poniedziałek, 8 sierpnia 2016

One Part Historia prawdziwej miłości (część 2)



Damen się od nas oddala. Odsuwam się od Leona, i patrzę w podłogę. Nie doszło do mnie jeszcze to co zrobiłam. P o c a ł o w a ł a m  go.  Nic nie mówię, czekam aż on coś powie. Jak się wkurzy, albo wręcz przeciwnie, i powie mi, że rozumie, że nie mogłam nic innego zrobić.
Znam go nie od dziś. I zazwyczaj wiem, czego mogę się po nim spodziewać. Znam go chyba lepiej niż on sam siebie. Jednak tym razem, nie wiem. Kompletnie nie wiem czego się spodziewać.
Brunet nadal nic nie mówi, więc mój stres rośnie. Podnoszę niepewnie głowę i patrzę na niego. Zanim coś mówię, próbuję w tej ostatniej chwili wyczytać coś z jego twarzy, ale nie wychodzi mi to. Nadal nie wiem.
- Przepraszam - mówię po chwili - Jjja... - przerywam na moment i zastanawiam się co powiedzieć - Nie chciałam - dokańczam. Leon nadal nic nie mówi, więc kontynuuję - Musiałam coś zrobić, żeby się odczepił, a to... Było pierwsze co mi przyszło do głowy. Ale mogę to wyjaśnić, i powiedzieć, że to tylko nieporozumienie - mówię cicho.
- Na razie niczego nie wyjaśniaj - mówi po chwili - Przemyślę to i zobaczymy co dalej - uśmiecha się delikatnie.
- Dziękuję - mówię cicho - Zrobię wszystko, żeby on się ode mnie odczepił.
- Pomogę ci w tym.


***
Wchodzę właśnie do domu. Jestem padnięta, jest po dwudziestej trzeciej, a ja przez dobre kilka godzin miałam na sobie szpilki, których na co dzień nienawidzę. Pierwsze więc, co robię to rzucam je gdzieś w kąt i idę do kuchni się czegoś napić. Wyjmuję szklankę z szafki i nalewam do niej wodę gazowaną. Za jednym razem wypijam wszystko. Wkładam ją do zmywarki i idę do góry. Wyjmuję z szafy piżamę i kieruję się do łazienki. Ściągam tam swoją sukienkę oraz resztę ciuchów i wchodzę do kabiny. Włączam ciepłą wodę, i biorę swoje ulubione, lawendowe mydło do rąk. Myję całe ciało, a potem jeszcze chwilę grzeje się w wodzie.
Wychodzę spod kabiny i otulam się moim białym, mięciutkim ręcznikiem. Wycieram się dokładnie, i zakładam moją ulubioną szarą piżamę. Podchodzę do lustra i zaczynam myć swoje zęby.
Wychodzę z łazienki i wracam do swojego pokoju. Kładę się na łóżku i przykrywam się cieniutką kołdrą. Biorę mój telefon z szafki i przeglądam moją galerię. Usuwam każde zdjęcie na którym jest Damen. Jestem już całkowicie gotowa na usunięcie go z mojego życia. Nie potrzebuję go. I dociera do mnie to, że nigdy go nie potrzebowałam. Owszem był dla mnie ważny, kochałam go, ale nie był mi potrzebny. Nie pomagał mi, nie czułam żadnej potrzeby, żeby mu się zwierzać. Ja nawet nie prosiłam go o pomoc. Wzdycham. Patrzę na godzinę po czym odkładam telefon. 


Budzę się po dziesiątej. Dziś jest sobota, więc nie muszę martwić się tym, że spotkam Damena w szkole, że będę musiała przebywać z nim w jednej klasie i słuchać, co ma mi do powiedzenia. Dzięki tej myśli, poprawia mi się trochę humor.
Wstaję z łóżka i  idę na dół. Wchodzę do kuchni i otwieram lodówkę. Przez chwilę zastanawiam się, na co mam ochotę. Wyjmuję po namyśle dwa jajka, masło i szczypiorek. Biorę patelnie z szuflady i zaczynam przyrządzać sobie jajecznicę. 

