piątek, 6 stycznia 2017

One Part Leonetta "Miłość z przypadku" cz.2


Budzę się z wielkim bólem głowy. Kładę rękę na czole i cicho wzdycham. Podnoszę się do pozycji siedzącej i widzę, że obok mnie śpi brunet. Patrzę na nasze nagie ciała i zagryzam dolną wargę. Domyślam się co się stało i zdaję sobie sprawę z tego, że taka sytuacja nigdy nie powinna mieć miejsca. Wstaję z łóżka i odnajduję swoją bieliznę gdzieś na podłodze. Szybko ją ubieram i idę na dół w poszukiwaniu mojej sukienki. 


Patrzę na blondynkę i wzdycham. Po tym jak wyszłam od Leona, zadzwoniłam do niej, a ona powiedziała, że będzie u mnie w przeciągu trzydziestu minut. Teraz patrzy na mnie i czeka zniecierpliwiona na to co jej chce powiedzieć. Nie wiem czemu nie chce przejść mi to przez gardło. To przecież trzy słowa, a czuję jakąś wielką gule w gardle, która zakazuje mi cokolwiek powiedzieć.
- Spałam z Leonem - mówię po długiej chwili. Patrzę na blondynkę i czekam na jej reakcję. Oczekuję, że na mnie nawrzeszczy, że to mój szef, że tak nie można. Ona jednak się uśmiecha i czeka na to co powiem dalej. Tyle, że ja nie chcę nic dalej powiedzieć. Spałam z nim, i koniec. Nie będę z nim, nie chcę. Nie czuję nic do niego. 

- Jesteś pewna? - patrzy na mnie, a ja kiwam głową. Nie kocham go, takie sytuacje się zdarzają. Jesteśmy dorośli, za dużo wypiliśmy i stało się. Nikt nie jest temu winien. Nie chcę tylko, żeby to wpłynęło jakoś na moją relację z brunetem.
- Traktuję go jak przyjaciela. I chcę, żeby nim pozostał - patrzę na nią, a ona jedynie kiwa głową.

Siadam na swoim miejscu i wzdycham. Boje się tego dnia. Tego, co powie brunet. Nie chcę, żeby traktował mnie jakoś inaczej, albo, żeby teraz ode mnie czegoś oczekiwał. Chcę, żeby było tak jak wcześniej, bo nic się nie zmieniło. 

- Chcesz kawę? - pytam po tym jak cicho zapukałam do jego drzwi. Mam nadzieję, że będzie chciał, bo w przeciwnym wypadku, moje piętnastominutowe zastanowienie, czy powinnam wejść czy nie, pójdą na marne.
- Hej - uśmiecha się i kiwa delikatnie głową. Chce coś jeszcze powiedzieć, ale ja wychodzę z jego gabinetu.
Stoję w kuchni i robię najdłuższą kawę w swoim życiu. Wiem, że Leon poruszy ten temat. Jak nie za pięć minut, to za piętnaście. Nie wiem co będę miała mu odpowiedzieć. Nie wiem czy będę umiała spojrzeć mu w oczy i powiedzieć, że to dla mnie nic nie znaczyło. Nie wiem, czy dla niego również. Mam nadzieję, że tak, bo nie chcę go zranić. 

Biorę duży wdech i wchodzę do środka. Podchodzę do Leona i stawiam kawę przed nim, a on się jedynie uśmiecha. Chcę opuścić ten pokój, ale zatrzymuje mnie moim imieniem. Odwracam się i przez dłuższą chwilę patrzę na niego. 
- Jeżeli chodzi o piątek... - zaczyna niepewnie. 
- Nic się nie stało - przerywam mu - To nic nie znaczyło, prawda? - patrzę na niego, a on kiwa głową. Wychodzę z pomieszczenia i siadam na swoim miejscu. Wypuszczam powoli powietrze z ust i włączam swój komputer.

***

Od tego niezręcznego zdarzenia minęło kilka tygodni, a pomiędzy mną, a brunetem jest... znośnie. Tak. Myślę, że to jest właśnie najlepsze określenie tego, co pomiędzy nami się dzieje. Ja staram się ograniczyć nasz kontakt do zera. To jednak przez pracę i naszą współpracę nie wychodzi mi tak, jakbym chciała. Brunet natomiast coraz więcej ode mnie wymaga. Nie wiem czemu, ale z każdym dniem pracuję coraz więcej.
Wchodzę do firmy i wzdycham. Ostatnio wcale nie mam ochoty tu przychodzić.
Kładę torbę na biurku i odpalam komputer. Patrzę na zegarek i modlę się tylko o to, aby te kilka godzin jak najszybciej minęło.
- Masz rozliczenia? - słyszę głos bruneta i wzdycham. Odwracam się do niego i kiwam przecząco głową. Wiem, że miałam je mieć na wczoraj, ale przez to, że dał mi do zrobienia milion innych rzeczy, nie miałam na to czasu - Masz czas do dwunastej - mówi i wchodzi do swojego gabinetu.


Widzę, że drzwi od gabinetu Leona się otwierają, i po chwili pojawia się w nich brunet. Chcę się go zapytać, kiedy jest konferencja, na którą muszę się przygotować, ale on wychodzi nie zwracając na mnie żadnej uwagi. Mówi tylko coś do jakiejś Amandy przez telefon i po chwili znika mi z oczu. Wzdycham, bo to co się pomiędzy nami dzieję, mnie przerasta. Mam dość uciekania przed nim, tego, że on mnie unika, traktuje inaczej, daje więcej pracy... Nie da się normalnie pracować w takich warunkach.

