wtorek, 30 września 2014

Rozdział 21 "Mną się nie przejmuj, dam sobie radę, bez ciebie"

Violetta, tydzień później.

Od prawie dwóch tygodni nie jestem z Leonem, a czuje się jakby minęła wieczność. To nadal boli i to coraz bardziej. Nie obchodzi mnie już nic. Zaniedbuje siebie. Już nawet nie mówię o moim wyglądzie, ale o odżywianiu się. Od trzech dni zjadłam jedynie kromkę chleba i kilka winogron. Wiem, że tak nie można, ale nic nie mogę zjeść. Nic mi nie przechodzi przez gardło. Każdy kolejny dzień jest taki sam. Leże w łóżku i płacze. Już nawet na to nie mam siły. Prawie wogóle nie wychodzę z łóżka. Czasem do toalety, lub po szklankę wody, która wystarcz mi na jeden dzień. Laptop mam obok siebie bo coraz częściej rozmawiam z Franceską przez Video-chat. Tylko ona mnie rozumie... 

Leon

Od tych dwóch tygodni czegoś mi brakuje- bardziej kogoś. Przecież dobrze wiem, że Violetty, choć tą myśl staram się jak najbardziej odsunąć od siebie. Nie chce myśleć o Violetcie, ale nie potrafię. Tęsknie za nią szczególnie, że wyobrażam sobie w jakim jest stanie. Pomimo tego, że powinna być mi obojętna jest przeciwnie. Z każdym dniem myślę, że powinienem jej wybaczyć, ale nie robię tego. Dlaczego? To pytanie sam sobie zadaje. Nie potrafię? Boje się? Trudno powiedzieć.. Czytam wszystko co jest napisane w gazetach o niej i o tym rozstaniu. Próbuje rozmawiać o Violetcie z Fran, ale ona nie ma zamiaru się na ten temat wypowiadać. Uważa, że sam powinienem do niej pojechać i to sprawdzić. Nie ma takiej opcji. Co będę miał jej powiedzieć? 'Przyszedłem sprawdzić jak znosisz nasze rozstanie?' 
Właśnie wchodzę do mieszkania siostry.
-Fran!?- wołam, ale jej nie słyszę. 
Pewnie jest w pokoju- myślę i od razu się tam kieruje. Kiedy wchodzę do jej pokoju siedzi przy biurku i rozmawia z kimś przez kamerkę, jednak gdy mnie widzi szybko milknie. Jestem pewien, że rozmawia ze swoich chłopakiem, dlatego idę za nią i chce się z nim przywitać. Jednak gdy widzę kto jest po drugiej stronie, nie jestem w stanie nic zrobić. Violetta... W takim stanie? To niemożliwe... Cała zapłakana, chusteczki porozrzucane w jej łóżku, sama na sobie ma jakieś brudne i pogięte ciuchy, na jej głowie jest jakieś tornado... Po chwili jej obraz znika, co znaczy, że zakończyła rozmowę. Siadam na łóżku i nic nie mówię. Czuje jak na moim policzku pojawia się jedna, pojedyńcza łza. To przeze mnie jest w takim stanie....
-Jesteś zadowolony z siebie?- słyszę głos siostry. Nie odpowiadam. Po chwili czuje wibracje, co znaczy, że dostałem esm. Wyciągam swój telefon z kieszeni i patrzę kto mi wysłał wiadomość. 

Od: Violaaa :* <3

Ciesze się, że tak szybko się pozbierałeś. Mną się nie przejmuj, dam sobie radę, bez ciebie. 

Pierwsze co myślę to to, że nie zmieniłem jej nazwy w telefonie, choć dobrze wiem, że nie chce jej zmieniać. Czuje się jak idiota... Zraniłem kogoś kogo kocham nad życie, a co gorsze nie potrafię tego cofnąć, naprawić... 
-Teraz już wiesz w jakim jest stanie. I jak się z tym czujesz?!- pyta zła. Nie dziwie się. Jestem najgorszą osobą jaką kto ktokolwiek może poznać.
-Kocham ją- mówię po dłuższej chwili. Ona siada obok mnie i mnie przytula.
-Wiem co ci pomoże...- powiedziała tajemniczo. Spojrzałem na nią- Spacer do oczka wodnego- uśmiechnęliśmy się. Zawsze chodziliśmy tam jako małe dzieci. Gdy mięliśmy jakiś problem, tam szliśmy i rozmawialiśmy. To było takie nasze miejsce, gdzie mogliśmy być przyjaciółmi, nie kłócącym się rodzeństwem...
-Okej- powiedziałem i już po chwili byliśmy po za jej mieszkaniem. Owszem jest stąd daleko do naszego ukochanego miejsca, ale spacer nam chyba dobrze zrobi..

Diego

Wszędzie jest teraz szum o Violetcie i Leonie. To jakaś masakra. Rzygać mi się chce gdy widzę zdjęcia gdzie się przytulają, całują czy śmieją... Ta cała "miłość" to jakaś paranoja... Jak można żyć z jedną kobietą do końca życia? Przecież nie o to chodzi w życiu... Chodzi o to, aby się zabawić, łamać reguły i prawa. Ta cała Violetta już mi uszami wychodzi. Od zawsze wiedziałem, że jest jakaś głupia. Jak mogła się nie zorientować, że cały czas ją zdradzałem? Sypiałem z każdą, która mi się podobała.. Jeżeli chodzi o nią, to ma dużo kasy, brzydka nie jest w dodatku bez wymagań, więc kiedyś się umówiliśmy, a potem tak jakoś wyszło..
Zniszczyłem już Violettę i Leona, a wciąż czuje, że to za mało.. Przez jakiś czas myślałem, jak mogę ich dobić, aż w końcu wpadłem na genialny pomysł.


Franceska


Jestem z Leonem przy oczku. Razem się śmiejemy i świetnie dogadujemy. Nie rozumiem jego zachowania, ale jest moim bratem i muszę go w tym wspierać. Widzę, że cierpi, a to, że znosi to lepiej, to tylko kwestia tego, że jest facetem. Kocham go i nie chce go stracić przez odmienne zdania. poza tym, jeżeli oni naprawdę się kochają to będą jeszcze kiedyś razem. Po chwili do Leona zadzwonił telefon więc odszedł, a ja włączyłam swój i pierwsze co zauważyłam to post Diego...
O Cholera- myślę i szybko dzwonie do Violetty.
-Z kim rozmawiałaś?- pyta gdy kończę rozmowę z Violettą.
-Z... nikim istotnym, dlaczego pytasz?
-Właśnie do mnie dzwonił Marco, powiedział, abym zobaczył takie jedno 'fajne' zdjęcie z Violettą...- Zaczął, a ja miałam tylko nadzieje, że nie chodzi o to, które ja widziałam- I tym typem-O nie...
-Leon.. ty nic nie rozumiesz.. On.. to on..
-Daj spokój. Nie jesteśmy już razem. Może sypiać z kim chce.
-Leon.. On to wziął..
-Nie obchodzi mnie to. Udaje, że jej zależy.. To wszystko, a tak naprawdę w tym czasie sypia z innym. Nie chce o niej gadać.
-Llleon.. Myślisz, że ona byłaby do tego zdolna?
-Ona jest do wszystkiego zdolna.
-Nie mów tak..
-Ale taka prawda.. Byłem z osobą, nic o niej nie wiedząc.. Nie wiedziałem, że można się, aż tak pomylić w stosunku do kogoś.
-Ona wcale nie jest taka, jaka uważasz, że jest. Zrozum...
-Nie chce już o niej rozmawiać.
-Jak uważasz..- tym zakończyliśmy rozmowę o Violetcie. Nie wiem co mam zrobić, jak im pomóc.. Chcę aby znów byli razem, ale jak?

***
Wiem, dziś krótki i nudny ;//
Pisałam na szybko, jutro wycieczka szkolna ;33
                                            
                             9 komentarzy = NEEXT ! 

niedziela, 28 września 2014

Rozdział 20 "Kochasz ją"

Leon

Po kilku godzinach Violetta wraz z Franceską schodzą na dół i kierują się do drzwi. Coś do siebie szepczą po czym Violetta wychodzi. Szybko kieruje się do swojej sypialni. 
Pusto, tu bez jej rzeczy- myślę. W oczy rzuca mi się potłuczona ramka, w której było nasze zdjęcie. Kucam i biorę ją do rąk. Szukam zdjęcia, ale nie widzę go. Dopiero po chwili zauważam biały kawałek papieru pod szafką. Wyciągam go i widzę nasze pogniecione zdjęcie. Początkowo ląduje w śmietniku, ale po chwili nie wiadomo z jakiego powodu biorę je do rąk i zachowuje dla siebie. 
-Jak się czujesz?- słyszę głos siostry, która chyba wszystko widziała, bo gdy się odwracam jest oparta o framugę drzwi i patrzy na mnie. 
-A jak mam się czuć?- odpowiadam pytaniem na pytanie. 
-Nie interesuje cię powód dla, którego to zrobiła? Może to by wszystko zmieniło? Zastanów się nad tym. 
-Już ci mówiłem, że to nie ma znaczenia. Okłamywała mnie, to przez nią. 
-Teraz się zastanawiasz przez kogo to jest? To rozstanie naprawdę poprzewracało ci w głowię- mówi i wychodzi.
-Fran!- wołam, ale ona jedynie się odwraca i znów zaczyna mówić jaka to Violetta jest niewinna. Czy ona mnie naprawdę nie rozumie? 
-Ona cię naprawdę kocha, wystarczy spojrzeć w jakim jest stanie. Nie pamiętasz Emilii? 
-Nie mów o niej!- krzyknąłem. Przecież ona dobrze wie, że nie ma mówić przy mnie o Emilii. 
-Teraz sobie pomyśl, że to samo zrobi Violetta- mówi ze łzami w oczach. 
-Nie zrobi tego, rozumiesz? To się już nie powtórzy!
-Nie wiesz tego. Nie wiesz co mi mówiła, co mi dała... 
-Co ci dała?- rzuciłem obojętnie. Ona wzięła do rąk, brązowy-dość gruby- zeszyt- Co to? 
-Przeczytaj, na głos- powiedziała poważnie, a ja otworzyłem na obojętnej mi stronie i zacząłem czytać. 

-Dlaczego to zawsze musi mnie spotykać? Dlaczego mu tak na tym zależy? Nienawidzę go! Nie chce  ranić Leona. Znam go od dwóch dni, a wiem, że jest dla mnie całym światem... Każda chwila przy nim jest jak marzenie, jak bajka, bajka, która nigdy się nie skończy- przestałem czytać i spojrzałem na Fran pytająco. 
-Weź inną stronę- mówi, a ja obojętnie przewijam kilka kartek dalej. Czytam, ale po cichu.

"Kolejny spędzony dzień z Leonem. Dopiero teraz zauważyłam, jaką byłam pustą panną. Spotykałam... Nie chce go ranić... (...) ale co mam zrobić? Boje się go, to przez niego mam ten cholerny siniak na plecach. Muszę okłamywać Leona, dlaczego to mnie tak strasznie boli? Jest dla mnie wszystkim, a mimo to, nie potrafię spojrzeć mu w oczy i wyznać całej prawdy" 

Rzuciłem to na podłogę, ale nic nie zrobiłem. Siostra widząc to usiadła obok mnie. 
-Teraz przeczytaj ostatnią zapisaną stronę- mówi i podaje mi do rąk jej pamiętnik. 

"A czego ja się spodziewałam? Że mi wybaczy to kłamstwo? Wiem, jestem pustą, suką, która tylko rani. Można powiedzieć, że ten cholerny plan się udał. Udał, choć robiłam wszystko, aby było przeciwnie. Nie potrafię spojrzeć w lustro.. Zraniłam mężczyznę mojego życia. Nie naprawię tego, więc co mam zrobić? Wyjechać? Zabić się? Uciec? Nie chce tłumaczyć tego Leonowi, bo moja obecność przy nim będzie go jedynie ranić, a tego nie chce. Najlepiej byłoby gdyby mnie tu nie było. Gdybym zniknęła z jego życia włącznie ze wspomnieniami, uczuciami... Nie wiem ile tak wytrzymam, dlatego zastanawiam się nad różnymi wyjściami z tej sytuacji..." 

-I teraz nadal uważasz, że Violetta nie zrobi tego co Emilia?- zamknąłem na chwilę oczy, aby się uspokoić.
-Nie mów o Emilii!- krzyknąłem po raz kolejny. 
-Lepiej się zastanów, zanim będzie za późno- mówi i wychodzi. Siadam na łóżku i biorę swojego laptopa. Kładę go sobie na kolanach i się loguje. Już po chwili widzę duże zdjęcie, na którym jest Violetta na jednym z pokazów mody.
Nie zmieniłem tapety- myślę, jednak wpatruje się w to zdjęcie i... I nic mnie nie obchodzi. Dlaczego to tak strasznie boli? Tęsknie za Violettą, za jej uśmiechem, dotykiem, ustami, ale to przeszłość.
Nie mogę o niej myśleć, muszę o niej zapomnieć. Nie mogę pokazywać, że cierpię, że mi jej brakuje. Ja i Violetta to przeszłość. 


Violetta, 3 dni później.  

Od rozstania z Leonem praktycznie nie wychodziłam z domu. Nie chce pokazywać ludziom w jakim jestem stanie. Podpuchnięte oczy, pobrudzone i pomięte ciuchy...- Super modelka... Dopiero teraz idę do osiedlowego sklepiku, kupić sobie coś na śniadanie, choć wcale nie mam apetytu. Nie obchodzi mnie to, że na mojej głowie jest tornado, że jestem w kapciach, a moje cichu wyglądają, jakbym ich przez miesiąc nie zmieniała.
-Dzień dobry- rzucam i biorę jakiś serek, chleb, szynkę i kilka butelek wody. Podchodzę do kasy, gdy zauważam jedną z gazet na której jestem ja i... Leon? Dokładam ją do moich zakupów, płace i wracam do mojego domu, który jest jakieś trzydzieści metrów od sklepiku. Gdy jestem w domu biorę gazetę i od razu otwieram na stronie, gdzie jestem ja. Zaczynam czytać.

