wtorek, 28 października 2014

Odpowiedź na pytanie Czy usunę bloga.





Jak wiecie, ostatnio zastanawiałam się nad usunięciem bloga. To była trudna decyzja, były momenty, gdzie chciałam usunąć bloga i o nim zapomnieć, takie, gdzie myślałam, że nikt tego nie czyta.. Ale jestem tu już od ponad pół roku.. Osiągnęłam wielu (jak dla mnie) czytelników, ponad szesnaście tys. wyświetleń.. Przeczytałam tyle wspaniałych komentarzy.. Zaczynając miałam jedną czytelniczkę, a teraz mam tak dużo.. Mogłabym wymieniać każdego, ale nie chce nikogo pominąć. Słuchając moich przyjaciółek (które wiedzą o blogu), czytając Wasze komentarze nie miałam innego wyjścia. Poza tym, mam pomysł na opowiadanie. 

W skrócie mówiąc, rozdziału spodziewajcie się niedługo :* 

S.V <33

piątek, 24 października 2014

Powiem w prost, zastanawiam się nad zawieszeniem bloga.

Nie chce z tym dłużej czekać.. Od jakiegoś czasu zastanawiam się nad zawieszeniem bloga.. Nie mam czasu, a rozdziały pisze mi się ciężko. Pomimo pomysłu na opowiadanie, nie wychodzi mi to, co można zauważyć podczas czytania ostatnich postów. 
Na chwilę obecną, nie wiem jeszcze czy to jest końcowa decyzja. Chce to jeszcze dokładnie przemyśleć. W każdym razie, gdy napiszę rozdział to go na pewno wstawię.

Przepraszam Was :C

S.V

środa, 22 października 2014

Rozdział 28 "Wspomnienia.."

Spojrzałem na jej bladą twarz. Położyłem kciuk na jej policzku i delikatnie ją głaskałem. Myślałem nad wieloma rzeczami.. Nad nami.. Nie dochodzi do mnie to, że może w każdej chwili umrzeć... Dlaczego ona? Mogę to być ja, tylko niech ona się wybudzi.. Jeżeli umrze.. To ja zrobię wszystko, by być przy niej.. Ponownie spojrzałem na nią, a do moich oczu napływały kolejny łzy.
-Przepraszam..- szepnąłem- Za to, że ci nie wierzyłem.. Za to, że cię tak traktowałem, że nie byłem przy tobie wtedy, kiedy powinienem.. Za każdą kłótnie, złe słowo.. Za każdą rzecz, którą cie zraniłem. Nie chciałem tego, nie chciałem. I mimo każdej złej rzeczy, którą ci wyrządziłem.. Cały czas cię kochałem.. Kochałem, kocham i będę kochać.. Tylko proszę, wybudź się. Możesz powiedzieć, że jestem najgorszą osobą w twoim życiu, możesz mnie z całej siły walnąć.. Cokolwiek. Na wszystko to zasługuje.. Tylko się wybudź.. Błagam cię..- powiedziałem bliski płaczu i chwyciłem jej dłoń- Kocham cię- powiedziałem ponownie. Nachyliłem się i kolejny raz pocałowałem-nie rób mi tego.. Na nic nie jest za późno.. Może się nam jeszcze udać..

Franceska

Gdy weszłam do sali, gdzie leży Violetta, zauważyłam Leona. Mówił do niej różne rzeczy, a później ją pocałował.. Gdyby to był romantyczny film, na pewno bym się popłakała, ale -niestety- to rzeczywistość. Czuje się Jestem winna... Mogłam wszystko od razu powiedzieć Leonowi.. Zapewne teraz byłoby wszystko pięknie, ale ja zawsze muszę coś spieprzyć. Jednak gdy teraz Violetta umrze, to nie wiem co zrobię.. W końcu gdybym powiedziała wszystko Leonowi, on byłby z Violettą, a ta by nie chciała popełniać samobójstwa.. Jaka ja głupia..! Gdyby była nagroda dla najgłupszej istoty na świecie, mogłabym się pochwalić pierwszym miejscem.. Dlaczego wszystko się tak potoczyło? Moja przyjaciółka, leży w tragicznym stanie w szpitalu, mój brat zaraz umrze ze zdenerwowania, a to wszystko 'dzięki' mnie..
-Przyniosłam ci herbatę- powiedziałam po chwili i podeszłam do niego. On spojrzał na mnie obojętnie po czym  z powrotem spojrzał na Violettę,  tak jakby czekał kiedy się obudzi.. Podałam mu do rąk herbatę. Po chwili do sali przyszła pielęgniarka, spojrzała na jedną z wielu maszyn i kazała nam szybko wyjść. Nie chętnie wyszliśmy, a w tym czasie do sali przybiegł lekarz. Czekaliśmy przed salą z jakieś dwie godziny. Nie wiedziałam co się tam dzieje.. Cały czas błagałam w myślach, aby wyszła z tego cało.
Po kilku następnych minutach wpuszczona nas z powrotem do środka. Violetta wyglądała jeszcze gorzej.. Była biała jak kartka papieru i była podłączona do kolejnej maszyny.
-Myślisz, że ona przeżyje?- zapytał Leon, takim łamiącym głosem, że musiałam go tylko wspierać.
-Tak. Jestem tego pewna. Nawet nie myśl, że będzie inaczej- powiedziałam, a on znów usiadł na brzegu łóżka, na którym znajdowała się Violetta.
-Ja.. zostawię cię samego- powiedziałam i wyszłam, czuję, że chce pobyć z nią sam...

Leon

Franceska wyszła z sali, a ja znów zostałem sam z Violettą. Nie ważne w jakim jest stanie, ona przeżyje. Wiem to. Wierze w to.. Chwyciłem jej kruchą dłoń i spojrzałem na nią..
-A pamiętasz.. jak się pierwszy raz pokłóciliśmy? Poszło wtedy o pokaz mody.. Nie chciałem, abyś chodziła w takich skąpych strojach, bo bałem się, że z tego wyniknie coś złego.. Chciałem cie mieć dla siebie.. Z nikim się nie dzielić tobą, bo należysz tylko do mnie..- lekko się uśmiechnąłem na samo wspomnienie..-Ale ja wiem, że wyjdziesz z tego.. Będę cały czas przy tobie. W dzień i w noc. Będę patrzył jak twój stan się polepsza. Będę przy tobie, gdy się wybudzisz, gdy otworzysz oczy. Ja będę przy tobie. I tak będzie już zawsze.. Kocham cię.. Bardzo cię kocham..- powiedziałem i mocniej ścisnąłem jej rękę- Będzie dobrze.. Zobaczysz..- powiedziałem i pocałowałem ją w czoło- Pomiędzy nami będzie tak jak na początku. Obiecuje..
Siedziałem koło Violetty i przypominałem sobie wiele chwil spędzonych razem...

***

-Violetta.. ją to mogę... Jakoś... To było....
-Nie tłumacz się
-Ale..
-To nie twoja wina... Oboje byliśmy pijani...
-Nie jesteś na mnie zła?
-A co to było?
-A to to, ze cię kocham
-Ty mi też sie podobasz


-Zaraz lądujemy
-już?
-Tak. Cały lot przespałaś.
-A ty?
-A ja patrzyłem na ciebie.
-Jesteś słodki
-A ty jesteś śliczna
-Kocham cię
-Ja ciebie bardziej
-Oj chyba nie
-Oj chyba tak
-Chcesz sie kłócić?
-Z tobą mogę robić wszystko. Jesteś najpiękniejszą, najukochańszą i najlepszą kobietą jaką kiedykolwiek spotkałem.
-Ty jesteś najseksowniejszym facetem jakiego spotkałam.
-Więc zostajemy przy opcji, że ja cię kocham bardziej?
-Nie. Zostajemy przy opcji, że ja cię kocham bardziej.
-Tak?
-Tak.

-Lllleon...
-Nic nie mów. Wybierz sobie to co ci się podoba. Co ty na tą?
-Nie.. znaczy jest ładna, ale nie w moim stylu...
-Przymierz
-ale, Leon..
-przymierz.
-I jak wyglądam?
-Ślicznie, jak zawsze... ale w tym.. przepięknie
-pomożesz mi zdjąć tą sukienkę? Nie chce jej przez przypadek zniszczyć.
-oczywiście

Możemy porozmawiać?
-Tak?
-Pokaz...
-Nie Leon, nie chce o tym rozmawiać.
-Violu... Naprawdę myślałaś, że cię zdradzam?
-Leon...
-Po prostu odpowiedz..
-Bałam się tego. Jestem o ciebie cholernie zazdrosna, rozumiesz? I.. jak widzę cię z inną... To.. mam różne myśli w głowie... Kocham cię i nie przeżyłabym gdybyśmy się rozstali...
-Nigdy cię nie zdradzę i zawsze będziemy razem.
-Obiecujesz?
-Obiecuję


-Jak mogłaś?
-Jjja... ci to wytłumaczę. Proszę, daj mi jedną szanse.
-Po co? Abyś mnie znów okłamała?
-Leon.. to nie tak.
-A jak?
-Jaaa... Proszę. Daj mi to wytłumaczyć.. Ja cię kocham.
-Kolejne kłamstwo?
-Nie. Leonn.. To on. To on mi kazał. Jaa.. To chciałam zakończyć. Bałam się go.. Nie chciałam cię stracić... Wybacz mi.. Proszę.
-Wiesz co jest najgorsze? Myślałem, że ty jesteś tą jedyną.. Że chciałem być z tobą do śmierci, że z tobą spałem..
-Leon!
-Zostaw mnie

-Posłuchaj.. Nie wiem co ty czujesz... Ale ja nie mogę już dłużej udawać, że jest dobrze.. Kocham cię, cholernie cię kocham. Nie chce cię stracić przez moją głupotę. Nie potrafię być z dala od ciebie.. Chce się codziennie budzić przy tobie i codziennie przy tobie zasypiać. Jesteś dla mnie wszystkim. Poza tym.. Jesteś w ciąży.. Nie chce cię zostawiać samej.. Chce z tobą założyć rodzinę.. Czy zgodzisz się zostać moją dziewczyną?
-Leon.. Nie będzie dziecka

***
Rozdział krótki i nudny xd
Viola nadal w szpitalu.. ;(
Jedyne co powiem, to do Leonetty jeszcze jakoś siedmiorozdziałowa droga xD 
Na blogu: 

Bo pomiędzy przypadkiem, a przeznaczeniem jest dość mała granica... jest rozdział 2 ! 

