealny moment.
Minęło zaledwie kilkanaście sekund, a mi robi się słabo. Ale wcale się nie dziwię, przez kilka tygodni siedziałam zamknięta w domu, mało jadłam. A teraz tak po prostu zaczęłam biec. Z trudem biorę kolejny oddech i przeklinam w głowie to, że jest tu tyle osób. Przeciskam się przez tłum i szukam wzrokiem bruneta.
W końcu jestem tuż za nim. Kładę dłoń na jego ramieniu, ale nie mogę nic powiedzieć. Zamykam oczy i próbuję uspokoić swój oddech.
- Violetta? - słyszę ten wspaniały głos. Chcę odpowiedzieć, wtulić się w niego, ale nie mam na to siły. Łapię jego dłoń, bo czuję, że zaraz upadnę - Ej? Słyszysz mnie? Vils?!

Otwieram oczy i widzę białe ściany. Podnoszę się delikatnie i widzę, że na przeciwko Leon rozmawia z lekarzem. Przyglądam się im i zagryzam delikatnie wargę. Wiem, że to, że tu jestem znaczy tylko jedno. Leon dowie się o dziecku, albo już wie.
- Przecież ona straciła przytomność, niech mi Pan nie mówi, że nic się nie stało - słyszę zdenerwowany głos Leona, a jednocześnie się uśmiecham.
- W jej stanie, to się zdarza. Nie ma się czym martwić. Proszę uważać na żonę, nie może się przemęczać.
- Jakim stanie?
- Pani Castillo jest w dwunastym tygodniu ciąży.

- Czemu mi nie powiedziałaś? - słyszę głos bruneta i wzruszam ramionami.
- Chciałam - mówię po chwili. Patrzę w jego oczy i próbuję z nich coś wyczytać. Nie wiem czy się cieszy, czy jest na mnie zły. Nie wiem co czuję i nie potrafię wczuć się w jego sytuację. Chcę tylko, żeby mnie przytulił, powiedział, że się nie gniewa i, że wszystko się ułoży - Co teraz zrobimy?
- Nie zostawię cię samej.

***

- Leon, dam radę - mówię i zabieram swoją torbę z jego rąk. W końcu wychodzę ze szpitala. Nie wiem czemu trzymali mnie tam tyle czasu, skoro nic się stało.
- Nie pamiętasz co mówił lekarz? Nie możesz się przemęczać - wzdycha po czym z powrotem bierze torbę w swoje ręce. Piorunuję go wzrokiem, a potem wsiadam do jego samochodu.

Patrzę na Leona, który ze skupieniem prowadzi. Już naprawdę dawno tego nie widziałam i można powiedzieć, że stęskniłam się za tym.
- Wszystko okej? - pyta po chwili, a ja kiwam głową. W końcu się wszystko układa. Czuje się wspaniale. Jestem szczęśliwa.
Tak Leon, jest wszystko okej,

- Myślałam, że pojedziemy do mnie - mówię, kiedy Leon zatrzymuje się przed swoim domem.
- Mówiłem, że nie zostawię cię samej - Nie protestuję. Brunet wychodzi z samochodu, a potem go obchodzi i otwiera mi drzwi. Pomaga mi wysiąść i bierze moją torbę z bagażnika. Czekam chwilę na niego i razem wchodzimy do domu. Rozglądam się uważnie, bo długo mnie tu nie było i nie o wszystkich szczegółach pamiętam.

Kilka dni później


- Chcesz jeszcze coś? Herbatę? - patrzę na Leona i kiwam przecząco głową. On cicho wzdycha, ale nie odrywa ode mnie wzroku - Na pewno?
- Chcę tylko, żebyś usiadł obok - mówię przesuwając się w bok. Widzę jak na jego twarzy pojawia się delikatny uśmiech, a potem spełnia moją prośbę. Opieram swoją głowę o jego ramię i zadowolona przymykam oczy.

 Powoli otwieram oczy i cicho wzdycham. Widzę bruneta, który na mnie patrzy.
- Nie chciałem cię obudzić - szepcze, po czym patrzy na mnie przepraszająco. Delikatnie się uśmiecham i próbuję przyzwyczaić się do światła - Idę zrobić kolację, strasznie burczy ci w brzuchu - mówi, a ja odpowiadam mu delikatnym uśmiechem.
Wstaję do pozycji siedzącej i rozglądam się po pokoju. Wszystko wygląda tak, jak kilka miesięcy temu, a z każda kolejną sekundą dochodzi do mnie to, jak bardzo za tym wszystkim tęskniłam. Za tą świeżą pościelą, za tym bałaganem na biurku, za tym widokiem z okna. Za Leonem...

- Kolacja dla Pani - słyszę głos Leona, a na mojej twarzy pojawia się uśmiech. Nie wiem czemu, jeszcze nawet nie wszedł do pokoju, ale uwielbiam go. Jego głos, uśmiech, dotyk... Leon siada na skraju łóżka obok mnie, a na moich kolanach stawia tacę. Patrzę z podziwem na to, co przygotował. Przez ten cały czas, zdążyłam zapomnieć, że oprócz tego wszystkiego, brunet jest wspaniałym kucharzem.

***


Powoli otwieram oczy i patrzę na zegarek. Wzdycham, bo jest środek nocy, a ja po raz kolejny się obudziłam. Nie wiem co się dzieję. Co chwilę się budzę, nie mogę zasnąć. Mam tego dość, bo nie mam na nic siły, głowa mnie boli. Podnoszę się do pozycji siedzącej, a chwilę później wstaję. Wychodzę z pokoju i powoli kieruje się do pokoju Leona. Nawet nie wiem czemu. Chcę po prostu na niego popatrzeć, może wtulić się w jego silne ramiona. Chcę być przy nim, bo czuję, że to jedyna rzecz, która może mi teraz pomóc. Przez długą chwilę po prostu na niego patrzę, ale potem kładę się obok niego i po chwili zasypiam.