Wracam do domu, rzucam torebkę gdzieś w kąt i ściągam szpilki. Nie wiem która godzina, ale jestem padnięta. Ta praca z dnia na dzień zżera ze mnie coraz więcej energii.
Wchodzę do łazienki i podchodzę do wanny. Zakręcam korek i zaczynam wlewać gorącą wodę. Potrzebuję teraz tego jak niczego innego. Chwili relaksu, spokoju. Już od dawna nie mogłam sobie na to pozwolić, więc cieszę się, że teraz mogę. 

Ściągam ciuchy, gdy widzę, że wody jest już dużo i wchodzę do wanny. Nie zważam na to, że woda jest gorąca i całe ciało mnie pali. Liczy się to, że w końcu mam chwilę dla siebie. Bez żadnych papierków, rozliczeń, a przede wszystkim bez Leona.
Myślę o tym jak przez te niecałe dwa miesiące zmieniłam stosunek do swojej pracy. Wcześniej nie przeszkadzało mi to, że jestem tam całymi dniami, że widzę Leona, że mam zrobić coś, co wykracza poza moje obowiązki. Teraz przychodząc tam odliczam godziny, czekam na to, aż w końcu będę mogła wrócić do domu, zapomnieć o tym, że w ogóle tam byłam. Nienawidzę, jak Leon daje mi dodatkową pracę. Nienawidzę tego, że Leon mnie tak traktuję. Czuję się jak jego wróg, jak bym mu coś zrobiła. A przecież po tym, co dla niego zrobiłam, jak mu pomogłam, zasługuję na odrobinę szacunku, nie?

- Jak się trzymasz? - pyta po chwili, a ja wzruszam ramionami.
- Zaraz padnę - odpowiadam, a on się cicho śmieje.
- Chodziło mi raczej o to, jak sobie radzisz. Podobno spotykałaś się z Marcelo.
- Daj spokój, Leon. Jedna randka, to wszystko. To raczej ja powinnam się zapytać jak sobie radzisz. Miałeś wziąć ślub - patrzę na niego. Próbuję wyczytać z jego twarzy coś. Cokolwiek. Nie wiem jak się trzyma, jest jak zamknięta książka. Wiem, że był wściekły tamtego dnia, ale nie wiem co teraz czuje.
- Jest okej


Delikatnie uśmiecham się na samo wspomnienie. Nie wiem co się pomiędzy nami stało. Byliśmy w super relacji, mogliśmy na sobie polegać, ufać sobie... A tak nagle, nie wiem czemu, wszystko w jednej chwili pękło, jak jakaś mydlana bańka. Myślałam, że nasz przyjaźń jest trwalsza...

Po kilkudziesięciu minutach myślenia i wspominania tego co było kilka tygodni temu dochodzi do mnie, że woda nie jest już ciepła i zaczynam marznąć. Wychodzę więc z wanny i otulam się ciepłym ręcznikiem. Wycieram dokładnie swoje ciało, a potem narzucam na siebie swój ukochany szlafrok.
Idę do sypialni i tam zakładam piżamę. Kładę się na łóżku i przykrywam się ciepłą pościelą. Przez kilka minut patrzę ślepo w sufit i zasypiam.

***


Siedzę naprzeciwko blondynki i rozmawiam z nią o swoich problemach. Wiem, że nie powinnam jej męczyć tym, ale czuję, że jak z kimś nie pogadam, to wybuchnę. Jest jedyną osobą, której ufam w trzystu procentach i jest jedyną osobą, której mogę powiedzieć coś takiego. 
Z każdym dniem coraz częściej myślę o tym, jak było przed tym, jak podpisaliśmy umowę z tą wielką firmą z północnej Ameryki. Pamiętam jak wtedy się cieszyłam, że się udało, a teraz wolałabym, żeby było odwrotnie.
Poza tym, już kilka razy złapałam się na tym, że myślałam o Leonie, a niekoniecznie o naszej dawnej relacji. Nie wiem czemu, przecież mnie denerwuje. I to z każdym dniem coraz bardziej. Daje mi masę dodatkowej pracy, a sam wychodzi wcześniej. Narzeka, że nie zdążam w terminie, ale jak mam zdążać, jak daje mi jakieś milion zadań na jeden dzień?
- A może jest zły, że go odrzuciłaś? - patrzy na mnie, a ja się cicho śmieję. Leon taki nie jest, zdążyłam go poznać, chyba.
- Gdyby tak było, pogadałby ze mną. Nie przychodziłby z tą lafiryndą - mówię, a myśląc o niej, robi mi się nie dobrze. Patrzę na blondynkę, a ona wzdycha.
- Pogadaj z nim.
- I co mam mu powiedzieć? Może go złapie gdzieś pomiędzy kuchnią, a windą po tym,  jak wyjdzie z mojego pokoju totalnie mnie ignorując. Ale nie powiem mu nic, co dotyczyłoby spraw prywatnych. 


Wstaję z łóżka i biorę do ręki telefon. Wyłączam swój ukochany budzik i idę do łazienki. Staję jak zawsze przed lustrem i patrzę na swoją zaspaną twarz. Zaczynam od włosów, więc biorę szczotkę i zaczynam je rozczesywać. Zastanawiam się przez chwilę czy je zakręcić, czy zostawić proste, ale po chwili namysłu dochodzę do wniosku, że o takiej godzinie nie będę się bawić z lokówką.