"Wiadomo, że od kilku dni Violetta Castillo (23 l.) i Leon Verdas (23 l.) Nie są razem. Źródła donoszą, że rozstali się trzy dni temu w parku nad ranem. Powodu jeszcze nie znamy. Najprawdopodobniej to Leon zerwał z modelką. Od rozstania dziewczyna rzadko wychodzi ze swojego domu, a jeżeli tak, to w jakiejś ważnej sprawie. Widać, że trudno przez to przechodzi. Rozczochrane włosy, podpuchnięte oczy, fatalny ubiór... (...) 
Zapytaliśmy Leona, jak on sobie radzi z rozstaniem. (...)
D: Jak radzisz sobie z rozstaniem?
L: Staram się o tym nie myśleć. To przeszłość. Wszystko ma swój początek i koniec. Wierze, że z czasem też przestanę o niej myśleć. 
D: A jaki był powód waszego rozstania?
L: Raczej nie chcę o tym mówić. To sprawa prywatna. 
D: Myślisz, że jeszcze kiedyś będziecie razem?
L: Nie wiem. Trudno powiedzieć, raczej nie spotykam się z byłą, ale zobaczymy..."- W tym momencie rzuciłam gazetę na podłogę. Zaczęłam płakać. Płakać jak małe dziecko i nie zamierzałam przestać...

Leon

-Leoooooon!- usłyszałem krzyk siostry.
-Co?!- odkrzyknąłem, a po chwili znalazła się w moim pokoju.
-Możesz mi powiedzieć co ty zrobiłeś?!
-Może jakieś 'hej, co u ciebie?'
-Naprawdę mnie to teraz nie obchodzi.
-To co zrobiłem?- rzuciłem od niechcenia, a po chwili rzuciła jakąś gazetę na łóżko. Wziąłem ją do rąk i zacząłem czytać artykuł gdzie było moje i Violetty rozstanie- I?
-Czy ty naprawdę jesteś taki głupi?- pyta wkurzona. Wiem. Nie powinienem mówić tam nic o mnie i Violettcie, ale nie chce by myślała, że mi źle- Nie rozumiesz, że ją tym ranisz?- zapytała już spokojniej.
-Ile razy będziesz mi to jeszcze mówić?
-Dopóki nie zrozumiesz..
-To ty nie rozumiesz
-Kochasz ją. Myślisz o niej. Tęsknisz za nią. Zrobiłbyś wszystko, aby zobaczyć ją uśmiechniętą, aby ją przytulić i pocałować- przerwała mi-  I nie mów, że jest inaczej, bo dobrze wiem, że mnie wtedy okłamiesz. Myślisz, że jak będziesz z dala od niej to o niej zapomnisz. Wiesz, że to przechodziłam. To co robisz tylko pogarsza całą sprawę...- Nic nie mówiłem. Miała racje.
-Coś jeszcze?- pytam po chwili.
-Zrób coś z tym- mówi i wychodzi. Poważnie się zastanawiam nad tym co  mi powiedziała. Kocham Violettę jak cholera, ale? Nie ma, ale..

Franceska

Wychodzę z domu Leona. Mam jego kluczyki do auta i dokumenty i jadę do Violetty. Jestem u niej codziennie. Musze ją jakoś pocieszać. Potrzebuje mnie. Już po piętnastu minutach jestem. Wyciągam z torebki jej klucze do domu, które dała mi wczoraj i wchodzę do środka. Już na wejściu widzę wielki bałagan. Od razu kieruje się do jej sypialni. Jednak widzę ją jak leży na łóżku i płacze. Owszem, codziennie popłakiwała, ale teraz to cała była we łzach. Chciałam się zapytać czemu, ale po chwili zauważyłam gazetę na podłodze, która była odpowiedzią na moje pytanie. Siadam na brzegu łóżka i ją przytulam. Nie wiem co zrobić by przestała płakać. Z każdym dniem coraz bardziej wierze, że pocieszyć ją będzie umiała tylko jedna osoba- Leon. Tylko dlaczego on musi być taki uparty? Jestem pewna, że gdyby sam zobaczył w jakim stanie jest Violetta, od razu by wymiękł.
Po dwóch godzinach dochodzi do siebie, jest w stanie w miarę normalnie mówić.
-Co powiesz na babski wieczór?
-Okej- uśmiechnęła się. Wiedziałam, że sztuczny, ale wierze, ża za kilka dni będzie prawdziwy...

***
Oto 20!
Mam nadzieje, że pod tym rozdziałem będzie więcej komentarzy XD
Od wczoraj jest ankieta, w której możecie udzielić głosu na temat tego opowiadania.
Całuje, Suzzy :**

                                 7 komentarzy = NEEEXT !

sobota, 27 września 2014

Rozdział 19 "Abyś mnie znów okłamała?"

Wstałam do pozycji siedzącej, obejrzałam wszystko dookoła i  ręką starłam moje łzy.
-To tylko zły sen, To tylko zły sen- powtarzam po cichu. Spojrzałam na zegarek, była ósma piętnaście. Po cichu wstałam, ubrałam się, wzięłam torebkę i wyszłam. Znając Leona będzie spać do dziesiątej. Napisałam do Diego esm, aby zjawił się w paku za dziesięć minut. Gdy doszłam już czekał. 
-Co chcesz?- pyta z tym swoim cwaniackim uśmieszkiem. 
-Chce ci uświadomić, że ja i ty, to dwa różne światy, rozumiesz?! 
-Nie bardzo- zaśmiał się. Zachowuje się jak jakiś niepoważny. 
-Nas nie ma rozumiesz? Jestem z Leonem i tylko go kocham! 
-To jakaś próba aktorska? 
-Nie udawaj głupiego. Nie kocham cię i nie kochałam.
-A plan?
-Nie ma go.
-Miałaś pójść z nim do łóżka i zostawić-krzyknął.
-Ale nie zrobię tego, rozumiesz?- powiedziałam cicho. Wstałam. On jednak pociągnął mnie za rękę- Puść- powiedziałam. Nie zrobił tego. Teraz mówił to jak bardzo mu na mnie zależy. Zupełnie tego nie rozumiem.
Może z tyłu jest Leon? Przestraszyłam się. Przecież nie gada tych głupot bez powodu... Odwróciłam się, ale nic nie zauważyłam, bo mnie znów przyciągnął do siebie. Po raz kolejny się wyrwałam i spojrzałam w tył- Leon...- szepnęłam. Pierwszą myślą był mój sen. Jest przecież bardzo podobnie. Szybko podeszłam do niego.
-Jak mogłaś?- szepnął.
-Jjja... ci to wytłumaczę. Proszę, daj mi jedną szanse.
-Po co? Abyś mnie znów okłamała?
-Leon.. to nie tak.
-A jak?
-Jaaa... Proszę. Daj mi to wytłumaczyć.. Ja cię kocham.
-Kolejne kłamstwo?- na moim policzku były łzy, których nie chciałam ścierać.
-Nie. Leonn.. To on. To on mi kazał. Jaa.. To chciałam zakończyć. Bałam się go.. Nie chciałam cię stracić- powiedziałam, on patrzał na mnie, ale nic nie powiedział- Wybacz mi.. Proszę..- powiedziałam, ale on zrobił kilka kroków w tył.
-Wiesz co jest najgorsze? Myślałem, że ty jesteś tą jedyną.. Że chciałem być z tobą do śmierci, że z tobą spałem..- powiedział łamliwym głosem, a mnie zamurowało. Te słowa ze snu.. Są identyczne...
-Leon!-krzyczę, gdy widzę, że odchodzi.
-Zostaw mnie- mówi, a ja siadam na ławce i płaczę. Co mam teraz zrobić? Nie wierzy mi. Nienawidzi mnie. Jestem dla niego zerem. Wyciągam telefon i oglądam w nim nasze wspólne zdjęcia, zdjęcia, gdy byliśmy razem. Mam jedynie nadzieje, że nie zrobi tego co zrobił w moim śnie, że Fran mi uwierzy.. Potrzebuje teraz kogoś. Szybko przypominam sobie Ludmiłe i dzwonie do niej. Rozmawiamy przez jakiś czas i umówiłyśmy się, że jutro do niej przyjdę. Po około godzinie wstaje i chodzę po mieście, na nic nie zwracam uwagi. Po chwili siadam na jednym ze schodków. Nie mam na nic siły.
- Możesz mi powiedzieć jak było naprawdę?- słyszę znajomy głos i patrzę w górę. Widzę młodszą Verdas, która siada obok mnie. Delikatnie się uśmiecham i próbuje wszystko przeanalizować.
-Ja nie chciałam..- mówię, a ona mnie przytula.
-Powiedz mi wszystko. Od początku.
-Więc... Byłam z Diego.. To taki... nieważne.. Pewnego dnia, powiedział mi, abym przespała się, a później zostawiła Verdasa. Zgodziłam się, choć nie chciałam tego robić. Poszłam na siłownie, bo Diego mówił, że tam będzie. Gdy się zjawił.. Zaczęliśmy rozmawiać, a ja z każdą minutą coraz bardziej nie chciałam, aby ten plan doszedł do skutku. Zaprzyjaźniliśmy się, aż pewnego dnia po pijaku wylądowaliśmy w łóżku. Cieszyłam się, bo już wtedy coś do niego czułam. Zaczęliśmy się spotykać. Nie mówiłam Diego, że spałam z Leonem, bo bałam się, że już będę musiała go zostawiać...  Diego dał mi bilety do Włoch, abym poleciała tam z Leonem. Tam też spaliśmy ze sobą. Kochałam go i już tedy czułam, że Diego jest dla mnie nikim, ale się bałam. Bałam się, że on powie wszystko Leonowi, więc dalej w to grałam. Później się z nim pokłóciłam, Diego mnie popchnął i przez to miałam wielkiego siniaka na plecach. Dziś przyszłam tu, aby z Diego wszystko zakończyć.. Nie wiem co robić.
-Nie martw się. Leon z czasem ci wybaczy, uwierz.
-Tu nie chodzi o czas.. Ja go zraniłam.. To przeze mnie jest w takim stanie.
-Viola.. Znam go od dwudziestu lat. On cię kocha.. Musi tylko to przemyśleć.
-Fran, ja go kocham...
-On też cię kocha.

Franceska

Szkoda mi Violetty. Nie rozumiem dlaczego Leon jej nie wierzy, każdy popełnia błędy.
Właśnie idziemy do domu. Muszę szybko porozmawiać z Leonem i mu wszystko wytłumaczyć. Skoro nie chce rozmawiać z Violettą, porozmawia ze mną. Po kilku minutach dochodzimy do domu. Pierwsze co widzę to Leona siedzącego na kanapie oglądającego coś w telefonie. Oczywiście są to zdjęcie z Violettą, może mówić, że jej nie kocha, że jest najgorsza, ale ja wiem, że jest inaczej.
-Leon, chodź na słówko- mówię, po chwili. Odwraca się, ale nic nie mówi- no już, do kuchni- mówię i oboje kierujemy się do kuchni.
-Co ona tu robi?- pyta z żalem.
-To nie jej wina- mówię.
-Tylko nie mów, że jesteś po jej stronie!
-Tu nie ma czegoś takiego jak strona. Nie wiesz dlaczego to zrobiła, jakie miała powody. Ona cię kocha.
-Nie chce o niej rozmawiać rozumiesz? Moim największym błędem było to, że się z nią spotykałem.
-Leon!- krzyczę.
-Zrozum mnie.
-Jak mam cię rozumieć, gdy popełniasz największy błąd swojego życia?
-Wiem co robię
-Nie wiesz. Nie pozwól jej czekać, bo w pewnym momencie to ty będziesz ją prosił o wybaczenie. Wiem, że ją kochasz.
-Okłamywała mnie. Cały czas, nie powiedziała mi nic na ten temat... Gdyby była szczera, nic takiego by się nie wydarzyło.
-Rób jak chcesz. Ale tym sposobem ranisz ją i siebie- rzucam i wychodzę. Czy do niego nic nie dociera? Czy on nie widzi jak jest naprawdę? Podchodzę do Violetty i ją przytulam. Nie chce by cierpiała przez głupotę mojego brata.
-Nie chce być przy nim..- mówi załamana.
-Rozumiem. -mówię i daje jej karteczkę- tu jest mój adres. Jak będziesz chciała to przyjeżdżaj w każdej chwili, od jutra już tam będę- bierze ją do rąk i obie idziemy do góry. Wchodzimy do sypialni, gdzie ma swoje rzeczy. Podchodzi do szafki nocnej i bierze ich wspólne zdjęcie, które jest włożone w śliczną ramkę. Na jej policzku pojawiają się łzy. Po chwili upuszcza to, a ramka się zbija. Rozumiem ją. Sama kiedyś przeżywałam podobne rozstanie. Przypominam sobie co mi Violetta powiedziała rano....

