niedziela, 29 stycznia 2017

One Part Leonetta "Miłość z przypadku" cz.3


Wychodzę z łazienki i delikatnie się uśmiecham. Leona jeszcze nie było u mnie, więc albo nadal rozmawia przez telefon, albo uznał, że moje wypowiedzenie nie jest na tyle ważną sprawą, żeby od razu ją przegadać. Tak czy siak, jestem zadowolona, że przynajmniej teraz nie będę musiała mu się z niczego tłumaczyć. I w końcu po całym, ciężkim dniu mogę przytulić się do ukochanej pościeli.
Kładę się na łóżku i przymykam oczy. Mam nadzieję, że od razu w tej sekundzie zasnę, ale w mojej głowie nagle pojawia się masa myśli. Już przyznałam przed sobą, że Leon nie jest mi obojętny. Nie wiem jak to się stało, ale... ale stało się. Przez kilka lat widziałam go dzień w dzień. A teraz, dałam mu wypowiedzenie. To znaczy jedynie tyle, że przestanę go widywać. Przestanę słyszeć jego głos. Przestanę wiedzieć, czy z kimś się spotyka. Nie wiem, czy sobie poradzę. Leon był częścią mojego życia, teraz to się zmieni.

Słyszę pukanie. Cicho wzdycham i zastanawiam się, czy ta rozmowa naprawdę jest warta wstania z łóżka i podejścia, aż do drzwi. 
Decyduję się na to dopiero wtedy, kiedy słyszę, że Leon zaczyna do mnie coś mówić. Niechętnie wstaję i je otwieram. Brunet stoi przede mną i trzyma kartkę, którą zostawiłam u niego. Nic nie mówię, tylko wpuszczam go do środka.
- Co to jest? - pyta, kiedy siedzimy już na łóżku. Patrzę na niego i wzruszam ramionami.
- Wypowiedzenie - mówię obojętnie. Nie chcę, żeby wiedział, że się wahałam. 
- Dlaczego? - widzę, że jest zły. Może nie krzyczy, ale słyszę to w jego głosie, widzę. Zagryzam dolną wargę i zastanawiam się co powiedzieć. Nie podam mu prawdziwego powodu, więc mam kilka sekund, na wymyślenie wiarygodnej wymówki.
- Znalazłam lepszą pracę - mówię. Zastanawiam się, czy mi uwierzy. Praca w VerdasCompany naprawdę jest czymś, czym można się pochwalić. Znalezienie pracy równie dobrej do tej, wcale nie jest takie proste.
- Nie wierzę - odpowiada, a tym samym rozwiewa moje wątpliwości dotyczące tego, czy uwierzył. Nie uwierzył. Co teraz?
- Leon, dałam ci wypowiedzenie i proszę cię o to, żebyś je zatwierdził. Od przyszłego miesiąca nie chcę pracować dla VerdasCompany i oczekuję od ciebie tego, że nie zważając na przyczynę mojej decyzji zaakceptujesz to.
- Nie zgadzam się - mówi chyba nawet nie słuchając tego co przed chwilą powiedziałam. Jestem zła w tej chwili. Bo on nie ma prawa zatrzymywać mnie na siłę. Nie po tym, co się działo w firmie. Po tym, jak mnie ignorował, dawał masę pracy, pokazywał się z tą swoją panienką, nie ma prawa mnie zatrzymywać. 
- Leon - wzdycham. 
- Nie zgadzam się - patrzę na niego i zaciskam swoje pięści.
- Ty nie możesz kazać mi zostać - mówię zła - Nie po tym, co dla ciebie zrobiłam. Po tym, jak zostawałam po godzinach, żeby ci pomóc. Po tym, jak robiłam prace Marcelo, którego zwolniłeś. Po tym, jak pocieszałam cię kiedy rzuciłeś Sofię. Po tym wszystkim traktowałeś mnie jak powietrze, jak... - wzdycham - jakbym była twoim wrogiem. A ja ci nic nie zrobiłam. Więc chociaż teraz zrób coś dla mnie i pozwól pójść w przeciwną stronę. Bez firmy, bez ciebie i bez tej twojej tapeciary - kończę swój monolog i zastanawiam się przez chwilę czy nie powiedziałam za dużo. Nie chcę, żeby wiedział, że nie jest mi obojętny, a z tego wszystkiego, mógł to wywnioskować. Patrzę na bruneta, a on w tym momencie mnie całuje. Powinnam się oderwać, dać mu z liścia i zapytać się co to miało być, ale... podoba mi się. Oddaję pocałunek. Nie myślę o niczym. Pierwszy raz od dawna, nie obchodzi mnie nic. Liczy się tylko to co dzieje się w tej chwili. Leon kładzie dłonie na moich biodrach i po chwili mnie podnosi tak, że siedzę na jego kolanach. Zaplatam dłonie za jego szyją i czuję, że z każdą kolejną sekundą pragnę coraz więcej.
Odrywamy się od siebie dopiero po kilku minutach. Patrzę w jego oczy i zapominam o całym świecie dookoła. Liczy się tylko to, że jest obok. Czuję jego oddech na swojej szyi, a to sprawia, że moje pragnienie się potęguję.
- Nie pozwolę ci odejść - szepcze zdyszany. Uśmiecham się delikatnie, bo ja wcale  nie chcę odchodzić. Brunet znowu mnie całuję, ale tym razem odważniej. Jego ręce powoli zsuwają się na moje pośladki, a ja nie protestuję.

Patrzę w jego oczy i delikatnie go całuję. Nie wiem co się właśnie dzieję, nie wiem jak to się stało. Wiem tylko, że strasznie mi się to podoba. Brunet pogłębia pocałunek, ale szybko się odrywa. Zagryzam dolną wargę i uśmiecham się. Czuję jego oddech na swojej szyi i z każdą kolejną sekundą coraz bardziej mnie to podnieca. Jesteśmy tak blisko, a mimo wszystko, cały czas chcę więcej i więcej. Jego ruchy są delikatne, ale już zdążył pokazać na co go stać.


Powoli otwieram oczy i widzę, że nie jestem w swoim pokoju. Cicho wzdycham, nawet nie wiem czemu. Wstaję do pozycji siedzącej, ale brunet szybko przyciąga mnie do siebie.
- Tym razem nie pozwolę ci uciec - szepcze, a potem mnie całuje. Oddaję pocałunek, a Leon z każdą kolejną sekundą delikatnie go pogłębia.
- Nie chcę uciekać.