 Skomentuje ten kto chce, rozdział i tak nie pojawi się w tym tygodniu -,-

piątek, 17 października 2014

Rozdział 27 "Diego Dominguez.."

Stałem przez chwilę w miejscu i wszystko analizowałem. Violetta nie była w ciąży, cały czas mnie okłamywała, aby co? Abym z tego powodu wrócił do niej? To nie ma sensu... O co w tym wszystkim chodzi? Jeszcze pięć minut temu cieszyłem się z tego, że będę ojcem, a teraz dociera do mnie to, że nigdy nie miałem nim zostać.. Czuje wielki ból w sercu... Okłamała mnie, po raz drugi.. Jak ona może?
-Co jest?- Zapytała Franceska, nie wiem ile tu jest, nawet nie zauważyłem kiedy weszła..
-Okłamała mnie..
-To nie tak..
-Czyli wiedziałaś?
-Leon.. Jest inaczej niż myślisz...
-Nie była w ciąży, nie będzie dziecka, czego tu nie rozumieć?
-Była w ciąży...
-Była? Czyli ją usunęła?! To jeszcze gorsze, niż to pierwsze..
-Nic nie rozumiesz..
-A co mam rozumieć?
-Zrozum ją.
-Jak mam ją rozumieć?
-Nie wiesz jak było..
-A jak było?
-Nie mogę ci powiedzieć.. Zrozum mnie...
-Ta rozmowa nie ma sensu...- powiedziałem i wyszedłem z jej domu. Jak ona może mi mówić takie rzeczy? Dlaczego ona jest nadal po jej stronie? Czy ona nie rozumie tego, że Violettcie nie można ufać? Okłamała mnie dwa razy i to w tak poważnych sprawach.. Nie mogę jej ufać.. Muszę o niej zapomnieć. Raz a porządnie.. Muszę iść na jakąś imprezę, rozerwać się i poznać jakąś fajną lale, ale to wieczorem..
-Leon!..- usłyszałem krzyk siostry.
-Co?- odpowiedziałem oschle.
-Możemy porozmawiać?
-O Violettcie? Nie, dzięki.
-Nie kłóćmy się przez to.
-Wiesz przez co ja teraz przechodzę?
-A wiesz przez co przechodzi Violetta?
-Naprawdę, nie interesuje mnie to- powiedziałem, a później zaczęliśmy się tylko kłócić. Czy ona naprawdę jest taka głupia? Skończyło się na tym, że przestaliśmy ze sobą rozmawiać.. Boli mnie to, jest moją siostrą, ale nie wiem dlaczego ona tak broni Violettę... Wiem, może nie jest jej tak łatwo... Nie chce robić z siebie tego, nad którym każdy ma się litować, ale to ja tutaj ucierpiałem.

2 dni później

Od dwóch dni zadaje sobie tylko jedno pytanie. Dlaczego? Dlaczego spotkałem Violettę, dlaczego się w niej zakochałem? Dlaczego mnie okłamała? Dlaczego? Nie rozumiem tego.. Cały czas byłem z nią szczery, ona też mogła być.. Wtedy pewnie siedzielibyśmy przytuleni do siebie i jedli śniadanie. Teraz jest inaczej.. Oboje cierpimy, chyba, że ma już innego. Po niej mogę spodziewać się wszystkiego. Nie wiem ile czasu potrzebuję, aby zapomnieć o jednej dziewczynie.. tydzień? miesiąc? rok? Czy całe życie?
Wstałem z kanapy i wsiadłem do auta, jadę do Violetty. Chce jej zadać tylko jedno pytanie. W drodze do niej dzwoniła do mnie kilka razy Franceska, w sumie dzwoni do mnie już od rana, ale nie odbieram i nie czytam wiadomości od niej.. Nie mam zamiaru słuchać jaki to ja głupi, że nie wybaczyłem Violi Violettcie. Wysiadłem z auta i podszedłem do drzwi. dzwoniłem, dzwoniłem, ale nic. Po chwili usłyszałem, że jakieś auto się zatrzymało, myśląc, że to ona odwróciłem głowę, jednak był tam radiowóz policyjny. Policjanci wysiedli z auta.
-Co panowie tu robią?- zapytałem, gdy podszedłem do nich.
-Mamy nakaz przeszukania domu pani Violetty Castillo.
-Co się stało?!- zapytałem.. przerażony?
-Pani Violetta jest w szpitalu, a teraz proszę o opuszczenie je...- powiedzieli, a ja nie słuchając dalej wbiegłem do samochodu i pojechałem do najbliższego szpitalu.  Tak, martwię się o nią, jednak gdy będzie ktoś przy mnie, nie będę tego okazywał.. Ja i ona nie będziemy razem. Wysiadłem z auta i biegłem do szpitala.
-W której sali jest Violetta Castillo?- zapytałem recepcjonistki.
-A kim jest pan dla niej?
-Chłopakiem- skłamałem.
-Wy do siebie..
-Tak, wróciliśmy do siebie, gdzie ona jest?
-W sali numer 66- powiedziała, a ja pędem pobiegłem na korytarz i szukałem sali nr. 66. W końcu znalazłem. Wszedłem do środka, a tam była Fran. Gdy usłyszała, że wchodzę, spojrzała na mnie.
-Co tu robisz?
-Przyszedłem zobaczyć co jej jest, a ty?- zapytałem obojętnie.
-A jak myślisz?- zapytała ironicznie. Była chwila ciszy- Nie wiedziałam, że tu przyjedziesz..
-Ja też.. Zresztą sam nie wiem po co tu jestem..
-Nawet teraz chcesz mówić jaka to ona zła?- nie odpowiedziałem. Miała rację.. Violetta była w tragicznym stanie.. Cała blada, jej ciało było całe w siniakach, zadrapaniach, skaleczeniach, a oprócz tego była podłączona do wielu maszyn. Nie powinienem tak myśleć, a co dopiero mówić...- Masz- powiedziała i dała mi do rąk zeszyt, taki jak kiedyś. Zapewne to jej drugi pamiętnik. Wziąłem go do rąk i zacząłem czytać.

"Gdy myślę, że wszystko będzie pięknie, jest inaczej... Gdy Leon dowiedział się o ciąży... Zaczęliśmy się do siebie zbliżać.. ale.. ale jak mam mu powiedzieć, że nie będzie dziecka? Nie powiem mu, że zostałam zgwałcona i pobita.. Pomyśli, że dziecka nigdy nie było.. Nie chce mu się z tego tłumaczyć.. Najlepiej będzie gdy od niego odejdę..."

Ona została zgwałcona?! Co? Czemu mi nie powiedziała?
-Pamiętasz pierwsze kłamstwo?- zapytała przez łzy siostra. Kiwnąłem głową, że tak- Diego Dominguez..- powiedziała, a we mnie się ugotowało..- to z nim ona była.. Pamiętasz.. Jak chodziłam, jeszcze do szkoły, chłopaka o dwa lata starszego.. Który sypiał z każdą? Ja się nie dałam.. Powiedziałam takie rzeczy, że wszystkie laski w szkole go znienawidziły.. Wtedy powiedział, że się zemści.. Jego plan był prosty..
-Dlaczego nie powiedziałaś wcześniej?- zapytałem zły.
-A co miałam powiedzieć..?
-Gdybym to wiedział od razu.. Było by inaczej..!- krzyknąłem i usiadłem koło Violetty. Na moim pliczku były łzy..
-Przepraszam..- powiedziała na skraju załamania- pójdę ci zrobić herbatę..- powiedziała i wyszła z sali. Chwyciłem dłoń Violetty i płakałem.. Po prostu płakałem.. Ona może umrzeć.. Co ja zrobiłem? To pewnie przeze mnie.. Przecież.. Mogłem się domyślić!