"Więc... Byłam z Diego.. To taki... nieważne.. Pewnego dnia, powiedział mi, abym przespała się, a później zostawiła Verdasa. Zgodziłam się, choć nie chciałam tego robić. Poszłam na siłownie, bo Diego mówił, że tam będzie. Gdy się zjawił.. Zaczęliśmy rozmawiać, a ja z każdą minutą coraz bardziej nie chciałam, aby ten plan doszedł do skutku. Zaprzyjaźniliśmy się, aż pewnego dnia po pijaku wylądowaliśmy w łóżku. Cieszyłam się, bo już wtedy coś do niego czułam. Zaczęliśmy się spotykać. Nie mówiłam Diego, że spałam z Leonem, bo bałam się, że już będę musiała go zostawiać...  Diego dał mi bilety do Włoch, abym poleciała tam z Leonem. Tam też spaliśmy ze sobą. Kochałam go i już tedy czułam, że Diego jest dla mnie nikim, ale się bałam. Bałam się, że on powie wszystko Leonowi, więc dalej w to grałam. Później się z nim pokłóciłam, Diego mnie popchnął i przez to miałam wielkiego siniaka na plecach. Dziś przyszłam tu, aby z Diego wszystko zakończyć.. Nie wiem co robić"

Przez chwilę w mojej głowie jest to imię- Diego... Zachowanie jego...
-Violu... masz zdjęcie tego Diego?- pytam po chwili. Ona bierze jedynie swój telefon i już po chwili pokazuje mi jego zdjęcie.
O, nie... to przeze mnie... - myślę,

***
Rozdział 19 !! ;)
Leonetta już nie jest razem i jeszcze długo nie będzie, ale mam nadzieje, że nie jesteście źli ^^

                     Im więcej komentarzy, tym szybciej NEXT :*

środa, 24 września 2014

One part Leonetta " Wyzwanie" cz. 3 (+18)

Jest koło osiemnastej. Właśnie jesteśmy w aucie i jedziemy do Leona. Wiem, że powinniśmy jechać do mnie, bo tam na pewno czeka Ludmiła i Federico, ale.. ale tam nie jedziemy. Poza tym.. To był pomysł Ludmiły, mogła przewidzieć, że będziemy chcieli spędzić ze sobą więcej czasu niż jeden dzień...
-Jak ci się podobało?- pyta. 
-Było wspaniale- odpowiadam i patrzę na niego jak prowadzi. 
-To się ciesze- Resztę drogi odbyliśmy w ciszy- Jesteśmy- mówi i wychodzimy z auta. Już po chwili jesteśmy w naprawdę pięknym domu.
-Tutaj mieszkasz?- mówię, a do dopiero po chwili zorientowałam si, że powiedziałam to na głos. 
No oczywiście, że tu mieszka, na drzwiach jest napisane "VERDAS" - myślę. 
-Tak. Dom w spadku.. po dziadku. Mały remont, nowe meble i... Sama oceń- śmieje sie. 
-Jest idealny- szepczę i się uśmiecham- Jak byś mógł.. To mogę się wykąpać?
-Jasne, tam jest łazienka, a ręcznik zaraz ci przyniosę.
-Dziękuje-mówię i kieruje się do wcześniej wymienionego pomieszczenia. Tam od razu ściągam ubrania, a po chwili słyszę pukanie.
ręcznik- przypominam sobie  i wyciągam rękę, aby go wziąć. Po chwili znów słyszę pukanie
-Wchodzę- powiedział tym swoim melodyjnym głosem. Szybko owinęłam się ręcznikiem, choć wolałabym go zrzucić na podłogę, włącznie z ubraniami Leona. Po chwili zobaczyłam go przed sobą i się ocknęłam.
-Tak?- pytam nieogarnięta.
-Telefon.. ci dzwoni- mówi, a ja go biorę do rąk. Patrzę na wyświetlacz i oddaje go Leonowi.
-To Ludmiła, nie chce z nią rozmawiać- mówię po czym 'przypadkiem' ręcznik mi się 'delikatnie' zsuwa. Niezdarnie go poprawiam, a on po chwili opuszcza pomieszczenie. Opuszczam ręcznik w dół i wchodzę pod prysznic. Tam się starannie myję, cały czas myśląc o Leonie. Po okoły dwudziestu minutach wychodzę z kabiny. Owijam się ręcznikiem i się czeszę. Następnie wycieram się i ubieram. Wychodzę z łazienki, a w całym domu panuje pół mrok. Kieruje się do kuchni skąd wydobywa sie niesamowity zapach, a tam widzę pięknie nakryty stół z kolacją. Na nim są zapalone świeczki w kształcie serduszek, a obok siedzi Leon. Uśmiecha się do mnie, a ja to odwzajemniam.
-Masz ochotę na pyszną kolacje, z przystojnym mężczyzną?
-Większą, niż sobie wyobrażasz- mówię zauroczona, a on wstaje i jak dżentelmen odsuwa krzesło, tak, abym na nim usiadła.
-Jak ci się podoba?
-Jest idealnie- mówię, a on w tym czasie nalewa do kieliszka czerwone wino.
-Wieczorem będzie jeszcze lepiej- uśmiecha się tajemniczo, a ja myślę tylko o jednym....
-W to nie wątpie- mówię, uroczo się śmiejąc. Cała kolacja przebiega w bardzo miłej atmosferze. Idealna randka- jeżeli można to tak nazwać... Po kolacji podeszłam do niego i przez chwilę staliśmy naprzeciwko siebie. Postanowiłam, że nie będę tak stać wiecznie więc zbliżyłam się do niego i zaczęliśmy się namiętnie całować. My się wręcz 'pożeraliśmy'. Nasz języki tańczyły w naszych buziach, a nasze ręce wędrowały po naszych ciałach. Moje dłonie błądziły po jego torsie, delikatnie schodząc coraz niżej. Małymi kroczkami zmienialiśmy pokój, przypuszczam, że na sypialnie. Po chwili moje dłonie zatrzymały się na jego spodniach, a my opadliśmy na łóżko, tak, że leżałam na nim. Oczywiście on szybko to zmienił i to on leżał na mnie, częściowo opierając się łokciami o łóżko, tak, abym nie miała całego ciężaru ciała na sobie.  Czuję jak jego dłonie delikatnie wchodzą pod materiał mojej koszulki, co sprawia, że na moim ciele pojawiają się ciarki. Jego dłonie są coraz wyżej, a ja coraz bardziej się podniecam, choć wiem, że to dopiero początek. Nadal się całujemy co sprawia, że nie mogę się na niczym innym skupić. Dopiero po jakimś czasie zrzucam z siebie jego ciało i to ja zaczynam zdejmować jego koszulkę. Moim oczom ukazuje się idealnie umięśniony tors, co sprawia, że z wielką fascynacją go dotykam. Cicho pomrukuje co daje mi świadomość, że sprawia mu to przyjemność. Już po chwili jego koszulka znajduje się na ziemi, a ja nadal nie odrywam swoich dłoni od jego cudownego torsu. On swoimi silnymi ramionami mnie delikatnie podnosi i po raz kolejny to on leży na mnie. Wkłada ręce pod moją luźną koszulkę i 'zdziera' ją ze mnie.
-Wiem, że specjalnie zsunęłaś wtedy ręcznik- mówi odrywając się ode mnie, po czym ponownie powrócił do moich ust.
-A ja wiem... że.. specjalnie.... wszedłeś.. do łazienki... aby.. mnie zobaczyć...- mówię pomiędzy pocałunkami. Już oboje jesteśmy bez koszulek. Swoimi rękoma próbuje znaleźć zapięcie od mojego stanika, aby dołączył do bluzek, które znajdują się na ziemi. Po chwili je znalazł i wyrzuca go jak najdalej. Zaczyna się bawić moimi piersiami co sprawia mi wielką przyjemność. Ja w tym czasie rękoma majstruje przy jego pasku od spodni, i już po kilku minutach udaje mi się go zdjąć. Teraz zajmuje się jego spodniami, co wychodzi mi nieco gorzej więc mi pomaga. Moje ręce szybko znajdują się na jego bokserkach i zaczynaj masować jego przyjaciela przez materiał. Cichutko jęczy co znaczy, że mu się podoba. Teraz to on swoje dłonie przenosi na moje pośladki i płynnym ruchem zsuwa moje spodnie w dół. Po kolejnych kilku minutach jesteśmy nadzy. Z moich ust wydobywają się coraz dziwniejsze i głośniejsze jęki. Leon płynnymi ruchami wchodzi i wychodzi ze mnie.
-Moooocniej!- krzyczę- Taaaaaaaak!- Oboje rozkoszujemy się tą chwilą, która- niestety- nie będzie trwać wiecznie.  Po kilkudziesięciu minutach nachyliłam się i wzięłam do buzi jego członka. Jego dłoń nadawała mi szybkich rytmów. Widziałam w jego oczach dopełnienie, podniecenie, fascynacje, a to ośmielało mnie do dalszych czynów.
Po kilku godzinach zmęczeni przytuleni do siebie powracaliśmy do siebie. Czułam, że nic więcej od siebie nie dam.
-Kocham cię- powiedział po chwili, a ja się jeszcze mocniej wtuliłam w jego nagrzane ciało.
-Ja ciebie też. Bardzo- mówię spokojnie i czuje jak powoli zasypiam. Moje powieki stają się coraz cięższe, aż w końcu się zamykają, a ja zasypiam, przy najwspanialszym mężczyźnie na świecie.


***
Tak prezentuje się 3 część- Jak do teraz, najgorsza :/
Nie umiem pisać +18, a to było kolo 50% tego tekstu ;P
I wiem, że krótkie :(
Jeżeli chodzi o rozdział chce was przetrzymać w niepewności, a samego rozdziału spodziewajcie się w piątek lub w sobotę ;D

                                           9 komentarzy = kolejna część !

wtorek, 23 września 2014

Rozdział 18 "Leon przez ciebie nie żyje, suko!"

Obudziłam się dość wcześnie. Spojrzałam w bok, gdzie był Leon i odruchowo się uśmiechnęłam. Szybko się przebrałam i zeszłam na dół by napić się czegoś. Poszłam do kuchni i wyciągnęłam szklankę i mleko po czym nalałam biały płyn do naczynia. Usiadłam na kanapie i zastanawiałam się nad moim życiem. Nad tym, ile bym dała za to, aby Diego nigdy nie pojawił się w moim życiu.. Włączyłam TV i oglądałam jakieś bezsensowne seriale. Po jakimś czasie usłyszałam pukanie do drzwi. Pukanie? To było walenie. Podeszłam do drzwi, aby zobaczyć kto to. Niepewnie otworzyłam, a gdy zauważyłam kto stoi po drugiej stronie zrobiło mi się słabo.
-Co ty tu robisz?- szepczę. 
-Chce sprawdzić jak ci idzie- śmieje się złośliwie. 
-Możemy porozmawiać wieczorem? Jeszcze Leon nas zauważy- powiedziałam zła, ale też przestraszona. Przecież to walenie do drzwi mogło ich obudzić, a jak by Leon usłyszał tą rozmowę to nie wiem co bym sobie zrobiła. 
-Miałaś pójść z nim do łóżka i odejść to takie trudne?!- krzyczy.. 
-Nie krzycz idioto- próbuje go wypchać za próg, ale jest to trudne.. 
-Weź tą sprawę szybko załatw i skończ z Verdasem- mówi i wychodzi. Biorę dwa oddechy i odwracam się do tyłu, błagając w myślach, aby nikogo tak nie było. 
-Lllleon..- mówię cicho- Jjja... 
-Wszystko wiem- mówi załamany. 
-Proszę- szepczę. 
-Kiedy miałaś mnie rzucić? Dzisiaj? jutro? Czy miesiąc temu, ale chciałaś się mną pobawić? 
-Daj mi to wytłumaczyć... 
-Tu nie ma nic do wytłumaczenia. Okłamałaś mnie... Przez ten cały czas.. Jaki ja byłem głupi.. 
-Leon.. proszę- szepczę zapłakana. 
-I wiesz co? Udało ci się. Zakochałem się w tobie. Kochałem każdy twój uśmiech, twoje ciało, zachowanie.. Wszystko. A ty... 
-Kocham cię- mówię bezradna.
-Gdybyś mnie kochała, byłabyś ze mną szczera. Nie okłamałabyś mnie. Nie zrobiłabyś tego.. 
-Ale, na początku... 
-Powiedziałabyś mi. Teraz ci nie wierze. Nie chce cię znać, rozumiesz? Jesteś pusta! Jak każda sławna panienka.. Wiesz co jest najgorsze? Że myślałem, że ty jesteś tą jedyną.. Że chciałem być z tobą do śmierci, że z tobą spałem. Że spałem z dziwką- powiedział podkreślając ostatni wyraz. 
-Nie mów tak... 
-Taka prawda, a teraz się stąd wynoś... Nie chce cię widzieć!- mówi i omija mnie szerokim łukiem po czym sam wychodzi z domu. Siadam na kanapie i płaczę. Nie mogę w to uwierzyć. W jednej chwili mój cały świat się zawalił. Zrujnował. Nie ma go. Patrzę na szafkę, na której jest zdjęcie. Nasze zdjęcie. Ścieram swoje łzy, po czym biorę je do rąk i delikatnie się uśmiecham przypominając sobie tamtą chwilę. Wtedy było dobrze... Teraz.. czuje się jak szmata, dziwka.. Zraniłam mężczyznę mojego życia. Myśli, że go nie kocham i nie kochałam. Przypomniałam sobie jego słowa, które usłyszałam od niego przed chwilą, co spowodowało, że na moim policzku pojawiły się kolejne łzy. 


-Kiedy miałaś mnie rzucić? Dzisiaj? jutro? Czy miesiąc temu, ale chciałaś się mną pobawić? 
-Daj mi to wytłumaczyć... 
-Tu nie ma nic do wytłumaczenia. Okłamałaś mnie... Przez ten cały czas.. Jaki ja byłem głupi.. 
-Leon.. proszę..
-I wiesz co? Udało ci się. Zakochałem się w tobie. Kochałem każdy twój uśmiech, twoje ciało, zachowanie.. Wszystko. A ty... 
-Kocham cię- mówię bezradna.
-Gdybyś mnie kochała, byłabyś ze mną szczera. Nie okłamałabyś mnie. Nie zrobiłabyś tego.. 
-Ale, na początku... 
-Powiedziałabyś mi. Teraz ci nie wierze. Nie chce cię znać, rozumiesz? Jesteś pusta! Jak każda sławna panienka.. Wiesz co jest najgorsze? Że myślałem, że ty jesteś tą jedyną.. Że chciałem być z tobą do śmierci, że z tobą spałem. Że spałem z dziwką!
-Nie mów tak... 
-Taka prawda, a teraz się stąd wynoś... Nie chce cię widzieć!

