wtorek, 7 kwietnia 2015

One Part Leonetta "Początek nowego życia" [CAŁOŚĆ]

-Ludmiła, nigdzie nie pójdę- mówię po raz setny.
-A co ci szkodzi?- zadaje to samo pytanie.
-Nie chcę, rozumiesz?
-Nie dostaniesz się? Okej, spróbujesz jeszcze raz, a jak się dostaniesz?- spojrzała na mnie. 
-To samo mogę powiedzieć tobie..- westchnęłam.  
-Pójdę, jeżeli ty pójdziesz. 
-Obiecujesz?- spojrzałam na nią przenikliwie. 
-Obiecuje- powiedziała i wyciągnęła mały paluszek. Zaśmiałam się cicho i zrobiłam to samo. 

~Kilka dni później, dzień castingu~

-Witam- mówię zestresowana. 
-Witaj- odpowiada jakiś mężczyzna, na oko, około czterdziestki- Przedstaw się. 
-Jestem Violetta Castillo. 
-Dlaczego przyszłaś na casting?- pyta. Bo przyjaciółka mnie zmusiła- myślę. 
-Uwielbiam aktorstwo, to moja pasja- odpowiadam, nie do końca z prawdą. Jedyny związek z teatrem miałam, gdy chodziłam oglądać moją mamę na scenie. Chodziłam tam wtedy prawie codziennie, jednak gdy umarła, przestałam tam bywać... 
-Zaśpiewaj coś nam- powiedziała jakaś kobieta. Przez dłuższą chwilę zastanawiałam się co mam zaśpiewać, aż w końcu wybrałam piosenkę, którą śpiewała moja mama, na pierwszej sztuce teatralnej. Zamknęłam na chwilę oczy i zaczęłam śpiewać.. 


Quiero mirarte

Quiero sonarte
Vivir contigo cada instante
Quiero abrazarte
Quiero besarte
Quiero tenerte junto a mi
Pues amor es lo que siento.
Eres todo para mi.




Quiero mirarte

Quiero sonarte
Vivir contigo cada instante
Quiero abrazarte
Quiero besarte
Quiero tenerte junto a mi
Tu eres lo que necesito.
Pues lo que siento es


Amor  

Spojrzałam na każdego z nich z osobna, jednak oni, nie przejmowali się mną, dalej coś sobie szeptali na ucho, co nie powiem, troszkę mnie denerwowało. 
-I jak?- zapytałam po chwili. 
-Dziękujemy, odezwiemy się do ciebie- powiedzieli, a ja poczułam, jakieś ukłucie w sercu. Byłam beznadziejna- pomyślałam. A co ja myślałam? Że skoro moja mama była sławną aktorką, wezmą mnie od razu? Prawda jest taka, że jestem beznadziejna i idąc na casting, marnowałam czas tych wszystkich ludzi. Wyszłam z sali i nie czekając na Ludmiłę wróciłam do domu. 

~Kilka dni później~

Minął dzień, drugi trzeci, i z każdą kolejną minutą, czuję, że pójście na ten casting, było jedną wielką wielką pomyłką. A najgorsze jest to, że naprawdę wierzyłam, że może mi się udać. Westchnęłam i wstałam z kanapy. Poszłam do kuchni i wyjęłam z odpowiedniej szafki paczkę żelków. Wróciłam z powrotem, na tą niewiarygodnie wygodną kanapę i włączyłam TV. 
-Hej- do pokoju weszła blondynka. 
-Hej- odpowiedziałam, nie patrząc na nią. 
-Wszystko okej?- zapytała z troską i usiadła obok mnie. 
-Tak- spojrzałam na nią. 
-Na pewno?- jesteś jakaś.. nieobecna.. 
-Lu.. Wszystko w porządku, naprawdę- uśmiechnęłam się sztucznie. 
-Chodzi o ten casting?
-Daj spokój Lu.. Nie martwiłabym się taką głupotą.. 
-Znam cię.. Wiem, że marzysz o tej głównej roli... Nie oszukasz mnie- powiedziała poważnie. 
-Dobrze.. Może i tak, ale, proszę, nie przejmuj się mną..- przytuliłam ją. 
-Prosisz mnie o zbyt wiele- zaśmiała się- Uwierz mi, jesteś wspaniałą dziewczyną i jeżeli ty się nie dostaniesz, to tylko ich strata- chwyciła moje dłonie i się uśmiechnęła.
-Nie próbuj mnie pocieszać!- powiedziałam, po czym obie wybuchnęłyśmy niekontrolowanym śmiechem. 

