One Part Wyróżnienie
By Natalie Verdas
One Shot ------------------------> Jortini
"Jedno spotkanie może zmienić wszystko..."
Narrator
Piękna 17 – letnia szatynka przechadzała się ulicami Buenos Aires do którego wczoraj powróciła. Podziwiała cudowną okolicę stolicy swojego rodzinnego państwa – Argentyny. Nagle poczuła zderzenie. Zamknęła oczy, bo myślała, że czeka ją zderzenie z ziemią, lecz poczuła się jakby latała. Otworzyła oczy i ujżała przystojnego, szatyna ze szmaragdowymi oczami. Ocknęła się dopiero pochwili.
- Przepraszam... To moja wina... Zagapiłem się w telefon... Nic ci nie jest ? - spytał widocznie zmartwiony szatyn.
- Nie nic mi nie jest... Nie obwiiaj się, to moja wina... Powinnam bardziej uważać. - powiedziała szatynka. Była nadzwyczaj oczarowana postawą szatyna. Inny facet zapewne nie złapałby jej, a nawet gdyby nie przeją by się nią.
- Jestem Jorge. - podał jej ręke.
- A ja Martina, ale możesz mi mówić Tini. - podała mu dłoń, a on ją pocałował. Szatynka zachichotała na gest chłopaka.
- A więc Tini, może miałabyś ochotę pójść do kawiarni ? - spytał z nadzieją chłopak. Szatynka bardzo spodobała się chłopakowi.
- Dobrze. - odpowiedziała.
- No to chodźmy. - powiedział uśmiechnięty brunet.
Przez całą drogę śmiali się, wygłupiali zupełnie jakby znali się od zawsze. Mieli mnóstwo wspólnych tematów. Mogli tak rozmawiać godzinami. Łączyło ich tak wiele rzeczy.
W końcu dotarli do wspomnianej przez szatyna kawiarni. Usiedli przy jednym ze stolików. Nagle podszedł do nich kelner i podał im karty dań.
- Co państwo zamawiają ? - spytał.
- Poproszę latte macchiato i babeczkę z nadzieniem kokosowym. - powiedziała dziewczyna.
- Ja poproszę to samo. - powiedział z uśmiechem chłopak.
- Normalnie nie wierze... - powiedziała - Ty też to uwielbiasz ? - spytała z uśmiechem szatynka.
- Na to wygląda slicznotko. - odparł, a ona się zarumieniła
i spuściła głowę.
- Nie chowaj tych rumieńców. - powiedział szatyn patrząc na dziewczyne, a ona podniosła głowę i szczerze się uśmiechnęła.
- Opowiedz mi coś o sobie. - powiedział nagle chłopak.
- Dobra, ale póżniej ty. - odparła.
- Dobrze. - odpowiedział.
- A więc... Nazywam się Martina Stoessel co pewnie już wiesz, mam 17 lat, i ogólnie jeżdże na walizkach, bo mój tata jest światowym inżynierem i musi mnie zawsze ze sobą zabierać, mam młodszą siostre - bliźniaczkę Mercedes, kocham muzykę i wszystko co jest z nią związane, uwielbiam też tańczyć, nie mam chłopaka, dopiero nie całą godzinę temu przyleciałam samolotem do Buenos Aires, aby rozpocząć nowe życie, ponieważ nasz tata powiedział, że przeniósł firmę tutaj i to chyba wszystko na mój temat, a teraz ty. - zakończyła swój monolog dziewczyna.
- No dobra... Jestem Jorge Blanco, mam 18 lat, mam młodszą siostre Violettę, która ma 6 lat, tak samo jak ty kocham śpiew i taniec, chodze do szkoły muzucznej Studia On Beat, nie mam dziewczyny, mam wspaniałych przyjaciół, a wśród nich moją kuzynkę, i to chyba wszystko.- zakończył.
Nagle zadzwonił telefon szatynki. Odebrała go i okazło się, że dzwonił ojciec dziewczyny.
- Przepraszam cię, ale muszę już iść... - powiedziała smutna nastolatka.
- Odprowadzę cię. - powiedział szatyn.
- Lepiej nie, bo zaraz tata będzie się mnie czepiał...- powiedziała dziewczyna.