Otwieram oczy i widzę przed sobą Leona. Delikatnie się uśmiecham, bo jego obecność mi pomogła. Od kiedy tu przyszłam, nie obudziłam się w nocy ani razu. Może nie czuję się wspaniale, ale chociaż nie umieram ze zmęczenia.
- Nie chciałem cię obudzić - słyszę jego głos, a to powoduje, że po raz kolejny się uśmiecham.
- Połóż się obok - mówię, a może nawet błagam. Nie wiem czy to dlatego, że cholernie boli mnie głowa, czy po prostu uwielbiam się do niego przytulać. Wiem, że jest moim lekarstwem i wierzę, że teraz też mi pomoże. Brunet spełnia moją prośbę, a ja wtulam się w jego tors. To jest teraz jedyna rzecz, której tak bardzo potrzebuję. Chcę mieć go blisko. Muszę mieć go blisko.
- Wszystko okej? - pyta po chwili, ale ja nie odpowiadam. Nie wiem czemu. Może nie znam odpowiedzi. Czuję się fatalnie, głowa mnie boli, jest mi słabo. Ale jest przy mnie, a to sprawia, że moje samopoczucie wcale nie jest takie niskie - Jesteś gorąca - mówi z przerażeniem, a następnie przykłada swoją dłoń do mojego czoła. Widzę w jego oczach jakiś lęk, ale ja przecież nie umieram. Zwykła gorączka, zdarza się - Zaraz przyjdę - mówi po czym całuje mnie w czubek głowy, a potem wstaje i wychodzi z pokoju.

Minęło zaledwie kilka minut, a brunet wraca do pokoju. Stawia na nocnej szafce herbatę, a obok jakieś tabletki. Bierze koc z fotela przy oknie i mnie nim przykrywa. Z kieszeni wyjmuje termometr i podaje mi do rąk. Po raz kolejny tego dnia dzięki niemu się uśmiecham. O nic nie prosiłam, to jest kochane co robi.
- Śniadanie zaraz ci zrobię - mówi, ale ja kiwam przecząco głową. Nie chcę nic jeść, jest mi nie dobrze, nie chcę później wymiotować. Jedyne czego chcę, to żeby z powrotem usiadł tutaj obok mnie.
- Chodź tu - szepczę, a on tylko kiwa głową. Siada obok mnie, a ja znowu mocno się w niego wtulam.

Patrzę na zegarek i wzdycham. Co prawda mogłabym tak cały dzień leżeć wtulona w niego, ale wiem, że Leon ma swoje obowiązki. Musi iść dziś do pracy, mają jakieś ważne spotkanie w firmie, o którym mówił mi już jakieś dwa tygodnie temu. Nie mogę go zatrzymywać.
- Leon - mówię, a on na mnie patrzy. Nie wiem czemu, ale przechodzą przeze mnie jakieś ciarki. Patrzę na te dwie zielone perełki wpatrujące się we mnie i odpływam. W głowie mam każdą naszą wspólną chwilę. Czuję jakieś ukłucie w sercu, ale nie reaguję. Nie chcę niczego na siłę. Chcę, aby tym razem wszystko się ułożyło, jeżeli potrzeba czasu, to poczekam.
- Wszystko okej? - jego głos wyrywa mnie z rozmyśleń, a ja w jednej chwili oprzytomniam. Kiwam jedynie głową, a potem wzdycham.
- Chyba masz niedługo spotkanie - patrzę na niego, a on wywraca oczami.
- Daj spokój Vils - patrzę na niego przez długą chwilę i zastanawiam się co zrobić. Z jednej strony to z jego strony kochane, że zajmuje się mną i nie chce mnie zostawić. Z drugiej, nie chcę, żeby przeze mnie coś stracił. Mówił mi o tym spotkaniu już wiele razy i wiem, że to może być jedyna okazja. Nie chcę, żeby Leon potem żałował, że zamiast tam pójść, siedział ze mną - Nie zostawię cię samej - mówi, gdy widzi moje zamieszanie - Powiedziałem ci to w szpitalu i mogę ci to powtarzać jeszcze milion razy - delikatnie się uśmiecha - Jesteś dla mnie ważniejsza, niż jakaś głupia firma z Kanady. I tak nie mógłbym tam być, martwiąc się, że coś ci się stało - mówi, po czym całuje mnie delikatnie w policzek. Zagryzam dolną wargę i po raz kolejny się w niego wtulam.


Powoli otwieram oczy. Rozciągam się i wstaję do pozycji siedzącej. Patrzę na Leona i delikatnie się uśmiecha. To niewiarygodne, że cały czas tu jest. Że przez kilka godzin siedzi w jednym miejscu tylko dlatego, żeby było mi wygodnie. To co robi, wszystko... Jest naprawdę wspaniałym facetem i wiem, że w tych czasach, naprawdę trudno, żeby na takiego natrafić. Więc cieszę się, że to właśnie ja jestem tą, która ma szansę spać na jego kolanach.
- Własnie miałem cię budzić - słyszę jego głos, ale nie odpowiadam - Już pół dnia przespałaś, jeszcze nie zaśniesz w nocy - mówi, a ja opieram głowę o jego ramię, a nasze dłonie splatam. Muszę się jeszcze rozbudzić - Poza tym, czas chyba na śniadanie - mówi patrząc na zegarek. Nie chcę nic jeść, nadal czuję się fatalnie, ale ma chyba rację. Jest szesnasta, a ja nie zjadłam jeszcze nic. Pomimo tego wszystkiego, muszę pamiętać, że jestem w ciąży i nie troszczę się tylko o siebie, ale też naszą fasolkę.
- Ale suchy chleb - mówię błagalnym wzrokiem, a on tylko kiwa głową.
- Przyniosę ci.