~Wieczorem

Kilkanaście minut temu, dowiedziałam się o ich decyzji, o tym czy wezmę udział w tej produkcji, czy nie. Ciekawa jestem, czy do Luśki, też już dzwonili.. 
-Viola!- przybiegła uradowana blondynka. 
-Tak?- zapytałam z uśmiechem. 
-Dzwonili do ciebie?
-Tak- odpowiedziałam krótko. 
-I jak? Dostałaś się? 
-Mówimy na trzy, cztery, okej? 
-Okej- przytaknęła z uśmiechem. 
-Trzy... Czte...ry- mówię i milknę.  
-Dostałam się!- krzyczy podekscytowana.
-Gratuluje!- przytulam się do niej. 
- A ty? Czemu nic nie powiedziałaś?
-Bo ja... Ja się nie dostałam..- odpowiadam, choć bardzo się ciesze z tego, że mojej najlepszej przyjaciółce się udało. 
-Jak to się nie dostałaś?- zadała mi pytanie. Widziałam, że jest jej przykro, a przecież nie o to chodzi. Dostała się i powinna się z tego powodu cieszyć! 
-Po prostu... Znaleźli kogoś lepszego... Nie wiem kogo, ale nie przejmuj się mną, ciesz się swoim sukcesem!- spojrzałam na nią z uśmiechem, ta jednak opadła na kanapę- Co jest?- usiadłam obok niej i spojrzałam na nią.
-Bez ciebie to nie to samo.. Vils... Ja chciałam być tam z tobą.. 
-Lu, nie możesz! Osiągniesz wielki sukces! Nie możesz zrezygnować, będę cię wspierać. 
-Musze się nad tym zastanowić..- westchnęła. 
-Obiecaj mi, że weźmiesz udział w tym spektaklu..- spojrzałam na nią poważnie. 
-Co z tego, że osiągnę Wielki sukces, gdy ciebie nie będzie przy mnie? 
-Ja zawsze będę przy tobie. 
-Niech będzie- powiedziała i mnie mocno przytuliła- Ale masz być na każdej próbie. 
-Lu...- westchnęłam. 
-Każdej!- powtórzyła, a ja się cichutko zaśmiałam. 
-Okej. 

~Kilka dni później, próby~

Siedzę na pustej widowni i przyglądam się ich próbie. Nie powiem, jest to ekscytujące. Luśka idealnie współpracuje z innymi aktorami, nie mogę skłamać, są tu gorsze osoby od niej. Wyrwałam się z rozmyśleń i spojrzałam na nich, ponownie. 
-Isabell?- mówił kwestię w tej chwili jakiś przystojny szatyn. Spojrzał na mnie, a ja mimowolnie się uśmiechnęłam. 
-Nie mów nic do mnie, nie myśl o mnie... Nie kochaj mnie! Zrozum, ja i ty to dwa oddzielne światy. Nigdy nie będziemy razem...- Tym razem mówiła jakaś długowłosa brunetka. Nie chcę kłamać, jest świetną aktorką, jednak zachowuje się jak jakaś Diva.. Ehhh, nienawidzę takich. 
-Chcę być tylko przyjacielem, Tego mi nie zabronisz...- Spojrzał na nią, z anielskim uśmiechem. Ohhh, ile ja bym dała, aby mieć tę rolę.. 

Po kilku kolejnych scenach była kwestia Lu. Patrzałam na nią z uśmiechem i dumą. Na scenie wygląda jak gwiazda, powiem więcej, scena jest stworzona po to, aby Luśka na niej lśniła. Gra jak profesjonalistka, założę się, że nie jeden zawodowy aktor pozazdrościłby jej talentu, ehhh, ale tak to już jest gdy trzeba udawać przy chłopakach, obojętne. 


~Dwa miesiące później~

Po raz kolejny jestem na próbie. Jest tu naprawdę miła atmosfera, przyjaźnie się ze wszystkimi.. No, prawie, tylko Jasmine, mnie denerwuje. Nie wiem, jak można być, aż tak wrednym.. Ehh, myśli, że jak ma urodę i talent, to wolno jej wszystko... Obserwowałam scenę w której Isabell i Daniel rozmawiają. Cały czas swój wzrok skupiałam na Leonie... Dlaczego on musi być tak cholernie seksowny? Westchnęłam. Ahhh, te jego oczy.. Co prawda, nie widziałam ich jeszcze z aż bliska, ale nawet z daleka widać ich wspaniały, szmaragdowy kolor.. Ta jego fryzura... Ten aksamitny głos.. Mogłabym tak godzinami patrzeć na niego i słuchać jego głosu.. 
Otrząsnęłam się z myśli i ponownie skupiłam się na oglądaniu scenki. Tej, akurat jeszcze nie było- pomyślałam. Próbowałam słuchać tego, co mówią, jednak w mojej głowie nadal był Leon. Och... Dlaczego nie dostałam tej roli? Byłam aż tak kiepska? Po chwili zauważyłam, jak ich usta się przybliżają, a następnie stykają. Ehhh, pieprzony scenariusz! Spojrzałam na nią z zazdrością wytatuowaną na twarzy, po czym bez żadnego słowa wyszłam z teatru. 