Siedzę na łóżku i patrzę na Leona, który się ubiera. Nie wiem czemu, ale podoba mi się to. Może dlatego, że jest naprawdę przystojnym mężczyzną, a może z zupełnie innego powodu.
- Co zrobimy? - pytam, ale brunet patrzy na mnie pytającym wzrokiem - Nie przygotowaliśmy się na dzisiaj - mówię, a on jedynie się uśmiecha. Podchodzi do mnie i łapie moje dłonie.
- Przygotowałem się do tego jeszcze w firmie - odpowiada po chwili - Ja to poprowadzę, a ty... Pięknie wyglądaj i przytakuj - szepcze, a potem wbija się w moje usta.
- O której jest to spotkanie? - pytam patrząc prosto w jego piękne oczka.
- O dwunastej.
- To nie zapinaj jeszcze tej koszuli.


Kilka tygodni później

Otwieram oczy i wyłączam ten irytujący budzik. Podnoszę się powoli z łóżka i idę do łazienki. Staję przed lustrem i jak zawsze przez chwilę zastanawiam się jak powinnam się dziś uczesać.
Biorę szczoteczkę do zębów i nakładam na nią pastę. Przez kilka następnych minut szoruję zęby i myślę o tym, co dziś na mnie czeka. Od tej delegacji minęło kilka tygodni, a ja i Leon się spotykamy. Nie spodziewałam się, że to się tak potoczy, ale to tylko świadczy o tym, że blondynka znowu miała racje.
Rozczesuję swoje długie, gęste włosy i zostawiam je rozpuszczone. Nie wiem nawet czy to dlatego, ze jestem zbyt leniwa, żeby teraz coś robić, czy dlatego, że mam wrażenie, że Leon to lubi.


Witam się z blondynką uśmiechem, a ona odpowiada mi westchnięciem.
- Czy ty naprawdę musisz być taka szczęśliwa? - pyta, a ja się cicho śmieję - Od kiedy spotykasz się z Leonem cały czas się uśmiechasz. To męczy. Nie mam komu dawać rad i nawet stęskniłam się za tymi nudnymi historiami o waszych relacjach - ponownie wzdycha, ale tym razem mrozi mnie jeszcze wzrokiem - I nie. Teraz nie chcę ich słuchać - dopowiada, kiedy widzi moją minę.
- Chyba chciałaś żeby było dobrze - patrzę na nią z uśmiechem - A teraz jest bardzo dobrze.
- Nie - zaprzecza - Chciałam, żeby moja przyjaciółka była szczęśliwa. Chciałam rozmawiać z tobą godzinami i mówić, że on na pewno nie ma romansu i, że ty to sobie ubzdurałaś. Chciałam słuchać jak obrażasz każdą laskę, która jest w odległości od niego o przynajmniej dwa metry.
- Lu - przerywam jej, a ona na mnie patrzy - Możemy w piątek obrażać laski, które są w odległości od niego o przynajmniej dwa metry - śmieje się i biorę do ręki listy dla Leona, które leżą na ladzie - I przy okazji poszukamy ci chłopaka. Potem będę mogła rozmawiać z tobą godzinami i zapewniać cię, że on nie ma romansu - całuję ją w policzek i idę do windy.


Wchodzę do gabinetu Leona i przez chwilę przyglądam mu się jak pracuje. Lubię to robić. Zawsze jest taki skupiony i poważny. Zupełnie, jak nie on.
Po kilku minutach podchodzę do niego i siadam mu na kolanach. Opieram głowę na jego ramieniu, a on mnie obejmuje.
- Masz gotowe dokumenty? - pyta, a ja kiwam przecząco głową. Nie miałam kiedy ich przygotować. Poza tym ostatnio boli mnie głowa. Nie wiem czemu, może jest tu duszno, a może się nie wysypiam. Nie miałam na to siły, żeby po całym dniu przygotowywać wczoraj jakieś dokumenty - Na kiedy przygotujesz?
- A na kiedy mogę?
- Do jutra? - patrzy na mnie, a ja kiwam głową. 


Patrzę na projekt Colina i muszę przyznać, że jest całkiem dobry. Nie spodziewałam się, że będzie mu tak dobrze iść. Jest nowy, dopiero to poznaje. Pamiętam, że mi to nie wychodziło przez dobre trzy miesiące. Leon mi wtedy wszystko pokazywał, tłumaczył milion razy i widziałam, że chciał mnie udusić, jak po raz kolejny pytałam się Dlaczego? Ja na szczęście nie mam takich problemów, Colin wszystko ogarnia.
- Pamiętaj tylko o tym, co Leon mówił ci w zeszłym tygodniu - uśmiecham się, a on kiwa głową - Okej, teraz chodź, pokaże ci system.

Patrzę na blondyna i uśmiecham się. Czuje się przy nim trochę głupio, bo w kilka sekund ogarnia coś, czego ja uczyłam się przez kilka tygodni.
- Okej, czas na przerwę - mówię, kiedy widzę, że właśnie zaczęła się nasza przerwa.
- Idziesz ze mną na obiad? - pyta, a ja przytakuję. Biorę swoją torebkę i podchodzimy do drzwi.
- Violetta, chodź do mnie - słyszę głos Leona, więc patrzę na blondyna i mówię mu cicho, że przełożymy to na kiedy indziej. Wchodzę do gabinetu Leona i patrzę na niego z uśmiechem.
- O co chodzi? - pytam, ale on mi nie odpowiada - Masz jeszcze kilka sekund, na wymyślenie jakiejś sprawy. W przeciwnym wypadku uznam, że cały czas nas podsłuchiwałeś i zawołałeś mnie tylko dlatego, żebym nie poszła z Colinem na obiad bo bardzo mnie kochasz i jesteś o mnie cholernie zazdrosny - mówię, a on się cicho śmieje.
- Jak już mówimy o nim, to proszę cię - wzdycha, a ja patrzę na niego niezrozumiale - Przecież to jest jeszcze dzieciak. Powinien mówić do ciebie Pani Violetto - odpowiada, a ja się śmieje.
- Ty naprawdę jesteś zazdrosny?
- Nie jestem. Mówię jak jest.
- To po co mnie zawołałeś? - pytam, a on się odwraca. Przelatuje szybko wzrokiem po swoim biurku po czym daje mi do ręki jakąś kopertę - Daj to Lu - mówi, a ja się śmieje.
- Ale ja nie powiedziałam, że mi to przeszkadza. Możesz być zazdrosny - szepczę, a potem go delikatnie całuję.
- Co robisz po pracy? - pyta, a ja wzruszam ramionami. Nie mam żadnym ambitnych planów. Może poza oglądaniem jakiegoś serialu i jedzenie niezdrowych rzeczy - A co powiesz na kolacje? - patrzy prosto w moje oczy, a ja się uśmiecham. Automatycznie przypominam sobie dzień, kiedy po raz pierwszy byłam u niego w domu. Jak zrobił kolacje, jak piliśmy wino i jak wylądowaliśmy potem w łóżku.
- Bardzo chętnie Leon, ale nie dziś - mówię, a on marszczy oczy.
- Ja mam nadzieję, że ty się nie umówiłaś z tym całym Colinem - mówi zły, a ja się znów śmieje.
- Źle się czuję - mówię, a on mnie jedynie całuje w głowę.