- Nie zasypiaj księżniczko - słyszę głos bruneta i czuję jak na moich policzkach pojawiają się rumieńce. Nie wiem czemu, raczej tak nie reaguję. Ale z jego ust, wszystko brzmi inaczej. Ma w sobie coś, czego nie ma nikt inny, a mnie się to bardzo podoba. Unoszę głowę, która wcześniej spoczywała na jego ramieniu i przez długą chwilę się jemu przyglądam. Uwielbiam to robić. Uwielbiam na niego patrzeć. Jest cholernie przystojny, więc nawet tego nie ukrywam.
- To niech książę coś zaproponuje - mówię delikatnie się śmiejąc, a mój książę zagryza dolną wargę.
- Film?
- Pod warunkiem, że ja wybieram - mówię, a on jedynie kiwa delikatnie głową.

Kilka tygodni później


Patrzę znudzona na telewizor, apotem na zegarek. Wzdycham, kiedy dochodzi do mnie, że minęło dopiero dziesięć minut, od ostatniego zerknięcia na godzinę. Z każdym kolejnym dniem mam tego coraz bardziej dosyć. Leon chodzi do pracy, a ja zostaję sama w tym olbrzymim domu. Nie mówię, że to źle, bo wiem, że Leon musi pracować, ale ja nie jestem stworzona do tego, żeby siedzieć całymi dniami zamknięta w czterech ścianach i patrzeć w telewizor. Czuję, że muszę robić w swoim życiu coś bardziej produktywnego.
Podchodzę do szafy i wyjmuję z niej jakąś wiosenną kurtkę. Zakładam swoje ulubione buty, na lekkim podwyższeniu i wychodzę z domu. Czuję, że jak zostaję tu dużej, to po prostu oszaleję.
Przez długi czas chodzę po parku nie za bardzo wiedząc gdzie mam dokładnie iść. Patrzę na jakieś młode pary, które właśnie przeżywają pierwsze kroczki swoich pociech. Uśmiecham się, bo wiem, że niedługo sama będę przeżywać to z Leonem. Idę dalej i patrzę na dzieci bawiące się na placu. Przyglądam się im przez długą chwilę i dochodzi do mnie, jak bardzo chcę, aby ta moja fasolka wyszła już na świat. Chcę ją trzymać na rękach i kołysać do snów. Chcę patrzeć w jej oczka i słyszeć jej śmiech. Chcę patrzeć jak bawi się Leonem.

Stoję przed wielkimi szklanymi drzwiami przez długą chwilę się im po prostu przyglądam. Nie było mnie tu kilka miesięcy. Przez kilka miesięcy nie widziałam tych wszystkich ludzi i trochę obawiam się ich reakcji. Poza blondynką z nikim się specjalnie nie przyjaźniłam. A wiadomo jak to jest, w pracy uśmiechy, a za plecami lecą plotki. Biorę jeden duży wdech i wchodzę do środka. Postanowiłam, że przyniosę Leonowi drugie śniadanie. Na pewno jest głodny.
Patrzę na blondynkę, a na mojej twarzy pojawia się wielki uśmiech. Ostatnio ją trochę zaniedbałam, przyznaję się. Ale to nie znaczy, że o niej zapomniałam. Pamiętam cały czas i nadal ją tak bardzo kocham. Podbiegam do niej i po prostu się w nią wtulam. Brakowało mi tego. Tego i tych naszych rozmów. Wszystkiego i wiem, że będziemy musiały umówić się na ploteczki.
- Jak długo cię nie widziałam - uśmiecha się - Jak tam? - mówi spoglądając na mój brzuch, a ja odpowiadam jej uśmiechem.
- Za kilka dni mam wizytę. Poznam płeć - mówię podekscytowana. To naprawdę niesamowite. Rozwija się we mnie mały człowieczek. Rozwija się we mnie życie takiej malutkiej istotki. Tego nie da się opisać, to trzeba przeżyć.
- Musimy się spotkać i nadrobić zaległości - śmieje się, a ja kiwam głową - A teraz wybacz, ale serio mam masę pracy - mówi, a ja kiwam głową po czym odwracam się i idę w kierunku windy.
Czekam, aż drzwi się otworzą, a następnie wychodzę. Rozglądam się po korytarzu, bo jestem ciekawa czy coś się zmieniło. Uśmiecham się, bo w jednej chwili przypomina mi się te kilka lat, kiedy bywałam tu codziennie. Widzę kilka znajomych twarzy, ale nie czuję potrzeby rozmowy. Kieruję się do gabinetu Leona. Zastanawiam się czy nie ma przypadkiem teraz jakiegoś ważnego spotkania, albo rozmowy, ale po prostu wchodzę. Widzę jak ze skupieniem patrzy w swój laptop.
- Puka się - słyszę jego oschły ton, więc stoję w miejscu i czekam, aż uniesie wzrok i mnie zobaczy. Po chwili kieruje na mnie wzrok, a jego złość w jednej chwili przemija - To ty - uśmiecha się - Co ty tu robisz?
- Miałeś rację - mówię po chwili, a on marszczy brwi - No mówiłeś mi kiedyś, że życie samemu w takim wielkim domu jest męczące, nie pamiętasz? - patrzę na niego i cicho się śmieję.
- No mówiłem, jakieś pół roku temu - śmieje się, a ja do niego podchodzę i siadam na jego kolanach. Przyznam się, że trochę się zmęczyłam. Przyszłam tu na pieszo, a już dawno tyle nie przeszłam.
- Co się dzieję? - patrzę na niego, a on wzdycha. Wiem, że coś się stało. Inaczej nie zareagowałby w ten sposób na samo wejście. Chce wiedzieć co się stało i pomóc. A jeżeli się nie da, to chociaż mocno przytulić i pocieszyć.
- Praktykant zawalił - wzdycha - wysłał do tej firmy z Kanady tajne dokumenty. Nie wiem jak to odkręcić - wzdycha, a ja się do niego przytulam.
- Leoś - zaczynam po chwili. On patrzy na mnie, a ja przygryzam dolną wargę - Może tu wrócę, co? - patrzę na niego, a on wzdycha. Wiem, że umawialiśmy się inaczej. Że jestem w ciąży i nie mogę się przemęczać. Cieszę się, że się o mnie tak bardzo martwi, ale prawda jest taka, że oni mnie potrzebują, a ja chcę wrócić. To nie jest żaden wysiłek. Kilka telefonów, tabelki, mogę nawet spokojnie pracować z domu, ale chcę coś robić. A kochałam tą pracę, więc dopóki mam siłę nie widzę żadnych przeciwwskazań.
- Violetta - znowu wzdycha, a ja na niego patrzę.
- Leon, ale ja nie wytrzymam jak będę musiała dalej siedzieć w domu i gapić się w telewizor. Wiem, że się martwisz, ale sam przyznaj, że mnie potrzebujecie. Ja to odkręcę, obiecuję - patrzę na niego i czekam na to co powie.
- Dobrze - mówi po chwili - Ale na pół etatu.