Po około trzydziestu minut, zauważyłam Lu idącą w moim kierunku. Wstałam z murku, na którym siedziałam i ruszyłam w jej stronę. 
-Wszystko w porządku?- zapytała i spojrzała na mnie z uśmiechem. 
-Tak- umalowałam sztuczny uśmiech na twarzy. 
-Na pewno? Wyszłaś z próby jak Leon i... A więc o to chodzi?- spojrzała na mnie. 
-Nie, no coś ty...!
-Bądź ze mną szczera!- rozkazała, a ja westchnęłam.
-Podoba mi się Leon- przyznałam- Możemy już iść?- pokiwała zwycięsko głową i zaczęłyśmy iść do domu. 

-Ale nie martw się, Leon nienawidzi Jasmine...
-Ani słowa więcej!- rozkazałam, a ona się cicho zaśmiała.
-Za tydzień już wystawiamy to- powiedziała z uśmiechem. 

-Myślisz, że nie widziałam reklam porozwieszanych w całym mieście?- zaśmiałyśmy się.

~Dwa dni później


Kolejny raz scena z pocałunkiem... Ehhh, czy ona robi to specjalnie? Bo pannie królewnie nie podoba się, to, że Leon nie zamknął oczu, źle schylił głowę, za szybko złączył usta.... Ughh, jeszcze raz coś powie, a wyjdę z siebie!

-Z tobą nie da się pracować!- usłyszałam krzyk Jasmine i od razu spojrzałam na nic. 
-Ty nie jesteś lepsza!- krzyknął Leon. 
-Nie, ja z tymi amatorami pracować nie będę!- Krzyknęła patrząc na wszystkich i omijając organizatora wyszła. 
-Chyba odwołamy przedstawienie...- powiedział ze smutkiem. 
-Nie, proszę daj mi chwilę, znajdziemy kogoś na jej zastępstwo. 
-Kogo? Leon nie da rady ćwiczyliśmy przez ponad dwa miesiące nikt nie zna tej roli, nie nauczy się jej w dwa dni! 
-Daj mi chwilę- powiedział i podszedł do mnie. Czego on ode mnie chce?
-Violetta- powiedział, a ja podniosłam głowę i spojrzałam na te jego śliczne oczka. 
-Tak?- zapytałam z uśmiechem. 
-Pomożesz nam? 
-Jak mam wam pomóc? Mam wam znaleźć osobę, która nauczy się scenariusza w dwa dni?- zaśmiał się i pokiwał przecząco głową. 
-Ty jesteś tą osobą.
-Ja? Llleon... Ja nie należę do waszej grupy.. 
-Jakiej grupy? 
-Aktorów- wyjaśniłam. 
-Spróbuj- prosił mnie. 
-Leon, ja się nie dostałam, a to znaczy, że się nie nadaję. 
-Nie, to znaczy, że Jasmine jest córką dyrektora. Violetta- chwycił moje ręce- Proszę cię, tylko ty nam pomożesz.. Byłaś na dosłownie każdej próbie. Znasz jej rolę, a przynajmniej część... Proszę cię, pomóż nam, zrób to dla mnie. 
-Leon.. Ja nie chcę być kołem ratunkowym- powiedziałam i wybiegłam z teatru. 
-Violetta- usłyszałam jego krzyk, jednak nie zareagowałam. Usiadłam na murku pod dużym kasztanowcem i patrzałam przed siebie- Violetta- usiadł obok mnie- Proszę cię... Pomóż nam, mi.. 
-Leon jak ja mam wam pomóc, co? Jestem amatorką. Nigdy nie występowałam w teatrze, to, że poszłam na casting było jednym wielkim szaleństwem i teraz tego żałuję. Nie proś mnie o to, bo tego nie zrobię, za żadne cudy świata. 
-Proszę cię...- powtórzył. 
-Leon.. Powiedziałam już co o tym myślę. 
-Twoja mama by wystąpiła... Poza tym, to będzie wielki sukces.. Proszę, przemyśl to..- powiedział, a mnie coś ukuło w sercu. Poczułam gulę w gardle, jak on może tak mówić?
-Więc chodzi ci o to, tak?- zapytałam zła- To będzie wielki sukces?- powtórzyłam jego słowa- Jeżeli myślisz o tym, to zatrudnijcie Cameron Diaz*  Jestem tobie potrzebna tylko po to, abyś ty odniósł sukces, tak?
-Nie o to mi chodziło... Chciałem powie.. 
-Nie interesuje mnie to co chciałeś powiedzieć. Powiedziałeś to- spojrzałam na niego, widziałam, że żałuję, ale w tej chwili mnie to nie interesowało- Mojej mamy już nie ma- powiedziałam przez łzy- Ja nie jestem nią- powiedziałam po czym uciekłam. Wróciłam szybko do domu i zaczęłam płakać. 