Wchodzę do domu i od razu ściągam szpilki. Z przyjemnością chodzę po podłodze, nie mając już na sobie tego cholerstwa. Zostawiam torebkę na kanapie i kieruję się do łazienki. Patrzę na swoją wannę z uśmiechem i włączam gorącą wodę. Jestem zmęczona. Nawet nie wiem czym, bo to był bardzo spokojny dzień. Nie miałam dużo pracy, nie było żadnej konferencji, nic. Po prostu ciężki dzień, sam z siebie. Wlewam do wody trochę swojego ulubionego żelu pod prysznic i patrzę z wielką radością, jak robi się piana. Uwielbiam ją.
Gdy widzę, że wody jest już dużo, ściągam swoje ciuchy. Z przyjemnością wchodzę do środka. Zamykam oczy i o niczym nie myślę. No może trochę o Leonie, ale tylko troszeczkę.

Wzdycham, kiedy słyszę, że ktoś od chyba dziesięciu minut dzwoni do moich drzwi. Czy ludzie naprawdę nie mają co robić? Tylko stać pod drzwiami i dzwonić? Ponownie wzdycham i wychodzę z wanny. Biorę ręcznik i szybko się wycieram. Powinnam się teraz ubrać, ale czuję, że jeżeli jeszcze raz usłyszę dzwonek, to mnie coś pierdolnie. Owijam się ręcznikiem i wychodzę z łazienki. Staję przed drzwiami  po czym je otwieram, a moim oczom ukazuje się Leon. Delikatnie się uśmiecham, a moje całe zirytowanie w jednej sekundzie mija. To przecież kochane, że stał tam przez tyle czasu i czekał, aż mu otworzę.
- W końcu - mówi, a ja się cicho śmieję. Wpuszczam go do środka, a potem zamykam drzwi.
- Co tu robisz? - patrzę w jego oczka, a on kładzie swoje dłonie na moich biodrach i przysuwa mnie do siebie.
- Skoro nie chciałaś iść na kolacje, to kolacja przyszła do ciebie, ale najpierw... - patrzy na mnie. Jego wzrok wędruje, góra-dół, a potem mnie całuje.


Otwieram powoli oczy i widzę obok siebie bruneta. Delikatnie się uśmiecham, a on mnie całuje. Cieszę się, że to się tak potoczyło, że pojechałam na tą delegacje, że jesteśmy razem. Nie wiem co bym zrobiła, gdyby nie Lu. Zapewne nie pracowałabym już w VerdasCompany, a teraz siedziałabym na kanapie i szukała jakiejś innej pracy.
Odwzajemniam pocałunek, a Leon przyciąga mnie do siebie jeszcze bliżej.
- Co powiesz na... - całuje moją szyję, a swoje ręce wsuwa pod moją koszulkę. Śmieję się cicho, a potem patrzę na zegarek.
- Zaraz musimy iść do pracy - mówię, ale on w ogóle na to nie reaguję.
- Praca nie ucieknie - odpowiada po kilku minutach, a ja cicho wzdycham.
- Ale ten twój klient, tak - Leon się podnosi i przez chwile patrzy na mnie z jakąś irytacją w oczach. Odwraca się i bierze do ręki swój telefon. Wystukuje jakiś numer po czym przykłada go do ucha. Chwilę czeka, a potem wita się z blondynką. Mówi jej, żeby przełożyła spotkanie, bo samochód mu się zepsuł, a potem z uśmiecham odkłada komórkę.
- Teraz mamy czas - szepcze i ponownie mnie całuje.

Wysiadam z samochodu i razem z Leonem wchodzimy do firmy. On idzie do windy, a ja jak zawsze podchodzę do blondynki, żeby się z nią przywitać. Podchodzę do lady, za którą stoi i czekam, aż skończy rozmawiać. Przez chwilę zastanawiam się o co chodzi, bo jakoś dziwnie na mnie patrzy. Nie wiem czemu, nigdzie się nie ubrudziłam, wyglądam jak zawsze. Chyba jest wszystko okej.
Blondynka odkłada słuchawkę i patrzy na mnie delikatnie się uśmiechając.
- Wszystko okej?
- Ładnie to tak się spóźniać do pracy? - pyta, a ja zagryzam dolną wargę i kątem oka patrzę na zegarek. Jest chwilę po jedenastej, ale to nie moja wina, że dopiero teraz tu jestem. Mówiłam Leonowi, że pora już iść, ale on mnie nie słuchał.
- Zaspałam - mówię, ale po jej minie wnioskuję, że wcale mi nie uwierzyła. Nie wiem jak to robi, ale wystarczy, że spojrzy mi w oczy i wszystko wie.
- Tak, a Leonowi zepsuł się samochód - śmieje się cicho - Nie jestem głupia.
- Okej Lu, pogadamy później - mówię i kieruję się w stronę windy.