Otrząsam się po kilku minutach i wycieram swoje łzy, których jest dużo. Idę i wyciągam kartkę papieru i zaczynam pisać List do Leona. 

Kochany Leonie... 
Nie chcę, teraz mówić ci, że źle to zrozumiałeś, bo to nie ma sensu. Tak, okłamywałam cię. Miałam się z tobą przespać i zostawić.. Ale nie potrafiłam.. Nie umiałam, nie chciałam.. Byłeś Jesteś dla mnie najważniejszy, dlatego chcę, abyś był szczęśliwy, niekoniecznie ze mną, bo wiem, że mnie już nienawidzisz. Chcę abyś był szczęśliwy z kobietą, która zawsze będzie przy tobie, która cię nie okłamię i przy której zapomnisz o mnie. O tej "dziwce" dla której byłeś, jesteś i będziesz zawsze wszystkim. Nie ważne co mi powiesz, co zrobisz, co pomyślisz. Ja.. Zawsze będę pamiętać te wszystkie chwile, które spędziłam razem z tobą, wszystkie pocałunki i noce. 
Chcę, abyś wiedział, że żałuje, że to się stało. Że zrobiłabym wszystko, aby nigdy do tego nie dopuścić, aby cię nie zranić. Nienawidzę się, ale nie zmienię moich uczuć do ciebie. Kocham cię i Przepraszam. Za to, co przeze mnie przeżywasz. 

                                                                                                                Zawsze kochająca cię, Violetta.

Położyłam kartkę na stole i poszłam się przejść. Nie chce teraz tłumaczyć się Francesce, która z pewnością, będzie równie zła jak Leon. Szłam po parkach, ulicach na nic nie zwracając uwagi. Nie potrafiłam nic zrobić. Czułam się strasznie. Po około godzinie zadzwonił do mnie telefon, nieznany numer. Mimo wahania odebrałam. 
-Halo?- powiedziałam zachrypniętym głosem. 
-Leon przez ciebie nie żyje, suko!- usłyszałam głos Franceski. 
-Coo?- zapytałam płacząc. 
-Nienawidzę cię!- powiedziała i się rozłączyła. Mój telefon wypadł mi z rąk. Nie mogłam w to uwierzyć. Leon, przeze mnie nie żyje. Zabił się... 

Poczułam dziwne uczucie... Takie... jak bym była w innym.. Świecie? Otworzyłam oczy i zauważyłam jasne światło. 

***
Rozdział dziś pisany w godzinkę, dla tego taki krótki ;) 
Dziękuje za 10 komentarzy :* 
Kiedy kolejny? Nie wiem.... 
Błędy poprawię jutro, buziaki :**** 

                                          7 komentarzy = next ;)

poniedziałek, 22 września 2014

One part Leonetta "Wyzwanie" cz. 2

One part Leonetta "Wyzwanie" cz. 2


-Przepraszam cię za nią..- słyszę z jego ust po kilku minutach. Patrze na niego, a on swoim kciukiem ściera mi łzy. Delikatnie się uśmiecham, po czym znów wtulam się w niego. On dłonią gładzi moje plecy co z niewiadomego powodu mnie cieszy i uspokaja. 
-To nie twoja wina- mówię, nawet nie patrząc na niego. 
-Wiem, ale i tak czuje się winny- odpowiada szybko i odciąga mnie od siebie, abym spojrzała na niego. Przez chwilę nic nie mówimy. 
-Dziękuję- mówię po dłuższej chwili, a, gdy on patrzy na mnie niezrozumiale kontynuuje- Za to... Że jesteś teraz przy mnie.. Że ci zależy na mnie..- On mnie kolejny raz przytula do siebie i szepczę, że jestem dla niego ważna. Nie wiem dlaczego ciesze się z tego powodu. Może dlatego, że teraz mam tylko jego? 
-Na pewno?- pyta po około godzinie.
-Tak- mówię spokojna. 
-Na sto procent?
-Tak- uśmiecham się- Nie musisz tu zostawać. Poradzę sobie... 
-Po prostu się martwię..
-To miłe- mówię, a on się do mnie uśmiecha. Idziemy w kierunku drzwi. Dochodzimy do nich i przez chwile nic nie mówimy. Patrzymy na siebie. Nie wiem jak on, ale ja nie mogę się doczekać jutrzejszego dnia. Wiem, że z tego nic nie będzie. Nawet nie myślę o tym, że ja.. i on... coś z tego.. Nie. Na pewno nie. Po prostu go lubię. W przeciągu tego dnia dowiedziałam się jakim jest człowiekiem- Idealnym. Ale pomimo tego oczekuje jedynie przyjaźń. Nie chce się mieszać w jakieś miłości, choć domyślam się, że na to liczy Ludmiła ze strony Fede. Z moich myśli wyrywa mnie uścisk Leona. Bez oporów wtulam się w jego lekko mokrą koszulkę od moich łez. 
-Na pewno?- pyta po raz setny. 
-Tak- powtarzam i się uśmiecham, a on odpowiada mi tym samym. 
-Jak by się coś działo, dzwoń. Nawet w środku nocy- Gdy mówił to.. Czułam się trochę jak jego dziewczyna. Dziewczyna o którą, dba, o którą się troszczy... 
-Nic się nie będzie dziać.. 
-Więc do jutra, będę o dziewiątej. 
-Już nie moge się doczekać-mówię i patrze jak wsiada do swojego czarnego auta. Idę do swojego pokoju wiem, że powinnam iść się kąpać, ale nie mam na to najmniejszej siły. Nie chce myśleć o dzisiejszym dniu, choć nie mogę przestać o tym myśleć. Z jednej strony od rana dziwne zachowanie Ludmiły, a z drugiej Leon... Po prostu Leon...  Po jakimś czasie kładę się i od razu zasypiam. 
Budzę się rano, od razu patrzę na zegarek, i widzę godzinę szóstą piętnaście. Szybko wstaję i idę do łazienki się umyć. Po kilkunastu minutach wychodzę spod prysznica, owijam się ręcznikiem i myję zęby. Później się czeszę, maluje i ubieram. Wychodzę z łazienki i idę do kuchni w celu zrobienia dla siebie śniadania. Wyciągam chleb, masło i ser żółty i robię sobie kila kanapek, gdy kończę wyjmuje kilka pomarańczy z miski i wyciskam z nich sok. Zanoszę to na stół, gdzie będę to wszystko spożywać. Po kilku minutach słyszę ciche pukanie do drzwi. 
To na pewno Leon- myślę i szybko wstaje z krzesła, aby mu otworzyć. Staje przed drzwiami i biorę kilka wdechów i wydechów, po czym otwieram drzwi. 
O rany, jaki przystojny- przechodzi mi przez myśl. Ma włosy postawione na żelu, idealny strój, szeroki uśmiech i znów ten cudowny zapach męskich perfum... Ręce ma za plecami co mi nie daje możliwości ich chwycić. 
-Heej- mówię nadal patrząc na niego. 
-Mam coś dla ciebie- nie zdążyłam zapytać co, a w jego ręce jest jedna, duża i śliczna róża. Czuje jak się rumienie. 
-Dziękuje- szepczę i ją chwytam- Wejdź do środka, muszę jeszcze się ogarnąć- mówię i zapraszam go do środka.
-Jak.. nie zdążyłaś zjeść śniadania, to dokończ, poczekam- mówi, gdy widzi na stole niedojedzone kanapki i szklankę z sokiem. 
-Nie, najadłam się- nie chce spotkać Ludmiły, dlatego chce wyjść stąd jak najszybciej. Biorę do ręki torebkę i  wkładam do niej takie rzeczy jak telefon czy portfel. Po piętnastu minutach jesteśmy już w aucie. Jestem ciekawa co przyszykował Leon... 
-Gdzie jedziemy?- pytam po chwili. On jedynie patrzy na mnie i się uśmiecha. 
-Już jesteśmy- mówi po dziesięciu minutach. Rozglądam się i widzę wielki napis "wesołe miasteczko" Pierwsze o czym myślę, to dziękuje za to, że ubrałam płaskie buty. 
-Wiesz co lubię- mówię i wychodzę z auta. Powoli kierujemy się do kasy. Idziemy wolno i bardzo blisko siebie, rozmawiamy o jakichś głupotach. Myślę, że nie jedna osoba pomyliłaby nas z parą. Niestety  jest inaczej. Po chwili czuję jak nasze dłonie się delikatnie stykają, a później splatają. Oboje patrzyliśmy najpierw na nie, a później sobie w oczy. Nie powiem, miłe uczucie, szczególnie, że Leon to taki fantastyczny mężczyzna... Uśmiecham się. Dochodzimy do kasy i Leon kupuje dwa bilety, po czym wchodzimy na teren zabawy.
-Co chcesz zaliczyć jako pierwsze?- pyta pokazując ręką mnóstwo atrakcji.
Ciebie- myślę, za co od razu karcę się w myślach.
-Może.. chodźmy po kolei- mówię, aby przerwać ciszę.
-Okej- mówi i podchodzimy do Diabelskiego koła. Już po kilku minutach oboje siedzimy i oglądamy widoki z wysoka.
-Dlaczego się zgodziłeś na tą propozycje Ludmiły?- pytam po chwili.
-Chciałem od niej odpocząć.. I poznać cię bliżej- mówi, a ja się uśmiecham- a ty?
-Nie chciałam pokazać tego, że się jej boje, czy coś w tym stylu.. Poza tym.. Czuje, że to będzie naprawdę fajny dzień. Przez chwilę tak rozmawiamy, jednak naszą rozmowę przerywa zatrzymanie się siedzeń w których siedzimy. Odruchowo się do niego przytulam.
-Boisz się?- pyta z troską, a ja zastanawiam się co powiedzieć.
-Em.. Albo się boję, albo udaje, by się do ciebie przytulić- oboje się uśmiechamy.
-Nie musisz udawać przestraszonej, aby się do mnie przytulić- mówi, a po chwili czuję, jak ręką mnie obejmuje i przysuwa jeszcze bliżej siebie, choć myślałam, że to już niemożliwe. Sama nie wiem kiedy i jakim cudem moja ręka znalazła się na jego torsie, ale w żadnym wypadku nie zamierza się przenosić. Patrzy w moją stronę i się uśmiecha, co z przyjemnością odwzajemniam.
-Jak ci się ostatnio układa z Ludmiłą?- pytam, choć widzę, że nie za bardzo chce na to odpowiadać.
-Ludmiła.. Jest już dla mnie zerem.. Nie znałem jej z takiej strony i bardzo się na niej zawiodłem. Poza tym ostatnio nie dość, że była strasznie zazdrosna to czułem, że jakoś nie zależy jej na mnie, co wydaje się dziwne. A jak u ciebie i Fede?
-Podobnie. Czułam, że go nienawidzę... Wczoraj- dodaję, gdy po jego oczach orientuje się, że nie bardzo wie kiedy-  Poza tym od dłuższego czasu czułam, się jak jego przyjaciółka, czy koleżanka, nie dziewczyna- Już po kilku minutach byliśmy wyluzowani jak chyba nigdy. Rozmawialiśmy na każdy temat. Sporo rzeczy się dowiedzieliśmy o sobie nawzajem, a ja z każdą chwilą czuje, jak zbliżamy się do siebie- co jest oczywiście moją wyobraźnią. Pomimo tego, że utknęliśmy na tej atrakcji, czuję, że mogę wszystko. Wszystko, bo jest przy mnie, i to bardzo blisko-A.. Ludmiła ci coś mówiła o mnie?
-Wiesz.. Gdy nie ogarnęła jej ta przerażająca zazdrość, to chwaliła cię. Codziennie mówiła jaka to jesteś wspaniała i dobra.. Później wszystko stanęło do góry nogami. Mówiła, że nie można ci ufać... Ale ja w to nie wierzyłem.. I teraz wiem, że to o mówiła na początku było stu- procentową prawdą- Po raz kolejny czułam jak się przy nim rumienie.
-Przez ciebie się rumienie- mówię obrażona i chowam twarz w moich lokach. On opuszkami palców zahacza mi je za ucho, a ja czuje jego delikatny dotyk. Patrze mu prosto w oczy i w tym samym momencie się uśmiechamy. To była magiczna chwila, zresztą jak wiele przy nim. Sama nie wiem, kiedy nasze twarze dzieliły milimetry. Tuż przed złączeniem naszych ust uśmiechnęłam się. Już po chwili nasze wargi się ze sobą stykały, był to delikatny pocałunek. Jednak po chwili oboje zaczęliśmy go pogłębiać. Sama nie wiem co mnie aż tak do niego przyciąga, ale jest to magiczna siła. Oboje topiliśmy się w naszych pocałunkach. Czułam jakieś podniecenie- coś czego nigdy nie czułam przy Federico. Jego ręka powędrowała na mój policzek, a moja na jego tors. Po kilku minutach się oderwaliśmy od siebie. Czułam się troszkę.. zakłopotana? Przecież... Kim my teraz jesteśmy? Przyjaciółmi? Parą? Czy zabawkami na chwilę, dla siebie nawzajem? Najchętniej odeszłabym teraz od niego, ale są dwa powody, dla których nie mogę tego zrobić.. Pierwszy, to taki, że nadal jesteśmy na Diabelskim młynie, a drugi, że nie potrafię.
-Więc...- zaczynam niepewnie.
-Pocałowaliśmy się- dokończył- gdybym sama widziała taką sytuację, na pewno wybuchłabym, śmiechem, ale teraz.. nie wiem jak się zachowywać.
-I było.. Idealnie..- mówię, a na jego twarzy pojawia się uśmiech, który tak kocham-Więc..
-Powtórzmy- odpowiada, a zanim do mnie trafia co powiedział znów stajemy się jednością. Oddajemy sobie każdy pocałunek. Nie potrafię się oderwać, a co więcej pogłębiam go, co chyba mu się podoba bo robi to samo. Po kolejnych kilku minutach się odrywamy i czujemy powiew wiatru co znaczy, że "wracamy na dół".
Cały dzień jesteśmy na różnych atrakcjach, i cały czas się całujemy. Czuje się jak byśmy byli razem od bardzo dawno, co niestety nie jest prawdą. Właśnie skończyliśmy jeść obiad i idziemy na spacer do parku. Trzymamy się za ręce, śmiejemy i łączymy nasze usta w pocałunku. Ten dzień to marzenie.. Najgorsze jest, to, że... Jutro będzie jak dawniej? Nie chce tego. Chce być przy nim. Można pomyśleć, że jestem idiotką, ale się w nim zakochałam. Nie wiem jak to możliwe. Po chwili znów się przysuwa, i chce złączyć nasze usta, jednak ja się odsuwam.
-Podobam ci się.. Czy jestem dla ciebie zwykłą zabawką?- pytam zanim zdążył cokolwiek powiedzieć.
-Podobasz mi się. Jesteś wyjątkowa. Masz śliczne oczy.. Długie nogi, zgrabną pupę, śliczne włosy, miękkie usta.. Cała jesteś śliczna i masz wspaniałą sylwetkę- uśmiecha się i otwiera usta by coś jeszcze powiedzieć, a ja w tym czasie wpijam się w jego usta. Po chwili siadamy na ławce i cieszymy się chwilą, sobą..