- Ale wiesz, że to nie było pytanie ? - powiedział z uśmiechem chłopak i się zaśmiał.
- No dobrze... - westchnęła szatynka.
Po drodze nadal rozmawiali, lecz krótko, bo droga do domu nastolatki nie była długa. Po 10 minutach byli juz pod domem szatynki. Dziewczyna pożegnała się z chłopakiem, a on musnął jej policzek, po czym się posłał jej uśmiech, który odwzajemniła.
- Cześć Tini ! - pożegnał się szatyn.
- Pa Jorge ! - odpowiedziała i pomachała młodzieńcowi.
Szczęśliwa szatynka weszła do domu, a gdy zamknęła drzwi w progu czekał na nią jej tata.
- A gdzie to się było panienko ? - spytał.
- Nic tylko spcerowałam po mieście i zwiedzałam okolicę. - odparła.
- A kim był ten chłopak przy bramie ? - spytał z uśmiechem ojciec.
- Tato... To tylko kolega... - powiedziała szatynka i na myśl o przystojnym szatynie uśmiechnęła się.
- Tylko kolega ? To czemu jak o nim wspomniałaś uśmiechnęłaś się ? - spytała moja rodzicielka wychodząc z kuchni.
- Czy ja o czymś przypadkiem niewiem ? - spytała Mercedes schodząca ze schodów.
- Tak, tak zejdźcie się wszyscy jeszcze tylko Ramallo i Olga i będzie komplet. - powiedziała dziewczyna z sarkazmem.
- Czy ktoś nas wołał ? - spytały jednocześnie wspominiane wcześniej przez szatynkę osoby, a nastolatka przybiła Face Palma.
- Jak ma na imię ten chłopak ? - spytał jej tata.
- Jorge. - dpowiedziała krótko szatynka, która była już nadzwyczajnie znudzona pytaniami od wszystkich mieszkańców tego domu.
- Blanco ? - spytał ponownie.
- Tak, a skąd wiesz ? - spytała zaciekawiona.
- Alejandro, a czy ty przypadkiem nie prowadzisz interesów z Blancami ? - spytała mama dziewczyny.
- Tak Eric Blanco to mój dobry przyjaciel. - powiedział z uśmiechem ojciec szatynki.
- Naprawdę ? - spytał niedowierzając.
- Tak, ma też żonę Veronicę i dwójkę dzieci. - odparł.
- No dobra... To ja ide z Mechi do pokoju... - powiedziała nastolatka i pociągnęła swoją siostre do jej pokoju.
Gdy wbiegły do pokoju Mercedes od razu zaczęła przesłuchnia.
- A więc, opowiadaj. - powiedziała zaciekawiona blondynka.
- Ale co ? - spytała z głupawym uśmiechem szatynka.
- Jak się poznaliście ? Co robiliście ? I jeszcze pare innych szczegółów. - powiedziała Mechi.
- A więc, gdy szłam po mieście wpadłam na kogoś, już miało mnie czekać spotkanie z ziemią, ale on mnie uratował. - zaczęłam -
Potem zaprosił mnie do kawiarni i potem okazało się, że lubimy te samą kawę i ten sam rodzaj babeczek, potem gdy zadzwonił do mnie tata powiedziałam mu, że muszę iść, a on zaproponował mi odprowadzenie,a ja mu powiedziałam, że lepiej nie, bo zaraz tata by mi użądził awanturę, ale on powiedział, że to nie było pytanie, a ja sie ostatecznie zgodziłam i później gdy się ze mną żegnał pocałował mnie w policzek, rozumiesz w policzek !!! - krzyknęłam.
- Opowiedz mi coś o nim. - powiedziała ciekawa blondynka.
- No to tak... Ma na imię Jorge Blanco, ma 18 lat, ma młodsza siostrę, kocha muzykę i taniec, jest cholernie przystojny, ma piękne szmaragdowe oczy w które można się patrzeć bez końca... - powiedziała rozmarzona szatynka.
- Uuuu... Ktoś tu się zakochał... - powiedziała z uśmiechem blondynka.
- Ja ? Nie... - powiedziała zawstydzona szatynka.
- Nie, normalnie Tinky Winky. - powiedziała z sarkazmem jej siostra.
