Rozdział dedykowany MOJEJ VIKUSI!
Sto lat, kochanie! <3
Budzi mnie dźwięk telefonu. Dziwne, nie nastawiałam budzika- myślę. Dopiero po chwili orientuje się, że to przychodzące połączenie. Niechętnie otwieram oczy i biorę telefon do ręki. Widząc na wyświetlaczu imię mojej najlepszej przyjaciółki, bez zastanowienia odbieram.
-Halo? Lu? Czego chcesz o tak wczesnej godzinie?- pytam zaspana.
-Możesz się spotkać?- pyta cicho. Jej głos jest przepełniony smutkiem, do tego płakała, czuję to.
-Lu- wstaje do pozycji siedzącej- Wszytko okej? Płakałaś?
-Przyjdziesz?
-Jasne, będę za dwadzieścia minut, trzymaj się- mówię i się rozłączam. Podchodzę do szafy i wyjmuję z niej ciuchy na dziś. Szybko idę do łazienki, tam wykonuje wszystkie poranne czynności i nie robiąc makijażu wychodzę z domu. Nie wiem co stało się Lu, ale to musi być coś poważnego, ona nigdy nie płacze, nigdy.
Bez pukania wchodzę do jej domu. Ściągam buty i rzucam torebkę gdzieś w kąt. Wchodzę do salonu i widzę ją zapłakaną ze stertą chusteczek obok.
-Co się dzieje, Lu?- podbiegam do niej. Ona tylko gestem ręki pokazuje, żebym usiadła. Wypełniam jej prośbę i czekam, aż powie mi co się stało.
-Tto.. Tto Federico- mówi cicho po kilku minutach.
-Co z nim?- pytam nadal nie rozumiejąc czemu płacze.
-Oon... On ze mną zerwał- odpowiada, a moje oczy się powiększają.
-Ccco? Ale jak?- nie mogę w to uwierzyć. Przecież oni od zawsze byli wspaniałą parą! Liczyłam, że niedługo on się jej oświadczy, a tymczasem dowiaduje się, że ją zostawił. Co za pierdolnięty cham! Nie wybaczę mu, że doprowadził moją przyjaciółkę do takiego stanu! Jak on mógł?! Najchętniej poszłabym teraz do niego i nawtykała co o nim sądzę. Nie obchodzi mnie nawet powód dla którego ją zostawił, Lu jest wspaniałą kobietą i nie zasługuje na takie traktowanie!
-Powiedział, że... Że widział, jak całuję jakiegoś bruneta... Nie dał mi dojść do słowa... Myśli, że go zdradzam...- bierze do rąk kolejną chusteczkę, którą ociera swoje łzy, a następnie smarka. Przytulam ją mocno, wiedząc, że to wszystko moja wina... Nie powinnam nikogo mieszać w tą całą zemstę. W ogóle co ja sobie myślałam? Wzdycham i zastanawiam się co powiedzieć Lusi...
-Mam z nim pogadać?- pytam po chwili.
-Nie... Ja.. Ja muszę coś wymyślić... Zrobić coś, żeby to on cierpiał, a nie ja...
-Chcesz.. się zemścić?- pytam nie pewnie.
-Nie...- mówi po chwili- Zagram jego uczuciami...
-Jesteś pewna?- patrzę na nią z ciekawością.
-Tak, jestem pewna- odpowiada i ręką ściera swoje łzy. Patrzę na nią z podziwem, ja bym tak nie umiała...
Słyszę dzwonek do drzwi, odkładam gazetę na bok i idę otworzyć. Po chwili dostrzegam wysokiego szatyna. Uśmiecham się delikatnie, lecz szybko się ogarniam.
-Mogę wejść?- pyta z uśmiechem. Ja jedynie otwieram drzwi szerzej, by wszedł.
-Po co przyszedłeś?- pytam po chwili.
-Aby ci wszystko wytłumaczyć- odpowiada spokojnie.
-Wytłumaczyć?!- krzyczę- Co tu jest do tłumaczenia? Rozkochałeś, wyruchałeś i zostawiłeś!- krzyczę wściekła.
-To nie tak..- odpowiada po chwili.