Biorę telefon do ręki i patrzę na godzinę. Wzdycham, bo Leon miał być pół godziny, a ja czekam na niego zniecierpliwiona. Nie lubię tego. Chce żeby teraz tu wszedł i oderwał mnie od tego nudnego serialu. Cokolwiek. Możemy rozmawiać, a mogę się w niego tylko wtulić. Ale niech tu będzie, bo mam już tego wszystkiego dosyć.
- W końcu - mówię, kiedy słyszę, że drzwi się otworzyły - Co tak długo.
- Musiałem coś załatwić - słyszę jego głos, więc odwracam się i patrzę na niego.
- Co takiego?
- Jesteś ciekawa? - pyta, a ja kiwam głową. To chyba oczywiste, nie wiem czemu w ogóle zadaje takie głupie pytania - Ty przygotowałaś dla mnie drugie śniadanie, a ja załatwiłem dla nas kolacje - mówi, a na mojej twarzy pojawia się wielki uśmiech. On jest niemożliwy. Uwielbiam go.

Stoję przed lustrem i zastanawiam się jak się ubrać. Kremowa sukienka wydaje mi się za krótka, a co do granatowej nie jestem pewna. Ubrałabym swoją ulubioną, ale już się w nią nie mieszczę.
- Leon - mówię, kiedy słyszę, że wchodzi na górę. Odwracam się w kierunku drzwi i czekam, aż wejdzie. Kiedy się pojawia po prostu pokazuję mu dwie sukienki i pozwalam mu zdecydować. On podchodzi do mnie i wskazuje na jasną.
- Pamiętasz naszą drugą kolację? - pyta, a ja kiwam głową. Patrzę na tą sukienkę z uśmiechem, bo właśnie ją miałam wtedy na sobie. to niewiarygodne, że minęło tyle czasu, a on to jeszcze pamięta.

Wchodzimy do restauracji i siadamy przy stoliku z karteczką z nazwiskiem Leona. Delikatnie się uśmiecham, bo już dawno nie byłam na takiej kolacji. Świece, muzyka na żywo, ten klimat. To jest niesamowite. Po chwili podchodzi do nas kelner i podaje nam kartę dań. Patrzę na Leona i zagryzam dolną wargę. Wygląda cudownie w tej marynarce.
- Vils - mówi po chwili, a ja dopiero wtedy się otrząsam - Już wiesz co chcesz? - pyta, a ja kiwam przecząco głową. Jeszcze nawet nie otworzyłam meni.

***


Patrzę na swoje zdjęcia usg po raz piętnasty, a uśmiech nie chce zejść mi z twarzy. Jeżeli kiedykolwiek zastanawiałam się co to szczęście, to już mam odpowiedź. To jest właśnie szczęście. Niedługo zostanę mamą, mam przy sobie wspaniałego faceta, to wystarczy.
Biorę telefon do ręki i sprawdzam, czy Leon nie napisał. Wiem, że ma spotkanie, ale lada chwila powinno się skończyć i od razu po nim miał do mnie napisać. Wie, że miałam dziś wizytę i wie, że dziś poznamy płeć. Ja już znam. I nie mogę się doczekać, żeby mu powiedzieć. Nie wiem jak zareaguje. Nie wiem czy wolałby mieć swoją ukochaną córeczkę czy synka, którego mógłby uczyć jak się gra w piłkę, albo jak się podrywa dziewczyny. Nigdy nie rozmawialiśmy na ten temat.

- Jestem - słyszę głos bruneta, co sprawia, że na mojej twarzy pojawia się ogromny uśmiech - Przepraszam za spóźnienie, ale były straszne korki, rozumiesz. Ale kupiłem dla ciebie ciasto - mówi, a po chwili pojawia się koło mnie i stawia je na stole. Uśmiecham się delikatnie i czekam, aż usiądzie koło mnie. Kiedy spełnia moje oczekiwanie, podaje mu zdjęcia. Patrzę na to z jakim skupieniem na nie patrzy. Widzę w jego oczach ogromną miłość, podekscytowanie, szczęście.
- Będzie miał Pan syna, Panie Verdas - mówię po chwili, a jego uśmiech w jednej sekundzie się znacznie powiększa, a nawet udaje mi się zauważyć pojedynczą łzę w jego oku. Zagryzam dolną wargę i przytulam się do niego.
- Będziemy wspaniałymi rodzicami, Pani Castillo - mówi po chwili i tym razem, to ja się uśmiecham. Będziemy wspaniałymi rodzicami. Obiecuje ci synku. 

***


Wkładam do koszyka krem z filtrem i zastanawiam się czy wszystko jest już gotowe. Pierwszy raz od dawna jest przepiękna pogoda. Musze to jakoś wykorzystać! Nie wytrzymam kolejnego dnia siedząc w domu.  Siadam obok Leona na kanapie i przez chwilę na niego patrzę.
- Zabierzesz mnie na plażę? - pytam. On wzdycha i kiwa przecząco głową - No chodź, spakowałam już rzeczy.
- To po co się pytasz. Jak i tak nie liczy się co powiem - mówi zły i wstaje z kanapy. Idę za nim i delikatnie się uśmiecham.