- Naprawdę ? Nie wiedziałam. - powiedziała szatynka powstrzymując się od napadu śmiechu.
- To teraz już wiesz. - powiedziała blondynka i przybiła Face Palma.
- Dobra... Nie wiem jak ty, ale ja idę się kąpać. - powiedziała nastolatka.
- Ale wiesz, że ta rozmowa cię nie ominie ? - spytała Mercedes.
- Yhmm... - powiedziała 17 - latka i udała się w stronę swojej łazienki.
- Oj Tini... I co ja się z tobą mam... - westchnęła blondynka.
- Słyszałam !!! - krzyknęła szatynka z pod prysznica.
- I bardzo dobrze !!! - odkrzyknęła jej siostra po czym poszła się sama myć.
Po kąpieli dziewczyny poszły do łożek, ale nie zamierzały jeszcze zasypiać.
- Tini ? - spytała blondynka nastolatki.
- Co ? - spytała szatynka.
- Pamiętasz, że jutro idziemy na przesłuchanie do Studia On Beat ? - spytała Mechi.
- Tak... - powiedziała szatynka i westchnęła.
- Ej... Co się dzieje ? - spytała zmartwiona blondynka.
- Nic... Tylko... Co będzie jeżeli się nie dostanę ? - spytała 17 - latka.
- Tini, czy ty siebie słyszysz ?! - zaczęła - Jesteś najbardziej utalentowaną osobą jaką znam, nie znam żadnej osoby, która by śpiewała i tańczyła z taką pasją, która wkładała by tak wielki wysiłek w to co robi. I ty mi jeszcze mówisz, że się nie dostaniesz ?! - krzyknęła wściekła Mechi.
- Nie wiem... - odpowiedziała jej.
- Nie masz się o co martwić, jeżeli ciebie nie przyjmą to im nogi z dupy powyrywam !!! - krzyknęła siostra szatynki.
- Dziękuje. - powiedziała nastolatka i przytuliła się do blondynki.
- Nie ma za co. - powiedziała uśmiechnięta.
- Bardzo cię kocham, wiesz ? - spytała szatynka siostry.
- Wiem i ja tez ciebie bardzo kocham. - odpowiedziała jej blondynka.
- A teraz uśmiech ! - krzyknęła Mechi i wyszczerzyła zęby tak, żeby jej siostra padła ze śmiechu. Tak jak pomyślała tak zrobiła szatynka i śmiejąc się turlała się po podłodze. Szatynka tak śmiesznie to robiła, że w śmiech wpadła też Mechi, aż w końcu do pokoju weszła Mama.
- Dziewczyny, co wy robicie ? - spytała zdziwiona rodzicielka.
- A nic... - powiedziała szatynka ogarniając się i wstawając z podłogi.
- Yhmmm... Bo wam uwierze...- powiedziała - Ale przejdźmy do rzeczy... Kładźcie się już spać, bo jutro nie zdążycie na przesłuchnie. - powiedziała Marianna.
- Ugh... No dobrze... - powiedziały zrezygnowane siostry i położyły sie do łóżek.
- Dobranoc. - powiedziała Mama.
- Dobranoc Mamo. - powiedziały.
Gdy Marianna zamknęła drzwi Mechi powiedziała :
- No Tini... Życzę ci, aby śnił ci się ten przystojniak, o którym tak zacięcie mi dzisiaj opowiadałaś.- powiedziała blondynka powstrzymując się od wpadnięcia w śmiech.
- Hahaha... Bardzo śmiesznie Mechi, normalnie leże i kwicze ze śmiechu... - powiedziała z sarkazmem szatynka.
- Dobranoc, Jorgowych snów. - powiedziała Mechi i ziewnęła.
- Taaaa... Dobranoc Mechi. - powiedziała szatynka i zasnęła myśląc o chłopaku, którym się zauroczyła.
Następnego dnia...
Martina
Właśnie w śnie Jorge miał mnie pocałować, gdy nagle... Mechi zaczęła mnie szturchachać i krzyczeć :
- Tini ! Wstawaj ! - krzyczała Mechi.
- Ale ja nie chcę... - powiedziałam i próbowałam dalej usnąć.