Wchodzę do pokoju i siadam na swoim miejscu. Standardowo włączam laptopa i loguję się do systemu. Patrzę na zegarek i delikatnie się uśmiecham. Jestem przed czasem, więc będę mogła wcześniej wyjść stąd, a sama taka myśl sprawia, że moje samopoczucie się podnosi.

- Violetta - słyszę swoje imię więc podnoszę głowę i widzę Leona. Nie wiem czy to dobrze, czy źle. Chciałabym, żeby powiedział:
Chodź, musimy pogadać. Coś się pomiędzy zepsuło i strasznie mi to przeszkadza. 
Ale znając życie, wcale tak nie będzie, a odzywa się do mnie dlatego, że ma dla mnie jeszcze jakąś dodatkową pracę.
- Coś nie tak? Oddałam ci wszystko co miałam oddać. Projekt jeszcze nie jest gotowy i nie skończę go w tym tygodniu.
- Poprowadzisz dzisiejszą konferencje z tą firmą z Londynu. Przygotuj się, bo to już za dwie godziny.
- Marco miał ją poprowadzić - mówię zła. Bo on nie ma prawa przychodzić do mnie i mówić mi czegoś takiego. Doskonale wie, że jest to dla nas mega ważne, a ja nie jestem przygotowana. I nawet jeżeli mnie za coś nienawidzi, to tym może jedynie zaszkodzić firmie, a nie mi. Mnie może jedynie zwolnić po tym, jak to totalnie zawalę.
- Nie ma go - mówi obojętnie i chce wejść do siebie, ale go zatrzymuję.
- Nie jestem przygotowana, Leon.
- Masz jeszcze dwie godziny - mówi spokojnie, a ja zagryzam dolną wargę i powstrzymuję się od płaczu. Po prostu nie wytrzymuję tu, psychicznie. Z nim, z tymi rachunkami, projektami, rozliczeniami, konferencjami... Ugh.


Siadam na swoim miejscu i chowam twarz w dłonie. Czuje się źle. Pracuję tu od kilku lat i cały czas dawałam z siebie sto procent. Każdy projekt, który zrobiłam, zrobiłam z wielką starannością. Każde rozliczenie, zrobiłam z maksymalnym skupieniem, wiedząc, że jest dobrze, bo przed wpisaniem danych, sprawdziłam to kilka razy. Do każdej konferencji, którą miałam przeprowadzić, przygotowywałam się przez kilka dni, mając pewność, że niczego nie zawalę. Praca w VerdasCompany była dla mnie pasmem sukcesów, wysiłku i zadowolenia z siebie. Dziś, tą konferencją Leon zburzył moją równowagę. Nie jestem dobra w improwizacji, nie umiem odpowiadać na jakieś pytania, do których się nie przygotowywałam. Nie umiem pracować w stresie. Po kilku lat pracy tutaj, mogę śmiało stwierdzić, że ten dzień był najgorszy.


Wchodzę do domu i idę do sypialni. Siadam na łóżku i przez kilka minut patrzę ślepo w jeden punkt. Myślę o dzisiejszym dniu, o wczorajszym. O tym jak wygląda moja praca. Wiem, że jeżeli tak będzie dłużej, to po prostu nie dam rady. Takie sytuacje, gdzie Leon o jakiejś dodatkowej pracy mówi mi tak późno, nie zdarzają się wcale rzadko. Na ogół dawałam sobie radę, bo nie były to duże rzeczy. Ale jeżeli chodzi o tą konferencje, to była jakaś porażka. Jestem na siebie zła, choć wiem, że nie mogę sobie nic zarzucić. Zrobiłam wszystko co mogłam, a mimo wszystko czuję się winna, że przeze mnie, firma może cokolwiek stracić.  
Słyszę dźwięk mojego telefonu, więc odbieram nie patrząc nawet na ekran.
- Vils? - słyszę i delikatnie się uśmiecham.
- Hej Lu.
- Jak się trzymasz? Słyszałam o tej konferencji - mówi, a ja cicho wzdycham. Nie chcę o tym mówić, a jednak cieszę się, że dzwoni, i że mogę się jej wygadać. Poprosić o radę. To mi dużo daje.
- Nie mogłam wypaść wzorowo - mówię po chwili - Leon powiedział mi o niej dwie godziny wcześniej.
- Nie mogło być tak źle.
- Było tragicznie - przerywam jej - Leon mógł tam chociaż pójść ze mną. Ogarniał tam więcej niż ja, ale to chyba dla niego za dużo - mówię zła. Z każdym dniem, przekonuję się, że praca u Leona to tylko strata mojego czasu i nerwów.
- Co zamierzasz zrobić? - pyta po chwili. Chyba zna moje myśli i chyba domyśla się, co chcę zrobić.
- Chyba napiszę wypowiedzenie - mówię po chwili.