*** 


Budzi mnie denerwujący dźwięk telefonu. Niechętnie otwieram oczy i wstaję do pozycji siedzącej. Biorę telefon do ręki i wyłączam budzik. Niewiarygodne jest to, jak szybko mija weekend, a jak dłuży się środek tygodnia. Wzdycham i podchodzę do szafy. Biorę odpowiednie ciuchy do rąk i idę do łazienki się ubrać.
Na głowie robię sobie luźnego, niechlujnego koka. Usta traktuję jedynie delikatnym błyszczykiem, a oczy jak zawsze podkreślam. Wychodzę z łazienki i biorę swoją torbę. Wkładam do niej kilka książek i kilka długopisów. Spakowana do szkoły wychodzę z pokoju i schodzę na dół.  Zakładam swoje ulubione białe trampki na platformie i wychodzę z domu. Patrzę na zegarek, 8.34. Spokojnie zdążę do szkoły na pieszo, bo mamy dziś na dziewiątą piętnaście. Po chwili widzę jak zza rogu wychodzi blondynka. Podbiegam do niej i witam się z nią. Pytam się, jak jej się podobało na balu, bo nie miałam okazji wcześniej ją o to wypytać. Uśmiecha się i zaczyna wszystko opowiadać.
- Czekaj... - patrzy na mnie przed dłuższą chwilę - Bo nie wiem... - przerywa - Bo albo mi się wydaję... Albo ty i Leon się całowaliście - patrzy na mnie i czeka aż coś powiem. Ale nie wiem co powiedzieć. To nic nie znaczyło. To był jeden niewinny buziak, żeby zrobić jeden mały kroczek i oddalić się od problemów. Mogłabym skłamać, że to nie ja, i że jej się wydawało. Ale nie wiem na czym stoję. Wzdycham.
- Nazwijmy to... Hmmm... Przyjacielskim buziakiem? - patrzę na nią, ale ona chyba nie za bardzo rozumie.
- Podoba ci się? - pyta, a ja kiwam przecząco głową.
- Kiedyś ci to wytłumaczę - śmieję się. 


Podchodzę do mojej szafki i wyciągam z niej książkę do języka francuskiego. Otwieram ją na ostatnim temacie i przeglądam, bo ma być dziś kartkówka. Wzdycham, bo tego jest dużo więcej, niż przypuszczałam. Francuski od początku roku nie idzie mi dobrze, ale nie jest aż tak źle, żebym miała na koniec roku dwóję, czy tróję. Słyszę śmiech, więc wzdycham, bo jest to najbardziej znienawidzony przeze mnie śmiech. Zamykam książkę i czekam z kamienną twarzą na to, co powie. Nie rusza mnie to, bardziej nudzi.
- Zgubiłaś już swojego chłoptasia? - patrzy na mnie. Oczekuje pewnie teraz, że zacznę się tłumaczyć. Nic z tych rzeczy. Ignoruję go. I wolałabym już przez cały dzień rozmawiać z drzewem w parku niż odpowiedzieć mu na jakiekolwiek pytanie - Nie dziwie się, że nie wytrzymał z tobą długo. No, ale szkoda. Bo mógł mieć chociaż ubaw, jak ja, a chyba odebrał sobie tę przyjemność.
Wzdycham. 
- No, ale może chociaż do klasztoru cię przyjmą - mówi z uśmiechem, a ja patrzę na niego jak na debila. Nie dlatego, że to powiedział, ale dlatego, że ma siedemnaście lat, a zachowuje się, jakbyśmy byli w gimnazjum. Te słowa mnie nie ranią, przelatują przeze mnie - Jeżeli jednak nawet tam by cię nie chcieli, to może się zlituję nad tobą i dam ci prace u mnie, po znajomości. Zawsze znajdzie się coś do sprzątnięcia, wyczyszczenia.
- Zaraz ja cię wyczyszczę - słyszę wściekły głos Leona. Podchodzi do mnie i obejmuje mnie. Całuje mnie w policzek i pyta się czy wszystko w porządku. Kiwam głową, że tak. Leon patrzy jeszcze przez chwilę na Damena i warczy, że ma mnie zostawić w spokoju. On patrzy tylko na nas z pogardą i odchodzi. 
Odwracam się do Leona i się uśmiecham.
- Dziękuję - mówię po chwili.
- Nie dziękuj, przecież się spotykamy. Taka jest moja rola - mówi i śmieje się cicho.
Kocham go za to.
Zawsze mogę na ciebie liczyć, dziękuję Leon. 