 Znaleźliśmy wolne miejsce w tym całym tłumie, więc rozkładamy koc. Patrzę na bruneta, który zakłada na swój nos okulary przeciwsłoneczne, a potem się kładzie. Kładę się obok i opieram brodę o jego tors.
- No nie bądź zły - mówię po chwili, a on cicho wzdycha. Zdejmuje okulary i przez chwilę na mnie patrzy.
- Nie jestem - odpowiada, a potem całuje mnie w czubek głowy.

Kilka miesięcy później


Stoję przed lustrem i patrzę na swoje odbicie. Uwielbiam to robić. Uwielbiam patrzeć na mój ciążowy brzuszek, który jest już widoczny z daleka. Jestem z tego dumna i jak tylko mogę staram się to pokazać światu. Zostanę mamą, przewspaniałego chłopca, a na dodatek, ojcem będzie najwspanialszy mężczyzna na świecie.
Schodzę na dół. Nie wiem gdzie Leon, ale czuję jakąś wewnętrzną potrzebę przytulenia go. Idę do kuchni i uśmiecham się, bo widzę, że tam jest i rozmawia z kimś przez telefon. Staję sobie w progu drzwi i cierpliwie czekam, aż skończy rozmawiać.
- Oczywiście, że mam dosyć. Jestem tym wszystkim cholernie zmęczony. Lataniem po sklepach w środku nocy, żeby kupić pomarańczę, albo znoszenie jej humorków. 
Czuję jak po moim policzku lecą łzy. Odwracam się i idę na górę. Wyciągam z szafy walizkę i kładę ją na łóżko. Wpycham do niej wszystkie ciuchy z szafy, a w między czasie ocieram ręką łzy z policzka. Skoro jestem dla niego takim wielkim problemem, to mógł mi powiedzieć. Wyprowadziłabym się już wcześniej, a on mógłby sobie spokojnie żyć.
- Violetta - słyszę jego głos, ale nie reaguję. Nie chcę teraz słyszeć, że to nie tak. Że wcale mu nie przeszkadzam. Przecież słyszałam co mówi - Vils - podchodzi do mnie i łapie moje ręce czym powoduje, że nie mogę dalej wkładać swoich ciuchów do walizki. Następnie staje przede mną czym zmusza mnie do tego, żebym na niego spojrzała - Chodzi o to, że...
- Że masz dosyć, wiem - przerywam mu, a on wzdycha,
- Jestem zmęczony tym. I mam dosyć twoich humorków i jeżdżenia po sklepach w środku nocy, żeby tylko spełnić twoją prośbę - śmieje się cicho - Ale prawda jest taka, że nie zamieniłbym tego na nic innego. I jeszcze nigdy nie byłem tak szczęśliwy jak teraz. I możesz mnie budzić każdej nocy, a ja wsiądę do samochodu i objadę wszystkie sklepy w mieście, żeby tylko zaspokoić twoje potrzeby.
Patrzę na niego, bo to co powiedział było czymś najpiękniejszym, co kiedykolwiek usłyszałam. Leon ściera moje łzy, a potem mnie do siebie mocno przytula. Wtulam się w niego i nawet nie ukrywam, że jest to czymś, czego teraz najbardziej na świecie potrzebuję. Odrywam się od niego i przez długą chwilę patrzę prosto w jego oczy. Moje serce wali jak szalone, a ja wiem, że to jest po prostu ta chwila i wbijam się w jego usta. Brunet oddaje pocałunek, a ja wplatam dłoń w jego włosy. Dopiero teraz dochodzi do mnie, jak ja za tym tęskniłam. I nie rozumiem, jak mogłam wytrzymać tyle czasu, bez jego pocałunków.

***


Uśmiecham się, gdy widzę dzieci bawiące się na placu. Od kiedy jestem w ciąży zupełnie inaczej na to patrzę. To są małe istotki, które poznają świat, które uczą się wszystkiego od nowa. To jest niesamowite. Z każdym kolejnym dniem czekam zniecierpliwiona, aż sama będę mogła pokazywać ten wielki świat mojemu dziecku. Nie mogę się tego doczekać, aż będę je miała na rękach. Już widzę, jak będę siedziała na tarasie naszego domu i patrzyła z miłością jak Leon gra w piłkę z naszym szkrabem.
Łapię Leona mocno za rękę, bo mały znów o sobie przypomina. Brunet wie o co chodzi, więc całuje mnie w czubek głowy. Pyta się, czy chce usiąść na ławce, ale kiwam jedynie głową. Jedyne czego teraz chcę, to gorąca i relaksująca kąpiel.

***


- Leon! - wołam go, bo czuję, że to już pora. Jestem strasznie podekscytowana, a jednocześnie trochę przerażona i zmęczona. Myślałam o tej chwili od ośmiu miesięcy, a myśl, że to właśnie już, mnie przeraża - Weź moją torbę - mówię, a on już po kilku sekundach stoi przy mnie z torbą zawieszoną na ramieniu.
- Będzie dobrze - szepcze po czym bierze mnie na ręce i w błyskawicznym tempie wychodzi z domu. Wsiadam do samochodu, a Leon wkłada kluczyki do stacyjki.
- Szybciej - mówię, choć i tak wiem, że szybciej już się nie da. Po prostu chcę już być w szpitalu.

Po kilku długich godzinach, udało się. Słysze płacz swojego synka i czuję, jak po moim policzku spływają łzy. Łzy szczęścia i zmęczenia. Leon mnie całuje w głowę, a potem wyciera moje łzy. Czuję się wspaniale.
Pielęgniarka podchodzi do nas i daje mi na ręce naszego synka. Patrzę na niego, a łzy same cisną mi się do oczu. Patrzę na niego i widzę w nim Leona. Ten sam nosek, te same usteczka. Jeżeli myślałam, że z Leonem jestem szczęśliwa, to nie chcę myśleć co będzie, jak będę miała dwóch Leonów przy sobie.
- Witaj u nas, David - mówię po chwili. Patrzę na bruneta i podaję mu naszego skarba. Jestem zmęczona, a wiem, że brunet też czeka na to, aż będzie mógł wziąć go na ręce.