***


Patrzę na tabelkę i analizuję krok po kroku. Coś mi tu nie pasuję, ale jeszcze nie wiem co.
Tak, jestem w pracy, VerdasCompany. Gadałam długo z blondynką i przekonywała mnie, żebym jeszcze się zastanowiła. Wiem, że gdybym zrezygnowała z tej pracy, długo szukałabym czegoś na równym poziomie. Pomimo wszystkiego, zarabiam tu bardzo dużo, i nie wiem czy tak nagle potrafiłabym się przestawić.
- Zabukuj dwa bilety do Tokio. I dwa pokoje w hotelu - słyszę głos Leona - Na cztery dni od dwunastego.
- Nie mogę wtedy - odpowiadam. Tak naprawdę zawsze jeździłam z nim na delegacje. Wieczorem ustalaliśmy co powiemy na spotkaniu, jak się przedstawimy, a następnego dnia wstawaliśmy i byliśmy gotowi do pracy. Przeważnie byliśmy w dwójkę, czasem z Lu, albo Marcelo.
- Jadę z Ludmiłą - mówi i wchodzi do swojego gabinetu. Patrzę jeszcze przez chwilę na drzwi, w których przed chwilą stał i dochodzi do mnie, że mimo wszystko, jestem zawiedziona tym faktem.


Słyszę, że ktoś wchodzi, więc podnoszę głowę z papierów. Widzę brunetkę i cicho wzdycham. Jeszcze jakiś czas temu myślałam, że Sofia to najbardziej płytka laska na przełomie dwustu kilometrów. Wybacz Sofia, myliłam się. Amandy nienawidzę jeszcze bardziej. Ma na sobie tonę makijażu i sukienki krótsze od tych, które nosiła Sofia. Ma wstrętny piskliwy głosik i cały czas żuje gumę.
- Leon jest? - pyta, a ja kiwam głową. Mogłabym jej co prawda powiedzieć, że nie. Ale Leon pewnie od ostatniej godziny stoi przy drzwiach i słucha, czy przypadkiem jego ukochana nie przyszła.


- Słucham - mówię podnosząc słuchawkę.
- CooperCorporation - słyszę i wzdycham. Historia lubi się powtarzać, szczególnie ta, która mi nie służy. Telefon, na który Leon czeka od kilku tygodni. Największa firma w całej Ameryce. Nawiązaliśmy kontakt kilka miesięcy temu i teraz Leon czeka na jakąś propozycję z ich strony. Teraz dzwonią, teraz. Teraz, kiedy powinnam podać Leonowi słuchawkę. Teraz, kiedy ta jego pindzia jest w środku. Wiem, co powinnam zrobić. Nie zważając na nic. Ale nie chcę wejść do jego gabinetu i zobaczyć co robią. Wole sobie tego nie wyobrażać, lepiej się z tym czuję.
- Przepraszam, szefa teraz nie ma - mówię doskonale wiedząc, że właśnie tym mogę zaprzepaścić tą jedyną okazję zawiązania dalszej współpracy. Wiem, że robię źle. Ale czuję, że jakbym weszła tam, to zrobiłabym coś gorszego. Takie firmy, jak takie nie czekają. Mają wiele, kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt mniejszych, które w każdej chwili są gotowe zawiązać współpracę. Mimo wszystko to nie jest dla mnie wystarczający powód, żeby tam wejść - Proszę zadzwonić za kilka godzin - odkładam telefon i wzdycham.


Kilka dni później

Siedzę z Colinem i omawiamy projekt. Leon zatrudnił go jakiś czas temu i przez te kilka dni zdążyliśmy znaleźć wspólny język. W końcu, dzięki niemu nie czuje się tak strasznie w pracy. Mogę z nim normalnie porozmawiać, pośmiać się.
- Idziesz na przerwę? - patrzę na blondyna i kiwam przecząco głową. Mam jeszcze kilka rzeczy do zrobienia, poprawienia. Colin wychodzi, a ja powracam wzrokiem do moich ulubionych tabelek i wykresów.

- Przygotuj dokumenty na delegację, proszę - słyszę głos Leona. Patrzę na niego ze zdziwieniem. Powinna to zrobić blondynka, nie ja. Nie wiem nawet z którym klientem będą mieć spotkanie, nie wiem co miałabym przygotować. Poza tym, Leon pierwszy raz nie powiedział mi, że mam coś zrobić, tylko mnie o to poprosił. Jak na niego, to duży postęp, więc jestem pełna podziwu - Jest chora, mówiła, że ma zwolnienie do końca przyszłego tygodnia - mówi patrząc na mnie. Wiem co to znaczy, nie wiem tylko, czy to co powiedziała mu blondynka jest prawdą. Jeżeli ona ma zwolnienie do końca przyszłego tygodnia, nie pojedzie z Leonem do Tokio. Wtedy padnie to na mnie, albo Colina, ale on jest nowy. Nie sądzę, żeby Leon chciał jechać z kimś niedoświadczonym.
- Pojedziesz? - patrzy na mnie błagalnym wzorkiem, a ja wzdycham.
- Chyba nie mam wyboru.
- Dzięki - uśmiecha się.

Przeglądam różne umowy, projekty i szykuję papiery na delegację. Leon powiedział mi co i jak, więc nie muszę się bawić w szukanie tego w systemie.
- Hejka - słyszę ten znienawidzony przeze mnie głos. Podnoszę głowę i zanim ją jeszcze zobaczę, wzdycham.
- Dzień dobry - odpowiadam.
- Leon u siebie, tak? - patrzę na jej strój, te jej doczepiane włosy i coś we mnie się gotuję.
- Przykro mi - odpowiadam - wyszedł chwile temu z jakąś blondynką. Chyba się spotykają, bo mówili coś o kolacji, wakacjach, nie słyszałam dokładnie - mówię z udawaną przykrością. Wiem, że mi się uda, przynajmniej na chwilę. Leon jest na jakimś spotkaniu na drugim końcu miasta, więc nawet jakby dzwoniła do niego pięćset razy, przez najbliższe kilka godzin nie odbierze. A to mi daję przynajmniej kilku godzinną satysfakcję. Amanda się odwraca i wychodzi trzaskając drzwiami, a ja się delikatnie uśmiecham.