Siadam przy wolnej ławce i wyjmuję z torby książkę. Powtarzam sobie ostatni temat, modląc się, że ta kartkówka dobrze mi pójdzie. Niestety, z każdą chwilą mam wrażenie, że pójdzie mi fatalnie. Wzdycham i po raz kolejny tłumacze sobie masę nowych sówek i zwrotów. Ktoś się obok dosiada, ale nie wiem kto. Nawet nie mam czasu, żeby zobaczyć, chcę tę ostatnią chwilę wykorzystać w stu procentach. Po chwili ktoś zamyka moją książkę, więc odwracam się w prawo i patrzę morderczym wzrokiem. Chcę już krzyczeć, ale widzę Leona, więc się uspokajam.
- Musze się uczyć - mówię po czym otwieram podręcznik na tej samej stronie, ale on znowu zamyka mi ją. Patrzę na niego niezrozumiale.
- Im więcej będziesz się uczyć na ostatnią chwilę, tym bardziej ci się pomiesza - mówi. Zastanawiam się przez chwilę i uznaje, że nie ma racji. Chcę ponownie otworzyć książkę, ale do klasy wchodzi nauczycielka. Wzdycham. Zamiast powiedzieć Dzień dobry, czy sprawdzić listę obecności, wydaje polecenie, którego tak bardzo nienawidzę; wyjmujcie karteczki.
Wyjmuję kartkę i podpisuję się w lewym górnym rogu. Patrzę na tablice gdzie mamy przetłumaczyć masę słów i zwrotów. Wzdycham i piszę to, co pamiętam.
Próbuję sobie przypomnieć, ale nic z tego. Na przerwie pamiętałam więcej, ale teraz mi to wszystko wyleciało. Wzdycham i odkładam długopis.
Leon patrzy na nauczycielkę, a gdy widzi, że ta nie patrzy na nas tylko w zupełnie inną stronę zabiera mi moją kartkę i daje swoją. Pisze wszystko to, czego nie napisałam ja. Uśmiecham się delikatnie i patrzę na jego kartkówkę. Napisał wszystko, co do słówka. 

- Dziękuję - szepczę. 


Przed nami ostatnia lekcja. Ten dzień, minął wyjątkowo szybko. Biorę swoją torbę do rąk i wyjmuję z niej portfel. Pytam się Leona czy pójdzie ze mną do sklepiku szkolnego, kiwa głową. Wstaje ze swojego miejsca i podchodzi do mnie. Łapię jego rękę i wychodzimy z klasy. Czuję się inaczej. Dotychczas jedynym chłopakiem z którym tak chodziłam po szkole, czy po mieście, był Damen. Teraz idę tak z Leonem i udajemy, że się spotykamy, to jest szalone. Uśmiecham się przechodząc koło blondyna. Z każdą kolejną chwilą, czuję, że zaczyna go to irytować. Ja i Leon. 
Stajemy w małej kolejce, przed nami są trzy osoby. 
Kupuję sok pomarańczowy i kanapkę. Pytam się Leona czy coś chce, ale on kiwa przecząco głową. Siadamy przy stoliku i zaczynamy rozmawiać o jakichś głupotach. 

***
Wtorek. Wstaję z łóżka i tak jak zawsze wybieram ciuchy na dzisiejszy dzień. Biorę z szafy jedną z moich ulubionych spódniczek i białą koszulę. Idę do łazienki, gdzie się ubieram i wykonuje poranne czynności.
Dziś włosów nie spinam. Zostawiam je luzem. Biorę jedynie lokówkę i zakręcam końcówki.
Wychodzę z domu i idę w kierunku przystanku autobusowego. Dziś lekcje zaczynamy wcześniej niż wczoraj, więc nie zdążyłabym, gdybym szła pieszo. Wyciągam swój telefon i podłączam do niego słuchawki. Włączam jedną w moich wielu playlist i czekam, aż przyjedzie bus.
Wysiadam po kilkunastu minutach. Skręcam w lewo i idę na skróty. Idę kilka minut, aż w końcu zauważam budynek szkoły. Widzę przed bramą Leona, więc przyśpieszam kroki. Podchodzę do niego i się z nim witam. Uśmiecha się na mój widok. Całuje w policzek i łapie moją rękę. Wchodzimy do szkoły i kierujemy się do naszej klasy. Siadamy w jednej ławce i wyciągamy książki. Zaczynamy dzień od historii. Zanim nauczyciel wchodzi do klasy, myślę tylko o tym, żeby przypadkiem nie zrobił jakiejś kartkówki z teatru. 


Podchodzi do nas blondynka z wielkim uśmiechem na twarzy i zaczyna nam gratulować. Patrzę na Leona, a on patrzy na mnie. Chyba nie za bardzo rozumiemy co tu się dzieję.
- O czym mówisz? - pytam, a ona patrzy na mnie jakby to było oczywiste.
- Jak to o czym? Mówię o Was - mówi zadowolona, jakby od dłuższego czasu na to czekała. Kiedy już wiem o czym mówi, zdaję sobie sprawę, że to jest oczywiste.
- Dziękujemy - mówi z uśmiechem Leon i łapie moją dłoń. Opieram głowę o jego ramię i patrzę na blondynkę. Nie mogę jej powiedzieć teraz jaka jest prawda. Brunet całuje mnie w głowę, a Lusia robi nam zdjęcie, mówiąc, że wyglądamy uroczo. 