***


Siedzę na kanapie i odpoczywam. Nie będę ukrywać, że jestem padnięta. Usypianie małego wcale nie jest takie proste. Leon siada obok mnie, a ja opieram głowę na jego ramieniu.
- Śpi? - pyta, a ja kiwam głową - Może odpocznij, a ja najwyżej się nim zajmę, co? - patrzy na mnie, ale ja kiwam głową. Zajmował się nim cały weekend. On też musi odpocząć, a ja sobie poradzę - To chociaż zrobię ci kolacje - śmieje się cicho i całuje w policzek.
- Zrób.

Otwieram powoli oczy i wzdycham. Leona obok nie ma, więc wstaję do pozycji siedzącej i widzę jak brunet kołysze na rękach Davida. Uśmiecham się, bo wyglądają razem przecudownie. Wiem, że Leon będzie cudownym tatą. Jest cudownym tatą. To jak patrzy na małego, jest nie do opisania. Jest czymś niesamowitym. Z jego oczu można wyczytać jedynie przeogromną miłość i dumę. Ja też jestem dumna, że mam taką wspaniałą rodzinę.
- Miałem nadzieję, że cię nie obudzimy - słyszę po chwili jego głos i wzruszam ramionami.
- Po prostu nie umiem spać bez ciebie - śmieję się cicho i robię mu miejsce obok, bo właśnie odłożył do łóżeczka naszego szkraba. Brunet się kładzie, a ja się mocno w niego wtulam. Nie wiem czemu, ale myślę o tym wszystkim co mnie spotkało. O pracy w VerdasCompany. O naszej relacji, od początku. Nie wierzę, że tyle się zmieniło. Gdyby ktoś mi rok temu powiedział, że będę mieć dziecko z własnym szefem, wyśmiałabym go. A teraz nie wyobrażam sobie, żeby cokolwiek ułożyło się inaczej. Ciesze się z tego, że jesteśmy razem, że mamy takiego cudownego synka - Leon - szepczę, a on na mnie patrzy.
- Tak?
- Kocham cię, wiesz? - patrzę na niego, a on się uśmiecha.
- Wiem skarbie - odpowiada tak, że czuję na swoim ciele ciarki - Ja ciebie też kocham - mówi, a potem mnie czule całuje. Oddaję pocałunek, a potem kładę głowę na jego torsie.
- Dobranoc - szepczę po czym zamykam oczy,

***


- Wszystko okej? - słyszę głos Leona, więc się odwracam i patrzę na niego zdziwiona. Nie wiem czemu się o to pyta. Przecież nic się nie stało. Jest cudownie. Kiwam głową, ale ta odpowiedź go chyba nie usatysfakcjonuje.
- Czemu pytasz?
- Zastanawiam się czy jesteś szczęśliwa - mówi po chwili, a ja patrzę na niego niezrozumiale. Jak on może się nad tym zastanawiać? Jestem najszczęśliwszą osobą na świecie. Mam przy sobie dwóch najwspanialszych mężczyzn na świecie. Nigdy nie było lepiej.
- Jasne, że tak - odpowiadam - Jak mogłabym nie być szczęśliwa mając ciebie?
- Wybacz - odpowiada - Mam wrażenie, że jesteś smutna. Jeśli jest coś co mógłbym dla ciebie zrobić, to mi powiedz - patrzę na niego i wzdycham. Przecież powiedziałam mu, że jestem szczęśliwa, że niczego mi nie brakuję - Mówię poważnie - dopowiada.
- Jeśli już tak myślę to... Chciałabym cofnąć czas i... I tamtego dnia, powiedzieć ci: Tak - mówię po chwili, a na jego twarzy widzę delikatny uśmiech.
- Wyjdziesz za mnie? - pyta po chwili, a ja patrzę na niego zdziwiona. Nie spodziewałam się tego. Myślałam, że wspólnie o tym pomyślimy, może za miesiąc, za dwa, może jak David będzie miał roczek. Zaskoczył mnie, ale wcale nie żałuje - Odpowiedz coś, bo trzeci raz nie będę się pytał - śmieje się cicho, a ja kiwam głową.
- Oczywiście, że tak - odpowiadam i wbijam się w jego delikatne usta.

###
Hejka, witam!
Wiem, że wiele z Was czekało, dlatego powracam do Was z ostatnią częścią tego Op!
Przyznam się Wam, że na początku tej ciąży miało nie być, no ale... wcale nie żałuję!
Mam nadzieję, że Wam się podoba, dajcie koniecznie znać w komentarzu.
Przyznam się Wam, że ostatnio  w ogóle nie mam pomysłu na rozdziały, więc jeżeli Wy macie to podzielcie się nimi w komentarzach.
Buziaki!
S. 

19 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Nieeee nie wierzę, że to już ostatnia część, jeju! Ja zaczynałam czytać to jeszcze to do mnie nie dotarło, ale teraz, gdy pisze ten kom... szczerze to popłakałam się jak dziecko, co jest w sumie dziwne hahaha, ale jejuuuś!! Ten part był (i będzie) dla mnie czymś wyjątkowym. Codzienne wyczekiwanie na kolejną część, moja ulubiona para... serio, pokochałam tego parta! I błagam cię, nie oczekuj, że ten komentarz będzie jakiś mega ogarnięty, po prostu będzie pełen moich emocji, wzruszeń i będzie szczery, prosto z serduszka 😂😂❤

      No to na początku tak!
      W KOŃCU ❤ mimo tego że nie chce się rozstawać z tym partem, wiedziałam co w nim będzie i tak nie mogłam się doczekać!!! Wiesz jak to ja mam w zwyczaju opisywać
       praktycznie wszystko hahaha, teraz będzie tak samo oczywiście, ale powiem Ci z góry - zrób herbatę, weź ulubione ciastka z nutellą - bo to będzie bardzo długi komentarz, skoro nie przeszłam jeszcze do początku, a już tyle tego jest!