-Ona cię naprawdę kocha, wystarczy spojrzeć w jakim jest stanie. Nie pamiętasz Emilii? 
-Nie mów o niej!- krzyknąłem. Przecież ona dobrze wie, że nie ma mówić przy mnie o Emilii. 
-Teraz sobie pomyśl, że to samo zrobi Violetta- mówi ze łzami w oczach. 
-Nie zrobi tego, rozumiesz? To się już nie powtórzy!
-Nie wiesz tego.
"A czego ja się spodziewałam? Że mi wybaczy to kłamstwo? Wiem, jestem pustą, suką, która tylko rani. Można powiedzieć, że ten cholerny plan się udał. Udał, choć robiłam wszystko, aby było przeciwnie. Nie potrafię spojrzeć w lustro.. Zraniłam mężczyznę mojego życia. Nie naprawię tego, więc co mam zrobić? Wyjechać? Zabić się? Uciec? Nie chce tłumaczyć tego Leonowi, bo moja obecność przy nim będzie go jedynie ranić, a tego nie chce. Najlepiej byłoby gdyby mnie tu nie było. Gdybym zniknęła z jego życia włącznie ze wspomnieniami, uczuciami... Nie wiem ile tak wytrzymam, dlatego zastanawiam się nad różnymi wyjściami z tej sytuacji..." 

Spojrzałem na Violettę.
-Kocham cię- szepnąłem po czym się nachyliłem i ją delikatnie pocałowałem.

***
Tak zapowiada się rozdział 27.
Tęsknie za leonettą, ale cóż.. :C
Tutaj macie link do 2-go bloga, co prawda, nie ma jeszcze żadnych postów, ale jutro pojawi się PROLOG ;) [KLIK]
Tutaj macie link do wywiadu ze mną na blogu Disney Channel Polska [KLIK]

                                10 komentarzy = NEXT ! 

wtorek, 14 października 2014

Rozdział 26 "Nie będzie dziecka" + Informacja o nowym blogu.

Rozdział dla tych, co komentują <3

Obudziłam się dość wcześnie. Koło siebie zauważyłam Franceska- tak, nocowałam u niej. Siedziała na fotelu z kubkiem herbaty i przyglądała mi się
-Jak się trzymasz?- zapytała gdy zauważyła, że nie śpię.
-Lepiej niż wczoraj..- westchnęłam.
-Chociaż to dobre- powiedziała i podała mi kubek z gorącą herbatą.
-Dzięki- powiedziałam i się do niej uśmiechnęłam- Myślisz... Że ja i Leon będziemy jeszcze kiedyś razem?
-Tak.. Nie wiem kiedy.. Czy jutro, za tydzień czy za rok. Kochacie się i jestem pewna, że będziecie jeszcze razem. Więc nie przejmuj się.
-Dziękuje- powiedziałam i się do niej przytuliłam.
-Nie musisz dziękować- powiedziała i razem zeszłyśmy na śniadanie. Cały czas rozmawiałyśmy. Ciesze się, że mam przy sobie taką przyjaciółkę.
-Hej dziewczyny- usłyszałyśmy głos Leona.
-Od kiedy tu jesteś?- zapytałyśmy równo.
-Od... dwóch minut, a co? Obgadywałyście mnie?- uniósł brew do góry.
-Nie- zaśmiałam się.
-Mam nadzieje- również się zaśmiał.

Leon

Przez całą noc nie mogłem zasnąć. Myślałem o Violettcie, Violettcie i Violettcie. Siedzi w mojej głowie i raczej nie zamierza się nigdzie ruszać. Rano wstałem z łóżka, wymyłem się i od razu pojechałem do Franceski- bo wiedziałem, że jest tam z Violettą. Muszę ją dziś zapytać czy zostanie moją dziewczyną. Nie wiem jak długo jeszcze wytrzymam. Z każdą chwilą, coraz bardziej chce się do niej zbliżyć i utopić w jej ustach. Brakuje mi jej jak cholera. Ciągle o niej myślę, a gdy jestem przy niej czuje dziwne uczucie. Gdy nasze dłonie się stykają czuje jakieś mrowienie, jest to przyjemne choć tego wcześniej nie czułem... Zapewne dlatego, że jej dotyk czułem codziennie.
-Jadłeś śniadanie?- usłyszałem głos Violetty.
-Yyy.. Nie- odpowiedziałem trochę zmieszany.
-To ja zabieram się za robienie śniadania- powiedziała Fran i uciekła do kuchni. Moja ukochana szatynka usiadła obok mnie, opierając głowę na moim ramieniu. Uśmiechnąłem się.
-O czym myślisz?- zapytałem, po chwili.
-O tobie- odpowiedziała i spojrzała na mnie z uśmiechem- a ty?

Violetta 

Gdy jestem przy Leonie, nie wiem co się ze mną dzieje. Nie myślę, po prostu robię to co czuje..
-O nas..- powiedział, a ja się uśmiechnęłam- Myślisz, że..
-Chodźmy pomóc Francesce w kuchni- przerwałam mu. Nie chciałam aby zadał to pytanie.
-Okej- wstaliśmy i chwyciliśmy swoje dłonie. Czułam jak przeze mnie przelatuje ciepło, które sprawia, że czuje się naprawdę wspaniale. Stanęliśmy przy lodówce, a ja się do niego przytuliłam.
-Pomóc ci?- zapytał. Spojrzeliśmy na nią, jednak ona odmówiła pomocy.
-Wolę po prostu na was patrzeć- zaśmialiśmy się- Poza tym, śniadanie będzie za jakieś trzy minuty.
-To my już zaczniemy nakrywać- powiedziałam i zaczęłam iść do szafki, gdzie były talerze oraz kubki. Już po kilku minutach siedzieliśmy przy stole i jedliśmy śniadanie przygotowane przez Fran. Siedziałam koło Leona, dzięki czemu miałam łatwy dostęp do jego dłoni, która była pod stołem.
Czuje, że to się źle skończy, ale nie potrafię przestać, ani powiedzieć prawdy. Błądzę, idę ścieżką, choć wiem, że nigdzie nie dojdę, po co mi to? Nie wiem. Ale to co teraz czuje, jest wart wszystkiego, tylko czy będe tak samo myśleć, gdy go stracę? Czy wtedy pomyślę, że mogłam mu od razu powiedzieć, że źle zrobiłam? Gubię się. jestem dorosła, a nie umiem podjąć tak ważnej decyzji jak skłamać czy powiedzieć prawdę. Owszem prawda lepsza, jeżeli można tak powiedzieć, ale prawda rani. Czasem zbyt mocno, zbyt boleśnie, a co ja wtedy mam zrobić?
-Idę do łazienki- usłyszałam głos Leona po kilku minutach. Usiadłam z Fran na kanapie i zaczęłyśmy rozmawiać. Po chwili dostałam esm. Wyciągnęłam swój telefon i przeczytałam wiadomość- zamarłam.
-Co jest?- zapytała przyjaciółka.
-To za to co powiedziałaś, suko- przeczytałam treść w telefonie.
-O co chodzi..?
-Nie wiem..
-Viola...- powiedziała smutna po kilkudziesięciu sekundach
-Tak?- zapytałam lekko przerażona.
-Widziałam twój ostatni 'wywiad' mówiłaś o Diego..
-Masz rację.. To musi być jego..- spojrzała na mnie niezrozumiale- esm- powiedziałam cicho. Ne wiedziałam gdzie Leon, a nie chciałam, aby wiedział,że coś dostałam.
-Czyli to Diego..- westchnęła.
-Nie wierze w to.. Fran to mi zniszczyło życie- powiedziałam i się do niej przytuliłam.

Leon

 To musi być jego..- usłyszałem głos Violetty.
-Czyli to Diego..- westchnęła.
-Nie wierze w to.. Fran to mi zniszczyło życie- wszedłem do środka. O czym one rozmawiały? Nie wiem.. Ale czuje, że o czymś nie wiem. Muszę wiedzieć, bo chodzi o Violettę, a tym bardziej jest to coś ważnego. Widzę to po niej.. Wczoraj płakała, dziś mówi to, więc to się może łączy? Gdy mnie zobaczyły, zachowywały się jakoś nerwowo...
-Słyszałeś coś?- zapytała czarnowłosa.
-Yyy.. nie. A o cym rozmawiałyście?
-O niczym.. Nie martw się- powiedziała i nerwowo się podrapała po głowie.
-Violu.. Możemy porozmawiać? Na osobności...
-Okej..- powiedziała i spojrzała na mnie kłopotliwie, a po  chwili siostra opuściła pokój- To o czym chcesz rozmawiać?
-Posłuchaj.. Nie wiem co ty czujesz... Ale ja nie mogę już dłużej udawać, że jest dobrze.. Kocham cię, cholernie cię kocham. Nie chce cię stracić przez moją głupotę. Nie potrafię być z dala od ciebie.. Chce się codziennie budzić przy tobie i codziennie przy tobie zasypiać. Jesteś dla mnie wszystkim. Poza tym.. Jesteś w ciąży.. Nie chce cię zostawiać samej.. Chce z tobą założyć rodzinę.. Czy zgodzisz się zostać moją dziewczyną?- zapytałem z nadzieją w głosie.
-Leon..- powiedziała a do jej oczu napłynęło wiele łez.. Jednak czułem.. Że będzie inaczej, niż sobie wymarzyłem..- Nie będzie dziecka- powiedziała i wytarła swoje łzy, po czym uciekła i zostawiła mnie samego w salonie.

***
Oto 26 ;) Chcieliście aby był dziś i jest ;)
Przypominam, że jest nowa zakładka "Zaproś do siebie" 2 pierwsze blogi już obejrzałam, a nawet dodałam do listy ulubionych (:D) Co do Bloga Werkaa Blanco zajrzę w weekend, kojarzę, że kiedyś tego bloga czytałam, ale przestałam gdy Leonetta znów się rozstała xD (cała ja)
Błędów nie chce mi się poprawiać ;p
W następnym rozdziale... Violetta w szpitalu.