- Wstawaj ! Dzisiaj mamy przesłuchnie ! - krzyczała moja siostra usiłując zepchnąć mnie z łóżka.
- I właśnie dlatego dzisiaj leniuchuje w łóżku. - powiedziałam spokojnie, bo wiedziałam, że z moją siostrą się nie zadziera, ponieważ jak się wścieknie to mogę tego nie przeżyć.
- Tato ! - krzyknęła wściekła Mechi.
- Ide ! - odkrzykną jej i przyszedł, a raczej przybiegł do nas w mniej niż 5 sekund z kijem od szczotki.
- Co się dzieje ? Pali się coś ? Nic wam się nie stało ? - pytał tata, a ja o mało co nie pękłam ze śmiechu.
- Nie tylko Tini nie chce iść na przesłuchnie, pomożesz mi ? - spytała blondynka robiąc maślane oczka do naszego Taty.
- No Tini... Mechi ma racje... Musisz iść na te przesłuchanie. - powiedział nasz Tata, a Mercedes uśmiechnęła sie zwycięsko.
- Ugh... No dobra... - powiedziałam od niechcenia.
- Tylko szybko, za 30 minut wychodzimy. - krzykneła Mechi, gdy wychodziłam z pokoju.
- Co ? Czemu mnie wcześniej nie obudziłaś !!! - krzyknęłam wściekła.
- Nie moja wina, że położyłaś się o 00:00. - powiedziała, a ja w tępie natychmiastowym poszłam do łazienki i odświerzyłam się.
Po umyciu poszłam się ubrać. Następnie zeszłam na dół w celu zjedzenia śniadania. Po posiłku założyłam buty i wraz z Mechi poszłam do Studia. Po drodze wpadłyśmy na trzy dziewczyny.
- Oj... Przepraszamy... - powiedziała czarnowłosa.
- Nic się nie stało. - powiedziałam spokojnie.
- Jestem Lodo, ta ruda to Cande, a ta w lokach to Alba. - powiedziała włoszka.
- Ja jestem Tini, a ta tutaj obok to moja siostra Mechi.- powiedziałam.
- Cześć. - przywitały się dziewczyny.
- Cześć. - powiedziałyśmy wraz z moją siostrą.
- A tak z innej beczki, gdzie idziecie ? - spytała rudowłosa.
- Na przesłuchania do Studia On Beat. - powiedziała Mechi, a one się uśmiechnęły.
- My tam chodzimy na zajęcia. - powiedziała z uśmiechem Alba.
- Naprawdę ? - spytałam niedowierzając.
- Tak. - odpowiedziała Lodo.
- To może pójdziecie z nami ? - spytała Cande.
- Jasne. - powiedziałyśmy i ruszyłyśmy w drogę.
Przez całą drogę rozmawiałyśmy i śmiałyśmy się.
- A zapomniałyśmy wam powiedzieć... Nasza trójka to tylko część naszej paczki. - powiedziała Lodo.
- Paczki ? - spytała Mechi.
- Tak... - zaczęła Cande - Jest jeszcze jedna dziewczyna Valeria i jeszcze siedmiu chłopaków. - powiedziała rudowłosa.
- Wow... To sporą macie tą paczkę... - powiedziałam zszokowana.
Po 10 minutach dotarłysmy na miejscę. Gdy Tata mówił nam o tej szkole nie spodziewałam się, że to miejsce jest takie niesamowite. Ludzie tutaj tańczą i śpiewają na korytarzach. To jest wspaniałe !
Dziewczyny zaprowadziły nas do pokoju nauczycielskiego.
- Dzień Dobry Antonio. - powiedziała Alba.
- Cześć dziewczyny, co was do mnie sprowadza ? - spytał.
- Do Studia miały dojść dwie nowe uczennice, czyli Martina i Mercedes Stoessel, tak ? - spytała dla pewności Cande.
- No tak. - potwierdził starszy męższczyzna.
- Oto one. - powiedziała Lodo.
- Witajcie dziewczyny, jestem Antonio Fernandez, jestem dobrym przyjacielem waszego taty, a on mówił mi jak przepięknie śpiewacie, więc postanowiłem przyjąć was do Studia. - powiedział z uśmiechem Antonio.