***
Nie wiem jakim cudem jest to dziś..
W każdym razie mi się podoba !
Nie wiem ile dokładnie będzie części czy 3 czy 4... xD
Co do rozdziało nadal nic ;C
Dziękuje za komentarze, to dla mnie na prawde bardzo ważne ! Kocham was!

                                  7 komentarzy = trzecia część ! 

sobota, 20 września 2014

One Part Leonetta "Wyzwanie" cz. 1

Jestem Violetta, mam 22 lata i od trzech lat mieszkam z moją przyjaciółką Ludmiłą. Niestety ostatnio się ciągle kłócimy. Zaczęło się od tego, że Ludmiła zobaczyła jak przytulam się do Leona- jej chłopaka. Oczywiście zrobiła awanturę i myślała, że spotykam się z nim za jej plecami. To byłoby nienormalne. Jak mogłabym zdradzić chłopaka z chłopakiem mojej przyjaciółki? Prawda była taka, że pomógł mi znaleźć ważny dla mnie wisiorek, a wtedy przytuliłam się do niego. Przecież to nie jest żaden duży gest, a na pewno nie taki, aby myśleć, że mam z nim romans. W każdym razie nie wierzy ani mi, ani Leonowi. Za każdym razem gdy wychodzę, pyta mnie o wszystkie szczegóły, to naprawdę jest męczące...  Wczoraj byłam u Federico- mojego chłopaka- jednak, był tam też Leon.. Boje się, że gdy Ludmiła się dowie to znów pomyśli, że poszliśmy tam "by spędzić trochę czasu razem"
                                                                                                                                                                 
Wstaje z łóżka i idę na dół zjeść jakieś śniadanie. Wyjmuje z szafki płatki, mleko i miskę po czym  mieszam to ze sobą. Siadam na kanapie i zaczynam jeść. Patrzę na zegarek, który wskazuje dziesiątą.
Czyli Ludmiła jeszcze śpi- myślę. Po chwili słyszę dzwonek do drzwi. Patrzę na siebie, ponieważ jestem jeszcze w piżamie, ale idę otworzyć. Widzę Leona. Dziwie się, ale wpuszczam go do środka.
-Ludmiła jeszcze chyba śpi- mówię zakłopotana.
-Zostawiłaś wczoraj bluzę- mówi i mi ją podaje.
-Dzięki- uśmiecham się- ale nie mów Ludmile, że się... Tam spotkaliśmy. Wiesz..
-Wiem.. znam ją. Nic nie powiem- Przez chwilę patrzymy na siebie i nic nie mówimy.
-Czy ja dobrze słyszałam?!- do pokoju wbiega Ludmiła- Czy wy się wczoraj spotkaliście?-zaczyna krzyczeć i wrzeszczeć na nas po czym biegnie do pokoju.
-Idź do niej- mówię bezradna. Nie mam już na nią siły. On tylko kiwa głową i idzie za nią krzycząc jedynie jej imię. Siadam na kanapie i myślę o tym, co teraz robią. Sama nie wiem dlaczego... Jestem ciekawa czy Leonowi uda się wytłumaczyć Ludmile, że nas nic nie łączy.. Myślę nad tym dość długo.. Po chwili słyszę kroki, byłam pewna, że to Ludmiła, ale widzę Leona podchodzącego do kuchni.
-I jak?- idę do zmywarki, gdzie chowam brudne naczynie.
-Sam nie wiem.. Nie rozumiem dlaczego tak myśli.. Przecież wcześniej nie przeszkadzało jej to..- na chwile się zaciął- nie ma powodów do zazdrości- westchnął.
-Też jej nie rozumiem. Chcesz czegoś do picia?-pytam aby zmienić temat.
-Może być kawa- mówi, a ja wyciągam kubek i zaczynam ją przygotowywać.
-A co u ciebie?
-W porządku, ale wiesz... lepiej by było, gdyby Ludmiła nie była taka zazdrosna..-kiwam tylko twierdząco głową- a co u ciebie?
-Dobrze. Z Ludmiłą też, jeżeli nie rozmawiamy o tobie.. Inaczej kończy się to kłótnią.. Po chwili podaje mu kawę, a on idzie do Ludmiły. Idę do swojego pokoju gdzie wybieram dla siebie idealne ciuchy, mam nadzieje, że wybiorę się dziś gdzieś z Fede. Dawno nie byliśmy na jakiejś randce, czy chociaż spacerze. Zastanawiam się, czy on zwraca na mnie uwagę. Po chwili do mojego pokoju wchodzi Ludmiła.
-Heej- zaczyna i się uśmiecha. Patrzę na nią pytająco. Śmieje się i mnie przytula. Nie wiem co mam zrobić i powiedzieć.
-Hej..Co jest?
-Nic. Przepraszam cię za to.. Wiesz, że wierzyłam w to,  że ty i Leon... Zresztą sama wiesz..
-Wiem- śmieje się- ciesze się, że to mówisz.
-I.. ślicznie wyglądasz. Jakaś okazja?
-Mam nadzieje, że pójdę gdzieś z Fede.
-Niee..- patrze na nią pytająco. Nie rozumiem tego. Jest zła, że rozmawiam z jej chłopakiem, a gdy mówię jej, że chce się spotkać z moim chłopakiem to jej też nie pasuje..- mam lepszy pomysł.
-Jaki?
-Zaprośmy go tutaj. Będziemy w czwórkę, i myślę, że będziemy się świetnie bawić. Chłopcy, zostaną u nas na noc...- śmieje się.
-Okej..- podoba mi się ten pomysł. Dawno nie mieliśmy okazji by w czwórkę zaszaleć.
-To chodź do salonu, tam poczekamy na Fede.
-Zadzwoniłaś do niego?
-Tak. Już wszystko przygotowane. Nie ma za co- mówi i się uśmiecha. Tęskniłam za taką przyjaciółką Wychodzimy z pokoju i kierujemy się do salonu, gdzie siedzi Leon. Patrzy na nas i się uśmiecha. Cały czas rozmawiamy i się śmiejemy. Jest naprawdę miła atmosfera. Ciesze się, że Ludmile już przeszła ta zazdrość. Po jakimś czasie Ludmiła idzie do toalety. W pokoju zostaje sam na sam z Leonem.
-Co jej powiedziałeś?- pytam z uśmiechem.
-Różne rzeczy- zaśmiał się.
-W każdym razie zadziałały.
-Poza tym.. ślicznie wyglądasz-skomplementował mnie. Poczułam jak na moich policzkach pojawiają się rumieńce. Tak jak mówiłam wcześniej, Fede nie zwraca na mnie zbyt dużej uwagi, dlatego nie słyszę często komplementów, a przynajmniej nie od mężczyzny.
-Dziękuje- mówię i się serdecznie uśmiecham. W tej chwili słyszę jak mój telefon dzwoni, idę do swojego pokoju by go odebrać. W między czasie widzę, że drzwi od łazienki są otwarte, a w środku nie ma Ludmiły. Zastanawiam się gdzie jest. Podnoszę telefon z łóżka i patrze na wyświetlacz, po czym odrzucam. Nie mam ochoty z nim rozmawiać. Rozmawiać z osobą, która w jeden dzień spowodowała, że mój cały świat się zawalił. Wracam do salonu, gdzie siedzi Leon, Ludmiły jeszcze nie ma. Siadam obok szatyna i myślę, nad rozpoczęciem rozmowy.
-Zostaniesz dziś u nas na noc?- pytam przypominając sobie słowa Ludmiły
-Nie wiem. Dlaczego pytasz?
-Ludmiła ci nie mówiła? Mi mówiła, że ty wraz z Fede zostaniecie tu.. I będziemy się świetnie bawić...- nic nie rozumiem. Czy ona coś ukrywa?
-Jakoś.. nie kojarzę- westchnęłam. Coś się dzieje, a ja prędzej czy później dowiem się co ukrywa. Myślałam, że jest wobec mnie szczera, że nie ma przede mną tajemnic. Jednak jest inaczej.

Jest godzina dwudziesta. Jak na razie wszystko jest dobrze. Obecnie siedzimy na kanapie i oglądamy film, ja siedzę koło Leona i Fede. Po jakimś czasie Widzę, że Ludmiła wychodzi z pokoju, zapewne do toalety, więc się nie pytam dlaczego. Widzę, że Fede wstał, patrzę na niego pytająco, ale on na mnie nawet nie spojrzał. Chce się zapytać o co w tym wszystkim chodzi, ale milczę. Chce to przemyśleć. Nic nie rozumiem, to wszystko wydaje mi się jakieś podejrzane. Patrzę na Leona, który chyba nie czuje się zbyt pewnie. Przestaje myśleć o tym, co dziś się dziwnego wydarzyło. Wstaję w celu pójścia do pokoju po koc, jednak zatrzymuje mnie głos bruneta.
-A ty gdzie? Nie zostawiaj mnie samego- zrobił smutną minkę. Uśmiecham się.
-Idę po jakąś bluzę lub koc. Zimno tu trochę.
-Masz moją, mi i tak ciepło- mówi i zdejmują ją z siebie. Niepewnie ją biorę i zakładam na siebie. Czuje w sobie jakieś ciepło. Sama nie wiem dlaczego. Może to dlatego, że Leon się mną bardziej interesuje niż Fede?
-Dziękuje- mówię i patrze prosto w jego oczy. Widzę w nich zadowolenie. Uśmiecham się. On mnie jedynie przytula, a ja czuje jego nieziemski zapach perfum.
-Hej- słyszę głos w którym jest... nienawiść? złość?- Przepraszam gołąbeczki, że przeszkadzam- słysze głos blondynki i się momentalnie odsuwam od Leona. Czuje się jak jej wróg, nie przyjaciółka.
-Ludmiła- chce jej wytłumaczyć, ale mi przerywa.
-Daj mi dokończyć!-syczy przez zęby i siada koło Leona. On patrzy na mnie zdziwiony, a z jego oczu mogę wyczytać jedynie przeprosiny za tą sytuację, której i tak nie jest winien- Mam tego dość, rozumiesz? Tego, że od kilku miesięcy próbujesz mi ukraść chłopaka. I wiesz, co ? Nie udaje ci się to i nie uda, rozumiesz? Myślisz, że ja tego nie widzę? Te spojrzenie na niego, to milutkie zachowanie, to, że wykorzystujesz każdą sytuacje, aby się do niego zbliżyć. Zajmij się swoim życiem, nie wpieprzaj się w moje- na moim policzku pojawia się jedna, jedyna łza, którą szybko ścieram, tak, aby nikt nie zauważył- I wiesz co? Mam pomysł. Zrobię teraz to co ty, chyba, że się boisz- W tym czasie do pokoju wrócił Fede i przygląda się całej tej sytuacji. Nie reaguje, tak jak by to było normalne, w moim sercu poczułam niewyobrażalny ból- Co powiecie na zmianę partnerów na jeden dzień?- mówi, a ja myślę, że się przesłyszałam.
-Okej- słyszę jedyne słowo z ust Federico. Czułam do niego nienawiść.
-Może być- słyszę tym razem głos Leona. Zastanawiam się co mam zrobić. Przez chwilę nic nie robię. W końcu dochodzę do wniosku, że to nawet nie jest zły pomysł. Dlaczego? Bo Fede nie jest dla mnie nikim ważnym, nie po tym co zauważyłam przed chwilą. A to jest dobra okazja by zbliżyć się do Leona, może on naprawdę jest fajny?
-Zgadzam się- Mówię i patrze na nią.
-I bardzo dobrze- mówi oschle i wychodzi z pomieszczenia, a Fede idzie za nią. Patrze na Leona i płaczę. Po prostu płaczę Czuje, jak mnie przytula do siebie i głaszcze po głowię. Nie wiadomo dlaczego czuje się spokojniejsza.

***
To nie jest idealne... Miało wyglądać "troszeczkę" inaczej... ale nie jest, aż tak źle.
Chciałam bardzo podziękować Wam za te pozytywne komentarze, to one dają mi motywacje!
Co do rozdziału... to nie mam weny. Wiem, jak ma wyglądać i co ma być w nim, ale nie umiem tego ładnie ułożyć, a ponieważ to zaczęłam pisać wcześniej, spięłam się i dokończyłam.
Przypominam o zakładce "Pytanie do bohatera" i o ankiecie gdzie możecie głosować na temat czy to czytacie.

                      5 komentarzy = druga część ;D

czwartek, 18 września 2014

Rozdział 17 "Co czułeś, gdy dowiedziałeś się... że ona cię zdradzała?"