      Oczywiście, że Ludmiła zawsze ma rację, przynajmniej jeśli chodzi o relacje Leona i Violki, przecież gdyby oni chociaż raz od razu posłuchali się blondynki, nie mieliby tyłu problemów, kłótni i niepotrzebnych awantur :|

      Scena z Leonem na dworze jest jak z bajki, o mój boże, najpiękniejszy scenariusz do filmu jaki kiedykolwiek widziałam ahahaha tak mi się to podoba!!! Ona taka zdeterminowana biegnie do niego, aby błagać o wybaczenie! 😂

      " - Pani Castillo jest w dwunastym tygodniu ciąży." O MÓJ BOŻE, CZEKAŁAM NA TO TAK DŁUGO!!!! Nawet nie wiesz jak się ucieszyłam, jak się o tym dowiedziałam, serio hahha
      Ciąża Violki to jedna z tych rzeczy na którą czekałam najbardziej 💛 ale to jest bez sensu w sumie, że ona od razu nie powiedziała mu ze chce z nim być! Tzn te oświadczyny wyszły i tak bajecznie, no ale Violetta błagam cie, to dziecko!!!
      Chociaż w sumie dobrze,  bo jeszcze by pomyślał że chce być z nim tylko dla dziecka
      No nie wiem, hahaha, jeju ten komenarz jest taki nieogarnięty, ale cieszę się z tego jak to wygląda!!! Szczególnie z małego Verdaska 😍
      A JESZCZE BARDZIEJ podoba mi się troskliwa i opiekuńcza wersja Leosia, jeju, mój kochany duży chłopiec!!! Kocham jak on tak się martwi o Viole, pomaga jej nawet w takich głupotach,  czy choćby nie pozwala nosić torby ahahahaha ❤

      " Przez ten cały czas, zdążyłam zapomnieć, że oprócz tego wszystkiego, brunet jest wspaniałym kucharzem" jak ja bym miała wymieniać w czym Leon jest dobry, to chyba by mi życia zabrakło XDDD w kuchni, w pracy, w łóżku hehe, wszędzie

      " Chcę po prostu na niego popatrzeć, może wtulić się w jego silne ramiona. Chcę być przy nim, bo czuję, że to jedyna rzecz, która może mi teraz pomóc" JEJU SUZZY, SERIO CHCESZ ŻEBYM PŁAKAŁA? 😂 to jest takie cudne, że jeju, nie wierzę po prostu!!! 😍 kocham te słodkie sceny między nimi, o wiele za mało ich jest!
      " Wiem, że jest moim lekarstwem i wierzę, że teraz też mi pomoże." Dostanę zawalu serio, kocham cie za to.

      "  Jesteś gorąca - mówi z przerażeniem" MOGŁEŚ JEJ TO POWIEDZIEĆ W INNYM ZNACZENIU, LEON KOCHANIE HHAHAHAHHAHAHAHAHHAAHHAHAHHAHAHAHAHHAHA

      Usuń
    2. No ale co, Violka chora, to nie dobrze, bo z bobaskiem trzeba być w super formie!!!! Ale spokojnie, ma Leosia który się nią zajmie, zrobi śniadanko, zmierzy temperaturę, przytuli ❤❤❤ kochany nawet potrafi odwołać spotkanie, żeby zostać i zaopiekować się swoją ukochaną 💞💞 chłopak cud, prawda?😂💟

      " - Nie zasypiaj księżniczko - słyszę głos bruneta i czuję jak na moich policzkach pojawiają się rumieńce. Nie wiem czemu, raczej tak nie reaguję. " Na moich chyba też się pojawiły :| Jeju i też nwm czemu tak na to reaguje ale jeju, ja serio tak wyobrażam sobie każdą scenę, że jak pisze ze Violka się uśmiecha, ja też automatycznie to robię!! 😂 pewnie komicznie to wygląda hahaha

      Kilka tygodni później Violka zdrowa, idzie walczyć o powrót do pracy z zaborczym Leonem który chce mieć swoją prawie-żonę w domu hahaha
      Kocham ich małe sprzeczki, TYLKO TE MAŁE I KRÓTKIE XDDDDDD no ale Leoś sie zgadza, bo w końcu jak inaczej, przynajmniej będzie mógł na nią patrzeć jeszcze dłużej 💟

      Nie no, ale fragment z synkiem to już przesada. JA SIĘ NAPRAWDĘ POPŁAKAŁAM, PRZYRZEKAM CI! Wyobraziłam sobie jak siada koło niej, bierze te zdjęcie usg a potem uśmiecha się, płacze i przytula ją i po prostu nie wytrzymałam i sama się popłakałam xD
      To jest zdecydowanie najsłodsze co ja w życiu czytałam!!!
      Jestem taka zadowolona ze będą mieli synka 💜 synek tatusia, będzie z nim grał w piłkę, uczył jak podrywa się dziewczyny, hahaha, a dla Violki będzie oczkiem w głowie, kochanym chłopczykiem który mimo że rozrabia i tak jest aniołkiem,  jeju ale się rozmarzyłam hahahahha, jestem po prostu ZA KO CHA NA !!!!! "Będzie miał Pan syna, panie Verdas" to zdecydowanie wygryw życia!!!!