Siedzę z blondynką w kawiarni i tłumaczę jej jak jest. Nie wiem czemu nie zrobiłam tego od razu, zapomniałam o tym. Mówię jej, że ja i Leon się nie spotykamy, nie jesteśmy razem, i że to wszystko jest tylko udawaniem. Widzę, na jej twarzy pewne rozczarowanie. Nie wiem czy jest ono spowodowane tym, że ja i Leon nie jesteśmy parą, czy tym, że nie powiedziałam jej o tym od razu.
Widzę, że się zastanawia nad czymś. Czekam więc, aż coś powie.
- Nie sądzisz, że to kiedyś wyjdzie na jaw? - pyta, a ja wzruszam ramionami.

- Czemu miało by to wyjść na jaw? - pytam - Najwyżej powiemy, że zerwaliśmy. Nikt nie będzie musiał wiedzieć, że się nie spotykaliśmy.
- Jak byłaś z Damenem... - przerywa na moment - ciągle wychodziliście na dwór. Siedzieliście pod drzewem i całe przerwy gadaliście, całowaliście się... - Wzdycha.
Myślę przez chwilę nad tym co powiedziała. Wiem, że ma rację, ale nie mogę się teraz wycofać. Będzie wtedy jeszcze gorzej.
- A jak zerwiecie - mówi robiąc cudzysłów palcami - Damen znów się do ciebie przyczepi - mówi. Przyznaję jej rację, ale mówię, że na razie zostanie tak, jak jest. Jest dobrze, więc chcę aby tak pozostało jak najdłużej. 


***
Minął już ponad tydzień od kiedy ja i Leon się spotykamy. Przywykłam do tego i chodzenie po szkolnym korytarzu trzymając go za rękę jest dla mnie czymś normalnym. Dziś jest czwartek, więc właśnie wychodzę z domu.
Widzę Leona przed szkołą rozmawiającego z jakąś dziewczyną. Nie chodzi do tej szkoły, bo nigdy wcześniej jej nie widziałam. Podchodzę do Leona, a on się uśmiecha i obejmuje mnie. Przedstawia nas sobie. To jest Pamela. Podaję jej dłoń i się uśmiecham.
- Kto to był? - pytam jak wchodzimy do szkoły. Oczekuję, że powie mi, że to koleżanka, kuzynka, ewentualnie sąsiadka, ale odpowiada mi tylko podając mi jej imię. Wzdycham i nie pytam dalej o nią. Już na wejściu widzimy Damena, który patrzy na nas złośliwie i mówi coś o nas swojemu kumplowi Ignorujemy to i idziemy po schodach do klasy. Idą za nami. Chodzimy do jednej klasy, ale nie wszystkie lekcje mamy razem. Ja, Leon i Lu wybraliśmy profil Mat- fiz. Damen i jego ekipa chodzą na biol- chem. Do tego my mamy francuski, a oni Hiszpański. 



Siedzę z Leonem w ławce i rysuję na kartce różne wzorki. Nauczyciel mówi coś o powstaniu, jednym uchem wlatuje, drugim wylatuje. Nuda. Czuję na sobie czyjś wzrok, wiem, że nie Leona. Odwracam się i też patrzę na nią. Louisa. Od zeszłego roku leci na Leona, i chyba jeszcze do zeszłego tygodnia, wierzyła, że któregoś dnia on ją zaprosi na randkę, a los sprawi, że zestarzeją się razem. Tymczasem ich najbliższe spotkanie było na stołówce kiedy on przypadkiem wylał na nią swój jogurt. No cóż. Louisa - 0 Violetta - 1.
Tak naprawdę nigdy jej nie lubiłam, od podstawówki próbuje być lepsza ode mnie i udowodnić mi, że jest bardziej lubiana niż ja. Teraz, kiedy wszyscy myślą, że ja i Leon się spotykamy, Louisa przegrała. Wracam wzrokiem na tablicę i przypomina mi się, dlaczego zaczęłam rysować w zeszycie. 