Leon

Siedzę w domu i myślę o rozmowie z Violettą. Nie rozumiem dlaczego tak postąpiła... Przecież nic złego nie powiedziałem! Ehhh, kobiety..
Po chwili zadzwonił do mnie telefon. Spojrzałem na wyświetlacz i widząc, że dzwoni Ludmiła, odebrałem. 

-No hej- odezwała się pierwsza. 
-Hej- odpowiedziałem. 
-Chcę ci tylko powiedzieć, że jutro robimy próbę, nie wiem, kto zagra Isabell, ale nie możemy się tym przejmować. 
-Przeproś ode mnie Violettę- powiedziałem po dłuższej chwili. 
-Własnie nie wiem, o co poszło...
-Mała sprzeczka...- odpowiedziałem bez przekonania. 


Jesteśmy na próbie, co prawda nie wiem, jaki to ma sens, ponieważ, nie ma osoby, która by zagrała Isabell, ale Ludmiła zakazała przerwania prób. Mówię swoją kwestie, co zapewne wygląda komicznie, bo nikt mi nie odpowiada, ale pomińmy ten fakt. 
-Dlaczego to musi tak wyglądać?- zadałem pytanie niewidzialnej Isabell.
-Nie musi- usłyszałam, przez co od razu się odwróciłem. Tak zauważyłem Violettę, ze scenariuszem w ręku, zbliżającą się do mnie. 
-Ale jak to...? Przecież mówiłaś, że nie chcesz..- dalej mówiłem swoją kwestie. 
-Zapomnijmy o tym, nie chcę żyć w kłamstwie, bo już dłużej nie mogę ukrywać moich uczuć.
-Więc powiedz mi, co czujesz?- mówiłem idąc w jej kierunku. 

-Chcesz wiedzieć co czuję?- zapytała, aż w końcu byliśmy przy sobie. Chwyciła moją dłoń- tak jak jest w scenariuszu- po czym spojrzała na mnie. Jej twarz powoli zbliżała się do mojej tak, że czułem jej oddech na sobie- Okej, okej cieńcie- powiedziała i odeszła ode mnie. Ja się cicho zaśmiałem i poszedłem w kierunku wszystkich osób. 
-Więc weźmiesz udział w przedstawieniu?- zapytała Maya. 
-Tak- spojrzała na mnie- Możemy porozmawiać? 
-Tak. Muszę cię przeprosić..- odeszliśmy na bok. 
-Nie, to ja muszę cię przeprosić... Miałeś rację, moja mama by wystąpiła, to będzie sukces.. Po prostu... Bałam się i boję...
-Nie masz się czego bać..- uśmiechnąłem się do niej- Wszystko będzie dobrze. Pamiętaj, że masz mnie, Ludmiłę i.. Wszyscy ci pomogą. 

-Dziękuję- przytuliła się do mnie.
-Nie, to ja ci dziękuję. 

Jest już po godzinie dwudziestej, a my nadal tu jesteśmy i mamy próbę. 
-Nie, Leon ja nie dam rady- powiedziała i rzuciła scenariusz na ziemie, po czym sama na niej usiadła. Podszedłem do niej i usiadłem obok.
-Co jest?- spytałem patrząc w jej oczy. 
-Nie dam rady, rozumiesz? Nie nauczę się scenariusza na czas, nie zapamiętam tych ruchów scenicznych, nie dam rady... To dla mnie za wiele..
-Dasz radę. Wierzę w ciebie.. Wszystko się uda, jeżeli tego chcemy.. 

-Ale nie w tym przypadku...
-Razem damy radę..- powiedziałem, po czym, wyciągnąłem do niej rękę. Po dość długim namyśle chwyciła ją-Wszystko jest możliwe- szepnąłem, a ona się cicho zaśmiała. 

-Zaczynamy od początku?- spytała na co przytaknąłem. 

-Zapomnijmy o tym, nie chcę żyć w kłamstwie, bo już dłużej nie mogę ukrywać moich uczuć- Powiedziała i oboje do siebie podchodziliśmy. 
-Więc powiedz mi, co czujesz?
-Chcesz wiedzieć co czuję?- Podeszła do mnie i chwyciła moją dłoń. Oboje patrzyliśmy sobie w oczy, po raz kolejny czułem jej oddech na sobie- I... Koniec!- powiedziała tuż przed połączeniem naszych ust i się ode mnie odsunęła. 
-Ale wiesz, że kiedyś będziemy musieli się pocałować?- zapytałem z rozbawieniem, na co ona przytaknęła. 
-Muszę się na to przygotować.. W końcu z tego co wiem, całujesz beznadziejnie- powiedziała z uśmiechem. 
-Wcale nie!- oburzyłem się. 
-Przecież nie zamykasz oczu podczas pocałunku- naśladowała Jasmine. 
-Uwierz, całuję jak... profesjonalista! 
-Yhmm... 
-Chcesz się przekonać?- poruszałem brwiami, na co się zaśmiała. 
-Może...- powiedziała tajemniczo. 
-Uznaje to za Tak- powiedziałem, na co się zarumieniła. Podszedłem do niej i położyłem dłoń na jej policzku, a następnie wbiłem się w jej usta.