Może ktoś już wie, że niedługo z przyjaciółką zakładam nowego bloga, również o Leonettcie.
Jeżeli ktoś będzie chciał za kilka dni (lub tygodni) podam do niego linka (jak wszystko zrobię xD)
Tu macie kawałek 1 rozdziału, tak, abyście mogli ocenić ;)


Otworzyłam oczy i zobaczyłam biały sufit, jednak szybko zorientowałam się, że to nie jest moja sypialnia. Od razu spojrzałam w bok, gdzie był jakiś mężczyzna. 
-Co ja zrobiłam?-zapytałam samą siebie. Po chwili zauważyłam, że brunet otwiera oczy. Spojrzałam na niego, a on się uśmiechnął. 
-Jak sie spało?- zapytał spokojnie, jak gdyby nic sie nie stało. Nie, to normalne, że wylądowałam z nieznajomym mi mężczyzną w łóżku. Próbowałam sobie przypomnieć cokolwiek z wczorajszego dnia, ale w mojej głowie była pustka..

Piszcie w kom czy wam się podoba ;)

9 komentarzy = NEEXT :D


poniedziałek, 13 października 2014

Rozdział 25 "Mam nadzieje, że ta kruszynka, będzie miała kochających się rodziców"

Przeczytaj notkę pod rozdziałem i napisz komentarz :*

-Violetta..?- zapytałem gdy przez kolejne kilkadziesiąt sekund nic nie mówiła. 
-Nie wiem gdzie ona jest... Przepraszam, że nie mogę ci pomóc.. 
-Aha...- powiedziałem zdziwiony. Tak. Ona nigdy się tak nie zachowuje. Może Violetta się z kimś spotkała? Nie.. To jednak nie to.  Gdyby była taka prawda, wczoraj nie błagałaby mnie o powrót do siebie... Mimo wszystko Franceska wie gdzie jest Violetta, tylko nie chce mi powiedzieć. Wsiadłem do swojego samochodu i zacząłem jechać do siostry. Muszę wiedzieć gdzie jest Violetta. Muszę z nia porozmawiać, i to jak najszybciej. Brakuje mi jej, a teraz jej nigdzie nie ma... Choć może zasłużyłem na to? Przecież ją tak zraniłem... Już nie wiem co mam myśleć... Zanim się obejrzałem byłem pod domem siostry. Wysiadłem z pojazdu i wszedłem na posesję siostry. Drzwi były otwarte, więc bez pukania wszedłem do środka.
-Fran!- krzyknąłem, a ku mojemu zdziwieniu była przede mną po kilku sekundach. Spojrzałem na nią, wyglądała na przerażoną- co jest?
-Nicc- uśmiechnęła się sztucznie i nerwowo poprawiła włosy. 
-Mhm widzę- powiedziałem ironicznie i wszedłem do salonu. Tam zauważyłem Violettę, już chciałem sarkastycznie podziękować Fran za pomoc, ale zauważyłem, że Violetta płacze. Bez słowa podszedłem do kanapy i usiadłem na jej drugim końcu- Co jest?- zapytałem troskliwie. Ona spojrzała na mnie, a w jej oczach widziałem jedynie ból, ból i cierpienie. Jeżeli to przeze mnie to nie wiem co zrobię. 
-Nic, nie przejmuj się mną- powiedziała dławiąc się własną śliną. 
-Ja... zaraz wracam- usłyszeliśmy głos Franceski. 
-Przecież cię znam. Poza tym siedzisz na kanapie i płaczesz, nie wmówisz mi, że jest wszystko dobrze- powiedziałem patrząc na jej smutną twarz. 
-Po prostu mnie przytul- powiedziała, a ja spełniłem jej prośbę. Usiadłem koło niej i ją przytuliłem. Bez oporów wtuliła się we mnie przy okazji mocząc moją koszulkę. Ja jedynie głaskałem ją po głowie, schodząc na jej plecy. Miałem ją blisko, i wszystko byłoby idealnie, gdyby nie to, że jest smutna. 

Violetta

Przytulałam się do Leona i znów czułam to ciepło, które było we mnie za każdym razem gdy byłam przy nim. W jego ramionach czułam się bezpieczna. Czułam, że nic mi nie grozi, że mnie przed wszystkim obroni, jak własną księżniczkę, jednak nie jestem jego dziewczyną. W każdym razie czułam się spokojna. Po jakimś czasie już się uspokoiłam. Nie płakałam, po prostu byłam przytulona do niego i chyba powoli zasypiałam. Nieważne jaka jest rzeczywistość, w jego objęciach czuje się jak jego dziewczyna, czuje się spokojna i za to mu dziękuje. Gdyby nie on, na pewno płakałabym jeszcze przez kilka godzin o ile nie dłużej. Po chwili wtuliłam się w niego jeszcze bardziej i powoli zasypiałam. 
Obudziłam się po około godzinie. Nadal byłam w niego wtulona. Otworzyłam oczy a mi nam przyglądała się Fran. Uśmiechnęłam się delikatnie do niej i spojrzałam na Leona. 
-Wstałaś- uśmiechnął się. 
-Jjja.. Musze iść do sklepu- powiedziała czarnowłosa i nas zostawiła. Wiedziałam, że robi to po to, abyśmy zostali sami i za to byłam jej wdzięczna, choć nie chciałam z nim rozmawiać o tym, dlaczego jestem w takim stanie. 
-Chciałem z tobą porozmawiać- zaczął niepewnie.
-Tak?- zapytałam również  nie pewnie. 
-Posłuchaj.. Wiem, że jesteś w ciąży.. I gdy tylko pomyślę o tym uśmiech pojawia mi się na twarzy.. Wiem, że to ja jestem ojcem tej kruszynki, dlaczego mi nie powiedziałaś wprost? 
-Eee.. Bałam się.. Nie potrafiłam. Przepraszam. 
-Nie przepraszaj. Mam nadzieje, że ta kruszynka, będzie miała kochających się rodziców. 
-Też mam taką nadzieje- powiedziałam i się sztucznie uśmiechnęłam. Brawo Violetta! Po prostu brawo! Kolejny raz okłamujesz najważniejszą osobę w twoim życiu... Mogłam oskarżać się o to wiecznie, ale to nic nie da. Nie potrafię powiedzieć mu prawdy. Gdy widzę te jego zielone oczy, w których jest tyle szczęścia i podniecenia, to po prostu nie potrafię powiedzieć prawdy. Nie umiem. Nie chce go ranić, po raz kolejny. Nie powiem mu, że obudziłam się w lesie, że najprawdopodobniej poroniłam, że boli mnie brzuch i całe ciało. Nie. Nie umiem. I nie wiem jak mogę siebie nazwać. Nie wiem. Jestem najgorszą osobą w jego życiu, ale nie potrafię mu powiedzieć prawdy, a tym bardziej  być z dala od niego. Co ja do jasnej cholery robię? Nie wiem. 
-Coś się dzieje?- wyrwał mnie z rozmyśleń
-Nie.. Nic się nie dzieje. Wszystko jest w jak najlepszym porządku. 
-To się ciesze. 
-Ta. Ja też- szepnęłam, tak cicho, aby tego nie usłyszał. Po raz kolejny się w niego wtuliłam, nie potrafiłam siedzieć, tak i się na niego patrzeć, szczególnie, że nadal jest dla mnie najważniejszy na świecie. Siedzieliśmy tak i nic nie mówiliśmy, wystarczała nam swoja obecność, a przynajmniej mi. Nie potrzebowałam nic innego. Po kilku minutach usłyszeliśmy jak wraca Fran. 
-Jestem- powiedziała i weszła, stanęła i przez chwilę przyglądała się nam- Miło was tak widzieć- powiedziała, a ja usłyszałam jak Leon się cicho śmieje. Sama się lekko uśmiechnęłam i patrzałam na dziewczynę. 
Już po kilkunastu minutach siedzieliśmy przy stole i rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Cieszyłam się z tego, że jestem przy Leonie, brakowało mi tego i choć znając moje "szczęście" wiem, że to nie będzie trwać długo, ciesze się że teraz jesteśmy przy sobie. Cały dzień przegadaliśmy, zapomniałam o całej sprawie wszystkich problemach. Cieszyłam się najmniejszym dotykiem  Leona. Widzę, to że znów chce być ze mną, ale nie wiem czy potrafiłabym, a to wszystko przez to, że nie powiem mu o stracie ciąży. Po prostu nie potrafię... W każdym razie, co chwile czułam te 'przypadkowe' dotknięcia, nie tylko dłoni.. Za każdym razem przechodziły przeze mnie ciarki i czułam jak się rumienie. 
Niestety Leon już poszedł Franceska usiadła obok mnie i spojrzała na mnie. 
-Powiedziałaś mu prawdę? 
-Nie... Frann.. Ja nie potrafię. Nie umiem.. On tak się cieszył, że będzie ojcem.. 
-Kiedy mu powiesz?
-Nie wiem. Nie wiem.. 
-Rozumiem cię, ale on musi wiedzieć. 
-Wiem, ale nie potrafiłam spojrzeć mu w oczy i powiedzieć mu o wszystkim. 
-Jak chcesz... Ja mogę mu powiedzieć, wiem, że nie dasz rady.. 
-Nie.. To będzie najgorsze, co mogłoby się stać. Jak ma znać prawdę, musi ją znać ode mnie. 
-Masz rację.. 
-Jakby on zareagował na tę wiadomość? 
-Nie wiem.. Byłby smutny, ale na pewno wspierałby cię.. 
-Mam nadzieje... Nie poradzę sobie bez niego. 