Ja i Leon siedzimy pod drzewem na szkolnym podwórku. Widzę jak Damen patrzy na nas z nienawiścią. Kiedyś to my tu siedzieliśmy, śmialiśmy się, mówiliśmy sobie, jak bardzo nam na sobie zależy. Teraz jestem z Leonem i jest mi lepiej. A on to chyba widzi i wścieka się. Nie wiem za bardzo czemu, skoro nigdy mnie nie kochał, może chodzi mu o to, że myślał, że się załamie, a tak nie jest.
Początkowo mnie to cieszyło, że to widział. Że tak jak inne nie wydzwaniałam do niego kilkanaście razy dziennie, że nie prosiłam, żeby został. że nie zamykałam się na całe dnie w domu. Cieszyłam się, że widział mnie szczęśliwą z innym. I nawet jak jestem dla niego nikim, to była moja zemsta. Bo nawet jak nie raniłam jego serca, raniłam jego dumę.
Teraz jednak to mnie męczy. Niech mnie przeklina, obgaduje, ale niech nie pojawia się za każdym razem tam gdzie jestem ja. Wzdycham i opieram się o ramię Leona. Patrzy na mnie i uśmiecha się.

- Damen nas obczaja - mówię po chwili. Leon się śmieje.
- Może jest zazdrosny  - Zastanawiam się przez chwilę czy to ma sens. Czy może być o mnie zazdrosny, skoro mnie rzucił, zdradzał i nie daje mi spokoju. Nie wiem. Wzruszam ramionami.
- Ale powiem ci, że fajnie jak role się odwróciły - patrzę na niego i tłumaczę, bo widzę, że nie rozumie - Jak mnie rzucił, a nawet jak nie byliśmy jeszcze razem, robiłam wszystko żeby zwrócić na siebie jego uwagę. A on miał mnie gdzieś. Teraz to on patrzy na mnie, na nas dając nam różne znaki, a ja go ignoruję - Leon się uśmiecha i przyznaje mi rację.
- Sądzę, że on jest o ciebie zazdrosny - mówi - Zaczął z tobą chodzić, bo jesteś dobrą ofiarą - patrzy  na mnie i upewnia się, że to co powiedział, mnie w żaden najmniejszy sposób nie zraniło -  A gdy po tym jak cię rzucił, ty się nie załamałaś, zaimponowałaś mu. Założę się, że w poprzedniej szkole miał minimum pięć dziewczyn miesięcznie, a każda po tym jak odchodził załamywała się. A ty byłaś inna - patrzę na niego i to ma może sens. Może tym jak mnie obraża, jak na nas patrzy chce ukryć to co powiedział Leon.
- Nawet jeżeli. Nienawidzę go - wzdycham. Patrzę na blondyna, który przez cały czas patrzy na nas - Zrób coś, żeby przestał się gapić - mówię do Leona. Myślę, że wstanie powie mu coś, i wtedy się odczepi.
Całuje mnie. 
Oddaję pocałunek i czuję jak kładzie rękę no moim policzku. Całujemy się przez dłuższą chwilę. Czuję jego oddech na mojej szyi. Otwieram powoli oczy i się uspokajam. Wtulam się w jego ramiona i zwycięsko patrzę na blondyna. Nie widzi tego. Wchodzi do szkoły i oddaje nam tym prywatność.


Wchodzimy do klasy z Leonem. Idę do blondynki, która siedzi znudzona i patrzy w swój telefon. Lu podnosi wzrok i patrzy na mnie z uśmiechem. Siadam obok niej i pytam jej co się dzieje.
- Jak to co? Wszystkie laski z klasy wiedzą jak namiętnie całowałaś się z Leonem - śmieję się - Louisa zdążyła już powiedzieć swoim koleżankom jaka z ciebie szmata. Powiedziała też, że słyszała rozmowę Leona przez telefon jak mówił, że chce się z nią umówić, a ty wszystko zepsułaś - Obie się śmiejemy - Patrz, zołza już się do niego przykleja - mówi blondynka pokazując mi, jak laska siada obok Leona i zaczyna go zaczepiać. Nie reaguję. Obserwuję ich siedząc kilka ławek dalej. Wiem, że Leon jej nie lubi. Louisa to typowa córeczka bogatego tatusia. Ma wszystko czego zapragnie, więc tylko dlatego jej koleżanki się jej trzymają. Zdarza się co jakiś czas, że i one dostaną jakąś sukienkę czy pojadą z nią na ekskluzywne Wakacje do Rzymu czy Francji. Nie wie co znaczy osiągnąć coś. Żeby coś osiągnąć, trzeba na to samemu zapracować, ona nie zna nawet takiego słowa.
Podchodzę do nich i siadam Leonowi na kolanach, bo moje krzesło jest zajęte przez nią. Brunet się uśmiecha i obejmuje pytając, czy wyskoczymy gdzieś po szkole. Zgadzam się. Wzrok Louisy jest piękny, ale niestety nie do opisania. Wygląda, jakby chciała mnie rozszarpać, choć nie zrobiłam nic złego, bo w jej oczach usiadłam po prostu swojemu chłopakowi na kolanach. Jej to jednak nie pasuje i najchętniej pozbyła się mnie. Niestety Louisa, nie mam zamiaru się nigdzie ruszać. Musisz się jeszcze trochę pomęczyć.