-A jak?- kpię- Masz dziewczynę, która cię bardzo kocha, dlatego teraz idź do niej, a jeżeli ją zranisz, to ci nogi z du...- przerywa mi całując. Początkowo chcę go od siebie odsunąć, jednak gdy mi się to nie udaję, ulegam i sama z przyjemnością odwzajemniam jego pocałunki. Nie mogę ukryć, tęskniłam za tym, za tymi miękkimi usteczkami! Czuję jak mnie podnosi, oplatam nogi wokół jego bioder i dalej z zachłannością całuję. Po chwili rzuca mnie na łózko i w błyskawicznym tempie znajduje się tuż obok mnie. Jego pocałunki schodzą niżej, na moją szyję i dekolt, a ja cicho pomrukuję z rozkoszy. Wsuwa swoje ręce pod materiał mojej luźnej bluzki i powoli zaczyna ją zdejmować. Nie opieram się, chcę tego. Tylko on tak na mnie działa. Przyciągam go do siebie i z przyjemnością wbijam się w jego usta. On oddaje pocałunek, przenosząc swoje ręce na moje pośladki, które zaczyna ściskać. Z moich ust wydobywają się ciche jęki. Teraz to ja przejmuję inicjatywę, szybko i zgrabnie ściągam jego spodnie. Leon powstrzymuje mnie przed dalszym działaniem, schodząc pocałunkami na moje piersi. Zanim się obejrzę, mój stanik ląduje na ziemi. Uśmiecham się pod nosem i z powrotem, swoją uwagę skupiam na nim. On, zniecierpliwiony, szybko ściąga moją dolną część garderoby i patry w moje oczy spragniony. Nachyla się nade mną, a moje ręce same wędrują na jego bokserki. Zaczynam przez materiał, zabawiać się jego cudeńkiem. Widzę po nim, że się podnieca, zresztą, nie tylko on. Wkładam ręce pod gumkę od bokserek i powoli zaczynam je z niego zdejmować. Gdy to już jest za mną, myślę tylko o tym, że zabawę czas zacząć, lecz właśnie wtedy uświadamiam sobie, że została mi jeszcze jego koszula. Uśmiecham się łobuzersko i rozrywam ją z niego. Śmieje się cicho, po czym całuje mnie namiętnie. Oddaję pocałunek, choć nie ukrywam, że wolałabym od razu przejść do rzeczy.
-Leon- szepczę podniecona- Zaczynaj już- dyszę, a on natychmiast spełnia moją prośbę. Wchodzi we mnie z takim impetem, że odgłosy same się ze mnie wydobywają.
Po kilkunastu minutach zabawy, uznaję, że teraz moja kolej. Uwalniam się od niego i zaczynam ręką pieścić jego przyrodzenie. Już, mam go brać do buzi, gdy cały obraz znika.
Budzę się z krzykiem. Patrzę na zegarek, na szafce nocnej- piąta rano. Wstaję i idę do kuchni. Jestem u siebie, wróciłam od Ludmiły przed osiemnastą.
Siedzę na krześlę i piję zimną wodę, nadal nie rozumiem, dlaczego śnił mi się stosunek z Leonem. Muszę iść do psychologa! Tak dalej być nie może, to chore! Wzdycham i wracam do łóżka. Próbuję zasnąć, ale to nic nie daje. Przed oczami nadal mam widok ze snu, a mianowicie, nagiego Leona.
Budzi mnie dźwięk telefonu. Najwyraźniej udało mi się zasnąć, choć nie wiem kiedy, bo do ósmej myślałam nad tym chorym snem. Biorę telefon do ręki i nie patrząc na wyświetlacz odbieram.
-Halo?
-Violetta?- Słyszę znajomy głos, choć jeszcze nie wiem do kogo należy.
-Tak- odpowiadam od razu.
-Nie uwierzysz!- Słysze pisk. Juliet- myślę.
-Coś się stało?- pytam ciekawa.
-Leon mi się oświadczył!- mówi podekscytowana.
-Co? Jak to?!
Słyszę dzwonek do drzwi, odkładam gazetę na bok i idę otworzyć. Po chwili dostrzegam wysokiego szatyna. Uśmiecham się delikatnie, lecz szybko się ogarniam.
-Mogę wejść?- pyta z uśmiechem. Ja jedynie otwieram drzwi szerzej, by wszedł.
-Po co przyszedłeś?- pytam po chwili.
-Aby ci wszystko wytłumaczyć- odpowiada spokojnie.