***
i tak zapowiada się 25 ;) 
Czy to początek Leonetty, czy nie domyślcie się sami. 
Rozdział pisany w pięćdziesiąt minut ;) 
Trochę krótki i nudny bo choruje, ale mam nadzieje, że jutro będzie lepiej i pójdę do szkoły 
Od trzech dni jest nowa zakładka "Zareklamuj się" Tam podawajcie linki do blogów swoich, znajomych lub tych, które po prostu sami czytacie. Wiem, że niektórzy mnie na swoje blogi zapraszali, a ja nie miałam czasu i nie wchodziłam na nie, a gdy będą w tej zakładce nie będe musiała ich szukać ;) 
I mam prośbę, aby anonimki się podpisywały ;D
Błędy poprawię jutro, jak będzie mi się chciało :P
Kocham Was, Suzzy <3 :*

Nie chce pisać za ile komentarzy next mam nadzieje, że sami mnie zaskoczycie ilością komków ^^ 

piątek, 10 października 2014

Rozdział 24 "Jedziemy na policję!"

Po raz kolejny wyciągnąłem telefon i zadzwoniłem do Violetty. Jednak znów- nie odebrała. Zapewne nie chce ze mną rozmawiać, powiedziała, że mam o niej zapomnieć. Dlaczego nie powiedziała mi wprost, że jest w ciąży? Byłoby teraz łatwiej, nam. Westchnąłem i rzuciłem telefon na kanapę. Zastanawiałem się czy może do niej nie pójść, ale zdecydowałem, że zrobię to rano. Muszę jeszcze wszystko przemyśleć. Spojrzałem na szafkę gdzie było jedno z naszych wspólnych zdjęć. Od razu przypomniały mi się chwile z nią...


-O czym myślisz? Odpowiesz?
-Przepraszam, zamyśliłem się.
-To wiem, ale nad czym myślałeś?
-Nad nami.. Chciałabyś mieć w przyszłości dzieci...? Przepraszam.. nie powinienem o to pytać.
-Z tobą bym chciała.
-Ja też...

Masz jakieś plany na wieczór?
-Nie, nie mam planów, a coś proponujesz?
-Moglibyśmy wpaść do mnie.
-Z miłą chęcią...
-Ale teraz... Zabiorę cię do magicznego miejsca.
-Dobrze.
-Mmmm... Miło się zaczyna
-Kocham cię.
-Też cię kocham
-Powiesz gdzie idziemy?
-Zobaczysz.
-Ale Leonnn
-Nic nie powiem, zresztą zaraz będziemy.
-Nogi mnie bolą
-Zdejmij buty
-Coo? Czemu? Leon, co ty robisz?


Uśmiechnąłem się na same wspomnienia. Brakuje mi jej bliskości. Mogliśmy być razem.. Mogłem jej powiedzieć, że ją kocham, że chce z nią żyć, ale nie, oczywiście musiałem palnąć, że możemy tylko się przyjaźnić. Brawo Verdas!

Violetta

Obudziłam się. Wstałam z kanapy i spojrzałam na zegarek- dwudziesta pierwsza. Wyjęłam z kieszeni mój telefon i zobaczyłam nieodebrane połączenia od Leona, uśmiechnęłam się, ale nie oddzwoniłam. Nie chce mu przeszkadzać. Podeszłam do mojej szafy i wyjęłam sweter po czym wyszłam z domu. Chciałam pójść do Franceski i z nią porozmawiać, nie mieszka daleko- z cztery kilometry, a mnie przyda się spacer. Szłam wolno, myślałam nad moim życiem, a dokładniej ciążą i ojcem jeszcze nienarodzonego dziecka. Rozejrzałam się wokół siebie, sama nie wiem dlaczego wydawało mi się pusto i ciemno. Troszkę strasznie. Na dodatek nie było żadnego samochodu na drodze, na której zazwyczaj są korki. Żadnej żywej duszy.. Przyśpieszyłam trochę kroku mając poczucie, że ktoś za mną idzie. Wiem, to są tylko moje zmysły, ale mimo wszystko chce być jak najszybciej u Franceski. Po chwili poczułam się słabo, nic nie widziałam przed oczami, a na dodatek poczułam ból w głowie.

Obudziłam się cała zmarznięta. Nic nie pamiętałam. Otworzyłam oczy i... I nie zobaczyłam mojego sufitu, a drzewa i niebo.
Cholera- powiedziałam i spojrzałam na siebie. Miałam podarte i pobrudzone ciuchy. Poprawiłam swoje spodnie, które były koślawo zapięte. Nie miałam przy sobie torebki, ani portfela. Jedynie telefon, który mam w kieszeni. Błagałam w myślach, aby to był koszmar. Zły sen, z którego przebudzę się i znajdę w swojej sypialni. Nie mogłam uwierzyć. Wstałam do pozycji siedzącej, przez co poczułam niewyobrażalny ból w brzuchu odpięłam swoja koszulę na tyle, aby go zobaczyć, ale żałuje tego. Na nim były jedynie siniaki i ślady krwi. Położyłam na nim dłonie i zaczęłam płakać. Jeżeli straciłam dziecko? Nie. Nie mogę tak myśleć. Resztkami sił wstałam i szłam przed siebie. Po dziesięciu minutach wyszłam z lasu i na szczęście kojarzyłam gdzie jestem. Szłam powoi trzymając się co róż za inne obolałe części ciała. Płakałam, cały czas płakałam. Najpierw straciłam Leona, najprawdopodobniej dziecko, a do tego zostałam zgwałcona. Najchętniej skoczyłabym teraz z mostu. Nie mam zamiaru czekać na kolejną "niespodziankę" od życia. Dlaczego to akurat mnie spotkało? Dlaczego? Po kilkudziesięciu minutach doszłam do mieszkania przyjaciółki. Pomimo strasznie wczesnej pory, zadzwoniłam. Już po kilku minutach otworzyła drzwi zaspana Franceska.
-O Jezu Violetta? Co ci się stało?!- krzyknęła gdy mnie zauważyła. Podbiegła o mnie i pomogła wejść do środka.
-Fran..- zaczęłam płakać. Czułam się strasznie. Czułam wstręt do siebie i do życia.
-Nic nie mów- powiedziała i pomogła mi dojść do salonu. Tam kazała mi się położyć na kanapie. Zagotowała dla mnie herbatę i przyniosła mi koc. Patrzała na mnie z takim bólem w oczach, że aż mi się jej żal zrobiło.
Po około dwóch godzinach się obudziłam. Franceska siedziała w tym samym miejscu i nadal patrzyła na mnie wzrokiem pełnym współczucia.
-Jedziemy na policję!- powiedziała po chwili.
-Nie.. Fran.. Po co?
-Jak to po co? Viola! Zostałaś zgwałcona. Sprawca musi ponieść karę- najlepiej najwyższą jaka się da!
-Ja nic nie wiem. Nikogo nie było nikt tego nie widział, poza tym mogą myśleć, że sama to wymyśliłam. Nie chce aby wszyscy o tym wiedzieli... a szczególnie Leon..
-Wie o ciąży?
-Nawet jak wie.. To to już nie istotne. Zapewne straciłam dziecko.
-Nie mów tak..- usiadła koło mnie- Wszystko będzie dobrze.
-Nie mów tak, bo sama w to nie wierzysz. Wszystko jest źle. Fran! Ja straciłam Leona.. Dziecko, a na dodatek brzydzę się sama siebie.
-Przez to co teraz przeżywasz, odpowiada jedna osoba. Ten gówniarz, który ci to zrobił, musi za to ponieść karę. Najchętniej sama poszłabym do niego i wyrwała mu te jaja!
-Nawet tak nie mów. Najwidoczniej zasłużyłam na to.
-Zasłużyłaś na to?! Czy ty siebie słyszysz?
-Fran.. Okłamywałam Leona. Zraniłam go, nie ma czynu, który spowodowałby, że nie czułabym się winna.
-Każdy popełnia błędy. Sama cierpisz bez niego i to jest już wystarczająco bolesne.
-Nie chce aby Leon wiedział o tym, że zostałam.. Wiesz..
-Będziesz przed nim ukrywać? Prędzej czy później się dowie.
-To niech się dowie później.
-Ale na policję musimy pojechać
-Ja nic nie wiem. Ja nikogo nie widziałam, co ja mam powiedzieć? Obudziłam się w lesie zostałam zgwałcona i pobita?!
-Chociażby. Viola... Musisz mu powiedzieć.
-Nie mam zamiaru. Zrozum.