***


Budzę się dziś o dziwo, przed budzikiem. Biorę do ręki telefon i sprawdzam godzinę. Wstaję, bo za dziesięć minut i tak musiałabym zacząć się zbierać. Schodzę na dół w piżamie i szykuję sobie śniadanie. Wyjmuję dwie kromki tostowego chleba i wkładam do tostera. W międzyczasie nalewam sobie soku do szklanki i robię szybko małą porcje sałatki. Wyjmuje tosty i smaruję je serkiem do kanapek. Zanoszę posiłek na stół i spokojnie go spożywam. 
Wracam do pokoju i zanim zajrzę do szafy, patrzę za okno. Widzę ciemne chmury i kołyszące się drzewa. Wzdycham, bo kocham słońce, a taki dzień to dla mnie tylko strata.
Wyjmuję z szafy jasne jeansy, koszulkę i ciemną bluzę. Idę do łazienki gdzie się ogarniam. Spinam włosy w mojego ulubionego luźnego koka. Nie lubię mieć rozpuszczonych włosów na wietrze, plączą się i potem długo muszę je rozczesywać. Maluję usta delikatnie różową pomadką i wychodzę z łazienki.
Wychodzę z domu i idę w stronę przystanku. Spokojnie zdążyłabym na pieszo, ale nie ma mowy, żebym szła w taką pogodę.
Autobus przyjeżdża szybko. Wsiadam i zajmuję miejsce przy oknie. Widzę duże, ciężkie krople spadające z nieba, a następnie spływające po szybie. Kiedyś lubiłam na to patrzeć, dziś jednak wolałabym słońce. 

Wchodzę do klasy i widzę Damena, a wokół niego gromadkę dziewczyn. Patrzę zdziwiona, ale siadam na swoim miejscu i czekam na Leona i Lu. Wyjmuję telefon i przeglądam jakieś stare zdjęcia. 
Po kilku minutach, do klasy wchodzi Lu. Uśmiecha się i siada obok mnie. Pytam blondynki o co chodzi z Damenem, bo ona zawsze jest o wszystkim poinformowana.
- Wygrął wczoraj wieczorem dwa bilety na koncert Seleny Gomez - wyjaśnia, a dla mnie wszystko staje się jasne. 



Minęła pierwsza lekcja, a Leona nie ma. Nie wysłał mi też żadnej wiadomości, że go nie będzie, więc zaczynam się martwić. Nie należy do osób olewających szkołę, i jeżeli go nie ma to z poważnego powodu. Przed oczami mam jego potrącone ciało, ale szybko odsuwam od siebie tą myśl, tłumacząc się, że jestem straszną panikarą. Próbuję skupić się na tym, co mówi nauczyciel, ale nie mogę. Wyciągam telefon z torby i wysyłam mu esemesa z zapytaniem czy wszystko okej.
Ponownie odświeżam, ale nadal nie mam żadnej nieodczytanej wiadomości. Zaczynam myśleć czemu go nie ma. Chory raczej nie jest, bo wczoraj wyglądał dobrze. Wypadek wykluczyłam. Gdyby musiał zostać w domu, z jakiegokolwiek powodu, raczej napisałby mi to, znając mnie i wiedząc jak bardzo panikuję. Pytam nauczyciela czy mogę wyjść do łazienki, kiwa jedynie głową nadal coś tłumacząc. Wychodzę z klasy i próbuję zadzwonić do niego na korytarzu, sekretarka. Wzdycham, może naprawdę coś się stało?


Zaraz zacznie się trzecia lekcja, a po Leonie ani śladu. Jakby się zapadł pod ziemię. Nie odpisał. Nie odebrał. Pytam Lu, czy wie czemu go nie ma, ale kiwa przecząco głową. Jestem gotowa iść do niego, żeby upewnić się, że z nim wszystko w porządku, a ja tylko jak zwykle panikuję. Odwracam się i idę po torbę, ale słyszę, że ktoś wchodzi do klasy. Ponownie się odwracam i widzę bruneta. Podchodzę do niego i mocno go przytulam. Poprawiam jego zniszczoną fryzurę przez wiatr i deszcz. 