Siadam na swoim miejscu i wyjmuję z szafki dokumenty, które muszę przejrzeć i potem ewentualnie dać Leonowi do podpisania. Nie lubię tego robić, ale blondynka i tak ma dużo pracy, więc nie chcę jej tego dokładać.
- W końcu jesteś - słyszę znajomy głos, więc podnoszę głowę i widzę Colina. Patrzę na niego niezrozumiale, a on wzdycha.
- Miałaś mi pokazać system, bo wczoraj nie zdążyłaś - mówi, a ja dopiero teraz sobie o tym przypominam. Nie wiem dlaczego, ale cały czas żyłam w przekonaniu, że już skończyłam.
- Okej Colin, ale teraz nie mogę - mówię, a on kiwa głową i wychodzi. Wracam do przeglądania dokumentów i cicho wzdycham.


Kilka dni później

Siedzę w domu i piję herbatę. Poprawiam swój różowy kocyk, którym jestem owinięta i cicho wzdycham. Nie wiem czemu, ale czuje się fatalnie, co jest dziwne, bo ja rzadko choruję. Nie wiem nawet jak mogłabym się zarazić. Jest ciepło, a z nikim chorym nie miałam kontaktu. Biorę telefon do ręki i dzwonię do blondynki. Miałyśmy się dziś spotkać na mieście, ale nawet nie mam na to siły.

Patrzę na godzinę i uśmiecham się, bo zaraz powinna dotrzeć Lu. Powiedziała, że mam zostać w domu, a ona do mnie przyjedzie, więc czekam.
- Jestem - słyszę głos blondynki, a już po chwili stoi przede mną. W ręce ma siatkę pełną leków, a ja wzdycham.
- Lu, mnie tylko boli głowa - mówię, ale ona tylko wywraca oczami.
- Tak, od tego się zaczyna, a potem zwolnienie na miesiąc, szpital. Trzeba to od razu wyleczyć, a nie pielęgnować. Kupiłam ci wszystko co ci pomoże - mówi wykładając na stole jakieś leki, proszki, owoce, wszystko.
- Przecież mam w domu tabletki - wzdycham.
- No i co? Nie pomogły, bo ta głowa to cię od tygodnia boli. Więc  nie marudź.


- Nie mam gorączki - mówię czytając ulotkę jakiegoś leku. Nie wiem czemu blondynka to robi, przecież nie umieram. Każdy ma czasem taki okres w życiu, kiedy się źle czuje i nawet nie wie czemu. To może być spowodowane milionem rzeczy i niekoniecznie chorobą. Stres, brak snu, niedotlenienie - to wszystko ma wpływ na nasze samopoczucie. Więc ja po prostu powinnam więcej spać i przebywać na świeżym powietrzu. Nie musi mnie faszerować jakimiś lekami, które i tak nie pomogą. Wiem, że się martwi i naprawdę to doceniam, ale bez przesady - Lu. Przecież wiesz, że ja nie choruję. Za kilka dni minie, zobaczysz - patrzę na nią, a ona kiwa głową. Uśmiecham się, że w końcu to do niej dotarło, ale po chwili jej mina się zmienia, a ja wzdycham. Czekam, aż powie mi, że to na pewno jakaś straszna choroba, ale ona nadal nic nie mówi.
- Vils, a może ty jesteś w ciąży? - patrzy na mnie z przerażeniem, a ja się cicho śmieję.
- Jak w ciąży?
- No normalnie - mówi zdenerwowana - Chyba nie muszę ci tłumaczyć - przez długą chwilę analizuję to, co powiedziała. Ciąża. Nie, to nie możliwe. Nie chcę i nie jestem gotowa na to. Jak? Razem z Leonem mięlibyśmy zostać rodzicami? Przecież to za wcześnie. Nie mamy żadnych planów na przyszły tydzień, a co dopiero na resztę życia.
- Nie jestem w ciąży - oznajmiam.

Leżę na łóżku i przez kolejną godzinę ślepo patrzę w sufit. Cały czas myślę o tym, co powiedziała blondynka. To nie jest wykluczone, ale czy zwykły ból głowy może o tym świadczyć?
Nigdy z Leonem się nie zabezpieczaliśmy, ale myślałam, że jesteśmy ostrożni... Nie wiem jakby zareagował, gdybym naprawdę zaszła w tą ciążę. Może by się ucieszył, a może by się wkurzył... Nie wiem. Skąd mam wiedzieć jak nigdy o tym nie rozmawialiśmy? Jesteśmy ze sobą przecież bardzo krótko. Nie mamy planów na przyszły tydzień, a co dopiero na resztę życia.


Patrzę w komputer i uzupełniam jakieś tabelki, ale na niczym nie mogę się skupić. W mojej głowie cały czas są słowa Lu. Może ty jesteś w ciąży? Wiem, że jakbym poszła do apteki i kupiła test, wszystko byłoby jasne. I nawet nie wiem dlaczego nie zrobiłam tego. Może chodzi o to, że cały mam nadzieję, że to nie to, że nie jestem w ciąży. A jak będę miała test, to wszystko będzie jasne. I już nie będę mogła się łudzić. Cicho wzdycham. Słyszę głos Leona, więc szybko wstaję ze swojego miejsca i wychodzę z pokoju. Zdaję sobie sprawę z tego, że nie powinnam go unikać. Że powinnam z nim porozmawiać i powiedzieć co się dzieję. Ale... Boje się. Nie chcę go stracić, nie chcę, żeby się wkurzał. Więc na chwile obecną, jest to dla mnie najlepsze rozwiązanie.
Czekam, aż woda się zagotuje i będę mogła zalać swoją herbatę, ale zamiast słyszeć standardowego pstryknięcia, słyszę głos Leona. Wzdycham i się odwracam. Przez chwilę na niego patrzę, a on do mnie podchodzi i mnie obejmuje.
- Czemu mnie unikasz? - pyta, a ja zagryzam dolną wargę. Nie sądziłam, że tak szybko to zobaczy. Jesteśmy przecież w ogromnej firmie, ma masę pracy, a to przecież tylko kilka dni.
- Nie unikam - odpowiadam, ale zdaję sobie sprawę, że nie wierzy mi. Jest jak Lu. Nie ważne jak bardzo starałabym się, zatuszować coś, on zawsze i tak wie, że coś jest nie tak.
- Przecież widzę - wzdycha - Zrobiłem coś źle?
Nie Leon. Nic nie zrobiłeś źle, zastanawiam się tylko czy przypadkiem nie będziemy mięli dziecka. 
- Nie unikam cię.
- To w takim razie zapraszam cię dziś na kolację - patrzy na mnie, a ja spuszczam wzrok.
- Dziś nie mogę - odpowiadam po chwili.
- O tym mówię. Ciągle nie możesz, nic. Nawet iść na Lunch.
- Okej, Leon - uśmiecham się - Siódma? - pytam, a on jedynie przytakuje głową.