Stoję przed drzwiami do domu blondynki i czekam, aż mi otworzy. Nie mogłam nie sprawdzić tego, czy powiedziała prawdę Leonowi. Nie wierzę w to, że leży teraz pod kołdrą z antybiotykiem. Ona nie choruje, ma silny organizm. Jestem przekonana, że to jej jakiś kolejny superplan. 
- Vils - uśmiecha się. Stoję przed nią i wzdycham - Wchodź - przesuwa się robiąc mi miejsce. Wchodzę omijając ją i przez chwile na nią patrzę.
- Zwolnienie do końca tygodnia?
- No, a co miałam mu powiedzieć?

Siedzę na przeciwko Lu i gadam z nią już ponad godzinę. Ona uważa, że jeżeli pojedziemy tam razem, to możemy odratować naszą relację. Ja natomiast uważam, że jak ona z niej zrezygnowała, to skazała mnie na cztery długie dni z kimś, kto doprowadza mnie do szału, w negatywnym znaczeniu tego słowa, oczywiście. Już się pogodziłam z tym, że to co było pomiędzy mną, a Leonem nie ma prawa się powtórzyć. Te kilka tygodni udowodniło mi to. I nie chcę ratować czegoś, co już dawno umarło. Leon i ja nigdy nie będziemy umieli się dogadać, i ja to już zrozumiałam.


Tydzień Później

Wchodzimy z Leonem do hotelu i odbieramy swoje karty do pokoju. Czuję się dziwnie, bo pomimo tego, że przyjeżdżając tu, nigdy się nie przyjaźniliśmy, zawsze mięliśmy jakiś temat do rozmowy. Zwiedzaliśmy razem miasto, albo chodziliśmy do teatru. Teraz, nie odezwał się do mnie słowem. No może, za wyjątkiem tego, czy niczego nie zapomniałam. Wzdycham, bo jeżeli tak mają wyglądać najbliższe cztery dni, to szykuje się niezła zabawa.

Patrzę na zegarek i widząc, że jest kilka minut po jedenastej, uśmiecham się. Spotkanie mamy dopiero po czternastej, więc mam chwilę czasu, żeby przejść się po mieście. Zobaczyć wszystko.
Biorę swoją torbę i wyciągam z niej niepotrzebne rzeczy. Zostawiam tylko portfel, okulary przeciwsłoneczne, kosmetyczkę i jakąś gazetę. Wychodzę z pokoju i kieruję się przez długi hol.


Budzą mnie promienie słońca, które wdarły się do pokoju. Cicho wzdycham, bo wcale się nie wyspałam. Do późna ustalałam z Leonem jak przedstawimy firmę. Które rzeczy wyróżnimy, o których wspomnimy, a o których w ogóle nie powiemy.
Wstaję z łóżka i otwieram swoją walizkę. Wyjmuję z niej pierwszą lepszą sukienkę i idę do łazienki. Zdejmuję tam ciuchy i wchodzę pod prysznic.

Wchodzę do restauracji i szukam wolnego stolika. Nie ma wakacji, ani żadnego dłuższego weekendu, a mimo wszystko jest tu pełno ludzi. Nie tylko jakichś biznesmenów czy firm, takich jak my, ale też rodzice z dziećmi.
Po kilku minutach znajduję wolny stolik i siadam. Nalewam sobie herbatę i przez chwilę zastanawiam się co bym zjadła. To będzie długi i ciężki dzień, więc muszę mieć pełno energii.
- Mogę? - słyszę głos Leona. Patrzę na niego i kiwam głową - Trudno o wolny stolik o tej godzinie - mówi, a ja jedynie przytakuję.


Wychodzimy z Leonem z budynku i idziemy do hotelu. Cieszę się, że jest już po tym spotkaniu. Trwało kilka godzin, a ja czuję, że jeżeli zaraz się nie położę, to umrę. Mam nadzieję, że nie będziemy dziś z Leonem długo siedzieć nad przygotowaniem wszystkiego do jutra.
- Wyszłaś świetnie - słyszę po chwili i się delikatnie uśmiecham. Już dawno nie słyszałam z jego ust jakiejkolwiek pochwały. Przyzwyczaiłam się raczej do poganiania, albo narzekania. To jest miła odmiana - No i chyba spodobałaś się temu Bensonowi - mówi, a ja się cicho śmieję - no poważnie. Cały czas się na ciebie gapił.
- Bez przesady.
- Nie przesadzam. Wyglądasz świetnie, nie dziwię mu się - patrzę na niego i chyba się rumienię. Zakrywam swoją twarz włosami i idziemy dalej.


Siedzimy u Leona w pokoju i przygotowujemy plan na jutro. Mam nadzieję, że w przeciągu piętnastu minut skończymy, bo nie chcę tu zasnąć. Jak na razie, idzie nam nieźle.
- A co jeśli zrobimy tak, że najpie...
- Przepraszam - przerywa mi i odbiera telefon - No hej Amanda - patrzę na niego i wzdycham.

Czekam na Leona już chyba trzydzieści minut. Cały czas stoi na korytarzu i gada z tą swoją Amandą. Zrobił tylko przerwę na chwilę i powiedział, żebym dokończyła sama. Super Leon, rozmawiaj sobie, ja świetnie sobie poradzę.
Zaczynam po raz tysięczny myśleć o tym wszystkim.