- A będziemy musiały coś zaśpiewać ? - spytałam.
- Tak, ale to dopiero przy całej klasie. - powiedział.
- A do której klasy będą chodzić dziewczyny ? - spytała Lodo.
- Do waszej. - powiedział, a my zaczęłyśmy piszczeć, skakać i się przytulać. Po pieszczotach Antonio dał nam plan lekcji i powiedział, abyśmy weszły do sali.
Gdy szłyśmy korytarzem z sali głównej słychać było jakąś muzykę.
- Kto tam gra ? - spytała Mechi
- To pewnie chłopcy mają próbę zespołu. - powiedziała Cande.
Gdy weszłyśmy do sali zauważyłam pięciu chłopaków, a wśród nich... Jorge ?! Nic nie mówił mi o tym,że chodzi do Studia.
Gdy chłopaki skończyli grać zeszli ze sceny.
- Tini ?- spytał zdziwiony Jorge i pocałował mnie w policzek, a ja się zarumieniłam.
- Cześć Jorge. - powiedziałam z uśmiechem.
- To wy się znacie ? - spytała Cande.
- Tak, poznaliśmy się wczoraj. - powiedziałam i spojżałam się na niego, a on puścił mi oczko, a ja znowu się zarumieniłam i spuściłam głowe.
- A więc to jest ten przystojniak, o którym opowiadałaś mi godzinami i nie mogłaś się zamknąć ? Jestem Mechi, siostra tej tu co o tobie w kółko gadała. - powiedziała Mechi, a ja miałam ochotę zabić ją tu i teraz.
- Przystojny powiadasz... - powiedział z uśmiechem szatyn patrząc na mnie. Pod wpływem jego wzroku chcę się zapaść pod ziemię i z niej nigdy nie wychodzić.
- Dobra, koniec tych miłosnych pogawętek - zaczęła - Ja jestem Valeria, ale możesz mi mówić Val ,jestem kuzynką Jorge, to jest Rugg, te w czapeczce to Facu, ten brązowy to Samu, ten w kurtce to Diego, ten z lasem na głowie to Xabi, a ten w koszuli to Nico. - zakończyła brunetka.
- Cześć, ja jestem Mechi, a ta zapatrzona w Jorge to Tini. - powiedziała moja siostra. I znowu te uczucie kiedy chcem ją zabić.
- Cześć dzieciaki. - powiedział wchodzący do sali Antonio.
- Dzień Dobry Antonio. - odpowiedzieliśmy.
- Mamy dwie nowe uczennice, Martinę i Mercedes Stoessel, dziewczyny wejdźcie na scene i zaśpiewajcie coś. - powiedział, a my weszłyśmy na scene i zaczęłyśmy śpiewać ,,Mas que dos''.
Podczas śpiewu całą swoją uwagę zwracałam na Jorge, który stał usmiechnięty. Gdy zeszłyśmy ze sceny podszedł do mnie Jorge.
- Wiedziałem, że śpiewasz, ale nie mówiłaś, że śpiewasz jak anioł. - powiedział, a ja spłonęłąm rumieńcem i spuściłam głowę.
- Nie chowaj tych pięknych rumieńców. - powiedział i chwycił mnie za podbrudek i podniósł go tak, że patrzyłam w jego oczy. Posłał mi uśmiech, który odwzajemniłam.
- Tini, przejdziemy się ? - spytał z nadzieją.
- Jasne tylko powiem Mechi, że ide z tobą. - powiedziałam.
- Dobra to ja czekam przed Studiem. - powiedział i zniknął za drzwiami.
- Mechi, ja ide z Jorge na spacer. - powiedziałam.
- Dobrze. - powiedziała Mechi, która była tak pochłonięta rozmową z Ruggiem, że pewnie tego nie usłyszała.
Wyszłam przed Studio, a tam zobaczyłam Jorge, który stał tyłem oparty o motor. Podeszłam go od tyłu i zakryłam mu oczy.
- Zgadnij kto to ? - spytałam.
- Najpiękniejsza szatynka, która ma głos jak anioł ? - spytał i się odwrócił, a ja spłonęłąm rumieńcem.
- Przesadzasz... - powiedziałam.
- Ja ? Nigdy... - powiedział i podał mi kask.