Stoję przed drzwiami do domu Leona i czekam, aż mi otworzy. Jestem punktualnie, więc mam nadzieję, że wszystko jest już gotowe. Po chwili drzwi się otwierają, a moim oczom ukazuje się Leon. Wchodzę do środka, a on pomaga zdjąć mi płaszcz. Wchodzimy do salonu i delikatnie się uśmiecham. Wygląda cudownie, lepiej niż za pierwszym razem, a żyłam w przekonaniu, że tak się już nie da.
- Głodna? - pyta, a ja przytakuję.
- Jak za dwóch.


Patrzę na zegarek i cicho ziewam. Wcale nie jest późno, ale jestem padnięta. Wtulam się w Leona, a on się uśmiecha. Nie widzę tego, ale czuję.
- Nie mówiłem ci - zaczyna po chwili szeptem - Ale wyglądałaś cudownie - teraz to ja się uśmiecham. Lubię jak mi to mówi. Może mi to powiedzieć tysiąc mężczyzn, ale tylko z jego ust to brzmi tak wspaniale.
- Dziwnie się czuję - mówię po kilku minutach, a on patrzy na mnie niezrozumiale - Za każdym razem, jak tu jesteśmy, śpimy - śmieję się cicho.
- Czemu?
- Nie wiem. Jak sobie myślę, że jeszcze niedawno spałeś tu z Sofią, albo z Amandą to mi, aż niedobrze.
- Mi też - odpowiada po chwili, a ja mimowolnie uśmiecham.


Kilka dni później

Patrzę na blondynkę i wzdycham. Nie muszę nic mówić, już chyba zdążyła się domyślić, że nic mu nie powiedziałam. I co więcej, że w najbliższym czasie nie mam zamiaru poruszyć z Leonem tego tematu, ani kupować test ciążowy.
- Miałaś powiedzieć - patrzy na mnie, a ja znów wzdycham. Wiem, że miałam mu powiedzieć, przecież pamiętam naszą ostatnią rozmowę. 
- Nie było okazji - mówię obojętnie, a jej wzrok mówi jedynie tyle, że chce mnie właśnie zabić.
- Miałaś na to ponad tydzień, Vils - To też wiem, Lu. Nie musisz mnie uświadamiać. 
- A jak ty to sobie wyobrażasz? Że podejdę do niego i powiem Hej Leon, wiesz co, może będziemy mieć dziecko, chodź, pójdziemy kupić test ciążowy.? Nie chcę z nim rozmawiać na ten temat i nie chcę nic słyszeć o tej ciąży. Czas pokaże, Lu. 


Wchodzę do gabinetu Leona i oddaje mu dokumenty. On się uśmiecha i po kolei je podpisuje.
- Nie wiem co bym zrobił gdyby nie ty - mówi z uśmiechem, a ja mu przytakuję.
- Nadal spotykałbyś się z Amandą, a twoje życie byłoby smutne - śmieję się, a potem siadam u niego na kolanach.
- Masz jakieś plany na po południe? - pyta po chwili, a ja przytakuję.
- Jadę do rodziców na obiad - mówię, a on się uśmiecha.
- To pojadę z tobą - patrzę na niego i zastanawiam się czy mówi poważnie. Z tego co pamiętam, moi poprzedni partnerzy nie śpieszyli się z poznaniem mojej rodziny, więc to jest dla mnie miła niespodzianka.
- Naprawdę chcesz?
- A czemu nie? Już się przecież spotykamy od jakiegoś czasu. A to jest dobra okazja, żeby ich poznać.


Poprawiam koszulę Leona i łapię jego rękę. Jesteśmy właśnie pod domem moich rodziców i patrząc na Leona, wnioskuję, że stresuję się dużo bardziej niż on. Mój tata zawsze był krytyczny jeżeli chodziło o moich chłopaków. Każdego krytykował, nie podobało mu się to co robił, albo jak wygląda, albo milion innych głupot. Chcę, żeby rodzice go polubili, bardzo mi na tym zależy.
- I pamiętaj - patrzę na Leona - Przede mną, nie spotykałeś się przez półtorej roku z inną, i nie miałeś brać żadnego ślubu.
- Mówiłaś to w samochodzie. I w firmie. I trzy minuty temu - mówi i cicho się śmieje.
Moja mama otwiera drzwi i przez chwile na nas patrzy, a potem na nasze splecione dłonie.
- Hej mamo - uśmiecham się i całuję ją w policzek - To jest Leon, mój chłopak - wskazuję na bruneta, a ona się uśmiecha.
- Przystojny - szepcze, a ja się cicho śmieję.
- Bardzo miło mi Panią poznać, Violetta mi dużo o Pani mówiła.
- To ja się cieszę, że mogę Cię poznać.

Patrzę na Leona i delikatnie się uśmiecham. Jak na razie, wszystko idzie idealnie. Nawet mój tata go polubił, a przynajmniej takie odnoszę wrażenie. Jesteśmy tu już od godziny, a on ani razu go nie skrytykował. To chyba jego rekord.
- A spotykałeś się z kimś przed Violettą? - słyszę głos taty i wzdycham.
- Tak, ale to było dawno. Jak poznałem Pańską córkę nie byłem w związku od półtorej roku - mówi, a ja uważnie śledzę twarz mojego ojca.


- Spodobałeś się im - mówię po chwili, a Leon na mnie patrzy.
- Na pewno? Twój tata chyba nie bardzo mnie polubił.
- Daj spokój - śmieję się - Bardzo cię polubił. Ani razu cie nie skrytykował. Nie przejmuj się, on taki jest - wzruszam ramionami - Jeżeli chcesz być ze mną i widzisz jakąś naszą wspólną przyszłość, to musisz się przyzwyczaić. Z czasem przestanie się tak o wszystko wypytywać - mówię, a on kiwa głową.
- Mam nadzieję, że przestanie. Bo nie chciałbym mu przez kolejne dziesięć lat na każdym spotkaniu mówić, że z nikim się nie spotykałem, że nadal pracuję w firmie - śmieję się cicho, a jednocześnie uśmiecham, bo właśnie przyznał, że wierzy w naszą wspólną przyszłość. A to dla mnie bardzo dużo znaczy.