Leon

Wstałem koło dziesiątej. Szybko się wymyłem, ogoliłem, ubrałem  i zjadłem śniadanie. Wsiadłem do swojego samochodu i kierowałem się w stronę domu Violetty. W przeciągu piętnastu minut dojechałem. Wysiadłem z pojazdu i stanąłem pod drzwiami. Nacisnąłem dzwonek i czekałem, aż Violetta mi otworzy. Mam już dość wszystkiego. Stanę przed nią i powiem, że ją kocham, że chce być z nią, że jest dla mnie wszystkim. Muszę. Już dłużej nie wytrzymam bez niej. Jest dla mnie jak powietrze, woda, jak cały świat. Nie mogę bez niej żyć. Czas naszej rozłąki, mnożył mi się i dłużył koszmarnie. Teraz, gdy wiem, że jest w ciąży, że pod swoimi piersiami rozwija się małe ciałko zrozumiałem, że ją kocham.  Że nigdy tak mocno nie kochałem i nigdy tak mocno nie byłem kochany. Chce być z nią, chcę ją przytulić. Chce widzieć ją każdego ranka, każdej nocy. Być przy niej dopóki sam żyje. Jeżeli ją stracę, nie wiem co zrobię. Jestem idiotą, idiotą, bo jej nie wybaczyłem od razu...
Nadal czekam i czekam, aż otworzy, ale nic. Może nie ma jej w domu.. Wyciągnąłem telefon i zdzwoniłem do niej. Pierwszy, drugi, trzeci sygnał i nic. Westchnąłem i zadzwoniłem do siostry.
-Hej Fran- powiedziałem radosny.
-No hej, co chcesz?- zapytała.. smutna?
-Wiesz co z Violettą? Muszę z nią porozmawiać, ale nie odbiera i nie ma jej w domu..
-Violetta....

***
Nie spodziewaliście się, nie?
A jednak ! Kolejny raz mówię, że do Leonetty jeszcze długa droga, ale wiem jak wrócą do siebie, więc spokojnie ;D
Przypominam o ankietach w których nadal możecie głosować (Violetta wyjedzie za 3-5 rozdziałów), oraz o zakładce "Pytanie do bohatera" ;D
co do Parta to nie wiem kiedy bd zaczęłam pisać, ale nie wiem co dalej ;// W każdym razie jak skończę pisać go to wstawię.
Jeżeli ktoś dotąd przeczytał, niech napisze czy idzie we wt. do szkoły. Ja tak i mam jeszcze sprawdzian z geografii ;C
Buziaki ! :***

                            9 komentarzy = NEEEEXT !! 

wtorek, 7 października 2014

Rozdział 23 "Przepraszam... Nie potrafię być twoją przyjaciółką..."

Violetta, tydzień później

Powoli dociera do mnie wiadomość, że zostanę matką. Wczoraj byłam na USG dzięki czemu mam stu-procentową pewność, że to na pewno ciąża. Leon jeszcze nic nie wie... Boli mnie to, cholernie mnie to boli, ale co mam zrobić? Zastanawiam się nad tym, czy mam mu to powiedzieć... Nie będę potrafiła spojrzeć mu w oczy i powiedzieć, że jestem z nim w ciąży... Jednak muszę próbować.. Może gdy się dowie.. Zrozumie. Zrozumie, że go kocham.. Że tęsknie. Dlaczego on nie może tego zrozumieć? Nigdy nie chciałam o zranić. Nienawidzę za to siebie, ale co mam zrobić?  

Spojrzałam na zegarek. Piętnasta. Wzięłam do rąk torebkę i wyszłam z domu. Upewniłam się jeszcze, czy na pewno w torebce jest moje USG. Gdy wiedziałam, że tak, kierowałam się do Leona. Tak.. Do niego.. Nie powiem mu tego w prost, ale.. ale mam pewien pomysł. Mam nadzieje, że mnie chociaż wpuści, inaczej się nie uda. Stanęłam przed jego płotem i zastanawiałam się czy na pewno dobrze robię. po piętnastu minutach postanowiłam, że spróbuję, w końcu i tak gorzej być nie może..
-Violetta?- Usłyszałam zachrypnięty głos, mojego ukochanego byłego. 
-Tttak.. mogę wejść?- zapytałam niepewnie. 
-Po co?- zapytał zrezygnowany. 
-Proszę.. to ważne.. błagam cię..
-Masz pięć minut- powiedział, a ja weszłam do środka. Zdjęłam buty i usiadłam naprzeciwko niego w salonie-Więc?- przez chwilę nic nie mówiłam. Nie mogłam wydobyć z siebie żadnego dźwięku. 
-Llleon... Proszę cię- starłam dłonią łzy- ja cię kocham.. Nigdy nie chciałam cię zranić. Kocham cię.. Proszę.. Uwierz mi.. Błagam..- dodałam po cichu
-Po co? Abyś mnie znów okłamała? Abyś mnie znów zraniła? To nie jest za mało? 
-Llleon..! Dobrze wiesz.. 
-Że spałaś już z innym? Tak, wiem- powiedział, a we mnie coś pękło. Bez słowa wstałam i pobiegłam do łazienki. Tam się zamknęłam i płakałam. Nie mogłam w to uwierzyć, w to co powiedział.. Rozumiem, że może mi mniej ufać, ale to.. To to była przesada... Doskonale wie, że z nikim innym nie spałam. Ani przed naszym związkiem, ani po nim. Po chwili usłyszałam ciche pukanie do drzwi. Czego on jeszcze chce?! 
-Violu?...- teraz Violu?!- przepraszam.. Zrozum.. 
-Jak mam to rozumieć? Wiesz, że z nim nie spałam!- krzyknęłam. 
-Wiem, przepraszam... Wyjdź, pogadamy- powiedział, a ja zaczęłam mieć nadzieję. Podeszłam do drzwi i je otworzyłam. Wróciłam do salonu i usiadłam na kanapie. 
-Kocham cię- szepnęłam- Proszę.. Daj nam szanse.. Ostatnią, jedyną szanse.. Błagam.. Potrzebuje cię. 
-Violetta... 
-Nie, nie Violetta.. Ja cię potrzebuje. Musimy być razem. Musimy.. 
-Dlaczego 'musimy'?
-Dowiesz się, za... Niedługo- powiedziałam i ręką z torebki wyjęłam badania USG, tak, aby tego nie zauważył i włożyłam je pod jego poduszkę. 
-Możemy się przyjaźnić.. 
-Przepraszam.. Nie potrafię być twoją przyjaciółką.. 
-Dlaczego? 
-Leon, ja cię kocham. Nie potrafię patrzeć na ciebie z inną, chce się do ciebie przytulić, pocałować.. Nie potrafię być tylko przyjaciółką.. To boli- powiedziałam i wstałam. Wzięłam swoją torebkę i kierowałam się do wyjścia. 
-Pocze... 
-Przepraszam, że zajęłam czas. Zapomnij, że tu byłam, zapomnij o mnie- powiedziałam i wyszłam. 
Szłam powoli parkiem, patrzałam na wszystko dookoła. Widziałam szczęśliwe pary, rodziców z dziećmi i wyobrażałam sobie, że to ja i Leon. 

Pomimo tego, że wciąż są plotki o tym, że spałam z Diego, staram się to ignorować. Nie mam zamiaru i siły, aby się tym przejmować. Unikam dziennikarzy i innych mediów. W takich momentach żałuje, że jestem znana. Wolałabym, aby o tym nie gadał cały kraj... Po chwili pojawili się wokół mnie dziennikarze. Spojrzałam zdezorientowana na nich 
-Opowiesz nam o Relacji z Diego Dominguezem?- nic nie rozumiałam, aż w koncu jeden z dziennikarzy pokazał mi kolejny post Diego. 
-Przepraszam, nie będę na to odpowiadać- powiedziałam i próbowałam iść dalej, jednak oni nie dawali za wygraną. 
-Co na to Leon?- pytali dalej. 
-Proszę mnie zostawić! 
-Który z chłopaków lepiej całuje?- usłyszałam pytanie jakiegoś nienormalnego dziennikarza. To już jest za wiele..
-Chcecie znać całą prawdę?!- krzyknęłam- Wzięłam jakiś dyktafon i skierowałam się do jednaj z kamer- Diego.. To mój były chłopak. To on kazał mi uwieść Leona, a później go zostawić. Z niewiadomego powodu zgodziłam się, ale zakochałam się w Leonie na zabój. Zaczęłam bać się Diego. Groził mi, a ja bałam się powiedzieć prawdę Leonowi. Jednak się dowiedział.. Nienawidzę Diego, ale czasu nie cofnę. Mam dość ukrywania prawdy- powiedziałam i poszłam. Wiem, że to nie wpłynie na moje imię pozytywnie, ale nie potrafiłam tego dłużej ukrywać. Zapewne będę tego żałować, ale teraz czuje jakąś ulgę, a to uczucie jest naprawdę wspaniałe. Powolnym krokiem wróciłam do domu, a tam od razu  położyłam się spać.

Leon, kilka godzin później 

Wiem, doskonale wiem, że przesadziłem z Violettą. Nie powinienem tego mówić. I nie mam nic na swoją obronę.. Kocham ją, ale coś we mnie.. się ugotowało. Dopiero gdy pobiegła do łazienki, cała zapłakana zrozumiałem, że nie powinienem tego mówić.. Chciałbym z nią znów być, ale coś mi nie pozwala sam nie wiem co.. Coś mnie od środka blokuje, a ja nie potrafię temu zapobiec. Sam nie wiem dlaczego. Włączyłem komputer i przeglądałem nowości, aż w końcu zauważyłem nagłówek

    "Violetta Castillo- Cała prawda o związku z Leonem"  

Bez wahania to włączyłem, a już  po chwili widziałem film, gdzie Violetta mówiła o tym, że ten Diego ją szantażował, bił.. Ona się go bała.. Nie chciała mnie zranić.. Walnąłem z całej siły ręką o poduszkę, tak, że podskoczyła, a pod nią była jakaś kartka. Wziąłem ją do rąk i zacząłem przeglądać.