- Wszystko w porządku? 
- Martwiłam się, że coś ci się stało, Leon. Nie odpisałeś mi - mówię z pretensjami. Leon podchodzi do ławki i zostawia swój plecak. 
- Ładowarka mi się zepsuła. Telefon w nocy się rozładował, więc budzik mnie nie obudził - tłumaczy się, a ja się uspokajam. 
- Nawet nie wiesz jak się bałam - mówię, a on się cicho śmieje.
- Nie było mnie na dwóch lekcjach, nie przez tydzień. 

- Ale i tak nie miałam od ciebie żadnych wiadomości, a wiesz jaka ze mnie panikara.
- Wiem - łapie moje ręce i ciągnie mnie do siebie - Moja mała panikara - śmieje się i po prostu mnie całuje. 



Siedzę na trawie pod drzewem i czekam na Leona. Powiedział, że zaraz do mnie dołączy. Słyszę kroki więc się uśmiecham, ale zauważam, że to nie jest Leon. Wzdycham, bo myślałam, że już naprawdę dał mi spokój.
- Czego chcesz Damen? - pytam zirytowana.
- Może pójdziesz ze mną na koncert Seleny? - pyta z uśmiechem. Doskonale wie, że to moja ulubiona piosenkarka. 

- Jasne. Później wskoczymy na magicznego jednorożca i przeniesiemy się do pierniczkowej krainy - mówię bez jakiegokolwiek uśmiechu. Patrzy na mnie zdziwiony. Najwidoczniej myślał, że na to polecę. No tak, niektóre laski lecą na kasę, on pomyślał, że polecę na to. Ale nie ma mowy, żebym poszła z nim na ten koncert. Nie ma mowy, żebym gdziekolwiek z nim poszła. Jest dla mnie zerem i niech tak pozostanie - Idź już - mówię widząc, że zbliża się Leon. On nie patrząc ani na mnie, ani na Leona wstaje i odchodzi. 
- Co chciał? - pyta siadając obok mnie.
 - Żebym zaszczyciła go swoją obecnością na koncercie Seleny.
- Nie zgodziłaś się? - pyta, jakby miał jakieś wątpliwości.
- A jak myślisz? 

- To dobrze - przytula mnie. 


Jest przerwa. Siedzę Leonowi na kolanach i poprawiam mu fryzurę, bo jego włosy cały czas  opadają.
- Musisz przynosić do szkoły żel - mówię po chwili - wtedy by się to trzymało - śmieję się - Zrobiłabym cię na bóstwo. Laski by się biły o ciebie.
- Teraz też się biją - śmieje się, a ja patrzę na niego z uśmiechem. 

- No tak, zapomniałam, wybacz. Zazdroszczę ci. Też bym chciała, żeby Louisa Morgan za mną szalała - śmieję się cicho, a on wywraca oczami.
- Aż sam sobie zazdroszczę - wzdycha, a ja patrzę na niego z uśmiechem - Ty mi wystarczasz - szepcze po chwili, a ja czuję jak się rumienie. Patrzę w jego oczy i składam na jego ustach delikatny pocałunek. 



Ja i Leon spacerujemy po parku. Idziemy spokojnie i obserwujemy co dzieję się wokół nas. Patrzę na wszystkie laski, które pożerają Leona wzrokiem. Łapię jego rękę i opieram głowę o jego ramię.
- Te wszystkie laski rozbierają cię wzrokiem - mówię po chwili. Słyszę jego śmiech, po czym się zatrzymuje. 

- Zazdrosna? - pyta, a ja zagryzam dolną wargę - Jesteś przecież moim chłopakiem - wzruszam ramionami - To one są zazdrosne, jak już - Widzę jego uśmiech. 
- Masz coś we włosach - mówi i podchodzi do mnie jeszcze bliżej. Wyjmuje z mojej fryzury jakiegoś małego liścia, a ja patrzę mu prosto w oczy. Czuję jego oddech na mojej twarzy. Całuje mnie. Nie jesteśmy w szkole. Nie ma tu Damena. Nie przeszkadza mi to. Oddaję pocałunek i zaplatam ręce za jego szyją. Odrywam się od niego na moment, żeby zaczerpnąć powietrza i ponownie wbijam się w jego usta. Jeszcze nikt nigdy nie całował mnie z taką namiętnością. Moje ciało łapie chwilowy paraliż. Kładzie swoje ręce na odcinku lędźwiowym i przyciąga mnie do siebie jeszcze bliżej, choć z początku myślałam, że bardziej się już nie da. 
Odsuwamy się od siebie. Znów czuję jego oddech na twarzy, nie przeszkadza mi to. Nawet to lubię.
- Wracamy? - pyta po chwili, a ja kiwam głową, że nie. Łapię go za rękę i ciągnę pod drzewo. Nie wiem czemu, ale uwielbiam takie miejsca. Siadamy opierając się o pień i przez chwilę nic nie mówimy. Nasze dłonie, splecione, są na jego kolanach. 