Następnego dnia

Wchodzę spóźniona do firmy. Przez całą noc myślałam o tym co powiedział mi Leon. Chce być ze mną, wierzy, że nam się uda. A to jest chyba właśnie to, na co cały czas czekałam. Chcę do niego pójść i powiedzieć o wszystkim. Chcę się dzisiaj dowiedzieć jak jest naprawdę. Czy jestem w ciąży? Podchodzę do blondynki i tylko pytam czy Leon u siebie. Bo nawet nie wiem czy ma dzisiaj jakieś spotkanie. Ona kiwa głową, chce coś jeszcze powiedzieć, ale ja od razu biegnę w stronę windy. Patrzy na mnie jak na wariatkę, ale to nie ma znaczenia.
Stoję przed jego gabinetem i widzę, że jest tam Marcelo. To nie ma znaczenia, muszę teraz porozmawiać z Leonem. Chyba jestem ważniejsza niż jego dawny przyjaciel, który przespał się z jego narzeczoną, nie?
Już chcę wchodzić, ale słyszę, że się kłócą i nie wiem czy to odpowiedni moment.

- Przepraszałem cię już tysiąc razy, Leon. Co ja mam zrobić, żebyś mi wybaczył. 
- Przespałeś się z kimś kogo kochałem. Zdradziłeś wtedy przyjaciela i nie ma nic co mogłoby to naprawić. 
- I tak nie mięliście szans na wspólną przyszłość. 
- A jakbyś zareagował, gdybym powiedział ci, że przespałem się z Violettą? Też byś mnie traktował jak przyjaciela? Przecież ją kochasz, nie? 
- Ale ty... 
- Tak, zrobiłem dokładnie to co ty. I co, przyjacielu? 
Czuję jak do moich oczu napływają łzy i wybiegam z pokoju.

###
Hejka!
Wracam dzisiaj z trzecią częścią:)
Ja nie jestem z niej zadowolona, ale mam nadzieję, że Wam się podoba.
A teraz ta ważniejsza część notki i mam nadzieję, że przeczytacie i mnie zrozumiecie:)
Od długiego czasu rozdziały pojawiały się regularnie i nieraz częściej niż powinny. Teraz nadszedł ten czas, kiedy to się zmieni. A dokładniej:
Zaraz zaczyna się luty, a na mnie czeka duża ilość nauki. Może niektórzy wiedzą, może nie, w tym roku pisze testy, a blog... No niestety zabiera mi sporo wolnego czasu.
Nie mówię, że go zamykam, nic z tych rzeczy. Chcę tylko, żeby było to jasne.
W lutym nie spodziewajcie się, że rozdziały będą regularnie. Postaram się dodać szybko kolejny, żeby nie było, że Święta będą w Marcu, ale nie oczekujcie, że co tydzień coś tu będzie.
Poza tym część z Was ma ferie, więc pewnie też nie będziecie mieli czasu, żeby tu zaglądać.
Mam nadzieję, że mnie rozumiecie.
Buziaki!
S.  

23 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. Aaaaa nawet nie wiesz jak się cieszę!! W KOŃCU 3 cześć, na którą tyle czekałaaaaam❤ (aż ponad 3 tygodnie!!) I W końcu jeeest, moja ukochana cześć ��

      "Już przyznałam przed sobą, że Leon nie jest mi obojętny. Nie wiem jak to się stało, ale... ale stało się. Przez kilka lat widziałam go dzień w dzień. A teraz, dałam mu wypowiedzenie. To znaczy jedynie tyle, że przestanę go widywać. Przestanę słyszeć jego głos. Przestanę wiedzieć, czy z kimś się spotyka. Nie wiem, czy sobie poradzę. Leon był częścią mojego życia, teraz to się zmieni." Nigdy się nie zmieni, jeju! Leon jak już raz pojawi się w czyimś życiu,  to nie ucieknie, haha, Violka musi się z tym pogodzić, że pan pierdolona perfekcja Verdas zawładnął jej życiem na dobre �� te oczka, uśmiech, głos awwww
      Nie ucieknie od niego, nawet jeśli bardzo bardzo by tego chciała

      Leoś zaskoczony wypowiedzeniem! I bardzo dobrze. Niech jej nigdzie nie wypuszcza ��
      Leon szefem, a ona mówi że znalazła lepszą prace? CIEKAWE, SŁABY ARGUMENT VIOLETTA
      Uwierzyłby, gdybyś mu powiedziała, że za nim szalejesz, nie możesz przestać o nim myśleć, dlatego chcesz od niego odpocząć? Wtedy Leoś by coś zrobił, hehe, nie miałaby wyjścia i wpadła by po uszy �� no i byli by razem, na bank
      Ale ona próbowała mu wmówić, że znalazła lepszą prace? Hahaha, kto jej da lepszą? Leon, kasa, przyjaciółka w pracy, Leon, LEON, L E O N. Lepszej roboty nie znajdzie ��
      Dobrze że pokazał że nie jest zadowolony i ze się nie zgadza!!!

      Potem jeszcze ten fragment!!! ❤❤❤
      " Patrzę na bruneta, a on w tym momencie mnie całuje. Powinnam się oderwać, dać mu z liścia i zapytać się co to miało być, ale... podoba mi się."
      O KURCZE, DASZ WIARĘ, ŻE SIĘ NIE DZIWIĘ? PODOBAŁO CI SIE?
      Tak się cieszę z tej sceny serio, w końcu żadna Amanda i Sofia nie mają znaczenia
      Kocham jak ty to piszesz jejuuuuu (przypomniało mi się, jak czytałam ci tą scenę z tego twojego parta, pamiętasz? Hahahhahaha)
      Kocham!!! Kocham kocham kocham ❤

      DOBRA, ALE TO WYGRAŁO!!!!
      " - O której jest to spotkanie? - pytam patrząc prosto w jego piękne oczka.
      - O dwunastej.
      - To nie zapinaj jeszcze tej koszuli."
      PO PROSTU OMG OMG OMG OMG OMG OMG OMG OMG
      zakochałam się