-Kocham cię. Proszę.. Daj nam szanse.. Ostatnią, jedyną szanse.. Błagam.. Potrzebuje cię. 
-Violetta... 
-Nie, nie Violetta.. Ja cię potrzebuje. Musimy być razem. Musimy.. 
-Dlaczego 'musimy'?
-Dowiesz się, za... Niedługo.
-Możemy się przyjaźnić.. 
-Przepraszam.. Nie potrafię być twoją przyjaciółką.. 
-Dlaczego? 
-Leon, ja cię kocham. Nie potrafię patrzeć na ciebie z inną, chce się do ciebie przytulić, pocałować.. Nie potrafię być tylko przyjaciółką.. To boli

Violetta jest w ciąży- szepnąłem. 

***
Dziś tak na szybko ;)
Jak widać Leon wie o ciąży, ale to nie oznacza, że będą razem. Niestety ;C
Sama tęsknie, za leonettą, ale nie przyśpieszę akcji (chyba, że zaskoczycie mnie duuużą ilością komentarzy xD)
Buziaki, Suzzy :***

                            7 komentarzy = NEEEXT ! 

sobota, 4 października 2014

Rozdział 22 "Tylko z nim spałam, to musi być jego..."

Violetta

Gdy skończyłam rozmawiać z Franceską od razu włączyłam komputer. Nie mogłam uwierzyć w to co od niej usłyszałam. Jak Diego mógł mi zrobić coś takiego? Szybko włączyłam internet i weszłam na swojego fan-page. Pierwsze co tam zauważyłam to duże zdjęcie gdzie ja i Diego się całujemy. Niedobrze mi się zrobiło na samą myśl, że kiedyś go kochałam.. Po chwili zauważyłam, że jest tam też opis więc szybko go przeczytałam.


"Wspaniała noc kochanie, musimy to jeszcze powtórzyć. Już nie mogę się doczekać, gdy znów ujrzę to twoje cudowne ciało. Gdy znów usłyszę ten twój krzyk, który jest dla mnie muzyką... 
Jesteś na prawdę boska. Czekam na powtórkę..."

Rzuciłam laptop na łóżko i zastanawiałam się co teraz zrobić. Czy on naprawdę mało namieszał w moim życiu? Musi mnie niszczyć w każdy możliwy sposób? Nienawidzę go. Dlaczego Leon w to wszystko wierzy? Nie wiem co zrobić.. Po kilkudziesięciu minutach usłyszałam dzwonek do drzwi. Niechętnie wstałam z łóżka i powolnym krokiem kierowałam się do drzwi. Tam ujrzałam Franceskę.
-Hej.. Czemu dzwonisz? Masz klucze..
-Zostawiłam je u siebie... Co z tobą?
-A co ma być?- zapytałam i zamknęłam za nią drzwi.
-Posłuchaj... Wiem, że ci ciężko.. Ale proszę cię.. Pokaż Leonowi, że jesteś silna, może wtedy się uda... Nie mogę patrzeć na ciebie w takim stanie..
-Myślisz, że to łatwe?
-Wiem, że nie.. Ale nie możesz cały czas o nim myśleć... Chodźmy na jakieś zakupy..
-Po tym co Diego opublikował? Nie, dziękuje.
-Wolisz siedzieć i płakać?
-Tak.
-Viola..
-Nawet nie wiesz jak bardzo chciałabym, nie przejmować się tym wszystkim. Nie potrafię. Leon jest dla mnie za ważny.. Kocham go, ale on w to wierzy..
-On cię kocha.. Viola..
-Nie okłamuj mnie. Wiem, że on mnie nienawidzi..
-Ja wiem swoje.. A teraz do łazienki! Masz się ogarnąć i wychodzimy!
-Fran...
-Masz trzydzieści minut!- powiedziała, a ja poszłam do łazienki, szybko się umyłam, jakoś uczesałam i zrobiłam byle jaki makijaż. Później poszłam do garderoby gdzie założyłam jakieś czyste ciuchy i byłam gotowa.
-I co teraz?- zapytałam obojętnie.
-Teraz idziemy na zakupy!
-Nie chce..
-Bez dyskusji!- powiedziała i tam poszłyśmy. Może w jakiś sposób minimalnie mi to poprawiło humor, co nie znaczy, że nie myślałam o Leonie..

Kilka dni później

Dzięki Fran jest już trochę lepiej i częściej wychodzę z domu, ale i tak nie robię tego codziennie.
Wszędzie jest teraz to, że niby spałam z Diego.. Gdy wyjdę, za mną od razu pojawiają się jacyś dziennikarze. Gdyby tego było mało od kilku dni się źle czuje. Mam jakieś mdłości, jestem osłabiona i cały czas czuje jak kręci mi się w głowie.. Boje się, że jestem w ciąży... Nie chce tego. Obiecywaliśmy sobie, że będziemy zawsze razem, że nigdy się nie rozstaniemy, ale jak zawsze musiałam wszystko spieprzyć.. Co będzie gdy moje przypuszczenie okaże się prawdą? Po tym durnym poście Leon nie uwierzy, że to jego dziecko. A jak mam mu udowodnić, że jest inaczej? Nie będzie chciał znać ani mnie ani dziecka. Nic tu nie pomoże... Wyjęłam telefon z kieszeni i szybko zadzwoniłam do Fran. Muszę jej wszystko powiedzieć. Musi mi pomóc..

Franceska

Siedzę sobie właśnie z Leonem i pijemy kawę. Staram się być z nim przynajmniej raz na dwa, trzy dni. Ta sytuacja jest dla mnie trudna, ale nie wiem co zrobić. Po chwili usłyszałam jak dzwoni do mnie telefon, więc szybko odebrałam.
-Hej.. Co? Ale jak?... Tylko tego brakowało... Leon wie?... Już jadę.. Pa- rozłączyłam się, przeprosiłam Leona i szybko pojechałam do Violetty. Nie mogłam w to uwierzyć. Violetta jest w ciąży? Tylko tego brakowało.. Szybko wchodzę do jej domu i kieruje się do jej pokoju. Tam leży na łóżku i płaczę.
-Masz stuprocentową pewność, że to ciąża?
-Nie.
-Masz test idź do łazienki i go zrób- Wyciągam test z torebki i daje jej go do rąk. Siadam na kanapie i czekam, aż wróci. Mam tylko nadzieje, że ona nie jest w ciąży.. Ona sobie nie poradzi sama. Po kilku minutach przychodzi do pokoju cała zapłakana-I co?- pytam choć domyślam się jaka jest odpowiedź..
-Fran... Ja.. jestem w ciąży- powiedziała i na dobre się rozpłakała. Usiadłam obok niej i ją pocieszałam w tej chwili mogłam zrobić tylko to.
-Powiedz mi szczerze... To dziecko Leona?
-Tylko z nim spałam, to musi być jego.. Fran..- powiedziała bezradna- co ja mam zrobić?
-Nie denerwuj się. Uwierz mi.. prawda w końcu wyjdzie na jaw.. Leon ci uwierzy, daj mu trochę czasu..
-Ja jestem w ciąży... Tu nie ma żadnego czasu.. Ja go kocham! Potrzebuje go...
-On też cię kocha i jak dowie się, że jesteś w ciąży na pewno wszystko się ułoży.
-Nie mów mu nic...
-A ty mu powiesz?
-I tak się dowie... Chciałabym aby znał prawdę.. Że go kocham, tęsknie, że go potrzebuje... Że nigdy nie chciałam go zranić.. Że żałuje.. I.. Że zawsze był dla mnie wszystkim i zawsze będzie..
-Będzie dobrze.. Zobaczysz- powiedziałam i przytuliłam ją do siebie.

Leon

Powoli zaczynam się zastanawiać czy Violetta naprawdę się przespała z tym całym Diego.. Na początku byłem tego pewien, ale teraz nie do końca... Wziąłem gazetę ze stołu i zacząłem ten artykuł czytać po raz setny...

D: Czy to prawda, że spałaś z niejakim Diego Dominguezem?
V: Nie. Nigdy z nim nie spałam. To co napisał to kłamstwa. 
D: Na zdjęciu się całujecie, w takim razie co was łączy? 
V: Dziś nic. Kiedyś byliśmy razem. 
D: Byliście razem? Dlaczego to ukrywaliście? 
V: Nie chcieliśmy żadnych problemów.. Jednak dziś żałuje, że go poznałam. 
D: Dlaczego się rozstaliście i kogo to była decyzja? 
V: Moja. Po pewnym czasie zaczęłam się go bać. Unikałam go i nie cieszyłam się jego obecnością. 
D: Zmieniając temat, jak znosisz rozstanie z Leonem? 
V: Fatalnie. Nie potrafię o nim nie myśleć. 
D: Co było powodem waszego rozstania? 
V: To była decyzja Leona. Popełniłam błąd, którego raczej nie naprawię. 
D: Leon powiedział nam, że może jeszcze będziecie razem, chciałabyś tego? 
V: Oczywiście, że tak... Kocham go i to, że go spotkałam było dla mnie najlepszym co mnie spotkało w życiu. 
D: Co byś zrobiła gdybyś dowiedziała się, że już spotyka się z inną?
V: Oczywiście byłoby mi smutno, ale życzyłabym im szczęścia. To jego życie, ja jestem tylko jego częścią... 