Violetta

~Następnego dnia~

Przyszłam spóźniona do teatru, ale co się dziwić? Wczoraj nie mogłam zasnąć, cały czas miałam przed oczami Te jego wspaniałe oczka, ten uśmiech, ten głos i ten pocałunek! 
-W końcu jesteś- uśmiechnął się Leon. 
-Wiem, przepraszam.. 
-Nic nie szkodzi- wszyscy się uśmiechnęli do mnie ciepło, a ja rzuciłam torbę gdzieś w kąt. Cały czas się zastanawiałam, czy na przedstawieniu sobie poradzę. A jeżeli się nie uda? Jeżeli zapomnę kwestii? Westchnęłam i poszłam na scenę, gdzie rozpoczęliśmy próbę. 

-Daniel, czy ty, jesteś tego pewien?- zapytałam patrząc szatynowi w oczy. 
-Pewien czego? Swoich uczuć? Tak. A ty nie? 
-Nie to chciałam powiedzieć... Chodzi o..
-O pocałunek? 

-Ja nie wiem... 
-Czy mnie kochasz..?- zapytał, a ja westchnęłam. Nie dam rady nauczyć się tego cholernego scenariusza! Tego jest za wiele... Ta sztuka trwa ponad dwie godziny, a ja na to wiele czasu nie mam..
-Leon, nie daję rady- powiedziałam i upuściłam scenariusz z rąk. 

-Spokojnie- podszedł do mnie z uśmiechem. 
-Spokojnie? Leon, zostały jakieś 3 dni! Jak my się wyrobimy?! Bilety już są sprzedane, mam pójść na scenę z kartką papieru i z niej czytać? Wiesz.. Lepiej zadzwońcie do Jasmine... 
-Nie ma takiej opcji- powiedział i położył swoje dłonie na moich ramionach- Uspokój się- chciałam coś powiedzieć, ale mi przerwał- Zamknij oczy, nic nie mów- Zamknęłam oczy i słuchałam co chce mi dalej powiedzieć- Wszystko będzie dobrze, nie martw się, damy sobie radę. Rozluźnij się...
-Leon... 
-Cicho..!- powiedział, na co ja się zaśmiałam- Ze wszystkim zdążymy, okej?- pokiwałam przecząco głową. Zaśmiał się, czego ja niestety nie widziałam, bo nadal miałam zamknięte oczy- Już okej?- zapytał po chwili. Ja jednak powtórzyłam ruch sprzed chwili. Po chwili poczułam, jego dłoń na policzku, a następnie jego delikatne wargi na swoich. Po raz kolejny czułam to ciepło, te motyle w brzuchu, to było wspaniałe. Otworzyłam oczy i oddałam delikatnie pocałunek- A teraz okej?- zapytał dotykając jeszcze swoimi ustami moje.     
-Tak- szepnęłam, a on się delikatnie uśmiechnął. 

~Wieczorem~

-Możemy porozmawiać?- usłyszałam jego wspaniały głos, gdy brałam swoją torbę z krzesła. 
-Tak, a o czym?- uśmiechnęłam się. 
-O nas- odpowiedział krótko. 
-A dokładniej?- udawałam, że nie wiem o co chodzi. Bałam się, że chce mi powiedzieć, że mnie nie kocha, to by mnie zabiło emocjonalnie. 
-Wiesz o czym- uśmiechnął się ciepło, a jego oczy zaświeciły. 
-Dobrze, wyjdźmy z teatru- powiedziałam, po czym oboje opuściliśmy budynek- To co chcesz mi powiedzieć?- spytałam po chwili. 
-Podobasz mi się- powiedział po chwili. W jego głosie było lekkie zawahanie, jednak jego oczy były napełnione miłością i szczęściem.  
-Mówisz poważnie?
-Najpoważniej- zaśmiał się- A to takie dziwne, że się w tobie zakochałem? 
-Po prostu.. Nieważne- uśmiechnęłam się delikatnie- Ważne jest to, że.. Ty też nie jesteś mi obojętny. 
-Czy to znaczy, że, przyjmujesz moje zaproszenie? 
-Zaproszenie? 
-No tak, na kolację. Dziś, u mnie- uśmiechnął się słodko. 
-Tak- odwzajemniłam jego gest- O której mam być? 
-Chodźmy teraz, nie traćmy czasu. 
-Muszę się w coś ładnego ubrać!- oburzyłam się. 
-Wyglądasz ślicznie- skomplementował mnie, a na moich policzkach pojawiły się rumieńce. 
-Dziękuję- powiedziałam cicho, na co on delikatnie musną mój policzek. 