      Violetta w końcu chodzi szczęśliwa, DZIĘKI LEONOWI!!! mówiłam, ten facet to marzenie, ideał!!! W KOŃCU można się nimi nacieszyć ��
      "- Nie - zaprzecza - Chciałam, żeby moja przyjaciółka była szczęśliwa. Chciałam rozmawiać z tobą godzinami i mówić, że on na pewno nie ma romansu i, że ty to sobie ubzdurałaś. Chciałam słuchać jak obrażasz każdą laskę, która jest w odległości od niego o przynajmniej dwa metry." Aaaaaa uwielbiam!!!! ������ idealna Lu ��

      Colin szybko się uczy? A Leoś zazdrosny!!!�������� aaaaa teraz nadszedł czas na Leona zazdrosnego o V na każdym kroku �� tyle na to czekałam!!!
      Podoba mi się to hahha, a ta akcja z zawołaniem V? Supeeeer�������� niech Leon nie daje Colinowi żadnych szans! Violka jest tylko twoja, Lajon


      Usuń
    2. "- O co chodzi? - pytam, ale on mi nie odpowiada - Masz jeszcze kilka sekund, na wymyślenie jakiejś sprawy. W przeciwnym wypadku uznam, że cały czas nas podsłuchiwałeś i zawołałeś mnie tylko dlatego, żebym nie poszła z Colinem na obiad bo bardzo mnie kochasz i jesteś o mnie cholernie zazdrosny - mówię, a on się cicho śmieje."
      UWIELBIAM TAKIEGO LEONA!!!!!!! jeju, cały komentarz będzie o tym, że kocham Leona hahhaahhaa,  ALE TO PRAWDA, CO JA PORADZĘ XDDD

      Uwielbiam ich razem! Czekam na kolacje, wspolne weekendy, poranki, noce 😎😎😎 idealni są no!!! Leon kochany, Violka zakochana w nim po uszy, z tego na pewno wyjdą dzieci! 😂

      JEZU, OBIECUJE, ŻE NIE WIEDZIAŁAM CO BĘDZIE DALEJ
      pisze, to co napisałam wyżej a tu nagle Violka źle się czuje
      Nie choruje często, chociaż niby się zdarza każdemu
      Ale jeśli to będzie dziecko!!! JEŚLI LAJON BĘDZIE OJCEM!!!! 💖💖💖💖💖
      Mam nadzieję że mimo wszystko nie jest to kolejne zagranie Suzzy w stylu "A pierdol cię się pobawię się trochę z wami!" 😂😂😂 chociaż nie narzekam, lubię takie akcje! 😂 ale serio mam nadzieję, że mimo wszystko okaże się że ona jest jednak w tej ciąży! I niech nie odwala cyrków, niech lepiej powie Leonowi od razu. I Niech go nie unika!!!
      Bo chłopak będzie cierpiał:(

      " Nigdy z Leonem się nie zabezpieczaliśmy, ale myślałam, że jesteśmy ostrożni..." VIOLKA Leon zawsze trafia, nawet jak na bramce stoi obrońca 😂😂😂😂😂😂😂😂

      No i znowu spędzają razem czas, jak ja to uwielbiam 😭 Leoś pewnie przez cały czas nie może oderwać od niej wzroku, komplementuje ją, jeju facet ideał,  IDEAL, NIE WIEM ILE RAZY TO JUŻ PISAŁAM, ALE IDEAŁ💖😀

      "- Dziwnie się czuję - mówię po kilku minutach, a on patrzy na mnie niezrozumiale - Za każdym razem, jak tu jesteśmy, śpimy - śmieję się cicho.
      - Czemu?
      - Nie wiem. Jak sobie myślę, że jeszcze niedawno spałeś tu z Sofią, albo z Amandą to mi, aż niedobrze.
      - Mi też - odpowiada po chwili, a ja mimowolnie uśmiecham."
      TERAZ BĘDZIE SPAŁ TAM TYLKO Z TOBĄ, SPOKOJNIE 💖💖💖

      Leon spotkał się z rodzicami V <333 i chłopak sam to zaproponował!!! Jestem z niego dumna <3 widać że bardzo poważnie traktuje związek z Violettą <3 LEON KOCHANIE, POZNANIE RODZICÓW = OŚWIADCZYNY, WYBIERAJ JUŻ PIERŚCIONEK BO JA CZEKAM!!!
      Na dodatek rodzice V go polubili awwww, nie dziwię sie! Będą mieli super zięcia  (?) XDDD

      końcówka!!!😨😨😨😨
      Co to ma być, niech Marcelo zabiera stad swój tylek i idzie do jakiejś laluni, niech zostawi Leosia i V w spokoju!!!
      Nie wierzę, że Leon to powiedział. Nie. To nie może być prawda... 😐😐😐 nieeee, przecież Verdas ją kocha, szaleje za nią!!! Nigdy by jej nie skrzywdził, nie oszukał :( przesłał się z nią bo ją kocha, jestem tego pewna, P E W N A
      nigdy w życiu nie zrobiłby czegoś takiego, żeby zrobić na złość jakiemuś tam Marcelo

      O nie nie kochanie, po takim zakończeniu,  to ty musisz szybko się wziąść za kolejną część! Nie możesz mnie tak zostawić bez odpowiedzi,  mam tyle pytań!!! :o

      Możesz mi wierzyć lub nie ale serio, zawsze ciężej pisze mi się te komentarze, niż te do rozdziałów, szczególnie przy takich scenach! Bo ja już nawet nie wiem co mam pisać, brak mi słów i to serio hahaha, czytam, szczerze się jak głupia, i towarzyszy temu takie mega uczucie, że aż nie wiem, co mogę o tym napisać, poza tym, że jest to cholernie dobry part, zajebista scena. Zadziwiasz mnie z każdy kolejnym postem na blogu co raz bardziej, jestem pod wrażeniem, zakochalam się w tym parcie, jak w każdym innym, już nie mogę się doczekać kolejnej części!!! 💖💖💖 tyle razy się śmiałam, nawet i płakałam że wzruszenia, uwielbiam! Lepsze niż jakiekolwiek książki!!!!

      Mam nadzieję że Komentarz nie jest taki beznadziejny jaki mi się wydaje że jest, ale starałam się, jednak nie łatwo sprostać takiemu swietnemu partowi😍😍😍 jestem zakochana w nim!!!! Kocham kocham kocham, pisz szybko, do następnego!
      PS.  Rozumiem, że rozdziałów nie będzie tak często, martwię się o ten okres do testów,  strasznie:( mam nadzieję że nie zostawisz bloga (mnie też, bo będę cierpieć jak Leoś) i życzę Ci powodzenia i mocno trzymam kciuki 😍😍😍😍 kocham!!!!!