Powoli otworzyłam oczy. Pierwsze co zauważyłam to zegarek na ścianie, który wskazywał punkt dziesiątą. Spojrzałam w bok, gdzie było ciało mojego ukochanego. Chciałam sprawdzić czy śpi, ale zatrzymałam się wzrokiem na jego torsie. Uśmiechnęłam się na samo wspomnienie naszej nocy. Odruchowo wtuliłam się w niego i zaczęłam błądzić po nim dłonią. Kocham to robić. Nagle zaczęłam na nim składać delikatne pocałunki, a już po chwili usłyszałam ciche pomrukiwanie, co znaczyło, że go obudziłam.
-Jak można mnie tak rano budzić?- usłyszałam jego zaspany głos. Spojrzałam na niego. Miał słodko potargane włosy i zamknięte oczy.
-Jak można tak długo spać?- zaśmiałam się.
-Wiesz.. po tak intensywnej nocce, w dodatku z nagą, seksowną modelką u boku.. Można spać wiecznie.
-Spać to sobie możesz i beze mnie- wzięłam poduszkę i rzuciłam w niego. Momentalnie otworzył oczy i przeczesał ręką włosy. Zaczęłam się śmiać. Cały Leoś... Wstał do pozycji siedzącej po czym wziął drugą poduszkę i zrobił to co ja.
-Ej!- pisnęłam i zaśmiałam się- Ty nie możesz!- Przez chwilę nic nie mówił, zapewne zastanawiał się co powiedzieć. W tym czasie zabrałam mu ją i znów dostał poduszką.
-Wiesz.. ja znam chyba lepszą zabawę..- przyciągnął mnie bliżej siebie i zaczął mnie delikatnie całować. Oczywiście oddawaliśmy sobie każdy pocałunek. Czułam jak mi bije serce. Bije dla niego. Już po jakimś czasie oboje leżeliśmy obok siebie, nadal się całując. Moja dłoń zjechała niżej i zaczęłam nią masować jego "przyjaciela" Co jakiś czas pomrukiwał, a ja cieszyłam się, że taką "drobnostką" go uszczęśliwiam. Nie wiem ile to trwało, ale dla mnie i tak stanowczo za krótko, choć zegarek wskazywał już dziesiątą czterdzieści. Sama nie wiem kiedy ten czas tak zleciał...
-Idę do łazienki. Musze się ogarnąć- wyszłam z pokoju i skierowałam się do wcześniej wymienionego pomieszczenia. Tam się ubrałam i zaczęłam malować. W tej chwili drzwi do łazienki się bez pukania otworzyły, spojrzałam w tamtą stronę i zobaczyłam podchodzącego do mnie Leona.
-A pukanie gdzie?- zaśmiałam się.
-Nie muszę- powiedział zabawnym głosikiem.
-A jak bym była naga?
-To byłby bonus dla mnie- zaśmiał się i delikatnie pocałował. Stanął przed lustrem i zaczął sobie układać włosy. Ja usiadłam na brzegu wanny i patrzałam jak to robi, gdy skończył podeszłam do niego.
-Kochasz mnie?-spytałam.
-Bardzo.
-Nawet, gdy zrobię tak?- wtedy rozczochrałam jego fryzurę. Spojrzał na mnie złowrogo i zaczął wszystko poprawiać.
-Znów jestem śliczny więc czas na zemstę- powiedział a ja chciałam się zapytać o jaką chodzi zemstę, jednak za późno się zorientowałam. Chwycił mnie w biodrach i przyciągnął do siebie.
-Ale ty zawsze jesteś śliczny- szybko powiedziałam a on się cwaniacko zaśmiał i tym razem to on zniszczył moją fryzurę.
-Ty też zawsze wyglądasz ślicznie- powiedział i mnie pocałował. Podeszłam do lustra i zrobiłam sobie warkocza. On cały czas stał za mną, ręce miał na moich biodrach i szeptał na ucho miłe słówka, przez co się rumieniłam. Go to raczej bawiło, mówił, że wyglądam uroczo.
-Co byś zrobił, gdyby się okazało, że jestem w ciąży?- zapytałam. Nie jestem, ale chcę wiedzieć. Nie raz uprawialiśmy seks, nie zabezpieczając się. Chce mieć pewność, że w takiej sytuacji nadal byłby przy mnie, nie zostawiłby mnie. Że byłby gotowy na bycie ojcem.
-Cieszyłbym się, i... Chciałbym.. Zrobić kolejny krok do przodu w naszym związku..
-Dlaczego ja muszę cię tak cholernie kochać?
-No spójrz na mnie i się zastanów- zaśmiałam się.
-Zawsze potrafisz mnie rozbawić, uszczęśliwić..-spojrzałam na niego i znów go rozczochrałam. On tylko mnie zaczął łaskotać, i nie reagował na moje "przestań!", dopiero po chwili mnie nagle przyciągnął i pocałował- Dobra, wychodzimy, bo Fran na pewno już długo na nas czeka.
-Ale..
-Fryzurą później się zajmiesz- rozkazałam i wyszliśmy. Poszliśmy do salonu gdzie siedziała Franceska przed TV.
-Ooo.. W końcu jesteście gołąbeczki.. Już myślałam, że nigdy nie wyjdziecie z tej sypialni- powiedziała gdy nas zobaczyła.
-Chciałem tam zostać, ale Violetta..- szturchnęłam go ręką w brzuch i przerwał.
-Przepraszam cię.. Przez dwadzieścia minut się stroił w łazience..- Zaśmiała się i spojrzała na niego.
-Taaak. Cały Leon.
-A co dziś chcecie robić?
-Możesz nas zawieść na zakupy- powiedziałam, a on jedynie wywrócił oczami.
-O której?
-Nie wiem.. Idź się ubrać i pogadamy- powiedziałam, a on grzecznie opuścił pomieszczenie i poszedł się ubrać. Spojrzałam na czarnowłosą towarzyszkę- Czy ty chcesz jechać na te zakupy? Bo wiesz... Tak zadecydowałam, nie pytając cię o zdanie..
-Jasne, że chce- zaśmiała się- kocham shopping.
-To dobrze. Już się bałam- Po godzinie byłyśmy już na zakupach. Wchodziłyśmy chyba do każdego sklepu z ciuchami, butami, biżuterią...
-A tak właściwie to od kiedy jesteście razem- zapytała spokojnie.
-Krótko. Z trzy miesiące.
-To szalejecie- zaśmiała się. Spojrzałam na nią niezrozumiale- No wiesz.. Słyszałam w nocy waszą zabawę- zaśmiała się. Szczerze, to nie wiedziałam co zrobić. Zatkało mnie- Nie stresuj się tak- ponownie się zaśmiała. Jest bardzo pozytywną osobą i ma złote serce.
-Po prostu nie wiem co powiedzieć- uśmiechnęłam się.
-Ciesze się, że jesteście razem- spojrzałam na nią.
-Zapewne mówisz to jego każdej dziewczynie.
-Uwierz, że nie. Jakoś jego ex nie przypadły mi do gustu.
-Czemu?
-Jedna była strasznie nieśmiała, miał jeszcze taką która uważała się za divę, a jego ostatnia...- westchnęła- nie ma słów.
-Co zrobiła?
-Zdradzała go. Byli razem trzy lata, gdy się dowiedział... Załamał się. Nie rozmawiał wtedy z żadną dziewczyną, bał się, że się zakocha i sytuacja się powtórzy, a teraz jesteś ty... I znów jest szczęśliwy.
-Nie wiedziałam... Raczej.. nie rozmawialiśmy o tych rzeczach.
-Nie dziwie się. Nie lubi o tym rozmawiać
-A.. zmieniając temat, to o czym on marzy?
-Nie wiem. Jakiś czas temu mówił mi, że o motorze, ale nie wiem czy nadal... może..- tym zakończyłyśmy temat Leona. Po sklepach chodziłyśmy jeszcze z trzy godziny i zadzwoniłam po Leona, aby po nas przyszedł. Nie powiem, takiej ilości zakupów już dawno nie miałam. Już po piętnastu minutach przyszedł i spojrzał na nas jak na wariatki.
-Okej... byłyście tu.. cztery godziny i macie... z dwadzieścia torb z rzeczami?-zapytał z niedowierzaniem.
-Nie przywitasz się?- zapytałam i zrobiłam smutną minkę. Podszedł do mnie i delikatnie pocałował.
-Hej, skarbie- powiedział, a ja się uśmiechnęłam i przytuliłam do niego.
-Więc, wracając do twojego pytania... To nawet nie wiesz do czego zdolne są kobiety, jeżeli chodzi o zakupy- zaśmiałyśmy się, a on spojrzał na nas z niedowierzaniem. Wziął od nas z połowę siatek i zaczęliśmy iść w stronę samochodu. Już po godzinie byliśmy w domu i rozpakowywaliśmy zakupy z toreb. Świetnie się przy tym bawiłam.

Byliśmy sami w sypialni, było koło dwudziestej drugiej. Spojrzałam na Leona.
-Co czułeś, gdy dowiedziałeś się... że Ona cię zdradzała?- zapytałam. Wiedziałam, że nie będzie chciał o tym rozmawiać, ale muszę wiedzieć co myśli. Przecież... Ja też nie jestem wobec niego szczera.
-Nie chce o tym rozmawiać.
-Dlaczego?
-Bo to dla mnie za trudne, rozumiesz?
-Kochasz ją?
-CO?! NIE !
-To dlaczego nie potrafisz mi o tym powiedzieć- trochę podniosłam głos.
-Bo to trudne. I nie chce o tym rozmawiać ani z tobą, ani z nikim innym- można powiedzieć, że krzyknął.
-Jesteśmy razem. Chce wiedzieć co sądzisz o takim zachowaniu. To logiczne, że osoby, które są w związku chcą znać przeszłość swoich partnerów.
-Czułem złość, nienawiść, smutek, zawiedzenie... Zadowolona?- nie odpowiedziałam. Wiem, że to jest dla niego trudne, ale teraz ma mnie i powinnam o takich rzeczach wiedzieć. Poza tym nie powinien mówić tego w ten sposób. Czułam się jak jakaś koleżanka, albo plotkara, której nikt nie ufa bo każdy wie, że zaraz wszystko wygada-Violuuuś. Nie gniewaj się- powiedział po chwili, ale nie odpowiedziałam- Gniewasz się? No przepraszam.. Nie chce rozmawiać o przeszłości, bo teraz mam ciebie i wiem, że przy tobie nie ma żadnej innej dziewczyny. Gniewasz się jeszcze?- zapytał takim uroczym głosikiem, że nie potrafiłam powiedzieć tak. Pokiwałam przecząco głową i poszliśmy spać.

***
Rozdział jest dziś, za to, że tak szybko było tyle komentarzy <3
Mam nadzieje, że się podoba, bo się starałam ;)

                        5 komentarzy = next ;)

niedziela, 14 września 2014

Rozdział 16 "Obiecujesz?"