Daj spokój, przecież tam sobie wszystko wyjaśnicie. Nie da się być przez tyle dni razem i nie nawiązać żadnego kontaktu. Pójdziecie razem na śniadanie, obiad albo kolacje - patrzy na mnie z uśmiechem - I wszystko sobie wyjaśnicie. 


Uśmiecham się delikatnie bo może miała racje. I może byłoby wszystko super, gdyby nie ta Amanda. Nie toleruję jej, nie trawię. Nie wiem co Leon widzi w takich laskach. Powinien być z kimś 'ze swojej sfery' Te laski kompletnie do niego nie pasują. Ubierają się jak jakieś... Ugh.

- Jesteś pewna, że nic do niego nie czujesz? - blondynka patrzy na mnie, a ja kiwam głową. Nie czuję nic do Leona. Gdyby tak było chyba nie mówiłabym jej o tym, jak strasznie mnie irytuje - Przecież sama mówiłaś, że myślisz o nim. Że nienawidzisz jak przychodzi do niego ta laska, że tęsknisz za nim.
- Nic do niego nie czuję - mówię pewna. 

- Na pewno? - pyta, a ja kiwam głową. 

Teraz nie jestem taka pewna. Może Lu miała rację? Może było mi tak źle w tej pracy, bo nie znosiłam tego, że Leon mnie gorzej traktuje, że ma kogoś...
Wzdycham i ponownie patrzę na zegarek, czterdzieści minut.
Wybacz Leon, myślę i wyciągam swoją teczkę. Wyciągam wypowiedzenie, które napisałam jakiś czas temu i kładę je na jego łóżku. Podchodzę do drzwi i wychodzę.

###
Heeeeejka!
Wracam tak szybko, bo miałam dużą motywację!
Dziękuję Wam jeszcze raz, za każdy komentarz <3
Z końcówki nie jestem zadowolona, ale mam nadzieję, że Wam się podoba.
No i... Tego się chyba nie spodziewaliście, co?
Rozdział, jak będzie 20 komentarzy
Buziaki!
S. 

28 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Hejka!!! Wracam najszybciej jak mogę (jak zawsze hehe) i od razu Ci mówię, żebyś przygotowała się na długi komentarz. Przeraża mnie długość tego parta, serio :o
      Tzn to dobrze, że jest długi, bo przecież lubimy długie! XD nie no, jestem pod wrażeniem!

      Nie ogarnę jej chyba nigdy
      " Domyślam się co się stało i zdaję sobie sprawę z tego, że taka sytuacja nigdy nie powinna mieć miejsca" mimo, że wiedziałam że tak będzie, to ugh, smutno :( jakby po prostu przyznała, że jej się podobało, że Leon jest super w łóżku, w przeciwieństwie do tego co mówi Sofia, to było by łatwiej! Byli by razem, mieli by dzieciaka, randki, ślub, znowu dzieci, dzieci, dzieci.
      Cały czas na to czekam ��

      Podoba mi się reakcja Ludmiły! Bardzo mi się podoba. Najlepiej by było, jakby od razu namówiła ją na to, żeby poszła do niego i powiedziała prawde. Ze był świetny, że chce więcej. Wszyscy wiemy, że tak jest. Ale nie, bo Violka się upiera :| "  Nie będę z nim, nie chcę. Nie czuję nic do niego" ja ci zaraz dam, "nie czuję nic do niego" ja ci zaraz dam.
      W nocy czułaś. I ci to nie przeszkadzało :|

      Jeju zabiła go tym "to nic nie znaczyło" czuję to, jeju biedny Lajon :(
      On pewnie się nastawił na nowy związek, poczuł coś do niej, Ja wierze ze tak było. Ale nie dowiem się, czy to prawda, bo Violka wszystko to skreśliła jednym zdaniem :(
      Ale myślę, że na jej miejscu też bym tak zrobiła. To jej szef, niedawno rozstał się że swoją narzeczoną, a ona od razu wpakowała mu się do łóżka.
      ŻARTUJĘ, GDYBYM BYŁA NA JEJ MIEJSCU WSKOCZYŁABYM DO NIEGO JESZCZE PRZED ICH ROZSTANIEM

      No i mówiłam że tak będzie, mówiłam? Zabiła go tym, a teraz Leon się odgrywa :( daje jej więcej pracy, ich relacja się pogarsza :(
      No i kto to do cholery jest A m a n d a ?
      Jak ja bym chciała, żeby to była jakaś jego siostra, kuzynka. Najlepiej żeby to była jakaś laska, z którą organizuje coś dla V, żeby udowodnić jej, że jest super, że pasują do siebie, że on chce być z nią. Ni chuja, jeśli on ma jakąś laske na boku, bo nie sądzę żeby to było coś na poważnie, to po prostu mnie ughhhh
      Rozumiem że poczułeś się urażony tym że Sofia powiedziała, że byłeś słaby w łóżku... ale udowadniaj Violce że to nie prawda, a nie jakiejś pustej lafiryndzie :<
      Teraz już wiem czemu taki gif! Ta druga laska to zapewne ta Amanda :| mam nadzieje, ze tak szybko jak się pojawiła, tak zniknie.