      " - Zabierzesz mnie na plażę? - pytam. On wzdycha i kiwa przecząco głową - No chodź, spakowałam już rzeczy.
      - To po co się pytasz. Jak i tak nie liczy się co powiem - mówi zły i wstaje z kanapy. Idę za nim i delikatnie się uśmiecham." No i słodki, zły, troskliwy Leoś 😊 mój ulubiony ahahahhahahahahah

      No i ma chłopak szczęście że wytłumaczył się czymś takim " - Że masz dosyć, wiem - przerywam mu, a on wzdycha,
      - Jestem zmęczony tym. I mam dosyć twoich humorków i jeżdżenia po sklepach w środku nocy, żeby tylko spełnić twoją prośbę - śmieje się cicho - Ale prawda jest taka, że nie zamieniłbym tego na nic innego. I jeszcze nigdy nie byłem tak szczęśliwy jak teraz. I możesz mnie budzić każdej nocy, a ja wsiądę do samochodu i objadę wszystkie sklepy w mieście, żeby tylko zaspokoić twoje potrzeby." Tutaj znowu miałam łzy w oczach, to już jest chyba dla mnie norma 😂😂

      "Moje serce wali jak szalone, a ja wiem, że to jest po prostu ta chwila i wbijam się w jego usta. Brunet oddaje pocałunek, a ja wplatam dłoń w jego włosy. Dopiero teraz dochodzi do mnie, jak ja za tym tęskniłam. I nie rozumiem, jak mogłam wytrzymać tyle czasu, bez jego pocałunków." A to jest moje zdanie parta, tak o, po prostu.
      Kocham to, i jeju,  nawet nie wiem co mam o tym więcej napisać, moje całe serduszko kocha to najbardziej i jejuś, to jest takie slodkie i takie hahsgayiqjqjzbfafqgsusuiwoajznhzbsb jednocześnie, po prostu piękne!

      A sceny z Davidkiem,  poród, oświadczyny, to już w ogóle kompletny wygryw życia, ale ja chyba nie dam rady tego skomentować żeby to miało ręce i nogi
      Poryczałam się na tym, 4 raz w ciągu całego parta (tzn tej jednej części) to jest po prostu najlepsze co ja mogłam przeczytać

      Usuń
    3. To już 3 komentarz do tego parta, a nie napisałam jeszcze wszystkiego, ale uprzedzałam cię!!
      Tak jeszcze przed końcem, nwm czemu ma wrażenie że te komenatrze z każdym kolejnym są coraz bardziej beznadziejne, ale mam nadzieję że jednak ci się podobają ahahaha

      Co więc właśnie zdałam sobie sprawę, że to już koniec tego cudownego parta. Parta, na którego tyle czekałam, o który tyle prosiłam. Nie spodziewałam się że aż tak się z tym nie wiem, ughhhh, Po prostu szczerze, to jest pierwszy part, który ja pokochałam tak bardzo, żeby nie było,  kocham wszystkie twoje party, całym sercem! Ale każdy kolejny jest coraz lepszy, i ja już nie wiem sama, ale czuję teraz taką pustkę? Bo wiem że już nie będzie pisania o to, kiedy w końcu oppp, wiem że ta cudna historia się skończyła. I chociaż to tylko part, tylko wymyślona historia, tylko kilkanaście tysięcy wyrazów i zdań, to i tak jest mi strasznie smutno, że to koniec.
      Uważam, że mega się rozwijasz, i że im więcej piszesz, tym wychodzi Ci to lepiej. Jestem pod ogromnym wrażeniem tego, bo sama nie zdawałam sobie sprawy z tego, jak bardzo ten part na mnie zadziała! Tak się wczułam w tą historie, w to co tam się działo, czytałam zawsze, każde najkrótsze słówko. I żadna głupia Patricia z pracy, żaden głupi Marcelo, czy Sofia, tego nie zmienili, żadne ukrywane ciąże, przekładane oświadczyny, po prostu nic
      Part jest cudowny, zdecydowanie najlepszy jaki przeczytałam w moim życiu, zapamiętam go na długo i na pewno będę do niego wracać dużo, dużo razy.
      Nie zapomnę o nim!
      Dziękuję, że go napisałaś, że wpadłaś na ten genialny pomysł, dziękuję za jeszcze bardziej genialne wykonanie, jestem po prostu zakochana w tym jak piszesz, w tym co robisz, w twoich pomysłach.
      I serio z niecierpliwością czekam na coś nowego od ciebie, cały czas będę czekać, bo warto, na takie perełki
      Jedno wielkie dziękuję 💟 i mam nadzieję, że mimo że ten komentarz jest cholernie długi,  przeczytałaś go z uśmiechem na twarzy! Z takim uśmiechem z jakim ja go pisałam i z jakim czytałam to wszystko, co napisałaś.

      Życzę Ci dużo weny, dużo pomysłów i dużo czasu na pisanie. Do następnego xxx

      Usuń
  2. Cudo!!
    Hyhyhy
    Nie mam pomysłu nawet na swoje zbytnio także ten...
    Miesiąc miodowy może ? Xdd
    Tak czy owak bez dram!

    Zapraszam do mnie
    Lajonettamiloscnazawsze.blosgspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Czy to juz ostatnia część? :((((

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowny😍😍
    A zrobisz jeszcze jedną (ostatnia) część, w której opisujesz jak sobie radzą gdy mały dorasta...jak będzie wyglądało ich życie po ślubie, kłótnie 😊
    To tylko moja propozycja ☺
    Czekam na rozdział i (może) ostatnia część op😆

    OdpowiedzUsuń
  5. Wspaniały!❤

    OdpowiedzUsuń
  6. Zrób coś erotycznego 😛😛

    OdpowiedzUsuń
  7. ale cudeńko!!
    Masz niesamowity talent!
    Kocham!:)
    Pozdrawiam x

    OdpowiedzUsuń
  8. Ale cudoxxxxx

    OdpowiedzUsuń
  9. Cudowny, czekam na next!!!

    OdpowiedzUsuń
  10. 😍
    Kocham tak długo na niego czekałam jest przepiękny 🌸

    Długi i bardzo uczuciowy az płakać mi sie chciało w pewnych momentach.

    Ludmi miala rację a Viola nareszcie ja posłuchała.
    Ta troska Leona to cos pięknego :)
    Ale najbardziej mi sie podobało to jak Vilu zachwycała sie swoją ciąża to było przeurocze :x
    Taki piekny ze az nie wiem co napisać
    Napewno wroce tu aby napisać propozycje do rozdziałów :)
    Masz może e-mail na którego mozna wysłać ci propozycje ?

    Czekam a kolejny rozdział :*

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz motywuje mnie do dalszej pracy !