      Usuń
  2. Świetny, szkoda,że będzie przerwa 😥

    OdpowiedzUsuń
  3. Zakochalam sie <333

    OdpowiedzUsuń
  4. Mój świetny 💝
    Zraniona Violka bo dowiedziała się, że Leon przespał się z nią i jest z nia tylko dlatego żeby zemścić się na Marcelo ale dupek. Masakra ale może tylko tak powiedział a tak naprawdę jest zakochany w Violi bo ona mu nie wybaczy inaczej😨
    Ciąża?!😨 Serio ? I co teraz będzie samotną mamą? Ale to nawet dobrze zw mu nie powiedziała wcześniej będzie lepsza akcja w następnej części, której już nie mogę się doczekać😍
    Wiem że od końca komentuje ale co tam
    Jak Violka mogła tak szybko mu ulec i gdy tylko przyszedł pogadać o tym wypowiedzeniu i ja pocałował ona uległa , poprostu nie wierzę 😣 Myślałam ze Leon będzie się musiał trochę bardziej postarać ale co tam przynajmniej akcja jest z tą prawdopodobna ciąża i tym nagłym powrotem Marcelo oli jego rozmowie z Verdasem 😎😉
    W sumie ostatnio zastanawiałam się kiedy kolejna część one shota a tu taka niespodzianka 😘 Dziękuje ci 💝
    Kocham tw bloga a w tym one shocie i twoim opowiadaniu jestem poprostu zakochana 💝

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A i jeszcze sama jestem po feriach teraz egzaminy próbne bo zaraz normalne więc doskonale cie rozumiem😘 Trzymaj sie i ucz się pilnie 😊

      Usuń
  5. Już myślałam, że to będzie ostatnia część, ale ta końcówka wszystko zmieniła... Nie dam rady wytrzymać do następnej części... Błagam dodaj ją jan najszybciej... To jest boskie, piękne i jeej są, a raczej byli razem. Nie wierzę, że tak cudnie piszesz. Jak ty to robisz? Okey to tyle... Piękne i czekam nq nexta. ❤ ❤ ❤ ❤ ❤ ❤ ❤ ❤
    Klaudisiu ❤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A i tak ten no przepraszam za błędy... Nie, żebym była dzieckiem, jestem tylko rok młodsza, ale po prostu to mnie tak wzrusza, że nie byłam w stanie pisać. Kochana (chyba mogę tak pisać co?) jeśli uczysz się tak dobrze jak piszesz to przewiduje 100% z testu. Jesteś normalnie niesamowita. Ja od dawna się zbieram, żeby coś napisać, jakąś historie o naszej Leonetcie, mam pełno zeszytów zapisanych różnymi treściami. Różne początki, zakończenia itd. Jak zaczęłam Ciebie czytać wzięłam to na poważnie i stworzyłam bloga, ale po tym co przeczytałam chyba nic tam nie dodam. Nigdy Tobie nie dorównam. Jesteś najlepsza. Powodzenia z nauką. Trzymam kciuki. Twoja wierna czytelniczka
      Klaudisiu ❤♥❤♥❤♥❤♥❤

      Usuń
    2. I takie jeszcze coś.. Hmm... Nie chcę się narzucać czy coś, ale zostawię Ci tutaj linka do mojego bloga. Bardzo chciałabym, żebyś go przeczytała. Co prawda nie jest o Leonetcie tylko o... O życiu. Mam nadzieję, że Ci się spodoba.
      problemy-to-nie-problem.blogspot.com
      P.S. Wiem dziwny adres. Paaa
      Klaudisiu ❤

      Usuń
  6. Cudowny, kocham!!!! Mam nadzieje ze szybko dodasz następną część! :)
    Pozdrawiam, Gosia

    OdpowiedzUsuń
  7. AAA nie no nie wytrzymam.
    Zostawiłaś mnie w takiej niepewności nooo <3
    Mam nadzieję, że Leon tak powiedział tylko w przypływie złości czy coś i tak naprawdę zależy mu na Violettcie ;c
    I niech jej to wytłumaczy bo ona się załamie ;c
    Wszystkie częsci tego one parta są świetne i nie umiałabym wybrać jednej ulubionej <3

    Czekam na dalszą część i rozdział ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Wspaniała część i mam nadzieję, że nie ostatnia ;D. Słodka Leonetta awww ❤. Bosko! Violka chyba w ciąży. Ale się porobiło! I na koniec ta rozmowa Leona z Marcelo. Co on tam w ogóle robił? "Tak, zrobiłem dokładnie to co ty. I co, przyjacielu? " Leona ogarnij się człowieku! To źle wróży (chociaż ja mam nadzieję, że Leon powiedział to pod wpływem chwili albo na początku chciał się tylko zemścić, ale później się zakochał :D). Czyżby go był koniec Leonetty? Nie! Nie zgadzam się!
    Co do szkoły to doskonale Cię rozumiem bo ja też mam w tym roku egzaminy i to jakaś masakra. W poniedziałek skończyły mi się ferie i już w poniedziałek zapowiwdzieli mi 5 nowych sprawdzianów, a w tym tygodniu mam już 2 które zapowiwdzieli przed feriami! Nie przejmuj się :*. Dasz sobie radę, a na rozdziały będziemy czekać❤.
    Jeszcze raz OP jest najlepszy pod Słońcem!
    Justynka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A i jeszcze zapomniałam, prześliczny gif:*

      Usuń
  9. Cudo, zakochałam sie w gifie <3kocham

    OdpowiedzUsuń
  10. Cudowny❤
    Czekam na następną część!❤
    Życzę weny!❤
    Pozdrawiam❤❤✊

    ~fausta❤

    OdpowiedzUsuń
  11. Superowy 😍
    Kiedy następna część ?

    OdpowiedzUsuń
  12. Zostałaś nominowana na LBA
    http://mojawlasnahistorialeonetta.blogspot.it/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  13. Witaj :)
    Jestem tutaj po raz pierwszy i jestem zachwycona twoim talentem oraz tym, jak piszesz rozdziały 😍
    One Shot jest niesamowity: )
    Czekam na następną część 😉

    Pozdrawiam ^^

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz motywuje mnie do dalszej pracy !