-Wytłumaczyć?!- krzyczę- Co tu jest do tłumaczenia? Rozkochałeś, wyruchałeś i zostawiłeś!- krzyczę wściekła.
-To nie tak..- odpowiada po chwili.
-A jak?- kpię- Masz dziewczynę, która cię bardzo kocha, dlatego teraz idź do niej, a jeżeli ją zranisz, to ci nogi z du...- przerywa mi całując. Początkowo chcę go od siebie odsunąć, jednak gdy mi się to nie udaję, ulegam i sama z przyjemnością odwzajemniam jego pocałunki. Nie mogę ukryć, tęskniłam za tym, za tymi miękkimi usteczkami! Czuję jak mnie podnosi, oplatam nogi wokół jego bioder i dalej z zachłannością całuję. Po chwili rzuca mnie na łózko i w błyskawicznym tempie znajduje się tuż obok mnie. Jego pocałunki schodzą niżej, na moją szyję i dekolt, a ja cicho pomrukuję z rozkoszy. Wsuwa swoje ręce pod materiał mojej luźnej bluzki i powoli zaczyna ją zdejmować. Nie opieram się, chcę tego. Tylko on tak na mnie działa. Przyciągam go do siebie i z przyjemnością wbijam się w jego usta. On oddaje pocałunek, przenosząc swoje ręce na moje pośladki, które zaczyna ściskać. Z moich ust wydobywają się ciche jęki. Teraz to ja przejmuję inicjatywę, szybko i zgrabnie ściągam jego spodnie. Leon powstrzymuje mnie przed dalszym działaniem, schodząc pocałunkami na moje piersi. Zanim się obejrzę, mój stanik ląduje na ziemi. Uśmiecham się pod nosem i z powrotem, swoją uwagę skupiam na nim. On, zniecierpliwiony, szybko ściąga moją dolną część garderoby i patry w moje oczy spragniony. Nachyla się nade mną, a moje ręce same wędrują na jego bokserki. Zaczynam przez materiał, zabawiać się jego cudeńkiem. Widzę po nim, że się podnieca, zresztą, nie tylko on. Wkładam ręce pod gumkę od bokserek i powoli zaczynam je z niego zdejmować. Gdy to już jest za mną, myślę tylko o tym, że zabawę czas zacząć, lecz właśnie wtedy uświadamiam sobie, że została mi jeszcze jego koszula. Uśmiecham się łobuzersko i rozrywam ją z niego. Śmieje się cicho, po czym całuje mnie namiętnie. Oddaję pocałunek, choć nie ukrywam, że wolałabym od razu przejść do rzeczy.
-Leon- szepczę podniecona- Zaczynaj już- dyszę, a on natychmiast spełnia moją prośbę. Wchodzi we mnie z takim impetem, że odgłosy same się ze mnie wydobywają.
Po kilkunastu minutach zabawy, uznaję, że teraz moja kolej. Uwalniam się od niego i zaczynam ręką pieścić jego przyrodzenie. Już, mam go brać do buzi, gdy cały obraz znika.
Budzę się z krzykiem. Patrzę na zegarek, na szafce nocnej- piąta rano. Wstaję i idę do kuchni. Jestem u siebie, wróciłam od Ludmiły przed osiemnastą.
Siedzę na krześlę i piję zimną wodę, nadal nie rozumiem, dlaczego śnił mi się stosunek z Leonem. Muszę iść do psychologa! Tak dalej być nie może, to chore! Wzdycham i wracam do łóżka. Próbuję zasnąć, ale to nic nie daje. Przed oczami nadal mam widok ze snu, a mianowicie, nagiego Leona.
Budzi mnie dźwięk telefonu. Najwyraźniej udało mi się zasnąć, choć nie wiem kiedy, bo do ósmej myślałam nad tym chorym snem. Biorę telefon do ręki i nie patrząc na wyświetlacz odbieram.
-Halo?
-Violetta?- Słyszę znajomy głos, choć jeszcze nie wiem do kogo należy.
-Tak- odpowiadam od razu.
-Nie uwierzysz!- Słysze pisk. Juliet- myślę.
-Coś się stało?- pytam ciekawa.
-Leon mi się oświadczył!- mówi podekscytowana.
-Co? Jak to?!
###
Witam we wtorek rano! Śpiący?
Rozdział dedykowany jest Tobie, Vikuś!