Jesteśmy już u niego w domu. Nie powiem, jest tu ślicznie. 
-Nadal się martwisz przedstawieniem, tak?- zapytał po chwili. 
-No tak, a jak inaczej? To moja pierwsza rola, a ja mam tak mało czasu na przygotowanie się do niej. 
-Mała- pstryknął delikatnie mój nos, na co się zaśmiałam- Mówiłem ci, że będzie dobrze. Najwyżej improwizuj, my się do ciebie podegramy. 
-Przestań, nie będę z siebie robić królowej, której każdy ma się podporządkowywać!- oburzyłam się, na co on się uśmiechnął. 
-Jak chcesz możemy teraz przećwiczyć kilka scen- poruszał zabawnie brwiami. 
-A co oznacza kilka scen?- spojrzałam na niego podejrzliwie, po czym wybuchnęłam śmiechem. 
-To znaczy te sceny, w których się całujemy- odpowiedział, a ja w niego rzuciłam poduszką-No co? Nie chcesz przećwiczyć tych scen? 
-Tego nie powiedziałam- zaśmiałam się- Ale chyba nie masz nic do mojego całowania! 
-No wiesz, moglibyśmy to jeszcze trochę przećwiczyć, zawsze może wyjść lepiej- uśmiechną się. 
-Wyjść lepiej? Co byś zmienił?- zapytałam z uśmiechem. 
-Na przykład to, że do tego moglibyśmy dołączyć języki. 
-Nie rozpędzaj się- ponownie się zaśmiałam i usiadłam obok niego. 
-Masz coś do mojego języka? 
-Nic- odpowiedziałam i oparłam się o jego tors. 
-A tak na serio, to chcesz przećwiczyć? 
-Yhmm. 
-To wstawaj. 
-A nie możemy na siedząco?
-Zgadnij- powiedział ironicznie, na co ja niechętnie się podniosłam z podłogi. Po chwili on też wstał i zaczęliśmy ćwiczyć nasze rolę.

Jest już po drugiej. Leżymy na kanapie i nadal senni, ćwiczymy swoje kwestię. 

-Isabell, wszystko okej?
-Yhmm- odpowiedziałam po czym ziewnęłam. 
-A jeżeli.. się ten, nie uda? 
-To.. yymm.. damy radę, nie..? Tak mówiłeś, czy coś... 
-Yhmm- odpowiedział, po czym usłyszałam jak tym razem on ziewa. Poczułam jak moje powieki stają się coraz cięższe i po chwili zasnęłam. 

~Rano~

Obudziłam się wtulona w ciało Leona. Dopiero po chwili przypomniałam sobie co się wczoraj wydarzyło. 
-Śpisz?- usłyszałam jego zaspany głos. 
-Nie- odpowiedziałam sennie. 
-Vilu, mam pytanie.. 
-Tak? 
-Zostaniesz moją dziewczyną? 
-Dziewczyną? 
-No, że wiesz, będziemy razem.. 
-Leon wiem, co miałeś na myśli mówiąc dziewczyna, ale jja.. myślałam, że...- westchnęłam- Myślałam, że już jesteśmy razem- powiedziałam cicho- Ten pocałunek w teatrze, ta rozmowa, kolacja i je...- przerwał mi, namiętnie całując. Oddałam pocałunek, a swoją prawą dłoń położyłam na jego policzku. 
-Więc się zgadzasz?- szepnął wprost w moje usta. 
-Tak- odpowiedziałam i wtuliłam się w niego. 
-Wiesz... Tak na prawdę, gdy zauważyłem cię po raz pierwszy, miałem nadzieję, że to właśnie ty będziesz Isabell. Od razu mi się spodobałaś. 
-Też mi się spodobałeś, od razu- uśmiechnęłam się, a on delikatnie musnął mój policzek. 
-Która godzina?- spytał po chwili. Wzięłam telefon ze stolika i odblokowałam ekran, a pierwsze co zauważyłam, to dwadzieścia nie odebranych połączeń od Ludmiły. No tak, przecież nie mówiłam jej, że idę do Leona..! Musiała się strasznie martwić! Czym prędzej zadzwoniłam do niej i modliłam się, aby nie była zła. 
-Halo? Vils?- odezwała się po chwili. 
-Tak..- odpowiedziałam niepewnie. 
-Możesz mi wytłumaczyć co się z tobą działo?!- powiedziała zła. 
-Wytłumaczę ci wszystko w teatrze, okej? 
-Mam nadzieję, że to było coś ważnego, bo tak łatwo ci nie wybaczę!- powiedziała i się rozłączyła. 
-Jest zła?- zapytał Leon, który przyglądał się całej rozmowie. 
-Może trochę...- westchnęłam- Ale gdy się dowie, że.. Jesteśmy razem, to jej cała złość minię- powiedziałam pewna siebie i ponownie wtuliłam się w ciało Leona. 