Violetta

-Violu.. to moja... siostra- spojrzał na mnie, a z jego oczu mogłam wyczytać jedynie zdenerwowanie.
-Coo?- zapytałam o wiele ciszej.
-Chciałem ci to jutro powiedzieć.
-Llleon.. ja myślałam, że..  Ty.. Masz inną.
-Co?- zaśmiał się.
-Wiem.. Jestem głupia.
-Nie jesteś głupia.
-Przepraszam..- powiedziałam i spojrzałam na niego.
-To jak? Wchodzimy do domu.. Czy wracasz do siebie?- zapytał
-Idziemy do ciebie- Wyszłam z samochodu i podeszłam do niego- Nie gniewasz się?
-Nie- przytuliłam się do niego. Gdy się oderwaliśmy spojrzałam mu w oczy i widziałam w nich bezgraniczną miłość. Miłość do mnie.
-Kocham cię- stanęłam na palcach, a po chwili go delikatnie pocałowałam.
-Też cię kocham- powiedział po oderwaniu ust. Chwycił mnie za rękę i weszliśmy do środka- To jest moja siostra, a to moja dziewczyna- powiedział pokazując na nas.
-Hej..  Miło cię poznać. Jestem Franceska, ale mów mi Fran.  Leon wiele o tobie mówił- podała mi dłoń, którą szybko uścisnęłam.
-Mi też ciebie miło poznać, Jestem Violetta.- Zdjęłam buty i poszłyśmy do salonu.
-To co robimy, dziewczyny?- zapytał Leon
-Może tak, by obejrzeć Film...
-Romantyczny- dokończyłam za Franceskę. W odpowiedzi usłyszałyśmy tylko jego westchnięcie, jednak podszedł do telewizora i włączył pierwszy lepszy romantyczny film.  Podszedł do kanapy, na której siedziałyśmy i usiadł koło mnie, a po chwili objął mnie ramieniem. Oparłam głowę na jego ramieniu, a on położył rękę na moim udzie. Uśmiechnęłam się i zaczęliśmy oglądać. Po dwóch godzinach film się skończył. Oczywiście ja i Franceska byłyśmy całe we łzach...
-Możemy porozmawiać?-zwrócił się do mnie Leon.
-To ja idę się kąpać- Już po chwili w pokoju byliśmy tylko we dwoje.
-Tak?
-Pokaz...
-Nie Leon, nie chce o tym rozmawiać- przerwałam mu, a on chwycił mnie za rękę.
-Violu...- spojrzałam na niego naburmuszona- Naprawdę myślałaś, że cię zdradzam?
-Leon...
-Po prostu odpowiedz..
-Bałam się tego. Jestem o ciebie cholernie zazdrosna, rozumiesz? I.. jak widzę cię z inną... To.. mam różne myśli w głowie... Kocham cię i nie przeżyłabym gdybyśmy się rozstali...- wytarłam ręką łzy, a on przysunął się do mnie i mocno mnie przytulił. Z przyjemnością się wtuliłam w jego ciało.
-Nigdy cię nie zdradzę i zawsze będziemy razem.
-Obiecujesz?
-Obiecuję- Przytulaliśmy się tak jeszcze z dziesięć minut- Co powiesz na wspólną kąpiel?- zapytał po pewnym czasie.
-Z miłą chęcią- uśmiechnęłam się. Już po dwudziestu minutach byliśmy w łazience. Patrzałam na wannę, pełną ciepłej wody. Po chwili zaczęłam zdejmować swoje ubrania, to samo robił Leon. W przeciągu kilku minut byliśmy w wannie. Nasze ciała idealnie się ze sobą komponowały.
-O czym myślisz?- zapytał po chwili.
-Szczerze ?
-Tak.
-O tym, że jestem przy najwspanialszym człowieku na świecie- uśmiechnęliśmy się.
-To ty jesteś najwspanialsza
-Nie mów tak- powiedziałam stanowczo. Gdyby znał całą prawdę o mnie to na pewno by tego nie powiedział. Co ja gadam, gdyby znał prawdę nie byłabym tutaj. Nienawidziłby mnie. Życzył by mi wszystkiego co najgorsze. Gardziłby mną. Może przesadzam, ale to byłoby możliwe.
-Ale tak uważam- wyrwał mnie z myśli jego uspokajający głos- Wszystko w porządku?
-Tttak.
-Na pewno? O czym myślałaś?
-O tym, co by było... Gdybym ciebie nigdy nie spotkała.
-To byłbym najnieszczęśliwszym człowiekiem na świecie- przerwał na chwilę- ale jesteś, więc jest inaczej.
Gdybyś mnie nie poznał, był byś z kobietą, która cię nigdy nie okłamała- pomyślałam. Taka prawda. Kocham go i nie kłamię, gdy mówię mu to. Sam fakt, że miał być "chwilową zabawką" mnie rujnuje. Leon jest fantastycznym facetem. Miły, czuły, zabawny, romantyczny, troskliwy- chłopak marzenie. A ja? Ja się dziwie, że jeszcze z nim jestem. Jestem i go ranię. Przecież im dłużej będziemy razem, tym bardziej się załamie, gdy pozna prawdę. Nie chce tego. Nie chce by cierpiał. Ale jest dla mnie jak narkotyk. Chcę tylko więcej i więcej... Z drugiej strony.. Gdybym odeszła teraz, też bym go zraniła. Nie poznaje siebie. Nie wiem kiedy się tak drastycznie zmieniłam. Kiedyś bym nigdy się na to nie zgodziła. Nigdy bym tak nie postąpiła. Nie zraniła nikogo... A tak? A tak będzie cierpiał cokolwiek bym nie zrobiła, a ja będę cierpiała wraz z nim.
-Żyjesz? Violetta?- ocknęłam się dopiero po kilku minutach.
-Coo?
-Mówię do ciebie od pięciu minut. Co się dzieje?
-Nic. Na prawdę nic. Zamyśliłam się.
-Jak coś się dzieje to mi powiedz. Wiesz, że ci pomogę.
-Wiem. Dziękuje- uśmiechnęłam się, on to odwzajemnił. Po kilkunastu minutach woda zaczęła robić się zimna- Wychodzimy? Troszkę chłodno.
-Dobrze- uśmiechnął się.
-Ty pierwszy- powiedziałam. On spojrzał na mnie z jakąś irytacją w oczach po czym wstał. Patrzałam na jego nagie ciało z którego ociekała woda. Taki widok mogłabym mieć codziennie
-Dlaczego ty musisz być taki seksowny?- zapytałam, patrząc na jego ciało, które powoli było zakrywane ręcznikiem. Uśmiechnął się i pokazał gestem ręki, że teraz moja kolej. Podał mi rękę, aby pomóc mi z wstaniem. Widziałam, że patrzy się na moje atuty, więc też się uśmiechnęłam.
-Masz śliczne ciało- uśmiechnął się.
-Wcale, że nie- powiedziałam poważnie, a on spojrzał na mnie, jak na idiotkę.
-To co ci się w nim nie podoba?
-Mam za duże cycki.
-Są idealne- podał mi ręcznik, a ja się nim owinęłam.
-No oczywiście, dla ciebie to dobrze- zaśmiałam się i zaczęliśmy wychodzić z łazienki i kierować się do sypialni, gdzie były nasze piżamy. Usiadłam na łóżku i zrzuciłam z siebie ręcznik. Wzięłam piżamę z szafy, którą jakiś czas temu u niego zostawiłam i przyglądałam się mojemu ukochanemu.
-To jak.. już spać, czy może trochę nagrzeszymy?- zapytał uwodzicielsko.
-No nie wiem..- zaczęłam się z nim droczyć, podszedł bliżej i już po chwili leżał na mnie i się namiętnie całowaliśmy. Po chwili zszedł niżej na moją szyje, a ja zaczęłam się śmiać. Włożył swoje ręce pod moją koszulkę i jeździł nimi po moim ciele- To jak? już wiesz?-wymruczał mi do ucha i spojrzał na mnie.
-Emm... jeszcze muszę się zastanowić- zaśmiałam się i wstałam do pozycji siedzącej po czym zdjęłam górną cześć ubrania.
-To się szybko zastanawiaj, bo jestem napalony- zaśmiałam się i usiadłam na nim okrakiem.
-Od takiej strony cię jeszcze nie znałam- szepnęłam i go pocałowałam.
-Oj jeszcze dużo rzeczy o mnie nie wiesz- zaśmiał się, a ja powróciłam do jego ust. Po kilku minutach oboje byliśmy nadzy- Gotowa?
-Jak nigdy.
-To dobrze, bo będzie niezła jazda- uśmiechnęłam się. I jak tu go nie kochać? Chciałam coś powiedzieć, ale nie zdążyłam, bo właśnie wtedy wszedł we mnie. Z moich ust wydobywały się dziwne dźwięki, które co jakiś czas "wyciszał" pocałunkami. Oczywiście starałam się nie krzyczeć za głośno, bo wiedziałam, że nie jesteśmy sami, ale w niektórych momentach to było niemożliwe. Muszę przyznać, że to był najlepszy stosunek, jaki kiedykolwiek przeżyłam. Mimo tego nadal chciałam tylko więcej i więcej. Nie wiem jak on to robi, że mnie tak do siebie przyciąga. Po kilku godzinach, zdyszani, zasnęliśmy wtuleni w siebie.

***
Wiem, długo nie było rozdziału i nie zdziwie się, jeżeli ktoś nie pamięta o czym jest opowiadanie xD
Zaczęłam pisać w 1-osobie, ponieważ mi łatwiej, poza tym za 2-3 rozdziały będzie to dla mnie ważne i tak najprawdopodobniej zostanie.
Od jakiegoś czasu jest nowa zakładka "Pytanie do Bohatera" gdzie możecie zadawać im pytania.
Rozdziały będą pojawiać się jeszcze rzadziej niż są dodawane, bo... szkoła ;(

                                           3 komentarze = next ;D

sobota, 6 września 2014

One Part Leonetta "Porwanie" cz. 2

                  Ta część Parta, jest dedykowana Madzi, Go ♡, Liv i Selenie123 ;)

Brunetka się obudziła. Po raz pierwszy w tym miesiącu przespała całą noc. Czuła się fatalnie, każdego ranka zastanawiała się czy to się kiedyś skończy. Spojrzała na swojego trzymiesięcznego synka. Tak, urodziła. Dostała wybór: albo usuną ciąże, albo urodzi, oczywiście ta druga opcja miała też 'konsekwencje'. Od kąt urodziła była o wiele bardziej wykorzystywana seksualnie. Czuła wstręt do życia. Jedyne o czym marzyła to o to, aby Leon był szczęśliwy i aby jej synek był zdrowy. Nie myślała o sobie. Wiedziała, że już nigdy nie będzie szczęśliwa, poza tym bardziej zależy jej na szczęściu osób, które kocha. Wstała z twardej i brudnej podłogi spojrzała na swoje dwie towarzyszki. Tak, dwie, jedna pół roku temu popełniła samobójstwo, nie wytrzymywała psychicznie.. Spojrzały na stary zegarek na ścianie i zobaczyły, że jest ósma. Wszystkie się zdziwiły bo nie było słychać żadnych krzyków, ani rozmów. Po raz pierwszy się tak zdarzyło. To była jedyna szansa. Mogły uciec. Po chwili Violetta podniosła towarzyszkę, a ta cicho otworzyła okno. Trzeba przyznać, że bandyci by na to nie wpadli. Według nich okno było za wysoko, a w pomieszczeniu nie było nic, na co mogły by wejść, nawet kaloryfera, czy stoliku. 
-Co zrobię z Bryanem?- zapytała smutna swoich przyjaciółek. 
-Jak Ludmila wejdzie na parapet to podam jej twojego synka.
-Nic się nie stanie?- zapytała przestraszona
-Nie bój się- powiedziała. W tym czasie Blondynka siedziała na parapecie a świeże powietrze z okna wlatywało do środka. Violetta wzięła swoją pociechę i dała ją do rąk Francesce. Uważnie ją podniosła, a ta przekazała dziecko Ludmile. Już po kilku minutach w pomieszczeniu została tylko Violetta.
-Jak mam wejść?- po chwili dziewczyny powiedziały jej plan, a ona wykonywała to co jej powiedziały. Po kolejnych kilku minutach siedziały już w trójkę na parapecie.
-Skaczemy? Jest nisko..- powiedziała Ludmila i spojrzała na Violettę- Nic się nie stanie- przekonywała ją. 
-Dobrze. Albo to, albo zostanę tu dłużej...- powiedziała i po kolei zaczęły skakać. Violetta była jako ostatnia. Skoczyła. Na szczęście nic się nikomu nie stało- Gdzie jesteśmy?- zapytała po chwili.
-Tam jest jakaś droga- powiedziała blondynka i poszły w tamtą stronę. Po kilku minutach stały przy drodze. Przez jakiś czas szły nią, nie wiedziały gdzie są.
-Tam jest tablica informacyjna- powiedziała Franceska i przyśpieszyły kroku.
-Do Buenos Aires osiemdziesiąt kilometrów...- westchnęła brunetka.
-Co robimy? Nic nie mamy... Dokumentów, telefonu, a nasze ubrania są podarte, stare i brzydkie.
-Tam jest postój taksówek. Pojadę nią do domu, o ile go mam..- drugie zdanie powiedziała ciszej. Spojrzała na synka i momentalnie przypomniała jej się chwila, gdy mówiła Leonowi, że jest w ciąży. Uśmiechnęła się na samo wspomnienie, a po chwili wytarła łzę z policzka.
-Poradzisz sobie?- zapytały w tym samym momencie.
-Mam nadzieje..- spojrzała na nie- a wy?
-O nas się nie martw...- powiedziały, a po chwili Violetta poszła w kierunku taksówek. Już po kilku minutach była przed nimi, w jednej z nich zauważyła kierowcę. Wsiadła do niej.
-Może mnie Pan zawieść do Buenos Aires?- spojrzała na niego. Był to starszy pan z brodą.
-Oczywiście. Coś się stało?- spojrzał na nią. Miała stare, podbrudzone i porwane ciuchy, na rękach miała dziecko, które w przeciwieństwie do niej miało dość nowe ubranko. Na ciele miała siniaki i powstrzymywała się od płaczu.
-Nie, nie. Wszystko dobrze- powiedziała, a kierowca widząc, że nie chce rozmawiać, nie kontynuował. Po godzinie dojechali do Buenos Aires, kierowca zapytał o adres, a dziewczyna po chwili mu podała. Po upływie piętnastu minut dojechali na miejsce. Brunetka wysiadła z auta uprzedzając wcześniej kierowcę, że zaraz przyjdzie i zapłaci odpowiednią sumę pieniędzy, on jednak powiedział, że zrobi wyjątek i nie musi płacić. Nie pewnie stanęła przed drzwiami domu. Bała się zadzwonić. Nie raz śniło jej się, że wróciła, a otworzył jakiś mężczyzna i powiedział jej, że ktoś taki jak Leon Verdas już dawno się przeprowadził, czy, że otworzyła jej inna kobieta podająca się, za narzeczoną Leona. Po chwili niepewnie zadzwoniła i zamknęła oczy, nie wiedziała kto jej otworzy.