Rzuciłem gazetę na ziemię. 
Ona mnie kocha, ona mnie naprawdę kocha... Nie wiem jak teraz będzie.. Tęsknie za nią, ale mimo wszystko nie potrafię się do tego przyznać.. Udaje, że mnie nie obchodzi gdy prawda jest zupełnie inna... Tęsknie za jej dotykiem, za jej ustami, uśmiechem.. Tęsknie za nią.. Ona przeze mnie cierpi, zraniłem ją i co? I nie potrafię tego naprawić. Dlaczego? Bo jestem idiotą, który nie potrafi powiedzieć ukochanej, że ja cholernie kocha i za nią tęskni...

***
A jednak rozdział dziś ! ;)
Wydaje mi się, że OP was bardziej wciąga niż to opowiadanie xD
Jeżeli chodzi o Leonette, to jeszcze będzie wiele przygód, zanim wrócą do siebie ;C
Przypominam o zakładce "Pytanie do bohatera"
Kocham Was, Suzzy :*
              Odpowiednia ilość kom = NEXT 

piątek, 3 października 2014

One part Leonetta "Wyzwanie" cz. 4

Obudziłam się dość wcześnie. Obróciłam się w bok gdzie zauważyłam Leona, nieco się przestraszyłam, ale dopiero po chwili przypomniałam sobie naszą namiętną noc. Uśmiechnęłam się do siebie i wtuliłam w jego ciało. Nigdy bym nie pomyślała, że zamiana partnerów na jeden dzień skończy się na seksie. Najgorsze, jest to, że nie mam zamiaru od niego odchodzić, a wiem, że powinnam. Leon jest moim ideałem... To się może wydawać dziwne, ale nie chcę nic więcej, oprócz niego...
Z niewiadomego powodu ręką zaczęłam błądzić po jego torsie. Sprawiało mi to wielką przyjemność. Już po chwili usłyszałam ciche pomrukiwanie co znaczy, że go obudziłam. 
-Jak się spało?- zapytał zaspany.
-Wspaniale- odpowiedziałam i rysowałam palcem wzorki na jego torsie. Uśmiechnął się.
-Mam takie samo zdanie- powiedział i przysunął mnie bliżej siebie. Przez chwile leżeliśmy wtuleni w siebie nic nie mówiąc- mogę cię o coś zapytać?
-Jasne.
-Ile razy kochałaś się z Federico?
-Raz.. A ty z Lu?
-Szczerze?
-Tak.
-Z sześć...-Powiedział, a mnie trochę zatkało... Ludmiła mówiła mi, że jeszcze nigdy nie przeżyła tego pierwszego razu..- Ale wtedy nie sądziłem, że się tak zbliżymy do siebie..-dodał zapewne wtedy, gdy zauważył moją minę.
-Nie tłumacz się- zaśmiałam się.
-To o co chodzi?
-O Ludmiłę...
-Ej.. Mówiłem ci już, że nie masz się nią przejmować... Co się dzieje?
-Po prostu... Mnie okłamuje, zachowuje się dziwnie. Tak jak by... Coś ukrywała i nie chciała abym się dowiedziała.. Zresztą Fede ostatnio też.
-Co to znaczy?
-Nie wiem... Mówiła mi, że nigdy z tobą nie spała.. Lub to, że tamtego dnia powiedziała mi, że wszystko przygotowała, że wy będziecie u nas nocować, gdy ty nawet o tym nie wiedziałeś. Poza tym, gdyby wszystko było okej, nie wymyślała by zamiany partnerów- cicho westchnęłam- nie, że mi się to nie podoba- szybko dodałam. Cicho się zaśmiał- Ty tego nie zauważyłeś?
-Zauważyłem, ale nie zwracałem na to uwagi.
-Dlaczego?
-Po prostu.. Nie chciałem już z nią być.. Od dłuższego czasu zastanawiałem się nad rozstaniem...
-Nie układało wam się?
-Nie. Ciągle się kłóciliśmy, a co?
-Mi mówiła, że wam się świetnie układa, tylko, że się niby wtrącam...
-Możesz się wtrącać- zaśmiał się- lubię twoją obecność.
-Też lubię, twoją obecność- zaśmiałam się- Jak teraz będzie?
-Nie wiem... Chce być z tobą..
-Też chce być z tobą..- przytuliłam się do niego jeszcze mocniej-Myślisz... Że my mamy jakieś szanse?
-Jakie szanse?
-No, na związek..
-Tak. I to bardzo duże, a ty masz wątpliwości?- Spojrzałam w jego oczy i go pocałowałam. Pragnęłam ponownie poczuć smak jego ust, poczuć jego zapach, być blisko niego.
-Nie. Nawet najmniejszych- powiedziałam po oderwaniu po czym powtórzyłam wcześniejszą czynność. Mocno wbiłam się w jego usta. Nasze języki tańczyły w naszych ustach. Przy każdym oderwaniu ust łączyliśmy je w kolejnych pocałunkach.
-Kocham cię- wymruczał gdy się od siebie odkleiliśmy.
-Ja ciebie też- uśmiechnęłam się. Już po godzinie byliśmy w aucie i niechętnie jechaliśmy do mojego domu. Nie chciałam tam wracać, bo wiedziałam, że będzie tam Ludmiła, a przy niej będę udawać, że pomiędzy mną a Leosiem nic się nie wydarzyło.
-Już jesteśmy- westchnął. Powoli ruszyliśmy w kierunku drzwi.
-Słyszysz ten krzyk?- zapytałam gdy już przy furtce słyszałam krzyk Lu.
-Tak. Z kim ona tam jest?
-Chyba z Federico...

-Nie mam zamiaru już dłużej udawać, że jest okej, rozumiesz? Nie chce ani jej, ani Leona okłamywać. Zasługują na szczerość. Nie chce ich stracić!
-Może mi jeszcze powiesz, że kochasz Leona!
-To nie ma nic do rzeczy! Nie chce ich dłużej okłamywać! Nie zasługują na to.. 
-To idź i im to powiedz. 'Hej Leon, Hej Viola, nie wiem czy wiecie, ale od dwóch miesięcy sypiam z Fede' Zastanów się co ty robisz... 

Dalej nie słyszałam. Uciekłam z tam tond zostawiając Leona przy oknie. Nie mogłam uwierzyć w to, że oni od tych durnych dwóch miesięcy nas okłamywali. Ufałam im. Byli dla mnie najważniejsi, a mnie tak zranili.. Nawet nie wiedziałam gdzie biegnę, po prostu przez siebie, na nic nie zwracając uwagi. Czułam się strasznie. Już wszystko jasne. Ta sztuczna zazdrość... To oddalenie.. Nic nie trzeba tłumaczyć.. To po prostu boli... Po kilkunastu minutach byłam na jakiejś polanie. Usiadłam na schodach obok i płakałam. Jedyne czego chciałam to się przytulić, po prostu przytulić do kogoś, kto da mi się wypłakać..
-Violetta- usłyszałam ten wspaniały głos, który powodował, że uśmiech mi się na twarzy pojawiał. Spojrzałam w górę i ujrzałam Leona. Usiadł obok mnie, obejmując mnie ramieniem- Nie przejmuj się nimi...
-Oni cały czas nas okłamywali.. Oskarżała mnie o to, co sama robiła... Ufałam jej, im. Byli dla mnie najważniejsi.. Starałam się do ciebie nie zbliżać, aby nie było żadnych awantur.. Ja.. po prostu nie wierze... Cały ten czas uważała się za moją przyjaciółkę.. Nie powiedziała nic. To najbardziej boli..
-Rozumiem cię- powiedział, a ja posadziłam się na jego kolanach i wtuliłam w niego. Potrzebowałam tego. Ufam mu, i wiem, że on mnie nie zrani, że będzie przy mnie-Wszystko będzie dobrze...
-Przy tobie na pewno...- delikatnie się uśmiechnęłam.
-Jesteś.. Wspaniałą dziewczyną.. I nawet jak nam się nie uda... To będziesz miała każdego kogo zechcesz.. Nie marnuj łez na niego.
-Nie mów tak. Nam się uda. Musi się udać- mocno się wtuliłam w jego tors- Dziękuje, za to, że jesteś przy mnie.. Chcę aby tak było już zawsze..
-Będzie tak.
-Obiecujesz?
-Tak. A teraz już nie płacz.
-Przy tobie nie będę.. Więc... Co robimy?
-Możemy wrócić do mnie.. I miło spędzić czas ze sobą- Delikatnie go pocałowałam, oddał pocałunek znacznie go pogłębiając.
-O tak?- pytam z uśmiechem.
-Na przykład- uśmiecha się i bierze mnie na ręce po czym kierujemy się do samochodu. Nie obchodzi nas to, że oni mogą nas zobaczyć. Cieszymy się sobą. Tym, że jesteśmy przy sobie.

***
Bo ja kocham wstawiać posty o 23...
Dopiero za trzecim razem się udało.. Ale w końcu mi się podoba ;P
Jak widać będzie 5 części (co z pewnością nie ma sensu bo w 5 nic nie będzie)
Kocham Was <33

Skomentuje ten, komu zależy :*