To twój dzień i zapewne nie siedzisz na blogu, ale inaczej nie mogłam :*
Stoo Lat!
Pamiętaj, nie poddawaj się, bo nie warto.
Nie smuć się, bo szkoda na to czasu.
Nie płacz, bo szkoda.
Rób to co kochasz, baw się i szalej, Życie jest jedno! <3
Spełniaj swoje marzenia i twardo dąż do celu!
Pamiętaj, że masz MNIE! <3 :*
_____
Dziewczyny, domyślacie się, dlaczego nie dostałyście rozdziału przed publikacją, wyślę Wam 13 :*
A teraz do wszystkich:
Zamiast opinii do rozdziału, żłóżcie Viki życzenia! <3
Myślę, że się ucieszy! :*
Suzzy, Twoja Suzzy, Viki! <3
STOOOO LAT! <3
Wspaniały. Czekam na kolejny
OdpowiedzUsuńBoski<3
OdpowiedzUsuńAmcia:)
Wszystkiego naj, dużo radości, zdrowia, spełnionych marzeń i przede wszystkim weny :*
OdpowiedzUsuńRozdział super :)
Boski
OdpowiedzUsuńWszystkiego Najlepszego Viki !!!
100 i więcej !!!
OdpowiedzUsuńSuper :)
Czekam na next :*
Genialny czekam na next dawna Viola Verdas teraz Ania nieważne
OdpowiedzUsuń100 Lat Viki!
OdpowiedzUsuńNo to tak wszystkiego naj naj najlepszego,spelnienia marzen ,pieniedzy, dobrych ocen,fajnego chlopaka ,prawdziwych przyjaciol a teraz najwazniejsze doceniania siebie i wiary w siebie jeszcze raz 100 lat Viki:*
OdpowiedzUsuńA co do rozdzialu to jest cudowny !! Zycze weny i czekam na next !
*Paula*
Hej hej heloł ^-^
OdpowiedzUsuńtroszkę spóźnione ale wszystkiegoo Naj Naj Naj Naj Naj Naj Naj Naj ! ♡♡ Spełnienia wszystkich marzeń. Oczywiście dużo kasy ^-^ i czego sobie jeszcze zapragniesz :**
+ dodaję miejscówka zajęta dla tej pani o tu ! ^-^
życzonka życzonkami ale mamy też tu ostry konkrecik ^-^ mianowicie ahhh ! Rozdział boooski, wspaniały, genialny ... wiesz że sie nie nudzi? C: czytam go już z 3 raz i nadal te same emocjons ! :D
UsuńFede ty nie ogarniaczku ! Jak mogłeś mi Luśke zostawić?! Hę? idiota z ciebie... .-. I tak bez wyjaśnień totalna samowolka xD jak mogłeś?! A teraz Luśka takie piekło przechodzi... Ty sie chłopie zorientuj co i jak a potem se z nią zrywaj.. ona by cię nigdy nie zdradziła... ale przecież Ty Sie tak znasz...
O ja nie wierze ! O.o Vils jakie sny ma ! Ahahah podoba mnie sie to ! Jestem za! Trzy razy tak i idziem dalej ! Po tym jakże ślicznym śnie Vilu ma telefon że nasz kochany Lajonek oświadczył się Juliet :) fajnie... .---. Tej informacji daje trzy razy nie ! :| i JULIET SIĘ PRZECIEŻ POCHWALIĆ MUSI... BO ONA NIE MA INNYCH KOLEŻANEK... :|
No to sie porobiło ! 0.0
Czekam na niespodziewanego nexta ^-^
Pozderki ♡
Silaaa☆
STO LAT!
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci słońca na każdym niebie,
OdpowiedzUsuńsmaku, zapachu w codziennym chlebie,
ptaków, motyli i chwil radosnych,
a w sercu zawsze zielonej wiosny!
Gratuluję ! Next plis
OdpowiedzUsuńSen Violetty *.* <3
OdpowiedzUsuńLeon się jej oświadczył ? Tzn. Juliet?
Boże :(
A tak pro po, zapraszam na nowo otwartą Story - Strefę!
Nabór trwa <3
http://story-strefa.blogspot.com/
Hej.
OdpowiedzUsuńCzytyam waszego bloga od niedawna i jest genialny. Czekam na next i zapraszam do mnie: leonviluichswiat.blogspot.com
~Kasia Blanco