czwartek, 7 kwietnia 2016

Rozdział 1 "Wiem kochanie"





- Kochanie, pora wstawać - weszłam do pokoju mojej córeczki i usiadłam na brzegu łóżka. Patrzałam jak Laura powoli otwiera oczka i spogląda na mnie.
- Mama.. - zaczęła - Możemy dzisiaj nie iść do przedszkola? - zapytała swoim uroczym głosikiem i wyczekiwała odpowiedzi.
- Zastanowię się - uśmiechnęłam się do niej i pocałowałam w policzek - Chodź, śniadanie już czeka - Chwyciłam małą za rączkę i razem poszłyśmy do stołu. Nałożyłam jej jednego gofra i przyszykowałam sok pomarańczowy.
- A ty mamo nie jesz? - spojrzała na mnie, a ja się uśmiechnęłam.
- Jadłam już wcześniej.



***

- No dobrze, a jak nie pójdziemy do przedszkola, to gdzie?
- Wszędzie! Na plac zabaw i na lody, do kina i na pizze... - zaśmiałam się patrząc na jej uśmiechniętą twarzyczkę i kiwnęłam głową, że się zgadzam.
- Ale tylko dzisiaj!
- Dobrze mamo - przybiegła do mnie i wtuliła się w moje nogi.
- No to chodź, idziemy się ubrać - wzięłam jej ulubioną różową kurteczkę, którą po chwili ubrała i wyszłyśmy z domu - To gdzie najpierw? - zapytałam, a ona w odpowiedzi pociągnęła mnie w stronę parku.


***

Byliśmy w parku ponad dwie godziny, a teraz idziemy na lody. Uwielbiam widok jej uśmiechu. To mnie zawsze uspokaja i udowadniam sobie, że może być szczęśliwa bez ojca. Robię wszystko by nigdy jej niczego nie zabrakło, żeby nie odczuła jego nieobecności.
- Mamo, ja waniliowe - usłyszałam głos Laury i dopiero wtedy zdałam sobie sprawę z tego, że stoimy przed budką z lodami.
- Wiem kochanie - uśmiechnęłam się i kupiłam dla nas lody.
- To co teraz? - spojrzałam na nią, a ona przez chwilę się zastanawiała.
- Możemy iść do zoo! - krzyknęła po chwili uradowana.
- Jak się bujałaś, rozmawiałam z ciocią Fran i zapraszała nas do siebie. Możemy wpaść, dawno nie bawiłaś się z Ryanem.
- Tak, tak! Mamo chodźmy!

***

- No hej, już jesteśmy - przywitałam się z moją przyjaciółką i weszłyśmy do środka.
- Oooo a ja widzę, że z ciebie już duża księżniczka - Fran kucnęła i zaczęła z nią rozmawiać, a ja stałam z boku i przyglądałam się temu z uśmiechem - No dobra to wchodźcie - powiedziała po chwili czarnowłosa i zaprowadziła nas do salonu - Wybacz za bałagan, nie miałam kiedy ogarnąć tych zabawek...
- Wiem o czym mówisz - zaśmiałam się.
- Ryan, weź kuzynkę do swojego pokoju - spojrzałam na jej już dużego chłopca i uśmiechnęłam się.
- Ile on już ma?
- Sześć. Szybko zleciało, co? - uśmiechnęła się, a ja jedynie kiwnęłam głową - Może chcesz kawę? Herbatę? Nie zapytałam, wybacz.
- Nie, nie. Dziękuję. Już tyle się dzisiaj na piłam...
- A właśnie! Słuchaj. Robiłam ostatnio porządki i znalazłam to - podała mi jakąś kopertę do rąk, a ja spojrzałam na nią pytająco - Nie wiem, pomyślałam, że może chcesz na pamiątkę czy coś... - spojrzała na mnie, a ja ją otworzyłam. Wyjęłam ze środka zaproszenie na ślub.


Violetta Castillo i Leon Verdas
Serdecznie zapraszają
Sz. P. Franceskę i Diego Dominguez
Na uroczystość Zaślubin, która odbędzie się 15 stycznia 2013 roku
O godzinie 12.00 w kościele Świętego Pasterza


Wzięłam dwa wdechy i oddałam jej kopertę.
- Co to za wspomnienie... Porażka nie wspomnienie.
- Jjja... Nie widziałyśmy się długo.. Trzy lata, myślałam, żżże... Wyjaśniliście sobie wszystko.
- Nie, ani razu się do mnie nie odezwał. Nie utrzymuję z nim kontaktu.
- Jak się trzymasz? - przytuliła mnie.
- Jakoś leci. Myślałam, że będzie gorzej.
- Znajdź sobie kogoś - powiedziała po chwili, a ja spojrzałam na nią jak na idiotkę.
- Fran, ja.. Nie, nie ma opcji. Czasy, że co dwa dni randka dawno się skończyły..
- Znajdź sobie kogoś. Mówię poważnie. Jesteś... Piękna, młoda, mądra, miła... Wiesz ilu facetów czeka na taką kobietę?
- Fran ja mam Laurę, ja nie mogę przyprowadzasz obcych mężczyzn do domu.
- Boisz się, że ktoś zajmie miejsce Leona w twoim sercu? - spojrzała na mnie.
- Fran...
- Znam cię, jak nikt i wiem, że go nadal kochasz.
- Nie kocham, Fran tyle czasu minęło... Już pewnie ma narzeczoną, albo żonę... Może dziecko w drodze... Nie mogę myśleć o nim i o tym co było.
- A co z Laurą? W końcu zacznie mówić, że jej koleżanki mają tatę. I jak się ciebie zapyta, gdzie on jest, to co powiesz?
- Nie wiem Fran, nie wiem. Nigdy o tym nie myślałam.
- A powinnaś. Pogadam z Leonem.
- Co? Ty utrzymujesz z nim kontakt?
- Ja nie, Diego go czasem widuje.
- Ale ja nie mam Leonowi nic do powiedzenia.

###
Nie będę się rozpisywać.
Mam nadzieję, że Wam się podoba.
Buziaki!
S.

8 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Tak jak myślałam. Prolog to były wydarzenia sprzed kilku lat.
      Leona wcięło i szukaj wiatru w polu. Nie utrzymuje kontaktu z Violą. Pewnie nawet nie wie,że urodziła mu się córka.
      Violetta sama wychowuje Laure.
      Lajon gdzie jesteś? Masz kogoś cholero? Diego ma z nim kontakt.
      Zajebisty.
      Czekam na next :*
      Buziaczki :* ❤

      Maddy ❤

      Usuń
  2. Coś czego jeszcze nie było.
    Zapowiada się ciekawie...

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudny ♡♡♡
    Czekam na next'a :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem!
    Świetny rozdział <3
    Po prologu skapnęłam się, że może tak wyglądać fabuła opowiadania <3
    Chyba jeszcze takiego nie czytałam <3
    Czekam na next ;*

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz motywuje mnie do dalszej pracy !