Weszliśmy do teatru trzymając się za ręce. To naprawdę wspaniałe uczucie! 
-Widzę, że wczuwacie się w rolę- powiedziała z uśmiechem Maya, a my z Leonem spojrzeliśmy na siebie. 
-Chciałbym Wam oficjalnie przedstawić moją dziewczynę- wskazał na mnie, a ja się uśmiechnęłam. Patrzałam na miny wszystkich zebranych w teatrze. 
-Jesteście razem?- krzyknęła podekscytowana brunetka, na co oboje kiwnęliśmy głowami- Nawet nie wiecie jak się cieszę! Szczęścia!- przytuliła nas mocno, a my się zaśmialiśmy. 
-Spokojnie.. My nie bierzemy ślubu- zaśmiał się Leon, a ja razem z nim. 
-Wybaczam ci!- powiedziała Ludmiła, na co ja się zaśmiałam. Wiedziałam, że tak będzie, znam ją na wylot- Ale, czekaj, czekaj- podeszła do nas i pociągnęła- Jesteście razem... A ty- wskazała na mnie- Nie wróciłaś na noc..! Wytłumaczycie mi to?- Spojrzała na nas podejrzliwie. 
-Lu.. my nie spaliśmy razem- powiedziałam zażenowana. 
-Nie wierzę wam- powiedziała pewnie. 
-Lu. On mnie zaprosił tyl.. 
-Ja już wiem jak się zakończyło to "tylko". Nie tłumaczcie mi się, ja wiem swoje- uśmiechnęła się zwycięsko- Ale ty- pokazała na Leona- Jeżeli ją zranisz, będziesz miał ze mną do czynienia! 
-Przysięgam Pani, Panno Ludmiło, że nie zranię tej oto ślicznotki- objął mnie ramieniem. 
-Mam nadzieję!- powiedziała po czym odeszła od nas. 
-Przepraszam cię za to- szepnęłam w jego stronę, na co odpowiedział mi uśmiechem. 

Za nami już kolejna godzina w teatrze. Co jak co, ale muszę przyznać, że dziś mi wszystko wychodzi lepiej. To zapewne przez to, że zostałam dziewczyną Leona! 
-Wiesz.. miałeś rację, od samego początku...- mówiłam parząc w Oczy szatynowi. 
-To normalne, Isabell, że po tym, co przeżyłaś, miałaś wątpliwości. 
-Ale teraz wiem, że jedyne czego pragnę to ciebie, Daniel. Chcę być przy tobie, chcę móc codziennie widzieć twoje oczy... Pomiędzy nami, nie ma już żadnej przeszkody, nic nam nie zepsuje szczęścia.
-Kocham cię Isabell- powiedział z uśmiechem patrząc na mnie. 

-Ja ciebie też kocham- odpowiedziałam, po czym splotłam dłonie za jego szyją, a nasze usta się połączyły w długim pocałunku. 
-Udało się- powiedział z uśmiechem Leon. Po raz pierwszy w tym składzie, udało nam się przećwiczyć całą sztukę!- Mówiłem, że się uda. 
-To tylko dlatego, że cały czas byłeś przy mnie... Dziękuję.  
-Udało nam się dlatego, że jesteś świetną aktorką. 
-Nie mów tak, to nie prawda. Gdyby nie ty, nadal bym nic nie umiała. 
-Dobra gołąbeczki, my robimy przerwę, a wy się pogruchajcie- powiedziała Chelsea, na co wszyscy wybuchnęli śmiechem. Chwyciłam Leona za rękę i razem wyszliśmy z teatru. Szliśmy powoli alejką, pomiędzy nami panowała cisza, jednak była przyjemna. Po chwili usiedliśmy na murku, patrzałam na Leona, a on na mnie. 
-Kocham cię- powiedział patrząc w moje oczy, a ja mimowolnie się uśmiechnęłam. 
-Też cię kocham- odpowiedziałam i usiadłam na jego kolanach. 
-Czemu my się dopiero teraz spotkaliśmy? 
-Nie wiem, ale lepiej później niż wcale- uśmiechnęłam się i wtuliłam w niego niczym w pluszowego misia. 