- Po co mi to ? - spytałam.
- No jak to po co ? - spytał z głupim uśmieszkiem szatyn.
- Mieliśmy iść na spacer, a nie jechać na motorze. - powiedziałam.
- Ale plany się zmnieniły. - powiedział z uśmiechem i pomógł mi założyć kask i wsiąść na motor. Nastepnie sam wsiadł, a ja złapałam go w pasie i mocno sie do niego przytuliłam.
Gdy dojechliśmy na miejsce Jorge kazał zamknąć mi oczy. Zgodziłam się. Gdy dotarliśmy na miejsce odsłonił mi oczy, a ja ujrzałam pięknął polankę.
- Jejku... Jak tu pięknie. - powiedziałam z zachwytem.
- Ale to miejsce nie jest piękniejsze niż ty powiedział, a ja znowu spłynęłam rumieńcem.
- Dziękuje. - powiedziałam i przytuliłam się do niego.
- Nie masz za co. - powiedział.
- Jorge ? - spytałam.
- Tak ślicznotko ? - spytał patrząc swoimi szmaragdowymi oczkami w moje oczy.
- Czemu... Tak mnie komplementujesz ? - spytałam zaciekawiona.
- Bo mi się podobasz. - powiedział, a mnie zatkało.
- Naprawdę ? - spytałam niedowierzając.
- Tini... Odkąd cię zobaczyłem wiedziałem, że nie bedziesz mi obojętna, jesteś miła, mądra, piękna, masz talent i wiele by tu jeszcze wymieniać... Może i znamy się nie cały dzień, ale... Nie jesteś tak jak niektóre dziewczyny, czyli pustą lalką z toną makijarzu... Jesteś sobą... I właśnie za to cię kocham... - ostatnie zdanie powiedział ciszej.
- Kochasz mnie ? - spytałam.
- Nawet nie wiesz jak bardzo... - powiedział i pocałował mnie ja oddałam pocałunek, a nawet go pogłębiłam.
- Ja też cię bardzo kocham. - powiedziałam po pocałunku.
- A więc... Martino Stoessel, zostaniesz moją dziewczyną ? - spytał z nadzieją.
- Oczywiście, że tak !!! - krzyknęłam i przytuliłam się do niego. On z radości podniósł mnie i pocałował.
- Ooooooo... Jak słodko... - powiedział Facu, a Alba pacnęła go w łeb.
- No i co zrobiłeś ? Zauwazyli nas ! - krzyknęła Cande.
Nagle ni stąd ni zowąd zza drzew wyszli nasi przyjaciele.
- Śledziliście nas ? - spytałam.
- Oczywiście, ze tak. - powiedział z uśmiechem Diego, a Val go walnęła w głowę.
- Nawet grama prywatności nam się nie należy ? - spytał zdenerwowany Jorge.
- Spokojnie kotku. - powiedziałam i pocałowałam jego policzek.
- A no tak... Gratulacje !!! - krzyknęła Lodo i wszystkie dziewczyny zaczęły piszczeć i mnie przytulać, a chłopaki gratulować Jorge.
- No... To teraz tylko musimy znaleźć dziewczynę Nicolasowi i każdy będzie miał już swoją druga półówkę... - powiedział Rugg do którego przytulała się Mechi... Zaraz... Mechi ?!
- A od kiedy wy jesteście razem ? - spytałam.
- Od jakiś 10 minut. - powiedziała Mechi.
Nagle usłyszeliśmy jakieś krzyki z korony drzew.
- Aaaaaaaa.... Jestem Tarzanem !!! - krzyczał Nico.
- No dobra... Spójrzmy prawdzie w oczy... O nigdy nie będzie miał dziewczyny... - powiedział Samu.
- Potwierdzam !!! - krzyknął każdy i każdy rozszedł się do swoich domów...
Ta historia jeszcze się nie skończyła, ona się dopiero zaczęła...
Fajny :) To już drugie twoje wyróżnienie z tym one shotem :) czytałam go już na innym blogu i tam też zajęła wyróżnienie :) Gratuluję :)
OdpowiedzUsuńFajnyy ❤️
OdpowiedzUsuńFajny!!
OdpowiedzUsuń