Brunet siedział na kanapie, jak codziennie oglądał album ze zdjęciami, gdy był z Violettą, co spowodowało, że zazwyczaj płakał. Po chwili usłyszał dzwonek. Wstał z kanapy i wytarł łzy, nie chciał aby listonosz czy sąsiedzi widzieli go w takim stanie. Przecież to nie Violetta dzwoni... Otworzył drzwi i przez chwile przyglądał się tej osobie.
-Vvvvioletta?- zapytał po chwili. Chciał mieć pewność, że to ona. Nie jeden raz pomylił sąsiadkę z Violettą, jednak sąsiedzi się nie dziwili. Wiedzą jaką byli zgodną parą. Poza tym im też brakuje kobiety. Zawsze mogli z nią porozmawiać, prosić o radę w sprawię związków, nauki, gotowania, a nawet dzieci...
-Tttak- odpowiedziała na jego pytanie. Przez chwile przyglądał się jej, na jej policzkach były łzy, które spłynęły na jej ręce i dopiero wtedy zauważył, że na rękach ma małe dziecko.
-Wejdź- powiedział i otworzył szerzej drzwi. Oboje inaczej wyobrażali sobie tę chwilę... Kobieta weszła do środka, spojrzała na Leona, który wyglądał niewiele lepiej niż ona. Poszła do pokoju gdzie położyła synka spać, a potem wróciła do salonu. Usiadła na fotelu i czekała, aż Leon wróci z kuchni. Przyglądała się temu pomieszczeniu. Całe zabałaganione, na kanapie był album z ich zdjęciami, na stole niedojedzone kanapki i wszędzie było pełno kurzu. Jej nieobecność doprowadziła go do takiego stanu, bardzo dobrze to wiedziała. Po chwili z kuchni wyszedł brunet, w jednej ręce miał herbatę, a w drugiej koc. Podszedł do brunetki i okrył ją kocem, a później podał jej herbatę. Cieszył się, że wróciła, że żyje, ale nie mógł patrzeć na nią w takim stanie. Najchętniej poszedł by do osób, które doprowadziły ją do takiego stanu i zrobił z nimi to co należy. Jednak też się bał, bał się, że to sen, że rano się obudzi i uświadomi sobie, że nie wróciła... Usiadł obok niej i patrzał na jej smutną twarz.
-Tęskniłem- powiedział i patrzał na jej reakcję. Spojrzała na niego, ale nic nie powiedziała-i cholernie się martwiłem- dodał. Brunetka niepewnie chwyciła jego dłoń. Przymknęła oczy na chwilę, widząc ich szczęśliwych w przeszłości. Podobnie zareagował Leon- Kocham cię- powiedział, a ona delikatnie się uśmiechnęła. Pamiętał o niej i to przez cały czas, a w dodatku wyznaje, że ją kocha.
-Llleon..- zaczęła smutnym głosem- Tęskniłam.. ale..- na chwilę przerwała i spojrzała na niego. Jego oczy wyrażały niewyobrażalny ból- potrzebujesz kobiety... która będzie z chęcią oddawała twoje pocałunki..- przełknęła głośno ślinę i patrzała na swoje nogi- która będzie się tulić do ciebie i zadowalała cię jeszcze na inne sposoby... jjja.. nie potrafię. Boje się bliskości z mężczyzną.. nawet z tobą- ostatnie trzy słowa powiedziała szeptem.
-Violu.. Chcę abyśmy razem przez to przeszli.. Tylko z tobą byłem i będę szczęśliwy. Kocham cię..- spojrzała na niego. Przysunął się do niej i delikatnie musnął jej policzek. Poczuła w sobie ciepło rozchodzące się w każdą część jej ciała. Chciała się tak czuć cały czas. Chciała się budzić wtulona w jego tors, ale czy on na pewno tego chciał? Jego usta odkleiły się od policzka brunetki, a ona momentalnie położyła dłoń w miejscu, w którym przed chwilą były wargi mężczyzny. Otworzyła usta by coś powiedzieć, jednak w tym czasie usłyszeli płacz. Bez słowa poszła do pokoju w którym przebywał jej synek. Wzięła go na ręce i zaczęła usypiać. Nie wiedziała, że brunet opiera się o framugę drzwi i przygląda im się. Po kilkunastu minutach Bryan zasnął. Przez chwilę mu się przyglądała- To nasz syn?- usłyszała głos. Spojrzała na niego. Nie wiedziała co ma powiedzieć. Bała się pytania 'jak pozwolili ci go urodzić' bo wiedziała, że takie pytanie wcześniej czy później zostanie skierowane do niej. Przecież nie powie mu, że byłą zmuszona do seksu by mogła urodzić. Patrzała na niego, widziała, że się niecierpliwi. Przytuliła się do niego, a on dał się jej wypłakać w swoją koszulę. W ułamku jednej sekundy przypomniała sobie wszystko co ją spotkało w ostatnim czasie. Leon delikatnie gładził dłonią jej plecy. Po kilku minutach Violetta się oderwała o niego i usiadła koło swojego synka. Spojrzała na niego, a po chwili na Leona. Delikatnie pokiwała głową mówiąc przy tym jedynie "tak." Usiadł obok niej- Jutro pojedziemy na policje.
-Coo?- zapytała przestraszona- Nie, ja nigdzie nie jadę.
-Musimy. Poza tym chcesz, aby oni byli na wolności? Mogą skrzywdzić jeszcze wiele kobiet..
-Boje się.
-Przy mnie nie musisz się bać- powiedział po czym ponownie pocałował ją w policzek. Po raz kolejny poczuła ciepło rozchodzące się w niej.

Było koło dwudziestej drugiej. oboje kładli się spać.
-Dobranoc- powiedział i przytulił ją do siebie. Ona z przyjemnością wtuliła się w jego ciało.
-Dobranoc- odpowiedziała i się oderwali od siebie. Szybko zasnęła. Po raz pierwszy zasnęła spokojnie. Wiedziała, że Leon jej nic nie zrobi. Ufała mu.
W nocy się obudziła z krzykiem. Śnił jej się koszmar, który niedawno przeżywała. Oczywiście obudziła tym Leona. Wstał do pozycji siedzącej i zapalił nocną lampkę. Spojrzał na brunetkę. Była zapłakana i przestraszona. Położył się obok niej i zaczął ją usypiać, jak małe dziecko. Może się to wydawać dziwne, ale pomogło to jej. Mówił jej, że nic jej nie zrobi, że jest przy niej. Momentalnie wtuliła się w niego i zasnęła. Taka sytuacja, tej nocy, powtórzyła się jeszcze dwa razy, ale Leon ją rozumiał. Domyślał się co musiała przeżywać.
Rano obudziła się jako pierwsza. Była wtulona w ciało Leona. Delikatnie się uśmiechnęła. Czuła się bezpiecznie. Po chwili zobaczyła jak otwiera oczy. Spojrzał na jej kruchą osóbkę i uśmiechnął się. Cieszył się, że ufa mu na tyle, aby z nim spać, co z pewnością nie jest łatwe, po tym co przeżyła.
-Kiedy się obudziłaś?
-Chwilę temu- powiedziała i wstała. Chciała sprawdzić czy Bryan już się obudził.
Po dwóch godzinach byli już w samochodzie i jechali na komisariat. Brunetka nadal nie chciała tam jechać. Wiedziała, że będzie musiała wszystko opowiadać, a nie miała na to najmniejszej ochoty. W przeciągu kilku minut dojechali, wyszli z auta i kierowali się do wejścia. Dziewczyna się denerwowała, dlatego chwyciła za rękę swojego towarzysza. Byli w środku, już po chwili siedzieli i składali zeznania. Violetta powiedziała, że jeżeli nie będzie przy niej Leona to nic nie powie, więc w ostateczności policjant się zgodził, aby został. Cały czas go trzymała za rękę. Czuła się strasznie. Musiała to wszystko opowiadać, osobie, której wcale nie zna. Co jakiś czas patrzała na Leona, w jego oczach było współczucie, ale też nienawiść. Nienawiść do osób, które tak potraktowały jego miłość życia. Co jakiś czas wycierał jej łzy, które napływały jej do oczu na samo wspomnienie. Nie potrafiła o tym zapomnieć. Cały czas miała w głowie to jak mężczyźni podchodzili do niej i kazali jej się rozbierać, a gdy nie wykonywała ich poleceń zostawała bita.
Po dłuższym czasie wyszli z budynku. Leon przytulił zapłakaną Violettę, ona bez oporów wtuliła się w jego ciało.
-Mogę ci jakoś pomóc?- zapytał. Nie mógł patrzeć na jej zapłakane oczy i smutną twarz.
-Jesteś przy mnie, to mi dużo daje- powiedziała i ponownie się w niego wtuliła. Po chwili wsiedli do samochodu i wrócili do domu. Leon poszedł do sąsiadki, która opiekowała się ich synem podczas ich nieobecności.
-Jak się czujesz?- zapytał, gdy wrócił do domu. Violetta nadal przeżywała.
-Lepiej- powiedziała i się położyła na kanapie. Usiadł obok niej, a ona się przesunęła i swoją głowę położyła na jego kolanach.

Od kąt Violetta ponownie pojawiła się w życiu Leona minęły dwa tygodnie. W tym czasie Leon zrobił dla niej "imprezę niespodziankę" Było to bardziej takie spotkanie, gdzie spotkała swoją rodzinie i przyjaciół. To było dla niej bardzo ważne. Nie opowiadała o tym co się działo, nie potrafiła. Obecnie spacerowała z Leonem i synkiem po parku. Brunet prowadził wózek, który niedawno kupili, a ona wtulała się w jego silną rękę. Praktycznie cały czas byli razem, nie odstępowali się na krok. To, że nie chcieli spędzać chwili bez siebie nie było jedynym powodem. Po prostu bali się, że to się może powtórzyć. Policja jak na razie znalazła tylko jednego z mężczyzn, który przyczynił się do tego co przeżyły te kobiety. Po chwili usiedli na ławce, dziewczyna spojrzała na niego, a on się uśmiechnął.
-Dziękuje.
-Za co?- uśmiechnął się, a po chwili poczuł jak ona splata ich dłonie.
-Za to, że jesteś przy mnie. Ze mnie wspierasz... Po prostu dziękuje..
-Nie musisz dziękować, za to, że cię kocham- zaśmiał się.
-Muszę- spojrzała na niego, a po chwili na jego ustach złożyła naprawdę delikatny pocałunek. To było ledwie styknięcie ich warg, ale pomimo tego poczuła coś magicznego, czego nie czuła już od bardzo dawna- Kocham cię- powiedziała gdy się oderwali. Patrzała w jego oczy w których za każdym razem się topiła.
-Też cię kocham
-Wracamy? Jestem już trochę zmęczona..- oparła głowę na jego ramieniu
-Oczywiście- zaśmiał się- jest jak wtedy- spojrzała na niego i również się uśmiechnęła.
-Wiem. Wtedy byliśmy szczęśliwi...- westchnęła.
-Zrobię wszystko, abyś teraz też była szczęśliwa.
-Przy tobie jestem.. ale już nie będzie tak jak kiedyś..
-Będzie. Obiecuję.

Dokładnie dziś mija trzeci rok, od powrotu brunetki do ukochanego. Ich życie powoli wraca do normy. Violetta nie budzi się w nocy z krzykiem i nie boi się pocałunków, jednak zbliżenie intymne jest jeszcze dla niej czymś trudnym. Po chwili Leon się obudził. Spojrzał w bok w stronę swojej ukochanej i pocałował ją w policzek. Wstał z łóżka i cicho wyszedł z sypialni. Poszedł do kuchni, gdzie zrobił naleśniki na śniadanie dla swojej ukochanej. Gdy już je skończył poszedł z nimi do sypialni, gdzie zobaczył śpiącą Brunetkę. Usiadł na brzegu łóżka i zastanawiał się nad ich przyszłością. Kochał ją nad życie. Ręką odgarną jej włosy, które miała na twarzy, a ona pod wpływem jego przyjemnego dotyku się obudziła.
-Heej...- powiedziała zaspanym głosem.
-Co powiesz na śniadanie do łóżka?
-Z miłą chęcią- wstała do pozycji siedzącej, a po chwili na jej kolanach pojawił się talerz z przyszykowanym śniadaniem- A z jakiej to okazji?
-A z takiej, że ten dzień spędzimy razem. Tylko my- uśmiechnął się i delikatnie musnął usta szatynki.
-Już nie mogę się doczekać- zaśmiała się.
-I prawidłowo- uśmiechnął się cwaniacko.
-A co wymyśliłeś na ten dzień?- zapytała zaciekawiona.
-Zobaczysz- usiadł koło niej i objął ją ramieniem. Spojrzała na niego i jedynie pocałowała jego policzek.
Już po dwóch godzinach byli w wesołym miasteczku. Byli na przeróżnych atrakcjach, tunel strachu, diabelski młyn, a nawet na Karuzeli. Świetnie się bawili, jednak najmilszy był dla nich wieczór, który spędzili razem w romantycznej atmosferze. Byli w pięknej restauracji. Muzyka na żywo, pół mrok... Czego chcą więcej zakochani? Po chwili podszedł kelner i zamówili dla siebie posiłki.
-I jak ci się podoba?
-Jest idealnie- uśmiechnęła się.
-Starałem się.
-Udało ci się- po kilkudziesięciu minutach na stole pojawiły się zamówione przez nich danie i dwa kieliszki wina. Można by to nazwać randką. Idealną, wymarzoną randką-Leon...- zaczęła po chwili.
-Tak, kochanie?
-Jjjja... Ja jestem chyba gotowa- powiedziała niepewnie. Spojrzała na niego. W jego oczy, na jego usta..
-Wiesz, że nie chcę cię poganiać.
-Wiem. Iii ja jestem gotowa...- nie odpowiedział. Jednym palcem przyciągnął jej podbrudek i delikatnie pocałował. Cieszył się, że mu to powiedziała. w przeciągu godziny wyszli z restauracji i przed wejściem czekali na zamówioną niedawno taksówkę- Dziękuje.. Za ten dzień. Był idealny- powiedziała i musnęła czule jego policzek. Przekręcił się tak, aby byli twarzą w twarz.
-Tutaj- powiedział pokazując palcem na swoich ustach. Uśmiechnęła się po czym pocałowała. Po trzydziestu minutach byli w domu. Ich obecność można było usłyszeć w sypialni, gdzie spędzili w miły sposób noc.

Następnego dnia Bryan wrócił od dziadków. Pomimo, że był to tylko jeden dzień bardzo stęsknił się za rodzicami. Kochał ich nawet bardziej od pluszaków, co w tym przypadku było bardzo trudne. Podszedł małymi kroczkami do całujących się w sypialni rodziców, którzy oczywiście nie wiedzieli, że dzielą obecność z synem.
-Kocham was- powiedział i dopiero wtedy dorośli odsunęli się od siebie i w środek posadzili swojego synka.
-My ciebie też- powiedzieli w tym samym czasie.

***
To miała wyglądać zupełnie inaczej... ;// Mimo to uważam, że nie jest źle ;P
Już zaczęłam pisać kolejnego parta, ma on zupełnie inną przygodę, ale myśle, że będzie lepszy od tego.
Powrót (którego nie chciałam szczegółowo opisywać) wyszedł chyba nie najgorzej. Jeżeli chodzi o reakcje, gdy się zobaczyli... kompletnie nie wiedziałam co napisać, dlatego jest tam taki badziew ;/

                                           3 komentarze= rozdział ^^