~Dzień Przedstawienia

-Leon.. A jeżeli się nie uda?- zapytałam zdenerwowana. 
-Co ma się nie udać? Kochanie, ćwiczyliśmy to już wiele razy i za każdym razem wychodziło ci wspaniale. 
-A jak zapomnę tekstu?
-Nie zapomnisz. 
-A jeżeli zapomnę? 
-To spojrzysz w moje oczy i wszystko ci się przypomni. 
-Leon, mówię poważnie. 
-Ja też- podszedł do mnie i chwycił mnie za ręce- Nie denerwuj się. Wszystko wyjdzie dobrze. Uwierz w siebie, na próbach ci wychodziło, czemu teraz miałoby być inaczej? 
-Kiedyś na próbie też mnie tak uspakajałeś, jednak nie słowa sprawiły, że zaczęłam wierzyć w siebie- zaśmiałam się, a on bez namysłu wbił się w moje usta- Lepiej? 
-Lepiej- odpowiedziałam z uśmiechem po czym ponownie wbiłam się w jego usta. 
-Zaraz wchodzimy na scenę- powiedział i się uśmiechnął. 
-Wiem- również się uśmiechnęłam- I ciesze się, że będę tam z tobą. 

-Ale teraz wiem, że jedyne czego pragnę to ciebie, Daniel. Chcę być przy tobie, chcę móc codziennie widzieć twoje oczy... Pomiędzy nami, nie ma już żadnej przeszkody, nic nam nie zepsuje szczęścia- Powiedziałam z uśmiechem. 
-Kocham cię Isabell.
-Ja ciebie też kocham- odpowiedziałam i zarzuciłam ręce za jego szyję, po czym namiętnie pocałowałam. W  tej chwili w całym teatrze było słychać brawa, a światła powoli gasły. Po chwili na scenę przeszli wszyscy aktorzy i się ukłoniliśmy. 

-Udało się!- powiedziałam szczęśliwa i wtuliłam się w Leona. 
-Nie było nawet sekundy, żebym w to zwątpił- uśmiechnął się do mnie. 
-Kocham cię- szepnęłam i chwyciłam jego dłonie- Dziękuję, że cały czas we mnie wierzyłeś... Byłeś przy mnie... Że razem, do drugiej w nocy ćwiczyliśmy kwestię... Jak mogłabym ci się odwdzięczyć? 
-Bądź przy mnie. 
-Tylko tyle?- zaśmiałam się. 
-Aż tyle, kochanie- powiedział na co się zarumieniłam. 

KONIEC..? 
NIE, TO DOPIERO POCZĄTEK..!

###
A więc dziś, kolejny raz dodaję post!
Oto cały Part, mi się jak najbardziej podoba ;D
Nie kończy się, zaręczynami, małżeństwem, dziećmi więc można u mnie zaliczyć to do rzadkości ;D
Ogólnie to miał być koniec, ale szczerze mówiąc nie wiem.
Pisało mi się go zdecydowanie dobrze, więc.. kto wie?
Piszcie w kom, czy chcecie, czy ma już tak pozostać ;P
Przypominam, że dziś ten blog ma urodzinki! <33

(Poniżej rozdział 11!) 

Buziaki!
Suzzy :* 

11 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. No hej hej :***
      Co tu dodać? Os Genialny. Taki Cudny *-* NORMALNIE KAPCIE MI SPADŁY! ♡♡♡
      te retrospekcje z tamtejszych części *-* omg ! No Genialne ! C:
      #JaramSię
      urodzinki blogaaaaaa *-*-*-*-*-*-*-*
      Hahahha xD No Lu mnie rozwaliła! C:
      ona i te jej przypuszczenia xD
      I przedstawie było istnym arcydziełem! Było świetne! Takie lustig! (Szpanuje niemieckim xD)
      Wszystkie całuski się udały c:
      Lajon i Vilu wyznali sobie miłość i są razem ♡♡♡
      Lepiej to się nie mogło skończyć ! ^-^
      Pewnie napisałabym że chce jeszcze dalej kolejne części tego cudeńka ^-^ ale nie podoba mi się jak jest! :] ale jakby cię czasem coś tak natchneło na kolejne części to wiec że ja chce xD z chcęcią bym poczytała ! ♡♡

      Dobra xD
      Daje ci wolną ręke ;****
      Pozderki ♡♡♡:]]]
      Silaaa☆

      Usuń
  2. Chcemy :3
    Genialny ci wyszedł :)
    Słodko u Leonetty :D
    Lu ma swoje przypuszczenia :D
    Udało się :)
    Czekam ^.^

    OdpowiedzUsuń
  3. Odpowiedzi
    1. Chcę kolejną część :)
      OS genialny
      Leonetta <3 Kocham tą parę
      Tak oczywiście Luśka myślała,że Leon przespał się z Violettą
      Gratuluję roku bloga :)

      Usuń
  4. Wspaniały one shot. Lubię jak się kończą w takich momentach. Nie pisz drugiej części bo zrobi się za bardzo pospolity:) taki jest piękny;)

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz motywuje mnie do dalszej pracy !