- Podoba mi się tu - mówię po chwili. On patrzy na mnie i przygląda mi się przez dłuższą chwilę.
- Mi też - mówi i całuje mnie w policzek. 


***

Siedzę w swoim pokoju na łóżku i rozmawiam z Lusią. Jest u mnie od kilkunastu minut i gadamy o różnych głupotach. Miałyśmy wyjść, ale przez to, że pada zostałyśmy w domu.
- Krążą plotki, że Damen od poniedziałku będzie w innej szkole - mówi po chwili. 

- Po co mi to mówisz? On już dawno przestał być częścią mojego życia.
- Nie zrozumiałaś mnie - mówi po chwili. Z jej twarzy mogę wyczytać jedynie to, że nie jest pewna, czy mi to powiedzieć - Udawałaś, że chodzisz z Leonem, żeby cię zostawił. Teraz go nie będzie - mówi powoli tak jakby bała się, że jakimś słowem mnie zrani. Przez chwilę się zastanawiam nad tym co powiedziała. Z Damenem nie jestem już sześciu tygodni, wychodzi więc, że z Leonem udawaliśmy parę przez niecałe cztery tygodnie - No chyba... Że wy już dawno przestaliście udawać - Mówi to, ale słyszę w jej głosie zawahanie. Czeka na odpowiedź. Waham się. 

- Cały czas udawaliśmy - mówię pewnie.
Żegnaj chłopaku. 


###
Tak prezentuje się druga część.
Mam nadzieję, że Wam się podoba.
Chcecie trzecią część?
Buziaki!
S. 

10 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Jeszcze się pytasz?
      Jasne,że chce trzecią część!
      Ten OS jest cudowny!
      Udawali parę żeby wkurzyć tego idiotę. Udało im się. Zmienia szkołę.
      Tylko co teraz z Leonem i Vils?
      On się w niej zakochał. Widać to. Ona też, ale jeszcze tego nie ogarnia.

      Perełka.
      Czekam na next :*
      Buziaczki :* ❤

      Maddy ❤

      Usuń
  2. P boże cudo a fakt ze pisze to z Azji jest niesamowity i bardzo bardzi chcę 3 cześć

    OdpowiedzUsuń
  3. NIE PRZYPOMNIAŁAŚ MI
    wrócę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Awfwrwfeadawaxqsq
      KOCHAM TEGO PARTA
      Jest taki awwwwwwwwwwwwwww
      Chcę kolejna część! Teraz
      Nie będę tu wymieniać co jest super itp bo wszystko jest i ty o tym wiesz <3333
      Uwielbiam Violke, nie cierpię Damena a Leoś no awqqqtsfaa
      CZEKAM NA KOLEJNĄ CZĘŚĆ ŚWIETNEGO PARTA OD NAJLEPSZEJ BLOGGERKI NA CAŁYM ŚWIECIE

      Usuń
  4. Wspaniały <333 Leoś się się niej zakochał, to widać <3 ONA W NIM TEŻ tylko musi jeszcze to ogarnąć. No. Także czekam na 3 część <3333

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudowny <3
    Ty się jeszcze pytasz czy chcemy 3 cześć?!?!? No raczej. To chyba oczywiste ? ^^
    Masz wielki talent ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. No nie ;ccc
    Nie chcę żeby przestali udawać ;/
    Rozwaliła mnie ta odpowiedź z jednorożcem.

    Boski ^*^
    Czekam na 3 cz ;3
    Heidi 💞
    Wpadnij do mnie jak masz czas ^^

    OdpowiedzUsuń
  7. AWWW <333
    Kochana zakochałam się w tej części <3
    Jest boska ;*
    Zostawiłaś mi taki niedosyt że nie mogę się doczekać trzeciej części.
    Czyżby Violettcie spodobało się całowanie z Leonem ? <3

    Nie mogę się już doczekać więc dodawaj szybko bo eksploduje <33
    Kocham i czekam ;* XD

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudowny one shot
    Czekam na kolejną część

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz motywuje mnie do dalszej pracy !