      Violka wraca zmęczona z pracy :( nie powinno tak być nooo. Powinna tam chodzić codziennie z uśmiechem, zadowolona z tego, że może zrobić dzisiaj coś super, zobaczyć super mężczyznę. Powinna pogadać z nim nawet jak pracownik z szefem, bez tego co ich łączyło. Bo tak nie może być:(
      "Czuję się jak jego wróg, jak bym mu coś zrobiła." No bo on na pewno cierpiał po tym, co od niej usłyszał. Jestem tego pewna. Ale to też nie jest powód żeby był takim ZIMNYM DRANIEM (XD)

      Ooo i mamy wspomnienie z 1 części �� to jak się o nią martwił, chciałabym żeby to wróciło:(

      " A tak nagle, nie wiem czemu, wszystko w jednej chwili pękło, jak jakaś mydlana bańka. " A MOŻE COŚ INNEGO WAM PĘKŁO JAK MYDLANA BAŃKA? fajny by był taki mały Verdasek, ale  najpierw musicie być razem, potem dziecko. Chyba że dziecko miało by was obudzić, i w końcu dotarło by to do was, że się kochacie. Wtedy się zgadzam.

      Spotkanie z Ludmiłą <3
      Blondynka zawsze jej pomaga, dobrze by było  gdyby w tej sytuacji też coś dobrego zrobiła. Szkoda mi i V i L, chcę ich zobaczyć razem, szczęśliwych :(
      " - A może jest zły, że go odrzuciłaś? - patrzy na mnie, a ja się cicho śmieję. Leon taki nie jest, zdążyłam go poznać, chyba.
      - Gdyby tak było, pogadałby ze mną." A CZY TY Z NIM POGADAŁAŚ, O TYM DLACZEGO TAKI JEST? KOBIETO TO DZIAŁA W DWIE STRONY!!!

      Usuń
    2. (Komentarz znowu byl za dlugi XDDD)
      Ta konferencja, którą jej zlecił, to kolejny dowód na to, że ma jej to za złe. Na pewno,  znając Leona, nie zrobił by jej tego, gdyby go nie odrzuciła. Nie zostawił by jej z tym, nie poszedł do kogoś innego. Ale to jest taka jego forma zemsty? Tak myślę, tzn na pewno tak jest. Chcę jej pokazać co straciła?
      Leoś, facet, nie robimy tak. Kupujemy kwiaty, czekoladki, buziak i po sprawie. Nie trzeba przeprowadzać konferencji, pisać raportów. To nie jest aż takie skomplikowane jak myślisz :)

      Bardzo dobrze, że Violetta odrzuciła ten telefon. Można być dobrym pracownikiem, dobrą osobą, ale bez przesady. Miala prawo tak zrobić nawet jeśli to by zrujnowało tą firmę. W końcu Leon powinien oddzielić sprawy prywatne i zawodowe, i nie siedzieć z Amanda w gabinecie :||

      JA WIEDZIAŁAM, ŻE ONA TO NAPRAWI. WIEDZIAŁAM!!!
      pomysł ze zwolnieniem Lu, żeby Violetta zastąpiła ją na delegacji, jest po prostu genialny! Wiedziałam że blondynka i tym razem uratuje. Dobrze wiesz z czym kojarzą mi się delegacje XD mam nadzieję, że to będzie idealny powód, żeby do siebie wrócić. Leon, Violetta, 4 dni tylko oni, oprócz tych nudnych ludzi od spotkań, konferencji. Ich dwójka i Tokio. 💕

      Akcja z Amanda i V!!!!
      BARDZO DOBRZE, NIE MOŻNA SIEDZIEĆ U LEONA W GABINECIE
      Niech zabiera swój wypchany silikonem tylek z firmy i idzie gdzieś indziej :|
      Myślę że Leon się nie obrazi, może to odebrać tak, że Violka jest zazdrosna. Wtedy może poszło by to w dobrym kierunku?

      SĄ JUŻ RAZEM W HOTELU 💕
      W końcu pozytywny akcent z nimi. Niby nic się nie zmieniło, ale jednak wspólny hotel TO JUŻ COŚ PRAWDA? "  Zwiedzaliśmy razem miasto, albo chodziliśmy do teatru. Teraz, nie odezwał się do mnie słowem." Jeszcze cię zagada, to po 1, po 2, nie musicie wychodzić na miasto, sypialnia wam wystarczy
      SIADA NAWET Z NIĄ PRZY JEDNYM STOLIKU 💕 jaram się jak dziecko, to znaczy że już blisko!!! 😂 a potem nawet ją komplementujeeee oooo, wraca stary Leoś? Oby!

      JEŚLI JUŻ MÓWISZ JEJ, JAKA JEST ŚWIETNA, I ŻE NIE DZIWISZ SIĘ INNYM KOLESIEM,  ŻE SIĘ NA NIĄ GAPIĄ, SKORO JESTEŚCIE BLIŻEJ NIŻ KIEDYKOLWIEK OD PEWNEGO CZASU
      to do cholery wytłumacz mi po co, PO CO, odbierasz ten telefon od Amandy? Możesz jej powiedziec, że z nią zrywasz, jeśli wgl kimś tam dla ciebie jest, to jedyna wiadomość do niej jaką jestem w stanie przemilczeć

      Nie spodziewałam się tego wypowiedzenia!!!!
      Myślałam że skoro są tam razem, to ona nawet go nie weźmie... :( jestem zaskoczona
      I mam nadzieję, że on jej nie puści. Ze nie pozwoli jej odejść. Może jej zrobić nawet ogromną awanturę, ale ma jej nie pozwolić odejść. Ja wiem, że ona tego nie zrobi. Ale nich on poczuje zagrożenie i zatrzyma ją przy sobie. Może w końcu do nich dotrze, że to co wydarzyło się u Leona, dużo znaczyło i rozpoczęło coś pięknego. Uczucie, którego brakowało Leonowi. I żeby nie musiał go już szukać u jakiejś Amandy.

      TA CZĘŚĆ TAK MNIE ZACHWYCIŁA serio!!!! Podoba mi się strasznie, jest co raz ciekawiej!!! To zdecydowanie najlepszy part jaki kiedykolwiek czytałam!!!
      Mam nadzieję że szybko pokażesz nam co będzie dalej w trzeciej części, bo już nie mogę się doczekać 💕💕 Kocham mocno, czekam!!!
      (I z tego co widzę,  to rozdział też już niedługo? 😄😄😄)

      Usuń
  2. podoba mi się bardzo!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetna część 😘
    Podoba mi sie końcówka bo w sumie jestem ciekawa jak to sie potoczy czy Leon będzie sie starał żeby Viola nie odeszła jednak z firmy czy dopiero po jej odejściu zrozumie co do niej czuję 😍
    Oj to będzie super ona part 💝
    A tak wogule co to cz2 to
    Leon już znalazłeś sobie inną tak szybko byle by tylko Viola po tej nocy nie była w ciąży bo się zalamie 😥💞 chociaż w sumie potem wszystko musiałoby się jakoś ułożyć jakby Leon dowiedział sie ze będzie tatą 😇
    Viola już nie wyrabia w pracy za dużo obowiązków i myśli nad wypowiedzeniem w sumie nie dziwię sie jej.
    Leon zareagował tak możliwe że dlatego bo coś czuję do violi a gdy ona go odrzuciła nie wiedział co zrobić i czuł się zraniony ale nie usprawiedliwia go to z tego że daje jej tyle pracy, a ona biedna wszystko robi sama nawet zgodziła sie zastąpić Lu na delegacji. No cóż miejmy nadzieje że Leon sie opamieta 💞

    Super piszesz i oby tak dalej czekam na kolejna część i na kolejny rozdzial 😘
    Jeśli widzisz ten kom odpowiedz proszę albo pozdow, bo nie jestem pewna czy moje komentarze sie dodawaja 💗

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowny one shot.
    Mam nadzieję, że wszystko sobie wyjaśnioł.
    Asia Blanco

    OdpowiedzUsuń
  5. O rety cudowny!<3
    Będzie następna część prawda? :)
    Ps czekam na rozdział :)
    L.

    OdpowiedzUsuń
  6. Super jestem pod wrażeniem 💕💕💕

    OdpowiedzUsuń
  7. Wypowiedzenie.
    Nie wytrzymała i w końcu to zrobiła.
    Ciekawe co zrobi teraz ten mądrala.
    Zachowuje się gorzej niż dziecko.
    Niech robi tak dalej, a na starość zostanie sam jak palec. Nawet żadna dziwka nie będzie go chciała.
    Cudowny!

    OdpowiedzUsuń
  8. super rozdzial jest swietny, niech viola i leon beda razem ja dluzej nie wytrzymam jesli tak dalej bedzie, oni sa dla siebie stworzrni .

    OdpowiedzUsuń
  9. 😍😍😍😍
    Wrócę, gdy poprawię biologię na 5 😘

    OdpowiedzUsuń
  10. Dżizas.
    Jednak wypowiedzenie.
    W sumie się nie dziwię, Leon ma humorki jakby był w ciąży ;c
    Myślałam, że jego związek z Sophią to było nieporozumienie, ale teraz doszła jeszcze Amanda, więc wiem jedno:
    Leon to serio debil.
    Jak on może chodzić z tak tępymi dziewczynami..?
    A btw to ciekawe, o co mu chodzi...
    Pewnie zakochał się w Vils, ale czemu z nią nie pogadał?
    A podobno to kobieta jest skomplikowana, pfff ;c
    A wgl to chciałabym zobaczyć minę Verdasa, jak zobaczy wypowiedzenie! :D
    W sumie to czekałam, aż Violetta to zrobi i pokaże mu jego miejsce B)
    Powiem Ci, że robi się coraz ciekawiej :D
    Czekam z niecierpliwością na 3 część! ♥♥♥
    Jeden z moich ukochany One Shotów **

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetny. Czekam na następny.

    OdpowiedzUsuń
  12. Superowy, cudowny ❤❤❤ Z niecierpliwością czekam na nexta ❤❤❤
    Klaudisiu ❤

    OdpowiedzUsuń
  13. Podpisuje sie "Klaudisiu" bo coś źle wpisałam i wyszło smutaska4ever ale miało być Klaudisiu, wiec sie tak podpisuje 😉😉😉 to tak jakby co 😂😉
    Klaudisiu ❤ <-- mówiłam 😂😂😂

    OdpowiedzUsuń
  14. WSPANIAŁY!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  15. Tracę nadzieję, że w końcu to będzie ktoś inny:( Ale najważniejsze, że część opowiadania jak zwykle świetna :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Chcę następną część, ja umieram 😂😘

    OdpowiedzUsuń
  17. Wspaniały! Dawaj szybko kolejną część!❤
    J.

    OdpowiedzUsuń
  18. O mój boże cudowny <3

    OdpowiedzUsuń
  19. Kiedy kolejna czesc? Czekam mam nadzieje ze bedzie szybko !!!

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz motywuje mnie do dalszej pracy !